Jump to content
Dogomania

Szczekanie w kojcu, smycz.


MEHeh

Recommended Posts

Dzień dobry,

przychodzę z problemem, który staram się przezwyciężyć. Na początku opiszę sytuację. Posiadam kundelka, wygląd pinczera miniaturowego, ma ona rok i 3 miesiące. Niestety mieszka w kojcu, ponieważ moi rodzice nie chcą psa w domu, również pojawił się u mnie problem alergii (wcześniej nie było żadnych objawów, a miałam robione testy). Mikula, bo tak się nazywa, początkowo mieszkała z nami w domu, ponieważ była 8 tygodniowym szczeniaczkiem. Jednak z czasem jak podrosła rodzice umieścili ją w kojcu na zewnątrz, oczywiście po wszystkich szczepieniach i okresie izolacji,  kiedy nabyła odporność. Od samego początku jak pojawiła się w domu ćwiczyłam z nią kontrolę emocji, która polegała na zamykaniu dłoni ze smakołykami kiedy przybliżała mordkę i otwieraniem dłoni kiedy oddalała, później do tego dodałam komendę ''ok''- pozwolenie na wzięcie smakołyka oraz ''zostaw''- na zostawienie smakołyka. Z arsenału wyćwiczonych umiejętności potrafi jeszcze:

''siad''- na siad

''leżeć''- na leżenie

''Mika, chodź''- na przywołanie 

,,puść''- na puszczenie rzeczy, którą trzyma w buzi

Mika jest psem, który niezbyt toleruje bycie samej, każde zamknięcie w kojcu traktuje jak tortury. To objawia się szczekaniem, które trwa mniej więcej 5-10 min. Do kojca wchodzi tylko do spania, a z rana jest wypuszczana.

Opiszę jak wygląda dzień. Jak idę ją wypuścić to nie szczeka, ale widzę po jej ciele i ogólnym zachowaniu, że jest napięta i pobudzona. Wprowadziłam zasadę, że przed wyjściem musi siedzieć i może wyjść po komendzie ''ok''. Stopniowo staram się jej podnosić poprzeczkę, aby umożliwić jej sukces (tym sukcesem jest uspokojenie się i spokojne wychodzenie). Po wypuszczeniu szarpie się z nią szarpakiem, aby rozładować trochę jej energię, po przeciąganiu daje jej gryzak (przeczytałam, że w ten sposób psy się uspokajają, poprzez gryzienie, widzę też tego dobre efekty, więc raczej dobrze robię?). Zabawa jest przeplatana z ćwiczeniami komend ''puść'', ''ok'' oraz przywołanie. Bardzo ją motywuje możliwość szarpania się, albo gonienia czegoś (niekiedy bardziej niż smaczki). Nie ma dostępu do zabawek przez cały czas, aportuje też sporadycznie, czasami rzucam jej piłkę w nagrodę. Spacer trochę u nas leży i kwiczy, bo ciągnie na smyczy, jednak widzę postępy w tym, że coraz częściej zwraca na mnie uwagę podczas spaceru (patrzy mi się w oczy i ogólnie przychodzi do mnie bliżej jak się zatrzymuje). Problem się pojawia gdy za bardzo zaabsorbuje ją środowisko, wtedy jestem tylko balastem meh. Pracuję z nią w ten sposób, że jeżeli chce gdzieś pójść coś obwąchać, to musi podejść i spojrzeć na mnie, wtedy idę z nią tam gdzie chce. Jeżeli nie jestem w stanie z nią przechodzić wielkich kilometrów to staram się stawiać na jakość tych spacerów np.rzucam smakołyki w trawę (praca nosem). Po około 40 min wracam z nią na podwórko, zdaję sobie sprawę, że to nie jest jakoś dużo dla ciekawskiego psa. Ja naprawdę potrafię chodzić na dwugodzinne spacery(niejednokrotnie na takich z nią byłam, ale nie miałam nad nią żadnej kontroli), ale nie chce zepsuć sobie całej wcześniejszej pracy, którą wykonałam aby nie ciągnęła i zwracała na mnie uwagę, a żebym mogła pójść w miej uczęszczane okolice to muszę przejść przez dosyć ruchomą ulicę, czego się boję, że coś się stanie. Smycz ma długość około 2,5 metra. Po powrocie ze spaceru bawię się z nią, ogólnie siedzę i obserwuję co robi, głaszczę, ostatnio uczyłam ją dawać łapkę. Do spania idzie w okolicach godziny 19-20, niosę jej jedzenie i wtedy sama idzie do kojca (tam też tylko je i pije). Czasami jak nie wchodzi sama, to przypinam ją na smycz i czekam tak długo przy drzwiczkach, aż sama wejdzie, na ziemi kładę smakołyki (niekiedy to potrafi trwać 10 min). Problem jest jedynie kiedy znikam z pola widzenia i ona orientuje się, że dłużej już nie będzie mogła biegać po podwórku, wtedy zaczyna szczekać przez 5-10 min. Jeżeli nikt nie pojawi się na horyzoncie, te 5-10 min wystarczają na uspokojenie się, jeżeli kogoś zobaczy to szczeka tym razem bardziej piskliwiej, dłużej. Stara się wydostać, podejmuje próby wspinaczki.W nocy nie szczeka, wydaje mi się że dobrze ją przesypia.

W jaki sposób mogłabym sprawić, że choć trochę polubi bycie zamkniętą na czas snu? Dla mnie nie jest to komfortowa sytuacja, bo nie chciałabym być problemem dla sąsiadów, a też chce, żeby Mika czuła się dobrze. Ciągle staram się przekonać rodziców, aby Mikula była w domu, ale oni uważają, że pies powinien strzec domu i dobrze, że szczeka, tylko oni kompletnie nie rozumieją źródła szczekania. Dla nich jej zachowanie jest podyktowane złośliwością, a ja uważam, że jest wrażliwa na bycie samą. Znam sygnały uspokajające.

Macie może też jakieś rady na ćwiczenie z nią chodzenia na luźnej smyczy?

Oprócz tego co opisałam powyżej, że czekam aż się na mnie spojrzy i przyjdzie, dopiero wtedy idę w miejsce gdzie chce, to uczyłam ją, że jak zawołam jej imię to ma do mnie przyjść. Niekiedy jej się to udaje, niekiedy nie, zależy jak bardzo środowisko ją pochłonie. Zanim wyjdziemy przez furtkę to musi usiąść, się uspokoić (co robi już z łatwością), otwieram furtkę i na ''ok'' wychodzi. Jeżeli jest zbyt podekscytowana i zaczyna ciągnąć to wracam i powtarzam to jeszcze raz dopóki nie będzie spokojna. Jak sprawić, żeby mogła sobie wąchać co chce na odległość tych 2,5 m, jednak żeby uważała na mnie? Teraz to wygląda tak, że jak się zatrzymuję to ona się zatrzymuje, idzie w moją stroną i po chwili jak ruszę to chwilę jest oki, ale później znów zaczyna ciągnąć. 

Z góry dziękuję za odpowiedzi :-) 

Link to comment
Share on other sites

Ja napiszę tylko odnośnie smyczy, bo o kojcach nic nie wiem (czy w ogóle pinczer miniaturowy nadaje się do kojca? nie będzie jej zimno? Bo o ile wiem, to jest sporo ras lubiących być na stałe na dworze, ale z reguły są to psy z porządnym podszerstkiem. Mój prawie-belg zimna wcale nie odczuwa takie ma futro , ale jednocześnie tak bardzo potrzebuje człowieka, że nie ma opcji aby kiedykolwiek chciał spać sam na dworze, sprawdzałam na działce naszej). Żeby nauczyć psa spokojnego chodzenia najlepiej wprowadź stałe pory spacerów, dobrze aby był więcej niż jeden, no np trzy dziennie. Suczka ciągnie jak wściekła, bo jest podekscytowana zapachami, chce wszystko sprawdzić, a do tego jest młoda. Spacer powinien być połączony z treningiem np komend oraz np szukaniem węchem. To ją trochę "podmęczy" dodatkowo. Jak miałam problem z psem (nie moim) który ciągnie, zwalniałam i skracałam smycz. Czekałam aż pies choć trochę poluzuje, jak luzował to pozwalałam na szybszy marsz i wydłużałam smycz. Pies, którego uczyłam był miksem border collie i załapał moje intencje ekspresowo bo jest cholernie inteligentny i lubi wykonywać polecenia. Może przy innych to dłużej potrwać. Ale ważne aby pies wiedział, ze choćby nie wiem co, to te spacery zawsze beda w tym samym czasie, rutyna tu pozytywnie podziała. Ta metoda działa na "własne" psy. Próbowałam na psach schroniskowych i nie do końca się udawało, ale one jednak na stałe w kojcach ewidentnie za mało miały ruchu a i więzi ze mną brak, więc raczej nie mogło się tak łatwo udać (mimo ze u nas jest rewelacyjny wolontariat i w porównaniu do innych schronisk, nasze psy mają świetne warunki, ale i tak niektóre psy potrzebują ogromnej ilości ruchu i potrzebę eksploracji i co to dla nich 1 spacer na 2-3 dni, a teraz dodatkowo przez zakichanego wirusa ludzie nie-wolontariusze juz nie mogą wyprowadzać piesków niestety, wiec dawno tam nie byłam)

Wytłumacz rodzicom, że psy nie umieją być złośliwe. To dla psa zbyt abstrakcyjne. Pies to nie człowiek, to ludzie bywają złośliwi tylko.

Link to comment
Share on other sites

Mikula nie jest psem z rodowodem, jak przychodzi zima to zmienia sierść i jest grubsza. Próbowałam przekonać rodziców do tego, aby przynajmniej w czasie zimy i bardziej chłodniejszych dni mogła nocować w garażu. Efekt był taki, że jak pozostawiłam ją samą to zaczęła szczekać. No rodzice nie są zbyt cierpliwymi osobami, więc no skończyło się jak się skończyło. Budę ma ocieploną styropianem, a kojec jest przykryty z trzech stron dwoma ścianami budynków i płotem od sąsiada, więc nie ma tragedii aż takiej :/ Ale kontakt z człowiekiem też jest ważny.

Jeżeli chodzi o te szczekanie to myślałam, aby spróbować zamykać ją na początku kilka minut i dać jej do środka jakąś kość i po tych 2 czy 3 min wypuszczać i stopniowo wydłużać czas. 

Oraz drugie ćwiczenie, zamykam drzwiczki, chowam się za budynkiem i po 1 sek wracam, jeżeli była cicho nagradzam (i jednocześnie dostosować tak możliwości, aby rzeczywiście pozostała przez 1 sek cicha) i tak też wydłużam czas.

Tylko te ćwiczenia raczej nie rozwiązują źródła problemu, tylko uczą ją jakby tłumić to? Nie chce żeby później ta stłumiona frustracja przełożyła się na jakieś inne obszary. 

Starałam się tłumaczyć rodzicom, że no właśnie psi mózg nie do końca myśli tak jak ludzki, ale oni pozostają ciągle przy swoich poglądach. 

Wow border collie są niezwykłe, nie wiem czy bym dała radę z takim psiakiem hihi

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...