Jump to content
Dogomania

Onka Dzina z Sochaczewa - adoptowana.


beka

Recommended Posts

[COLOR=#000080]Więc takz mojego pkt widzenia- od początku do dnia dzisiejszego: [/COLOR]
[COLOR=#000080]
Postanowiliśmy przygarnąć psa- owczarkowatego- suczkę ok roku.
Napisałm posta na forum. Zaznaczyłam tam, że pies czasem będzie sam w domu, ze bedzie miał kontakt z innymi zwierzętam, (kotem, psami), że będzie prowadził dość aktywny tryb życia (szczególnie w weekendy i lato)[/COLOR]
[COLOR=#000080]
Przeglądając wątki adopcyjne spodobała nam się Sonia- ale w sumie nie byliśmy zdecydowani na jej adopcję. Była dużo starsza (2-3 lata- pisało na forum-po wizycie u weta okazało się że ma ok 5 lat- a na karcie wypisowej ze schronu jets nawet wiek 6 lat!) Gdzieś na forum napisałm o tym, ze mi się podoba itd...

Po kilku rozmowach z wolnotariuszką, opowiadaniu jaka psina jest miła, - co jest faktem niezaprzeczalnym!, że troche starsza, ale to nadal młody pies (ok 2,5 roku)itd... - Sonia trafiła do nas...

Tego samego dnia zauważyliśmy, że pies ma coś z łapami. Był problem z wejściem po schodach, z chodzeniem, ze wstawaniem.
Oczywiście od razu telefon do wolnotariuszki- ale zostałam uspokojona, ze to pewnie stress i "nic takiego" i żeby poczekac troszkę, aż psica się odstresuje.
Za kilka dni poszłam do weta na obcięcie pazurów i zbadanie ogólnego stanu zdrowia psa. Wet orzekł, że pies ma problem z łapami i to na pewno jakiś rodzaj zwyrodnienia.
Oczywiście skontaktowałam się z wolnotariuszkami opowiadając im całą sytuację i mówiąc, że mnie nie stać na leczenie (DODAM SONIA TRAFIŁA DO NAS W NIEDZIELĘ- A TO BYŁ WTOREK ALBO ŚRODA) Już wtedy wspominałam, że jeśli Sonia będize chora ja nie będę jej w stanie zatrzymać. Ze względów finansowych i nie tylko. (W końcu pisząc o przygarnięciu psa zaznaczyliśmy, że to miałby być pies z którym będziemy mogli spędzać aktywnie czas...)

Została podjęta decyzja o konieczności przebadania jej jeszcze raz, u weterynarza, którego poleciła mi wolnotariuszka. Ona też przesłała mi kase na konto na tą wizytę i zastrzyki.
Byliśmy- zastrzyki- i (jak kazał weterynarz) czekanie kiedy przestaną działać. Przestały po tygodniu. Zatem kolejne zastrzyki... I orzeczenie o konieczności prześwietlenia.
Niestety- nie stać na na takie wydatki- to nie bedzie jednorazowy koszt- to będzie leczenie długotrwałe. Sam weterynarz powiedział nam, że koszty tabletek są duże.
Myśleliśmy z mężem co dalej począć... Napisałam maila, że niestety, ale trzeba szukac domu. I zrobiła się lekka cisza.
Potem napisałm maila, z zapytaniem czy sa jakieś fundacje leczące zwierzęta- cisza..

Potem zrodził się pomysł, że może ja zatrzymamy- i będizemy leczyć na tyle na ile nas będzie stać. (tu pojawił się entuzjazm- że tak może być...)

Pomysł upadł w momencie spotkania z kotem. (teściowa ma kota w drugim mieszkaniu)
Na "koncie Soni" zostało 20 zł po wizytach- napisałm kolejnego maila, że to reszta i zwrócę ja- bo już ja jej leczyła nie będę- cisza.[/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 534
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Nie czuję się winna- przykro mi jest z zaistaniłej sytuacji... , ale nie czuje tego, ze to ja coś zrobilam nie tak.
[SIZE=2]Nikt mnie nie pytał o pieniądze czy je mam... Bo oczywiście, że mam - na wyżywienie, na zabawki i psie smakołyki... A ja nie przypuszczałam, ze mogą wyniknąć takie problemy. I TO JEST MOJA WINA- FAKTYCZNIE- mogłam przemyśleć sprawę, że pies ze schroniska może mieć jakieś dolegliwości. Albo mogły mnie o tym poinformowac wolnotariuszki, mogł wspomnieć pracownik schroniska- kto kolwiek!- że tak się może stać- Bo mi to wogóle nie przeszło przez myśl... Naiwność? może- ale żaden z naszych psów nigdy nie chorował przewlekle- a jak zachorował- to na choroby typu przeziębienie itp. [/SIZE]
Wybacz- ja nie znałam do dnia wzięcia Soni ze schronu jakie tam panują warunki!!!!
[B]POZATYM:[/B]
[SIZE=2]Przecież brałm psa dorosłego, gdzie takie choroby - jak choroby stawów powinny być już dawno wykryte... (nie winię tutaj wolnotariuszy, ze nikt tego nie zauważył- w końcu dziewczyny są tam tylko co jakiś czas a piesków jest dużo) ...[/SIZE]
[SIZE=2]Przecież uprzedzałam o tym jaki pies będzie prowadził tryb życia... i w [/SIZE][SIZE=2]momencie odkrycia choroby- od razu poinformowałm, że trzeba będzie szukać domu... (ma siedzieć sama w domu, bo pan i pani chcą spędzić aktywnie swoj wolny czas?)[/SIZE]
[SIZE=2]Nie powinno być zaskoczenia skoro informacja o chorobie i o szukaniu domu wyszła odemnie w ciągu kilku dni po adopcji![/SIZE]

[SIZE=2]Druga strona medalu jest taka- wszyscy moi znajomi mówią, że zostałam wkopana w adopcję... Że wszyscy wiedzieli tylko chcieli się pozbyć psa- [B]ja w to nie wierzę[/B]- ale jeśli ktoś chce po mnie jechać- proszę.. ale niech przemyśli, ze są inne osoby, które też by tu mogły wejść na forum, zajejestrowac się 5 dni temu i "jechac" po bogu ducha winnych osobach- wolnotariuszy- prawda?[/SIZE]

Czego odemnie oczekujesz Pamelo?
Piszesz co by było gdyby zachorowała później?
Nie dostrzegasz chyba delikatnej różnicy między MOIM PSEM KTÓREGO MAM ILEŚ CZASU a PSEM WZIĘTYM I OD RAZU CHORYM!
Wiesz jak to co piszesz wygląda z mojego pkt widzenia? Schron pozbył się psa- a ja mam siedzieć cicho i sama borykać się z chorobą Sońki.
Jeśli by choroba Soni wyszła na jaw- później- jak juz byśmy się przywiązali- oczwiście, że leczyła bym ją - bo to by był mój pies!
Jeśłi by potrącił ją samochód- oczywiście- wylądowała by na leczeniu, Jeśli by miała katar- OCZYWIŚCIE ZAPWENIŁA BYM JEJ WŁAŚCIWĄ OPIEKĘ WETERYNARYJNĄ!
Tu choroba wyszła od razu! A jak bym chciała chorego psa to takiego bym wzieła- prawda?
I TO NIE JEST KATAR! To chore stawy- poważna choroba, długotrwałe, kosztowne leczenie dające - często - mizerne skutki.

Link to comment
Share on other sites

[B]a... i dodam jeszcze, ze bardzo dziękuję za pomoc- Luce, Marzence - za pomoc w podbijaniu wątku, szukaniu domu SOni... za to, ze wogóle coś próbują robić w tym kierunku i nie zostawiają mnie samą. [/B]
[B]Dziękuję Kasiprodex za kasę na pierwsze zastrzyki, Adze-Soni za chęć opłacenia prześwietlenia- nie w moim imieniu- w imieni Suni.[/B]
[B]DZIĘKUJĘ[/B]

Pamelo i nie insynuuj, ze obwiniam wolnotariuszy- BO NIGDY TEGO NIE NAPISAŁAM!
Tak samo nie sugeruj, że odpowiedz Pani w schronisku, ze to mój problem- oburzyła mnie i że oczekiwałm czegoś innego! Absurd!
Zadzwoniłam tam- bo sama sugerowałaś, że mam powiadomić schron- zatem zastosowałm się do twojej rady- nieprawdaż?

Ja nikogo nie winię za zaistaniałą sytuację, tak jak mówiłam-więc prosze pod moim adresem odwdzięczyć się tym samym

Dziwi mnie dlaczego próbujesz "odkrywać" co ja myśle (?)... Naprawdę- minełaś się chyba z powołaniem... skoro umiesz czytać mi w myślach?
Tylko chyba coś ci twój radarek do odczytu myśli szwankuje...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pamela25']w tym schronie sa taki przypadki ze jak ewentualny opiekun zczyms sie wygada co zaniepokoji pracowniaka to automatycznie jest "wywalany" za brame i tyle ma z adopcji[/quote]

a ja czytam tą wypowiedz tysiąc razy - od 6.00 rano- i nadal nie rozumiem, albo roi mi się jakiś dziwny obraz... Pytałam koleżanki- dałam linka- nie rozumie o co panimaju Pani Pameli- może ktoś mi przetłumaczy z "naszego" na polskie?

"jak ewentualny opiekun się z czymś wygada co zaniepokoi pracownika"- Hmmm jak mam to rozumieć?

Opiekun- wolnotariusz.
"Wygada z czymś co zaniepokoi pracownika" ?

co znaczy wg Ciebie "wygada" Matko! jak "wygada" ?

Czyli co? jak wolnotariusz powie, że zauważył jakiś problem u zwierzaka, o którym wie już pracownik- bo... ma kontakt ze zwierzakiem i to widzi- to wolnotariusz jest wysyłany za drzwi? I nie załatwi adopcji Psu?

Czy, że jak wnikliwy obserwator- przyszły właściciel zauważy problem u zwierzaka to jest wywalany za drzwi- bo taniej i prościej wywalić za drzwi, niż podjąć leczenie zwierzęcia przez schron i wydanie go w stanie zdiagnozowanym?

[B]Nie rozumiem co sugerujesz!? Nie wierzę, że ludzie pracujący w schronisku są tak nieczuli jak sugerujesz![/B]

Ech... Pamelo- pisz uważniej, NIE WIEM! - pomiń literówki, skróty myślowe- (ja w myślach nie czytam!)
I nie tłumacz sie pisaniem w emocjach... Po prostu- przemyśl to co piszesz. I czytaj to co piszesz 100 razy- tak jak mi radzisz zastanowić się nad Twoimi słowami 100 razy- chcąc- nie chcąc- musze .... Bo taki jest Twój styl pisania. Nie wnikam dlaczego...

Link to comment
Share on other sites

To, że Sonia ma jakies dolegliwości można było nie zauważyć. Sunia była stosunkowo krótko w schronisku. W czasie swojego pobytu prawie nie wychodziła z budy. W małym kojcu nie łatwo jest zobaczyć że kuleje. Na spacery raczej nie wychodziła bo nikt jej nie znał i nie wycigał z budy. Kiedy zaczęła wychodzić, była raz na spacerze poza schroniskiem. Wiadomo, że jak rozrusza stawy nie utyka. Raz, zaznaczam raz wydało mi sie, że kuleje - było to wtedy gdy robiłam zdjęcia do ogłoszeń. Zwróciłam uwagę na to pani Małgosi. Zaczęłyśmy ja obserwować - biegać z nia, spacerować- daję głowę NIE KULAŁA. Gdyby było wiadome, że sunia jest chora nie byłaby wydana, a napewno osoba adoptujca byłaby o tym uprzedzona.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kotti']Kilka słów o psicy- mądra... grzeczna... spokojna... o charakterze kota ;) - spać, spać, leżeć, drapać... Taki duzy kanapowiec
Do dzieci- spokojna (wczoraj sprawdzone)... córeczka koleżanki głaskała ją, pieciła... drapała za uchem- a jak przestawała- Sońka tylko głowa w górę z zaptaniem w oczach "dalej drapiesz?" :D
Do innych piesków spokojna, grzeczna[/quote]


Wet ocenił Sonie na 5 lat. (drugi wet ocenił ją na "dorosłego psa")
Sonia jest spokojnym psem.
Jak zostaje sama w domu- nie niszczy, nie szczeka, - śpi sobie.
Nie jest lękliwa- ani trochę! Prędzej ciekawska niż lękliwa- ale to jeśli chodzi o spacery. W domu- interesuje ją TYLKO leżonko.

Na smyczy trochę ciągnie- ale nie jakoś drastycznie! Głównie dlatego, że jest ciekawska i towarzyska- co zobaczy psa to zaraz chce lecieć przywitać się.

Acha! nie przepada za kotami!


Co do weta- weterynarz, który ocenił, że jest konieczne prześwietlenie dał mi telefon do dr. Sławskiego (22 816 52 00) ul. Wodzirejów 10 - podobno specjalista od rtg stawów.
Tak mogę jechać w tym tygodniu- choć mam popołudnia, ale coś wymyślę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kotti']Tak mogę jechać w tym tygodniu- choć mam popołudnia, ale coś wymyślę.[/quote]

Proszę, umów się z tym lekarzem. Ja raczej na pewno nie będę miała możliwości, żeby być przy badaniu, więc zastanów się, jak mam przekazać pieniądze - najwygodniejszy dla mnie jest przelew internetowy, jeśli nie chcesz na Twoje konto, to na konto lecznicy. Proszę, dowiedz się, czy jest taka możliwość i czy można teraz określić koszt.

Link to comment
Share on other sites

a my wróciłyśmy ze spaceru :) nawet porzucałyśmy patykiem :)
I patyk nawet wracał do mnie- opornie, ale wracał i prawie wylądował w domu- bo co w pysku to już moje :)

Czy ktoś ma warunki na psiaka ze schorzeniem ? To spokojna duza przylepa... Ktoś kto mieszka w domku, albo na parterze?

Link to comment
Share on other sites

Pamelo....nie ma teraz co pisać o oskarżeniach, że ten czy tamten zawinił.
Teraz najważniejsze jest znalezienie dobrego domu dla Soni i na tym się skupmy.
A jeżeli już masz tyle lat doświadczenia to może pomożesz szukać dla niej domku a nie pisać kto winien a kto nie i jakieś inne pouczenia dla Nas.
Ja powiem tyle, że nie czuję się winna za Sonię...........gdybym wiedziała, że jest chora to na pewno byśmy powiedziały o tym Kotti.
My nie przebywamy w schronisku po 12 godzin dziennie lecz raz na tydzień albo i na 2 lub 3 tygodnie........ale pracownikom także ciężko stwierdzić czy psina jest chora czy nie...gdyż Oni przebywali z nią dosłownie chwilkę w czasie podania jedzenia lub sprzątania boksu a Dżina zazwyczaj wtedy siedziała w boksie - więc nie wiem jak ktoś mógł sie dopatrzeć jej choroby.
Prosimy schronisko żeby sprawdzili guza u boksowego kolegi Dżiny......trwa to już 3 miesiące........(więc myślę, że gdybyśmy wiedziały o schorzeniu Dżiny to nigdy - podkreślam - nigdy nie została by dana do adopcji bez powiadomienia o jej chorobie)...........bo o jej koledze piszemy iż ma już guza ponad 3 miesiące...a jeżeli miałybyśmy to ukryć to przecież nie byłoby to pisane.

Więc jeśli mogę Cię prosić to lepiej pomóż nam w szukaniu domku dla Sońki....Ona zasługuje na wspaniały dom...bo to wspaniały psiak....i wiem, że gdyby Sońka nie była chora to Kotti by jej w życiu nie oddała....mimo to, że szukała psiaka do roku czasu a tu się okazuje, że Sonia ma 6 lat :shake:

Link to comment
Share on other sites

prosze zróbcie jakis opis suni , bo ona była chyba na stroie owczarki.eu ( stronka Anashara ) ale myslałam, ze ma dom i zostaała przeniesina do działu w nowym domu.
No ale teraz jak wiecej wiadomo o niej to mozna nowy opis zrobić ;) z większą ilościa info itd , a moze jakies nowe zdjecia są ?

i jaki kontakt podać ?

Link to comment
Share on other sites

fotki namiętnie próbuję robić soni- ale ona ma jakis uraz do aparatu i mam tonę fotek - podłogi, drzwi- uciekinierka :/
co do pytania o potrzebne fundusze- na razie nic nie wiadomo- w poniedziałek dzwonie do dr. Sławskeigo od rtg. ania-sonia zaoferowała opłacenie wizyty- zatem na razie nic więcej nie potrzeba.

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze powtórze prośbe opis Suni do ogłoszenia na strone zaktualizowany by sue przydał. najlepiej jakby by był dziś bo Anashar zazwyczaj w weekend robi aktalizaje stronki . Zresztą zaktalizowany opis przyda sie tez do innych ogłoszeń chyba .

A ogłoszenia w postaci plakatów cz czyms podobnym były robione ?

Z tego co wyczytałam, jest bardzo mało czasu na znalezienie jej domku tak?

Link to comment
Share on other sites

[URL="http://imageshack.us"][IMG]http://img530.imageshack.us/img530/9042/ssxp3.png[/IMG][/URL]
[URL="http://g.imageshack.us/g.php?h=530&i=ssxp3.png"][IMG]http://img530.imageshack.us/img530/9042/ssxp3.9aef07faad.jpg[/IMG][/URL]

A tu charakterysycznei "wstawanie" - ucieczka- nieudana- bo cieżko wstać :(
[URL="http://imageshack.us"][IMG]http://img502.imageshack.us/img502/9930/sssdc1.png[/IMG][/URL]
[URL="http://g.imageshack.us/g.php?h=502&i=sssdc1.png"][IMG]http://img502.imageshack.us/img502/9930/sssdc1.3777862a36.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

Sonia ma ok 5 lat.
Ale nikt by nie powiedział, ze tyle ma :) Wygląda jak 2 letni psiak.
W domu jest niesamowicie spokojna. Leży sobie, nawet nie reaguje jak inny pies szczeka na klatce- robi zdziwione oczy, na zasadzie " po co szczeka"
Choć... jak wchodzi ktoś obcy do mieszkania potrafi go oszczekać- ale na leżąco- po co wstawać- jak można poleżeć? ;)
Sonia jest psem, który wybiera sobie osobę, którą slucha - innych toleruje, lubi, ale raczej ze słuchaniem - no niezupełnie, posłucha, ale i tak czeka na komendę "właściciela". (sprawdzone na spacerach z przywołaniem, Radek mógł sobie gadać, wołać i nic, a jak juz przyszła to jakos tak na około i też nie do niego... :/)
W domu- słucha wszystkich.
Uwielbia inne zwierzaki- nie znam się na tym, ale chyba musiała być w domu, gdzie są inne zwierzęta- po prostu widać, jak strasznie ciągnie ją do innych psiaków.
Ciągnie i piszczy, chce sie bawić, ale nie daj panie boze jak jakiś zacznie szczekać- Sonia nie jest dłużna - też szczeka, ale merda ogonem na zachętę.
Jeśli spotka się z innym psiakiem w domu- raczej układna, poddaje sie dopuki psiak nie przegnie. Pozwala na siebie warczeć, szczekać... Ale jak przegnie - jest tylko 1 warknięcie- nie wiem co ono oznacza, ;) ale wtedy inny psiak daje jej juz spokój.
Trzeba uważać na koty- potrafi zrobić dziki pęd za kotem... i szczerze powiem nie wiem co by się stało gdyby dogoniła tego kota...
Do dzieciaków- spokojna- bo to wogóle spokojny psiak...
Jak zostaje sama w domu- nic- cisza, śpi sobie.
Na poczatku jak zostawała sama w domu- troszkę piszczała, ale skorzystaliśmy z rad, aby jej nie witać i nie żegnać wychodząc- i pomogło.
My wychodzimy- Sonia sobie śpi.
Ma mały problem z jedzeniem- są dni kiedy je normalnie, a są dni kiedy trzeba jej wciskać. Zazwyczaj wciskać trzeba wtedy gdy ma dni większych problemów z łapami- pewnie boli ja i nie ma ochoty na jedzenie :(
Więc siedzimy z Radkeim na podłodze w kuchni i karmimy ją z rąk... :/ wiem.. bardzo mało wychowawcze...
Ze względu na te łapki- ma problem z chodzeniem po schodach, są dni kiedy jest świetnie (schodzi, leci), ale są i dni kiedy ledwo wchodzi , staje, zapiera sie- nei chce iść wyzej...
Albo schodząc przewraca się, potyka...
PO rozmowie z wetem- Sonia nie powinna się przemęczać, zatem spacery- raczej krótkie, bo często przejście (porównawczo) ok 3 przystanków tramwajowych i powrót sprawia jej trudnosć- wracając - widać, ze już jest zmęczona.
(oby tych "gorszych" dni jak najmniej było...)

Link to comment
Share on other sites

wiesz, zadziwiajaca jest dla mnie Twoja beztroska
wzielam psa ale mi sie nie spodobal to zabierajcie go z powrotem jak popsuta zabawke
macie czas do 20 bo ja jade na swieta jak jej nie zabierzecie trafi do schronu
jakie to proste, nieprawdaz?

tu nie chodzi o punkt widzenia a elementarne poczucie obowiazku i odpowiedzialnosci , choc w tym przypadku raczej jego brak

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...