resuruss Posted March 4, 2007 Posted March 4, 2007 [B]Isaboo![/B]Niestety zabiegi weterynaryjne są czasem dosc drogie,ale mysle ,ze jest z tej sytuacji jakies wyjscie. Po pierwsze usuniecie guza moze byc połączone ze sterylizacją ,bo bez tego guzy pewnie będą sie powtarzac. Po drugie odwiedz kilka klinik i zapytaj jak cenowo wygląda taki zabieg.Porozmawiaj z lekarzem o trudnej sytuacji materialnej i byc moze rozłozy Wam spłate pieniazkow w ratach.Weterynarze to tez ludzie i wiedzą o tym ,ze czasem pieniędzy brakuje ,a jesli wybrali ten zawod z powołania to powinni pomoc.Trzymam kciuki i napisz czy udało Ci sie cos załatwic. Quote
resuruss Posted March 7, 2007 Posted March 7, 2007 Więc to juz jutro :-( :-( :-( . Bardzo sie boje - jestem nieszczesliwa ,bo teraz musze Tośkową oszukac jakos z jedzeniem..... Trzymajcie kciuki .Jutro juz bedzie "po" o tej porze. Quote
resuruss Posted March 8, 2007 Posted March 8, 2007 Nie jest dobrze.......Szlag mnie trafi..... O 9 w klinice miałysmy ekg - wyszlo super,dostała premedykacje + atropine zeby zrobic rtg bioder . Po zdjeciu lezała na stole i wpadła w niewydolnosc krązeniową :shake: Sluzowke miała białą a serce waliło jak wsciekłe..... Siedziałam z nia w kletce 4 godzinki ,az mnie wygonili na chwile do domu,bo zbladłam podbno.Toska dostała kroplowki i jakis lek na uspokojenie serca. O 16 mam byc spowrotem w klinice,wiec teraz wciskam na siłe zupe i lece.... Quote
Patka Posted March 8, 2007 Posted March 8, 2007 u nas tez z komplikacjami, ale Sunia żyje i to wazne oraz nie cierpi - walczcie !! Quote
resuruss Posted March 8, 2007 Posted March 8, 2007 Jestesmy - Toska miała zapasc. Juz jest dobrze ,spi sobie teraz ,bo jeszcze nie jest wybudzona ,ale za to umila mi te chwile pięknym wyciem na całe gardło.Pytałam weta czy moze ją juz bolec i powiedział ,ze nie ma prawa na razie ,a wycie to niestety skutek uboczny narkozy.Jakby co mam zastrzyk przeciwbolowy i jej podam. Quote
Patka Posted March 8, 2007 Posted March 8, 2007 bedzie dobrze Lil tez raz zawyła brzmi strasznie ale tylko brzmi ... na razie przeciwbólowych nie musisz jej podawac działa narkoza i jeszcze troszke podziała - trzymajcie sie i miej wodę w pogotowiu po narkozie bardzo chce sie zwierzakom pic ale w małych ilościach ... Quote
resuruss Posted March 8, 2007 Posted March 8, 2007 Toska wyła przez 1,5 godziny.Juz jej przeszło.Podniosła sie ,zmienuiła pozycje i sie połozyła tak jak chciała.Z rany cały czas leje krew,ciagle zmieniam podkłady. poza tym dwa razy zwymiotowała,trescia zołądkową ,ale ciemno brązową :roll: Daje jej pic na gaziku - tzn bardziej mocze jej morde.Juz jest przytomna,robi sobie 15-20 minutowe drzemki ,potem sie budzi i troche dyszy. Quote
Patka Posted March 9, 2007 Posted March 9, 2007 jak dzisiaj?? czy nadal krwawi ?? co na to wet?? Quote
Agama Posted March 9, 2007 Posted March 9, 2007 Aniu napisz koniecznie co sie dzieje,bo sie denerwuje i caly czas mysle o Was Quote
resuruss Posted March 9, 2007 Posted March 9, 2007 No witajcie!!!Ja czuje sie jak przejechana walcem.Cała noc nie spałam ,lezałam z Toską na ziemi .... Przed operacja postanowiłam ,ze Toske połoze w osobnym pokuju ,zeby miała spokoj.Wiec wszystko było przygotowane ,sterylnie :evil_lol: ,białe przescieradła wygotowane w tym celu ,tacka z opatrunkami itd - pełen szpitalny rygor. Niemniej Toska była innego zdania ,cały czas wierciła sie na posłaniu,widac było ,ze jej cos nie pasuje.Myslałam ,ze ja boli bardzo ,ale w pewnym momencie zapytałam czy idziemy spac( co wieczor tak robie) i Tosiek sie podniosł lekko zamerdolił ogonem.No i sie przeniosłysmy na szybko do sypialni.Ledwo sie wlokła ta bida moja,ale jak juz była u siebie ze spokojem zasneła.Ona spała ,a ja siedziałąm jak debil :oops: .Kilka razy dałam jej pic.Rano juz mi oblizała cały dziub wiec chyba czuje sie juz dobrze,ale słabiutenka jest bardzo.Niestety krwawiła dosc mocno - jak lezała to było spoko ,ale jak wstała to az z niej chlusneła krew - musiałą sie zbierac pod szwami. Zmieniłam jej opatrunek ,załozyłam czyste ubranko poopreacyjne i sobie lezy. Najbardziej boli ja miejsce iniekcji w staw - ma je takie jakby gorące ,bo szwy po mastektommi jej nie bola wcale,choc wyglądaja paskudnie ,zasiniały całe i wygląda to jak patchwork. No i martwi mnie troche to ,ze po nacieciu miesnia w łapach tylnych sucz ma teraz bardzo słabe te nozki,ledwo stoi na nich,ale to pewnie dlatego ,ze inne miesnie ma w zaniku i teraz bedziemu sie rechabilitowac. Najlepsze jest to ,ze Toska jest glodna...i to nie jakis Mały Głód ale atak mega głodu :evil_lol: .Dzwoniłam do weta i powiedział ,ze moge dac jej dwie łyzki zmiksowanego mieska ,wiec ide szykowac papu :multi: Quote
resuruss Posted March 9, 2007 Posted March 9, 2007 Juz jest dobrze,byłysmy na spacerku .Kilkanascie metrow -choc Toska to by i dalej polazła ;) i poszłysmy sobie odsypiac.Nie piszczy ,jest spokojna ,wiec chyba nie boli az tak bardzo. Wydaje sie zdziwiona tym ,ze nogi są jakby nie jej. Quote
resuruss Posted March 15, 2007 Posted March 15, 2007 Było dobrze ,ale juz nie jest.....:-( Jak juz pisałam po zabiegu mocno sączyła sie rana z najwiekszego cięcia po mastektomii.W sobote byłysmy na zastrzykach ,było wszystko ok.Rana sie oczyszczała ,nic nie wskazywało na to ,ze cos sie spapra :shake: W poniedziałek juz byłam bardzo zaniepokojona ,ze wyciek stale sie utrzymuje ,ale tresc zmieniła sie z krwistej na bardziej limfowy ,dzwoniłam do weta powiedział ,ze tak moze byc.Niestety w czasie przemywania rany rivanolem zauwazyłam ze pod szwami zaczyna "bulgotac". We wtorek rano biegiem do weta - diagnoza - zbiera sie płyn i trzeba zrobic małą przetoke ,zeby mogł wypływac na zewnatrz. Wetka zrobiła otworek miedzy szwami ,duzo płynu sie wylało i miało byc ok. Niestety wieczorem suczydło stało sie niespokojne,wyraznie jakis dyskomfort czuła z miejsca rany.Chciałam ostatni raz zrobic przymoczke ......:-( ....no i skora pękła w miejscu szycia i wyleciał z rany duzy skrzep ,ktorego zapach był watpliwa przyjemnoscią.Pomyślałam,ze to dobrze ,ze swinstwo wyleciało,bo tak czy siek trzeba by to było oczyscic....ale niestety nie na tym koniec.Rana jest w takim miejscu ,ze Toska kładąc sie mocno naciągała miejsce szwow,a te pracujac "wycierały" skore i niestety ok 24 rozerwane było juz miejsce 4 szwow ,a ok 3 w nocy dziura była juz na 7 szewkow. Starałam sie ograniczyc ruch do minimum ,zeby nie było gorzej,zabezpieczyłam rane jałową gazą i czekałam do rana. Oczywiscie od razu do weta ,spanikowana ,bo wiedziałam ,ze o premedykacji po ostatnich "przebojach : nie ma mowy...a jak tu bidule szyc ,a co dopiero myslec o wycinaniu martwej tkanki wokoł rany..... Wetka na poczatku tez nie bardzo była chetna do tego,ale przekonałam ją ,zeby sprobowac.... Znieczul;iłysmy miejsce rany mocno Lignokainą w zastrzykach i niestety trzeba było wszystko oczyscic i powycinac. Normalnie jestem pełna podziwu dla mojej Tosienki - lezała na stole ja jej nawet nie trzymałam zbytnio -tylko smyrałam ja za uszkiem i mowiłam ,ze musi wytrzymac .Wytrzymała :multi: moja zuch dziewczynka . Załozyłysmy z wetką szwy materacowe ,dosc daleko od brzegu rany ,zeby znow nie było powtorki z rozrywki :shake: . Z rany jak na chwile obecną nic nie cieknie ,wiec chyba mały krok naprzod jest.Brzuchol wypsikany Alusprayem ,wiec Toska ma styl techno i jest srebrna .Dostała czopek przeciwbolowy i spi. Jutro na antybiotyk i kontrole. Cholewcia ,jakby sie to stało przez moją nieuwage to mogłabym byc wsciekła na siebie ,ale to poprostu pech i musiał trafic akurat na moją dziewczynke. Nie rozlizała ,bo chodzi w kołnierzu,rane wietrzymy ,zmieniam podkłady co 2-3 godzin.No a jednak tak sie paskudzi .Mam nadzieje ,ze to juz ostatni taki wybryk ,bo sucz juz sie tak nacierpiała ,ze az mi sie serce kraje.... Wetka powiedziała ,ze Tosiowa jest najdzielniejszą pacjentką :loveu: ,a kto by pomyslał ,jak wczesniej panikowała przy obcinaniu pazurków :evil_lol: Quote
taks Posted March 15, 2007 Posted March 15, 2007 Kurcze, w takiej sytuacji drenik mały by się chyba przydał bo może się zbierać pod skórą.Rana stara to takie szycie na szczelno chyba dość ryzykowne.Nie chcę siać niepokoju ale chyba musisz b. zwracac uwage czy pod szyciem coś się nie gromadzi. Dzielna Tosia:calus: Quote
resuruss Posted March 15, 2007 Posted March 15, 2007 Dzieki Taks! Sprawdzam cały czas,juz normalnie obsesje mam :roll: . Wczoraj u weta przepłukałysmy wszystko dokładnie,dostała antybiotyk w miejsce rany i po kilku godzinach był mały wyciek ,ale juz nie to co wczesniej.Wieczorkiem znow była wypływało troche limfy z tego ,wiec chyba miejsce do spływania jest.Mysle ,ze wyciek moze tez zmniejszac Aescin ,ktory podaje 3 razy dziennie. Najgorsze jest to ,ze Tosiek jest dysplastykiem i mimo pectinoctomii i podaniu Hyaluronu ,ma nawykowe trzymanie łapek blisko brzucha ,przez co wentylacja rany jest utrudniona,a wiadomo ,ze wtedy rana sie łatwo zaparza i sie paskudzi :-( . Wczoraj w nocy siedziałam i pilnowałam ,zeby sie za bardzo nie "składała" na posłanku ,a potem jak mnie sennosc zwalała z nog podłozyłam jej mała podusie miedzy łapinki ,zeby jednak powietrze tam dochodziło. Kurcze juz nie wiem co robic....w koncu pracowałam w lecznicy ,nie jedną rane widziałam.....i sobie poradzic nie moge.....Wiem ,ze Toska nie jest szczeniakiem,ze proces regeneracji tkanki moze byc spowolniony u niej ,ale cholera nie podoba mi sie to... Wydaje mi sie ,ze robie wszystko ok,ale moze mi sie tylko wydaje ?:roll: Przemywam brzusio kilka razy dziennie w ten sposob: - sama rane rivanol - przymoczki -okolice - woda utleniona - bo najlepiej zmywa cały wyciek - dalsza czesc brzusia letnia woda z manusanem. Podkłady zmieniam co ok 2-3 godzinki ,lub jak zauwaze ,ze wyciek był wiekszy przed upływem tego czasu. Staram sie wietrzyc rane - na spacer zakładam tylko przewiewny gazik podklejony plastrem - ale tak ze powietrze moze sobie dochodzic tam. Sucz jest na antybiotyku i osłonowkach- codziennie u weta.Stanu zapalnego ani temperatury nie ma ,brzusio jest rozowy,bez rumienia. Dodatkowo dziwi mnie jej doskonały stan ogolny - jakby nie to ,ze jest na smyczy najchętniej by biegała - chce sie bawic - zero jakiejkolwiek reakcji na rane - wiec juz czarne mysli mam ,ze ona juz tam czucia nie ma ,bo tkanka obumiera :crazyeye: :placz: Wczoraj fakt ,było widac martwice naokoło rany - ale wyciełysmy po ok 1 -1,5 cm i juz tkanka krwawiła ,wiec naczynia były drozne w tym miejscu... Co do szewka : wczesniej miala zwykły do szycia skornego :węzełkowy ,ale nie zdał rezultatu - skora miała zbyt duze napiecie przy zmianie pozycji ciała ,no i nic porozcinała ja .... Teraz zrobiłysmy skórno-powieziowy Wolfa,bo chyba on daje wiekszą pewnosc utrzymania duzej powierzchni rany ,bez cięcia skory przy duzym naprezeniu...a mysle ,ze chyba lepiej ,zeby skora była cała,bo drenik albo przetoke mozna zrobic ,a jak nam sie znow brzegi rozejda to w koncu nie bedzie z czego szyc :roll: Na razie stosujemy ten Aluspray ,ale on w sumie bardziej na zasadzie antyseptyku działa,a słyszałąm ,ze jest podobny preparat dla koni - z antybiotykiem ,z tym ,ze koloruje psa na czerwono musze pogadac z wetka czy moze ten nie byłby lepszy u Tosienki. Na serio juz nie wiem co robic .....Kurcze dzis tydzien mija od zabiegu reszta szwow jest juz do wyjecia ,ranki sie zeszły bez problemu,bez wycieku,a tu...szkoda gadac. Niestety rana duza ,poza tym na brzuchu ,gdzie chyba gojenie jest najwolniejsze. Myslałam zeby podsypac to dermatolem ,ale znow sie boje ze powierzchniowo sie zagoi ,a w srodku bedzie sie cos zbierac.... Wczoraj juz myslałam ,czy dobrze zrobiłam ,ze sie na to zdecydowałam :-( Quote
lothia Posted March 15, 2007 Posted March 15, 2007 o rany , to się porobiło zapytaj weta czy można posypać zasypką Alantan u moich psów [w prawdzie w innych okolicznosciach, dlatego lepiej zapytać weta]działo to rewelacyjnie jest też maść którą ja dostałam po porodzie jak mi szew poszedł ale nie przypomne sobie a to co mi zostało wysłałam do schronu w Mielcu, w każdym razie to maść stosowana np.po operacjach ginekologicznych,jak mnie olsni to napisze Ci nazwę mam, jak to dobrze że wszystkie papiórki trzymam, ta masc to FIBROLAN jest na receptę Quote
resuruss Posted March 15, 2007 Posted March 15, 2007 Dzięki Lothia!Mysl ,mysl i mi napisz !!! No szlag mnie jasny juz trafia ....aseptyka pełna,sucz myta chyba wiecej razy teraz niz przez całe zycie i masz jaki pech.... Kurcze ja podejrzewam czemu to sie dzieje,ona ma taki nawyk ,ze jak sie kładzie spac to sie uwała całym cięzarem na posłanko i pewnie w jakis sposob narusza rane...innego wytłumaczenia nie mam... Lizac nie ma jak ,bo juz siedzi w kołnierzu cały czas- tylko do jedzenia i do picia jej go zdejmuje,wiec tu jestem pewna ,ze nie wylizała sobie tej dziury.... Quote
resuruss Posted March 15, 2007 Posted March 15, 2007 O fajnie !Juz sobie zapisuje i zapytam weta.Teraz to juz nie moze sie nic stac ,bo cholera jak znow martwica pojdzie ,to boje sie ze w koncu po wycinaniu braknie skory do szycia....:placz: Quote
taks Posted March 15, 2007 Posted March 15, 2007 Wszelkie zasypki odradzam bo przy "mokrej" ranie zrobią się kluchy, które tylko drażnią skórę.Miałam kiedyś dobry efekt po naświetlaniu pola rany kwarcówką - to działa odkażająco i pobudzająco ale w tym wypadku nie wiem...Pocieszające jest to że ogólnie suka w dobrej formie A z brakiem skóry to się nie martw bo akurat na brzuszku jest sporo rezerw. Myślę cały czas czym ew. zastąpić Rivanol ( czym łagodniejszym) Quote
resuruss Posted March 15, 2007 Posted March 15, 2007 Na chwile obecną wygląda to tak: wycieku jest zdecydowanie mniej,zaledwie kilka kropelek płynu wypłyneło z okolic szwow w czasie przemywania.Brzegi rany juz nie sa krwisto czerwone- przybieraja taki kolor jakby tkanki tłuszczowej -lekko zołtawy lekko rozowy. Sucz połozona na legowisku na boku z poduchą miedzy kolanami i wietrzy ranke - kurcze wygląda jak na fotelu u ginekologa ;) Od 15 minut jak z nia siedziałam nie wypływa nic ,wiec sa dwie opcje - albo sie uspokaja to ,albo sie zbiera w srodku. Nie wiem czy ten luzny płat skory po usunieciu gruczołu nie powoinien byc przyłapany jakims szwem od srodka???Ta skora jest luzna ,i nie bardzo zauwazyłam ,zeby tam był szewek :roll: ,a wczoraj widziałąm duzy kawałek Toski od srodka. Teraz lece do banku ,bo juz w domu nie mam kasy ,a wetowi zapłacic musze .Toska zostaje z dogsiterem ,ktory ma przykaz coby jej z oka nie spuszczał i pilnował zeby sie jeszcze powietrzyła troche. Jak wroce to napisze co i jak ,moze jakies foty cykne zeby zobrazowac jak to wygląda. Quote
taks Posted March 15, 2007 Posted March 15, 2007 No to może już "zwolnić" z tym oczyszczaniem jeśli wyciek maleńki.Nie widzę rany więc radzę w ciemno ale zbyt częste działanie przy ranie nie wpływa dobrze na gojenie (ziarninka jest b. wrażliwa na takie akcje).Aluspray i tyle a ew. strupki powiedzmy raz dziennie przymoczką z soli fizjologicznej.Myślę ze raczej trzeba iść w kierunku zasuszania. Bo osłonę antybiotykową ma, prawda? A ta lużna skórka -to się zrobią z czasem zrosty jak myślę (? znowu to samo - nie widzę ranki) teraz to najmniejsze zmartwienie. pozdrawiam Quote
Patka Posted March 15, 2007 Posted March 15, 2007 resuruss nie martw sie tak bardzo ... :) Lil tez była doszywana na żywo, bo szwy poszły zalożył jej z 15 jak nie więcje ... zrobiły sie krwiaki i rozeszły wszystko pogoiło jesli masz otwartą ranę ze zmianami martwiczymi (po oczyszczeniu jej) tak ja my teraz po 3 operacji usuwania zrostów polecam plastry granuflex naprawdę działają wyszukałam je na serwisie kobiet po mastektomii ... jeszcze polecam lampę UV a na malutkie sączące sie dziurki przy szwach jedynie dermatol (jednak czasem jest tak ze jakbyś sie nie starała i tak sie trochę popaprze ale jak mówią moi weci co sie paprze to sie zagoi ;)) Lil juz ma bardzo ładną rane one przyspieszają gojenie zresztą poczytaj pomyśl ... czy juz u Twojej niuni sie nada ... Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.