Soshka Posted October 2, 2011 Share Posted October 2, 2011 Witajcie Odebrałam dziś wieczorem smutną wiadomość od mamy, która jest w sanatorium w Busku. Na spacerze spotkała wychudzonego młodego pieska z chorym okiem - koczuje od pod sklepem spożywczym we wsi Młodzawy Małe koło tzw. Ogrodu na Rozstajach, 8 km od Pińczowa, niedaleko Buska-Zdroju. Pies jest młody, biały w brązowe łaty, podobny do boksera, towarzyski. Podobno tzw. cudo ;) Mama wypytała kilkanaście osób w sklepie i rzeczonym Ogrodzie, czy coś o nim wiedzą. Oczywiście nikt nic nie wie, "Aaa, pani, tutaj dużo takich niczyich psów przychodzi po jedzenie". Pewnie jakieś bydlę go wyrzuciło z samochodu. Jakieś pomysły, co począć? :/ Ja jestem w Krakowie, mój TŻ posiada samochód, więc w razie czego moglibyśmy psiura zgarnąć i gdzieś podwieźć. Nie mogę wziąć go do siebie, bo sama jestem w czyimś DT (sprzedajemy nasze stare mieszkanie i siedzimy obecnie kątem u rodziny z naszymi zwierzakami, za miesiąc czeka nas wyprowadzka na nowy tymczasowy kąt u innych krewnych. Kartony piętrzą się pod sufit i wśród nich my. Dopiero za jakieś dwa-trzy miesiące zaczniemy powoli szukać jakiegoś nowego lokum). Mama siedzi w sanatorium jeszcze ponad 2,5 tygodnia, więc też odpada. Nie mam więcej rodziny :/ i zero pomysłów, a dręczy mnie ta sprawa. Jeszcze to czerwone, półprzymknięte oko :/ Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
andzia69 Posted October 14, 2011 Share Posted October 14, 2011 co z psiakiem? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Soshka Posted October 15, 2011 Author Share Posted October 15, 2011 Hej. Zrobiliśmy małe śledztwo. Ten pies należał do jakiegoś pijaka, który niedawno umarł. Wziął go do siebie inny pijaczek, który jednak woli sobie kupić piąte piwo, niż dać coś do jedzenia psu, klasyka. :angryy: Za to przynajmniej ma dach nad głową i nie jest na łańcuchu. Panie ze sklepu czasem rzucają mu coś do jedzenia, podobnie jak osoby związane z pobliskim Ogrodem na Rozstajach, też dokarmiają miejscowe bidy. Oczywiście pasowałoby i tak go stamtąd zabrać, ale sytuacja jest chyba mniej drastyczna niż myślałam. Po drodze jeszcze z tego wszystkiego napatoczyły się cztery kolejne zwierzaki z tych okolic (Nowy Korczyn), wyrzucony na poboczu piesek i trójka kociąt... (ja chyba zwariuję). Na szczęście trzy już udało się wyadoptować albo przynajmniej "zaklepać" do domków. Zostało jeszcze jedno stworzenie - [URL="http://pokazywarka.pl/4tr2jr/"]3-miesięczna biało-bura koteczka[/URL], którą tu w ramach prywaty podlinkowuję. Z tym bokserkowatym postaram się trzymać rękę na pulsie. Przynajmniej dać mu tabletkę na robaki i powierzyć komuś na miejscu torbę karmy, tak na razie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.