nienienie Posted June 14, 2020 Posted June 14, 2020 Mój pies dostał udaru, a ja durna nie ogarnęłam, że dział się własnie udar ;( Kręcił się w kółko, wpadał na ściany, był zagubiony - w pierwszej chwili myślałam, że nagle oślepł, przez nowotwór złośliwy, przez niewydolność serca, padaczkę, bo choruje na to wszystko, objawy demencji, a może i zmęczenie, bo była noc, a na drugi dzień u weta okazało się, że to był udar. Gdyby się pojechało do jakiegoś innego miasta do całodobowego to chyba by się ocaliło wzrok :( Jedno oczko puściło, widzi na nie leciutko, ale lada moment może być kolejny udar, a nie dostaje żadnych leków przeciw udarowi, bo bierze na serce benakor. Pies ma 14 lat. Jest głuchy całkowicie i do tego będzie ślepy. Z węchem nie jest tak dobrze jak dawniej. Ma często zatkany nos, prycha, kicha, dość opornie idzie mu 'polowanie' na mięso. Po stronie niewidomego oka gdy go dotykam to sie bardzo w pierwszej chwili wystrasza mojego dotyku. To jeszcze bardzo żwawy pies, energiczny, silny, on nie chce umierać, jego kondycja nie pasuje do tego ogromu przypadłości, nie chce być uśpionym, ale nie wiem w którym momencie będę mu już sprawiać ból egzystencjalny. Czuję się taka bezradna. Quote
bou Posted June 14, 2020 Posted June 14, 2020 2 godziny temu, nienienie napisał: Czuję się taka bezradna. Współczuję....obserwuj psinę,jeśli je i jeszcze ma czasem chęć do zabawy,chce chodzic na spacery,współuczestniczy w życiu swojego stada (Twojej rodziny),czerpie jakąs radpośc z zycia,to...może jeszcze nie pora. (nie jest racjonalne podejście "on nie chce...itd). Jeśli choruje na nowotwór (gdzie jest guz?),to w jakim stadium? Jak często ma ataki epilepsji? Na jakiej podstawie wet stwierdził udar (wylew)? Przyglądaj się...przyglądaj się dobrze,czy pies nie cierpi,bo pewnie wiesz,że niełatwo rozpoznać ból u psów...ukrywają go. Quote
nienienie Posted June 14, 2020 Author Posted June 14, 2020 7 godzin temu, bou napisał: Współczuję :( Dziękuję. Tak wygląda jakby nie była pora, uczestniczy mocno i jest mega przytulaśna i uwielbia jesc. Włożyłam w nią serce i jest taka idealna, kompatybilna mi i kochana. Ja jestem ułomem na rencie i spędzam z nią ostatnie 9 lat razem 24h/dobę. Nie wyobrażam sobie obudzić się rano i nie zobaczyć jej mordki na ramieniu, ale wiem i próbuję sobie wmawiać, że się zmuszę do zabicia gdy będzie cierpieć, choć znając życie jakieś katusze ją dopadną w nocy, gdy nie będzie czynnego weta i umrze w cierpieniu sama z siebie. Miała 4 lata temu wycięte 'torbiele' z macicą, jajnikami i czymś jeszcze, z tych kobiecych narządów, ale przypuszczam że to był nowotwór. Niedługo później zaczęły się pojawiać guzy na brzuchu, przy sutkach, jak u złośliwego, i tak do tej pory ciągle jakiś nowy na całym brzuchu, klacie, na jednej stopie i na ramieniu. Myślę że są też w pęcherzu i odbycie, bo miała okres że albo przez jakiś czas popuszczała mocno we śnie i tak o, a potem dwójka przez sen i w losowych momentach dnia, ale poprzechodziło po paru miesiącach i teraz dla odmiany ma zaparcia czasami, choć i kupy w domu i łóżku się zdarzają jak złapie coś w kuchni. Chyba że bravecto poczyniło szkody, dostała jedno ponad 4 lata temu... :/ zaufałam wetowi i nie zweryfikowałam na czas. Ataki padaczki mniej więcej co rok, chyba że niezauważalne też pomiędzy, ale na razie wiemy że kolejny może zabić ze względu na serce, które jest leczone gdzieś od półtora roku. Wet zrobił badanie oczu, jedno ma coś ze źrenicą, rozlaną chyba, stwierdził że jedna część twarzy jest jak po udarze i "lepiej nie będzie, będzie tylko gorzej". Choć teraz jak myślę, wspominam ostatnie tygodnie, to mam wrażenie że już nie widziała na oko od jakiegoś czasu, świeżo wyleczona infekcja skórna uśpiła moją czujność, a to jednak ciągle coś się dzieje. To prawda, ukrywają, cwaniara umie ukrywać i z tymi torbielami była odratowana w ostatniej chwili. Quote
bou Posted June 14, 2020 Posted June 14, 2020 28 minut temu, nienienie napisał: Dziękuję. Tak wygląda jakby nie była pora, uczestniczy mocno i jest mega przytulaśna i uwielbia jesc. Włożyłam w nią serce i jest taka idealna, kompatybilna mi i kochana. Ja jestem ułomem na rencie i spędzam z nią ostatnie 9 lat razem 24h/dobę. Nie wyobrażam sobie obudzić się rano i nie zobaczyć jej mordki na ramieniu, ale wiem i próbuję sobie wmawiać, że się zmuszę do zabicia gdy będzie cierpieć, choć znając życie jakieś katusze ją dopadną w nocy, gdy nie będzie czynnego weta i umrze w cierpieniu sama z siebie. Coś Ci powiem...bez owijania w bawełnę.Sunia ma 14 lat,jest seniorką,ma wszystkie możliwe choroby,praktycznie każda z nich prowadzi do ...końca.Zarówno serce,epi,powikłania poudarowe (no i jakas przyczyna tego udaru musiała być,tego nie wiesz,udar ma wiele oblicz,dlatego zapytałam na jakiej podstawie etc..).Podejrzewam też,że mając niewydolny ukad krązenia Sunia ma też jedynie resztki nerek...Nie rozumiem natomiast tego,co piszesz o chorobie nowotworowej - została stwierdzona i potwierdzona,czy tylko Ty tak uważasz? Kochasz ją..więc pomyśl o niej,nie o sobie,nie o tym,co Ty sobie wyobrażasz,czy też nie wyobrażasz,tylko o tym,co czuje Twoj Pies...Twoje uczucia sa tu na drugim miejscu.Poza tym - podjęcie decyzji o eutanazji,to nie zdecydowanie o "zabiciu"!To słowo jest tu zupelnie nie na miejscu...nikogo nie zabijasz,choć swiadomie pozbawiasz zycia,ale robisz to w imię miłości do psa,w imie lojalności,w rewanżu za bezwarunkowe oddanie psiej przyjaciółki...Przerywasz życie w bólu,nie pozwalasz na cierpienie,nie czekasz,aż choroba sama ją zabierze,bo to okrucieństwo.Nie zrozum mnie źle - nie widzę Twojej suni,nie namawiam CIę do uspienia jej w tym momencie,natomiast wierzę,że w stosownej chwili dyktowanej potrzebą psa - podejmiesz własciwą decyzję.Za cenę własnej rozpaczy... Rozumiem jak bardzo sie nawzajem kochacie,naprawdę bardzo Ci współczuję,a jednak - pomyśl..o ile nasze zwierzęta są w lepszej sytuacji niz my,ludzie...my nie skracamy cierpienia bliskim,patrzymy na nie bezradnie,kiedy już nie działają leki p/bólowe,kiedy ktoś bliski naszemu serca nie ma już sił nawet krzyczeć ani płakać,kiedy umiera w bólu... Natomiast - możemy zatrzymać cierpienie naszych ogoniastych przyjaciół,one nie muszą cierpieć,mogą zasnąc w naszych ramionach wolne od bólu... Nie przegap tej granicy,kiedy już zycie nie daje nic oprócz bólu... Pozdrawiam Cię, trzymaj się. 2 Quote
teresaa118 Posted June 15, 2020 Posted June 15, 2020 Mam taka sama sytuacje razy dwa. Jesli twoja psica ma guzy na brzuchu po operacji przydatkow kobiecych, to moze byc rak naczyn limfatycznych. Druga sunia tez miala udar, wysadzilo jej jedno oko, drugie jest coraz mniejsze. Ma trudnosci z przelykaniem, ale apetyt jak zawsze, przeogromny. Mialam juz termin u wetki na eutanazje, ale maz nie wyrazil zgody. U niej stwierdzono raka mozgu. Mimo to pilnuje por spacerowych, uczestniczy w zyciu rodzinnym i tez nie wiem, kiedy jest ten czas na ostatnie pozegnanie. Mysle, ze pies sam powie. Obydwie psice juz od roku zyja z wyrokiem smierci. Jesli chodzi o wetke, to juz rok temu wydala na nie wyrok, a maz uwaza, ze nie bedzie ich zabijal. Wlasnie, zabijal, a nie uwalnial od cierpien. Wspolczuje. Ja nie moge dobrze spac od roku, bo ciagle mysle, ze to juz czas.... Quote
nienienie Posted June 15, 2020 Author Posted June 15, 2020 11 godzin temu, bou napisał: Podejrzewam też,że mając niewydolny ukad krązenia Sunia ma też jedynie resztki nerek...Nie rozumiem natomiast tego,co piszesz o chorobie nowotworowej - została stwierdzona i potwierdzona,czy tylko Ty tak uważasz? Ponoć nerki są zdrowe, ale ten wet pierwszego kontaktu czasami coś źle diagnozował i drugi, na którego czeka się 3 tygodnie w kolejce, potem prostował sytuację. W miejscu spania są małe plamy moczu, więc mogą być resztki nerek rzeczywiście. Tak, drugi nowotwór jest zdiagnozowany od pierwszego podskórnego guza obok sutka, stchórzyłam przed kolejną operacją, bo pies cierpiał też w podobnym okresie na coś w stylu odmy płucnej, była opuchlizna płuc i leczyliśmy środkami moczopędnymi, a potem już doszło kilka nowych guzów i rokowania na operację były złe. Masz rację :(, muszę się wziąć w garść. Gdy ją dostałam jako dziecko, przeczytałam w książce o psach, że będzie żyć 12 lat, więc powinnam docenić ten czas, mimo że ten wiek był totalnie nieaktualny i teraz są nawet 17latki. W sierpniu miałaby 15 urodziny, ale nie dam się tym wabić, jeśli pokaże że cierpi to wezmę to cierpienie na siebie, o ile będzie dostępny wet. Szkoda, że nie można w domu samodzielnie zaaplikować jakiegoś środka uśmierzającego ból na czas czekania. Dziękuję za słowa wsparcia <3 Nie dostaję go w ogóle w realu. Pozdrawiam, będę się trzymać Twoich słów. 35 minut temu, teresaa118 napisał: Jesli twoja psica ma guzy na brzuchu po operacji przydatkow kobiecych, to moze byc rak naczyn limfatycznych. Pewnie tak. To nieludzkie, żeby nierozumiejące stworzenia łapały takie g**** :[ Jejku :( Nie wyobrażam sobie, jakie to ciężkie z dwoma skarbami. Rzeczywiście, czasem można zrozumieć psa bez słów i wiedzieć, że to juz. Oby mocno nie cierpiały. Życzę abyście z mężem doszli do porozumienia, żeby Cię zrozumiał i Tobie też ulżył. U mnie rodzina zrzuciła całą odpowiedzialność na mnie. Pozdrawiam, życzę dużo siły. Quote
teresaa118 Posted June 15, 2020 Posted June 15, 2020 Moja psica ta od mozgu dostaje juz od trzech miesiecy srodek p. bolowy Melosus. Ale ja mam trzy psy, ktore maja wyrok smierci, tyle tylko, ze maz nie wyraza zgody. Trzeci jest u mnie dopiero od roku, ostatnio stwierdzono u niego nerki, watroba i wogole nie je od trztech dni. Dostal dwa zastrzyki wzmacniajace, ale nic nie pomagaja. Tylko pije i sika. W nocy czesto nie moze wstac wiec podnosze go z kaluzy moczu i powoli wyprowadzam z pokoju. W tym wypadku tez nie wiem, kiedy jest teeeen czas na pozegnanie 1 Quote
bou Posted June 15, 2020 Posted June 15, 2020 8 godzin temu, teresaa118 napisał: W tym wypadku tez nie wiem, kiedy jest teeeen czas na pozegnanie Teresa...odnoszę wrażenie,że jesteś dorosłą,doświadczoną kobietą,zajmujesz się psami nie od dziś i...czego jeszcze Ci potrzeba,żeby skrócić cierpienie umierającego psa???Zgody męża?Trudno mi w to uwierzyć....Czy On czeka ,aż psu "sie poprawi",czy na to,że "sam umrze"....Miejże litość dla tego biedaka,co jeszcze musi się z nim zadziać,żebyś doszła do wniosku,że to "ten czas"? Jeśli sam umrze w mękach,to będziesz miała czyste sumienie?Spokojnie spojrzysz w lustro,powiesz sobie "zrobiłam wszystko"? Temat eutanazji zawsze jest bolesny,ale trzebna umieć nazywać rzeczy po imieniu i traktować naszych Przyjaciół z empatia i szacunkiem. Nie potrafię milczeć w tych tematach,nie chcę milczeć,nie ma mojej wewnętrznej zgody na przedłużanie bólu... Taką samą miarę przykładam do ludzi,jak i do zwierząt,z tym,że człowiekowi nie mogę podarować odejścia w ramach uwolnienia go od bólu,a psu - mogę,co więcej,uważam ,że to nasz obowiązek wobec bezbronnych czterech łap....... 2 Quote
teresaa118 Posted June 16, 2020 Posted June 16, 2020 Masz racje ciociu. Tyle tylko, ze moj maz nie wierzy, ze pies jest smiertelnie chory. Ciagle ma nadzieje, ze wykaraska sie i bedzie lepiej. Nawet wetka mowila o tym, ze psica miala podarowany dodatkowy rok zycia.Maz z gatunku uparciuchow, bardzo empatyczny Quote
bou Posted June 18, 2020 Posted June 18, 2020 sorry..pomyliłam wątki,a w tym juz wszystko powiedziałam. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.