Jump to content
Dogomania

Na dworze w okresie kwarantanny


kbk

Recommended Posts

Mam następujący problem. Od ponad dwóch tygodni mam 5-6-miesięczną suczkę ze schroniska. Jest wspaniała, ale zupełnie dzika. Chyba w ogóle nie była socjalizowana, więc jest źle. Dlatego też, postanowiliśmy z socjalizacją nie czekać ani chwili i już od pierwszego dnia dzielnie chodzimy na spacery i poznajemy świat. Jest ciężko, ale jakoś idzie. Problem w tym, że w schronisku pies był tylko odrobaczony, więc czekają go jeszcze szczepienia. Pomimo spacerów od samego początku, nauczyliśmy (jako-tako, ale nauczyliśmy ;-)) Mikę robić w domu na gazety. Wiedzieliśmy o tych przyszłych szczepieniach i kwarantannie, która jeszcze przed nią, więc zdawaliśmy sobie sprawę że sunia będzie musiała przez jakiś czas niewychodzić z domu, dlatego nie załatwialiśmy się na dworze (no, kilka razy jej się zdarzyło, lecz nie było to naszą intencją). Zaczęliśmy chodzić do weta niemal codziennie. Pan dr ppostanowił psiaka trochę podleczyć i poobserwować przed szczepieniem, dla pewności (lekka gorączka, drapanie się, dziwny nosek - leczenie przynosi już efekty i szczepienie się zbliża). Jednak pojawił się problem. Lekarz przyznał nam rację, że dobrze zrobiliśmy nie zwlekając z niezbędną socjalizacją, jednak zdecydowanie sprzeciwił się pomysłowi, żeby po szczepieniu Miki przestać na jakiś czas z nią w ogóle wychodzić. Ma rację, to jej zupełnie zamiesza w głowie. Uświadomił nam to dwa dni temu i my, skoro Mika nie przestanie spacerować, postanowiliśmy zacząć uczyć ja załatwiania się na dworze. Jest zamęt, bo trochę to wszystko szybko następuje, dopiero co zaczęła robić prawie zawsze na gazety, teraz gazet nie ma i jest zwiększona czujność i spacery... Trochę się w tym pogubiliśmy. Mamy następujące obawy.

Chodzimy z Miką na duży zieleniec, trochę od nas oddalony, gdzie Mika może swobodnie biegać i szaleć. Do czasu rozpoczęci nauki załatwiania się na dworze i teraz także, poza dwoma-trzema wyjątkami, Mice tylko tam się udało załatwić. Kiedy chodzimy po osiedlu, gdzieś na mniejzszych trawnikach, gdzieś indziej, pies nie chce się załatwiać (jest rozbrykana, rozproszona, to na pewno dlatego, ale...). OK, to jest dobry pomysł, żeby pies nauczył się załatwiać w jednym miejscu, do którego trzeba trochę dojśc, a nie pod blokiem, ale kiedy będzie kwarantanna, właśnie ten zieleniec będzie niebezpieczny dla Miki. I co wtedy? Najlepiej będzie wychodzić z nią gdzieś bliżej i ściśle pilnować jej kontaktów z ziemią, słupami drzewami itp. Ale jak ona wtedy się załatwi? Jeszcze ani razu nie zrobiła niczego będąc na smyczy, tylko po spuszczeniu z niej, kiedy trochę powęszy i z jej znanych powodów, wybierze odpowiednie miejsca do załatwienia sprawy. Ale przecież po szczepieniu nie będziemy mogli jej spuszczać...

Proszę o rady

Link to comment
Share on other sites

Moim zdaniem calkowicie niepotrzebnie zawracacie sobie w tym momencie głowę jakąkolwiek kwarantanną. Jeśli suka w warunkach schroniskowych (gdzie z pewnością miala styczność ze źródłami zakażenia) dożyła takiego wieku, ewenementem na skalę światową byłaby sytuacja, gdyby teraz nagle zachorowała na jakąkolwiek chorobę zakaźną.

Dlaczego zieleniec po szczepieniu miałby być niebezpieczny dla Miki, podobnie spuszczanie jej ze smyczy? Na pewno nie będzie bardziej niż w tej chwili, gdy w ogóle nie jest zaszczepiona.
Takimi zmianami i trzymaniem suki z dnia na dzień pod kloszem prędzej dorobicie się problemów wychowawczych niż jakiejkolwiek choroby.

Bardzo wielu doświadczonych hodowców i właścicieli w ogóle rezygnuje z kwarantany nawet u małych szczeniąt odebranych od hodowcy - bo ryzyko zarażenia po szczepieniu nawet 2-miesięcznego szczeniaka w dobrej kondycji jest znikome - a co mowić o prawie dorosłej suczce, która przeżyła warunki schorniskowe.
Ryzyko byłoby, gdyby Wasz pies był 8-10-tygodniowym osłabionym szczeniakiem, bez szczepień, odchowanym w złych warunkach, w złej kondycji - wtedy ryzyko zachorowania np. na parwowirozę byłoby realne. Kwarantanna przynajmniej teoretycznie ma sens w przypadku odbierania od hodowcy szczenięcia, które nie stykało się wcześniej ze swiatem zewnętrznym, nagle zostaje ono zaszczepione i wystawione na możliwość zarażenia. W przypadku suczki, która część życia spędziła w miejscu pełnym zarazków i mimo to przeżyła, kwarantanna w ogole nie ma sensu.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
  • 1 month later...

Mam 8letniego psa ,który nie był NIGDY szczepiony na nic poza wścieklizną.Właśnie z tego powodu ,że skoro dożył 4roku zycia na ulicy ,potem kilka miechów w schronie to już mu nic nie będzie.
Kwarantanna w każdym wieku to bzdura.Albo fajny wesoły pies bez lęków ,albo kwarantanna.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

Czy mogłabym się dokleić do tego pytania.
W sobotę odbieram 8 tygodniowego buldożka francuskiego. Jest odrobaczony i zaszczepiony. Warunki z domu z którego go biorę są bardzo dobre. Przebywa w nim z matką, ojcem i bratem. Czy muszę mu zrobić kwarantannę aż do kolejnego szczepienia? Piesek byłby wypuszczany na trawnik pod moim domem (mieszkam w domku), w drugim końcu ogrodu mamy staruszka owczarka, ale maluszek nie będzie miał z nim styczności.
Doradźcie coś, bo mnie już od myślenia głowa boli

Link to comment
Share on other sites

[quote name='owca']wypuszczanie psa tylko na trawnik pod domem to dla mnie właśnie wprowadzenie kwarantanny;)
[/QUOTE]

Kwarantanna to pies w domu, w sterylnych warunkach, bez dostępu do butów i ubrań wierzchnich domowników plus rodzina myjąca ręce środkiem odkażającym :)
Bez tego cała kwarantanna to pic na wodę, bo zarazki nosi się na butach, rękach, ubraniu... A ile osób przestrzega jej tak ściśle? Jednostki, a szczepione szczeniaki jakoś nie umierają masowo na psie choróbska. Spokojnie wysadzaj psa na swój trawnik.

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję serdecznie za pomoc :) Mam dwójkę dzieci i nigdy nie trzymałam ich w sterylnych warunkach. Uważam, że zbytnia ochrona może zrobić więcej krzywdy niż pożytku. Chyba, że mi ktoś z gilami po pas do domu wchodził, to nie zezwalałam. Szczeniaczek to tak jak mały człowieczek, więc jeśli mam jakieś doświadczenie to z psiakiem też chyba dam radę :) Młody nie będzie miał styczności z innymi psami, bo są tylko dwa u nas na ulicy i to trzymane za bramą z tyłu domów.

Link to comment
Share on other sites

No ja znam sprawę z innej strony. Suka, szczeniak, ok. 2-3 miesiące, przebywająca w schronisku jakiś czas (ponad tydzień), całkowicie zdrowa, bez szczepień. Wyprowadzana na dwór - za tydzień znaczne pogorszenie stanu, parwowiroza, śmierć. Ostatnio mieliśmy dwa szczeniaki na DT - jednego ze schroniska, drugiego z interwencji. Przy obu ograniczałam na maksa kontakt z dworem, bo nie mam własnego podwórka, wszędzie naokoło są bezdomne bądź wypuszczane i niezbyt zadbane psy. Myślę więc, że jeśli zwierzę jest bez szczepień - mówię tutaj o szczeniaku - lepiej nie uczyć załatwiania na dworze przed szczepień i upływem kwarantanny, jeśli nie mamy własnego podwórka. Bierzmy pod uwagę też, że zwierzę, które do nas trafia bez szczepień - nawet z pseudo i niekoniecznie ze schroniska - w mniej lub bardziej widoczny sposób przeżywa stres, który obniża jego odporność. W przypadku, gdy miałam szczenięta 4tygodniowe, zupełnie nie wychodziły na dwór, kontakt miały jedynie z psem zaszczepionym - a ja nie jeździłam do schronisk w tym czasie i po kontakcie z psami o niewiadomym zdrowiu właśnie odkażałam ręce. Do przedpokoju, gdzie stoją buty i kurtki, psy nie mają w ogóle wstępu.

Link to comment
Share on other sites

No ale szczeniak z hodowli, który wyssał swoją porcję siary, prawidłowo odchowany, zadbany, zdrowy, po pierwszym szczepieniu, to zupełnie inna bajka niż szczenię w ogóle nie szczepione, w warunkach schroniskowych, zestresowane, odchowane nie wiadomo czyli byle jak, czy wręcz 4-tygodniowe bez matki. W tym drugim przypadku kwarantanna jest jak najbardziej na miejscu.

Link to comment
Share on other sites

Szczeniaczek, który jutro już u nas będzie w domu jest zaszczepiony, ma 8 tygodni. Jest przy matce, ojcu i braciszku. Je karmę z Royala. Jest zadbany. 13 lat temu dostałam od kumpeli psa. 2,5 miesięcznego kundla owczarka. Po trzech dniach tragedia. Bo piesek nie był zaszczepiony, a ja dopiero miałam jechać do weta. Pies miał nosówkę, krwotok i wielkie białe robale. Mało tego, miał uczulenie na wit. K. Leczenie trwało bardzo długo. Mój pies przeżył. Pies jest chorowity do dzisiaj. Z jego psychiką też coś nie tak, ale wetka powiedziała, że tak się może dziać po takiej chorobie. Teraz to sędziwy staruszek. Przygłuchawy, ma problemy z chodzeniem, ale pozwalamy mu dożyć sędziwej starości.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...