cocozgdyni Posted February 2, 2006 Posted February 2, 2006 [quote name='cocozgdyni']i jeszcze jedno! nie krzywdzmy swoich psow brakiem kontaktow z innymi. Yoraski sa dosc zapalczywymi i zabawowymi psami i pozwolmy im wyzyc sie na spacerach. Quote
AlKil Posted February 4, 2006 Posted February 4, 2006 Mogę opisać ten problem z drugiej strony...jako właścicielka nowofunlanda 3 lata i yorka 2,5 mies. Mój Albert (niuf) jako szczenię już był dużych gabarytów i moim problemem były małe pieski np. jamniki, które rzucały się na Alberta i go gryzły, pewnie ze strachu. Właściciele owych maluszków traktowali to ze śmiechem i komentarzami w stylu " oj ty taki malutki, przecież on jest taki duzy, że mógłby cię zjeść..." i zdejmowali swoje psiny uczepione kudłów mojego psa. Na dziesięć spotkanych małych piesków tak reagowało osiem. Gdy Albert miał około roku, zaczął się bronić. Ponieważ uznałam, że to ja mam większy problem z utrzymaniem Alberta (siedemdziesiąt parę kilo) zaczęłam unikać małych piesków. Albert jest po trzecim stopniu tresury i nie narzekam na jego zachowanie, gdy pies jego nie atakuje - nie reaguje. Ale zazwyczaj wychodzę na spacery do ogrodu, bo problem nie wychowanych odpowiednio psów dotyczy zarówno małych ras jak i dużych. A Albert kocha swojego yoreczka ostatnio przyłapałam go jak karmi Kilera swoim żarciem... Wyjmuje mu ze swojej miski 3 ziarna i kładzie na podłodze żeby mały mógł zjeść. Jak mały chce się bawić to Albert się po prostu kładzie i daje obgryzać... Quote
Magdalena1 Posted February 4, 2006 Posted February 4, 2006 u mnie to samo robi suka collie-podobna :lol: wyjmuje ze swojej miski i karmi maluchy.. z niej to taka dobra cioteczka :lol: Quote
julita104 Posted February 5, 2006 Posted February 5, 2006 Alkil podziwiam Twoje podejscie ja niestety czesto spotykam innych wlascicieli duzych pieskow Tofik czesto obszczekuje duze psy, wlasnie ze strachu, Prowadze go na smyczy i przechodzimy obok bez problemu. U mnie na osiedlu dla 80% wlascicieli duzych psow to swietna zabawa. Widza ze mam problem i odchodze z psem to idą za mna specjalnie i sie smieja ze taki maly a taki nerwowy.:angryy: Celowo czasem podjudzaja jeszcze psa, no jakas paranoja normalnie. Kiedys zadko szczekal na duze psy, ale przez to bezsensowne zaczepianie, podjudzanie itp boi sie bardziej i niestety szczeka czesciej. A tlumaczenie niektorym nic nie daje. Nie wspominajac o wlascicielach ogromnych naprawde psow, puszczanych luzem zeby sie wybiegały, a własciciel idzie 500 metrow dalej, przy czym pies nie reaguje na komendy. Ide sobie z dwoma yorkami a przybiega pies, skacze na mnie (o maly wlos sie nie przewracam), przewraca mi psy itp itd, wlasciciel uchachany przyłazi za 10 minut. Taka jest u mnie codziennosc na osiedlu. Niech biegaja luzem, ja im nie brobie, ale niech nie rzucaja sie na kazdego bo to naprawde zadna przyjemnosc. Quote
Berek Posted February 5, 2006 Posted February 5, 2006 Julitko, nie wybierasz się aby do stolycy? :lol: Może sprzedałabym Ci kilka patencików na to żeby yorek nie szczekal mimo, że się boi. ;) I jeszcze był przy tym zadowolony! (jak to bylo u Montgomery? "kota można obrać ze skóry na wiele sposobów... także i tak, żeby tego nawet nie zauważył!" :lol: :evil_lol: ). Szczerze mówiac to, co obserwuję to jednak raczej totalna beztroska właścicieli maleństw. :-( Ostatnio na lekcji z mileńką jamniczką: mija nas pani z rozwrzeszczaną chihuahua. Jamniczka, przyjaciel całego świata, aż sie cofa na dlugość smyczy, wybałusza gały na zaplute małe stworzonko, miotajace się na szelkach... a właścicielka cziłki nic. A raczej nie, nie NIC: wyraziła oburzenie, ze śmiemy przechodzić tą sama stroną ulicy co ona, kiedy jej piesek SIĘ BOI. :angryy: :angryy: :angryy: :shake: Niestety, bardzo często widzę sznaucerka miniaturę czy innego pisz-pan-pinczerka dopadającego z jazgotem do przechodniów albo dużych psów, lub miotającego się na smyczy bez reakcji przewodnika - a właściciel nic, bo przecież to takie małe więc nic nie zrobi, albo "to ze strachu, panie", albo "co się pan boisz takiego maleństwa" albo... Słowem: "Kaziu, nie kop pana bo się spocisz". :lol: :lol: :lol: :lol: Oj, to podstawowy grzech nas, właścicieli miniaturek. :-( Quote
AlKil Posted February 5, 2006 Posted February 5, 2006 Myślę,że problem ten wynika z tego,że większość ludzi kupując psy traktuje je jak zabawkę, nie myśląc kompletnie o ich wychowaniu. Gdy kupiliśmy Alberta wielu ludzi mówiło nam, że po co chcemy iść na tresurę, nowofunlandy są łagodne, bez sensu chcemy wydać kupę kasy. Gdy poszłam na pierwszy stopień tresury uświadomiłam sobie jak mało wiem o wychowaniu psa, chociaż miałam już wcześniej wilka i charta. Tresura jest przede wszystkim dla WŁAŚCICIELI !!! I może to dla niektórych osób będzie to śmieszne, z Kilerkiem też się na nią wybiorę- gdy podrośnie. Quote
julita104 Posted February 5, 2006 Posted February 5, 2006 [quote name='Berek']Julitko, nie wybierasz się aby do stolycy? :lol: Może sprzedałabym Ci kilka patencików na to żeby yorek nie szczekal mimo, że się boi. ;) I jeszcze był przy tym zadowolony! (jak to bylo u Montgomery? "kota można obrać ze skóry na wiele [/quote] niestety sie nie wybieram :( a przydałoby sie moj pies na szczescie nikogo nie dopada, bo wiem ze nie kazdy sobie tego zyczy poza tym raz został zaatakowany czapką przez pewną szaloną babe. U mnie na osiedlu pare osob ma nierowno pod kopułą. Juz sie dowiadywałam o indywidualne zajecia ze szkoleniowcem, chyba to bedzie dla nas najsensowniejsze rozwiązanie :crazyeye: bo mimo przeczytanych wielu ksiazek, zajec na PT i wlasnej pracy, ciagle to nie jest to czego oczekuje. A ze zgadzam sie z opinia ze tresura jest dla wlasciciela a nie psa, ktos musi mi pokazac moje bledy. Wychowujemy oba psy tak samo, Tolka jest grzeczna jak anioł, dogadujemy sie rewelacyjnie, nie sprawiła mi nigdy zadnego problemu. Ach z tymi facetami to zawsze problemy :P A najciekawsze jest to ze jak Tofik jest tak porzadnie wybiegany to olewa cale towarzystwo dookola. No ale wiadomo ze zanim dojdziemy do lasku, na boisko itp to jakąś droge musimy przebyc. Quote
an40 Posted February 6, 2006 Posted February 6, 2006 Brytanik, gdy go kupiłam, a miał wtedy 9 miesiecy bał sie wszystkich psów. Pamiętam pierwszy spacer, który skończył się zsiusianiem się na moją kurtkę. Obecnie zrobił małe postępy, ale nadal nielubi (nie potrafi )bawć się z psami. Zauważyłam, że jeżeli któraś z suczek na osiedlu ma cieczkę, to wówczas ożywia się i jest chętny nawet do przywitania się z innymi psami (wzrost psów jest obojetny). Nasze spacery jedynie ograniczają się na zrobienie siusiu i kupy i do domu. gdy zachecam go do dłuższego chodzenia, to wówczas skacze mi na nogi i prawie łkając prosi mnie o powrót. Jednak w ostatnie wakacje gdy byliśmy razem u rodziny, gdzie były dwa trochę większe od niego psy ,juz na drugi dzień naszego pobytu, Brytanik oba sobie podporządkował. Pierwszy i ostatni raz widziałam go w "akcji" gdy z warczeniem i wyszczerzonymi zębami atakował oba psy. Później przez cały czas naszego pobytu (10 dni) razem się bawiły, nawet Brytanik bardzo często był strona prowokującą do zabawy.Ale po powrocie do domu wszystko wróciło do normy. Nadal próbuje Brytanika zachęcić do kontaktów z psami ale z mizernym skutkiem. Quote
SwEet_LiLi Posted May 6, 2006 Posted May 6, 2006 [IMG]http://img527.imageshack.us/img527/9162/img000841lw.jpg[/IMG] [IMG]http://img527.imageshack.us/img527/382/img000851te.jpg[/IMG] Mam mały problem z Kasandrą ... Ona NIE BOI się ŻADNYCH psów ... A szczególnie tych dużo większych od siebie ... Na fotce jest z Lukasem , psem z bloku obok ... Ale nie raz spotykamy WIELKIE psy a Kassi z kilometra sie ciągnie do nich ... Zawsze jak widze że nadchodzi pies " nieznajomy" czymam ją krótko ... ale zwykle właściciel psa ...czyma psa luźno ... co za tym idzie .. pies idzie w kierunku Kasandry ... a ona tylko czeka żeby "podskoczyć" mu do pyska i go "wylizać" DOSŁOWNIE !! Połowa znajomych psów jak ją widzi to ucieka :evil_lol: Albo chodzi z głową do góry ... Bo Kassi taka całuśna ... Quote
nataliyka Posted May 6, 2006 Posted May 6, 2006 A ma ktoś pomysł jak zwalczyć lęk przed innymi psami? Molly okropnie boi się innych psów nawet takich małych szczeniaków co ledwo chodzą. Za to mojego drugiego psa Johara(10-letni mieszaniec rotweiler+doberman wiem,zabójcza mieszanka:diabloti:,ale pieszczoszek z niego;),lubi się przytulać:evil_lol:tylko nie był szkolony i nie lubi obcych na swoim terenie,więc aby nikomu nie stała się krzywda ma odgrodzony kawałek podwórka tuż obok krzaczka winogron,z którego z upodobaniem sobie te owoce podjada:lol:) absolutnie się nie boi. Aż czasem mi serce staje jak widze,że ona stoi pół metra od niego i się z nim drażni. Wiem,że ona chce się z nim pobawić,ale wolałabym żeby bawiła się z bardziej 'przewidywalnymi' psami. Bo jak napisałam wcześniej Johar nie znosi obcych na swoim terenie,czyli ogólnie na naszym podwórku i jak on widzi Molkę to dostaje szału. Mam kilku znajomych ze spokojniejszymi pieskami,tylko że Molka sie ich boi. Jak mogę jej pomóc? Bo ona się męczy-chce się pobawić z jakimś piesiem,tylko paralizuje ja lęk. Ma ktoś jakiś pomysł? Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.