Jump to content
Dogomania

Psy na KWARANTANNIE ze schroniska (SZCZECIN)


Recommended Posts

  • Replies 132
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Wogole prztpomnialam soie, ze mialam cos napisac odnosnie niedzielnej wizyty w schronisku. Udalo nam sie byc swiadkiem odebrania dwoch psiakow przez ich wlascicieli :)

Pierwszym byl szczeniak. Normalnie lzy radosci laly sie strumieniem. Fajnie opisala to Agnieszka:
[quote name='agnieszka32']Wczoraj, gdy byłyśmy z ageralion w schroniku, przyjechali ludzie odebrać swoją zaginioną sunię, szczeniaczka. Ludzie niezbyt zamożni, delikatnie mówiąc, tacy troszkę... biedniejsi ;)
Szukali jej od 2 lipca, już tego samego dnia zgłosili jej zaginięcie w schronisku. Sunia trafiła tam 5 lipca, jednak nikt do nich nie zadzwonił, że jest w schronisku.
Dopiero wczoraj osobiście sprawdzili i się okazało, że jest.
Jak oni się cieszyli, płakali, całowali tego psa przez kraty, skakali z radości, aż się sama poryczałam ze szczęścia.

Nie mieli przy sobie smyczy, bo nie wiedzieli, że pies jest w schronie, więc dałam im swoją automatyczną, którą akurat miałam w torebce.

Przy odbieraniu psa pani z biura wyliczyła im koszty, jakie muszą ponieść w związku z pobytem suni w schronisku - wyszło 130 zł.
I nie było ani jednego słowa, że nie zapłacą. Biedni zbierali wspólnie pieniądze, każdy coś tam dał i uzbierali "tylko" 80 zł. I tak bardzo rozpaczali, że będą sunię musieli odprowadzić z powrotem do schroniskowego brudnego boksu na czas załatwienia pieniędzy.
Pani zaczęła płakać, ja też się rozpłakałam i dałam im te brakujące 50 zł.
Tak bardzo mi dziękowali, prosili o moje dane, by mi oddać pieniądze, ale oczywiście powiedziałam, że to prezent ;)

I to jest postawa godna człowieka kochającego swojego psa - już na "gołe" oko widać było, że się im nie przelewa, byli po prostu biedni i ostatni grosz oddali, by wyciągnąć swojego psa ze schroniska, by nie siedział tam ani godziny dłużej.[/QUOTE]

Ale historia drugiego mnie zmrozila...

Facet oddal swojego spaniela pod opieke "zawodowej" opiekunki z Parkowej. Nie moge sie doszukac jej strony www ale napewno sie oglaszala na infoludku. Jak przeszukam watek Enigmy, to napisze dokladnie ktora to opiekunka (ma wlasnego malego bialego psiaka).
W kazdym razie, facet zaplacil jej z gory 1000zl za opieke nad przyjacielem i pojechal do Niemiec. W piatek dzwonil, pytal czy wszysko ok, dostal odpowiedz ze wszystko super. W niedziele (2 dni pozniej) przyjezdza do Szczecina, dzwoni do pani chcac odebrac psa i okazuje sie, ze spaniel jest w schronisku!!!! Pani podobno nie miala wyjscia, bo jakas operacja, zabiegi, nie ma jej w miescie i musiala oddac psa do schroniska!!!! Biedny psiak byl zestresowany, posklejany, brudny ale na widok swojego pana malo ogonka nie urwal tak machal. Siedzial tam od 06.07 do 11.07. Dodam, ze jak wlasciciel dzwonil do "opiekunki" w pt, psiak juz byl w schronisku.
Kasy oczywiscie nie odzyskal, zreszta jak mowil ma w nosie pieniadze, nie mogl za to przezyc tego ze jego psiak trafil do takiego miejsca...

Edit:
Mam strone tego "hoteliku"
[url]http://opiekanadpsemszczecin.pl.tl/Strona-startowa.htm[/url]

Link to comment
Share on other sites

Dodałam jej komentarz na stronie - niech czytają inni, ku przestrodze.
Pan był bardzo zdenerwowany, nie mógł uwierzyć w to, co się stało :(

Psiak brudny, zestresowany, przesiedział w betonowym boksie tyle dni... nie wiedział za co :(

[URL]http://opiekanadpsemszczecin.pl.tl/Referencje.htm#comment[/URL]

Edit - chodzi o tego biedaka [url]http://szczecin.schronisko.net/kwarantanna-id-51751.html[/url]







[IMG]http://szczecin.schronisko.net/images/adopcja/1/normal/51751.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='A.K.']Biedak:( Co to za schronisko??? Zamiast dac zwierzetom opieke to zabijaja :(
Dla mnie to nie schron a oboz koncentracyjny!!![/QUOTE]
Niestety schronisko w Szczecinie usypia stare psy po skonczonej kwarantannie :( Potrafia tez uspic zdrowe i mlode psy pod plaszcykiem agresywnosci. Tutaj mozna poczytac wiecej, w drugim poscie sa wymienione suczki ktorych nie udalo sie nam uratowac :(
[url]http://www.dogomania.pl/threads/182926[/url]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='some']ale dlaczego?? jaki ten pies miał numer???? jakoś nie widzę go w spisie psów które trafiły do schronu. i kiedy tam w ogóle trafił? był tam chociaż 2 tygodnie?!! dziewczyny macie jakieś informacje?[/QUOTE]
Tego psa juz nie znajdziesz na stronie schroniska, o go usuneli. Mial nr 800/10
[url]http://www.adopcje.org/odeszly50349.html[/url]

Link to comment
Share on other sites

czyli moja sunia ma ponad 11 lat i jeśli nie będę tam co 2 dni to mogą ją uśpić bo co?bo będą sie bali odczytać nr czip bo może być dla nich zbyt agresywna tak jak w przypadku tego shar peia? szkoda słów! właśnie dzwoniłam z zapytaniem czy może moja sunia tam nie trafiła a pani mówi , że mogę to sprawdzać na bieżaco na ich stronie. to powiedziałam jej wprost, że jestem w schronisku co parę dni i jakoś na stronie nie widze psów, które są na kwarantannie (niektórych). osoba ze schronu kiedyś mi sama powiedziała że "mogło to im umknąć". a teraz usłyszałam że może pieski są na leczeniu. masakra

Link to comment
Share on other sites

[quote name='some']czyli moja sunia ma ponad 11 lat i jeśli nie będę tam co 2 dni to mogą ją uśpić bo co?bo będą sie bali odczytać nr czip bo może być dla nich zbyt agresywna tak jak w przypadku tego shar peia? szkoda słów! właśnie dzwoniłam z zapytaniem czy może moja sunia tam nie trafiła a pani mówi , że mogę to sprawdzać na bieżaco na ich stronie. to powiedziałam jej wprost, że jestem w schronisku co parę dni i jakoś na stronie nie widze psów, które są na kwarantannie (niektórych). osoba ze schronu kiedyś mi sama powiedziała że "mogło to im umknąć". a teraz usłyszałam że może pieski są na leczeniu. masakra[/QUOTE]
Jesli znajdzie sie Twoja sunia w schronisku, to ma 2 tygodnie kwarantanny. Z tego co widze, to oni trzymaja sie tego terminu i jesli maja usypiac, to robia to zazwyczaj ostatniego dnia kwarantanny.
Nawet jak odczytaja czip, to nie zawsze znajduja wlasciciela, o czipy potrafia byc niezarejestrowane. Jesli w bazie czipow podany jest aktualny numer wlasciciela , to w ciagu tygodnia(!) daja znac wlascicielowi, jesli jest tylko adres, to wysylaja list.

Link to comment
Share on other sites

jest u nich zarejestrowany. osobiscie patrzyłam im w monitor czy aby na pewno wszystkie dane są aktualne i czy mają Telkę w spisie. kiedyś zrobili taki numer mojej przyjaciółce z jej amstafem... szkoda słów! ale to opowiem w innym czasie. w kązdym razie piesek jest już w domu i ma się dobrze.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='some']osoba ze schronu kiedyś mi sama powiedziała że "mogło to im umknąć". a teraz usłyszałam że może pieski są na leczeniu. masakra[/QUOTE]
A z tym sie niestety musze zgodzic, bo wlasnie nie mozemy sie doszukac malego bezowego kundelka przywiezionego do schroniska z Gryfina. Jego kolega jadacy tym samym transportem jest na stronie, tego malego nie ma :(

Link to comment
Share on other sites

jeszcze jedno mi się przypomniało. zadzwoniła do mnie pewna pani w odpowiedzi na ogłoszenie o zaginięciu Telki i powiedziała, że w grudniu zaginął jej pies. odnalazła w schronie. piesek miał czip (zarejestrowany). nikt jej nie poinformował - bo ponoć niestety nie było czytnika.

Link to comment
Share on other sites

Zajrzałam tutaj dopiero dzisiaj - moi rodzice mieszkają koło Toplowej skąd ponoć do schroniska przyprowadzono sharpeia :( nie pamiętam go ale myślałam, aby powiesić ogłoszenie w sklepie osiedlowym...za późno.
Historii pani z Parkowej (opiekunka zwierząt) nie skomentuję - gdy zamiast spotkać się z nią, zdecydowałam się (NA SZCZĘŚCIE) na psią nianię dla Enigmy i poinformowałam o tym "panią", była bardzo niezadowolona i w odpowiedni sposób mi odpisała... straciła przeze mnie klienta. Klient miał szczęście.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Enigma79']Zajrzałam tutaj dopiero dzisiaj - moi rodzice mieszkają koło Toplowej skąd ponoć do schroniska przyprowadzono sharpeia :( nie pamiętam go ale myślałam, aby powiesić ogłoszenie w sklepie osiedlowym...za późno.[/QUOTE]
Aga jego wlasciciel wiedzial, ze ten sharpei jest w schronisku. Potwierdzil jego agresywnosc i nieadopcyjnosc. Wszelkie ogloszenia nic by nie daly :( On naprawde byl aresywny i w tym wypadku to nie bylo widzimisie schroniska :(

Tego staruszka tez mi cholernie zal :placz:

Link to comment
Share on other sites

Jak można wypisywać takie głupoty nie znając całej historii. Kaprys przebywał u mnie od kwietnia.Pan na początku przyjechał dwa razy i wszystko był w jak najlepszym porządku. W czerwcu kontakt z właścicielem się urwał. Żywiłam pieska za własne pieniądze i próbowałam skontaktować się z właścicielem, bo nawet nie wiedziałam czy go odbierze, zmienił numer telefonu,nie podał drugiego, a ja zajmowałam się psem cały czas i czekałam na jakiś znak od właściciela. W końcu zadzwonił z zastrzeżonego numeru, poinformował mnie że za tydzień zabierze pieska,w miejscu z którego dzwonił był straszny chaos ,nie wiem czy nie usłyszał jak poprosiłam o jakiś kontakt czy nie chciał usłyszeć w każdym razie rozłączył się i mi go nie podał. Od tamtego czasu minęły 3 tygodnie i nadal cisza. Pan Krzysztof został przeze mnie poinformowany o maksymalnym terminie do którego mogę zająć się Kaprysem. To ma być poważny człowiek, który nagle zmienia numer telefonu i w ogóle się nie odzywa przez taki długi czas, jak pies był chory i trzeba było go leczyć nawet nie miałam kogo o tym fakcie poinformować,tysiące razy próbowałam się dodzwonić na numer który mi podał,ale cały czas był wyłączony. To moja wina, że musiałam wyjechać i zrobić badania?? Jestem po dwóch operacjach?? Wie Pani ile się czeka na kolejną wizytę do dobrego onkologa ?? Miałam zostać i czekać aż właściciel się w końcu pojawi?? Zadzwonił w połowie maja że będzie za tydzień i go nie było, później kolejny raz to samo?? I oczywiście on się zachował odpowiedzialnie ?? Może miałam jechać do Niemiec i go poszukać?? Ja nawet nie wiedziałam czy on go w końcu odbierze czy nie. A Pani mnie oskarża o to, że byłam zmuszona wyjechać i oddać pieska, poinformowałam właściciela, do kiedy ma odebrać pieska. Żeby było jasne napisze jeszcze raz KAPRYS BYŁ U MNIE 4 MIESIĄCE.... Jeszcze mi się nie zdarzyło żeby właściciel zwierzaka zmienił sobie numer i nie odzywał się tyle czasu. Ale najlepiej kogoś osądzić i pisać głupoty, robić z kogoś nie wiadomo kogo, nie znając całej historii. Nie raz rozmawiałam o tym z właścicielką jednego z moich podopiecznych i innymi ludźmi,byli naprawdę szczerze zdziwieni taką postawą dorosłego człowieka,próbowałam jakoś odnaleźć tego Pana, dowiedzieć się co jest grane. Czy Pani myśli, że ja jestem nienormalna?? NIE NIE JESTEM. Piesek i tak był u mnie dłużej, to jest odpowiedzialny właściciel, który się w ogóle nie interesuje czy ja mogę nadal być z psem i tyle czasu nie dzwoni, nie podaje nowego numer?? To jest pies który nie mógł sam zostawać w domu, spędziłam z nim 4 miesiące 24godziny na dobę,właściciel się w tym czasie nie interesował czy mam pieniądze żeby dać mu jeść i czy wszystko w porządku,nie zapytał czy mogę nadal się zajmować pieskiem, po prostu się nie odzywał, nie dawał żadnego znaku życia. Dwa razy cały weekend spędziłam czekając na niego i co nawet nie zadzwonił,że jednak nie przyjedzie, a ja gdzie miałam zadzwonić jak wciąż włączała się poczta w telefonie??Życie zmusiło mnie do tego, że musiałam go w końcu zawieść do schroniska, było dokładnie tak jak napisałam co potwierdzi naprawdę bardzo wiele osób, więc proszę nie wypisywać takich głupot na mój temat i nie robić ze mnie nie wiadomo kogo.Kim Pani jest,że ma Pani prawo mnie osądzać nie wiedząc jak było naprawdę?? ,,facet zapłacił jej z góry 1000zl za opiekę nad przyjacielem i pojechał do Niemiec,, to bzdura.... bo pies był u mnie 4 miesiące,nie było tak,że dał kasę z góry i pojechał do Niemiec...owszem pojechał ale psa przywiózł w kwietniu a ostatni raz widziałam tego Pana pod koniec maja..... ,,nie mógł za to przeżyć tego ze jego psiak trafił do takiego miejsca...,, Pan był bardzo zdenerwowany, nie mógł uwierzyć w to, co się stało,,,,To niewiarygodne, jak ten Pan zadzwonił do mnie czerwcu,że będzie za tydzień i się nie pojawił a numer nagle stał się nieaktywny, też nie mogłam w to uwierzyć,ale jak zadzwonił po 3 tygodniach myślałam,że może coś się stało i dlatego się ze mną nie kontaktował... Obiecał wtedy,że będzie po Kaprysa za tydzień, ale jak już pisałam tam skąd dzwonił był jakiś straszny hałas i nie podał nowego numeru telefonu...I niestety czekałam trzy kolejne tygodnie po raz drugi aż w końcu byłam zmuszona wyjechać na bardzo ważne badania kontrolne i musiałam psa zostawić w schronisku, informowałam o tym tego Pana niestety tylko za pomocą poczty głosowej bo numer był nadal nieaktywny. Dziesiątki osób mogą potwierdzić, że pies był u mnie przez tak długi okres i że nie miałam kontaktu z właścicielem, na jego własne życzenie....TAKA JEST PRAWDA.JA CHCIAŁAM DLATEGO PSA JAK NAJLEPIEJ, I GDYBYM NIE MUSIAŁA WYJECHAĆ A WŁAŚCICIEL BYŁBY ODPOWIEDZIALNYM CZŁOWIEKIEM NIC TAKIEGO NIE MIAŁO BY MIEJSCA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!










[quote name='ageralion']Wogole prztpomnialam soie, ze mialam cos napisac odnosnie niedzielnej wizyty w schronisku. Udalo nam sie byc swiadkiem odebrania dwoch psiakow przez ich wlascicieli :)

Pierwszym byl szczeniak. Normalnie lzy radosci laly sie strumieniem. Fajnie opisala to Agnieszka:


Ale historia drugiego mnie zmrozila...

Facet oddal swojego spaniela pod opieke "zawodowej" opiekunki z Parkowej. Nie moge sie doszukac jej strony www ale napewno sie oglaszala na infoludku. Jak przeszukam watek Enigmy, to napisze dokladnie ktora to opiekunka (ma wlasnego malego bialego psiaka).
W kazdym razie, facet zaplacil jej z gory 1000zl za opieke nad przyjacielem i pojechal do Niemiec. W piatek dzwonil, pytal czy wszysko ok, dostal odpowiedz ze wszystko super. W niedziele (2 dni pozniej) przyjezdza do Szczecina, dzwoni do pani chcac odebrac psa i okazuje sie, ze spaniel jest w schronisku!!!! Pani podobno nie miala wyjscia, bo jakas operacja, zabiegi, nie ma jej w miescie i musiala oddac psa do schroniska!!!! Biedny psiak byl zestresowany, posklejany, brudny ale na widok swojego pana malo ogonka nie urwal tak machal. Siedzial tam od 06.07 do 11.07. Dodam, ze jak wlasciciel dzwonil do "opiekunki" w pt, psiak juz byl w schronisku.
Kasy oczywiscie nie odzyskal, zreszta jak mowil ma w nosie pieniadze, nie mogl za to przezyc tego ze jego psiak trafil do takiego miejsca...

Edit:
Mam strone tego "hoteliku"
[URL]http://opiekanadpsemszczecin.pl.tl/Strona-startowa.htm[/URL][/QUOTE]

Link to comment
Share on other sites

P.S Jakby mało było tego,że wypisuje Pani bzdury na mój temat, to jeszcze pisze Pani komentarz na mojej stronie, który nie ma nic wspólnego z prawdą. Chce mi Pani zepsuć opinię na podstawie słów tego Pana?? Myślałam,że zawsze dwie strony powinny się wypowiedzieć. Ja nie mam nic do ukrycia mogę się spotkać z Panią, z Panem Krzysztofem, proszę bardzo. Nie mam sobie nic do zarzucenia, są świadkowie,którzy potwierdzą sytuację, mam zdjęcia pieska opatrzone datą kiedy były robione (pierwsze z nich mają datę kwietniową). Poinformowałam również schronisko jak wyglądała sytuacja, niestety napisano,że piesek został doprowadzony z ulicy, ale o.k Nie rozumiem jednak dlaczego Pani mnie obraża i wypisuje komenty na mojej stronie... Nie jestem gówniarzem, którego Pani ze mnie robi.Wie Pani,że sama mam psa,wcześniej mieszkając z rodzicami też miałam wiele zwierząt i znosiłam do domu każdego zabiedzonego psa i kota z ulicy, nigdy żadnemu zwierzęciu nie zrobiłam krzywdy. Nie było mi łatwo oddać Kaprysa, bo jak już pisałam był ze mną 4 miesiące,na spacery chodził już bez smyczy, wiele razy zastanawiałam się dlaczego ten człowiek tak się zachowuje. Z jego opowieści wiem,że kupił go narzeczonej po rozstaniu oddała mu pieska, on nie miał co z nim zrobić więc był wcześniej pod opieką kogoś innego,później u mnie, jest wciąż oddawany z rąk do rąk jak zabawka. Mówiłam o tym w schronisku i wcale się nie dziwię,że pies robił z radości fikołki nawet jak został sam pod sklepem na dwie minuty,pewnie się bał,że znowu zostanie sam i tym bardziej nie było mi łatwo zostawiać go w takim miejscu jak schronisko. Jeśli Pani nie wie to brałam raz sunię ze schroniska, jako opiekun zastępczy, bardzo szybko znalazła dom,to było w święta sunia była bardzo chora od tego zimna, wiem co to za miejsce wżyciu nie skazała bym psa na taki los, a Pani tak po prostu robi ze mnie potwora,jakiegoś gówniarza,który rzucił zabawkę w kąt bo mu się znudziła??


[quote name='cozasciema']Jak można wypisywać takie głupoty nie znając całej historii. Kaprys przebywał u mnie od kwietnia.Pan na początku przyjechał dwa razy i wszystko był w jak najlepszym porządku. W czerwcu kontakt z właścicielem się urwał. Żywiłam pieska za własne pieniądze i próbowałam skontaktować się z właścicielem, bo nawet nie wiedziałam czy go odbierze, zmienił numer telefonu,nie podał drugiego, a ja zajmowałam się psem cały czas i czekałam na jakiś znak od właściciela. W końcu zadzwonił z zastrzeżonego numeru, poinformował mnie że za tydzień zabierze pieska,w miejscu z którego dzwonił był straszny chaos ,nie wiem czy nie usłyszał jak poprosiłam o jakiś kontakt czy nie chciał usłyszeć w każdym razie rozłączył się i mi go nie podał. Od tamtego czasu minęły 3 tygodnie i nadal cisza. Pan Krzysztof został przeze mnie poinformowany o maksymalnym terminie do którego mogę zająć się Kaprysem. To ma być poważny człowiek, który nagle zmienia numer telefonu i w ogóle się nie odzywa przez taki długi czas, jak pies był chory i trzeba było go leczyć nawet nie miałam kogo o tym fakcie poinformować,tysiące razy próbowałam się dodzwonić na numer który mi podał,ale cały czas był wyłączony. To moja wina, że musiałam wyjechać i zrobić badania?? Jestem po dwóch operacjach?? Wie Pani ile się czeka na kolejną wizytę do dobrego onkologa ?? Miałam zostać i czekać aż właściciel się w końcu pojawi?? Zadzwonił w połowie maja że będzie za tydzień i go nie było, później kolejny raz to samo?? I oczywiście on się zachował odpowiedzialnie ?? Może miałam jechać do Niemiec i go poszukać?? Ja nawet nie wiedziałam czy on go w końcu odbierze czy nie. A Pani mnie oskarża o to, że byłam zmuszona wyjechać i oddać pieska, poinformowałam właściciela, do kiedy ma odebrać pieska. Żeby było jasne napisze jeszcze raz KAPRYS BYŁ U MNIE 4 MIESIĄCE.... Jeszcze mi się nie zdarzyło żeby właściciel zwierzaka zmienił sobie numer i nie odzywał się tyle czasu. Ale najlepiej kogoś osądzić i pisać głupoty, robić z kogoś nie wiadomo kogo, nie znając całej historii. Nie raz rozmawiałam o tym z właścicielką jednego z moich podopiecznych i innymi ludźmi,byli naprawdę szczerze zdziwieni taką postawą dorosłego człowieka,próbowałam jakoś odnaleźć tego Pana, dowiedzieć się co jest grane. Czy Pani myśli, że ja jestem nienormalna?? NIE NIE JESTEM. Piesek i tak był u mnie dłużej, to jest odpowiedzialny właściciel, który się w ogóle nie interesuje czy ja mogę nadal być z psem i tyle czasu nie dzwoni, nie podaje nowego numer?? To jest pies który nie mógł sam zostawać w domu, spędziłam z nim 4 miesiące 24godziny na dobę,właściciel się w tym czasie nie interesował czy mam pieniądze żeby dać mu jeść i czy wszystko w porządku,nie zapytał czy mogę nadal się zajmować pieskiem, po prostu się nie odzywał, nie dawał żadnego znaku życia. Dwa razy cały weekend spędziłam czekając na niego i co nawet nie zadzwonił,że jednak nie przyjedzie, a ja gdzie miałam zadzwonić jak wciąż włączała się poczta w telefonie??Życie zmusiło mnie do tego, że musiałam go w końcu zawieść do schroniska, było dokładnie tak jak napisałam co potwierdzi naprawdę bardzo wiele osób, więc proszę nie wypisywać takich głupot na mój temat i nie robić ze mnie nie wiadomo kogo.Kim Pani jest,że ma Pani prawo mnie osądzać nie wiedząc jak było naprawdę?? ,,facet zapłacił jej z góry 1000zl za opiekę nad przyjacielem i pojechał do Niemiec,, to bzdura.... bo pies był u mnie 4 miesiące,nie było tak,że dał kasę z góry i pojechał do Niemiec...owszem pojechał ale psa przywiózł w kwietniu a ostatni raz widziałam tego Pana pod koniec maja..... ,,nie mógł za to przeżyć tego ze jego psiak trafił do takiego miejsca...,, Pan był bardzo zdenerwowany, nie mógł uwierzyć w to, co się stało,,,,To niewiarygodne, jak ten Pan zadzwonił do mnie czerwcu,że będzie za tydzień i się nie pojawił a numer nagle stał się nieaktywny, też nie mogłam w to uwierzyć,ale jak zadzwonił po 3 tygodniach myślałam,że może coś się stało i dlatego się ze mną nie kontaktował... Obiecał wtedy,że będzie po Kaprysa za tydzień, ale jak już pisałam tam skąd dzwonił był jakiś straszny hałas i nie podał nowego numeru telefonu...I niestety czekałam trzy kolejne tygodnie po raz drugi aż w końcu byłam zmuszona wyjechać na bardzo ważne badania kontrolne i musiałam psa zostawić w schronisku, informowałam o tym tego Pana niestety tylko za pomocą poczty głosowej bo numer był nadal nieaktywny. Dziesiątki osób mogą potwierdzić, że pies był u mnie przez tak długi okres i że nie miałam kontaktu z właścicielem, na jego własne życzenie....TAKA JEST PRAWDA.JA CHCIAŁAM DLATEGO PSA JAK NAJLEPIEJ, I GDYBYM NIE MUSIAŁA WYJECHAĆ A WŁAŚCICIEL BYŁBY ODPOWIEDZIALNYM CZŁOWIEKIEM NIC TAKIEGO NIE MIAŁO BY MIEJSCA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!![/QUOTE]

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Dziewczyny, mam prośbę abyście zainteresowały się losem pewnego Sznaucera średniego. Został on zawieziony do schroniska samochodem interwencyjnym w dniu 25 lipca z wybiegu dla psów na ulicy Arkońskiej. Jego historia jest taka, że tego samego dnia o 6:30 rano widziałam tego psa jak pod moim blokiem na ulicy Wyzwolenia pożerał jakieś resztki. Później około godziny 9 przyczepił się do mojej suki i zaszedł z nami na wybieg. Z tamtąd zadzwoniłam po samochód interwencyjny. Zrobiłam to z bólem serca, ale cóż pomyślałam, że lepiej żeby był w schronisku niż błąkał się i miał zostać potrącony przez samochód. Obserwując psa doszłam do wniosku, że z pewnością uciekł właścicielom znęcony atrakcyjnym zapachem. Pies był w dobrej kondycji a jego sierść była dość niedawno strzyżona tyle że posklejana. Pomyślałam, że ktoś kto wydaje pieniądze na strzyżenie psa nie wyrzuca go później na bruk. Mam nadzieję, że na podstawie tatuażu który jest w uchu psa uda się odnaleźć właściciela. Z tego co mi wiadomo szukać po tatużu można przez związek kynologiczny, który niestety jest czynny dopiero od wtorku.

Bardzo proszę o jakieś informacje.
Ja również sprawę będę monitorować by psiakowi nie stała się krzywda.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='werduszka']Dziewczyny, mam prośbę abyście zainteresowały się losem pewnego Sznaucera średniego. Został on zawieziony do schroniska samochodem interwencyjnym w dniu 25 lipca z wybiegu dla psów na ulicy Arkońskiej. Jego historia jest taka, że tego samego dnia o 6:30 rano widziałam tego psa jak pod moim blokiem na ulicy Wyzwolenia pożerał jakieś resztki. Później około godziny 9 przyczepił się do mojej suki i zaszedł z nami na wybieg. Z tamtąd zadzwoniłam po samochód interwencyjny. Zrobiłam to z bólem serca, ale cóż pomyślałam, że lepiej żeby był w schronisku niż błąkał się i miał zostać potrącony przez samochód. Obserwując psa doszłam do wniosku, że z pewnością uciekł właścicielom znęcony atrakcyjnym zapachem. Pies był w dobrej kondycji a jego sierść była dość niedawno strzyżona tyle że posklejana. Pomyślałam, że ktoś kto wydaje pieniądze na strzyżenie psa nie wyrzuca go później na bruk. Mam nadzieję, że na podstawie tatuażu który jest w uchu psa uda się odnaleźć właściciela. Z tego co mi wiadomo szukać po tatużu można przez związek kynologiczny, który niestety jest czynny dopiero od wtorku.

Bardzo proszę o jakieś informacje.
Ja również sprawę będę monitorować by psiakowi nie stała się krzywda.[/QUOTE]
A jest juz umieszczony na stronie schroniska? Znasz jego numer?

Link to comment
Share on other sites

Jest
[URL]http://szczecin.schronisko.net/kwarantanna-id-53011.html[/URL]







[IMG]http://szczecin.schronisko.net/images/adopcja/1/normal/53011.jpg[/IMG]


[B]1009/10[/B]

[B]płeć:[/B] pies
[B]wiek:[/B] 5 lat
[B]rasa:[/B] sznaucer średni


[B]boks:[/B] K-12
[B]numer:[/B] 1009/10
[B]miasto:[/B] Szczecin

[B]sterylizacja:[/B] nie
[B]szczepienia:[/B] nie
[B]odrobaczenie:[/B] nie

[B]charakter i opis: [/B]
Pies trafił do naszego Schroniska 25.07.2010, został dowieziony przez nasz samochód interwencyjny z wybiegu dla psów przy ul. Arkońskiej. Posiada tatuaż.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...