Jump to content
Dogomania

Młody10 mieś. DONek BOS juz w Domku stałym


mirabelka

Recommended Posts

  • Replies 341
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='kari']ja wiem, ale chodziło mi właśnie o te zdjęcia z jego pycholem :cool3:[/quote]

Największy problem to "krótkość" Bosa - za każdym razem, jak robię zdjęcie Oggie zdąży wejść w kadr i Bosa zasłonic. Ale jaki Oggie teraz grubas się wydaje ! Boss coraz spokojniej zjada swoje porcje jedzenia - już nie je tak łapczywie, bez gryzienia, a spokojniej - wie, że jak w misce zostanie, to na niego poczeka. Coraz fajniej się na niego patrzy, jak juz nie jest taki nerwowy.

Link to comment
Share on other sites

Wieści jak zwykle pozytywne:lol: Oggi na niego dobrze wpływa- Bos dużo się od niego nauczy i będzie wszystko z jego nerwami OK;)
Może mu trochę zostać taka "emocjonalność"- ja miałam taką ONkę ze schronu- szkolona nawet była /jak się potem okazało- co za debil ją oddał do schronu:angryy:/
Była na pozór normalna,ale w pewnych momentach,np.gdy coś bardzo chciała,to widać było jej stan emocjonalny -potrafiła się trząść cała:evil_lol:
Np.gdy spieszyliśmy na psią łąkę na zabawy z kumplami!

Link to comment
Share on other sites

[B]KARI ! [/B]
Nawet nie masz pojęcia, jak się cieszę, że uratowałaś tego skubańca przed uśpieniem... Bo jaki los mógł Go czekać przy takim zawzięciu i "zacięciu"...
Bos wczoraj się "otworzył"... Po raz pierwszy od niedzieli zobaczyłem jak merda ogonem, a wierz mi, obserwowałem stale. Nawet już myślałem, że nie ma takiej możliwości. A tu masz... Na zapach spirytusu salicylowego podszedł patrząc w oczy i merdając kuperkiem... Dzisiaj wyraźnie to powtórzył jak wróciłem z pracy. Piłeczka, to wyraźnie było jego zamknięcie się w sobie, ze wszystkimi trapiącymi lękami, ucieczka w machinalnie powtarzane, trenowane zachowania, przed strachem. Nie byłby nigdy najlepszym sportowcem, zawsze, pod tą "skorupą" pewności chwytu, nienagannego oczekiwania, wykonywania poleceń, czaił by się strach i niepewność. Dzisiaj jest wolny i swobodny, kochany i szanowany i chyba to zaczyna czuć...
"Piłeczka", cokolwiek by nią nie było, jest dla niego "kocykiem" albo paluszkiem trzymanym w buzi przez małe dziecko. Kiedy go proszę by puścił, zaciska nieco szczęki i kładzie po sobie uszy. I patrzy prosto w oczy... Im dłużej proszę, tym większe ma rozterki, trzęsą mu się łapy i czuję, że On się boi, że coś źle robi, ale nie może tego nie robić...
Na "piłeczkę" nie działa najlepsza nagroda, pachnące mięsko przed nosem, nic... Wiem, że któregoś dnia po prostu zostawi mi ją w rękach, i wtedy go pocałuję w nochal...
Na razie to olewamy. Idziemy zaraz na spacer.

c.d.n.

p.s. Kto czytał "Biały Kieł", "Puc, Bursztyn i goście", "O Psie, który podróżował koleją", "Zew krwi", "Okiem Psa", "Lessi wróć", "... Kapitana Korkorana", "Wyprawa pod psem" ... ?

Link to comment
Share on other sites

Wróciliśmy ze spaceru....

A wcale nie był lekki i łatwy. Nie przez to, że błoto i chaszcze, ale przez nieposłuszeństwo i instynkty...:angryy:
Wszystko było fajnie, nawet zgubił się po drodze gumowy jeżyk, co robił za "smoczek", ale nie wiem czy to dobrze. Bo jak wyszliśmy z krzaków, to na łące za gospodarstwem zastaliśmy uwiązaną białą kozę. Oggie poleciał pierwszy i nie pomogło gwizdanie, ot psia ciekawość. I nic by się pewnie nie stało, bo koza stale była przodem do niego, gdyby do akcji nie wkroczył Bosman... Po prostu rzucił się na nią z tyłu, i zanim dobiegłem ciągnął już w swoją stronę. Wystraszona koza próbowała przegonić Bosa, ale za ucho chwycił ją Oggie, koza upadła, a bos błyskawicznie przeniósł chwyt na jej bok... Dopadłem ich, osłoniłem kozę i chwyciłem Bosa, Oggie na komendę "zostaw" - puszczał , ale tylko na trochę, bo łapał zaraz gdzie indziej, Bos - nie. On trzymał mimo, że obróciłem go brzuchem do góry...
Koza leżała i meczała w niebogłosy, ja na niej, Oggiego odciągałem od pyska, a Bosa próbowałem "odczepić" od boku... Ni cholery... Jak przeniesie chwyt na podbrzusze, to wypruje flaki...:shake:
Po chwili Oggie uspokoił się na tyle, że mogłem , trzymając stale całym sobą kozę, zająć się tylko Bosem. Tak zawziętego, upartego i agresywnego zwierzaka dawno nie widziałem... W dodatku jego kolczatka uparcie wywracała się na lewą stronę nie dając żadnych bodźców. Trwało to chwilę nim opanowałem sytuację i odciągnąłem Bosa, bo z Oggim już nie było problemu . Szarpałem się z nim póki koza była w zasięgu wzroku, i nic nie pomagało, jakby wpadł w amok... Oj, czeka nas ciężka praca...:placz:

No i tak zakończyła się nasza wycieczka... Koza 200 kroków od domu...
Upaćkałem się, pokaleczyłem palce na zębach Bosa, zdenerwowałem i zmachałem... Skąd tyle energii w tak małym wilku ?
Jak ochłonąłem, poszedłem do gospodyni przyznać się do winy i sprawdzić stan nieszczęsnej kozy. Trochę wyskubanej sierści, ślady krwi z wargi Bosa, kilka zadrapań... I nikt nie wiedział jak to się stało, chociaż wszyscy byli w pobliżu... A dzieci opiekujące się kozą, to się nawet ucieszyły, że teraz wiedzą dlaczego jest taka wystraszona i poturbowana, bo bały się, że to jacyś obcy chcieli jej zrobić krzywdę. ... żeby one wiedziały, jak niewiele brakowało, by straciła życie...

No i tak to jest, jak za szybko coś się chce (co nagle, to po diable)... Od jutra wracamy do ćwiczeń na posłuszeństwo, nie może tak być, że ja tu rządzę, a nikt mnie nie słucha...
Przynajmniej na razie żadna piłeczka nie zapycha pyska i jest jak zanęcić nagrodą.;)

Po kolacji Bos przyszedł do łazienki na mycie pupy, ale jak zobaczył Irokeza, to znowu zaczął świrować i mycie było byle jakie. Naprawimy kolczatkę i postaramy się łagodzić temperament, bo On niepotrzebnie się denerwuje.

c.d.n.

Link to comment
Share on other sites

Wlowik!
Twoje opisy są tak realistyczne,że prawie się trzęsę z nerwów!
Matko jedyna,ale akcja:crazyeye: Wilk jakiś z niego wyszedł,nie ma co:evil_lol:
To teraz wiesz,co sobie wziąłeś:evil_lol: To pracy Cię czeka faktycznie trochę!

Link to comment
Share on other sites

[COLOR=#000000][FONT=Arial][FONT=Tahoma][COLOR=#000000][FONT=MS Shell Dlg 2]nie chciałabym nikogo urazić, ale koniecznie trzeba uczyć Bossa komendy "puść" a najłatwiej jest to zrobić właśnie za pomocą piłeczki.
[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#000000][FONT=MS Shell Dlg 2]Teraz była koza, a co będzie jak będzie chciał złapać coś innego, a trafi rękę dziecka i tez nie puści? Taki chwyt nie wynika z agresji. Agresywny owczarek by tą kozę rozszarpał. To ogromny popęd łupu i doskonały chwyt, który każe Bossowi zacisnąć zęby i trzymać.[/FONT][/COLOR]

[COLOR=#000000][FONT=MS Shell Dlg 2][/FONT][/COLOR]
[COLOR=#000000][FONT=MS Shell Dlg 2]PS. Lassie wróć - czytałam ;)
[/FONT][/COLOR]

[/FONT][/FONT][/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kari'][COLOR=#000000][FONT=Arial][FONT=Tahoma][COLOR=#000000][FONT=MS Shell Dlg 2]nie chciałabym nikogo urazić, ale koniecznie trzeba uczyć Bossa komendy "puść" a najłatwiej jest to zrobić właśnie za pomocą piłeczki. [/FONT][/COLOR]

[COLOR=#000000][FONT=MS Shell Dlg 2]Teraz była koza, a co będzie jak będzie chciał złapać coś innego, a trafi rękę dziecka i tez nie puści? Taki chwyt nie wynika z agresji. Agresywny owczarek by tą kozę rozszarpał. To ogromny popęd łupu i doskonały chwyt, który każe Bossowi zacisnąć zęby i trzymać.[/FONT][/COLOR]


[COLOR=#000000][FONT=MS Shell Dlg 2]PS. Lassie wróć - czytałam ;)[/FONT][/COLOR]


[/FONT][/FONT][/COLOR][/quote]

He he, zabrzmiało to tak, jakbyśmy od urodzenia Bossa wychowywali go na psa-mordercę :) Wiadomo, że trzeba go oduczyć takich nabytych zachowań lub też niedobrze wypracowanych zachowań - chyba po prostu niezbyt dobrze zrozumiał, o co chodziło z tym chwaleniem jego głębokiego chwytu i pielęgnuje w sobie konieczność trzymania i niepuszczania. Widać, że ktoś miał psa, bo ładnie wyglądał i nic więcej, trochę szkoda, że nie wiadomo kto to mógł być, łatwiej byłoby nawrócić Bossa na dobrą drogę .... A tak wszyscy błądzimy jak dzieci we mgle....

Link to comment
Share on other sites

Głęboki chwyt u Bossa to nie jest coś wyuczonego i wypracowanego. Tego się nie da nauczyć. To pies ma w sobie, od urodzenia. Problem polega na tym, że nikt nie uczył go komendy puść od samego początku.
Wczoraj widziałyśmy z kari szczeniola, który ma 7 tygodni. Szkoda, że nie możecie zobaczyć jak zacisnął swoje mleczaki na szmacianej rękawiczce. :evil_lol:

Przed Wami na pewno dużo pracy ale trzymam kciuki żeby się udało.

Może jednak spróbujecie pomyśleć o jakimś szkoleniu. ONy to rasa, która potrzebuje szkolenia...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mitunia']Głęboki chwyt u Bossa to nie jest coś wyuczonego i wypracowanego. Tego się nie da nauczyć. To pies ma w sobie, od urodzenia. Problem polega na tym, że nikt nie uczył go komendy puść od samego początku.
[/quote]


Nawet gdyby komuś udało się wypracować taki chwyt, to trzeba na to mnóstwa pracy, a nie trzech treningów IPO. :crazyeye:
Boss był u nas około 2 miesięcy i już na pierwszym treningu zaprezentował taki chwyt. Właśnie dlatego wszyscy byli nim tak zauroczeni. ;)
Doświadczeni hodowcy dwoją się i troją, aby właśnie (m in.) takie cechy uzyskać u swoich szczeniąt. To cecha bardzo pożądana u owczarków.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kari'][COLOR=#000000][FONT=Arial][FONT=Tahoma][COLOR=#000000][FONT=MS Shell Dlg 2]nie chciałabym nikogo urazić, ale koniecznie trzeba uczyć Bossa komendy "puść" a najłatwiej jest to zrobić właśnie za pomocą piłeczki. [/FONT][/COLOR]

[COLOR=#000000][FONT=MS Shell Dlg 2]Teraz była koza, a co będzie jak będzie chciał złapać coś innego, a trafi rękę dziecka i tez nie puści? Taki chwyt nie wynika z agresji. Agresywny owczarek by tą kozę rozszarpał. To ogromny popęd łupu i doskonały chwyt, który każe Bossowi zacisnąć zęby i trzymać.[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#000000][FONT=MS Shell Dlg 2]PS. Lassie wróć - czytałam ;)[/FONT][/COLOR] [/FONT][/FONT][/COLOR][/quote]

[B]Kari[/B] , to może zdradzisz tajemnicę, jak to On ją puszcza, bo jak na razie, to On ją trzyma i tyle. Na komendę "puść" zaciska tylko zęby, jakby się bał, że coś straci. Nauczony jest, że ma jej nie puszczać, choćby się paliło i waliło, a koty biegały sznurkiem przed samym nosem...:cool1:
Co do kozy, to żaden wilk nie łapie jej po to by trzymać tak sobie, ale by ją zeżreć (najpierw chyba trzeba rozszarpać, nie ? Inaczej ucieknie). I wcale nie twierdzę, że jest agresywny, ale, że nikt nie włożył mu do łba, że należy hamować instynkty.
On nie ma chcieć złapać "coś innego", On ma powstrzymać się od łapania czegokolwiek, nawet piłeczki (nie mówiąc o ręce dziecka). Tak więc dotychczasowa nauka nie poszła w dobrym kierunku, bo najpierw powinien stosować się do "nie", a dopiero potem do "trzymaj" i "puść".
Popracujemy nad tym i będzie OK.
"Nie" już u nas poznał i trenuje, za chwilę załapie "zostaw", potem wyciszymy i zsocjalizujemy ze spotykanymi zwierzętami i może koza sąsiadów przestanie być "rogatym diabłem" .;)

Na razie bardzo dobrze szkoli go Oggie. :evil_lol:
Przywiozłem przedwczoraj dwie ogromne kości wędzone z nadzieją, że każdy będzie miał swoją. Sprawiedliwie wręczyłem je obu po posiłku... Oggie zaniósł swoją pod trampolinę, gdzie wyleguje się na sianie, a potem wrócił i odebrał Bosowi jego... Teraz pozwala Bosowi przyjść i popodgryzać trochę. Jak ma dobry humor... Sam ich zbytnio nie lubi i nie pilnuje, ale Bos nawet nie próbuje ich ukraść, ot czasami przychodzi i trochę pochrupie.

[B]Bos merda ogonem [/B]jak nas widzi. Czasem bardziej, czasem mniej, ale to robi. :loveu:, i to znaczy, że nawiązuje kontakt. Rozmawia z nami.
A po wieczornym posiłku domaga się umycia pupy. Dopomina się o wpuszczenie do łazienki (dzisiaj zobaczył się w lustrze i zdziwił, a jeszcze bardziej gdy pojawiłem się w nim ja. Wtedy się ucieszył - dwa kiwnięcia ogonkiem...), gdzie pokazuje nosem pudełko z wilgotnymi chusteczkami. No to myję, choć to nie takie proste... Jak wróci ciepełko i namówimy Bosa, to umyjemy na dworze ciepłą wodą z mydłem, bo coś mu tam czasami przeszkadza.

c.d.n.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mitunia']Głęboki chwyt u Bossa to nie jest coś wyuczonego i wypracowanego. Tego się nie da nauczyć. To pies ma w sobie, od urodzenia. ...
Może jednak spróbujecie pomyśleć o jakimś szkoleniu. ONy to rasa, która potrzebuje szkolenia...[/quote]

Tak. "Głęboki chwyt" to dowód odwagi. Jeden z możliwych do zaobserwowania bez angażowania specjalnych środków. Fakt, takie psy są najbardziej cenione przez hodowców, bo w każdych służbach wymagana jest odwaga, nie tylko ciętość. W domu to nie jest niezbędne, czasem rzeczywiście może przysporzyć kłopotów... (np. pożarcie nieustraszonej kozy...:oops:). Bosman pokazał swoją odwagę chwytając i obgryzając gazetę, której odgłosu boją się wszystkie psy, ba, nawet nie zmrużył oczu gdy nią obrywał po pysku. Nie zrobiły też na nim wrażenia wystrzały fajerwerków w sąsiedztwie, choć Oggie wyraźnie spanikował i uciekł do domu...:p

Spróbowaliśmy pomyśleć. Nawet nie bolało...:eviltong:
Nie chcę być zarozumiały, ale myślę, że to właśnie ja najbardziej nadaję się na szkoleniowca Bosmana. Robiłem to z Nelką, pracowałem z Gerą, Czaczę i Oggiego potraktowałem ulgowo...
Teraz Bos jest na etapie adaptacji, więc tylko podstawy wychowania są mu przypominane, w końcu to dopiero tydzień... (no i nagrody się nam skończyły). Nie będziemy z niego robili psa obronnego, wystarczy, że takim była Gera, postaramy się jednak by wyrósł na prawdziwego towarzysza.

c.d.n.

Link to comment
Share on other sites

Odkryliśmy dzisiaj dzięki synowi, że Boss bardzo ładnie biega przy rowerze, co prawda przy kole z lewej strony, ale i tak zachowuje sie znakomicie, w odróżnieniu od Oggiego, który najchętniej ściągnałby jadącego z roweru, bo za szybko jedzie - dobrze, że i Oggie potrafi się uczyć od Bossa....

Link to comment
Share on other sites

Myślę, że głęboki chwyt, a odwaga to dwie różne cechy. Zgadzam się, że Boss jest bardzo odważny, ale to chyba dobrze. Przecież przewodnik ONka nie ma być szefem, bo stado się go boi. Ma być szefem, bo stado chce z nim [B]współpracować. [/B]
Moim zdaniem to dobrze, że nie boi się fajerwerków. Mój mału kundelek boi się burzy i petard. Wiecie jak się biedak męczył w te burze, które były w lipcu? Nie wspominając o Sylwestrze. Czasem boję się, że jego serducho tego nie wytrzyma. Niektóre zwierzaki potrafią ze strachu uciekać na oślep i wtedy narażone są na ogromne niebezpieczeństwo. Z koli moja suka ON, choć nie należy do super odważnych, ale strzałów i hałasu akurat się nie boi . Jak zakumała, że balony pękają i strzelają to przegryzała wszystkie po kolei :mad:
Jeśli chodzi o szkolenie, to oczywiście wyłącznie Wasza decyzja,ale mam wrażenie, że nigdy nie próbowałeś żadnego profesjonalnego szkolenia. Oczywiście, że to tylko Ty powinieneś go szkolić. Idąc na szkolenie przecież nadal będziesz uczył go sam. Instruktor uczy Ciebie jak uczyć psa, jakimi metodami, ale to Ty sam musisz to zrobić. A metod jest wiele i nie ma jednej uniwersalnej, która nadawała by się dla każdego.
Ja osobiście zainteresowałam się szkoleniem tylko dlatego, że mam owczarka, że on tego potrzebuje. I tak się wciągnęłam :evil_lol: Z czasem byłam bardzo miło zaskoczona, bo zaspokajając popędy psa poprzez zabawę , a całe szkolenie jest w formie zabawy, okazało się, że w życiu codziennym jest dużo łatwiej :cool3:. Wcześniej pies sam decydował w jaki sposób zaspokoić swoje popędy, niestety najczęściej w taki sposób, który był dla mnie nie do przyjęcia:mad: Boje się, że któregoś dnia Boss znajdzie jakiś Malo akceptowalny dla Was sposób. Dodam, że w mojej suce, w przeciwieństwie do Bossa, nie ma wielkich popędów.

Uprzedzałyśmy, że Boss jest trudnym psem. Po to pisałyśmy o wszystkich kłopotach z nim, żeby przyszły właściciel nie myślał, że to „fajny piesek”, żeby odstraszyć tych którzy nie mają żadnej wiedzy, żadnego doświadczenia. Wierzę, że sobie poradzicie i w końcu znajdziecie na niego jakiś sposób. W razie potrzeby służymy pomocą.
PS. IPO nie ma nic wspólnego z obroną, ale to już trzeba zobaczyć na żywo ;)

Boss zjadł gazetę, bo się ruszała. Tak właśnie działa popęd łupu. Spróbuj ruszać czymkolwiek, a to od razu będzie dla niego atrakcyjne ;)

Link to comment
Share on other sites

:lol:
Trochę się obśmiałem, a trochę wzburzyłem.
Wszystko zależy od nazewnctwa. Nie wiem co to IPO, ZIPO, RETO, INCO i PKP. I chyba mnie to guzik obchodzi jakie kto stosuje skróty i do czego.
Z Nelką jeździłem na szkolenie do Polskiego Związku Kynologicznego. Prowadził je Pan o nazwisku Żelazny, fachowiec w tym zakresie. Jego podopieczni wygrywali wszystkie zawody na Ringu Posłuszeństwa w kraju (lata 70-te). Czacza była Polskim Owczarkiem Nizinnym (PON) i związek kynologiczny nie widział potrzeby szkolenia takiego sierściucha (PON ma wyglądać), niemniej otrzymałem fachową literaturę i wskazówki.
Gera uczęszczała do szkółki już od szczeniaka (przedszkole), potem na pierwszy etap Psa Towarzysza (pierwszy z dwóch, potem Pies Obronny). To szkolenie również organizował Polski Związek Kynologiczny.
Tak więc wiem na czym ono polega.
A wskazówki, jak trafić do psa, znajduję w książkach: "Okiem psa" J.Fishera i "Jak rozmawiać z psem" S.Corena. Do szkoleń organizowanych przez firmy "krzak" nie mam zaufania...
Wracając do Bosmana.:loveu:
Pies odważny chwyta zdobycz całym pyskiem, nie bacząc na konsekwencje. Pies "cięty", czy jak mówią inni "ostry", ale nie odważny, skubie, albo chwyta płytko, by w razie zagrożenia puścić... Ot i cała filozofia. Proszę zapytać fachowców.
Gazeta, poprzez wydawanie odpowiednich dźwięków (jak łańcuszek albo pęk kluczy) jest w szkoleniu najdostępniejszym bodźcem negatywnym, a w tym wieku i takie są niezbędne (tylko bodźce pozytywne stosuje się w przedszkolu). Proszę tylko sobie nie myśleć, że stale walę psa gazetą:mad:, musiał bym być idiotą, ale po siódmej próbie sforsowania drzwi przez Bosa, jeden "prask" po pysku zwiniętym dziennikiem spowodował poęcie słowa "nie". A obgryzł ją, gdy mu pokazałem "to" czym oberwał. Tchórzliwy pies cofnąłby się przed nią.
Bosman nie jest "trudnym" psem. Jest pojętny, odważny, bystry i szybki. Błyskawicznie kojarzy czego od niego oczekuję. Nie był jednak od szczenięcia prowadzony właściwie i to mu teraz przeszkadza .
Co do współpracy w stadzie pisałem wcześniej, nie ma potrzeby powtarzać.
"Popęd łupu", to następne hasło dla tych, co niczego nie rozumieją.
Jedno z zachowań instynktownych, tak jak drapanie swędzącego, i porzucanie wszystkiego dla suki w rui. To oczywiste, że jak coś ucieka, to trzeba gonić:evil_lol:.
Nasze zadanie polega na tym, by instynkt stadny wziął górę nad innymi. Z tym się chyba zgodzicie.

pozdrawiam
c.d.n.

Link to comment
Share on other sites

Jak w każdej dziedzinie są FACHOWCY i fachofffcy. Przykro mi, że trafiłeś na tych drugich. Ja mam przyjemność pracować z FACHOWCAMI wielkimi literami i ogromnie się z tego cieszę.
Nie zamierzam Cię dalej przekonywać. :shake: Życzę powodzenia i samych sukcesów w układaniu Bossa!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mitunia']Jak w każdej dziedzinie są FACHOWCY i fachofffcy. Przykro mi, że trafiłeś na tych drugich. Ja mam przyjemność pracować z FACHOWCAMI wielkimi literami i ogromnie się z tego cieszę.
Nie zamierzam Cię dalej przekonywać. :shake: Życzę powodzenia i samych sukcesów w układaniu Bossa![/quote]

Ja tam do Twoich FACHOWCÓW nic nie mam, ale ignorowanie prac noblisty jakim jest Konrad Lorenz ("I tak człowiek trafił na psa") jest niepoważne :placz: , a na niej moja wiedza się opiera. Jak coś masz zrobić dobrze - zrób to sam, jak coś zepsujesz będziesz miał pretensje do siebie...
Nie gniewaj się, ale nie stać mnie na rzucanie pracy i ganianie na treningi co do których fachowości nie mam zaufania...

A tak na marginesie, to trochę nie rozumem dlaczego nikt nie zauważył tak istotnego faktu jak merdanie ogonkiem u Bosa...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Zbójini']jakbyscie sie namyslili to w chwaszczynie jest niezła szkółka;)

[URL="http://www.szkolenie-psow.pl/"]:: SPORTOWE SZKOLENIE PSÓW EGIDA ::[/URL][/quote]

Raczej nie skorzystamy, choćby z powodu pracy, te godziny podane na stronie w żaden sposób nie pasują do naszego rozkładu dnia. Zresztą te 12 lat doświadczeń z ONkami Pana Ryszarda nijak ma do 40 lat doświadczeń wlowika :P
A Bosek jest tak mądry, że już po tygodniu "układania" widać ogromne postępy w zachowaniu. Po miesiącu psa się nie pozna :)
I samo podejście do jedzenia - już tak spokojnie zajmuje się swoją miską, na razie niestety nie widać, żeby na wadze przybrał, ale już chyba w tym tygodniu pojedziemy do weterynarza, żeby na pewno stwierdził, czy mu coś jest. Samochód już wlowik dostosował, żeby się zwierzątko nie stresowało. Jak będziemy już coś wiedzieć to będziemy pisać.

Link to comment
Share on other sites

Witam!

Losy Bossa śledzę od chwili, gdy zobaczyłam go w Łodzi na szkoleniu IPO. Bardzo się cieszę, że znalazł dom i odpowiednich ludzi.

Skomentuję słowa nowego właściciela Bossa:

Cytuję:
,,...ale ignorowanie prac noblisty jakim jest Konrad Lorenz ("I tak człowiek trafił na psa") jest niepoważne :placz: , a na niej moja wiedza się opiera''.

Znam tę książkę, przeczytałam ją z przyjemnością bo jest pisana barwnym językiem ale zawiera kilka opinii, moim zdaniem, kontrowersyjnych. Konrad Lorenz nie za nią dostał Nobla a wypowiedź stwarza takie wrażenie. Prawdy w niej zawarte nie należy traktować jako ,,objawione''. Nie twierdzę, że traktowanie Bossa gazetą po pyszczku przyniesie jakieś szkody - ONki to chyba (nigdy nie byłam właścicielka ONka) psy o silnej psychice i taka metoda może przynieść oczekiwany skutek natomiast ja nigdy nie potraktowałam w ten sposób mojej 2-letniej suczki - owczarka malinois i mam nadzieję, że nigdy taka ,,wpadka'' mi się nie zdarzy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='figaja']Witam!
...
Znam tę książkę, przeczytałam ją z przyjemnością bo jest pisana barwnym językiem ale zawiera kilka opinii, moim zdaniem, kontrowersyjnych. Konrad Lorenz nie za nią dostał Nobla a wypowiedź stwarza takie wrażenie. Prawdy w niej zawarte nie należy traktować jako ,,objawione''. Nie twierdzę, że traktowanie Bossa gazetą po pyszczku przyniesie jakieś szkody - ONki to chyba (nigdy nie byłam właścicielka ONka) psy o silnej psychice i taka metoda może przynieść oczekiwany skutek natomiast ja nigdy nie potraktowałam w ten sposób mojej 2-letniej suczki - owczarka malinois i mam nadzieję, że nigdy taka ,,wpadka'' mi się nie zdarzy.[/quote]

Uff, jak mi ulżyło, już myślałem, że wszyscy się na mnie poobrażali za moje opinie.
To prawda, nobla dostał za prace z dziedziny psychologii (chyba...), chodziło bardziej o odwołanie się do jakiegoś autorytetu (raczej nie noblisty z fizyki:lol:), bo poczułem się nieco "zaszczuty". Zgadza się, że nie jest dla mnie wyrocznią, a opinii kontrowersyjnych jest tam mnóstwo.
Użycie gazety było ostatecznością (dwie strony reklamowe z dziennika, a nie Wyborcza Świąteczna :lol: ) i jak dotychczas nie zostało powtórzone. Niejaki Pan L. Smyczyński w książce "Psy, rasy i wychowanie" preferuje wiklinowy pręt, lub pejcz (praca z 75 roku), ale to nie w moim typie, dlatego nawet nie wspomniałem że ją czytałem.
Tak w ogóle, to cieszę się, że ktoś jeszcze czyta książki, bo w dobie internetu ciężko się oprzeć pokusie czytania totalnych głupot. :lol:

Bosman z każdym dniem jest fajniejszy
Nauczył się podawać łapę , siadać na polecenie, nastawiać pupę do umycia (czasami tylko chowa ją pod ogonkiem), nastawiać uszy do przeglądu, i najważniejsze: puszczać zabawkę z pyska...
Wiem, że nie robimy tego wszystkiego w zalecanej kolejności, ale to wszystko "samo" wychodzi podczas zabawy. Czasem aż trudno go wyciszyć po niej, a On bawił by się do upadłego (ach, ten temperament).
Powoli dochodzimy do tego, że przychodzi "do nogi", choć wiem, że już to potrafił robić (widziałem przy Kari, Ona go tego już uczyła), ale w obecności Oggiego, który jest zawsze pierwszy, czuje się zdeprymowany i krąży w pobliżu (noga zajęta przez Oggiego).
Koty już poznał z bliska.:cool1: Irokeza obwąchał w ciemnym kąciku, Frotka na kanapie (bardzo zaintrygowała go podniesiona łapka z pazurkami, ale wolałem, żeby nie próbował tego co pokazywał mu Oggie, czyli nakrywania kotka otwartym pyskiem), Pikusia brutalnie obszczekał (bo prychał spod kanapy), dzięki czemu Pikuś woli teraz patrzeć cicho z wysokości lodówki...
Psychotropy antydepresyjne właśnie poszły w odstawkę i widzę, że z jego wzrokiem jest już OK. Jak zobaczył dziś swoje odbicie w szybie piekarnika, to natychmiast poszedł sprawdzić, czy jest też w lustrze. Śmiesznie się zachowuje w domu, bo wszystko musi sprawdzić, a ja wszystko mu muszę objaśniać. A Oggie tylko się temu przygląda. No i nie zachowuje się już "jak nakręcony"... :lol:
Okolice domu pokazał mu już Oggie, tak, że nie siedzi stale pod drzwiami, nawet kupy zaczął sadzić w "toalecie", a nie na środku trawnika. Zadomowił się nawet w budzie Oggiego (dobrze, że taką dużą zrobiłem, by zmieścili się obaj). Oggie woli spać przed jej wejściem bo ma grubsze futro:lol:. No i kłótnie między nimi się skończyły. Bos jak chce Oggiemu zwędzić ulubionego kapcia, to przynosi mu patyk (cwaniak, na podmiankę...), i zwykle zaczyna się gonitwa - Oggie ucieka zasłaniając się ogonem i wpuszczając Bosa w maliny (moje nogi, drzewko albo jakiś słupek), ale w końcu dochodzi do wymiany...
Tak więc nie jest źle, jest dobrze.
Aha, Bosman z wielką ciekawością zaglądał pod maskę samochodu. Musiałem mu wyjaśniać że tu olej, tam płyn hamulcowy, to silnik... A On wpatrywał się to we mnie, to w to co robię, aż do zakończenia przeglądu i zamknięcia maski, bez przerwy... Może był w poprzednim wcieleniu mechanikiem ?

c.d.n.

Link to comment
Share on other sites

Wlowik!
Jestem miłośniczką Twoich opowieści!:loveu:
Jaki spryciarz z Bosa - patyk na wymiankę przynosi:evil_lol: Mnie Twoje metody bardzo się podobają - są takie naturalne,wynikają z lat praktyki,miłości do psów;)
Super,że Bos już "na odwyku" i leki mu niepotrzebne! Teraz wreszcie widzi świat taki jakim jest:lol:

Link to comment
Share on other sites

Nikt się nie obraził ;) Powstrzymuje się tylko od dawania rad, bo widać mamy inny pogląd na wychowanie psa. :cool3:
Nadal z zapartym tchem śledzę wątek i bardzo Wam kibicuję.
Pani doktor mówiła, że te leki nawet po odstawieniu będą jeszcze jakiś czas działać, tylko słabiej, ale super, że już ich nie bierze. Na pewno miały dużo skutków ubocznych.
Jeśli chodzi o Fishera, Corena i jeszcze wiele innych oczywiście znamy. Jednak z Fisherem, pod wieloma względami absolutnie się nie zgadzam. Podobno On sam, pod koniec życia wycofał się ze swoich poglądów... Ale to już temat na zupełnie inny wątek. Co do gazety, jestem pewna, że psu nie stanie się krzywda. :lol: Nie sądzę tylko, aby chłopak się nią przejął :evil_lol: Taki mały twardziel z niego :evil_lol:

PS. Kari komputer odmówił posłuszeństwa i na razie stoi spakowany w torbie i czeka na naprawę. Odezwie się jak się dorwie do jakiegoś kompa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='wlowik']
Okolice domu pokazał mu już Oggie, tak, że nie siedzi stale pod drzwiami,
[/quote]

No i obaj mnie witają przy furtce, bo jakoś rozróżniają dźwięk mojego samochodu, że gdy tylko wyjadę zza zakrętu oni stoją przy płocie i biegną wzdłuż, żeby być od razu, jak tylko będę w furtce. No i merdają ogonami :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...