Jump to content
Dogomania

Najtrudniejsza decyzja w życiu


sillmaril

Recommended Posts

Witam jako nowy forumowicz.
Wiem, że już istnieją wątki na temat uśpienia i pożegnania swoich przyjaciół. Chciałbym jednak gdzieś się "wypisać" i zwierzyć ludziom którzy w pełni mnie zrozumieją, którzy przeżyli to co mnie i mojego Aslana najprawdopodobniej czeka.
Zacznę od diagnozy. Lewa nerka psa jest w kształcie nie do opisania. Sztab weterynarzy nie jest w stanie określić jednoznacznie co się stało. Opinie są następujące: rak, narośl, trzecia nerka. Od pierwszych objawów (krwiomocz, sikanie samą krwią) minęły dwa miesiące. Myśleli że to zapalenie pęcherza i dostał antybiotyk, później nadal miał lekki krwiomocz to myśleli że zapalenie nerek i dostał kolejny antybiotyk (usg nie wykazało zmian). Po kolejnej wizycie już widoczna zmiana na nerce. Kolejne leki i antybiotyki. Była poprawa ale teraz jest coś tragicznego. W przeciągu niecałego tygodnia psiak schudł prawie 6 kg, nie bawi się, nie cieszy, powoli chodzi, wraca z krótkiego spaceru strasznie zmęczony, nie je (tylko pije wodę), całe dnie leży i patrzy swoimi ślepkami które mają taki dziwny wyraz, są bez blasku. Ostatnie usg dwa dni temu wykazało że nerka (lub to co na niej jest) powiększyło się o 4x3cm i znajduje się prawie w jamie brzusznej i powoduje nacisk na kręgosłup. Jak go głaszcze po tym boku to czuje to pod skórą :(. Do tego w prawej nerce jest zanik miedniczek nerkowych ,rozrost nowotworowy. Na prostacie wyrosło 6 torbieli. Jutro jadę do Multiwetu do dr Marcińskiego na usg. Weterynarz w moim mieście powiedziała, że jeśli potwierdzi jej diagnozę to wtedy jest ogromne prawdopodobieństwo że jedynym wyjściem jest uśpienie psa. Może udałoby się mu podtrzymywać farmakologicznie pracę nerek, ale wszystko wyjaśni się dopiero jutro. Widzę to że cierpi. Kiedy wychodzę z nim na spacer do znajomych to siada albo kładzie się w odległości, a zawsze był przyjazny i się z nimi bawił bo zna ich od malutkiego. Nie szczeka, warczy jak ktoś podchodzi i chce go pogłaskać i za moment patrzy tymi oczkami od razu na mnie jakby prosił żeby dać mu spokój, żebym coś zrobił. Mam nadzieję, że może jednak uda się jakoś wyciągnąć go z tego i chcę żeby dożył przy mnie starości. Jednak każde usg daje coraz gorsze wyniki i coraz to nowe guzy, torbiele itp. Jeśli druga nerka jest zaatakowana przez raka to chyba nie da się go już uratować. Sam nie wiem. Myślałem że już dużo przeszedłem w życiu, ale tak trudnej decyzji jeszcze nie musiałem podejmować i chyba na bardzo długi czas będzie to moja najtrudniejsza decyzja w życiu. Cały czas rozmawiam z psiakiem, mówię mu że wyzdrowieje, że wszystko będzie dobrze i że nie chcę żeby mnie zostawiał. Jednak jeśli cierpi to wiem że tą decyzją mu pomoge i nie będzie miał mi tego za złe. Jestem dobrej myśli jednak te wyniki i usg mnie przerażają. Nie oczekuję podjęcia za mnie decyzji bo sam muszę zadecydować i zrobić to co będzie najlepsze dla niego. Po prostu jak się zwierzy ludziom na takim forum to jest trochę lżej. Pozdrawiam serdeczni wszystkich którzy są w takiej sytuacji jak i tych którzy musieli przez to przejść.

Link to comment
Share on other sites

Przed 4 laty musiałam podjąć taką decyzję :-( i wiem, jak to strasznie boli:placz: Miałam do wyboru pozwolić Lordowi umierać w cierpieniu albo podjąć tą straszną decyzję.:placz: Odszedł przytulony do mnie ale ja to odchorowałam. Za bardzo go kochałam aby pozwolić mu cierpieć. Wszystkie możliwości leczenia były już wyczerpane i tylko to mogłam zrobić dla niego...:-(

Link to comment
Share on other sites

16 lutego w nocy uśpiłam swojego ukochanego psa. Walczyliśmy o nią 6 miesięcy. Wiele osób mówiło nam, żeby ją uśpić, skrócić jej cierpienie. Wiem, że ją bolało, nawet bardzo, ale nie umieliśmy pozwolić jej odejść. Nie wyobrażaliśmy sobie naszego życia bez tej małej perełki...
Niestety, 16 lutego zaczęła się dusić, była bardzo niespokojna. Pod wpływem impulsu podjęłam decyzję - nie czekałam dłużej. Wiem, że to była najlepsza rzecz, jaką mogłiśmy dla niej zrobić. mimo to, nie umiem się z tym pogodzić :( Rozstanie z psem bardzo boli...
Ciesz się wspólnymi chwilami, póki możesz. A kiedy nadejdzie ten moment, pozwól odejść przyjacielowi. Niech bez sensu nie cierpi.
Trzymajcie się. Pamiętaj o wspólnych chwilach, które razem przeżyliście. O miłości, która Was połączyła.

Link to comment
Share on other sites

Guest Elżbieta481

Tak to jest najtrudniejsza decyzja w życiu-myśmy taką podjęli.I boli choć minęło już trochę czasu-boli tak samo.
Ta decyzja jest ostatnim darem miłości dla naszych zwierząt.Możemy skrócić ich cierpienia-na cierpienia bliskich ludzi będziemy patrzeć bezradnie...I nie wiem czy to nie będzie gorsze.
Trzymaj się.
Ela

Link to comment
Share on other sites

To bardzo trudna decyzja - chociaż jestem jej Przeciwnikiem - to niestety 2x już musiałem ją podjąć :( Chociaż to był już zawsze prawie koniec - do dziś nie wiem, czy dobrze (chociaż z pewnością nie zrobienie przedłużyło by życie w tych przypadkach góra o kilka godzin). Z jednej strony chce się być jak najdłużej z naszymi Przyjaciółmi - z drugiej strony robimy to dla siebie ...
Nawet jeśli te decyzje są słuszne - bolą tak samo i zawsze będzie - ?????
Wiem co to znaczy - Trzymajcie się

Link to comment
Share on other sites

Miałam wiele psów. Umierały różnie. Czasem naturalnie, czasem choroba tak się nasilała, ze podejmowaliśmy decyzję o uśpieniu. Pierwszy był kot chory na raka. Jak już usiłował z bólu wejść pod wanne i tam dokonać życia a oczy mu zgasły jak światełka, pojechaliśmy do weta. To było straszne. Nigdy więcej. Potem choroba wymusiła uśpienie jednego, za rok drugiego psa. Były to staruszki wymęczone chorobą. W pewnym momencie widac, że zwierzak ma dość i godzi się ze śmiercią. Ale umierały w domu z nami, przytulone i uspione przez znajomego im weta. Było nam łatwiej to przejść, mamy nadzieję, że im też. Nie tak okropnie jak Maciuś, kot usypiany bezosobowo w lecznicy (wet nas wyprosił z sali).

Link to comment
Share on other sites

Współczuje Wam wszystkim i dziękuję za słowa otuchy. Jednak dzisiaj iskierka zgasła i ostatni raz przybiliśmy sobie piątkę(był nauczony podawać łapę na komendę "przybij piątkę" a nie "podaj łapę" :) ). Lewą nerkę pochłonął ogromny guz, a prawej przeżuty, zaatakowana prostata i śledziona. Weterynarz mówiła że o góra miesiąc można przedłużyć jego życie, ale nie jest powiedziane że nie będzie się wtedy męczył a i tak nie umrze naturalnie i trzeba będzie go uśpić. Byłem przy nim cały czas i nie życzę nikomu aby to przeżywał. Te chwile ostatnie są najbardziej bolesne...Powiedziałem mu na koniec że go kocham i będzie miał tam lepiej, a jeśli postanowi nie wracać do mnie pod inną postacią to niech tam spokojnie czek ana mnie i znowu pójdziemy na spacerek. Aslan
[*].

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...
Guest Elżbieta481

Cyt:
- reszta nigdy się nie dowie co to znaczy i jak to jest ....
---------------
Zgadzam się,ale na cierpienie bliskich ludzi będziemy patrzeć bezradnie..Zwierzętom,które kochamy możemy ulżyć w cierpieniu.Straszne jest poddanie ukochanych eutanazji,ale przerywamy nieludzkie cierpienie...To jest wielka rzecz choć straszna...Dziś kiedy coraz bliżej do rocznicy eutanazji naszego Gucia-boli nas to,a mnie nie starcza już łez.Ile ja ich wylałam aż oczy bolą...Tylko czy byłoby mi lżej patrzeć jak go boli?Jak cierpi?Jak skomli z bólu?Myślę,że nie..I jak dociera to do mnie to jest odrobinę lżej choć dalej boli,że go nie ma..To jest bardzo skomplikowana materia.
E/W/R

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...