Jump to content
Dogomania

Depresja? Uraz? Pomocy!


Rusty_

Recommended Posts

Naprawdę nie wiem, co się stało. Już nie mam pomysłów. Rusty, mój 8-miesięczny szczeniak, w piątek poszedł do fryzjera. Podejrzewam, że fryzjerka dała mu jakiegoś głupiego jaśka, albo jakiś lek na uspokojenie :angryy::angryy:, bo nawet nas nie poznał (był tak smutny, że aż serce się krajało). Od tamtej pory mam psa całkiem odmienionego. Nie tylko pod względem wyglądu. Rusty był zawsze bardzo zawzięty, żywy i wesoły, lubił gryźć lekko ręce, biegać za zabawkami, gonić wrony, ściągać gumki z włosów, rozwiązywać sznurówki, biegać, szczekać. Ogólnie był małym rozrabiaką. Ale bardzo to lubiliśmy. Dawał nam dużo radości. Był śmieszny, strasznie pocieczny. A teraz? Cały czas śpi, prawie nie je. Spacery już mniej go bawią. Nie gryzie już rąk, butów i gumek we włosach już nawet nie tyka. Nic, tylko śpi i koniec. Nie wiem, czy ma jakąś depresję. Myśleliśmy na początku, że po prostu jest zestresowany po fryzjerze. Ale od tego momentu minęło już prawie 4 dni. Nie wydaje mi się, żeby był chory. Coś się stało z jego psychiką. I trzymajcie mnie, bo jeśli się dowiem, że to przez tą fryzjerkę to...:mad:Jak myślicie? Co się mogło mu stać? Co mogę na to poradzić?

PS. Dodam jeszcze, że fryzjerka musiała go mocno szarpać, bo w dzień przed wizytą u fryzjera Rusty wpadł w rzepy i był cały tym pooblepiany. Było to bardzo póżno i mimo że próbowała je powyciągać, nie zdołałam tego zrobić do północy. Miała straszną robotę, denerwując się przy tym sama i psa. Nie wiem, co ona robiła z nim przez te 3h, aż się boję... Mam wrażenie jakby podmieniono mi psa, choć wiem, że tak nie jest.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Rusty_']Naprawdę nie wiem, co się stało. Już nie mam pomysłów. Rusty, mój 8-miesięczny szczeniak, w piątek poszedł do fryzjera. Podejrzewam, że fryzjerka dała mu jakiegoś głupiego jaśka, albo jakiś lek na uspokojenie :angryy::angryy:, bo nawet nas nie poznał (był tak smutny, że aż serce się krajało). Od tamtej pory mam psa całkiem odmienionego. Nie tylko pod względem wyglądu. Rusty był zawsze bardzo zawzięty, żywy i wesoły, lubił gryźć lekko ręce, biegać za zabawkami, gonić wrony, ściągać gumki z włosów, rozwiązywać sznurówki, biegać, szczekać. Ogólnie był małym rozrabiaką. Ale bardzo to lubiliśmy. Dawał nam dużo radości. Był śmieszny, strasznie pocieczny. A teraz? Cały czas śpi, prawie nie je. Spacery już mniej go bawią. Nie gryzie już rąk, butów i gumek we włosach już nawet nie tyka. Nic, tylko śpi i koniec. Nie wiem, czy ma jakąś depresję. Myśleliśmy na początku, że po prostu jest zestresowany po fryzjerze. Ale od tego momentu minęło już prawie 4 dni. Nie wydaje mi się, żeby był chory. Coś się stało z jego psychiką. I trzymajcie mnie, bo jeśli się dowiem, że to przez tą fryzjerkę to...:mad:Jak myślicie? Co się mogło mu stać? Co mogę na to poradzić?

PS. Dodam jeszcze, że fryzjerka musiała go mocno szarpać, bo w dzień przed wizytą u fryzjera Rusty wpadł w rzepy i był cały tym pooblepiany. Było to bardzo póżno i mimo że próbowała je powyciągać, nie zdołałam tego zrobić do północy. Miała straszną robotę, denerwując się przy tym sama i psa. Nie wiem, co ona robiła z nim przez te 3h, aż się boję... Mam wrażenie jakby podmieniono mi psa, choć wiem, że tak nie jest.[/QUOTE]
Jak moja suczyna ma "depresje"to mówie normalnym tonem "nie bądź głupia" co prawda ona nie rozumie co mówie ,ale psy doskonale wyczuwają nasz nastrój i ton głosu .A chyba ostatnia rzeczą jaka bym chciał to żeby mój pies myślał że sam sobie nie radzę z tą sytuacją .To my mamy być przewodnikami dla psa :);)Będzie oki daj psu kilka dni ,dojdzie do siebie .

Link to comment
Share on other sites

Dodałabym jeszcze - na przyszłość unikać rzepów przed fryzjerem, kołtunów itp. Po co młodemu do stresu spowodowanego samą wizytą u fryzjera dokładać jeszcze stres z powodu nieuniknionego w takich sytuacjach bólu? Nawet najdelikatniejszy fryzjer nie jest cudotwórcą. ;)

Link to comment
Share on other sites

Nigdy w życiu nie zostawiłabym szczeniaka na 3 godziny sam na sam z fryzjerką, bo nie dość że strzyżenie było szczególne to jeszcze Ciebie nie było......Gdybyś była, to szczeniak czułby się bezpieczny i "efekty uboczne" pewnie byłyby mniejsze. A teraz to pozostają przytulania, głaskania, buziaki i co tam wymyślisz.
Jak to dobrze, że moich psów nie trzeba strzyc (goldenek i rodesian). Pozdrawiam.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...