misiaczek Posted September 22, 2005 Author Posted September 22, 2005 Uwielbiam dialogi między eląrusos a Draczyn :wink: :D :D :D Quote
Hebulka Posted September 22, 2005 Posted September 22, 2005 [b]elżbietarusos [/b] dużo zdrowia dla Ciebie i Pestki !! I ogromne gratulacje z okazji narodzin małych bąbelków !! :klacz: Quote
Draczyn Posted September 22, 2005 Posted September 22, 2005 [quote name='elżbietarusos']Magda mieszka ode mnie co najmniej jakieś 160 km.[/quote]Do nas jest 130, czyli do niej powinno być poniżej 100 Quote
elżbietarusos Posted September 22, 2005 Posted September 22, 2005 Magda mieszka ode mnie co najmniej jakieś 160 km. Zaraz sprawdzę na mapie. Ale nawet jeśli mniej , to nie bardzo sobie to wyobrażam. Pisałam , że ona nigdy nie brała za porady ode mnie kasy. Quote
Draczyn Posted September 22, 2005 Posted September 22, 2005 [quote name='misiaczek']Uwielbiam dialogi między eląrusos a Draczyn :wink: :D :D :D[/quote]A czemu///////?????????????????????????????? Quote
_beatka_ Posted September 22, 2005 Posted September 22, 2005 elżbietarusos skoro nie checsz iść chociazby do lekarza to może poprostu idz sie przespac razem z pesteczka i odpocznijcie sobie troszke, npewno jak opadnął emocje bedzi mozna zdziałac cos więcej niz teraz, w nerwach... Quote
Draczyn Posted September 22, 2005 Posted September 22, 2005 [quote name='elżbietarusos']Magda mieszka ode mnie co najmniej jakieś 160 km. Zaraz sprawdzę na mapie. Ale nawet jeśli mniej , to nie bardzo sobie to wyobrażam. Pisałam , że ona nigdy nie brała za porady ode mnie kasy.[/quote]Ale dostała pięknego psa, czyli opłacona była w naturze i powinna się za to zrewanżować. Taki pies też nieżle kosztuje Quote
Hebulka Posted September 22, 2005 Posted September 22, 2005 Wiesz [b]Draczyn[/b] ja rozumiem [b]elżbietarusos [/b] jezeli chodzi o wetów. Ponad rok temu by mnie to bardzo dziwiło co pisze,dziś już nie.Trzeba przejść piekło,miec cierpiacego psa,nad którym wszyscy rozkładają rece albo co najgorsze madrza sie niemiłosiernie wymyslająć przerózne bzdury.. Ja mam wielki uraz do weterynarzy !! Nie ma jedengo do którego mam w 100% zaufanie ! To smutne ale prawdziwe.Zazdroszcze Ci jesli masz weta na którym we wszystkim mozesz polegać ! My też sie radzilismy lekarzy ludzkich w sprawie Hebuni,nasza Beatka kochana - z hodowli Admiror - konsultowała kłopoty Hebusi z neurologiem, z którym pracuje.Jego diagnoza byla najbardziej sensowna ze wszystkich.A w rezultacie co jest tragiczne,znalezlismy w książce opis reumatyzmu u psów który w 100% pasuje do Hebe,poszlismy z ksiązka do weta ( :o ) i dalej była leczona pod tym katem. Teraz jestem jako tako spokojna bo dr leczy ją homeopatia i bardzo dobrze dobiera jej leki.Jest wzgledny spokój,choc na zmiany pogody itp dolegliwosci w mniejszym stopniu ale wracają.. W wetrynarii moim skromnym zdaniem brakuje specjalazji - mam problem z kregosłupem - ide do psiego ortopedy itp,itd.Sa lekarze lepsi w tym czy w tamtym ale brakuje mi osobiscie fachowca w danej dziedzinie. Bo tak jak było wczesniej powiedziane chyba nikt z nas nie poszedł by do chirurga,okulisty i ginekologa w jednym gdyby go np bolał kregosłup.. :o Quote
elżbietarusos Posted September 22, 2005 Posted September 22, 2005 PESTA już się uspokoiła na tyle , że usnęła ( mi na pewno się to nie uda , za duzy poziom adrenaliny ) Ona chyba odbiera zdenerwowanie moje , stres FRYTKI i stąd to wszystko. Wiem , że 12 lat dla buldoga to dużo , i że kiedyś musi nastąpić chwila jej odejścia , ale odsuwam tą myśl jak najdalej. Draczyn starsze suki będę ciąć . FRYTKA ma 4 lata , to najmłodsza moja buldożka. Pierwszy poród przebiegał rewelacyjnie . Ten był drugi , długi i męczący . Szczeniąt było mniej bo tylko 5 ( 2 martwe ) . Będę ciąć suki powyżej 4 lat! Quote
_beatka_ Posted September 22, 2005 Posted September 22, 2005 hebulka to dokladnie tak jak ja po doksiu...na sggw mieli byc smi najlepsi specjaliści, a skończyło się tak, że jak mowiłam że to mózg, żeby to sprawdzili a oni wmawiali mi kregosłup, przemęczenia aż w końcu nowotwor...a wystarczyło posłuchac własciciela psa, który chyba wie najepiej co dolega pupilowi...ale z drugiej strony nie mozna cle zycie nikou nie ufać!skoro draczyn ma sprawdzonych wetów ktorzy znaja rasę to trzba sie zgłosic tam, napewno prede pomogą niż wet, który jest od wszystkiego, czyli od niczego... Quote
elżbietarusos Posted September 22, 2005 Posted September 22, 2005 Draczyn Magda dostała ode mnie psa takiego sobie. Wizualnie ładny , ale ma francuskie łapy. Odwzajemniła mi się psem tej samej rasy , dużo piękniejszym , więc żadne rozliczenia nie wchodzą w grę. Ona nie brała ode mnie kasy , bo widziała , że mnie nie stać na jej honorarium. Taki miły gest . Nie mogę więc wykorzystywać jej grzeczności. Teraz mam dwa piękne , połroczne wilczarze , może jej któregoś wkleje , więc będę mogła z niej korzystać przez jakis czas , bez wyrzutów sumienia. Ja jestem biedna. Nie stać mnie na wzywanie weta z Warszawy. Magda nigdy nie miała w stosunku do mnie żadnych zobowiązań , zawsze było odwrotnie. Quote
Draczyn Posted September 22, 2005 Posted September 22, 2005 [quote name='elżbietarusos']PESTA już się uspokoiła na tyle , że usnęła ( mi na pewno się to nie uda , za duzy poziom adrenaliny ) Ona chyba odbiera zdenerwowanie moje , stres FRYTKI i stąd to wszystko. Wiem , że 12 lat dla buldoga to dużo , i że kiedyś musi nastąpić chwila jej odejścia , ale odsuwam tą myśl jak najdalej. Draczyn starsze suki będę ciąć . FRYTKA ma 4 lata , to najmłodsza moja buldożka. Pierwszy poród przebiegał rewelacyjnie . Ten był drugi , długi i męczący . Szczeniąt było mniej bo tylko 5 ( 2 martwe ) . Będę ciąć suki powyżej 4 lat![/quote]Jak uważasz. Ja tak robię, odkąd miałam kontaky osobisty z dwoma hodowczyniami z Holandii, które mnie na takie rozwiązanie namówiły. Tylko dla buldożków najbezpieczniejsza jest narkoza wziewna, przy innej może być niedobrze. Ostatnio w Bydgoszczy, lekarz narkozą zaamorował sukę Zostało 7 szczeniąt bez matki i uratowali tylko jednego Quote
misiaczek Posted September 22, 2005 Author Posted September 22, 2005 Co do wetów...jeśli pies jest zdrowy,potrzebne są tylko szczepienia i tabletki na odrobaczanie to wszyscy są dobrzy. Problem zaczyna się wtedy gdy pies choruje i nie ma możliwości by mu pomóc. U nas jest wetka,na którą pół zapsionej ZG mówi morderczyni psów(tnie nawet gdy dla psa nie ma ratunku i 2 tyg. po operacji pieski umierają) a druga połowa bardzo sobie ją chwali.Mi się wydaje,że opinia o wecie bierze się stąd,czy nasz pupil uzyskał pomoc u danego weta i wyzdrowiał.Jeśli tak,to ach i och jaki on dobry.Jeśli nie to cymbał,morderca,psi konował. Quote
Hebulka Posted September 22, 2005 Posted September 22, 2005 [quote name='Draczyn'][quote name='elżbietarusos']PESTA już się uspokoiła na tyle , że usnęła ( mi na pewno się to nie uda , za duzy poziom adrenaliny ) Ona chyba odbiera zdenerwowanie moje , stres FRYTKI i stąd to wszystko. Wiem , że 12 lat dla buldoga to dużo , i że kiedyś musi nastąpić chwila jej odejścia , ale odsuwam tą myśl jak najdalej. Draczyn starsze suki będę ciąć . FRYTKA ma 4 lata , to najmłodsza moja buldożka. Pierwszy poród przebiegał rewelacyjnie . Ten był drugi , długi i męczący . Szczeniąt było mniej bo tylko 5 ( 2 martwe ) . Będę ciąć suki powyżej 4 lat![/quote]Jak uważasz. Ja tak robię, odkąd miałam kontaky osobisty z dwoma hodowczyniami z Holandii, które mnie na takie rozwiązanie namówiły. Tylko dla buldożków najbezpieczniejsza jest narkoza wziewna, przy innej może być niedobrze. Ostatnio w Bydgoszczy, lekarz narkozą zaamorował sukę Zostało 7 szczeniąt bez matki i uratowali tylko jednego[/quote] Jaka narkoza ?? Normalną czy wziewną ?? Quote
Hebulka Posted September 22, 2005 Posted September 22, 2005 [quote name='_beatka_']hebulka to dokladnie tak jak ja po doksiu...na sggw mieli byc smi najlepsi specjaliści, a skończyło się tak, że jak mowiłam że to mózg, żeby to sprawdzili a oni wmawiali mi kregosłup, przemęczenia aż w końcu nowotwor...a wystarczyło posłuchac własciciela psa, który chyba wie najepiej co dolega pupilowi...ale z drugiej strony nie mozna cle zycie nikou nie ufać!skoro draczyn ma sprawdzonych wetów ktorzy znaja rasę to trzba sie zgłosic tam, napewno prede pomogą niż wet, który jest od wszystkiego, czyli od niczego...[/quote] Masz rację Beatko.Dlatego własnie napisałam,ze zazdroszczę Draczyn,ze ma takiego lub takich weterynarzy.Czyli znających specyficznośc buldożków.Bo ja nie mam :( Quote
elżbietarusos Posted September 22, 2005 Posted September 22, 2005 To trzeci przypadek uśmiercenia buldożka w Bydgoszczy w ten sposób. We Włocławku , jeszcze się to nie zdarzyło. Nasi weci , nie są jednak może tacy źli. Nawiązując do ludzkich lekarzy ( z uszkodzeniamu oczu też korzystam z okulisty ) Pozwolilam wetom prowadzić jedną buldożyce . Obecnie ma 5 lat , i ciągłe kłopoty z oczami , leczone już przez okulistę - ludzkiego . Gdybym wcześniej wpadła na ten pomysł prawdopodobnie , nie byłoby klopotów teraz. Suka jest obecnie w rękach moich znajomych , jakiś wet z Warszawy zaproponował im przeszczep , ale się nie zgodzili . Czy ta suka z Bydgoszczy była bezowa? Quote
Draczyn Posted September 22, 2005 Posted September 22, 2005 [quote name='Hebulka'][quote name='Draczyn'][quote name='elżbietarusos']PESTA już się uspokoiła na tyle , że usnęła ( mi na pewno się to nie uda , za duzy poziom adrenaliny ) Ona chyba odbiera zdenerwowanie moje , stres FRYTKI i stąd to wszystko. Wiem , że 12 lat dla buldoga to dużo , i że kiedyś musi nastąpić chwila jej odejścia , ale odsuwam tą myśl jak najdalej. Draczyn starsze suki będę ciąć . FRYTKA ma 4 lata , to najmłodsza moja buldożka. Pierwszy poród przebiegał rewelacyjnie . Ten był drugi , długi i męczący . Szczeniąt było mniej bo tylko 5 ( 2 martwe ) . Będę ciąć suki powyżej 4 lat![/quote]Jak uważasz. Ja tak robię, odkąd miałam kontaky osobisty z dwoma hodowczyniami z Holandii, które mnie na takie rozwiązanie namówiły. Tylko dla buldożków najbezpieczniejsza jest narkoza wziewna, przy innej może być niedobrze. Ostatnio w Bydgoszczy, lekarz narkozą zaamorował sukę Zostało 7 szczeniąt bez matki i uratowali tylko jednego[/quote]Normallną, ale dokładnie nie wiedzieli. Suka zaraz po wyjechaniu z kliniki dostała krwotoku z buzi, dróg rodnych, nosa itd. Zawrócili do lekarza, ale ju nie było, co ratowwać. Suczynka padła Jaka narkoza ?? Normalną czy wziewną ??[/quote] Quote
Draczyn Posted September 22, 2005 Posted September 22, 2005 [quote name='elżbietarusos']To trzeci przypadek uśmiercenia buldożka w Bydgoszczy w ten sposób. We Włocławku , jeszcze się to nie zdarzyło. Nasi weci , nie są jednak może tacy źli. Nawiązując do ludzkich lekarzy ( z uszkodzeniamu oczu też korzystam z okulisty ) Pozwolilam wetom prowadzić jedną buldożyce . Obecnie ma 5 lat , i ciągłe kłopoty z oczami , leczone już przez okulistę - ludzkiego . Gdybym wcześniej wpadła na ten pomysł prawdopodobnie , nie byłoby klopotów teraz. Suka jest obecnie w rękach moich znajomych , jakiś wet z Warszawy zaproponował im przeszczep , ale się nie zgodzili . Czy ta suka z Bydgoszczy była bezowa?[/quote] Już niee pamiętam, ta beżowa ,tóra była kryta Kubusiem to wpadła pod samochód, ale już szcenięta były odchowane. Chyba nawet pomyliłam miasta, to też było kryci Kubusiem. A Ci Państwo byli z tamtych okolic, ale głowy nie dam, czy to była Bydgośżćż, czy Toruń. Musiałabym sprawzić w swoich zapiskach. Rzpacz ich była ogromna i zostawili sobie tego jednego uratowanego cudem pieska. Wychowywałam go wsplnie z nimi przez telefon Quote
elżbietarusos Posted September 22, 2005 Posted September 22, 2005 Ja jednak będę się czepiała. Draczyn , czy przypadkiem Wasza TOLA ( wielka miłość Twoja i Marka ) nie umarła podczas porodu , mimo iż uczestniczył przy nim wybitny psi położnik? I czy przypadkiem nie trochę z jego pomocą? Popraw mnie jeśli się mylę. Quote
Draczyn Posted September 22, 2005 Posted September 22, 2005 [quote name='Hebulka'][quote name='_beatka_']hebulka to dokladnie tak jak ja po doksiu...na sggw mieli byc smi najlepsi specjaliści, a skończyło się tak, że jak mowiłam że to mózg, żeby to sprawdzili a oni wmawiali mi kregosłup, przemęczenia aż w końcu nowotwor...a wystarczyło posłuchac własciciela psa, który chyba wie najepiej co dolega pupilowi...ale z drugiej strony nie mozna cle zycie nikou nie ufać!skoro draczyn ma sprawdzonych wetów ktorzy znaja rasę to trzba sie zgłosic tam, napewno prede pomogą niż wet, który jest od wszystkiego, czyli od niczego...[/quote] Masz rację Beatko.Dlatego własnie napisałam,ze zazdroszczę Draczyn,ze ma takiego lub takich weterynarzy.Czyli znających specyficznośc buldożków.Bo ja nie mam :([/quote]To nie jest takie łatwe znalezienie dobrego lekarza. Nieraz zmieniałam nawet co drugi dzień, gdy widziałam, że kuracja nie skutkuje i przez te 25 lat, poznałam takich, którzy mnie nie zawiedli i ich się kurczowo trzymam Quote
elżbietarusos Posted September 22, 2005 Posted September 22, 2005 Dodżycę , też mi wykończył wet z Warszawy. Podał za silne antybiotyki , które rozwaliły jej zupełnie wątrobę ( dodam iż nigdy nie miała problemów z wątrobą ) , a ja po prostu leczyłam u niego infekcje ucha. Zwracałam uwagę , że pies czuje się źle po antybiotyku , ale na wecie nie zrobiło to specjlanego wrażenia ,dał leki wzmacniające wątrobę (bardzo już wtedy opuchniętą ) i przepisał kolejną dawkę tego samego antybiotyku. 10 dni po rozpoczęciu leczenia suka umarła , nie chorując nigdy wcześniej, na nic. Prawda , że nie mam zbytniego powodu do miłości do wetów? Quote
Draczyn Posted September 22, 2005 Posted September 22, 2005 [quote name='elżbietarusos']Dodżycę , też mi wykończył wet z Warszawy. Podał za silne antybiotyki , które rozwaliły jej zupełnie wątrobę ( dodam iż nigdy nie miała problemów z wątrobą ) , a ja po prostu leczyłam u niego infekcje ucha. Zwracałam uwagę , że pies czuje się źle po antybiotyku , ale na wecie nie zrobiło to specjlanego wrażenia ,dał leki wzmacniające wątrobę (bardzo już wtedy opuchniętą ) i przepisał kolejną dawkę tego samego antybiotyku. 10 dni po rozpoczęciu leczenia suka umarła , nie chorując nigdy wcześniej, na nic. Prawda , że nie mam zbytniego powodu do miłości do wetów?[/quote]A jaki to weterynarz?i czy przy antybiotyku dawałaś osłonę? Quote
Viris Posted September 22, 2005 Posted September 22, 2005 Ja w ogole nie rozumiem podejscia niektorych wetow. Skoro jestem wlascicielem zwierzaka i ide z nim do lekarza bo widze jakies niepokojace objawy a wet porywa zwierze nie pytajac sie o zgode podaje leki i dopiero po podaniu mowi co to jest. Mialam niestety taki przypadek z moja juz niezyjaca myszka. Dostala co prawda mniejsza dawke ale leku ktorego ja w ogole bym nie zastosowala. Moja poprzednia myszka miala taki sam problem ( to byl jakis zaczatek grzybicy) i wyleczylam ja zwykla mascia witaminowa dla ludzi. Z druga myszka poszlam po prostu sie poradzic. Gdybym uzyla tamtej sprawdzonej masci pewnie maluszek by dozywal wlasnie starosci. Wiem ze teraz np idac z Klara do weta dowiem sie jaka ma najpierw opinie na ten temat a dopiero pozniej zgodze sie lub nie na jego propozycje. Quote
Draczyn Posted September 22, 2005 Posted September 22, 2005 [quote name='Viris']Ja w ogole nie rozumiem podejscia niektorych wetow. Skoro jestem wlascicielem zwierzaka i ide z nim do lekarza bo widze jakies niepokojace objawy a wet porywa zwierze nie pytajac sie o zgode podaje leki i dopiero po podaniu mowi co to jest. Mialam niestety taki przypadek z moja juz niezyjaca myszka. Dostala co prawda mniejsza dawke ale leku ktorego ja w ogole bym nie zastosowala. Moja poprzednia myszka miala taki sam problem ( to byl jakis zaczatek grzybicy) i wyleczylam ja zwykla mascia witaminowa dla ludzi. Z druga myszka poszlam po prostu sie poradzic. Gdybym uzyla tamtej sprawdzonej masci pewnie maluszek by dozywal wlasnie starosci. Wiem ze teraz np idac z Klara do weta dowiem sie jaka ma najpierw opinie na ten temat a dopiero pozniej zgodze sie lub nie na jego propozycje.[/quote]Tak jak w każdym zawodzie zdarzają się partacze, ale wydaje mi się, że nie można generalizować. Metodą kolejnych przybliżeń zdołałam jednak dobrać dobrych wetów i Wam tego życzę Quote
elżbietarusos Posted September 22, 2005 Posted September 22, 2005 Nie chcę i nie mogę powiedzieć , który to wet. Prywatnie jest bardzo miły , mogę jedynie powiedzieć , że Ty też go znasz . Nie wiem co GRACJA dostawała poza antybiotykiem i osłoną na wątrobę ( bo miałam pełne zaufanie do weta i o nic nie pytałam .On sam podawał wszystkie leki). Od tego czasu zaufanie , gdzieś mi wyparowało. Przytoczę pewną wypowiedź na temat wetów " zawód weterynarz , to świetna fucha , jak coś nie wyjdzie , lub się coś zaniedba , to zawsze można pacjenta bezkarnie uśpić " Ostre , może w stosunku do niektórych niesprawiedliwe , ale do bólu w większości przypadków prawdziwe. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.