Jump to content
Dogomania

8-letnia husky z błękitnymi oczami. Miała być uśpiona. Ma dom u Hali w Poznaniu :)))


Recommended Posts

Posted

Suka zostanie u mnie jak długo będzie trzeba, ale jej sytuacja jest nie do pozazdroszczenia: nie mam dla niej kojca, siedzi na łańcuchu. Nie mam dla niej budy, mieszka pod wozem. Ja po prostu na razie [B]nie mam warunków na kolejnego psa i nie wzięła bym haszczki, gdyby nie to, że alternatywą była eutanazja...[/B]

To, że jest u mnie, nie znaczy, że ma dobrze... niestety :shake: Póki komunalka nie dostarczy kojca, a ja nie przywiozę ze Szczecina czekających na mnie bud - nie powinnam brać żadnego psa. Ale nie mogłabym żyć z myślą, że ta suńka została uśpiona z tak głupiego powodu, jak brak budy, czy kojca.

Dlatego proszę... proszę! Niech ktoś da jej chociaż DT.
Będzie zaszczepiona, wysterylizowana.

  • Replies 2.1k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Posted

Jestem porozmowie z rodzina i decyzja zapadła. Możemy zabrać husie kiedy będzie gotowa. Szczegóły możemy ustalić tu, na PW, na gg bądź telefonicznie. Co d telefonu trzeba być bardzo cierpliwym, bo mam starego grata i czasem sam ustala sobie kiedy będzie rozmowa a kiedy nie. ;) Teraz od Ciebie zalezy, czy mi ją wydasz. Znaczy sie Sonię.

Posted

[quote name='Hala']Jestem porozmowie z rodzina i decyzja zapadła. Możemy zabrać husie kiedy będzie gotowa. Szczegóły możemy ustalić tu, na PW, na gg bądź telefonicznie. Co d telefonu trzeba być bardzo cierpliwym, bo mam starego grata i czasem sam ustala sobie kiedy będzie rozmowa a kiedy nie. ;) Teraz od Ciebie zalezy, czy mi ją wydasz. Znaczy sie Sonię.[/quote]

:Cool!: :bigcool::jumpie::klacz::sweetCyb:

Posted

Sterylizacja umówiona na przyszły wtorek (25 września)!W DT w Szczecinie może zostać 5 do 7 dni, w związku z tym transport trzeba zorganizować na niedzielę (30 września), lub tuż po weekendzie. Najlepiej oczywiście samochodem, a jeśli nie, to w ostateczności PKP (zależy też, na ile rana będzie wygojona).A teraz idziemy na spacer do lasu i znów dostanę zadyszki, bo przebiegamy około kilometra, a moja kondycja jest dobra tylko w niższych chodach ;)

Posted

czyli jednak suczydło ma checi do biegania... :) A u mnie noga unieruchomiona. Ale już prosiłam niezawodną kuzynke, aby do mnie na jakiś czas przyjechała.

Posted

Większość psów ma chęć do biegania, jeśli dać im taką możliwość ;)Jednak na spacerach jest bardzo spokojna, nie ciągnie, chociaż idzie z przodu. Nie wyrywa się, nie wpada pod nogi. Jak się zatrzymuję - ona też.Widać, że to był pies starszego człowieka, typowo domowy, miejski. Nie załatwia się tam, gdzie jest przywiązana, czeka na spacer. Wtedy grzecznie siku, kupa.

Posted

Skrzynka wyczyszczona psze pani!Hala, mój aparat odmówił posłuszeństwa, mogę zrobić coś najwyżej telefonem, ale sama widzisz (powyżej), jaka kiepska jest jakość tych zdjęć.

Posted

Jeżdzę konno, a raczej jeździłam. Teraz tylko czasami wsiadam i idę na spacerek. Moje konie mają High Life ;)

Jeśli chodzi o sunię to ja Ci tego nie powiem. Wyślij do Sandry sms-a z tym pytankiem

Posted

[quote name='Hala']Słuchajcie, chciałąbym wiedzieć,czy Sonia wykazuje agresję w stosunku do psich samców. Bardzo mi ta informacja potrzebna.[/quote]Jest uwiązana bezpośrednio przy kojcu, w którym jest psi samiec i psia samica ;) (rottweilery), przez Sonię zupełnie ignorowane. Z bullterierem obwąchała się nosek w nosek i nie wykazywała nim większego zainteresowania. Pitbullka wczoraj postanowiła zabrać Soni kość i zanim zainterweniowałam, Sonia została sprowadzona do parteru i owarczana, gdy próbowała protestować. Szczeniaki ignoruje, póki nie stają się nachalne - wtedy zdecydowanie pokazuje, gdzie ich miejsce. To tyle, co zdążyłam zaobserwować z jej relacji z innymi psami, ale trzeba pamiętać, że jest na pewno zszokowana sytuacją, w jakiej się znalazła, a poza tym to dopiero okres adaptacyjny.

Posted

Sprawa polega na tym, że wczoraj zadzwoniła do mnie wieczorkiem koleżanka z dzieciństwa. Taka psiara jak i my tu wszyscy. Zapytała czy nie mogę przechować u siebie jej psa (w typie golden) przez 6 tygodni, bo ona musi lecieć do Stanów. I teraz co robić? Oczywiście z Soni nigdy nie zrezygnuję. Jednak myśle, czy by się pogodziła z Cortezem.

Posted

Jeżeli Cortez będzie zachowywał się poprawnie, to wg mnie Sonia będzie go po prostu ignorowała. Ona w ogóle nie jest za bardzo zainteresowana innymi psami. Otoczeniem, ludźmi - tak. Tylko niestety z dnia na dzień smutniejsza, cichsza... :shake: Sytuację w jakiej się znalazła i nieodpowiednie warunki staram się choć trochę jej zrekompensować długimi spacerami. Szkoda, że nie mam roweru.

Posted

Myślę, że mniejsze ryzyko jest na rowerze, niż na nogach ;)
(ale chętnie posłucham, na co mam uważać)

Ja mam do sklepu ponad 4 km w jedną stronę i w okresach, gdy nie dysponowałam autem - zima nie zima - jeździłam rowerem, takim paronastoletnim składakiem. Jak ja klęłam! :evil_lol: Najgorzej, było w drodze powrotnej: na plecach zakupy, na bagażniku wór psiego żarcia. A czasem brałam jeszcze jakiegoś psa, żeby się wybiegał.

No ale na razie rowerka nie mam, więc poprawiam kondycję biegając. Na szczęście Sonia to nie jest typowy husky pod tytułem "biegać, biegać, biegać". Ona owszem - pokłusuje ze mną grzecznie, ale jak trzeba iść powoli, to idzie bez problemów, nie wyrywa, nie ciągnie.

Ma niesamowitą urodę - nie dość, że ślepia tak błękitne, że niemal białe, to jeszcze mało pigmentowany nosek... śliczna jest i niepowtarzalna :loveu:

Hala, czeka Cię kompanie i duuuuużo szczotkowania.

Posted

Ja byłam na tyle niemądra, żę chciałąm nauczyć Carmen biegać przy rowerze. Więc wsiadłam, wziąłm smycz w dłoń i pojechałam, ścieżką rowerową przy dodze dwupasmowej w centrum miasta. I po 100m na środku ścieżki stała latarnia. I carmen pobiegła w prawo a ja w lewo. Teraz mam L4 na trzy tygodnie.

Posted

Hmm a jakiegoś szczegółu nie pominęłaś? Ta smycz i Twoja ręka. One były dosć ściśle ze soba "związane" - co by właśnie sie nie mogły rozstać w tak nagłej sytuacji.
No bo załóżmy że tylko byś tę smycz trzymała. A tu nagle słup się pomiędzy wami pojawia. Więc puszczasz tę smycz. Suczydło daje dyla. Ty na rowerze więc pędzisz za nią no i jedyne co mogło Ci wtedy grozić to pobicie jakiegoś rekordu Amstronga. No ale że facetowi wstydu robić nie chciałaś - dzielna kobito - smyczy nie puściłaś i już.
Czy to nie jest jakieś końskie przyzwyczajenie co by nie puszczać wodzy jak się z konia leci? :p Ja to zwykle puszczam ale lecę za to z takich koni, które to stoją nade mną i się gapią i mówią "no baba - co Ty wyrabiasz?".

Posted

[quote name='Yorija']
Czy to nie jest jakieś końskie przyzwyczajenie co by nie puszczać wodzy jak się z konia leci? :p [/quote]

Bardzo złe przyzwyczajenie. Też tak miałam, dopóki nie poejechałam na 4-letniej wariatce w teren. Miałam wtedy jakies 12-13 lat i wakacje z nogą w górze :/ Kobyła tak mnie zdeptała, ze 2 m-ce nie chodziłam:oops:
Od tamtej pory wolę iśc do stajni nawet kilka km niż oglądac nas sobą tanczącego konia.

Hala zdrowiej szybciutko, żebyś mogła z Sońką śmigać :)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...