Jump to content
Dogomania

Wielkie kundelki!


Ola164

Recommended Posts

Dżok:
"Historia Dżoka jest przez niektórych uważana wręcz za jedną z legend Krakowa. Opowiada o psie – czarnym mieszańcu, którego właściciel w tragicznych okolicznościach zmarł na atak serca w pobliżu ronda Grunwaldzkiego. Czekał tam na swojego pana. Dokarmiany przez mieszkańców Krakowa, budził zdziwienie i sympatię. Po około roku oczekiwania, pozwolił się przygarnąć nowej właścicielce Marii Müller (Władysław Müller). Kobieta zmarła w 1998, zaś zwierzę uciekło i wałęsając się po terenach kolejowych zginęło pod kołami jadącego pociągu. Niektórzy ludzie twierdzą, że Dżok wbiegł pod pociąg celowo."
[IMG]http://farm2.static.flickr.com/1428/538737910_ed5aa19172.jpg[/IMG]

Czekam na więcej kundelków!

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

"Po 14 godzinach intensywnych poszukiwań odnaleziono zaginioną w niedzielny wieczór 3 letnia dziewczynkę z Ćmielowa. W pobliskim kamieniołomie, przytuloną do psa sąsiadów Kasię odnalazł leśniczy. Cała policja z Ostrowca Świetokrzyskiego i tamtejsi strażacy od niedzielnego wieczora szukali dziewczynki.
- Leśniczy z Ćmielowa znalazł Kasię na wyrobisku nielegalnej kopalni kamienia 2 kilometry od domu. Dziewczynka była wyziębiona, ale żywa. Przytulała się do siedzącego koło niej psa sąsiadów. Trafiła do szpitala - poinformował [URL="http://tvn24.pl/"][COLOR=#0000ff]tvn24.pl[/COLOR][/URL] dowodzący poszukiwaniami Jarosław Adamski z ostrowieckiej policji.

Zdaniem lekarzy, [B]dziewczynka może zawdzięczać życie właśnie psu[/B], jego ciepło mogło uchronić Kasię przed całkowitym wyziębieniem."

[IMG]http://img117.imageshack.us/img117/8785/kundelekab0.png[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Wszystkie te historię sa piękne ;)
ja przedstawię kolejna, wyjątkowo smutna, ale niezwykle piękną, tak jak i te wyżej napisane.

Historia psa o imieniu Cute

Tą historią żył cały świat. Był rok 1959, małe miasteczko w Kalifornii. Czwórka dzieci nie wróciła do domów. Mijały dni. Lokalna gazeta spekulowała: “To prawdopodobnie porwanie”. Po wsi błąkał się pies. Ludzie go przepędzali, bo kradł. Ze sklepu wyniósł bochenek chleba, z gospody kiełbasę. Po ośmiu dniach kłusownik usłyszał płacz. W wyrwie po drzewie znalazł dzieci. Opowiedziały, co się stało. Przeżyły, bo jakiś pies “rzucał im jedzenie”. Ludzie ze wsi nazwali go Cute, co znaczy Bystry. Szukali go, pies jednak zniknął.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

[B]Łajka[/B]

Łajka została wystrzelona na orbitę okołoziemską 3 listopada 1957 r. w statku kosmicznym Sputnik 2. Łajka żyła w kosmosie zaledwie 5-7 godzin, później zmarła z powodu przegrzania i stresu. Informację tę ujawniono dopiero w 2002 r. - wcześniej utrzymywano, że przeżyła kilka dni. Dziś wiadomo już też, że rosyjscy naukowcy nie planowali sprowadzenia żywej suczki na Ziemię. Rosjanie utrzymują, że Łajka odegrała istotną rolę w podboju kosmosu, dowodząc, że ziemski organizm może przetrwać dłuższy pobyt w stanie nieważkości.


[IMG]http://m.onet.pl/_m/955762a5158782efd392f1566f983f83,5,1.jpg[/IMG]

[IMG]http://www.psyimy.pl/UserFiles/Image/Artykuly/lajka.jpg[/IMG]

Pomnik Łajki w Moskwie odsłoniety 11.04.2008r:
[IMG]http://doc.rmf.pl/media/img_mnews/134/134973_n_mi.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

"Dżok:
"Historia Dżoka jest przez niektórych uważana wręcz za jedną z legend Krakowa. Opowiada o psie – czarnym mieszańcu, którego właściciel w tragicznych okolicznościach zmarł na atak serca w pobliżu ronda Grunwaldzkiego. Czekał tam na swojego pana. Dokarmiany przez mieszkańców Krakowa, budził zdziwienie i sympatię. Po około roku oczekiwania, pozwolił się przygarnąć nowej właścicielce Marii Müller (Władysław Müller). Kobieta zmarła w 1998, zaś zwierzę uciekło i wałęsając się po terenach kolejowych zginęło pod kołami jadącego pociągu. Niektórzy ludzie twierdzą, że Dżok wbiegł pod pociąg celowo." "


[COLOR="Red"]O nim slyszalam, ze do smierci czekal na pana...Ale nie jestem pewna.. W kazdym razie cudowny pies... Osobiscie o swojej dinie sadze, ze nie czekalaby na mnie... A co wy sadzicie o swoich psach?[/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

Ta historia opowiada o kundelku Lampo, mieszkającym we Włoszech. Znalazł go na stacji kolejowej pewien zwiadowca mający troje dzieci (Gina, Roberto i Adele). Zawiadowca mieszkał w mieście, a pracował w miasteczku. Lampo cały dzień spędzał na stacji, a wieczorem wracał z zawiadowcą do jego domu na kolację.
Pies kilkakrotnie uciekał od swojego nowego właściciela. W czasie pierwszej ucieczki psa wszyscy martwili się, że Lampo już nigdy nie wróci, ale ich przypuszczenia nie sprawdziły się. Pewnego razu na stację kolejową przybył dziennikarz i kilka dni później w gazecie ukazało się zdjęcie kundelka i opowiadania o jego przygodach i "podróżach" pociągiem. Zawiadowca i kolejarze szybko przyzwyczaili się do ucieczek psa. Podczas jednej z nich, gdy Lampo wyruszył do pewnego miasteczka, przytrzasnęły go drzwi pociągu. Jeden z pasażerów pociągnął więc za hamulec, by zatrzymać pociąg i uwolnić psa. Podczas zamieszania, które powstało w pociągu, Lampo wyskoczył i ukrył się w krzakach. Przypadkowo znalazła go jadąca na osiołku starsza pani i zabrała ze sobą. Pies został u niej przez całą zimę i sam wrócił do domu. Okazało sie jednak, że naczelnik stacji kazał zawiadowcy pozbyć się psa. Zawiadowca wysłał więc Lampo do swojego wuja, ale i stamtąd pies uciekł, by wrócić na stację.
Któregoś dnia mała Adele bawiła się na torach, gdy nagle nadjechał pociąg. Kilka osób rzuciło się w jej kierunku, by ją uratować, ale to Lampo dobiegł pierwszy i zepchnął dziewczynkę z torów, za co zapłacił życiem.:-(
We Włoszech powstał jego pomnik...

Link to comment
Share on other sites

Kiedys to czytalam.. x) Ale plakalam jak przeczytalam, ze wpadl pod pociag... :placz::placz: To bylo straszne.. A my to omawialismy.. I nie chcialam plakac przed cala klasa... :roll: Uwazam, ze Lampo zasluzyl na to co dostal: Pomnik i napisano o nim ksiazke.. moze nawet to zamalo...

Link to comment
Share on other sites

Oj tak, straszne... :-( szczególnie wtedy, kiedy przeczytałam, że to prawdziwa historia.... :-(

"Słynny pies ratowniczy, bernardyn, żył w latach 1800 - 1814. Służył w schronisku na Przełęczy Świętego Bernarda. Przypisuje się mu uratowanie ponad 40 osób - zaginionych i zasypanych przez lawiny turystów. Gdy się zestarzał i nie był już w stanie służyć, w 1812 trafił do Berna, gdzie był utrzymywany aż do swej naturalnej śmierci.

Jego ciało zostało spreparowane i wypchany Barry trafił do Muzeum Narodowego w Bernie. W 1923 roku za pomocą technik dermoplastycznych zastąpiono wypchanego Barry'ego gipsowym odlewem, wiernie oddającym jego kształt. Do dziś zajmuje honorowe miejsce w muzeum, jako pierwszy eksponat.

Po sporządzeniu odlewu, Barry'ego pochowano na cmentarzu dla zwierząt cimetière des chiens na tzw. Wyspie Robinsona między Asnières a Clichy, niedaleko Paryża.

Legenda o Barrym

Pomnik przedstawia go z trzymającym się jego obroży dzieckiem na grzbiecie. Napis zaś na nagrobku głosi:

"Barry z Wielkiej Przełęczy Świętego Bernarda, uratował czterdziestu ludziom życie, zabił go czterdziesty pierwszy."


[CENTER][IMG]http://www.psyimy.pl/UserFiles/Image/Artykuly/barry.jpg[/IMG][/CENTER]

[CENTER]Barry z dzieckiem na grzbiecie na starej pocztówce - przedstawienie według legendy miejskiej.[/CENTER]

Napis ten odzwierciedla legendę miejską, wedle której Barry samodzielnie uratował 40 osób, a następnie został zabity przez nieznajomego, który rzekomo wystraszył się jego groźnej paszczy.

Legendę tę podważył szwajcarski kynolog Albert Heim, przy okazji poddając też w wątpliwość motyw z uratowanym dzieckiem uczepionym obroży Barry'ego. Pierwsze wersje tej legendy pojawiły się dopiero w 1840 roku. Opisał ją zakonnik, Piotr Scheitlin, który co prawda widział Barry'ego na własne oczy, lecz inne jego prace zostały już wcześniej podważone jako nie posiadające wartości dokumentalnej konfabulacje. Historię wymyśloną przez Scheitlina powtórzył następnie pisarz Fryderyk von Tschudi w "Świecie zwierzęcym Alp".

W rzeczywistości psy uczestniczyły w wyprawach ratunkowych w grupach, nie można zatem Barry'emu przypisać samodzielnego uratowania 40 osób. Jednakże jego udział w ratowaniu turystów pozostaje bezsporny.

Nieprawdą jest też, by Barry zginął z ludzkiej ręki, wiadomo bowiem, że zmarł śmiercią naturalną."

[I]Źródło- psyimy[/I]

Link to comment
Share on other sites

Oj Lampo, Lampoo pamiętam .. pomimo tego, że czytałam w drugiej podstawówki, ryczałam okrutnie, a myśle, że teraz jakbym czytała bylo by to samo o ile nie gorzej :(
Jej, ile jest wspiałaych psich bohaterów, bo przeciez ile razy sie zdarzyło ze pies uratował człowieka, przeciez nie o wszyskim sie mowi, zreszta pies bronił człowieka i mu towarzyszył juz od czasów kamienia łupanego. Więc pytam, czemu ludzie są tacy niewdzięczni:shake::angryy:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...