Jump to content
Dogomania

Poznajcie Buster'a i jego historię . . .


Buster

Recommended Posts

Witam,
Postanowiłam podzelić się historią Buster'a - pięknego Golden Retrievera. Będzie dużo zdjęć ;) oraz mnóstwo informacji na temat [B]HD[/B], którą Busterek niestety ma :-(. Chciałam pokazać jak pies z wyrokiem - [B]"bez cienia szansy na wyleczenie"[/B]:crazyeye:[B]*[/B], któremu należy [B]"zakończyć cierpienie"*[/B]:placz:, który [B]"za miesiąc nie będzie chodził"*[/B]:placz: zachowuje się przed, w trakcie i po reknwalescencji. Może moje doświadczenie komuś się przyda - jak się okaże w trakcie naszej opowieści - mnie pomocne okazało się doświadczenie osób zarówno z tego forum jak i innych tematycznie bardziej lub mniej poświęconych dysplazji. Od razu zaznaczam też, że nie uważam się z "wszechwiedzącą", "najmądrzejszą" :roll:. Chcę pokazać problem dysplazji z naszego punktu widzenia. No to zaczynamy :loveu:

[B]*cytaty z gwiazdką to autentyczne cytaty z lecznicy w której Buster miał robiony RTG bioder :shake:[/B]

Link to comment
Share on other sites

[FONT=Tahoma]Na Buster'ka czekaliśmy dłuuuuuugo. Myśl o psiaku kiełkowała w nas jakiś czas [/FONT][FONT=Tahoma]. Warunki mieliśmy idealne - dom z dużym ogrodem, mnóstwo miejsca na psie zabawy i przede wszystkim serca do kochania :) O tym, że ma to być Golden retriever zadecydowała Maja - nasza córeczka. Kiedy okazało się, że sunia koleżanki będzie miała szczeniaki, nie zastanawialiśmy się nawet chwili. I tak przyszło nam czekać na Buster'a kilka miesięcy. Szczeniaczki urodziły się 6 lipca. Nasz Buster był najpiękniejszym chłopczykiem. Kiedy trafił do nas końcem sierpnia wyglądał tak: [IMG]http://i42.tinypic.com/25tkaw4.jpg[/IMG][/FONT]
[FONT=Tahoma][/FONT]
[IMG]http://i43.tinypic.com/15s7igy.jpg[/IMG]

Słodki malutki, grubiutki pyszczek podbił serca wszystkich od razu :cool1: Nic nie zapowiadało jego dalszych losów - wydawało się że sielanka będzie trwała zawsze - nic nie wskazywało, że jest chory. . .

Link to comment
Share on other sites

W ten sposób Busterek stał się częścią rodziny ;) Jako rozsądny posiadacz zaczęłam podczytywać fachowe strony internetowe, wypytywać weterynarzy, chciałam być pewna, że robię wszystko by zapewnić psiakowi odpowiedni rozwój. Ktoś wspomniał na jakimś forum, że goldenki mają skłonność do dysplazji. . . Busterek miał cztery miesiące i wyglądał tak : [IMG]http://i40.tinypic.com/r22hqs.jpg[/IMG]

[IMG]http://i41.tinypic.com/sfaq1v.jpg[/IMG]

[IMG]http://i39.tinypic.com/n2lmoz.jpg[/IMG]

Myśli o dysplazji krążyły sobie gdzieś tam po głowie ale uspokajałam się tym, że nie ma żadnych objawów . . . O święta naiwności - głupia, głupia, głupia . . . Pierwsze niepokoje pojawiły się miesiąc później. Zaczęłam zauważać, że Buster siada bokiem, tak pokracznie, nietypowo. . . I tak dziwnie wstaje z pozycji "siad" - tak jakby na dwa razy - dziwnie i nietypowo nawet jak na malucha. W domu zapanowała paranoja związana z moimi podejrzeniami - wszyscy stukali się w czoło - twierdząc, że się czepiam detali, że po prostu Busterek jak każdy szczeniak jest nieporadny a ruchy niezborne i gapciowate pójdą w zapomnienie jak dorośnie :shake:. . .

Link to comment
Share on other sites

Przepraszam bardzo, to jest powieść w odcinkach? Jak opowiadasz historię to od początku do końca, bardzo Cię proszę ;)

[quote][FONT=Tahoma]Kiedy okazało się, że sunia koleżanki będzie miała szczeniaki, nie zastanawialiśmy się nawet chwili.[/FONT][/quote][FONT=Tahoma]

A szkoda, a szkoda...
Czy sunia koleżanki miała badania w kierunku przekazywania szczeniakom dysplazji?
Przy kupowaniu psa rasowego to jedna z podstawowych rzeczy którą "rozsądny posiadacz", za jakiego się uważasz, powinien sprawdzić.
[/FONT]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='pinkmoon']Przepraszam bardzo, to jest powieść w odcinkach? Jak opowiadasz historię to od początku do końca, bardzo Cię proszę ;)

Tak będzie w odcinkach - mój wątek moja sprawa ;)



[FONT=Tahoma]A szkoda, a szkoda...[/FONT]
[FONT=Tahoma]Czy sunia koleżanki miała badania w kierunku przekazywania szczeniakom dysplazji? [/FONT]
[FONT=Tahoma]Przy kupowaniu psa rasowego to jedna z podstawowych rzeczy którą "rozsądny posiadacz", za jakiego się uważasz, powinien sprawdzić. [/FONT]
[/QUOTE]

Zarówno mama jak i tata Bustera są wolni od dysplazji - ale jak pewnie wiesz to i tak nie daje gwarancji prawda ?? :)

Po co od razu uderzać w wysokie tony - żyj i pozwól żyć ;)

Link to comment
Share on other sites

Muszę więc szybciutko dojść do pointy bo niektórzy się niecierpliwią :) Badanie RTG wykazało dysplazję. . . Pierwsze dwa dni po diagnozie to jakiś koszmar. Jak już napisałam, lokalni weterynarze stwierdzili, że nic już się nie da zrobić, że najlepiej psu skrócić cierpienie, no ewentualnie na swoje ryzyko mogę zdecydować się na pectinectomię :roll: bo może to pomoże choć trochę :roll: ale ogólnie pies "nie rokuje" i mam się przygotować, że do miesiąca nie będzie chodził... Jak już kiedyś pisałam zostawiam te słowa wypowiedziane po diagnozie bez komentarza. Weterynarz jest po to by pomagać - podobno . . . Jedyna złość jaką mam to to, że gdy zapytałam czy są jakieś inne metody by psu pomóc usłyszałam - "że za cenę operacji kupię sobie nawet dwa takie psy" :roll:. Po przepłakanym popołudniu postanowiłam działać. I tak trafiłam na to forum, gdzie poznałam nazwiska najważniejszych w tej dziedzinie - Bieżyński, Siembieda, Niedzielski... Zaczęło się gorczkowe wydzwanianie po lecznicach, przesyłanie płyt ze zdjęciami Bustera i w końcu pierwsze odpowiedzi. Odpowiedzi, któe były sporym zaskoczeniem. Z psa, "który nie rokuje" okazało się, że można pomóc, że dysplazja z E "zmieniała się" na C :-o Od postawienia diagnozy u lokalnego wetrynarza do operacji minął zaledwie tydzień. [COLOR=red][B]I tu rada nr 1 dla tych, którzy są postawieni przed faktem dysplazji u psa : NIE POPRZESTAWAJCIE NA JEDNEJ DIAGNOZIE! [/B][/COLOR][COLOR=black]Szukajcie autorytetów, jeśli chcecie się upewnić czy wasz pies ma szanse na w miarę normalne życie. [/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

Od postawienia diagnozy do operacji Busterka minął zaledwie tydzień. Postanowiłam, że pomimo odległości (300km) będziemy Bustrerka operować we Wrocławiu u dr Niedzielskiego. Tu nieoceniona jest pomoc mojej siostry i szwagra, którzy zaoferowali swoją pomoc w transporcie a przede wszystkim wsparcie emocjonalne. Jechaliśmy do Wrocka z duszą na ramieniu. Co powie nam pan doktor? A może wstępne decyzje zostaną cofnięte, może obejdzie się bez operacji, może, może, może . . . No niestety, po premedykacji - i tu pokłony dla pań z lecznicy za cierpliwość i serce które okazały zajmując się naszą psiną - rozpoczęło się wnikliwe badanie pana doktora, kolejne RTG i decyzja o operacji. Pomimo, że wcześniej w rozmowie telefonicznej dr NIedzielski mówił o TPO na jedno biodro i daroplastyce na drugie- stanęło na daroplastyce na oba biodra :multi:. Ucieszyłam się z te decyzji powiem szczerze chociaż podpisując zgodę na operację widziałam przed sobą białą kartkę, nerwy mi puszczały. Pan doktor w sobie tylko znany sposób mnie uspokoił, kazał się nie martwić i pozwolił pomiziać Busterka na szczęście :cool3:. Tych kilka godzin we Wrocławiu to jedne z bardziej nerwowych godzin w moim życiu. O 14 stej zjawiłyśmy się z siostrą w lecznicy by usłyszeć, że Bustrek jest już po operacji, że wszystko poszło wzorowo, że dochodzi do siebie i za chwilkę będę mogła go zobaczyć. Wcześniej jednak odbyłam rozmowę z panem doktorem na temat dalszego postępowania pooperacyjnego, co można czego nie można - więcej oganiczeń niż przyzwoleń. Ruch mocno ograniczony, pierwsze dwa tygodnie najlepiej by psa dodatkowo asekurować ręczniiem pod zadkiem - na podwórko najlepiej wynieść (35kg:crazyeye:), zrobić siku i dwójkę najlepiej w miejscu bez łażenia i wnieść do domku. Pozwolili mi wejść do niego - mocno oszołomiony popatrzył na mnie smutno i pomerdał ogonem. Te smutne oczka ma do dziś przed oczami. Droga do domu dłużyła się niemiłosiernie, Busterek zaczynał dochodzić do siebie, był zaniepokojony. Był bardzo słabiutki i popiskiwał sobie cichutko. W domu położony na materacu - próbował wstawać, ale nóżki słabiutkie nie chciały wstać :-(. Pierwsza noc to jakaś tragedia - najgorsze było to, że nie wiedzieliśmy jak się z Busterkiem obchodzić - traktowaliśmy go wręcz jak konstrukcję z zapałek. W nocy na zmianę - zmiana podkładów bo siku, rodek przeciwbólowy bo psinka ziaje, znowu podkłady . . . i tak w kółko. Rano pierwsze łyczki wody, troszkę jedzonka i spanie. Pod wieczór pierwsza próba wyniesienia na dwór - i upragnione siku, którego świadomy już Busterek nie chciał zrobić w domu. Dwa pierwsze tygodnie upłynęły nam pod znakiem leki, siku, kupka i dużooooo miłości. Z dnia na dzień widać było poprawę - już po tygodniu, chociaż mocno obolały Buster przestał odciążać stawy, potrafił usiąść prosto :) Nie było chyba dnia przez pierwsze dwa tygodnie, żebym nie dzwoniła do Wrocławia pytać o każdą drobnostkę. I tu jeszcze raz dzękuję wszystki z gabinetu Niedzielski, za cierpliwość i wyrozumiałość :)

Link to comment
Share on other sites

Miesiąc ciągnął się niesamowicie. Oczekiwanie na rezultaty operacji przerastało powoli moje siły :roll:. No cóż tak mam, że niecierpliwa jestem :lol: Bałam się o tego naszego malucha - widziałam tych kilka niefortunnych wpadek - a to Buster szarpnął na smyczy, a to wbiegł na dwa stopnie przed domem a to gruchnął całym ciężarem w trawę :roll::roll::roll: Codziennie patrzyłam na niego i serducho bolało mnie okropni - psiak który do tej pry pół dnia spędzał na bieganiu, aportowaniu, tarzaniu się w błotku :roll: i śniegu :cool3:, teraz na krótkiej smyczy (jakby za karę) rundka na siku i kupkę trzy razy dziennie. Żeby go zmęczyć w domu w ruch szły wszelkie pomysły - od nowych sztuczek po wydawanie dziwnych dźwięków :evil_lol: żeby tylko jak najmniej się ruszał. . . No ale przyszedł ten upragniony dziesiąty kwietnia. Półprzytomna, niewyspana ładowałam Bustera do samochodu pełna niepokoju i obaw. Zupełnie niepotrzebnie. . . W gabinecie premedykacja, Busterek szybciutko odpłynął i dwa zdjęcia później wszystko było jasne.Przeszczepy kostnieją idealnie, lewy (gorszy staw) troszeczkę gorzej ale nic niepokojącego się nie pokazało:multi::multi::multi: Ale żeby nie było za dobrze to okazało się, że pod trzecią powieką są grudki, a i uszy wykazują zapalenie :shake: Z garścią leków wracaliśmy do domu - szczęsliwi, że jak do tej pory wszystko układa się dla Bustera pomyślnie :loveu: Teraz czekamy na kolejną wizytę kontrolną - mniej więcej po dwunastym maja . . . Buster jest więc miesiąc i trzy tygodnie po daroplastyce - i widzimy olbrzymią różnicę w jego zachowaniu. Siada prosto, nie odciąża stawów, śpi wyciągnięty na plecach na całą swoją dostojną długość :evil_lol:, widać, że go nie boli a ostatnio zrobił coś co przerosło moje najdalsze oczekiwania - mianowicie mamy w ogrodzie czereśnię, która pięknie zakwitła. A, że chłopak nienawykły do takich widoków to pomimo krótkiej smyczy udało mu się oderwać przednie łapy od ziemi i stanąć na tylnich - tak był ciekawy tych kwiatków :roll: Strach mnie obleciał ale i zachwyt bo choć trwało to krótką chwilkę widać było, że go nie boi :cool3:. Mam nadzieję, że zgodnie z tym co powiedział dr Niedzielski po tej nadchodzącej wizycie kontrolnej będziemy mogli troszkę Busterka obciążyć bardziej - bo nam się łobuz rozbestwi na dobre :)
Przy okazji proszę wszystkich, którzy mają psiaki po tym zabiegu aby podzielili się odczuciami - chodzi mi głównie o tych wszystkich, których psiaki są po daroplastyce już jakiś czas - jak zmieniło się życie waszych psiaków?

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj był cudowny dzień - pomimo pogody i nastroju :) Cudowny bo wieści były cudowne!!! Dla mojego Busterka oczywiście - badanie oraz RTG nie pozostawia wątpliwości - PIĘKNIE UKOSTNIONE PRZESZCZEPY!!! W zaleceniach za miesiąc - MAX. BIEGANIA :cool3::cool3: A na razie na ograniczonej przestrzeni nasz kochany psiak może sobie 5 razy dziennie po 10 minut pobiegać :loveu::loveu::loveu: Wczoraj mieliśmy nawet pierwszą próbę - chociaż nasz kudłaty przyjaciel po premedykacji był jeszcze troszkę otumaniony - spuszczony ze smyczy na ogrodzie wykonał bieg z akrobacjami :roll::roll: z zachwytu!! Zalecenia na ten miesiąc - jak wyżej plus żadnych zabaw z innymi psiakami :shake::shake: Łapki jeszcze sztywnwe i niestety jeszcze czasem psiak "podkicuje" jak zajączek- ale jest to związane z przykurczem mięśni oraz ich zanikiem - po rekonwalescencji. Teraz tylko stopniowo odbudować mięśnie oraz dbać o odpowiednią wagę + dieta mobility (albo karma zwykła + uzupełnienie jej suplementem lub RC Mobility Support). Dr Niedzielski był bardzo zadowolony z postępów Busterka a ja jestem niewymownie wdzięczna wszystkim - CAŁEMU PERSONELOWI Gabinetu Weterynaryjnego Niedzielski za serce, cierpliwość i przede wszystkim FACHOWOŚĆ w całym cyklu leczenia!!! Panie doktorze - jeśli kiedyś wejdzie pan na to forum - powtarzam jeszcze raz - Bardzo, bardzo, bardzo dziękuję za pana złote ręce, złote serce i opiekę nad Busterem!!!

Link to comment
Share on other sites

To dobrze,że zadbałas o komfort życia swojego pupila, dobrze ,ze stać Cię na leczenie, ale..... w miocie pewnie było więcej szczeniąt, czy każde miało tyle szczęścia?
Nie oburzaj się na pinkmoon. Tu na forum bardzo dużo jest różnych psów, które z różnych powodów "rozczarowały " swoich nowych właścicieli i po krótkiej euforii z powodu posiadania psa,własciciele oddają je do schronisk. Ich losy opisywane są na podforach- psy do adopcji, psy w potrzebie,tam wolontariuszki z całej Polski organizują składki, transport, leczenie tych psów. Przyjmują do swoich domów chore, sparaliżowane , organizują wózki dla niechodzących i końca nie widać, ani trochę nie maleje liczba psów z pseudohodowli.Kiedy Twój pupil wróci w pełni do zdrowia pomyśl o sterylizacji. Pies jest obciążony tą wadą i prawdopodobieństwo przekazania jej potomstwu = 100%.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ewtos']To dobrze,że zadbałas o komfort życia swojego pupila, dobrze ,ze stać Cię na leczenie, ale..... w miocie pewnie było więcej szczeniąt, czy każde miało tyle szczęścia?[/QUOTE]

Nie wyobrażam sobie bym mogła nawet pomyśleć o tym żeby oddać Busterka - zwierze nie jest rzeczą - choć to forum i historie które można na nim przeczytać pokazują, że wielu o tym zapomina :( I to nie jest tak, że stać mnie na leczenie :shake: Musiałam pożyczyć pieniądze od rodziny a teraz powolutku będę spłacać to co pożyczyłam. Jeśli chodzi o braci i siostry mojego psiaka - to z siedmiu szczeniaków, trójka ma stwierdzoną dysplazję z tego tylko mój Buster i jego siostrzyczka są po operacji.
[QUOTE]]Nie oburzaj się na pinkmoon. Tu na forum bardzo dużo jest różnych psów, które z różnych powodów "rozczarowały " swoich nowych właścicieli i po krótkiej euforii z powodu posiadania psa,własciciele oddają je do schronisk. Ich losy opisywane są na podforach- psy do adopcji, psy w potrzebie,tam wolontariuszki z całej Polski organizują składki, transport, leczenie tych psów. Przyjmują do swoich domów chore, sparaliżowane , organizują wózki dla niechodzących i końca nie widać, ani trochę nie maleje liczba psów z pseudohodowli.[/QUOTE]

Uwierz mi, jestem pełna podziwu dla wszystkich dobrych ludzi na tym forum - czytam te historie płaczę razem z psiakami i z ludźmi, którzy okazują im tyle serca (częśto pierwszy raz w ich psim życiu) i stają na rzęsach by im pomóc - zapewnić dom i "własnego", kochającego człowieka. . . I na nikogo się nie oburzam, po prostu poczułam się poruszona faktem zarucenia mi niefrasobliwości. Rodzice Bustera mają dokumenty potwierdzające stawy A. Ale jak wiesz, nawet stawy A nie gwarantują nam niczego, mogą jedynie obniżyć prawdopodobieństwo wystąpienia tej wstrętnej choroby. Niestety dysplazja = genetyka.

[QUOTE]Kiedy Twój pupil wróci w pełni do zdrowia pomyśl o sterylizacji. Pies jest obciążony tą wadą i prawdopodobieństwo przekazania jej potomstwu = 100%.[/QUOTE]

Kastrację oczywiście rozważamy ale dopiero po osiągnięciu przez Busterka dojrzałości fizycznej i psychicznej. Chodzi tu głównie o zakończenie wzrostu i osiągnięcie psychicznej psiej dojrzałości. [COLOR=red][B][U]NAWET DO GŁOWY BY MI NIE PRZYSZŁO BY BUSTER MÓGŁ MIEĆ POTOMSTWO![/U][/B][/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

[quote]Jeśli chodzi o braci i siostry mojego psiaka - to z siedmiu szczeniaków, trójka ma stwierdzoną dysplazję[/quote]

Mam nadzieję, że przekazaliście właścicielom rodziców, żeby psy nie były dalej rozmnażane...
Cieszę się że wasz psiak tak pięknie dochodzi do zdrowia. Też mam psa z dysplazją, ale cudną kundlicę ze schroniska, taka już do nas przyszła w wieku 4 lat ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='pinkmoon']Mam nadzieję, że przekazaliście właścicielom rodziców, żeby psy nie były dalej rozmnażane...
Cieszę się że wasz psiak tak pięknie dochodzi do zdrowia. Też mam psa z dysplazją, ale cudną kundlicę ze schroniska, taka już do nas przyszła w wieku 4 lat ;)[/QUOTE]

Decyzja właścicieli rodziców psiaków była jednoznaczna - więcej szczeniaczków nie będzie. Myślę, że jedyna słuszna . . . Właścicielka mamy Busterka zostawiła sobie z miotu suczkę - ona też jest obciążona i czeka na operację - mocno trzymam kciuki za siostrę Busterka, wierzę, że wszystko będzie dobrze.
Dla twojej suni duuużo zdrówka!

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

No to moi szanowni Państwo jesteśmy trzeci miesiąc po operacji. Zgodnie z zaleceniami karma zmieniona ze szczeniaczkowej (stosowana ze względu n większa zawartoć wapnia - na ukostnienie przeszczepów) na karmę mobility (karma weterynaryjna dla psiaków z problemami stawowymi) . Wybrałam Royal Canin Mobility - i muszę przyznać, że już po tygodniu stosowania widać efekty. Zamierzamy się nadal wspierać Arthroflex'em ale na zasadzie - miesiąc stosowania, miesiąc przerwy. A jeśli chodzi o efekty - no cóż przerosły moje najśmielsze oczekiwania !!! Buster chętnie (może nawet zbyt chętnie) biega, wręcz galopuje chociaż staram się go jeszcze stopować :) Odzyskana Goldenia wolność objawia się w róznych formach - od dzikiej galopady po przynoszenie patyka z błagalnym spojrzeniem pod tytułem "rzucisz??". Od kilku dni zgodnie z zaleceniami pana doktora wprowadzamy "maks biegania" ale zauważam że Buster i tak dawkuje sobie ruch. Nie "wykorzystuje" sytuacji, nic na siłę kilka minut szalonej zabawy i przerwa :) Trzeba oczywiście wziąć pod uwagę, że jego kondycja po trzech miesiącach "krótkiej smyczy" i klikuminutowych spacerów nie jest najlepsza, szybko się męczy - ale trenujemy powolutku i skutecznie. Najpierw rozgrzewka - kilka okrążeń domu truchtem, potem kilka kłusem. Po tym rytuale Buster zostaje spuszczony ze smyczy i zaczyna swoją dziką galopadę :):roll::roll: Nikt i nic nie jest w stanie go powstrzymać. Na koniec dwa rzuty patyka - tylko dwa bo po drugim Buster pada jak długi pod czereśnią ze zdobyczą :cool1::cool1: i opoczywa. Już niedługo powrócimy do naszych spacerów po bezdrożach i łąkach :loveu::loveu::loveu:

Link to comment
Share on other sites

Witam wszystkich - serdecznie zapraszam na wątek psiaka który przeszedł Krzyczki - potrzebuje wsparcia na maksa - kochany Trotterek [URL]http://www.dogomania.pl/threads/181765-Trotter-po-operacji-usunięcia-śledziony-potrzebujemy-1192-osób-które-wpłacą-po-1zł!/page54[/URL]

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

W związku z tym, że dostaję coraz więcej PW dotyczących operacji Busterka postanowiłam reaktywować wątek mojego psiaka :oops: Może zacznę od tego o co najczęściej jestem pytana - Jak wygląda pies po daroplastyce? Otóż moi Państwo Buster po operacji wyglądał tak:

zaraz po powrocie do domu:


[IMG]http://i38.tinypic.com/30jsg49.jpg[/IMG]

rana pooperacyjna:

[IMG]http://i38.tinypic.com/2cbl0g.jpg[/IMG]

jeden boczek:

[IMG]http://i35.tinypic.com/27yvz5.jpg[/IMG]

drugi boczek:

[IMG]http://i34.tinypic.com/bj62ix.jpg[/IMG]

jak widać po ostatnim zdjęciu - pacjent miał swój moment :roll: - zrzucił kołnierz i się rozdrapał... ale nieszkodliwie bo udało mu się tylko dwa szwy wyszukać zębami :evil_lol:
Zdjęcia 1 - 3 przedstawiają Bustera 6 godzin po operacji, ostatnie zdjęcie jest robione następnego dnia rano.

Link to comment
Share on other sites

A teraz coś ze świeższych wieści na temat mojego futrzaka :lol: Minęło 5 i pół miesiąca od operacji Busterka, we wrześniu jedziemy na kolejną wizytę kontrolną. Cóż mogę powiedzieć - czuję się tak jakby ktoś oddał mojemu psiakowi życie :loveu: Buster nie jest już przez nas ograniczany - prawie wogóle - wyjątek stanowi intensywne aportowanie ;). Jesteśmy w totalnym szoku jeśli chodzi o jego ruchliwość. Buster z reguły porusza się galopem :cool3::cool3::cool3: bo przecież dostojny stęp goldenowi nie przystoi :diabloti:, w zakręty wchodzi ostro - czym doprowadza mnie do stanu przed zawałowego:roll: a co najdziwniejsze skacze!!! Nie pozwalamy mu na to zbyt często - bo wiadomo nie może się aż tak obciążać ale widać, że te skoki nie sprawiają mu bólu :multi: Cieszę się bardzo, że tak wspaniale dochodzi do siebie. Jedyna zmiana jaką w żywieniu wprowadziliśmy to zmiana karmy - z Royala na Hills'a j/d. Tyle się naczytałam o Hills'ie pozytywnych opinii i muszę przyznać, że nie rozczarowałam się, ALE . . . rozczarował się Buster, który niezbyt chętnie do karmy podszedł. Mam wrażenie, że po prostu mu nie smakuje :shake: Chyba wrócimy do Royala. Suplementujemy też Arthroflex'em - miesiąc stosowania na najniższej dawce (2,5ml) miesiąc przerwy. Buster jest pogodnym, wesołym i lekko zadziornym psiakiem :razz:.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 years later...

[quote name='bietka']Czeka nas to samo.Takie watki trochę mnie uspokajają.Napisz jak obecnie czuje się piesio?[/QUOTE]
Buster ma się świetnie! Minęło dwa i pół roku od operacji. Z każdym miesiącem było coraz lepiej ;) Teraz to juz tylko siła i żywioł. Gdyby nie charakterystyczny dla dysplastyków zajęczy galop to ciężko stwierdzić, że pies ma jakiekolwiek schorzenie ;) Jesli potrzebujesz jakichkolwiek wskazówek, nie krępuj się pisać. Doskonale pamiętam moją reakcję na wiadomość o chorobie przyjaciela więc chętnie pomogę.

Link to comment
Share on other sites

Nawet nie wiesz jak się cieszę że odpowiedziałaś.Zresztą pewnie pamiętasz dokładnie co przeżywałaś na poczatku tej drogi.W poniedziałek jestem umówiona na konsultację.O mozliwościach duzo czytalam.Przy tak dużej dysplazji typu E trzeba działać operacyjnie.Na dokładkę przednie łaty też do operacji są zakwalifikowane.Szkoda że do Wrocławia mam prawie 600km w jedną stronę.Szukam pomocy bliżej bo w końcu potem będą też wizyty kontrolne.W Olsztynie mam namiary ale nie mam opinii a szkoda bo spokojniejsza byłabym.Najbardziej boję się powrotu do domu i pierwszych dni i nocy.Mam dom ale mieszkam na 1 piętrze więc schody mnie przerażają.Ilbo waży 35 km i nie lubi być noszony.Na tarasie pewnie nie wysika się.Jeżeli ustalimy wszystko z wet w poniedziałek to o ile pozwolisz zamęczę Cię pytaniami.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...