ulvhedinn Posted February 2, 2014 Posted February 2, 2014 Rzadko czuję potrzebę pisania o moich i nie moich zwierzakach które odeszły za Tęczowy Most, bo każdy z nich na swój sposób był wyjątkowy- ale ta historia jest naprawdę INNA. Może przemówi do tych, dla których zwierzak to "tylko pies czy kot", albo i do psiarzy którzy twierdzą, ze "kot nie jest tak wierny jak pies i przywiązuje się do miejsca".... Bastet była kicią mojej Cioci- Joli. Znalazłyśmy ją razem, gdzieś w maju, niemal 13 lat temu. Straszny koci płacz doprowadził nas do kącika w którym na pozór nic nie było- dopiero macanie ujawniło mikroskopijne czarne kocię wciśnięte w róg budynku. Bastet była fajną, nieco neurotyczna kicią o wiecznie zdumionych, żółtych oczach ("lokomotywa w tunelu"). Zawsze chuda, lekko wypłoszowata ;) Przed sterylką zdążyła się dochować dziecka, urodzonego zupełnie znienacka (mimo chudości kici NIC nie wskazywało na ciążę) w Mikołaja ;) Bastet- niestety- była kicią wychodzącą. W zeszłym roku w kwietniu nagle zaginęła......... Znikła na prawie pół roku- NA PEWNO nie było jej w okolicy. Podejrzewam, ze ktoś celowo lub przypadkiem ja wywiózł. Wróciła. Zmarnowana, przestraszona, ale wróciła. Niestety moja Ciocia była już poważnie chora. Bastet od swojego powrotu towarzyszyła Cioci cały czas, już nie chciała wychodzić, pilnowała Pani. Kiedy Ciocia była w szpitalu, Bastet popłakiwała, a Jej powrót do domu zamanifestowała takim krzykiem, że omal nie popłakałyśmy się my... Ostatnio Ciocia była coraz bardziej schorowana, Bastet jak cień była z Nią. Spała w łóżku, zaglądała do łazienki... W zeszłą niedzielę Ciocia odeszła. Spokojnie, w domu.. Nie będę pisać o tym co czuję, na razie nie umiem. Bastet chodziła po domu, płakała. Po raz pierwszy tak naprawdę szukała mojej bliskości, nie tylko chwilowego pogłaskania, ale wtulała się w ramię....... Nie wyglądała na chorą, chociaż martwiło mnie to, ze musiałam chodzić za nią z miseczką, żeby cokolwiek zjadła. W środę rano zajrzałam do kotów, Bast zjadła podsunięte frykasy, przytuliła się. Wieczorem zastałam ją nieżywą. Tak po prostu. Nie umiem tego wytłumaczyć w inny sposób, niż taki, że ona odeszła bo chciała pójść za Ciocią. Quote
malagos Posted February 3, 2014 Posted February 3, 2014 O mamo, jak tu nie wierzyć w jedność dusz?... Quote
BIANKA1 Posted February 10, 2014 Posted February 10, 2014 Współczuję serdecznie .Ciocia była najfajniejszą Ciocią jaką znałam . Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.