Jump to content
Dogomania

Holi i spółka! Czyli, jak 5 psów, 3 koty w jednym domu spali. 20.09.2020 r. żegnaj Holusiu :(


Istar19

Recommended Posts

no bo szczęśliwy pies - to zmęczony pies
[img]https://lh3.googleusercontent.com/-E52aO1buV2o/UTSMS5wDXrI/AAAAAAAAg7Y/fHxHixzK1VY/s640/DSC02196.JPG[/img]

[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-WhFYb0JbGfw/UTSMUtu_HOI/AAAAAAAAg7g/b5lHG2S1meo/s640/DSC02197.JPG[/IMG]

nic dodać - nic ująć ;)
[IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-CnJJW6P4rfY/UTSMYKS-1wI/AAAAAAAAg7w/6msks8730So/s640/DSC02201.JPG[/IMG]



a jeszcze mam zdjęcia z lasu...

poza tym w lesie mieliśmy przygodę... może kiedyś ją opiszę - ale po co, jak i tak nikt nie przeczyta^^
z drugiej strony w najbliższym tygodniu muszę ograniczyć chodzenie - przez wczorajszy wypadek w schronisku :shake: więc będę mieć więcej czasu po pracy ^^'

Link to comment
Share on other sites

a to się stało, że nie byłam przygotowana na coś, co myślałam że nie może się zdarzyć....skończyło się na ładnym znaku 12 zębów i wielkim siniaku ...po 24 godzinach zamiast przestać przeszkadzać to jeszcze bardziej zaczął zawadzać....ot nauczka na przyszłość - psy mają zęby i potrafią jednak ich używać nie tylko przy jedzeniu czy zabawie ^^'

a przygodę jeśli chcesz to opiszę - pewnie na początku tygodnia ;) tylko potem proszę ładnie ją przeczytać ;P

Link to comment
Share on other sites

dziś jeszcze tylko dodam małą sesję dzięcioła ...skubaniec był jakieś 20 metrów nad ziemią ^^
[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-RrLYgxz250o/UTo-N6ekoJI/AAAAAAAAg-4/j1FHdoSpraU/s640/DSC02250.JPG[/IMG]

[IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-cmkrpikBNn4/UTo-OloQD-I/AAAAAAAAg_A/JOFVStVK6NA/s640/DSC02251.JPG[/IMG]

[IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-ZmSryv7kZd8/UTo-QtDKreI/AAAAAAAAg_Q/a7lROqPobz0/s640/DSC02253.JPG[/IMG]

[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-_ftUZjDyG04/UTo-RuDNtWI/AAAAAAAAg_Y/MPp0rJ_R-Os/s640/DSC02254.JPG[/IMG]

a na koniec najlepsze ujęcie - bo ptaszek przez chwilę był w bezruchu :D


[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-oPGdUxuChxE/UTo-PtOXxSI/AAAAAAAAg_I/x6g9CL63yYE/s640/DSC02252.JPG[/IMG]

swoją drogą tak sobie myślę, ze to psisko wczoraj to po prostu chciało mi L4 załatwić...a ja tego nie zrozumiałam i poszłam do pracy ...oj ja głupia^^'

Link to comment
Share on other sites

[url]https://lh6.googleusercontent.com/-QxKNec2MKHk/UTSHH8l-YPI/AAAAAAAAgpM/JyE_bIMkg-o/s512/DSC01932.JPG[/url] Jaki miły, przyjacielski piesek :loveu::loveu::loveu: :eviltong:

[url]https://lh6.googleusercontent.com/-UyGG8Hw0BgM/UTSH57I6upI/AAAAAAAAgsU/_uZFW-J8w_k/s640/DSC01972.JPG[/url] kojarzy mi się z Krecikiem :evil_lol:

[url]https://lh5.googleusercontent.com/-VkrOuU-jxRU/UTSJoPZEEAI/AAAAAAAAgyI/_NGr4qYptoA/s640/DSC02073.JPG[/url] ogon :loveu:

[url]https://lh5.googleusercontent.com/-R9HGI_KQq7E/UTSJweYXwOI/AAAAAAAAgyo/vFaCnv4LAfA/s512/DSC02082.JPG[/url] :loveu: Jaka dumna :loveu:

[url]https://lh5.googleusercontent.com/-l6KlhLPlI2g/UTSKh5vFUqI/AAAAAAAAg1s/gDBdmcVW8no/s640/DSC02117.JPG[/url] boskie :P

O Matko! Mam nadzieję, że nic poważnego się Ci nie stało jednak... ;)

Link to comment
Share on other sites

historia historią...jutro ..tak jutro usiądę i napiszę :D bo dziś w pracy sajgon..jutro powinno być lepiej

ślady zębów są, wielki siniak na pół uda jest - będzie pamiątka na dłuższy czas^^'
ale już właściwie nie boli ...znaczy jak coś oprę o nogę czy źle stanę to tak, ale poza tym już nie kuśtykam :D tylko z bieganiem muszę się na razie pożegnać - nawet kilka metrów to za dużo.

eh pogoda nam się zepsuła, zimno, mokro i nieprzyjemnie

Link to comment
Share on other sites

[I]słońce wznosiło się nad światem. Jeszcze chwila...moment i ukaże się nad wierzchołkami drzew. Obudzi się życie, pójdzie spać noc. Ale jeszcze go nie ma, wilcza godzina trwa. Biegnie w mroku przed siebie. Ucieka co sił w nogach. Słyszy jak za nim gna zło. Nie odwraca się, wie, ze śmierć jest tuż tuż. drzewa go chronią, lecz serce nie daje już rady, krew burzy się w ciele, płuca palą....nogi potykają się o siebie, korzenie okazują się zdradzieckie. Huk wdziera się w jego świadomość. Nogi gubią rytm, upada. ciemność. słońce nie zdążyło wzejść. Las zamarł w ciszy....jesień ustępuje zimie.
[/I]
[CENTER][I]*[/I][/CENTER]


Dzień zaczął się jak zwykle. Budzik zadzwonił raz...dostał po klawiszach. po 10 minutach znów wydał z siebie dźwięk - i znowu mu się oberwało. Desperacko zadzwonił po raz trzeci....no dobra, niech już będzie wstaje. Holi popatrzyła jak na niespełna rozumu istotę - no co Ty już? I przewracając się na drugi bok wzdychnęła zrezygnowana. Przecież niedawno, co położyliśmy się spać! to nic, rozglądam się za Maszą. Jest tam, widzę wybrzuszenie pod kołdrą. mówię POBUDKA! i ją odkrywam...Masza wstaje, przeciąga się i..wciska się z powrotem pod przykrycie....i to niby ja jestem leń i śpioch! przyłożyłam zrezygnowana głowę do poduszki....

Budzik znów dzwonił zniecierpliwiony. Co jest? myślę. patrzę na zegarek i odkrywam, że minęła godzina! teraz to już nie ma bata i wstać trzeba. Zrywam się z łóżka, odkrywam psy (bo i Holi zdążyła wejść pod kołdrę) i mówię - wynocha z sypialni. czas zamknąć ten pokój spokoju by uchronić łóżko przed Sol.
Sol już zaczęła swój koncert - daj jeść daj jeść (czyli miauuuuuu, miauu, miaaaaauuuuuu), ale nie ze mną te numery. Patryk ją nakarmił zanim wyszedł do pracy (czyli gdzieś w czasie mojej nieplanowanej drzemki . Widząc, że nic nie zdziała, idzie obrażona do łazienki...nasikać obok kuwety....ale to ja już wole te polane kafle niż oblany nowy fotel - ale o tym kiedy indziej...

Po śniadaniu i sprzątaniu kocich wydzielin nadszedł czas na spacer! To nic że do pracy na popołudnie. Słońce wzeszło radośnie, ogrzało ziemię, stopiło śniegi, pogoda wymarzona.
Spakowaliśmy psi prowiant (smaczki, co by Masia się słuchała lepiej) aparat, chusteczki woreczki i wyruszyliśmy w drogę. Hałas na ulicach nie miłosierny - ludzie chyba już w ogóle nóg nie używają, tylko te samochody motory i inne cuda techniki. Za to, kiedy doszliśmy do lasu otoczyła nas cisza....spokój i ta niema ekscytacja wiosenną pogodą. Wzrok przyciągały promienie słońca przebijające się do ziemi i nagich drzew które łapały promyki swymi cieniutkimi gałązkami i aż drżały pod ich blaskiem.

Cisza...tam..tam jest dzięcioł, stuka w tylko sobie znanym rytmie. Z kolei z drugiej strony słychać wesołe sikorki skaczące po krzaczkach jeżyn. Kos nagle wyskoczył na ścieżkę z gałązką w dziobie. Nie spodziewał się nas spotkać. Masza na szczęście wmurowało na chwilę i zdążyłam powiedzieć : odpuść sobie! Odpuściła. Kos poleciał do swego gniazda. po zimie trzeba odbudować to i owo.
W pewnym momencie rozglądam się wokół, widzę Holi zaraz pod nogami...ale gdzie jest Masza? wołam...nic. Gwiżdżę....dalej nic... wpatruję się w las wokoło...i widzę, jest tam! Ale nie wraca....to nic, Masza zawsze wraca, jak odchodzę. no to poszliśmy dalej z Holi. Wpatrywałam się w słoneczny las, błękitne niebo...odnalazłam dzięcioła na drzewie, aż nagle zatrzymałam się, patrzę na zegarek - minęło 10- minut! 10 minut a Maszy ani widać, ani słychać....znaczy to, że nie było jej słychać to akurat dobrze - cisza w jej przypadku jest święta i oznacza brak kłopotów. Ale co zrobić, gdy pies zniknął W pierwszym odruchu myślę - idę dalej, ale potem pojawia się drugi głos - hola, dziewczyno, co Ty wygadujesz?? No tak ..po Maszę trzeba wrócić..o ile gdzieś nie pognała!
no i wróciłam na miejsce, gdzie po raz ostatni widziałam tego szczura...i co ukazało się moim oczom? obrazek niewinnego pieska siedzącego na środku ścieżki i patrzącego ze wzrokiem mówiącym - no i gdzie byłaś tak długo?.....ot cały Masiek...
Będąc w komplecie ruszyliśmy dalej....czy gdybyśmy wiedzieli, co nas spotka - wybralibyśmy tą ścieżkę? czy gdyby Masza się nie zagubiła w czasoprzestrzeni poszlibyśmy tą drogą "na skróty"?

cdn


a teraz kilka zdjęć lasu ;)
[IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-T_Vzmldvgzc/UTo9VaUp01I/AAAAAAAAg8Y/51CGOJvgzeo/s640/DSC02209.JPG[/IMG]

[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-RwSgOIYUOKs/UTo9bZ5UNYI/AAAAAAAAg8o/CH3bvv8NUMc/s640/DSC02214.JPG[/IMG]

promienie spływające na ziemię
[IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-ncLzPwq5viU/UTo9n8-tyCI/AAAAAAAAg9I/UpuWjg5ZS38/s640/DSC02222.JPG[/IMG]

błękit nieba
[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-8VKgc5ufcKE/UTo93tiLhwI/AAAAAAAAg94/brQCRG9JBIg/s640/DSC02239.JPG[/IMG]

i słońce
[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-RPJpx_MLBNE/UTo9-dqONZI/AAAAAAAAg-I/ayHHPeiZY7U/s512/DSC02242.JPG[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[I]Śnieg spadł z nieba nieoczekiwanie. Wieczorem go nie było, ranem już otulał świat pierzyną. Miękki puch wznoszący się wraz z wiatrem. ze śniegiem na świat spadła cisza. przytłumione dźwięki życia nie miały energii by wybić się ponad cichy szmer. W leśnych ostępach zapanował letarg..pamięć o lecie i jesienni zapadła w sen zimowy. Do wiosny nie miało zdarzyć się nic....
*

[/I]Czy gdyby Masza się nie zgubiła, powodując, że czas zaczął nam uciekać, czy chciałoby nam się badać nowe ścieżki? z myślą, że mamy nie wiele czasu. A może tak miało być? Może Masza miała zostać daleko w tyle....spowodować szybsze bicie serca, spotęgować strach - że coś jej się stanie. Tak, by uzmysłowić głupiemu ludzkiemu sercu, że to co ma, jest dla niego najważniejsze, a sama myśl o stracie, jest nie do zniesienia.....wybryk Maszy przypomniał mi, ze sztuką jest kochać pomimo wad...nie dla zalet. dlatego wciąż toleruje Sol i jej wybryki...bo jak miałabym żyć bez niej?
Jestem pewna, że zapodzianie Maszy w środku lasu, było jakimś większym planem, czymś , co miało się stać, byśmy wybrali niepewny skrót i spotkali leśne Dusze.

A zaczęło się niewinnie. wydeptany leśny trakt nie ginął pod zeszłorocznymi liśćmi, śnieg nie zalegał po zapomnianych rowach. Słońce nagle nie skryło się za chmurami - świeciło tak, jak przedtem. Tylko cisza zdawała się zmagać. Z początkiem nie zauważyliśmy tego, ale po chwili spostrzegłam, że Holi strzyżę uszami, rozgląda się trwożnie dookoła. Masza przystaje co chwilę i również nasłuchuje. Co jest? Cisza...ptaki umilkły.
To nic. Mówię do moich kompanek. idziemy dalej. cofać się nie będziemy! czyżby? Masza nagle stanęła z łapą podniesioną - takiej stójki już dawno u niej nie widział nikt. Piękna postawa, głowa równo z tułowiem, kikutek ogona sztywno postawiony ku górze. To wszystko dało mi do myślenia i sekundy czasu na szybką reakcję. Po raz drugi tego dnia kazałam Maszy odpuścić. To nic, że nie wiedziałam, co...cokolwiek Masza wystawiała musiało być duże...inaczej Holi nie patrzyła by zza moich kolan wzrokiem, który mówił - zabierzcie mnie stąd!
To wtedy dotarł do nas szmer. z początku ciche człapanie po miękkim błocie, nabierało na sile. Za nam była ścieżka, przed nami szlak ginął w starej leśnej szkółce. to stamtąd dochodził odgłos kroków. kroków nie dwóch nóg, ale kilkunastu....rytmiczne człap, człap, człap...W gęstwinie niskich iglaków nie było nic widać....ptaki wciąż milczały, wiatr zamarł w bezruchu....Masza stała wciąż sztywno w oczekiwaniu na leśnego ducha....

cdn

Link to comment
Share on other sites

Na czym to ja..a tak...świat zamarł w oczekiwaniu. cokolwiek czaiło się między drzewkami, czekało na odpowiedni moment....Każdy mięsień na chudym ciałku Masi drżał z podniecenia, Holi stała jakby wypuściła korzenie - wpatrzona w ten jeden punkt, który zdawał się kryć wszystko. Nie słychać było już człapania, w tamtej chwili usłyszeliśmy cichy oddech - nie mógł być nasz, choć może nam się tylko wydawało, ze coś tam jest? Nie! nagle spomiędzy gałązek wyjrzał szary ryjek.... wcale nie mały, na sporej wysokości. Nozdrza na nim się rozszerzyły, zwierze prychnęło, po czym wysunęło całą głowę zza drzewek. krok w przód...i już przed nami stał wielki dzik. patrzył się bez lęku. Za to w naszych piersiach serca zamarły. Ani kroku, ani kroku - powtarzałam w myślach jak mantrę, by Masza nie wyskoczyła, jak to ona tylko potrafi, ze szczekaniem i zębami. Przy dziku wyglądała na jeszcze mniejszą! Spokojnie....chicho gwizdnęłam by zwrócić uwagę Maszy, krok w tył....idzie za mną i Holi, kolejny krok - byle spokojnie. nie odwracać się plecami, nie patrzeć w te czarne oczy....jeszcze jeden krok....za nami coś zaszeleściło. To tylko ptak - myślę...nie to nie ptak. Głośne prychnięcie rozwiało nadzieje. Za nami kolejny pysk, kolejne racice ryją ziemię. Co nam pozostało? dzik za nami, dzik przed nami, a w starej szkółce kolejne leśne duchy. Odcięły nam drogę powrotu, nie dały przejść dalej. Ścieżka nie byłą już bezpieczna. Jedyne co nam pozostało, to skierować się między połamane drzewa, w głąb lasu.....
Idąc powoli, byle dalej od Leśnych Istot, zostawiłyśmy za sobą nieznany szlak. Witał nas nieprzebyty las. Nasłuchiwałyśmy. Holi zmiatała ogonem wszelkie liście, uszy kładła po sobie, bo coś wciąż za nami podążało. słyszeliśmy ciche - człap, człap - choć ziemia wcale nie była bagnista. Do naszych uszu docierał szum liści na wietrze - ale przecież drzewa teraz są nagie....Ptaki wciąż milczały...

cdn

Link to comment
Share on other sites

Prawda ze Małżonce nieźle pisanie wychodzi. Mozna byc dumnym :)

Dalszego ciagu jeszcze nie ma gdyz zapewne Marzena (nie) rozważa jak wpleść w historię zaproponowany przeze mnie wątek laserowych dinozaurów grabiących jesienne meteoryty w odległej części lasu :)

Wszyscy czekaja niecierpliwie :

[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-y9G3pXUsl04/UULVf_Pwv7I/AAAAAAAAEEU/UHrqgBoG8JY/s640/DSC_2635.JPG[/IMG]

[IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-Zckasu_Jm8c/UULUhKOe0uI/AAAAAAAAECw/22tWZq7U6Tk/s640/DSC_2475.JPG[/IMG]

[IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-FGlg1Viztrs/UULUPQeh3CI/AAAAAAAAECY/RhEpkKX1mRs/s640/DSC_2416.JPG[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[I]Zima spuściła z tonu. Śniegi stopniały pod pierwszymi, w tym roku, ciepłymi promieniami. Trawa nieśmiało zaczęła się podnosić. Drzewa obudziły się z zimowego letargu. Cały świat chłonął, jak potrafił pierwszy przejaw wiosny tej zimy. Wraz z Lasem obudziły się Leśne Istoty. Z odejściem śniegu wiele trosk przestało mieć znaczenie - jedzenie znów leżało na ziemi, woda odmarzła, a nocą kończyny nie sztywniały aż tak. Jednak nie tylko to, co żyje powróciło....
[/I]
Coś za nami podążało.....niezmiernie, równym tempem, nie zmieniając dystansu. Za każdym razem, jak chcieliśmy zmienić kierunek, by dotrzeć do znanych ścieżek, coś rzucało nam kłody pod nogi. Dosłownie i w przenośni. Pojawiały się powalone wielkie drzewa, albo takie, które straszyły swą kruchością i tylko czyhały by przewrócić się wprost na nas. Nie tylko drzewa i krzewy stawały nam na drodze. Napotykaliśmy bajorka, bagniska i wielkie dziury w ziemi. Tak więc zdawało by się, ze nie miałyśmy wyboru. Musiałyśmy iść tam, gdzie pozwalał nam las, gdzie Coś nas kierowało...
W pewnej chwili ciszę rozdarł cichy krzyk. Nie...nie krzyk...to nie było ludzkie, brzmiało bardziej jakby ....nie potrafię tego opisać. Krzyk ucichł. rozejrzałyśmy się w około. Skąd przyszłyśmy? Byłam pewna, ze mijaliśmy stary powalony dąb, a obok niego suchą sosnę....teraz nie widziałam ani dębu, ani sosny, a tym bardziej jakiegoś przejścia pomiędzy krzakami. Stałyśmy na polanie, gdzie liście były wyleżane...jakby nie dawno ktoś na nich spał....Las zaprowadził nas wprost w leże Leśnych Istot....

cdn

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...