ice_t Posted April 4, 2007 Posted April 4, 2007 i co tam u ślucznej Lunki i jej cudownych kluseczków??/ Quote
Fusica Posted April 5, 2007 Posted April 5, 2007 Cholerka... Gdyby nie veto mojego TZta, to wzięłabym Rychowi do towarzystwa siostrzyczkę... Tą czarnulke..., taka podobna do mojego smarka :loveu: Ale ten numer nie przejdzie, niestety... Musze odczekać z kolejnym psiakiem przynajmniej rok... i dopiero przypuszczę zmasowany atak :evil_lol: Wiecie... psiaki w kupie lepiej się chowają...:cool3: (mam nadzieje, że TZtowi nie przyjdzie do głowy tu zagladać...) Andre napisz jak wizytki potencjalnych domków u naszej rodzinki. Quote
ice_t Posted April 5, 2007 Posted April 5, 2007 [quote name='Fusica']Cholerka... Gdyby nie veto mojego TZta, to wzięłabym Rychowi do towarzystwa siostrzyczkę... Tą czarnulke..., taka podobna do mojego smarka :loveu: Ale ten numer nie przejdzie, niestety... Musze odczekać z kolejnym psiakiem przynajmniej rok... i dopiero przypuszczę zmasowany atak :evil_lol: Wiecie... psiaki w kupie lepiej się chowają...:cool3: (mam nadzieje, że TZtowi nie przyjdzie do głowy tu zagladać...) Andre napisz jak wizytki potencjalnych domków u naszej rodzinki.[/quote] ja mojemu Leonowi tez chciałam załatwić jakies towarzystwo ale mój TZ nie chce o tym słyszeć - na 30 metrowym mieszkaniu dwa psy???:razz: . A wracając do tematu - jak tam Nasze pupilki sę mają????? Quote
andre Posted April 5, 2007 Author Posted April 5, 2007 Fusica - tej sunii nie adoptujesz juz napewno, bo pojechala do nowego domu :) Po obserwacji Luny i jej stosunku do spacerow "chce, ale sie boje" postanowilismy wydac jednak szczeniory. Sunia pojechala do mlodej dziewczyny (pelnoletniej) mieszkajacej z matka w domu z ogrodem. Pozytywna, czekala, interesowala sie, szukala wsrod znajomych domu dla Luny, zeby dobrze trafila. Jutro byc moze wydanie szarej i Luny, ale jeszcze myslismy... Luna za to coraz smielsza. zaczepia lapka, glowa kreci na boki i daje sie miziac po wszystkich czesciach ciala. na wyciagnieta reke reaguje unikami, ale jak ona chce, to sie polozy na plecach i wtedy mozna jej klaczki z tylnich czesci ciala wybierac, po brzuchu glaskac, uszach, pyszczku, w zeby zagladac :) super sunia! a z allegro spory kontakt, ale tez sporo w takim stylu: "witam! mam pytanko za jakiego psa jest ta zlotowka. ja bym bardzo chetnie kupila ale ktoregos z tych maluchow,a czy jezeli ktos przygarnie te suke to mam nadzieje,ze i jej dzieci za te zlotowke. i jak dostarczeniem ich" mam fotki z nowych domow, zapodam pozniej lub jutro. AM Quote
Fusica Posted April 6, 2007 Posted April 6, 2007 [quote name='andre']Fusica - tej sunii nie adoptujesz juz napewno, bo pojechala do nowego domu :) Po obserwacji Luny i jej stosunku do spacerow "chce, ale sie boje" postanowilismy wydac jednak szczeniory. Sunia pojechala do mlodej dziewczyny (pelnoletniej) mieszkajacej z matka w domu z ogrodem. Pozytywna, czekala, interesowala sie, szukala wsrod znajomych domu dla Luny, zeby dobrze trafila. Jutro byc moze wydanie szarej i Luny, ale jeszcze myslismy...AM[/quote] Strrrrrasznie się cieszę :multi: :multi: :multi: :multi: No to kochani, jak tak dalej pujdzie, to w święta oblewamy psiury w nowych domach....:loveu: :loveu: :loveu: Wiem, że z allegro zgłaszają się różni popaprańcy, ale z mojego doświadczenia wynika, że to najlepsza reklama dla psiaka. Pomijająć, te idiotyczne telefony, naprawdę można tam trafić na porządny domek. Quote
Hekate Posted April 6, 2007 Posted April 6, 2007 :multi: :multi: :multi: Jej!!! Niunie będą miały domek!!!:p :loveu: :sweetCyb: :klacz: :klacz: Quote
Fusica Posted April 6, 2007 Posted April 6, 2007 [CENTER][B][SIZE=3][FONT=Comic Sans MS][COLOR=#0000ff]NINIEJSZYM MAM ZASZCZYT I OLBRZYMIĄ PRZYJEMNOSC, ZŁOŻYĆ Z OKAZJI ŚWIĄT WSZYSTKIM CIOTKOM [/COLOR][/FONT][/SIZE][/B] [B][FONT=Comic Sans MS][SIZE=3][COLOR=blue]I WUJKOM, [/COLOR][/SIZE][/FONT][/B] [B][FONT=Comic Sans MS][SIZE=3][COLOR=blue]NAJBARDZIEJ ZAPSIONE I PEŁNE PSOWYCH BUZIOLCÓW, [/COLOR][/SIZE][/FONT][/B][B][FONT=Comic Sans MS][SIZE=3][COLOR=blue]ŻYCZONKA WSZYSTKIEGO CO KOSMATE, CIEKAWSKIE [/COLOR][/SIZE][/FONT][/B] [B][FONT=Comic Sans MS][SIZE=3][COLOR=blue]I [COLOR=seagreen]ADOPTOWANE ...[/COLOR][/COLOR][/SIZE][/FONT][/B][/CENTER] [B][FONT=Comic Sans MS][SIZE=3][COLOR=#2e8b57][/COLOR][/SIZE][/FONT][/B] [CENTER][IMG]http://www.madzik.pl/wielkanoc/aniolek.gif[/IMG] [/CENTER] Quote
Wilejkaros Posted April 7, 2007 Posted April 7, 2007 Po cichutko się pod ciotkę Fusicę podłączam i wszystkim wszystkiego naj, naj, naj... A wszystkim kochanym bidkom - najwspanialszych na świecie domków! Quote
pajunia Posted April 7, 2007 Posted April 7, 2007 Napiszcie mi prosze, czy Luna ma juz domek, czy cos sie zapowiada? Mam zapytanie na sunie haszczakowa z Lodzi, ale ona juz domek znalazla. Wiec mam pytanie do Was? Czy ew. bym mogla Lune zaprezentowac? Jesli tak, to tylko ile ona moze miec lat, bo sie nie doczytalam? Jesli nie, to napiszcie krotko, okay? Dzieki Quote
andre Posted April 7, 2007 Author Posted April 7, 2007 Luna ma chetnych, ale wydanie zostalo przesuniete poki co, bo chcemy miec wieksze poczucie, ze naprawde zrobilismy wszystko co w naszej mocy, zeby trafila jak najlepiej. Pajunia, napisz prosze na priv wiecej co i jak, na ile pewne, gdzie. Jesli mozesz, to przed wtorkiem. Dzieki. Swieta - rowniez zycze wszystkim co najlepsze. AM ps. aha! wiek - 3-5 lat. jest bardzo lagodna, lekko lekliwa, ale naprawde super! Quote
Dina2 Posted April 7, 2007 Posted April 7, 2007 To ja również dołączam się do Świątecznych Życzeń dla ciotek i wujków, a dla psiaków wymarzonych domów :lol: Quote
Fusica Posted April 10, 2007 Posted April 10, 2007 Dzień dobry naszej kochanej haszczakowej rodzince i wszystkim jej opiekunom oraz kibicom :loveu: Jak tam stan liczbowy sierściuchów do wydania ???? Quote
pajunia Posted April 10, 2007 Posted April 10, 2007 Andre, dzis z tym domem rozmawialam. Juz nieaktualne. W czasie swiat innego psiaka przygarneli. Przykro mi.:placz: Quote
Fusica Posted April 11, 2007 Posted April 11, 2007 Witam i o zdrowie pytam :evil_lol: Jak tam nasze sierściuchy na wydaniu ???? Andre, odezwij się, bo zacznę Cię molestować telefonami. Chcecie Rychowy offik? A tam, nie macie wyjścia :eviltong: Rycho rośnie i rośnie. Taki fajny facecik się z niego zrobił, że hej... Grzyzie nas po łapach niemiłosiernie. Stosowalismy metodę "piszczenia"..., "fąfelków"... i takie tam różne... Tjaaaaa. Jak piszczymy, Rycho jest w niebo wzięty... Cieszy sie jak głupek, skacze i przewraca do góry kołami :diabloti: Zupełnie nie odczuwa powagi sytuacji... Z powodu naszych miękkich serc, metoda fąfelków nie bardzo nam wychodzi..., ale chyba trzeba będzie wprowadzić ją skuteczniej. Jest tylko pewien problemik... Rycho jest "bezfąfelkowy"... Astka moich rodziców, to ma fąfle, jak się patrzy a Rycho??? Takie gładkie pysio. Jest jeszcze metoda spryskiwacza do kwiatów ale to ostateczność :diabloti: Ale sioooka chłopaczek książkowo, na balkonik. W piątek idziemy na drugie szczepionko :multi: :multi: :multi: potem jeszcze tylko jakieś 4 dni i spacerek !!!! Już nie mogę się doczekać... Niestety Rycho nie poczynił znaczących postępów w kontaktach z innymi ludźmi, ale mam nadzieję że to przyjdzie z czasem. Wobec mnie i TZta, Rych nie ma żadnych zachamowań... szaleje, buszuje i jest małym destruktorem. Dla poprawy jego socjalizacji i wmówienia mu, że jest prawdziwym wieeelkim, odważnym psem... idziemy od przyszłego miesiąca do przedszkola... (już uszyłam worek na kapcie i wyhaftowałam gruszeczkę). Jak tylko naprawią nam aparat, zaraz wstawiamy zdjątka naszej "mendoweszki" :evil_lol: :evil_lol: :evil_lol: Quote
andre Posted April 11, 2007 Author Posted April 11, 2007 hej! od 8 do 21.30 bylem poza domem, takze wybaczcie, ale musze "odtajac" ;-) pod nasza opieka jest juz tylko Luna. ostatniego szczeniaka udalo nam sie niepostrzezenie zupelnie zawinac, bo Luna na widok grzebyka kladzie sie na plecach i odplywa :) do tego wspomagacz w postaci kurzych lapek spowodowal, ze znikala w budzie i po powrocie w ogole niczego jej na wybiegu nie brakowalo ;-) AM Quote
Dina2 Posted April 11, 2007 Posted April 11, 2007 [quote name='Fusica'] Chcecie Rychowy offik? A tam, nie macie wyjścia :eviltong: [/quote] Dziwne pytania zadajesz;) Jesteś skazana na zamieszczanie offików o Rychu:eviltong: Quote
andre Posted April 13, 2007 Author Posted April 13, 2007 hej! [i]a mialo byc tak pieknie... mialo nie wiac w oczy nam...[/i] to tak tytulem wstepu. moja radosc byla przedwczesna. Luna zajela sie wedzonymi lapkami, uchem, smakolykami, ale w koncu polapala sie, ze cos jest nie tak. zapachy malej z budy nie sposob bylo tak latwo sie pozbyc. zaczela sie jazda... przerazliwe wycie, piski, szczekanie, proby ucieczki. po godzinie 3 w nocy wcisnela pysk w 5cm przestrzen przy furtce, nie wiadomo jakim cudem odgiela furtke tak, ze pysk... jej utknal. w przyplywie szalu widac miala sile na niewiarygodne odgiecie, a pozniej nie mogla sie ruszyc. wyruszyla z odsiecza (po telefonie od portiera) kolezanka mieszkajaca w poblizu i choc przed 7 musiala byc w pracy, to siedziala z nia do 6. pozniej zmienila ja Ola od nas, ktora przesiedziala z Luna do 13.30 zawalajac swoj projekt "sluzbowy". w taki zmianowy system z krotkimi przerwami przeszly dwa dni. w trakcie tych krotkich przerw Luna oczywiscie wyla tak, ze zwrocili na to uwage mieszkancy calego pobliskiego osiedla. Liczylismy, ze pierwsza doba najtrudniejsza, ale nic sie nie zmienilo. Doszedl zel uspokajajacy i wciaz jazda. Bogusia chodzila tej nocy do niej co chwile, zeby sprawdizc, czy wszystko ok (a od 7 do 17 praca!)... w miedzyczasie akcja "mala", czyli kontrola poadopcyjna. to jest w ogole historia na osobna bajke, ale w skrocie: wszystko uzgodnione, facet czekal dluzszy czas na mala, byl u niej z zona. szukali husky dluzszy czas, mieli adoptowac porzucona sunie z krakowa, ale w miedzyczasie znalazla dom. byli w trakcie wykanczania domu pod zg, z terenem, na krotki czas miala trafic do bloku. umowieni bylismy na obowiazkowa kastracje i cegielka na rzecz potrzebujacych zwierzat ( 1) przez 2 miesiace rodzinke karmimy, odpchlamy, odrobaczamy itd. 2) aby pomagac innym zwierzetom musimy miec jakies datki, bo dzialamy spolecznie, bez wplywow z miasta, gminy itp - vide: [url=http://idz.zgora.pl/download/sprawozdania/sprawozdanie_idz_2006.pdf]sprawozdanie finansowe i merytoryczne za rok 2006[/url], 3) w Gazecie Lubuskiej cyklicznie pojawia sie ogloszenie "szczeniaki rozne do 50 zl kupie", wiec traktujemy to tez jako pewna forme zabezpiecznia 5) coz, ludzie jak cos maja za darmo, to tego nie szanuja i tyle...). przy wydawaniu malej byc nie moglem, bo 12h bylem poza domem, a facet cos narzekal na te kastracje, kasy nie dal, bo on ma roczek dziecka, wiec przelewem, a przeprowadzka wyszla niejasna - nie zaraz, ale pod koniec roku, a moze i nie... Nastepnego dnia kontrola poadopcyjna. Facet wychodzi w gajerku, przeprasza, ze nas nie wpusci, ale ma gosci, bo roczek dziecka, ale wszystko super, na sterylizacje sie oczywiscie zgadza, tylko ktos go wprowadzil w blad, ze po tym nowotwory sa itp. Ogolnie gadka bardzo mila, wszystko super, ale informujemy go, ze powrocimy na rekontrole wkrotce, skoro teraz ma gosci, sprawdzimy warunki po przeprowadzce do nowego miejsca oraz po rui, bo zgodnie z umowa adopcyjna musi ja wysterylizowac i nam przedstawic zaswiadczenie od lekarza weterynarii. OK, wszystko super. uspokojeni wracamy, a godzine pozniej, po 22, telefon, ze on sie musi spotkac w sprawie psa. informuje nas, ze on jednak psa miec na razie nie moze, wiec przekaze go wujkowi i podal adres, aby zrobic korekte umowy adopcyjnej. nastepny dzien rano - pojawilem sie u "wujka". wyszlo na to, ze facet zawiozl im psa jeszcze w dniu adopcji. daleka rodzina zaskoczona mowila - "no bo przeciez on ma dzieci i kota, dlugo pracuje, to jakby mial sie zajac"? w rozmowie wyszlo tez, ze facet jeszcze za psa wzial od nich kase, a przestraszony kontrola poinformowal jedynie, ze "schronisko przyjedzie podpisac umowe adopcyjna i im trzeba kase zaplacic"... "wujkom" przekazalem ksero umowy adopcyjnej, spisalismy protokol z calej akcji, oswiadczcenie w sprawie szczeniaka i oczywiscie znow maluch jest pod nasza opieka. przekazalem im wszelkie informacje na temat legalnej drogi do adopcji psa i sie rostalismy. spotkanie - delikatnie, najpierw obwachanie z zewnatrz, bo a nuz dziwnie zareaguje, ale byla pelna radosc z obu stron. gdy luna wpadla na wybieg z mala, to przez pierwszy kwadrans ja przewracala i karcila - "gdzie Ty bylas?" ;-) pelna radosc. obgryzanie sie nawzajem, zabawa, spokoj, a wreszcie ogromna ulga i odpoczynek. kilka wizyt dzis, a Luna wychodzila machajac ogonem i padala na sloncu z zamknietymi oczami. stres, nerwy, bol... co do faceta od malej - wyglada na to, ze psa traktowal jak rzecz. chcial jako prezent na roczek dziecka, a wyszlo, ze to wcale nie jest bezobslugowy przedmiot, ktory na polce polozy, tu imprezka, roczek, to oddal dalekiej rodzinie, ktorej zginal miesiac temu pies. w momencie, gdy zobaczyl, ze nia ma do czynienia z gieldowym handlarzem, ale stowarzyszeniem, ktore nie odpuszcza, kontroluje i wymaga realizacji zobowiazan, to sie przestraszyl... w tej chwili sunie sa razem i poki co zglaszamy sie ponownie do 3 zielonogorskich gazet z info na ich temat i swiezymi fotkami oraz probujemy znalezc dobry dom, dla obu suczek razem. oby sie udalo! trzymajcie kciuki! AM [size=1]edit: poprawiony link do sprawozdania, bo kierowal na 2005 rok[/size] Quote
Iskra73 Posted April 13, 2007 Posted April 13, 2007 Jezu drogi...:angryy: .. To ze Luna bedzie wyla po maluchach to sie spodziewalam , ale tego goscia to trzeba samochodem potracic. No nie ma innej rady i podrzucic go do wujka niecxh sie nim zaopiekuje jak nie bedzie mogl chodzic Quote
elainfo Posted April 14, 2007 Posted April 14, 2007 o bosheee...mozna sie przejechac na ludziach .. .. w zyciu bym nie wpadła na taki finał tej historii.. trzymam kciuki za lunkowych.. Quote
ice_t Posted April 15, 2007 Posted April 15, 2007 [quote name='andre']hej! [I]a mialo byc tak pieknie... mialo nie wiac w oczy nam...[/I] to tak tytulem wstepu. moja radosc byla przedwczesna. Luna zajela sie wedzonymi lapkami, uchem, smakolykami, ale w koncu polapala sie, ze cos jest nie tak. zapachy malej z budy nie sposob bylo tak latwo sie pozbyc. zaczela sie jazda... przerazliwe wycie, piski, szczekanie, proby ucieczki. po godzinie 3 w nocy wcisnela pysk w 5cm przestrzen przy furtce, nie wiadomo jakim cudem odgiela furtke tak, ze pysk... jej utknal. w przyplywie szalu widac miala sile na niewiarygodne odgiecie, a pozniej nie mogla sie ruszyc. wyruszyla z odsiecza (po telefonie od portiera) kolezanka mieszkajaca w poblizu i choc przed 7 musiala byc w pracy, to siedziala z nia do 6. pozniej zmienila ja Ola od nas, ktora przesiedziala z Luna do 13.30 zawalajac swoj projekt "sluzbowy". w taki zmianowy system z krotkimi przerwami przeszly dwa dni. w trakcie tych krotkich przerw Luna oczywiscie wyla tak, ze zwrocili na to uwage mieszkancy calego pobliskiego osiedla. Liczylismy, ze pierwsza doba najtrudniejsza, ale nic sie nie zmienilo. Doszedl zel uspokajajacy i wciaz jazda. Bogusia chodzila tej nocy do niej co chwile, zeby sprawdizc, czy wszystko ok (a od 7 do 17 praca!)... w miedzyczasie akcja "mala", czyli kontrola poadopcyjna. to jest w ogole historia na osobna bajke, ale w skrocie: wszystko uzgodnione, facet czekal dluzszy czas na mala, byl u niej z zona. szukali husky dluzszy czas, mieli adoptowac porzucona sunie z krakowa, ale w miedzyczasie znalazla dom. byli w trakcie wykanczania domu pod zg, z terenem, na krotki czas miala trafic do bloku. umowieni bylismy na obowiazkowa kastracje i cegielka na rzecz potrzebujacych zwierzat ( 1) przez 2 miesiace rodzinke karmimy, odpchlamy, odrobaczamy itd. 2) aby pomagac innym zwierzetom musimy miec jakies datki, bo dzialamy spolecznie, bez wplywow z miasta, gminy itp - vide: [URL="http://idz.zgora.pl/download/sprawozdania/sprawozdanie_idz_2006.pdf"]sprawozdanie finansowe i merytoryczne za rok 2006[/URL], 3) w Gazecie Lubuskiej cyklicznie pojawia sie ogloszenie "szczeniaki rozne do 50 zl kupie", wiec traktujemy to tez jako pewna forme zabezpiecznia 5) coz, ludzie jak cos maja za darmo, to tego nie szanuja i tyle...). przy wydawaniu malej byc nie moglem, bo 12h bylem poza domem, a facet cos narzekal na te kastracje, kasy nie dal, bo on ma roczek dziecka, wiec przelewem, a przeprowadzka wyszla niejasna - nie zaraz, ale pod koniec roku, a moze i nie... Nastepnego dnia kontrola poadopcyjna. Facet wychodzi w gajerku, przeprasza, ze nas nie wpusci, ale ma gosci, bo roczek dziecka, ale wszystko super, na sterylizacje sie oczywiscie zgadza, tylko ktos go wprowadzil w blad, ze po tym nowotwory sa itp. Ogolnie gadka bardzo mila, wszystko super, ale informujemy go, ze powrocimy na rekontrole wkrotce, skoro teraz ma gosci, sprawdzimy warunki po przeprowadzce do nowego miejsca oraz po rui, bo zgodnie z umowa adopcyjna musi ja wysterylizowac i nam przedstawic zaswiadczenie od lekarza weterynarii. OK, wszystko super. uspokojeni wracamy, a godzine pozniej, po 22, telefon, ze on sie musi spotkac w sprawie psa. informuje nas, ze on jednak psa miec na razie nie moze, wiec przekaze go wujkowi i podal adres, aby zrobic korekte umowy adopcyjnej. nastepny dzien rano - pojawilem sie u "wujka". wyszlo na to, ze facet zawiozl im psa jeszcze w dniu adopcji. daleka rodzina zaskoczona mowila - "no bo przeciez on ma dzieci i kota, dlugo pracuje, to jakby mial sie zajac"? w rozmowie wyszlo tez, ze facet jeszcze za psa wzial od nich kase, a przestraszony kontrola poinformowal jedynie, ze "schronisko przyjedzie podpisac umowe adopcyjna i im trzeba kase zaplacic"... "wujkom" przekazalem ksero umowy adopcyjnej, spisalismy protokol z calej akcji, oswiadczcenie w sprawie szczeniaka i oczywiscie znow maluch jest pod nasza opieka. przekazalem im wszelkie informacje na temat legalnej drogi do adopcji psa i sie rostalismy. spotkanie - delikatnie, najpierw obwachanie z zewnatrz, bo a nuz dziwnie zareaguje, ale byla pelna radosc z obu stron. gdy luna wpadla na wybieg z mala, to przez pierwszy kwadrans ja przewracala i karcila - "gdzie Ty bylas?" ;-) pelna radosc. obgryzanie sie nawzajem, zabawa, spokoj, a wreszcie ogromna ulga i odpoczynek. kilka wizyt dzis, a Luna wychodzila machajac ogonem i padala na sloncu z zamknietymi oczami. stres, nerwy, bol... co do faceta od malej - wyglada na to, ze psa traktowal jak rzecz. chcial jako prezent na roczek dziecka, a wyszlo, ze to wcale nie jest bezobslugowy przedmiot, ktory na polce polozy, tu imprezka, roczek, to oddal dalekiej rodzinie, ktorej zginal miesiac temu pies. w momencie, gdy zobaczyl, ze nia ma do czynienia z gieldowym handlarzem, ale stowarzyszeniem, ktore nie odpuszcza, kontroluje i wymaga realizacji zobowiazan, to sie przestraszyl... w tej chwili sunie sa razem i poki co zglaszamy sie ponownie do 3 zielonogorskich gazet z info na ich temat i swiezymi fotkami oraz probujemy znalezc dobry dom, dla obu suczek razem. oby sie udalo! trzymajcie kciuki! AM [SIZE=1]edit: poprawiony link do sprawozdania, bo kierowal na 2005 rok[/SIZE][/quote] ręce po prostu opadaja jak sie cos takiego czyta, dobrze choc że mała trafiła do was z powrotem, bo gorzej jak by coś innego chłop wymyslił. Ale wierzę że będzie dobrze i razem z TZ trzymam kciuki za Lune i małą Quote
Monia70 Posted April 15, 2007 Posted April 15, 2007 Brak mi słów na tego durnego chłopa :cool1: :mad: A woja drogą Lunka znów szczęśliwa :loveu: .Musieliście pewnie ujrzeec piekny widok matki cieszącej się z odnalezienia dziecka :loveu: Quote
Fusica Posted April 16, 2007 Posted April 16, 2007 Nie było mnie na dogo w weekend, wracam a tu takie wieści :-( :-( :-( Nie potrafię wyrazic mojej złości i żalu... Natomiast w pełni popieram pomysł Iskry :angryy: :angryy: :angryy: Tylko ten samochód to jakiś duży musi być...., najlepiej TIR. Miał być Rychowy offik, ale najpierw musze się uporać ze złością. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.