Jump to content
Dogomania

BLUSIA (dawniej Gandzia) za tęczowym mostem [*]


Kajusza

Recommended Posts

Noelle - w schronisku z którego zabrana została gAndzia również usypia się i to bardzo rzadko tylko skrajne przypadki, więc w schronisku by na 99,9% nie została uśpiona ale jej problemy by się nasilały, dlatego dziewczyny wyciągnęły ją do hoteliku ze szkoleniowcem, by codziennie chociaż chwilę ktoś mógł jej poświęcić.
z tego co można przeczytać na wątku gAndzia przywiązuje się do swoich tymczasowych opiekunów i tylko z nimi współpracuje, jednak w trakcie swoich napadów nawet oni mają problemy, żeby ją uspokoić i opanować
owszem gAndzia nie jest agresywna, ale za to bardzo pobudliwa i to na pewno jest duży problem.

Noelle, Rumi - ja wszystko rozumiem, tzn że znacie z autopsji przypadki psów gorszych niż gAndzia które znalazły odpowiednie domy, ale na prawdę jest bardzo mało osób z domem z ogrodem, które zdecydują się na adopcję tego typu psa. ja osobiście nawet mając warunki bym się nie podjęła takiego obowiązku pomimo tego, że psy bardzo kocham i staram się im pomagać jak tylko umiem

sunia szuka domu od ponad 1,5 roku i nie było żadnych sensownych zapytań o nią
a wydawać komuś psa nieadopcyjnego? to już kwestia własnego sumienia

wiem, że na pewno Kajusza nie chce usypiać gAndzi po to, żeby pójść na łatwiznę i 'rozwiązać problem', bo nie po to tyle czasu o nią walczyła, ogłaszała, wydawała pieniądze i poświęcała czas na myślenie co dalej i szukanie pomocy, by na koniec tak po prostu wydać wyrok.

wierzę,że decyzja która zostanie podjęta będzie najlepsza dla wszystkich
a ewentualna eutanazja nie jest aktualnie jedyną opcją, więc jeżeli ktoś faktycznie może jakoś pomóc to na pewno pomoc się przyda

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 1.8k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

ale no to mówimy, po prostu Gandzia nie może zostawać w domu pod nieobecność właścicieli, tylko musi zostać na na ogrodzie (niech kupią budę i po sprawie, a jak będą w domu, Gandzia też tam będzie :) )- i takich ludzi trzeba szukać! :)

rozwieście jej ogłoszenia po okolicy, zanoscie plakaty do wetów i sklepów zoologicznych koniecznie!

Gandzia jest kochana, ładna, trzeba wierzyć - to przyciąga dobre wydarzenia! :) wreszcie znajdzie dom! w końcu nie takie problemy mają psiaki i znajdują domki :)

[B]czikusiowa,[/B] miałam podopiecznego w schronisku, który spędził tam 9 lat. niszczył w domu pod nieobecność właścicieli. znalazł dom z ogrodem, pod nieobecność pani zostaje na zewnątrz i były jaja, bo pies na początku robił podkopy pod ogrodzeniem i uciekał. inny tego typu pies spędził w Schronisku lat 6 (mix ast) i również znalazł odpowiedni dom, mimo iż też szczeka i niszczy. ten drugi miał nawet opinię agresywnego. skrajne przypadki tyle czekają na dom, a to naprawdę rzadko się zdarza. Tajga znalazla dom po roku, a Sonia na przyklad, po kilku miesiącach - także niszczą w domu pod nieobecność. jak będziecie się tak nastawiać, to nic dobrego z tego nie wyniknie. Gandzia z tego co widzę, nie radzi sobie z ekscytacją, więc musi mieć spokojny dom, gdzie nie będą się z nią bawić, np. w szarpanie ani w nic, co ją nakręca, zabawa musi być kontrolowana, no i najważniejsze to fizyczne zmęczenie psa. również wiem z doświadczenia. ;) przykłady nadal mogę podawać, ale po co. najważniejsze jest dobro Gandzi, to nie jest pies nieadopcyjny, jakieś tam problemy psa, nie czynią od razu z niego nieadopcyjnego, no błagam..

Edited by Noelle
Link to comment
Share on other sites

napisałam post i mi go wrąbało

[B]Ania konkretny przykład który opisujesz kiedy Gandzia nakręciła się na smycz kiedy chciałam ją zapiąć

Łukasz ją ogarnął w kilka sekund i zapiął na smycz ale musiał ją otrzeźwić bo próbowała wskoczyć mu na głowę tak jak mi[/B]

a resztę co napisałam i mi "zginęło" napiszę jutro

Link to comment
Share on other sites

Dziewczyny, czy Wy myślicie, że ogród rozwiązuje sprawę? Czy samo przebywanie w ogrodzie sprawi, że Gandzia przestanie się nakręcać?
Czy któraś z Was, broniących Gandzi (a raczej sprzeciwiająca się jej uśpieniu) ma ogród, a w nim psa podobnego do Gandzi?
Pewnie nie. Ja wiem, co znaczy taki pies (a pewnie moja Marusia to przy Gandzi pikuś).

Ale mam wyobraźnię - powyrywane drzewa, krzewy, poniszczony trawnik, przeorane grządki, powygryzana kora... poprzegryzana siatka ogrodzeniowa, podkopane fundamenty domu, zeżarte ściany zewnętrzne w budynku... mam pisać więcej? Czy ktoś mający ogród, wziąłby takiego niszczyciela pod swój dach? W jakim celu?
Ja się wściekam na swojego psa, gdy sika mi na trawnik i wypala trawę, gdy kopie w miejscach gdzie są krety, gdy zrównała mi z ziemią piękne rododendrony... A to naprawdę nic w porównaniu z tym, co może zdziałać Gandzia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Noelle']ale no to mówimy, po prostu Gandzia nie może zostawać w domu pod nieobecność właścicieli, tylko musi zostać na na ogrodzie (niech kupią budę i po sprawie, a jak będą w domu, Gandzia też tam będzie :) )- i takich ludzi trzeba szukać! :)[/QUOTE]

Ona by ten ogród rozniosła moim zdaniem... a ogrodzenie to chyba by musiał być murek na 3 metry bo skoczna jest...
Ja nie widziałam jej teraz, w hoteliku, więc nie wiem, jakie podłoże mają jej zachowania: czy to lęk separacyjny (brak człowieka powoduje frustrację) czy tak na nią działa zamknięcie w pomieszczeniu i potrzebuje przestrzeni czy po prostu ona tak ma, że nadmiar emocji wyładowuje na przedmiotach niszczac je.
Wnioskuję, że chodzi o trzecią opcję, bo Gandzia za ludźmi za bardzo nie jest i z tego co pamiętam, to zarówno poza boksem jak i w boksie zachowanie miała takie same: ciągła potrzeba działania.
To nie jest pies, który, jak się go puści samopas na ogrodzie, powącha trawę, popatrzy przez siatkę, zrelaksuje się i położy...
To się może wydawać niewyobrażalne, ale ona jest naprawdę specyficzna w swoim zachowaniu. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam, u tego psa nie było on/offa.
Człowiek który by ją wziął, musi być w 100 % świadomy że czeka go kupa pracy, niejedne zniszczenia...
Co do budy - na drugi dzień by jej nie było, ona wygryzała ściany boksu w schronie, wszystko. Tym bardziej by sama do niej nie weszła, bo nie lubi ograniczeń.
Nie można ludziom wcisnąć kitu, że piesek po prostu nie chce zostawać sam... i że to jedyny problem.
To musi być człowiek świadomy DUŻEGO problemu, gotowy stoczyć walkę - bo tak to bym nazwała, silny fizycznie i bardzo zawzięty. Przeciętny Kowalski nie da rady, nawet jeśli będzie siedział w domu cały czas, bo ona ma problem z upięciem na smycz i wyjściem na zewnątrz, na każdym kroku coś.
Żeby nie było, uśpienie Gandzi to ostatnia rzecz jakiej bym chciała. Chciałabym dla niej jak najlepiej. Ale napisałam to, żeby Wam zarysować sytuację, jak jest.
Trzeba by znaleźć osobę, która świadomie przygarnęłaby problem.[B] Świadomie[/B]. Bo inaczej weźmie psa, wystraszy się, zrazi i Gandzia w ciągu kilku dni jak nie szybciej wróci do hotelu, a to spowoduje dodatkowe emocje i stres...
teraz pytanie, czy jest szansa żeby kogoś takiego znaleźć? Kto chce problem na głowę?
Wieloletnie działaczki na dogo i osoby mające na co dzień styczność z przeróżnymi psami nie zobowiązały się chociażby do wzięcia na DT. Chętnego nie ma. Im bardiej osoba jest w tym temacie, tym bardziej gandzi nie chce...
A czy zwykły zjadacz chleba się podejmie? Trzeba ten przykry fakt wziąć niestety pod uwagę :(
Bo nie dość że chęci z niczyjej strony ni widu ni słychu, to jeszcze trzeba mieć warunki...

Edited by Milka__
Link to comment
Share on other sites

agnieszka32 - osobiście nie, ale znam ludzi, które takie psy mają (dodatkowo są w nich zakochani). ;)


po drugie, Gandzia jak wnioskuję NIE MA lęku separacyjnego, niszczenie jest spowodowane dominacją (nie jest "za człowiekiem").

niszczy, DOBRZE, w schronisku 10384848993092092010 psów szaleje tak w boksie, u nas pies rozszarpywał budę od środka, dosłownie, skakał do sufitu i robił fikołki w powietrzu (Cane Corso, 3 nieudane adopcje, 4(?) razy groziło uśpienie z powodu agresji + nikt nie był w stanie do niego wejść przez pewien czas)! pies dominujący i sfrustrowany. znalazl dom. pod nieobecność właścicieli siedzi w kojcu, w którym nic nie może zniszczyć. powiedzcie mi, czy Gandzia 3 razy dziennie wraca do boksu padnięta po wysiłku fizycznym I UMYSŁOWYM? nie sądzę, gdyż w hotelu nie ma aż takich cudownych warunków. obok Gandzi w kojcach są inne psy, które ją jeszcze bardziej "podkręcają" szczekaniem i ekscytacją.

nie rozumiem co Wy mi próbujecie udowodnić... że to jest pies absolutnie nieadopcyjny? chcecie jej dobra czy nie? bo ja próbuję uświadomić Wam po prostu, że zamiast skupiać się na tym co złe, wszystkie siły powinno się włożyć w szukanie temu psu domu, odpowiedniego - bo takie są (jeśli ktoś ma wątpliwości - ja zapraszam do mnie, możecie mi potowarzyszyć w kilku wizytach poadopcyjnych)! jeśli wściekasz się agnieszka na swojego psa, że sika Ci na trawę, to Gandzia do Ciebie trafić nie mogłaby i tyle. a są ludzie, którzy do swojej trawki takiej uwagi nie przywiązują. lub którzy mają możliwość wybudowania kojca. czy ogród/kojec załatwi sprawę? nie. ale UŁATWI. dużo wysiłku fizycznego i umysłowe ćwiczenia na pewno też pomogą.

czy "zwykły zjadacz chleba ją weźmie"? może nie, raczej osoba, która lubi wyzwania, ale tacy ludzie także są. a Gandzi w całkiem złym świetle nie można przedstawiać, bo kto ma ją chcieć, gdy usłyszy na wstępie coś w stylu "musicie państwo wiedzieć, że Gandzia rozwali Wam cały ogród, dom i w ogóle wszystko, na pewno ją chcecie?" ?? nie sądzę, że tak mówicie, ale takie macie do tego nastawienie... całkowicie negatywne... tak nie można! jak każdy pies, Gandzia MA TEŻ DOBRE CECHY, ludzie biorą psa (oprócz tych idiotów, co biorą "na wygląd"), gdyż spodobała im się jakaś cecha tego psa, jego charakter. i ta dobra cecha dominuje nad problemami (które oczywiście, ludzie powinni znać). więc trochę wiary w tego psa, ludzie! jak się będziecie tak negatywnie nastawiać, nic dobrego z tego nie wyniknie, może zauważycie jakieś jej dobre cechy? i całą energię włożycie w szukanie tej sunii odpowiedniego domu? bo warto... wieloletnie działaczki dogo jej nie chcą, ok, ale pomyślcie też, że ludzie z dogo raczej nie biorą psów z dużymi problemami, bo w domu mają już inne uratowane psy (czasem całą gromadkę) i pełno obowiązków na głowie... dlatego pewnie nie podejmą się psa, na którego trzeba poświęcić więcej czasu niż na przeciętnego, to jest normalne.. ja osobiście nigdy z dogo DT psu nie znalazłam, wyjątkiem był chyba Ringo, sfrustrowany amstaff, który nakręcał się w boksie do tego stopnia, że rzucał się z zębami na ludzi i tylko jedna osoba swego czasu była w stanie do niego wejść. ast na wejściu rzucił się na swoich przyszłych opiekunów (agresja lękowa), bardzo niefajnie, ale w rezultacie psina ma najlepszy w tej chwili DT na świecie. ;)

widziałam Gandzię, problemy z ekscytacją widać od razu, niestety nie miałam przyjemności lepiej jej poznać, oprócz pomiziania przez kraty w hotelu. i możecie mi zarzucić, że "ja jej nie znam i dlatego tak mówię", ale wierzcie, jestem w stanie sobie wyobrazić jej problemy, i mówię szczerze - nie takie psy z Krakowa znajdywały dom.

Kajusza, nie ma co się załamywać, nie wolno się poddawać, wiadomo, każdy ma chwile zwątpienia i to jest normalne, ale trzeba sprawę Gadzinki doprowadzić do końca, rozwieście plakaty, ogłaszajcie ją gdzie się da. :) nie odbieraj źle moich postów, faktycznie emocjonalnie do tego podeszłam, bo pewne rzeczy mi się nie spodobały, ale to przecież wszystko dla dobra tej psiny. :)

Edited by Noelle
Link to comment
Share on other sites

Rozważania Kajuszy są perspektywiczne… co dalej, co będzie jak skończy się „zapas” kasy na hotel.


Gandzia to żywioł. Wesoła a może raczej „roztrzepana” suczka, nie wykazująca agresji do człowieka. Dla niej człowiek to „dawacz smaczków” … nie ma smaczków to i Gandzia ma go raczej w poważaniu. To taka zosia-samosia. Na spacerze puszczona luzem, jest w ciągłym ruchu,mam wrażenie, że ona potrafi być w kilku miejscach jednocześnie.Włazi do każdej kałuży, kładzie się w każde błotko … taki prosiaczek. Zawołana wraca natychmiast i siada oczekując nagrody.Łyknie co dostanie i dalej leci … ona nie ma czasu dla człowieka.
To nie jest diabeł wcielony, to jest po prostu bardzo nieszczęśliwe psisko które nie ma pojęcia, że życie może wyglądać inaczej.


„takiego psa jeszcze tu nie mieliśmy”to słowa Łukasza i Marka


jeśli chodzi o smycz, ona ma respekt i toleruje, kiedy zapnie ją Marek czy Łukasz
i to by było na tyle
Gosia też mogła ją na smycz zapiąć,jednak Bożenka widziała co działo się kiedy próbował zapiąć ją mąż Gosi. Wszystko co stało wokoło fruwało a Gandzia latała jak wróbel.


Taką akcję miałam okazję zobaczyć kiedy to postanowiłam, że zapnę ją na smycz i „będziemy sobie spacerować”. Mój Krzychu nawet zdjęcia nie zrobił bo go zatkało. Ona za wszelką cenę próbowała odebrać mi smycz.Nakręciła się tak że „nie patrzyła” za co łapie, gdyby miała zęby to miałabym pogryzioną rękę i to do samego barku.
Łukasz odebrał jej smycz sposobem jednak musiał zasłonić się kolanem żeby nie wskoczyła mu na głowę tak jak mi, dopiero jak się hukła o jego nogę to„otrzeźwiała”.
Wtedy dopiero komenda siad, FE i zapiął ją normalnie.


Jej potrzeba człowieka z jajami,człowieka który od pierwszego spotkania pokaże, że to on dowodzi.


I choć gAdzik łasy jest na żarcie tow takiej chwili smaczki nie wchodzą w grę, smaczka to mogłam sobie ja zjeść na pocieszenie.


Jeśli chodzi o pozostawanie w boksie czy pokoju.
W pokoju próbowała „wyjąć”drzwi to trafiła do innego, gdzie drzwi są „pancerne”, znaczy się obite tak, że ruszyć ich nie może. Nie może ich ruszyć to rozpierniczyła meble. Robi to wtedy gdy inny pies idzie na wybieg.Prócz tego wali w drzwi, skacze, szczeka. I nie ma znaczenia, że chwilę wcześniej wróciła z długiego spaceru.


Myślałam, że jak będzie na zewnątrz, będzie widziała opiekunów, będzie miała kontakt wzrokowy z innymi psami to jakoś ją to uspokoi, no że nie jest odizolowana.
Niestety efekt wręcz odwrotny, świr paleta normalnie. Gryzienie krat itd. Marek przeniósł ją do pokoju żeby sobie pyska nie rozwalała.
Teraz tak analizując chyba wiem dlaczego u Gosi „straciła” zęby. Ona prawdopodobnie jechała siatkę próbując się wydostać tak między innymi.
Jak Ania ją tam zostawiała to gAdzik trafił do dużego boksu z łóżkiem. Jak Bożenka u niej była to Gandzia była w niewielkim boksie, myślę, że została przeniesiona bo zaczęła niszczyć łóżko.


Ją trzeba by nauczyć normalnego życia, że człowiek nie tylko smaczki daje za ładny siad, że głaszcze, przytula, rzuca piłeczkę. Że z człowiekiem jest fajnie. Tylko skąd wziąć tego człowieka kiedy nawet ogłoszenie o tym że szukamy płatnego DT (karma itp. + kasa za opiekę) nie dało żadnego efektu.
Ja nie tylko nie mogę jej wziąć do siebie bo nie mam na to warunków, ja nawet nie mogę jej odwiedzać na tyle często by poznała innego człowieka. Żebyśmy mogły spędzić ze sobą trochę czasu. A przyczyna leży w kasie po prostu. Odwiedziny raz na miesiąc niestety nic nie dadzą.


Czesiek też był specyficznym psem,też niszczył itp.
Znalazł dom … fajny dom z fajnymi ludźmi.
Wioska, stare podwórko bez pięknego trawnika gdzie może biegać całymi dniami z tym swoim bomerem. Jak chce śpi w domu, jak nie chce śpi na dworze.
Dostaje jeść, jest kochany i wiedzie beztroskie życie.
Tyle ze Czesiek nie wyrywa ludziom z rąk przedmiotów (bo u Gandzi nie tylko o smycz chodzi).
Nie pożera konewek, nie wyrywa z rąk węża ogrodowego, miotły, grabi itd.


Z Gandzią trzeba by nauczyć się żyć i nauczyć ją życia u boku człowieka...

A mówiąc o lekach na wyciszenie ... zastanawiałam się czy gdyby takowe dostawała czy uspokoiłoby ją to choć na tyle żeby sprawdzić czy ona może "być innym psem". Czy podczas przyjmowania równie łatwo będzie popadać w ekscytację. Bo ona zwyczajnie "nie radzi sobie z emocjami".

Edited by fioneczka
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Noelle']po drugie, Gandzia jak wnioskuję NIE MA lęku separacyjnego, niszczenie jest spowodowane dominacją (nie jest "za człowiekiem"). [/QUOTE]

Co masz na myśli z tą dominacją, bo naprawdę nie rozumiem?

Nikt się jeszcze nie poddał, tylko patrzymy realnie na problem, bo tak jak fioneczka napisała, nikt jej nie chciał nawet na płatny DT wziąć.
I co wtedy, gdy skończy się kasa... pies trafi do schronu? Chodzi o pieniądze, które kurczą się w błyskawicznym tempie, a chętnych nie ma.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Noelle']nie rozumiem co Wy mi próbujecie udowodnić... że to jest pies absolutnie nieadopcyjny? chcecie jej dobra czy nie? [/QUOTE]

myślę ze raczej próbujemy naświetlić sprawę iż gAndzia nie jest słodkim aścikiem którego mozna wydać do adopcji i mieć "z bereta"
i to co zacytowalam poniżej, jej problemy widać na pierwszy rzut oka
i nie ma się co oszukiwać znalezienie domu dla niej graniczy z cudem

[quote name='Noelle'] widziałam Gandzię, problemy z ekscytacją widać od razu, niestety nie miałam przyjemności lepiej jej poznać, oprócz pomiziania przez kraty w hotelu[/QUOTE]

gdyby została puszczona na wybieg, bez smyczy, obroży pewnie zobaczyła byś rozbrykaną sunię która łapie życie pełną piersią
inaczej by było gdybyś w tym czasie wzięła do ręki smycz, konewkę, torebkę ... pokazałaby Ci wtedy na co ją stać
skąd u niej te zachowania ... co robił z nią człowiek u którego była zanim trafiła do schroniska ... nie wiadomo

[quote name='Noelle']Kajusza, nie ma co się załamywać, nie wolno się poddawać, wiadomo, każdy ma chwile zwątpienia i to jest normalne, ale trzeba sprawę Gadzinki doprowadzić do końca, rozwieście plakaty, ogłaszajcie ją gdzie się da. :) nie odbieraj źle moich postów, faktycznie emocjonalnie do tego podeszłam, bo pewne rzeczy mi się nie spodobały, ale to przecież wszystko dla dobra tej psiny. :)[/QUOTE]

chwile zwątpienia przychodzą jak się o kasie pomyśli ... póki co jest bezpieczna, jest pod dobrą opieką, Marek z Łukaszem dbają o nią na miarę swoich możliwości ... jednak co będzie dalej ?

najlepiej by było gdyby ktoś z terenu Bogatyni i bliskich okolic się znalazł
ktoś bez innych zwierząt, bez dzieci, bez pasji posiadania pięknego ogrodu

spróbuję jeszcze raz umieścić ogłoszenie na lokalnych portalach może zdarzy się cud

Link to comment
Share on other sites

[quote name='agnieszka32']Dziewczyny, czy Wy myślicie, że ogród rozwiązuje sprawę? Czy samo przebywanie w ogrodzie sprawi, że Gandzia przestanie się nakręcać?
Czy któraś z Was, broniących Gandzi (a raczej sprzeciwiająca się jej uśpieniu) ma ogród, a w nim psa podobnego do Gandzi?
Pewnie nie. Ja wiem, co znaczy taki pies (a pewnie moja Marusia to przy Gandzi pikuś).

Ale mam wyobraźnię - powyrywane drzewa, krzewy, poniszczony trawnik, przeorane grządki, powygryzana kora... poprzegryzana siatka ogrodzeniowa, podkopane fundamenty domu, zeżarte ściany zewnętrzne w budynku... mam pisać więcej? Czy ktoś mający ogród, wziąłby takiego niszczyciela pod swój dach? W jakim celu?
Ja się wściekam na swojego psa, gdy sika mi na trawnik i wypala trawę, gdy kopie w miejscach gdzie są krety, gdy zrównała mi z ziemią piękne rododendrony... A to naprawdę nic w porównaniu z tym, co może zdziałać Gandzia.[/QUOTE]
dokładnie tak jak piszesz Agnieszka ... tak na 99% by było :-( dlatego pisałam o ew. domu w stylu jakiś dom z wielkim terenem np. sadem gdzie jeden dół nie zrobi różnicy ;-)

[quote name='fioneczka'] (....) A mówiąc o lekach na wyciszenie ... zastanawiałam się czy gdyby takowe dostawała czy uspokoiłoby ją to choć na tyle żeby sprawdzić czy ona może "być innym psem". Czy podczas przyjmowania równie łatwo będzie popadać w ekscytację. Bo ona zwyczajnie "nie radzi sobie z emocjami".[/QUOTE]
to jeszcze musze ustalić z behawiorystką, ale napewno nie wicześniej niż za 2-3 tygodnie. Prawdopodobnie dostawałaby to co moja Wega.

[quote name='fioneczka']myślę ze raczej próbujemy naświetlić sprawę iż gAndzia nie jest słodkim aścikiem którego mozna wydać do adopcji i mieć "z bereta"
i to co zacytowalam poniżej, jej problemy widać na pierwszy rzut oka
i nie ma się co oszukiwać znalezienie domu dla niej graniczy z cudem (...) [/QUOTE]
niestety :-(

[quote name='fioneczka']...
ktoś bez innych zwierząt, bez dzieci, bez pasji posiadania pięknego ogrodu[/QUOTE]
też tak myśle, to jedyna opcja do wydania jej do domu stałego

[quote name='fioneczka']spróbuję jeszcze raz umieścić ogłoszenie na lokalnych portalach może zdarzy się cud[/QUOTE]
i własnie samo miejsce gdzie pies przebywa ... Niestety każdy kto usłyszy gdzie jest pies to rezygnuje bo daleko, pies trudny, ... szukałam miejsca bardziej dostepnego dla potencjalnych chętnych - m.in. na śląsku i w Szczecinie ... nikt nie chce zająć się Gandzią z uwagi, że pies praktycznie nie rokuje adopcyjnie i nikt nie chce problemu na głowie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kajusza']i własnie samo miejsce gdzie pies przebywa ... Niestety każdy kto usłyszy gdzie jest pies to rezygnuje bo daleko, pies trudny, ... szukałam miejsca bardziej dostepnego dla potencjalnych chętnych - m.in. na śląsku i w Szczecinie ... nikt nie chce zająć się Gandzią z uwagi, że pies praktycznie nie rokuje adopcyjnie i nikt nie chce problemu na głowie.[/QUOTE]

Aniu psy adoptowane z Bogatyni zamieszkały w różnych miastach
nie będę wymieniać wszystkich bo to bez sensu jednak
Inka ... dziewczyny przyjechały z Trójmiasta po sunię z porażeniem (do leczenia) i nie potrafiącą niczego (bo ciężko szkolić chorego psa)
Bruno ... pojechał do Poznania ... Pan Krzysztof adoptował psa który ugryzł listonosza

fakt, jest daleko ale nie można mówić że umiejscowienie jest główną przyczyną

faktem jest że nie każdy chce zdecydować się na problematycznego psa

jeśli chodzi o inny hotel to rozmawiałyśmy wcześniej o hotelu u Sandry i Grzegorza ... oni by ją przyjęli ale co to zmieni?
Gandzia nie chodziłaby na spacery w teren jak inne psiaki, nie jeździłaby nad wodę jak inne psiaki bo po prostu nie da się tego zrobić (chyba że Grzesiu udowodniłby gAndzi że to On dowodzi
tyle ze znowu pojawia się problem ... finansowy przede wszystkim
no i co to tak w ogóle da?

potrzeba kogoś kto pod okiem Marka i Łukasza nauczyłby się obsługi gAndzi

Link to comment
Share on other sites

Milka__ - są 2 powody, przez które psy niszczą w domu, ja sama bardzo dlugo o tym nie wiedzialam, dopiero niedawno o tym zostalam uswiadomiona. niektore psy, mają lęk separacyjny, tzn. panicznie boją się zostawania samemu w domu, dlatego niszczą/szczekają. ale jest też drugi powód, który ludzie, nawet behawioryści i szkoleniowcy bardzo często mylą (też bardzo długo to robiłam), gdzie pies niszczy z powodu dominacji, a tu można zauważyć ją u Gadzinki po tym, gdy piszecie, że nie jest raczej zainteresowana człowiekiem, np. na spacerach, próbuje "wskoczyć na głowę", itp. tu trzeba jasno ustalić hierarchię, ale do tego potrzeba domu..

fioneczka - ja rozumiem, nie twierdzę, że Gandzia jest łatwiutkim pieskiem (bo słodkim to akurat uważam, że jest haha :) ), trzeba jej konsekwentnego domu, to na pewno! ale czy znalezienie domu graniczy z cudem.. polemizowałabym, trzeba robić wszystko! :) gdybym miała możliwośc, bywać częściej w Bogatyni, chętnie bym sunię poznała, ale niestety odległość jest naprawdę duża..... strasznie żałuję, że nie mam warunków aktualnie, bo bym ją wzięła do DT...

po prostu żal mi Gandzi, bo jej problemy, w porównaniu do problemów "mojego" Heksa, to nic. mimo wszystko o Heksia walczę, bo ten pies mnie wybrał, ale nie wiem, czy nie będę musiała podjąć tej trudnej decyzji. odwlekam to jak najdalej się da aktualnie, ale tu dochodzi agresja, naprawdę ciężka, której z psychiki tego psa nie da się wykorzenić... pies był tak katowany, że teraz atakuje od razu, gdy tylko poczuje się zagrożony (a on często ma swoje urojone lęki) i całkowicie blokuje mu się mózg. dom dla tego psa musi być jeszcze bardziej doświadczony niż dla Gandzi, ale mimo wszystko Heksik to moja kochana Kluska, o którą tyle walczyłam, że jeszcze nie chcę się poddawać. Choć perspektywy domu dla niego nie ma, a ja nie mogę go wziąć, mimo naprawdę wielkich chęci. I myślę, że Wy tym bardziej nie powinniście się poddawać! :) Skończy się kasa, trzeba wierzyć, że uzbiera się nowe deklaracje, itp. Wiem, że powiecie - łatwo mówić, ale ja napotkałam tyle przeciwności losu, by go uratować (swoją drogą, on nigdy nie miał trafić do hotelu, bo był w DT u świetnego behawiorysty), było tyle kryzysów, tyle płaczu, tyle zaangażowania, że po prostu teraz twierdzę, że naprawdę dużo można zdziałać, może przy sporym wysiłku.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Noelle']Milka__ - są 2 powody, przez które psy niszczą w domu, ja sama bardzo dlugo o tym nie wiedzialam, dopiero niedawno o tym zostalam uswiadomiona. niektore psy, mają lęk separacyjny, tzn. panicznie boją się zostawania samemu w domu, dlatego niszczą/szczekają. ale jest też drugi powód, który ludzie, nawet behawioryści i szkoleniowcy bardzo często mylą (też bardzo długo to robiłam), gdzie pies niszczy z powodu dominacji, a tu można zauważyć ją u Gadzinki po tym, gdy piszecie, że nie jest raczej zainteresowana człowiekiem, np. na spacerach, próbuje "wskoczyć na głowę", itp. tu trzeba jasno ustalić hierarchię, ale do tego potrzeba domu..[/QUOTE]

Według najnowszych badań nie ma czegos takiego jak dominacja nad człowiekiem... to przestarzała teoria, której sam autor się się wyparł... widzę, że jesteś dość otwartą osobą i raczej nie zamkniętą w swoich poglądach, jak jesteś zainteresowana to mogę polecić ciekawe książki/artykuły na ten temat, żeby nie było że wymyślam ;)
Mój pies to nic w porównaniu z Gandzią, ale też jest pobudliwy i próbuje wskakiwać na głowę, mimo tego nie ma to nic wspólnego z dominacją. Przy dużym nakręceniu zwierzę próbuje dosięgnąć twarzy, to normalne, takie nakręcanie jest samonagradzające dla psa. Gandzi ewidentnie brakuje kontroli nad emocjami, nie radzi sobie z nimi.
jak mój Bast był młody, a ja niedoświadczona, szkoleniowiec też stwierdził, że jest mocno dominujący i najlepiej gdybym go oddała komuś "twardszemu", najlepiej mężczyźnie... na szczęście nie posłuchałam tych bzdur (ogółem całe szkolenie to jakaś porażka) i po prostu wystarczyło wprowadzić konsekwentne zasady, żeby większość problemów zniknęła, choć nie mówię, że jest idealny ;)
najważniejsze, żeby jasno pokazać, czego się oczekuje i to egzekwować...

Gandzia to pozytywny pies, ale w którego trzeba włożyć mnóstwo pracy.. przede wszystkim dużo samokontroli. Niepokojące jest tylko to, że może sobie sama zrobić krzywdę, np. będąc zamknięta. Nie wiem czy widziałaś zdjęcia jej pyska, ona nie ma zębów :( nietrudno sobie więc wyobrazić co musiała wyczyniać, żeby zdrowe zęby zetrzeć tak, że aż widać miazgę!
Wszyscy jesteśmy z nią związani emocjonalnie, każdy chce dla niej dobrze. Dlatego nie poddajemy się, działamy... ale i myślimy o tym co będzie kiedyś, jak fundusze się skończą :(

Link to comment
Share on other sites

no ja mam akurat inne zdanie na temat dominacji (która nie jest niczym złym, a przecież normalnym), bo wiem, widzę na przykładach, że niektóre metody działają i sama ich używam (kiedyś byłam napalona na szkolenie klikerowe, które przy trudnych przypadkach okazało się wielkim niewypałem, ale nadal lubię kliker jeśli chodzi o stricte naukę,np. sztuczek :D ), znam behawiorystę, który radził sobie z najtrudniejszymi psami, do których w sumie to nikt inny nie wchodził, poznałam jego metody na przykładach, koles ma niesamowitą wiedzę i umiejętnosci... no i również dużo obserwuję psy i do pewnych wniosków doszłam sama, i pewnie pozostanę ich zwolenniczką, ale jasne, chętnie zapoznam się z takimi artykułami również, im więcej różnorodnych rzeczy się czyta, tym lepiej. :) każdy z psem pracuje inaczej i ja nie wnikam, ale oglądając niektóre "fizyczne" szkolenia szczena opada, bo psa nie podporządkuje się siłą, a stanem umysłu, a to co niektórzy pseudobehawioryści wyczyniają, to są dopiero jaja. dlatego ludzie wlaśnie teorię dominacji często łączą z ... brutalnym traktowaniem psa, a to dopiero bzdura, tak robią zupełne niedouki, tu nie chodzi o to aby psa doprowadzić do takiego stanu, żeby podświadomie bał się zrobić coś "źle", tylko pokazać, kto podejmuje decyzje, i to nie sposobem, np. podduszania psa do ziemii, bo juz takie rzeczy tez widzialam, masakra. i tak jak mowisz, najwazniejsze, zeby jasno pokazac, czego się oczekuje i to egzekwowac - dokladnie.

Ale ona te ząbki starła? masakra...

powtarzam się, ale serio mówię, spróbujcie porozwieszać plakaty w gabinetach wet. i sklepach zoologicznych, jakieś ciekawe, przykuwające wzrok, u mnie się w niektórych przypadkach sprawdziło. :) można też porozdawać ulotki w miejscach, gdzie chodzą psiarze. :)

Link to comment
Share on other sites

niestety, ona nie ma zębów :/
"zgryzła" je wyładowując swoje emocje

tak wyglądała we wrześniu / październiku 2011
[IMG]http://img192.imageshack.us/img192/4705/dsc02489qa.jpg[/IMG]

a tak w sierpniu 2012 kiedy przyjechała do hotelu u Marka

[IMG]http://i1134.photobucket.com/albums/m604/nitka31/Gadzik/IMG_1688.jpg[/IMG]

[IMG]http://i1134.photobucket.com/albums/m604/nitka31/Gadzik/IMG_1683.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Noelle']o kurde, maaasakra......... :(
ile ona teraz ma lat, skoro 2 lata szuka domu, z 5?
no DT byłby wybawieniem... może spróbujcie jeszcze, np. z wydarzeniem na fb? wszystkiego trzeba próbować... :/[/QUOTE]

tak ok 4,5 - 5 lat pewnie ma

przez długi czas było ogłoszenie o DT za zwrot kosztów karmy, szczepień, w razie konieczności kosztów leczenia + ok 250 zł m-c za opiekę
odezwała się pani z 2 letnim dzieckiem
i cymbały które chwilę później chciały adoptować innego asta jednak jak usłyszeli o umowie na piśmie to "zrezygnowali"

Marek twierdzi (przed chwilą dostałam maila z odpowiedziami na kilka moich pytań), że jest przeciwny lekom, jej nie trzeba leków tylko człowieka a najlepiej rodziny (gdzie prawie non stop ktoś jest w domu), ogrodu po którym będzie mogła biegać i nie będzie ograniczana. Ona jest radosnym, zwariowanym psem który uwielbia przestrzeń. Mieszkanie w bloku odpada bo będzie niszczyła, klatka kenelowa odpada, wiedząc co ona robi zamknięta w boksie.
Do psów nie jest agresywna jednak mało który pies zniesie jej temperament.


pojadę do niej w sobotę lub niedzielę (jeśli Marek z Łukaszem będą mieli czas)

Link to comment
Share on other sites

też lekom jestem przeciwna, ale w sytuacji mojego asta Heksa.... weci byli zgodni.. tyle ze tutaj dochodzi agresja....

no często idioci dzwonią, my mamy w Krakowie fanpage bullowatych z Krakowa i czasem, nawet na złość, niektórzy piszą takie anonimy, że można wyjść z siebie... masakra

Link to comment
Share on other sites

wczoraj wieczorem doczytałam o Heksie ... ostatnie info jakie wcześniej czytałam to że jest w domu i nawet zęby pozwala sobie myć
qrde niedobrze się stało, szkoda, że państwo razem od samego początku nie stworzyli mu domu ... przy psie takim jak Heks zburzenie "spokoju" który zyskał, przez Pana który się pojawił, przyniosło raczej przewidywalny skutek :/

a ja mam nadzieję że na weekend pogoda się zmieni i będę mogła do gAndzi pojechać ... Marek napisał że dziewczyna po przeniesieniu z kojca do pokoju uspokoiła się trochę ... zobaczymy

Link to comment
Share on other sites

tak jak było dotychczas ... szukamy DT
zamieściłam ogłoszenie na lokalnej stronie
nie piszę o DT bo większość ludzi nie wie o co chodzi
zobaczymy czy tym razem odezwie się ktokolwiek
[URL]http://www.zinfo.pl/ogloszenia/wpis/44326[/URL]

jeśli macie jakieś zastrzeżenia do tego co napisałam w ogłoszeniu, piszcie, poprawię

EDIT
dorzuciłam jeszcze tablicę ... choć jedną a może i więcej już ma
[url]http://tablica.pl/oferta/suczka-w-typie-amstaff-a-szuka-domu-ID2XyYH.html#8a615f2c93[/url]

dodatkowo dopatrzyłam się że zamawiając ostatnie ogłoszenia, 4 czy 5 pakietów po 50 ogł ... nie zmieniłam info o wieku i zamiast 4-5 jest 3-4

Edited by fioneczka
Link to comment
Share on other sites

tyle, że o Heksie jest jeszcze więcej gorszych informacji,których na dogo nie pisze, bo sensu to i tak nie ma... w kazdym razie pies ma nieodwracalne zmiany w psychice. na tą panią też się rzucił..
pomijając, że Heks był socjalizowany z panem w hotelu i nie było problemu, mógł mu nawet zabierać zabawki, głaskać, itp. ale ten pies w minimalnym stresie atakuje i blokuje mu się umysł. no nic, nie będę tu Wam zaśmiecać wątku Gadzika. :)

super, że się uspokoiła :)

co do ogłoszeń, super są, ale wg mnie więcej plusów, trzeba opis rozbudować, co lubi, itp., żeby ludzi zauroczyć :)

Link to comment
Share on other sites

były dwa telefony ... pani mająca małą hodowle bardzo by chciała Gadzika dla swojego pieska, ubolewała że Gad dzieci mieć nie będzie ... na koniec zapytała czy mam jamniki bo mąż by wziął.

Drugi telefon od Pana - dziadka, któremu bardzo się suczka spodobała, i mógłby ja już od razu wziąść tylko czy będzie nie agresywna dla jego trójki wnucząt ...

Link to comment
Share on other sites

śledziłam los suni Lady oj naczekała się ona na dom.Ostatnio była u Jamora i została adoptowana jako towarzysz stróża stawów rybnych.
[URL="http://www.dogomania.pl/forum/threads/144235-Lady-totalny-brak-kasy-suczka-wr%C3%B3ci-do-schronu/page104"]http://www.dogomania.pl/forum/threads/144235-Lady-totalny-brak-kasy-suczka-wr%C3%B3ci-do-schronu/page104[/URL]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...