Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted (edited)

Cisza trwała krótko.Po 6 rano dało się słyszeć donośne łubudu i stukot łapek na parkiecie. Po kilku chwilach dźwięk zamiatania ogonem podłogi i 8 kg futrzastego szczęścia spoczęło na mojej klatce piersiowej. Mru, mru. mru. Zieeeeeeeew. I tak raz po raz. Ponieważ do mruczenia zostały dodane pazurki w procesie ugniatania, delikwent został wyeksmitowany z łóżka.


-Mam jeszcze 5 minut- pomyślałam.


Ale nic z tego...Zanim zdążyłam się obrócić na drugi bok rozdzierający dźwięk budzika rozległ się w małym mieszkaniu. Idąc do kuchni wyłączyć cholerstwo zaplątałam się w drugie futro, które miauczeniem oznaczającym zazwyczaj: pogłaszcz-nakarm ( w dowolnej kolejności, albo oba w tym samym czasie najlepiej) wpadło mi pod nogi. Mru-mru.


Szybka toaleta i już słychać drugi budzik z sypialni, gdzie TŻ dzielnie stanął na wysokości zadania. Wyłączył wszystkie drzemki, wstał i w kuchni wstawił wodę na kawę.

-Szszzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz- albo nasz czajnik jest nieszczelny, ale rano wszystkie tego typu dźwięki wydają się dużo bardziej głośne i wkurzające niż w ciągu dnia.


-Psik, złaź ze stołu - TŻ skarcił footro i obronił blat przed miłośnikiem wspinaczek. Na odgłos otwieranej puszki, którego koty nawet pogrążone w najgłębszym śnie nie potrafią zignorować, nastąpiło pandemonium jęków, a potem przy ledwosłyszanym "om-nom nom nom" wszystko się uspokoiło. Chwilowo.


Rano panuje u nas jak widać kontrolowany chaos, chociaż czasami można dopatrzeć się w nim cech domu dla niekoniecznie normalnych... :roll:



Jednak ostatnie coś się zmieniło. Do znanych już dźwięków dołączyło popisykiwanie, dźwięki udanego przeciągania się i głośne rozchłeptywanie wody. Odgłosy karmy przerzucanej, raz po raz, po blaszanej misce oraz głośne
westchnięcia i ciężkie opady całym ciałem na podłogę. Te dźwięki oznaczają dla nas nic innego, jak obecność najnowszego członka stada - Sadzy. O niej zwłaszcza, oraz o reszcie łap (tych ogoniastych i tych mniej) będę się starała co jakiś czas opowiadać w tym wątku.


Witajcie więc w świecie 16 łap i 3 ogonów:)

Edited by Madie
  • Replies 70
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted (edited)

Żeby lepiej zrozumieć to, co zostanie tutaj napisane, pozwolę sobie krótko przedstawić sylwetki postaci występujących w tym wątku ( a jak uda mi się zrozumieć proces dodawania zdjęć na forum, to każda z nich zostanie opatrzona fotografią...)

[B]Rademenes[/B] (pseud. Radek) - trójkolorowy ( z przewagą białego), tłusty kocur. Rocznik 2006 samodzielnie wyadoptował się wieku 3 tygodni z sosnowieckiego schronu, co uratowało mu życie. Gadacz jakich mało, każde polecenie zakwestionuje miauknięciem.Wielbiciel wszystkiego co można zjeść oraz zatwardziały hedonista. Prywatnie uwielbia leżenie na gorącej podłodze w łazience, wskakiwania w najmniej odpowiednich momentach na łózko, oraz pogoni za światełkiem lasera. Nienawidzi psów oraz choruje na cukrzycę, co jest winą tylko i wyłącznie właścicielki, która w porę się nie zorientowała, że kotek jest jednak zbyt duży...
[IMG]http://i61.tinypic.com/2hobtig.jpg[/IMG]

[B]Dante [/B](pseud. Dante, chociaż weterynarze mówią do niego Dantuś) Pręgowany, do tej pory niezbyt wygadany rudzielec. Ideał i wzór kota pod każdym względem. Także rocznik 2006 i jemu, między nami, też przydałoby się schudnąć. Kochający wszelkie stworzenie opanowany i ciekawski kocurek. Wszędzie pierwszy, nienamolny, łagodny jak baranek. Niestety, ostatnio ciężko zachorował:((( Nadal walczymy o jego sprawność ( w tym tę intelektualną) i czekamy na postawienie słusznej diagnozy. Mimo kiepskiego stanu walczy dzielnie ze strzykawkami podawanymi do pyska, oraz głośno oznajmia swoje niezadowolenie. Psu daje buzi, obce psy ignoruje.
[IMG]http://i59.tinypic.com/255jkaq.jpg[/IMG]
[B]TŻ [/B] ( czasami przeze mnie będzie zwany RH+). Moja największa, spełniona miłość. Ideał cierpliwości do zwierząt, wielbiciel dzikiej przyrody i najlepszy przyjaciel jakiego można sobie wyobrazić. Rocznik...:roll: Cóż, jak to mówią: " nic o nas bez nas".:) Może kiedyś zechce się zarejestrować i współprowadzić wątek.

[B]Ja[/B] (pseud. Madie) - polonistka pracująca w IT. Kochający zwierzaki, bojący się robali uparciuch. Lubie zapach z psich pysków i łap:roll: i po 5 latach przestałam walczyć z wszędzie latającą sierścią. Uczę się każdego dnia czegoś nowego o otaczającym mnie świecie. Rocznika podawać nie będę ( zawsze 16:lol:)

[B]Sadza [/B](pseud. Skarpeta) 4 miesięczny mix labradora. Swój przydomek zawdzięcza zapachowi jakie wydaje jej futro. Bardzo zrównoważony i grzeczny członek stada. Boi się Radka, matkuje Dantemu, bystra do granic możliwości. Kocha mężczyzn w białych fartuchach oraz wszelkie psie smakołyki. Nie gardzi suchą karmą, uwielbia biały ser, preferuje spanie na podłodze niż dzielenie łóżka z kotem. Czarna plamka na środku języka, urodzona ok. listopada 2013. Przywieziona do nas z Harbutowic.

[IMG]http://i60.tinypic.com/29vhx1j.jpg[/IMG][IMG]http://i62.tinypic.com/2mealap.jpg[/IMG]

Pozdrawiamy:)

Edited by Madie
Posted

Tak. Powodem osłabienia była gorączka poszczepienna. Dostała leki na wzmocnienie i potem już było coraz lepiej. Później byliśmy jeszcze u weta raz, bo straszliwie się drapała. Generalnie miała wypełnione cuchnącą ropą kanały kołoodbytowe ( nie wiedziałam, że szczeniaki też tak mogą...) dzielnie zniosła usunięcie. Potem w nagrodę czyszczenie uszu i zakładanie paszportu. Wszystko z anielską cierpliwością.

Niestety, drapie się nadal. Więc w tygodniu będziemy jeszcze raz ją odrobaczać, a jeśli to nie pomoże to niestety czeka nas kąpiel ( czego chcieliśmy do wiosny uniknąć). Zawsze tez zostaje ryzyko jakiejś alergii, ale to już na późniejsze opcje.

Co do żywienia, przestawiła się całkowicie na suchego royala dla małych labków. Apetycik, nie powiem, dopisuje. Przytyła u nas ponad kilogram, mimo, że koty całkiem sprawnie pomagają jej się pozbyć żarcia z michy. Co jakiś czas dajemy jej jeszcze na spróbowanie różnych rzeczy. Fanką jabłek i marchewek nie jest, za to jajko, ser biały, jogurt naturalny jak najbardziej pannie pasują.

Posted

[quote name='Madie']Tak. Powodem osłabienia była gorączka poszczepienna. Dostała leki na wzmocnienie i potem już było coraz lepiej. Później byliśmy jeszcze u weta raz, bo straszliwie się drapała. Generalnie miała wypełnione cuchnącą ropą kanały kołoodbytowe ( nie wiedziałam, że szczeniaki też tak mogą...) dzielnie zniosła usunięcie. Potem w nagrodę czyszczenie uszu i zakładanie paszportu. Wszystko z anielską cierpliwością.

Niestety, drapie się nadal. Więc w tygodniu będziemy jeszcze raz ją odrobaczać, a jeśli to nie pomoże to niestety czeka nas kąpiel ( czego chcieliśmy do wiosny uniknąć). Zawsze tez zostaje ryzyko jakiejś alergii, ale to już na późniejsze opcje.

Co do żywienia, przestawiła się całkowicie na suchego royala dla małych labków. Apetycik, nie powiem, dopisuje. Przytyła u nas ponad kilogram, mimo, że koty całkiem sprawnie pomagają jej się pozbyć żarcia z michy. Co jakiś czas dajemy jej jeszcze na spróbowanie różnych rzeczy. Fanką jabłek i marchewek nie jest, za to jajko, ser biały, jogurt naturalny jak najbardziej pannie pasują.[/QUOTE]

Dzielna dziewczynka ;)
Dzięki Madie za wieści :)

Posted

Wczoraj Sadza była na swoich pierwszych zajęciach w psim przedszkolu. Nie wiem czy bardziej wróciła zmęczona ona, czy my. Ja na pewno byłam padnięta.

Generalnie wczoraj młoda nauczyła się jechać w miarę spokojnie autobusem. Tak jak myślałam, jej pierwsze spotkanie z grupą psów było dość problematyczne. Ze szczeniakami dostała oczywiście głupawki i chciała się bawić, ale w stosunku co do starszych ( większych) psów : szczekawka, piszczenie i jeżenie sierści. Wtedy nic nie jest Bogiem. Trzeba będzie ją tego oduczyć.

Co do samego szkolenia - Sadza była bardzo rozproszona. Skupianie uwagi nie jest jeszcze jej najmocniejszą stroną. Ale jak już się udało zwrócić jej uwagę poszło całkiem nieźle. Sama mam mieszane uczucia, bo to szkolenie jest trochę inne od wszystkie czego ja do tej pory próbowałam i przedstawiane oczywiście jako jedyna-słuszna-metoda. Jednak tak czy inaczej Sadzy takie ćwiczenia się przydadzą, więc będziemy chodzić:)))

Młoda także coraz śmielej poczyna sobie w domu. Z Aniołka przemienia się czasami w małego diaboła, ale na szczęście bez szkód dla siebie i innych. Dziś została pierwszy raz na 9 godzin sama po morderczym (dla mnie:P) porannym spacerze. Zobaczymy, czy mamy w ogóle do czego wracać:)))


A oto zdjęcie Aniołka:

[IMG]http://i57.tinypic.com/j0in1j.jpg[/IMG]

A to nagroda na szkoleniu:

[IMG]http://i57.tinypic.com/htsjrn.jpg[/IMG]

Posted

[B]SADZA:[/B]

Poszłam wczoraj na długi spacer z panem i pańcią. Wzięli ze sobą pyszne rzeczy, które już znałam, oraz całkowitą nowość! Antyszczekowe ciastka! Kupili je jakiś czas temu dla mnie, wraz z mokrym, pachnącym papu. A miałam się uczyć jeść tylko sucha karmę :diabloti:
[IMG]http://i61.tinypic.com/2rm2o2d.jpg[/IMG]

[I]Drap, drapu drapu, drapu[/I] - Musicie wybaczyć przerwy w opowieści, ale nadal strasznie wszystko mnie swędzi.

W każdym razie wyszliśmy na spacer jak zawsze. Ponieważ dziś szczególnie długo ich nie było, a ja byłam w domu bardzo grzeczna, to chciałam się bawić. Po zrobieniu tego, o czym dobrze wychowane psiaki nie mówią głośno, przyszedł czas na właściwy spacer. Najpierw bawiliśmy się w podbiegi, pilnowałam się żeby nie wysuwać się za bardzo na przód. Kiedy już myślałam, że będziemy tak biec w nieskończoność pańcia powiedziała coś co natychmiast usadziło moją pupę na ziemi. A potem dostałam ciasteczko. Ależ ono było pyszne, takie pachnące, w kształcie małej kostki trzeba było je długo gryźć i lekko sie kruszyło.[I] Niuf, niuf. Niuf, niuf niuf. Chrup. Om omn omn omn.[/I]
Nawet nie przeszkadzało mi, że okoliczne psy szczekają na mnie zza bram, co zawsze wprawia mnie w zdenerwowanie.I robiliśmy tak wiele razy.
Potem kazali mi biegać do siebie i z powrotem. Stanęliśmy na dużym trawniku i wołali mnie do siebie dając za każdym razem ciasteczko jak przyszłam i za każdym razem się cieszyli. Trochę w sumie mnie to dziwi, bo raz, że lubię ich bez ciastek, a dwa - przecież nie da się do takiego fajnego ciastka nie przyjść. Nooo, ale może oni o tym nie wiedzą.
Później patrzyli czy pamiętam jeszcze jak się siada i kładzie jeśli się mnie o to ładnie poprosi. Pamiętałam.
Co dziwne, jak tylko chciałam poodstraszać inne czworonożne stwory, które mogłyby mi zagrażać, pan albo pańcia, wyciągali coś smakowitego i kazali mi chodzić baaardzo blisko ich nóg. Szłam! Oczywiście, że szłam! A co miałam robić?! Mieli w łapach jedzenie, które razem z nim się przesuwało, a ja po prostu musiałam je zdobyć. I wiecie co jeszcze? Nie da się szczekać jak się ma pełną buzię jedzenia! Skandaliczne! :crazyeye:


Pochodziliśmy jeszcze potem luzem, a ja mogłam wreszcie plątać się dookoła nóg, skakać i wygłupiać. Ciągle też słyszę, że jestem "grzeczna" i "ładna" cokolwiek to ma znaczyć, ale chyba to coś dobrego, bo się uśmiechają jak mówią o tym. Teraz po nagrodach dawanych wcześniej w domu, łatwiej jest ni na nich patrzyć na spacerze prosto w oczy, i widzę czy się cieszą, czy nie.

Wszystko było takie przyjemne, ale nie wiedzieć czemu zrobiłam się strasznie zmęczona. [I]Zieeeeew[/I]. Na myśl o tym już chce mi się spać.
Wróciliśmy więc do domu, zjadłam kolację, pobawiłam się z kotami ( ten Rrrrradek już na mnie nie parska) i poszłam spać. Myślałam, że jeszcze ich wyciągnę na dwór później, ale byłam tak zmęczona, że obudziłam się w nocy i przyszłam do łóżka, bo było zimno. Obiecałam sobie zdrzemnąć się tylko na 5 minut, a potem prosić ich o zabawę, ale kiedy po raz drugi otworzyłam oczy było już jasno
[I]
Wzdech...[/I]

No, ale w ramach kary za to spanie (przecież mogli mnie obudzić!), dziś rano plułam okropnym tabletkami, które dawali mi w parówce i nie dałam sobie zakroplić oczu. Nikt mi nie będzie lał piekącą wodą po gałach, nawet kochana pańcia.:angryy: I niech nie myślą, że będę zawsze taka miła. Pies musi mieć w końcu charakter. [I]Zieeeeew. [/I]

[B]Madie:[/B]

Wczoraj wyjątkowo udany spacer z Sadzą. Była bardziej skupiona i grzeczniejsza. W ogóle Młoda rośniej w oczach. Nie wiem czy to przez przytycie czy przez długość łap, ale teraz nie potrafi na śliskiej podłodze usiedzieć za długo, bo sie jej wszystko rozjeżdża. A że u nas dywanu nie ma, to wszędzie ma kłopot:lol:
Może za wcześnie jeszcze o tym mówić, ale jest to pies w domu idealny. Nie piszczy, nie niszczy, nie szczeka, nie wyje. Nie ma psa. Sąsiadka nasłuchuje pod drzwiami na naszą prośbę - nic. Sąsiedzi tupią na korytarzu - nic. Ktoś puka do drzwi - nic. Zero zainteresowania, ot normalne dźwięki. Opłacało się na początku uczyć psa braku reakcji, nie witać się i nie żegnać wylewnie.
Co ciekawe Sadza jak na szczenię jest mało pazerna. Ma zawsze zostawianą sucha karmę jak jest sama, ale czeka z jej jedzeniem zazwyczaj jak przyjdziemy do domu. Kostki-gryzaki są lekko napocznięte ale bez szału. Nowe zęby zaczynają rosnąć, ale nie jest to dla nas uciążliwe. Kocią kuwetą po pierwszym pokazaniu ( posprzątaliśmy najpierw...) nie interesuje się wcale.

Pies ideał <3 Może się nawet doadoptujemy za jakiś czas, jak z Dantem wszystko dobrze będzie.

A to jak Sadza spędza czas wolny:

[IMG]http://i58.tinypic.com/nmaskz.jpg[/IMG]
[IMG]http://i57.tinypic.com/saw1hy.jpg[/IMG]

Posted

[quote name='Madie']Rudzia, specjalnie dla Ciebie - PRL'owska kolejka po żarcie z dziś rano:

[IMG]http://i59.tinypic.com/jt3zue.jpg[/IMG][/QUOTE]


No tak pies nawet ma kosteczkę coby z głodu nie paść w tej kolejce do michy ;)

Posted

Linve, dziękujemy:)

Dziś mamy sądny dzień:

Mnie boli głowa od rana- na szczęście postanowiłam zostać w domu, Dante miauczy jakby go ktoś mordował, Radek biega jak szaleniec wydając z siebie dźwięk [I]trrrrrrr-frrrr[/I] po całym mieszkaniu, co nie tylko niepokoi resztę, ale mnie zaczyna wkurzać do szczętu. A Sadza. Słodka Sadzunia dala mi tak w kość na spacerze, że planuję zemstę:angryy:
Ciągnięcie, obszczekiwanie wszystkich, dosłownie wszystkich napotkanych psów ( luzem i w bramach), warczenie na rowerzystów, zżeranie z ziemi wszystkiego chyba oprócz kup ( cóż za łaska!) zupełny brak koncentracji. Zero, null, finito.

Inna sprawa, że dziś po raz pierwszy przed spacerem dostała morką puchę ( wraz z ostatnią dawka aniprazolu) i po prostu poczuła wielki przypływ energii. Wypadają jej też żeby, dziś kołyszą się dość mocno dwa kły. No i wyspała się skubana do 9 rano. Tak czy siak ja na walkę dziś siły nie miałam, więc odczekiwała cierpliwie ataki "głupawy" w końcu po 1, 5 h udało nam się dojść do domu, gdzie diable wcielone zasnęło snem sprawiedliwych...Może ktoś mi podmienił zwierzaki na kosmitów...

A żeby sobie nie pobłażać, na dziś mam jeszcze zaplanowaną pierwszą kąpiel Młodej, kąpiel kota-odkładaną od 4 miesięcy, i generalne sprzątanie. A co...W końcu dzień wolny:roll:

Oto fotka z dzisiejszego zboru śniadaniowego ( co potwierdza moją teorię o kosmitach):
[IMG]http://i59.tinypic.com/4tr61w.jpg[/IMG]

Posted

Walentynkowa kolacja:

[IMG]http://i60.tinypic.com/29p6s03.jpg[/IMG]

[IMG]http://i61.tinypic.com/124knwo.jpg[/IMG]

[IMG]http://i59.tinypic.com/2ql60r6.jpg[/IMG]

[IMG]http://i58.tinypic.com/2hrocqd.jpg[/IMG]

[IMG]http://i61.tinypic.com/scdhqh.jpg[/IMG]

Posted

Z pańciem na wieeelkiej górze:

[IMG]http://i57.tinypic.com/9rnjnk.jpg[/IMG]

Ale Pańcia zawołała więc biegnę:

[IMG]http://i60.tinypic.com/xga9tu.jpg[/IMG]

Jestem i się cieszę:

[IMG]http://i62.tinypic.com/iwnnv6.jpg[/IMG]

A teraz mnie nakarm:

[IMG]http://i61.tinypic.com/14wuhz8.jpg[/IMG]

Co to? Co to? [I]Niuf Niuf[/I]. Aparat? A gdzie żarcie?!

[IMG]http://i57.tinypic.com/12675ti.jpg[/IMG]

I po żarciu, a doobre było:

[IMG]http://i57.tinypic.com/zlrh2h.jpg[/IMG]

To teraz wejdę na murek i poczekam na jeszcze:

[IMG]http://i60.tinypic.com/2vd17gh.jpg[/IMG]

  • 4 weeks later...
Posted (edited)

Długo nas nie było, powodów masa, a czasu do opisywanie brak:)

W dużym skrócie:

1.Sadza jest coraz grzeczniejsza, waży już ponad 16 kilo, jest naszą pociechą i szczęściem
2. Sadza ma nową koleżankę w domu od tygodnia ( stad tez powód bardzo małej ilości czasu na internet) i bardzo nam pomaga ją cywilizować.
3. Sadza wytrzymała naszą 12 dniową nieobecność i została totalnie rozpuszczona przez kolegę który się nią zajmował
4. Zaliczyliśmy w międzyczasie wizytę szkoleniowca i Sadza oducza się ciągnięcia ( to w sumie nasz jedyny kłopot z nią)
5. Kupilismy klatkę i dzeiwczyny spędzają tam razem coraz więcej czasu

Z pozdrowieniami:)

[IMG]http://i57.tinypic.com/2wea0z4.jpg[/IMG]

[IMG]http://i60.tinypic.com/2nulk43.jpg[/IMG]

Edited by Madie
coś nie tak ze zdjęciem
Posted

[B]Panda:[/B]

H[I]auuuuuuuu[/I]. Zabierzcie mnie stąd! Proszę! Tu jest okropnie...Drogi człowieku, zlituj się nad moim ciężkim losem i zabierz mnie z powrotem do domu. [I]Pi pi pi[/I]. Oto moja straszna historia:

Zabrali mnie od mamy i rodzeństwa szybko. Trafiłam do jakiegoś miejsca gdzie było mnóstwo ludzi, hałasów, krzyków. Byłam wtedy malutka, ważyłam ze 3 kg. Potem wszyscy mówili, że trzeba mnie oddać do „schroniska” cokolwiek to jest, ale chyba nic miłego.
Zlitowała się nade mną fundacja Mikropsy, bo wtedy jeszcze byłam mikro. Trafiłam do cudownego miejsca. Był wieeeeelki dom, ludzie których mogłam non-stop podgryzać, ludzki braciszek do zabawy, i 3 wielgachne psy, które były podobne do mojej mamy. Było nam dobrze, nikt mi nie dokuczał, wychodziłam na dwór kiedy chciałam na zabawę i szczekanie, siusiałam w domu wszędzie i zaraz potem mogłam iść spać. Gryzłam co mi wpadło pod żeby a wszyscy mnie za to chwalili. Zaczęłam rosnąć, chociaż starsze psy odganiały mnie często od misek, więcej rzeczy mnie zaczęło interesować, miałam wszystkie gryzaki tego świata: meble, ściany, podłogę, maskotki – nadal byłam ulubienicą wszystkich.
A potem pojawili się ONI:angryy:. Przyszli mnie odwiedzić, a ja głupia i naiwna szłam się przytulać, trochę pomemłać paszczą żeby zobaczyć kto to, na szczęście sobie poszli. Potem moja ukochana pańcia, która jak sama mówi rozpuściła mnie na dziadowski bicz ( czy to coś do jedzenia??) zabrała mnie do samochodu i zawiozła do NICH. Na początku myślałam, że jak obszczekam nową, czarną koleżankę to mnie zabierze z powrotem. Nic z tego. Długo też szczekać nie mogłam więc zaczęłam się bawić i jakoś tak weszłam do nowego domu. Były tam inne śmieszne psy z pazurami, które na mnie naprychały, ale czarna koleżanka szybko mnie zainteresowała.

Gdzieś w międzyczasie zniknęła moja ukochana pańcia. Gzie ona sobie poszła?:-(
Szukałam jej potem na spacerach, ale nikogo nie było...I drogi człowieku od tamtej pory jest tylko gorzej. Wysłuchaj, [I]hauuuuuu[/I], mojej skargi, bo może zgłosisz to gdzieś dalej.

[B]NIC MI NIE WOLNO!!! NIC!!![/B] Chcę gryźć – nie wolno. Chcę gonić te dziwne psy? Nie wolno. Ścian i mebli też nie wolno gryźć, ale dlaczego?! Wynoszą mnie na dwór jak mi się nie chce iść, bo lubię w domu siedzieć. Każą siadać jak ja nie chce, i czekają aż to zrobię. W moim starym domu siadałam jak chciałam!. Zabawki trzymają w ręku, nie mogę sobie sama, ot tak, zabierać. Nie wolno mi warczeć, bo zabawek potem nie ma! A one są M O J E!. Kamieni jeść nie wolno, kup jeść nie wolno. To co wolno?:mad:

Wymyśliłam więc sposób. Na spacerach zaczynam się kłaść i gryźć. Niech mają! Jestem duża i silna, nie mogą mnie przecież ciągnąć prawda? Ale to działało tylko raz. Potem musiałam tak leżeć dopóki sama nie wstałam, bo inaczej spędziłabym całe życie w tym miejscu. Jeśli nie kładzenie się to szarpanie za smycz. To jest superzabawa. Oni się tak śmiesznie denerwowali na początku, ale teraz nic z tego:-( Nie wolno mi już szarpać ani łapać zębami za ubranie. Jak tak robię to czekają aż przestanę więc tego tez nie wolno mi robić. Na dodatek ciągle mi mówią, że robię coś źle albo dobrze. Obie rzeczy mam pod ogonem...Nie interesuje mnie ich zdanie.:shake: Ale lubię jeść i gryźć...A jak robię coś dobrze to zawsze dostanę coś na ząb, albo coś na chwile do pogryzienia. Tak naprawdę wcale tego nie chce, ale czasami to silniejsze ode mnie. [I]Mniam mniam mniam[/I]. Dziś na spacerze miałam ogon z krowy...

Ale nadal jestem biedna. Uwierzycie, że te potwory zostawiają nas same w domu? I że nic sobie nie robią z moich pisków? Nie opłaca się już piszczeć, a tak fajnie można było tym włączać ludziom różne funkcje. Więc teraz całe dnie śpimy – nuuuuuda. Aha! Szczekać na ludzi też nie wolno, na żadnych. Oni są głupi, każdy pies wie, że obcych trzeba odstraszać, starsi koledzy mnie tego bardzo dobrze nauczyli. Ale tutaj nie można...:crazyeye:

Tęsknię bardzo za starym domem. Próbuje im pokazać, że mogę robić to co chcę, ale rzadko się udaje.
Plus jest taki, że jak ktoś chce do mnie wyciągać rękę to nie muszę już często szczekać, bo nowi coś mówią do tych wszystkich ludzi i tamci odchodzą. Dla nich jestem ładna, ale ja do nich nie podbiegam i nie gryzę ( bo nie mogę...) a oni do mnie cały czas łapy pchają...Cóż za brak wychowania! Na szczęście, jak wspominałam, Ci nowi nie pozwalają się tamtych zbliżać, chyba, że sama kogoś chcę poznać. Poza tym zawsze mam swoją miskę, nikt mi z niej nie wyjada. Ja też nie mogę jeść z miski tej czarnej drugiej. To trochę niesprawiedliwie, ale mogę to znieść skoro ja mam spokój.

Tak czy inaczej, dziwnie się tu czuje. W starym domu wszystko było łatwiejsze. Więc jeśli czyta to ktoś, kto może mnie stąd tam zabrać to proszę o ratunek. A teraz, [I]zieeeeew[/I], idę się położyć na kocyku spać. Położyć się tylko, bo gryźć też mi go nie wolno:angryy:

Cóż za los...

Posted

Klatkę mamy trochę ponad tydzień. Sprawdza się u nas znakomicie: dziewczyny albo obgryzają wspólnie smakołyki w klatce, albo biją się w niej, o te smakołyki, albo wykorzystują jako miejsce do spania.

Panda wchodzi do klatki jak nie chce się bawić z Sadzą, obraca się dupą do wejścia i ogryza kość/piłkę/sznur. Także wyjątkowo smaczne kąski są przez nią od razu przynoszone do klatki i tam zjadane.

Kiedy chcemy rozdzielić dziewczęta, w klatce ląduje Sadza. Dlaczego? Otóż Sadza to pies święty i spokojny. Można ją bez kłopotu zaprosić do klatki, zamknąć drzwiczki i bez protestów zostaje jak długo trzeba. Żeby jej tę klatkę osłodzić dajemy do środka coś wyjątkowo smacznego, np. suszone żwacze.

Panda niestety ze względu na swoją siłę i gabaryty potrafi prawie wyjść z drzwiami:roll: Może to kwestia słabych zamków, więc nie chcą jej zniechęcać powoli kontynuujemy naukę z zamiarem nauczenia jej nie walenia w drzwiczki w formie zabawy.

Za to Sadza upodobała sobie klateczkę w jeszcze jednym celu:)))):loveu:

[IMG]http://i62.tinypic.com/2lvy6mu.jpg[/IMG]

Tak wyglądała przed naszym dzisiejszym wyjście do pracy. Za to Panda woli kafelki w kuchni:

[IMG]http://i58.tinypic.com/2z8ud78.jpg[/IMG]

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...