Jump to content
Dogomania

Agnieszka.D

Members
  • Posts

    834
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    1

Everything posted by Agnieszka.D

  1. Reks jest bardzo towarzyski i w tym większość jego uroku (oczywiście zaraz po tym pycholu pięknym :D)
  2. Witamy wszystkich na wątku, cieszymy się, że kibicujecie Bazyliszkowi :D Wczoraj odwiedziłam chłopaka. JEST CUDOWNYYYYY! TYLKO KOCHAĆ I PRZYTULAĆ! <3 nie mogłam się z nim rozstać :) Bardzo się na mój widok ucieszył, szybciutko się do mnie przykulał :D Bazyl ma teraz boks otwarty i dostęp do wybiegu, więc możw spacerować sobie i wąchać krzaczki. No i zaczepiać psy w boksach :P Pospacerowaliśmy po terenie schronu, posiedzieliśmy. Bazylo przywitał się z wszystkimi ciociami i wujkami, bardzo chciał witać się z psami. Potem miał odwiedzinki :) poznał nową ciocię Patrycję, a nawet dwie, wujka Kubę i kuzyna - małego Jasia, za którym Bazylo bardzo przepada ;) Spacerowaliśmy, Bazyl został wymiziany, leżał brzuchem do góry <3 Choć wymiotował znów... To ma już więcej energii. zdecydowanie! Ciągnął do ludzi, cieszył się każdą chwilą. Na koniec wzięłam go na wybieg i wylazł z niego łobuz :D bawił się piłką, nawet próbował biegać :D co za widok... co za radość! :D piszcząca piłeczka zdecydowanie przypadła mu do gustu. Mam fotki, tylko piszę z telefonu i nie mogę ich wrzucić... Poproszę zaraz jakąś ciocię żeby to zrobiła :) zobaczycie jak próbuje biegać, jak cieszy się na piłeczkę, jak pięknie pozuje. Ten pies ma w sobie uroku za pięciu! Tylko do tulenia i kochania, no naprawdę! Prawie w ogóle nie szczeka, chyba, że jakiś wujaszek nie zwraca na niego uwagi a Bazyl chce być głaskany... ha! Po weekendzie jedziemy na badania. Trzymajcie kciuki za powodzenia i nienaganne wyniki... Niby jest weselszy i bardziej ruchliwy, ale tak bardzo się męczy... Te wymioty, paskudna biegunka.. No nic. Zobaczymy co wykażą badania.
  3. Kochani! Przychodzę z rozliczeniem :) Z wpłat zaksięgowanych z dni: 28.04-29.04, Bazyliszek uzbierał 205.50 zł. <3 a na taką sumkę złożyły się wpłaty: Katarzyna B - 30zł Klaudia L - 10zł Małgorzata K - 60zł Ewa M - 15zł Olga F - 20zł Agata W - 8.50zł Magdalena K - 50zł Aleksander S - 5zł Alicja A - 7zł DZIĘKUUJEEEMYYYYYY <3 <3 JESTEŚCIE WSPANIALI! Mamy na podstawowe badania dla Bazylucha <3 Jak zawsze możemy na Was liczyć! Dziękujemy, że nigdy nie przechodzicie obojętnie. Bez Waszej pomocy finansowej nie byłoby opcji aby leczyć wszystkich naszych podopiecznych. Dzięki Wam możemy pomagać :)
  4. wszystkie schroniska mają jego dane, ze szczegółoeym opisem tego co miało tam miejsce. Pozostaje mieć nadzieję, że już nie będzie mu się chciało kombinować, to starszy już człowiek.. :( jeśli dowiem się, że jednak tak, to znów trzeba będzie interweniować.
  5. Witamy wieczorową porą <3 :) Jutro idę do Bazylka! Wyściskam od ciotek. Ucieszy się :)
  6. Dodam jeszcze, że Bazylowi na imię podobno było "Rudy". Jednak w ogóle nie reagował, może to i lepiej...
  7. Tak, nie mogło być inaczej przy kompletnym braku ruchu i jedzeniu takiej paszy... Ale Bazyl jest młody, wierzę, że uda się postawić go jeszcze na łapy :)
  8. Cieszę się, że jesteś z nami Gusiaczku. Przytrafiło się Bazylowi coś okropnego, ale teraz będzie już tylko lepiej, musi być!
  9. Może masz rację... A mieszkanie może mogłoby być, ale koniecznie parter lub winda... Ja go sprawdzę na zachowanie w mkeszkaniu. Jak ostatnio od P. Uli usłyszałam, że on jest tylko gruby i to że jadł chleb to nic dziwnego bo to normalne i dużo psów je chleb, to myślałam, że padnę... Dlatego tak się nad nim trzęsę, bo wiem że wydany by został raz dwa. Ale ma teraz w papierach wielkie NIE WYDAWAĆ. W opisie i na fb jest tak czy inaczej informacja, żeby się kontaktować jeśli ktoś chętny na DT :)
  10. Dziękuję :) już kilka wpłat podobno poszło :) Co do tego DT to masz rację, tylko że obawiam się jak Bazyl zareaguje na mieszkanie, boję się że może mieć z tym problem. Mówiłam już Pani Ani że jeśli znajdzie się teraz ktoś kto w przyszłości chciałby wziąć go na DT, to ja mogę (dopóki jeszcze mieszkam teraz sama) zabrać go na ok tydzień/okres badań do siebie i sprawdzić, zacząć oswajać. Nie wiem, po prostu boję się tak z dnia na dzień wydać go nieznajomym bez diagnozy, bez informacji jak zachowansię w domu. Boję się że go ktoś odda jak pojawią się problemy z zachowaniem w domu albo nie daj Boże na przykład łapy mu siądą... Teraz jednak mamy pod kontrolą jego badania (Bazyl pojedzie do konkretnej Pani Doktor, Pani Ania sama powiedziała, że do byle kogo go nie wyśle) i do domu wyślemy go z konkretnymi wskazówkami, sami świadomi co mu jest itp. Nie wiem, może to się kupy nie trzyma, może za bardzo dramatyzuję.
  11. Wszystkich kibiców Renatki zapraszam na wątek Bazyla - mojego kolejnego podopiecznego, który w schronisku odpoczywa po piekle, jakie zgotował mu były "opiekun" :( http://www.dogomania.com/forum/topic/146736-jestem-bazyl-trzymali-mnie-w-zamkni%C4%99ciu-cierpia%C5%82em-prze%C5%BCy%C5%82em-i-chc%C4%99-zacz%C4%85%C4%87-%C5%BCy%C4%87/ oraz wyarzenie na fb: https://www.facebook.com/events/420477288133211/?notif_t=plan_user_joined
  12. Bazyl zaprasza na swój wątek wszystkie ciocie i wujków. http://www.dogomania.com/forum/topic/146736-jestem-bazyl-trzymali-mnie-w-zamkni%C4%99ciu-cierpia%C5%82em-prze%C5%BCy%C5%82em-i-chc%C4%99-zacz%C4%85%C4%87-%C5%BCy%C4%87/
  13. BAZYLEK ok 5 lat lekko karłowaty "labuś retriveruś" :) Odebrany interwencyjnie z "działeczki" starszemu panu. Pan podpisał zrzeczenie, zupełnie nie rozumiejąc tego co zrobił. "Niejeden pies chce mieć tak jak ten!" Bo przecież psa można psa ulokować w przedsionku "działeczki" - OBITYM BLACHĄ Z KAŻDEJ STRONY, na gołej ziemi i zastawić mu wyjście... No bo co złego jest w tym, że pies PRZEZ 2 LATA NIE WYCHODZI NA SPACER i służy tylko do szczekania. Co złego jest w tym, że blaszak zimą nie chroni przed mrozem a latem nagrzewa się, robiąc psu saunę? No co złego w tym wszystkim? Przecież pies ma się wyśmienicie, bo dostaje do wiadra chleb, kości i ścinki kiełbas, w końcu to TYLKO PIES PSZE PANI! NIE PRZESADZAJMY! :( Bazyl adoptowany został przez byłego już właściciela jakieś 2 lata temu i zgotowano mu piekło. "Działeczka" usytuowana jest w polu, tuż za szkołą, ok 150 metrów od domów z ogrodami. Wiele osób spaceruje tamtędy z psami, które Bazyl obszczekiwał zamknięty i odizolowany od świata, od świeżej trawki, od słońca... Okoliczni psiarze wiedzieli, że coś jest nie tak, no bo jak mogło być dobrze, skoro z żadnej strony psa nie widać, za to słychać... A pan pytany o pieska mówi, że ten ma się świetnie! A czemu nie wychodzi na spacery? A panii! Przynajmniej głodny nie jest! Bazyl po pewnym czasie nie szczekał już na przechodniów, liczył już tylko na to, że ukochany pan przyniesie garnek z paszą i może poda trochę wody...? Z pewnością spełniały się te drobne marzenia Bazyla, bo inaczej nie wytrzymałby tyle czasu w tym piekle... Wiem, że przed Bazylem mieszkały tam inne psy. Najpewniej nie wytrzymały. Na samą myśl robi mi się przykro... Oto "dom" Bazyla. dokładniej - zamknięty był pod tą stertą śmieci na dachu, na kilku metrach... O sytuacji dowiedziałam się jakiś czas temu i od tamtej pory byłam tam każdego dnia z psem (mieszkam niedaleko). Robiłam zdjęcia, rozmawiałam z ludźmi, nagrywałam szczekającego psa. Pewna Pani, z którą często odbywamy wspólne spacery, rozmawiała z właścicielem Bazyla. Pan niczego nie przyjmowal. Pytała go, czy zdaje sobie sprawę co wyczynia, jaki los gotuje psu, czy naprawdę tak ciężko wziąć psa na spacer i zadbać w najmniejszy nawet sposób? Pan odpowiadał, że pies nie jest głodny, więc jest OK. W czwartek 23.04.2015 r, zadzwoniłam poprosiłam policję o pomoc i w jej asyście Bazyl został uwolniony. Pan na szczęście oddał psa dobrowolnie, podpisując zrzeczeniej, jednocześnie nie zdając sobie sprawy gdzie miałam problem... I TERAZ PRAWDZIWY HIT: Jeden z policjantów również nie wiedział bo powiedział mi żebym pamiętała, że to jest jednak tylko pies a nie człowiek... A powiedział tak gdy z mojej strony padło pytanie do właściciela, czy uważa że garnek z brudną wodą na dnie to w taki upał odpowiednie zaopatrzenie dla psa. HMMMMMM. Niestety, mnóstwo ludzi uważa, że pies wychudzony to owszem, pies skrzywdzony. Natomiast pies, który ledwo chodzi bo jest tak utuczony chlebem i kośćmi - to jest oznaka dbania bo NA ZABIDZONEGO NIE WYGLĄDA! A GDZIE TAM! :/ co z tego, że taka otyłość jest dużo groźniejsza od niedowagi... Ten sam policjant powiedział, że nie wejdzie po psa ani na działkę, bo się boi... "Działeczka" położona jest ok 10 minut pieszo od schroniska. Jako że nie byłyśmy w stanie wsadzić Bazylka do samochodu, poszliśmy pieszo... BYŁ TO PIERWSZY SPACER BAZYLA OD 2 LAT! NIE BYŁ W STANIE DOJŚĆ DO SCHRONU. MUSIAŁYŚMY GO DOPINGOWAĆ, ROBIĆ PRZERWY NA LEŻENIE, PILNOWAĆ ABY NIE WPADŁ NA DROGĘ, BO TAK SIĘ CHWIAŁ :( Co do byłego właściciela Bazla, to starszy człowiek z wiejską mentalnością. Rozmawiałam z nim jak z dzieckiem, tłumaczyłam... On naprawdę nie rozumiał, że zrobił cokolwiek źle! Jest mi go szczerze żal... ************************************************************************** CO O JEGO STANIE ZDROWIA WIEMY NA TEN MOMENT? -PIES MA SKRAJNĄ NADWAGĘ Poprzednim razem w schronisku, miał już lekko krzywe łapki (pewnie wada wrodzona. Bazylek na moje oko miał styczność z pseuduchami, bo generalnie zdaje się być trochę karłowatym labradorem). W tej chwili krzywica łap jest bardzo pogłębiona. Patrząc na jego masę w ogóle to nie dziwi ... :( -BYŁ OKRUTNIE ZAPCHLONY. PCHŁY DOPROWADZIŁY DO TEGO, ŻE NA JEGO GRZBIECIE WIDNIEJĄ GOŁE PLACKI SKÓRY... -PAZURY JAK U NIEDŹWIEDZIA... -SIERŚĆ BAZYLA TO JEDNA, WIELKA, TWARDA, ZASUSZONA ZLEPKA BŁOTA I INNEGO SYFU... -MA ZAPALENIE SPOJÓWEK, W OBRĘBIE OCZU BRAKUJE MU SIERŚCI -KONDYCJA ZEROWA! - PIJE JAK WŚCIEKŁY... DO JEDZENIA DOSTAJE TYMCZASOWO KARMĘ LIGHT, KTÓRĄ POCHŁANIA Z PRĘDKOŚCIĄ ŚWIATŁA, PO CZYM ZWRACA... W NAJBLIŻSZYCH DNIACH BĘDZIE MIAŁ ROBIONE KOLEJNO WSZELKIE MOŻLIWE BADANIA: OD MORFOLOGII, BIOCHEMII, BADANIE SERDUSZKA, USG, CUKIER I INNE. JEST TO KONIECZNE! Bazylkowi brak kondycji... Wolontariat spędzamy na terenie schroniska, na spokojnie, dużo odpoczywając. BAZYL KOCHA ŚWIAT! JEST GO SPRAGNIONY! NIE WIEDZIAŁ, CO MA ZROBIĆ Z PATYKIEM... NIE MOŻE ODERWAĆ SIĘ OD WĄCHANIA TRAWY ♥ WITA SIĘ Z WSZYSTKIMI LUDŹMI I PSIAKAMI, JEST NIESAMOWICIE POZYTYWNIE NASTAWIONY. WIELKI PIESZCZOCH Z NIEGO ♥ WSPANIAŁY PIES! MĄDRY! Z OGROMNYM POKŁADEM ZAUFANIA DO LUDZI, POMIMO TEGO, CO GO SPOTKAŁO..♥ **************************************************************************** KOCHANI! W TEJ CHWILI BAZYL NIE PÓJDZIE DO ADOPCJI. SKUPIAMY SIĘ NA DIAGNOSTYCE, NA ODBUDOWANIU TEGO, CO ZOSTAŁO ZNISZCZONE... KIEDYŚ BAZYL KOCHAŁ BIEGAĆ, TERAZ NIE POTRAFI PRZEJŚĆ 100 METRÓW SWOBODNIE... TAK BARDZO CHCE I PRÓBUJE SKAKAĆ Z RADOŚCI, ALE NIE POTRAFI... TO WIDOK ŁAMIĄCY SERCE. GDY BAZYLEK ZOSTANIE ZDIAGNOZOWANY OD A DO Z, będzie szukał DT/DS. Koniecznie z doświadczeniem, koniecznie odpowiedzialnego i sprawdzonego przez wolontariuszy. Odchudzanie psa jest duuuuuuuuuuużo trudniejsze niż pomaganie psu wychudzonemu.... Do tego nie wiemy co wyjdzie na badaniach... W jakim stanie ma serduszko i inne narządy... Potrzebny będzie mu spokój, równowaga, regularność i wielkie pokłady cierpliwości. PRZEDE WSZYSTKIM MIŁOŚĆ I ODDANIE ♥ Jeśli ktoś śledzi losy Fundacji Przystanek Schronisko, opiekującą się katowickim schroniskiem, wie, że przybywa nam chorych psów, potrzebujących diagnozy, leków, specjalistycznej karmy... Bazyl jest kolejnym :( BŁAGAM, WSPOMÓŻCIE CHŁOPAKA JAKIMŚ GROSZEM.. ZŁOTÓWKA, PIĘĆ ZŁOTYCH? DZIESIĘĆ? KAŻDA KWOTA SIĘ LICZY, WSPOMÓŻCIE NAS W DOPROWADZENIU ZDROWIA BAZYLKA DO PORZĄDKU.. PROSIMY... JAK ZAWSZE - PROSIMY... Fundacja "PRZYSTANEK SCHRONISKO" UL.RYMERA 1A LOK.26, 43-190 MIKOŁÓW Numer konta bankowego: 67 1050 1243 1000 0090 3014 0421 W tytule przelewu "Darowizna dla Bazyla - labradora z interwencji" Z góry pięknie dziękujemy<3 Kontaktować w sprawie przyszłego DT/DS można się już teraz, ze mną :) Agnieszka: 534 877 984. Można, się ze mną umówić na spotkanie z Bazylkiem, nawet wielokrotne, w celu poznania kochanego laba! Kochani moi, pierwszy raz mam pod opieką psa, w którego oczach zapaliła się nadzieja, gdy wkroczył na teren schroniska... Ma teraz boks z częścią wewnętrzną, gdzie ma swoje własne, wielkie legowisko, jednak Bazylek preferuje leżenie na deskach lub w zewnętrznej części boksu, gdzie jest jasno i skąd może obserwować świat... W czwartek gdy przyszedł do schronu, był słaby i tylko leżał. W sobotę gdy go odwiedziłam, oczywiście potrzebował częstych przystanków na trawce, ale widać, że już w nim więcej energii! Chciał podchodzić do wszystkich i prosić o głaski, o przytulanie... Znalazł sobie nawet psią koleżankę, którą uroczo lizał po uszku :D taki amancik z Bazylka! Bałam się, naprawdę się bałam... Czy te 2 lata w zamknięciu nie sprawią, że pies zdziczeje... Na szczęście ta psia przylepa dobrze wie, że nikt mu u nas krzywdy nie zrobi i zamiast nienawidzić - kocha. Kocha wszystkich :) ZOSTAŁ WYZWOLONY Z PIEKŁA, TERAZ BĘDZIE JUŻ TYLKO LEPIEJ, PRAWDA? ♥ URATUJEMY BAZYLKA, PRAWDA? ♥ ON WIE, ŻE MOŻE LICZYĆ NA WSPANIAŁYCH LUDZI. WIE, BO MU POWIEDZIALAM... ;) numer schroniskowy: 270/15 Bazyl kastrowany będzie gdy dojdzie do siebie i będziemy wiedzieli, że jego organizm jest silny. Na dzień dzisiejszy jest zaczipowany, został też odpchlony (było to konieczne!) facebookowych zapraszam na wydarzenie Bazyla! https://www.facebook.com/events/420477288133211/?notif_t=plan_user_joined
  14. Dziewczyny a jaka to ulica?wiecie? Albo może jest coś charakterystycznego w okolicy? Mieszkam niedaleko schroniska, mam znajomych z okolicy, może znajdę kogoś do podpytania.
  15. Koniecznie sprawdź! Niezapowiedziana wizyta to jedyna opcja, żeby zobaczyć jak jest naprawdę... Moje zaufanie do ludzi ostatnio bardzo podupadło, a jak ktoś tak kręci, to już w ogóle. I nie krępuj się, to, że Pani nie pasuje Twoje zainteresowanie, to nie znaczy, że nie masz do niego prawa. Trzymam mocno kciuki!
  16. Oj tak, dla mnie zawsze pozostanie Reniferską Renią - Renatką :) :)
  17. Reksinski nie wariuj! Znajdziesz dom chłopaku, zostaw ten ogon! Nie mogę się na niego napatrzeć. Jest strasznym przystojniakiem, i dobrze o tym wie :D
  18. Mnie również :( Jednak u pani Renia ma się świetnie i widać, że jest bardzo zadowolona i co dla mnie najważniejsze, bardzo zadbana. Oko na Renię będziemy miały, to na pewno!
  19. Noooo więc tak. Od początku. Renia adoptowana została tydzień temu w czwartek. W piątek zadzwoniłam pod wskazany numer telefonu, jednak pan, który odebrał twierdził, że nie jest tym o kogo pytam i nic nie wie o adopcji psa. Pomyślałam, że dostałam zły namiar. Okazało się, że w dokumentach taki właśnie numer został podany. Nie pozostało nic innego, jak pojechać pod wskazany adres i dowiedzieć się co i jak. W sobotę pojechałyśmy z Ewes i jej bratem Kamilem do Jaworzna, jednak odbiliśmy się od drzwi... Psa nie było słychać. Po rozmowach z sąsiadami z pionu zrobiło się słabo. Jednogłośnie stwierdzili, że sytuacja tam jest nieciekawa, a mieszkanie przypomina bardziej melinę. Co więcej, według sąsiadki mieszkającej drzwi w drzwi z owym panem, był on na miejscu ale nie chciał nam otworzyć... Żaden sąsiad psa w każdym razie na oczy nie widział. Lokatorzy wspomnieli też, że pan miał małego pieska jakiś czas temu, ale tylko przez pewien czas. Wszystkie te informacje sprawiły, że mocno się martwiliśmy o Renię... Odwiedziliśmy schronisko w Chełmku, do którego wywożone są psy z Jaworzna. Później poinformowane zostały wszystkie schroniska, oraz Jaworznicki Dom Tymczasowy. W tym miejscu chciałabym docenić zaangażowanie wolontariuszy z innych schronisk, którzy szukali rozwiązania wspierali nas w działaniach. W niedzielę wraz z Ewes, Anetą i Andżelą pojechałyśmy znów pod podany adres i zanim zdołałyśmy wejść na klatkę schodową, zdążyłyśmy usłyszeć, że trwa tam impreza i słychać było kilku mężczyzn. Jeden nawet wyszedł, Reni ani widać, ani słychać nie było... Przyznam szczerze że wszystkie że się tak wyrażę "spękałyśmy" i postanowiłyśmy się tam nie pchać. Nie chciałyśmy w ciemno ze strażą tam wchodzić, bo psa na miejscu przecież nie było, więc co nam po tym. Chyba tylko to, że facet by się wkurzył i kto wie co wtedy zrobił... Dzięki znajomościom Andżeli, sprawdziliśmy jeszcze jeden adres, gdzie Renia mogła przebywać. Niestetyz nic... Trochę zrezygnowane wróciłyśmy do Katowic z konkretnym już planem. Postanowiłyśmy ostatecznie spróbować porozumieć się i dowiedzieć na spokojnie gdzie jest Renia. Czy uciekła? czy trzyma ją gdzieś indziej i ma ją w nosie? Tak więc dziś pojechaliśmy z Ewes, Panią Anią i jej mężem na miejsce, jednak kolejny raz odbiliśmy się od drzwi. Po wcześniejszym kontakcie telefonicznym z policją, zostawiłam panu kartkę z informacją o kilkudniowych próbach kontaktu z nim i złożonym przez nas zawiadomieniu o możliwiści popełnienia przestępstwa. Dodałam, że jeśli jednak zechce się z nami porozumieć, jesteśmy w stanie je wycofać. Prosto stamtąd, pojechaliśmy na komendę główną policji w Jaworznie. Policjant wysłuchał nas i skontaktował się z dzielnicowym, który gdy usłyszał ulicę i numer domu, spytał tylko czy chodzi o taki a taki numer drzwi i o taką osobę. Niestety, zbyt dobrych rzeczy powiedzieć nam nie mógł... W każdym razie zna tego pana dobrze i wie gdzie będzie przebywać, jeśli nie pod podanym adresem. Umówiliśmy się na jutro rano, Pani Ania miała zadzwonić i spytać co ustalił, a następnie mieliśmy się spotkać. Tyle co wyszliśmy z komendy w kierunku samochodu, zadzwonił mój telefon, numer obcy. Pani przedstawiła się i powiedziała, że dzwoni w sprawie Reni, że partner wrócił do domu i zobaczył naszą kartkę w drzwiach, więc ją poinformował. Według pani, Renia przebywa z nią, w jej mieszkaniu i dla niej została adoptowana. Umowę sporządzono na dane pana, ponieważ ona zmieniała meldunek i czeka na nowy dowód. Wytłumaczyłam jej w jakiej sytuacji się znajdujemy i spytałam jak wytłumaczy zły numer telefonu. Jedyne co była w stanie powiedzieć to że doszło do nieporozumienia. Podała nam adres i pojechaliśmy na miejsce. Renia, która na imię ma Sonia, przywitała nas baaaaardzo hucznie i z uczuciem. Była zachwycona i wariowała! :) Na temat Pani Ani nie mogę powiedzieć złego słowa. Renia jest bardzo zadbana, ma mięciutką i pachnącą sierść, obróżkę przeciw kleszczom, zabawki, gryzaki. Miałam wrażenie że popisywała się przed nami, jak dobrze się miewa :D Pani Ania ma małego synka, który za Renią/Sonią bardzo przepada, z wzajemnością. Renia kocha dzieci! Jest również i kotek - rezydent. Raczej zdystansowany, ale akceptują się wzajemnie. Raz tylko Renia zwana Sonią capnęła go, gdy ten próbował dobrać się do jej miski. ;) Możecie mi wierzyć, że zastaliśmy zadowolonego i zadbanego psa. Wytuliłyśmy się i dostałam multum buziaków renatkowych. Po przeprowadzonej z Panią Anią rozmowie ustalone zostało, że Renia zostaje. Gdybyśmy zastali ją pod adresem podanym w umowie, została by odebrana w mig. Jednak jest pod opieką Pani Ani, w jej mieszkaniu i ma się dobrze. Spiszemy nową umowę, z jej danymi. Ja będę z Panią Anią w kontakcie, z czym nie ma żadnego problemu. Ah! Numer telefonu adoptującego różnił się z numerem pod który wydzwanialiśmy, o jedną cyfrę! Jedną cyfrę! Nie wiem czy celowo czy doszło do pomyłki. Teraz już mało istotne. Kilka zdjęć udało się zrobić, ale raz, że na szybko, dwa, że w emkcjach i trzy, że moim słabym telefonem. Mimo to, widać na nich szczęśliwą Renię. Niestety nie mam jak ich wrzucić, ponieważ działam na telefonie, ale Ewes wstawi w wolnej chwili. No i może doda coś od siebie, jeśli coś pominęłam lub ma jakieś uwagi od siebie :) Jeśli to wszystko brzmi chaotycznie to przepraszam, ale mam mętlik w głowie i starałam się jakoś to wszystko do kupy złożyć. Bardzo dziękuję wszystkim za trzymanie kciuków, za zaangażowanie. Zwłaszcza Ewes, za poświęcenie również czasu i paliwa. I nadwyrężenie GPSa :D Kochana Reniu, żyj sobie długo i szczęśliwie. Do zobaczenia niedługo <3
  20. Z ostatniej chwili! Renia odnaleziona! Jest bezpieczna a my właśnie od niej wracamy. Sytuacja jest mocno skomplikowana, opiszę ją później, jak dojadę do domu i odetchnę. Mam nawet kilka fotek. Dziękuję wszystkim i spodziewajcie się posta wyjaśniającego jeszcze dziś, ewentualnie jutro rano, ale raczej dziś! :)
  21. Pod wieczór napiszę coś więcej. Jeśli chodzi o pomoc to ratuje nas kontakt z każdą osobą, która mieszka w Jaworznie w okolicach 3 maja. Zbieramy informacje od ludzi z tej okolicy. Bardzo dziękuję za zainteresowanie. Obiecuję, że konkretnymi faktami podzielę się, ale chcemy najpierw sami wiedzieć na czym stoimy.
  22. Super! Benek - asystujący pies stróżujący :P
  23. Dziękuję wszystkim, jestem zdołowana tym co się dzieje, wierzyć mi się nie chce...
×
×
  • Create New...