Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Nie no wiesz, nie można też tak porównywać że rak lepszy. rak rakowi nie równy. Może chociażby uciskać jakiś obszar mózgu. Każdy przypadek jest inny i będzie inaczej rozpatrywany. Tak jak wcześniej mówiliśmy o rozszczepieniu podniebienia- piesek został uśpiony. Ale inny przypadek może być lekki i powodować tylko dyskomfort, więcej problemów.

[QUOTE]Myślę, że miłość opiekuna jest dużo ważniejsza dla opiekuna niż psa. Choć tu są duże różnice osobnicze i rasowe. Miłość przypominam, jest pojęciem abstrakcyjnym a psy zdolności abstrakcyjnego myślenia nie posiadają niezależnie od tego jak bardzo chcemy je uczłowieczyć[/QUOTE] Ja mam na ten temat inne zdanie. Co do abstrakcyjnego myślenia u psa to już wielokrotnie znajdowano dowody na zaprzeczenie twojej tezy. W telewizji kiedyś ktoś powiedział iż badania naukowe wskazują na to że zwierzęta maja mniejszą paletę uczuć ale czują wielokrotnie bardziej niż ludzie. Myślę, że nie trudno o dowody. Ale nie o tym do końca mowa...

  • Replies 59
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Nie pisałem, że rak jest lepszy - pisałem:
" [I]Co zaś do raka, to wbrew pozorom [B]bywają[/B] gorsze choroby [B]z punktu widzenia moralnych rozterek[/B] w wyborze momentu uśpienia.[/I]"

W ogóle licytację "co lepsze" uważam za bezsensowną, właśnie z powodów wymienionych przez Ciebie.

I popieram tezę, że czasem subiektywnie mniej groźne choroby mogą stwarzać psu większe cierpienie.

O chorobach powodujących dyskomfort, czy "kłopot", [B]w ogóle[/B] nie mówię bo to nie powód do uśpienia...

Guest Mrzewinska
Posted

Moim zdaniem, jesli szczenie urodzi sie ze zdiagnozowana powazna wadą, wlasciciel suki ma do wyboru uspic lub zostawic sobie. Nikogo nie powinien obdarzac takim zwierzeciem, nie oddawac za darmo, ani nawet doplacajac na koszty utrzymania. Szczeniaki slepe, kalekie, z powaznymi schorzeniami "gwarantujacymi" dyskomfort zycia powinno sie usypiac.
Bo jesli oslepnie pies, ktory zna dom, otoczenie, inne psy, jest mu wbrew pozorom latwiej poradzic sobie, niz psu slepemu od urodzenia.
Dlatego utrzymywanie przy zyciu szczeniaka, ktory urodzil sie kaleki, jest nonsensem moim zdaniem.
Z litosci ktos bierze za darmo, a potem nie moze sprostac obowiazkom. Meczy sie pies, meczy sie jego wlasciciel.
Po co?
Czlowiek niewidomy od urodzenia moze wypelnic sobie zycie dzieki intelektowi, innym mozliwosciom kontaktu, porozumienia, aktywnosci. Doskonale rozumie otoczenia.
Pies takich mozliwosci nie ma.
Pies zasluguje na wiecej doznan w zyciu niz zycie w kalectwie oslodzone tylko poglaskaniem przez wlasciciela.
Stary domowy pies, jesli nie cierpi, moze w poczuciu bezpieczenstwa spokojnie dozywac swojego czasu, aktywnosc starzejacego sie psa zmniejsza sie stopniowo, naturalnie, zwierze doskonale zna swoje otoczenie, swoich ludzi. Jest spokojne i szczesliwe, dopoki nie przyjdzie nieuleczalna choroba polaczona z cierpieniem.
Ale jestem przeciwna utrzymywaniu przy zyciu szczeniaka, ktory urodzil sie w duzym stopniu uposledzony, w stopniu utrudniajacym powaznie normalne zycie.

Zofia

Posted

To ja jeszcze powiem, ze miłość ludzka niejedno ma imię, a czasem trąci bezmyślnym egoizmem.

Z życia wzięte (!):

Porządna kochająca rodzina z dwójką dzieci w różnym wieku na oko w przedziale 6-10 lat.
Grzeczni, mili, dzieci w domu konwersują po angielsku, sielanka ...

Pies - Owczarek Kaukaski wiek lat 16
Historia:
Pies mimo domu z kilkusetmetrowym ogrodem spędza większość życia w kojcu o pow. circa 3 m. kw. w którym ma budę.
Pies się starzeje i w wieku ok. 14 lat zaczyna mieć problemy z chodzeniem (raz mu lepiej, raz gorze - czasem nie chodzi wcale.
Z pewnością brak ruchu na jego dolegliwości nie pomaga a i zimy na zewnątrz też nie - w jego wieku i stanie zdrowia.
Od 6 msc. pies praktycznie nie chodzi. (czołga się na kolanach - podgiętych łapach - dane od samych właścicieli!)
Czasem nie czołga się już wcale i wtedy właściciele wyciągają go z budy, sprzątają co narobił pod siebie i ... wsuwają do budy z powrotem :crazyeye:
Pies na odgłos jakiegokolwiek człowieka - choćby sąsiada żałośnie skowyczy.
Od czasu nasilenia się zimowych mrozów pies zaczyna wyć praktycznie całe noce ... :-(
Być może z mrozu i bólu, a być może z "bólu duszy", bo kilka dni wcześniej rodzina nabyła 2 inne młode kudłacze, które mieszkają z nimi w domu ...
(to pewnie szok dla starego psa, który przez całe życie był pewny, że w domu mieszkać psu nie wolno ...).
Rodzina indagowana na okoliczność stanu psa i dalszych działań odpowiada, że oni go bardzo kochają i nie chcą go uśpić, bo jemu już bywało gorzej, ale może mu się poprawi.. :crazyeye: (no i dzieci protestują...)
BTW - pytani o zdanie weta na temat jego stawów powiedzieli, że wet już zaprzestał kuracji, gdyż to "już nie ma sensu". :roll:
Indagowani na okoliczność zabrania go do domu w czasie mrozów i godziwe spędzenie ostatnich chwil życia, twierdzą, że on nie chodzi, a oni nie dadzą rady go dźwigać po schodkach w ta i z powrotem...
(Jak sądzę w ciągu zimy on widuje ich tylko jak dają miskę i sprzątają ... czyli jakieś 15 minut dziennie ...)

Zgadzam się w pełni z tezą, że miłość psa i właścicieli to podstawa, pytanie jak ta miłość się wyraża ...

Posted

M@d-widzisz ta tragedie psa i nic nie czynisz???:angryy:
przeciez to ewidentne znecanie sie nad zwierzeciem:-(
dlaczego nie poinformujesz TOZ ,albo inna organizacje,przeciez temu cierpieniu kalkaza nalezy ukrocic.pasywne patrzenie na cierpienie jeszt tez aprobacja.tych pseudomilosnikow zwierzat nalezy ukarac:mad::mad::mad:
Znasz slowo ZIVILCURAGE???????????????????
kalkaz w klatce:mad:on potrzebuje ruchu,cieplego kacika,bogatego w wapno jedzenia!!!!!!!!
w tym przypadku nalezaloby to cierpinie ukrocic

Posted

[quote name='xxxx52']M@d-widzisz ta tragedie psa i nic nie czynisz???:angryy:
przeciez to ewidentne znecanie sie nad zwierzeciem:-(
dlaczego nie poinformujesz TOZ ,albo inna organizacje,przeciez temu cierpieniu kalkaza nalezy ukrocic.pasywne patrzenie na cierpienie jeszt tez aprobacja.tych pseudomilosnikow zwierzat nalezy ukarac:mad::mad::mad:
Znasz slowo ZIVILCURAGE???????????????????
kalkaz w klatce:mad:on potrzebuje ruchu,cieplego kacika,bogatego w wapno jedzenia!!!!!!!!
w tym przypadku nalezaloby to cierpinie ukrocic[/quote]

1) Mieszkam tam od kilku miesięcy, a historię wcześniejszą znam od sasiadów.
2) Jesienią jeszcze widywałem go raz czy 2 na spacerach (łapa za łapą) i czasem z dziećmi w ogrodzie (głównie leżał)
3) Nie śledzę sasiadów czy wychodzą z psem, szczególnie gdy są w domu wcześniej niż ja...
4) Kontaktowałem się w tej sprawie kilkukrotnie i z TOZ i ze schroniskami z zapytaniem jak to jest w świetle prawa.
Otóż ze smutkiem rozłożyli ręce, że jak ludzie psa karmią i nie biją to reszta jest trudna do udowodnienia. Ponadto jedynym skutkiem udowodnienia czegokolwiek było by zabranie starego psa do schroniska (czyli taka sam klatka, tylko gorzej ...)
Dlatego też TOZ "boi się" takich interwencji przy starych psach, bo są ludzie, którzy mówią - "aaa, źle to robimy? OK, to zabierajcie...!"
Straż Miejska nie widzi podstaw do interwencji, bo każdemu wolno trzymać psa w ogrodzie w budzie i w kojcu ...

A teraz najważniejsze. (o czym nie napisałem celowo, żeby skłonić do Was głębszej refleksji...)

Jak pies zaczął skowyczeć w te mrozy, to wybrałem się do tych ludzi sam. Oni naprawdę sprawiali wrażenie że nie chcą dla tego psa źle... Odbyłem z nimi długa rozmowę (i z dziećmi, które przybiegły z płaczem "nie zabijajcie naszego pieska").
Stąd też moje informacje o beznadziejnym stanie psa w ocenie weta.
Udało mi się przekonać tą rodzinę, że ten pies już się tylko męczy.
3 dni potem pies pojechał do lecznicy i przeszedł za Tęczowy Most...

UPDATE:
Dzięki tej lekcji nabyłem nowej wiedzy...
Otóż w Polsce z psem możesz zrobić wszstko, byle nie było fizycznych śladów - ran, złamań lub objawów zagłodzenia...
A jedyną opcją proponowaną przez organizacje zajmujące się zwierzętami jest ... schronisko...
Co powoduje, że w większości wypadków dla psa już lepiej jest zostać tam gdzie jest ...:angryy:

Posted

No niestety, taka prawda. Ja widziałam raz psa kopanego po głowie z całej siły. Napisałam w tej sprawie i dowiedziałam się, że jeśli policja tego nie widziała to nie ma sensu tego nawet zgłaszać, nie ma dowodów.

[QUOTE]Bo jesli oslepnie pies, ktory zna dom, otoczenie, inne psy, jest mu wbrew pozorom latwiej poradzic sobie, niz psu slepemu od urodzenia.
Dlatego utrzymywanie przy zyciu szczeniaka, ktory urodzil sie kaleki, jest nonsensem moim zdaniem.[/QUOTE] Moim zdaniem jest odwrotnie. Jeśli pies od urodzenia jest kaleki jest mu łatwiej- ponieważ jest to dla niego stan naturalny, innego nie zna i może sobie poradzić w inny sposób. Często były wywiady w tv czy gazecie z osobami, które np. są ślepe. Dziennikarz się pytał: jak się z tym czują. A cóż one mogły odpowiedzieć niż: normalnie? Ona nie wiedzą co to jest miec wzrok, dla nich to naturalne. Ze stratą trudniej sie pogodzić. Jak ktoś nie miał nigdy rąk to nogami wszystko zrobi, jak nagle mu uciąć to się załamie a potem będzie długo pracował nad tym aby coś nogami zrobić ciekawego.

Ponadto jeśli mówimy o psu niewidomym to nie zapominajmy, że wzrok tak super ważny dla psa nie jest- raczej węch.

[QUOTE] Z litosci ktos bierze za darmo, a potem nie moze sprostac obowiazkom. Meczy sie pies, meczy sie jego wlasciciel.
Po co?[/QUOTE] Gdyby mowa była o ludziach też zadalibyśmy to pytanie "po co?"? Wydaje mi się, że pies ślepy, głuchy, czy bez nóg powiedziałby nam :"tak chcę żyć". Ja byłabym gotowa "męczyć się" aby tylko uratować takiemu psiakowi życie. Bo jeśli piesek nie ma tych nóżek tylnych mogę mu kupić wózek, bo jeśli nie słyszy mogę o tym pamiętać w każdej chwili i szkolić go bez użycia głosu. Myślę, ze to niewielki problem w stosunku do tego co możemy dać zwierzęciu. Niewątpliwie jest to jednak problem dla hodowcy.

Guest Mrzewinska
Posted

Pies chce cos robic celowego, zgodnego z wrodzonymi popedami. Dla psa slepego od urodzenia jest to niemal niemozliwe, gluchego psa mimo wszystko latwiej jest szkolic.
Wzrok nie jest tak wazny w identyfikacji zjawisk jak wech, ale jest nieslychanie wazny w postrzeganiu ruchu i zagrozenia. Pies nie istnieje tylko po to, aby wlasciciel go poglaskal. Bo tak, to mozna by utrzymywac przy zyciu tylko psia glowę, podpięta do jakichs urzadzen i glaskac co jakis czas.

Zwierzeta, ktore rodza sie z jakas wrodzona wada, czesto oprocz tej widocznej maja jeszcze inne, skutecznie utrudniajace zycie.

Wozeczek dla kalekiego od urodzenia psa?
To jest dla mnie chory pomysl. Pies nawet na trzech nogach biegac potrafi, jesli zwierze jest tak kalekie, że nie daje rady od szczeniectwa poruszac sie o wlasnych silach, trudno mowic o minimalnym komforcie zycia.

Pies nie jest czlowiekiem. Kalekie zwierze nie ma takich mozliwosci zapelnienia sobie zycia ciekawymi doznaniami jak niepelnosprawny czlowiek.
Jestem absolutnie przeciwna rozmnazaniu zwierzat, u ktorych czesto wystepuja wrodzone wady utrudniajace im zycie i jestem absolutnie przeciwna utrzymywaniu przy zyciu noworodkow psich, jesli urodza sie z wadą zycie powaznie utrudniajaca.

Zofia

Posted

P.Mrzewinska -nie zgadza sie z Pani wypowiedzaimi,tylko przyznam racje ,ze ciezko chore pieski ,i slepe mioty nalezaloby w schroniskach usypiac.Slepota i inwalidztwo(bez bolu,cierpien) ,nie jest przyczyna do usypiania.

Posted

[QUOTE]
"Slepota i inwalidztwo(bez bolu,cierpien) ,nie jest przyczyna do usypiania."
[/QUOTE]

... a moim zdaniem jest - o ile nie znajdzie się osoba deklarujaca na powaznie przygarnięcie takiego psa.

A tak BTW ile ich jest, jaki to procent ludzi przygarniajacych psy "w ogóle" ...
I ile osób biorących totalnego inwalidę z przerażeniem odkrywa że nie daje rady? Że przerasta ich to - czasowo, finansowo, emocjonalnie?
Jeszcze tam piesek bez łapki - zwłaszcza jeśli ją po prostu stracił w ciągu życia - radzi sobie na ogół nieźle.
Ale zwierzątko z wrodzoną wadą ktora go caly czas torturuje?
Oj, nie... :-(

P.S.
Podczas mojego zajmowania się piwnicznymi kotami - biedami nieraz spełniałam wstrętną funkcję eksterminatora (przy użyciu eteru) ślepych miotów. Po doświadczeniach z pozostawianymi miotami w imię humanitaryzmu (następnie albo epidemie je zabierały w męczarniach, albo ludzie ktorym nadmiar kotów szkodził - dechą, trucizną, sama radość slowem).

Zawsze pozostawiało się kotce jedno kociątko.

Dobrotliwa pani kynolog z osiedla zaczepila mnie kiedyś i pouczyła, że "powinnam" pozostawiać kilka kociąt bo jedynak "będzie niezsocjalizowany".
:roll:
Pani nie splamiła się nigdy schodząc do piwnic we własnym bloku (brudno, można sięczymś zarazić i przecież nie założy kotom kuwety z piaskiem, fu, a poza tym nie ma czasu na systematyczną opiekę) ale co JA powinnam zrobić - doskonale wiedziała. ;)

Posted

Kot żyjący w piwnicy ma jednak inne priorytety niż pies rodzinny, to w zasadzie dzikie zwierzę tolerujące lub lubiące kontakt z człowiekiem.

Łatwo odebrać życie jeśli nie jest ono nasze. Opisany wyżej przypadek sparaliżowanego psa daje jednak wiele do myślenia. Pies ten nie mógł się bawić, polować, normalnie kontaktować z innymi psami, a jednak miał po co żyć i chciał żyć. Wydaje mi się że usypianie psa, który np. nie ma dwóch tylnych łapek, więc wystarczy mu kupić wózek i po sprawie (oj tam pewne niedogodności) jest bezsensu i jeśli w ogóle jakiekolwiek zabójstwo można nazwać humanitarnym, to to nazwałabym niehumanitarnym. Bo to zdrowe, szczęśliwe zwierzę, które może dać te szczęście innym.

Posted

[quote name='Mrzewinska']

Zwierzeta, ktore rodza sie z jakas wrodzona wada, czesto oprocz tej widocznej maja jeszcze inne, skutecznie utrudniajace zycie.

[/quote]

Amen. Wady są jak domino. Zazwyczaj jedna ciągnie za sobą następne.

A tutaj historia suni z rozszczepem, której hodoffca nie uśpił zaraz po urodzeniu.

[url]http://www.forum.molosy.pl/showthread.php?t=10136[/url]
[url]http://www.forum.molosy.pl/showthread.php?t=10209[/url]

Posted

Oj, niekoniecznie, niekoniecznie. Nie można uogólniać.

No czyli piesek trochę przeżył ale jest szczęśliwy ;] Ech te pseudohodowle.

Posted

Straszna historia... Ale ma cudowne zakończenie, na szczęście.
Nie zazdroszczę suni warunków w jakich się z początku wychowywała...:shake::angryy:
I gratuluję Lindzie że tak mocno się trzymała!!!
A sunieczka na pewno jest cudowna. ;):loveu:

Posted

[quote name='leepa']Oj, niekoniecznie, niekoniecznie. Nie można uogólniać.

No czyli piesek trochę przeżył ale jest szczęśliwy ;] Ech te pseudohodowle.[/quote]

To nie do końca tak z tą pseudohodowlą. :mad::mad::mad:

A to zdanie o domino wypowiedział ludzki genetyk. Sądzę, że i do psów też to ma zastosowanie.

Posted

[QUOTE]
"Kot żyjący w piwnicy ma jednak inne priorytety niż pies rodzinny, to w zasadzie dzikie zwierzę tolerujące lub lubiące kontakt z człowiekiem."
[/QUOTE]

Tjaaa.
A więc jednak jest życie "lepsze" i "gorsze".
Dziki kotek nie aportuje nam patysia albo nie da się go wymizać - no to już się nie bijemy o to usypianie, oj nie...W sumie, skoro on nie ma kontaktu z czlowiekiem to lu-go eterkiem. :diabloti:
A moze on - ten dziki kotek - uwaza swoje życie za spełnione, fajne i szczęśliwe...?
:razz:

Wyszlo że jednak decyzje o uspieniu podejmujemy nie - patrząc od strony zwierzątka, ino czysto emocjonalnej - naszej.

P.S.
Fajnie jest zostawić szczeniątko z dwoma tylko łapkami i mowić że mu się kiedyś wózek kupi.
Rozumiem, że hodowca mu ten wózek sprezentuje i on przez kilka - kilkanaście lat będzie zwierzątko trzymal i się nim opiekowal, m.in. lecząc odparzenia, masując zanikające mięśnie itd.

Czy też tryb jest taki: szczeniatko nie ma łapek, ale go nie usypiamy bo "ktoś go na pewno zechce" żeby mogło się cieszyć życiem?
;)
Szczerze mówiąc znam wybitnie mało takich ktosiów.
Co wiecej, znam mało ktosiów którzy chcą pieski z czterema lapkami, a już kotki.... ech... :shake:

Posted

Hmmm, czyli tak. Obraliśmy skórkę problemu, wydłubaliśmy miąsz, a teraz czas obejrzeć pesteczki.
To najtrudniejsze bo pesteczki przyrośnięte są do światopoglądu i najtrudniej się o tym dyskutuje.
Tak jak o aborcji, eutanazji, karze śmierci etc...

Nasze pesteczki są bardzo różne, choć jest wspólna cecha - jedni z miłości do psa będą podtrzymywać każde, nawet cierpiące życie, inni z tej samej miłości do psa, chcą skrócić mu cierpienia ...

No to mamy problem [B];)[/B]

Gdyby przyjąć że najważniejsza jest "wola życia" to ja nie powinienem interweniować, niech sobie pies czołga się na łokciach, ale niech żyje... (co za bydle ze mnie!)
Pies będzie merdał na widok pana/pani nawet w ostatnim stadium raka z przerzutami na wszystkie organy ...
Machanie ogonem, to nie wola życia. To pozdrowienie.
Tak samo bym pozdrowił rodzinę mając ostatnie stadium raka i podłączoną aparaturę do eutanazji - chwile później nacisnął bym przycisk ...

Pies nie ma świadomości tego, że już nie wyzdrowieje i że będzie tylko gorzej.
A instynkt samozachowawczy to najwyższy imperatyw każdego zwierzęcia.
Każdy chce żyć - nawet ten co naciska przycisk aparatury do eutanazji.
Tyle, że on chce żyć, ale normalnie, a nie mogąc, naciska przycisk - bo ma świadomość swego stanu...

Człowiek sparaliżowany ma książki komputery itd. Bieganie i gryzienie patyków nie są sensem jego istnienia.
Ale sparaliżowany, ślepy pies, to jak sparaliżowany i ślepy człowiek położony w chacie w obcym kraju. Nic nie widzi, nie rozumie co mówią, nie może nic zrobić tylko dostaje żreć i podcierają mu tyłek.
Osobiście wolałbym zdechnąć niż tak żyć!
Przecież to można szybko oszaleć!

A teraz najważniejsze.
[B]Jeżeli dozwolona jest aborcja płodu ludzkiego, którego badania prenatalne wykazują poważne zmiany genetyczne to albo trzeba opłacić takie badania psu i dokonać aborcji ;), a jeżeli takiej praktyki i możliwości nie ma, to trzeba to zrobić już po narodzeniu ...[/B]
A jeżeli komuś światopogląd na to nie pozwala, to niech w takim razie jest konsekwentny i sam zajmuje się takim szczeniakiem...

Posted

[quote name='M@d']

A teraz najważniejsze.
[B]Jeżeli dozwolona jest aborcja płodu ludzkiego, którego badania prenatalne wykazują poważne zmiany genetyczne to albo trzeba opłacić takie badania psu i dokonać aborcji ;), a jeżeli takiej praktyki i możliwości nie ma, to trzeba to zrobić już po narodzeniu ...[/B]
A jeżeli komuś światopogląd na to nie pozwala, to niech w takim razie jest konsekwentny i sam zajmuje się takim szczeniakiem...[/quote]

No wiesz tylko tutaj pojawia się kolejny problem...kasa. Bo a nóż coś będzie z takiego szczeniaka. Załata się tu i tam i będzie ok. Może znajdzie się ktoś na kim da się zarobić. Tak właśnie było z buldożką (linki powyżej).

Posted

Zgadzam się z [B]M@d[/B].... Ja byłam świadkiem właśnie takich emocji w swojej rodzinie.. Pies jako szczeniak zsypany na giełdzie środkiem DDT. Uaktywnił się po 8 latach i zaczął niszczyć w psie dosłownie wszystko, zwracanie tego co zjadł, podtrzymywali go cały czas przy życiu, próbowali co chwilę karmić, pies zwracał wszystko. Miał czasem lepsze dni i coś zjadł. Ale byłam świadkiem dosłownego głodzenia psa - szkielet, wyprowadzany za pomocą ręcznika bo już sam nie miał siły chodzić. A oni się upierali, że "on chce żyć, ma chęć życia w oczach". Ten pies umierał z głodu :( i tu jest ludzki egoizm... utrzymywanie, leczenie, żeby jeszcze pożył (mówię o sytuacjach beznadziejnych). Szkodzą psu...
Z kotem - rak. Zawieźliśmy do weta jak zaczął mieć przerzuty do płuc i problemy z oddychaniem...

Co do noworodków... sztuczne utrzymywanie przy życiu nie jest najlepszym rozwiązaniem. Pies nie jest w stanie normalnie funkcjonować, a ciężko znaleźć kogoś, kto zaopiekuje się takim psem i poświęci mu kilka/naście swoich lat. Większość chce zdrowego i wolnego od wad szczeniaka.
Jeśli chodzi o "pomaganie" tak jak [B]Berek[/B], niestety musiałam tak robić ze szczeniakami, które rodziły się 2 razy w roku u pewnych właścicieli twierdzących "a niech będą". Szkoda, że oni swoich psów nie karmili.. Robili to działkowicze. Suka rodziła przeważnie 6-8 szczeniaków.... 2 razy do roku... Te psy umierałyby z głodu i wielu chorób...

Posted

Ja już powiedziałem swoje. [B]JA[/B] mam takie zdanie, kto inny może mieć inne.
Mam inne, ale nie oceniam.
Ta dyskusja nigdy nie znajdzie konsensusu, bo to są kwestie światopoglądowe...
Można co najwyżej "bić pianę" aż do momentu gdy wszyscy sobie "nawrzucają" i sie pokłócą, tylko po co (?)
Dla mnie w zasadzie na tym koniec, bo próba przekonania kogoś do czegoś co jest sprzeczne z jego światopoglądem jest raczej bezcelowa.
Patrzę choćby po sobie.
No nikt za diabła mnie nie przekona, że krojenie, kłucie, faszerowanie chemią itd w celu zachowania podstawowych funkcji życiowych to jest "godne życie" dla psa...
MÓJ światopogląd uznaje, że są rzeczy gorsze od śmierci i dlatego nieraz w przeszłości jadąc bardzo szybko samochodem odpinałem pasy - bo w moim pojęciu lepszy błysk bólu i ciemność niż obudzić się jako robiący pod siebie kadłub....
Ale to tylko moje prywatne zdanie i nikogo do niego nie zamierzam przekonywać.

Posted

Fakt, światopogląd i też religia. Każdy za egoizm/miłosierdzie odbiera co innego, a najgorszy jest fakt, ze nie wiemy kto ma rację.

[QUOTE] A więc jednak jest życie "lepsze" i "gorsze".
Dziki kotek nie aportuje nam patysia albo nie da się go wymizać - no to już się nie bijemy o to usypianie, oj nie...W sumie, skoro on nie ma kontaktu z czlowiekiem to lu-go eterkiem. :diabloti:
A moze on - ten dziki kotek - uwaza swoje życie za spełnione, fajne i szczęśliwe...?[/QUOTE] Jeju, jak niektórzy lubią naditerpretować. Nie powiedzielam o życiu lepszym i gorszym. Wielokrotnie powtarzam, ze niezależnie czy jest się człowiekiem, muchą czy koniem ma sie takie samo prawo do życia. Proszę więc nie wkładać do ust takich słów. Ten kot z pewnością ma świetne życie i za takie je uważa. Ma jednak inne priorytety- dla niego człowiek nie jest kochaną pańcią, on woli upolować mysz i powygrzewać się na słońcu. Ma inne priorytety co zupełnie nie świadczy o tym, że jest gorszy. Nie wiem skąd taki pomysł. Nie oszukujmy sie jednak, że np. utrata wzroku dla kota jest gorsza niż dla psa- przez to jego życie staje się trudniejsze(a jeszcze trudniejsze kiedy jest kotkiem z piwnicy, który już nie może upolować myszki, a walka z innym samcem będzie żałosna).

[QUOTE] A to zdanie o domino wypowiedział ludzki genetyk. Sądzę, że i do psów też to ma zastosowanie.[/QUOTE] Owszem, ale to nie znaczy że musimy uogólniać. To że mamy dziś kaszel nie znaczy ze jutro będzie gorączka. A jeśli chodzi o życie to nie wolno go traktować jako statystykę, bo "życie stanowi dla każdego całe sto procent" jak to powiedział Mark Edelman. Nie można powiedzieć- "o nie ma nóżki to pewnie zdechnie bo ma inne choroby" dopóki się tego nie sprawdzi.

Poglądy mamy różne, czasem bardzo skrajne. Jedni eksterminowaliby każdego człowieka, który odważy sie kichnąć aby zachować czystość populacji, inny będzie do końca z nadzieją patrzył na agonię żuka wiedząc, że zdarzają się cudowne ozdrowienia. (zestawiłam te dwie istoty tylko ze wzgl. na fakt iż większość ludzi uważa żuki za mniej ważne od ludzi, ale i tu tez różne są poglądy ;]). Tak naprawdę nie wiemy kto ma rację mimo, że każdy z nas chce by życie trwało jak najdłużej i było pozbawione cierpień. Jedna osoba jeżdżąca na wózku chciałaby się zabić żeby tylko nie być problemem dla innych, inni przedłużaliby swoja śpiączkę dając najbliższym szczęście i nadzieję. Czasem też podejmujemy decyzje o uśpieniu, tak naprawdę sami nie wiedząc czy robimy dobrze. Wymiana opinii jest ważna- żeby wiedzieć dlaczego ktoś myśli tak a nie inaczej, bo i tak doskonale wiemy że ludzie mają różne opinie. Ale szanujmy się :D Skoro nie wiemy co jest dobre to może fajnie że jesteśmy inni
;]

Posted

[quote name='leepa']Wielokrotnie powtarzam, ze niezależnie czy jest się człowiekiem, muchą czy koniem ma sie takie samo prawo do życia. [/quote]

A co robisz z kleszczem wyjetym z psa? :razz: a co jak piesek ma bakteryjne zapalenie jelit? bakteria to tez istota zywa :razz:

Kocham moje psy. Dlatego nie pozwolilabym im zyc z kalectwem uniemozliwiajacym mu normalne zycie.

Mialam suke z rakiem kosci i amputowana noga. Niestety za pozno, poszly przerzuty. Dopoki suka biegala, bawila sie, zyla. Gdy cale dnie spedzala na spaniu, gdy przestala bawic sie i biegac, bezbolesnie pozwolilismy jej zasnac.

Mialam psa, ktory panicznie bal sie burzy. Sam sie okaleczal bez wzgledu na nasze dzialania. Z roku na rok bylo coraz gorzej. W wieku 12 lat pozwolilismy mu odejsc, bo 6 miesicy w roku, to byl jeden wielki stres (burze, strzaly). Fizycznie byl calkowicie zdrowy.

Posted

Co do tych burz... Nie próbowaliście innych środków? Feromony, środki uspokajające itp., itd.. Czy to wystarczający powód żeby psu odebrać życie? Przecież burze, wystrzały nie są aż tak częstym zjawiskiem.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...