Jump to content
Dogomania

strix

Deleted
  • Posts

    808
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by strix

  1. [quote name='Amber'] Wygląda na to, że aby mieć dobrze wychowanego psa należy mieszkać na odludziu, albo w otoczeniu samych miłych ludzi znających się na behawiorystyce, a to niestety "troszkę" utopia :roll:[/QUOTE] Zwłaszcza, że różne rasy mają różne predyspozycje. Jak wnioskuje, Twój pies to dobek (ma identyczną obrożę jak mój ;) ). Dobki, ONki itp to psy o niskim progu reakcji, silne i konfrontacyjne. Na takie były hodowane i nie ma się co oszukiwać. Szansa, że dobek albo ONek w sytuacji zagrożenia ustąpi jest zerowa, bo one są genetycznie predysponowane do reakcji konfrontacyjnej. Dlatego to ONki, owczarki belgijskie, dobki wykorzystuje się w policji, a nie np. mastiffy mimo, że są dużo większe i silniejsze. Nawet rotki niekoniecznie się sprawdzają, bo im się czasem po prostu nie chce wdawać w drakę (pochodza od molosowatych i mają wyższy próg reakcji, a przynajmniej powinny mieć). A pies policyjny ma się wdawać zawsze na komendę przewodnika i robić to z entuzjazmem. I ma robić dużo hałasu, to taki element manifestacji siły.
  2. Ale się wkurzyłam!!!!:angryy::angryy::angryy: Wiem, że jest godzina nieboska, ale po tym, co się wydarzyło i tak nie mogę spać i siedzę w necie. Bruno ma już prawie osiem miesięcy ale nadaj jest dzieciakiem, sika w przysiadzie i zazwyczaj potrzebuje wyjść na siusiu w nocy. Ponieważ mam dużo pracy, czasami pracuję wieczorem do 3-3.30(wtedy sie budzi), zabieram go na siku i dopiero po powrocie z siku idę spać. Pracuję w domu, więc mogę odespać. No i dziś w nocy wyszliśmy z Brunem na siku. Normalnie tylko na skwerek/ogródek na podwórku (kamienica w kwadracie). Bruno już się zabierał do sikania ale nagle zza rogu dało się słyszeć jakieś pijackie nawoływania i naszym oczom ukazała się chwiejąca się na nogach trójka - dwóch panów i pani. Bruno się zaniepokoił, bo nie jest to znany mu widok, a do tego jeden z gości zaczął mnie pytać, czy mam papierosa. Ucięłam temat (nie palę,więc nie musiałam kłamać :P) i poszłam za róg na większy trawnik, bo pijane towarzystwo urzędowało w najlepsze na skwerku (budząc sąsiadów), więc Bruno nie mógł się skupić. Jak tylko się oddaliliśmy na trzy kroki to Bruno się uspokoił, więc myślałam ,że już pójdzie gładko. Co widzę? Towarzystwo dzie za nami! Stanęłam z Brunem na trawniku, myślę, niech przejdą (śledzili węża po całym chodniku). Nagle jeden z tych debili (no bo jak to inaczej nazwać) przystanał przed Brunem, zgiął się i zaczął wymachiwać łapskami przed jego mordą gapiąc mu się w oczy z wyszczerzonymi zebami (dla psa zachowanie mocno konfrontacyjne). Bruno zaczął szczekać, na to gość do niego 'siad'! On oczywiście nie usiadł tylko zrobił krok wprzód (ale cały czas był przy nodze). Ja mówię, że pies nie przyjmuje rozkazów od obcych i żeby go nie denerwował, a poza tym jest noc i się nie hałasuje. On na to, że mam złego psa. Ja mu na to, że to pewnie dlatego, że sama jestem zła i że ma się odwalić ode mnie, bo chyba o kilka drinków za dużo mu się w środową noc wypiło. Na takie dictum zawinęli się i poszli. Najlepsze jest to, że to nie było żadne menelstwo tylko dwóch elegancko ubranych panów, a pani wyglądała jak księżna Kate. Jak widać kasa może wypełnić portfel ale manier nie zastąpi. Bruno ma zapędy obronne, zazwyczaj jedynie obserwuje (jak mnie gość za pierwszym razem pytał o fajkę, to też nie szczekał). Ale ile można wymagać cierpliwości od szczeniaka, który nie jest przyzwyczajony do nagabujacych go pijaków? W sumie wcale nie chcę, żeby się przezwyczajał, jednak on sobie zapamietuje pewne sytuacje i nie mam gwarancji, że jak zagada do mnie podobnie wyglądający gość, to się nie rozszczeka. Ojciec Bruna (pies policyjny) jest niezły w PO, są nawet jakieś filmy z nim na necie. Widać, że Bruno ma silny instynkt obronny, ale my go nie wychowujemy na agresora,a i on lubi się witać z ludźmi. Z tym,ze już go kilka osób wystraszyło w głupi sposób, a on nie będzie zawsze szczeniakiem. Pamieć też ma dobrą i po prostu może się uprzedzić. W takich chwilach mam ochotę rzucić w diabły behawiorystykę, bo co mi z tego, skoro to ludzie a nie psy wymagają 'naprawy'? :shake: Z fajnych rzeczy to wczoraj spotkalismy w parku kumpla rotka po dłuższym niewidzeniu. Bardzo się lubią nasze pieski mimo, że rotek jest niekastrowanym samcem w sile wieku.
  3. [quote name='panbazyl']ja juz tu dawno pisalam o agresywnych labach. To tez sa psy. i też mają zęby. Co prawda te zęby są łagodnie zaokrąglone, ale to są nadal zęby a psy potrafia gryźć.[/QUOTE] U mnie mieszka taki jeden, jest w wieku mojego Bruna, czyli niecałe 8 miesiecy. Najlepsze jest, że jak się spotykamy na spacerze, to ój ONek potrafi sie zachować mimo, że tamten rzuca się, jazgocze, pokazuje zęby itp. Jego pan niezmiennie odpowiada, że on jest łagodny 'bo to labrador' i że 'jak skończy rok to mu minie'. Natomiast na mojego łagodnego ONka patrzy z przerażeniem, 'bo to owczarek przecież'. Czyli stereotypy żyją i mają się dobrze nie tylko w Polsce :/
  4. [quote name='evel']Szok. Gdyby we mnie się wczepił obcy pies to chyba bym jednak odruchowo puściła CCta, trudno, że z napastnika zostanie tatar... Zwłaszcza jak właściciel taki odważaniczek :shake:[/QUOTE] Ona biedna nie chciała, bo (słusznie z resztą) myślała, że jak jej pies się dorwie do tego psa i wygra to posmakuje w walkach. Jak ten lab ją chwycił, to mówiła, że trwało to ułamek sekundy i zwiał w podskokach. Chyba wiedział, że przegiął. Ona po prostu taka dobra dusza jest. A pies jej broni, bo sobie zapamietał tę sytuację. Dlatego ja noszę gaz, zazwyczaj jedno psiknięcie skutecznie zniechęca takiego delikwenta.
  5. [quote name='Victoria']Mądra kobieta. Może trafiłby na ludzi którzy umieją go wychować.. Co do gazu - przydałby mi się, ale za gaz u osoby niepełnoletniej, czyli niestety mnie, mogą być problemy.. Wiem, ze warto zaryzykować, ale tacie coś się odmieniło i znowu jest na nie (a już szukał w necie..)[/QUOTE] Nie wiem, czy mądra. Tak najłatwiej - najpierw psa rozpuścić a potem się pozbyć, niech kto inny się martwi. Bardzo prawdopodobne,że ten pies na próby wychowania w nowym domu zareaguje agresją i zostanie uśpiony. A koleżanka sprawi sobie kolejnego psa, którego jej mama też potem odda i tak w kółko. Jesli koleżanka jest niepełnoletnia, to de facto za zachowanie psa odpowiada mama i jako osoba dorosła powinna wiedzieć, że psa się wychowuje. Poza tym, kaganiec nie kosztuje aż tak dużo. Konsekwencja i wprowadzenie w domu zasad też są za darmo, a zazwyczaj znacznie obniżają poziom konfrontacyjności u psa. Kastracja to jakieś 300 zł, dużo mniej niż ewentualne odszkodowanie jak już pies kogoś/coś pogryzie. To niech tata odbędzie męską rozmowę z dzielnicowym, że dziecko nawet pieska nie moze wyprowadzić, bo się agresywny pies na nie rzuca. Czasami pomaga.
  6. [quote name='Victoria']Na dzisiejszym spacerku spotkaliśmy kogo? Laba.. oczywiście przerośniętego pseudo laba. Rzuca się na nas to bydle, właściciela nie widać, no to odganiam psa, ale ciężko mi, bo mój się szarpie.. Jak lab przeszedł do ataku (no bo jak inaczej, laby są taaaaakie łagodne), to mój mi się między nogami chowa, ja nie wiem co robić, to się dre "proszę zabrać psaaa!!' a pan cham lezie w żółwim tempie z rękami za plecami i zero reakcji.. Zawołał ze 2 razy imię psa, tonem jakby to były ostatnie słowa przed śmiercią... Szkoda gadać. Widzi idiota, że jego bydle się rzuca na mniejszeo od siebie i jopi się jeszcze. Wydarłabym się jakoś ianczej, ale byłam na spacerze z nowo poznaną panią kolegą Bastera i nie chciałam już na pierwszym spacerze jej do siebie zrazić.[/QUOTE] Jeden psik gazem najprawdopodobniej załatwiłby sprawę. Laby wcale nie są łagodne. Nawet mój wet mówi, że ludziom się coś pokiciało w głowach, bo laby są konfrontacyjne wobec innych psów. A właścicielka cane corso, z którym pracowałam, miała na przedramieniu bliznę, bo jej lab wyrwał mięcho jak próbowała go odgonić. najlepsze jest to, że odganiała tego agresora w obawie o jego zdrowie, bo inaczej jej pies przerobiłby go na mielonkę :/ Oczywiście właściciel - zero reakcji, a jak zobaczył, ze lab chwycił ją za rękę to... zwiał! Cane corso od tej pory miał problemy z agresją wobec innych psów, trudno mu się dziwić.
  7. [quote name='FRODKA']Dziwi mnie dlaczego skoro w Norwegi psów si nie szkoli ich zawodnicy potrafią zajmować czołowe miejsca na MŚ np obi ,o agility to już nie wspomnę .[/QUOTE] Ale szkolenie w agility nijak sie ma do obedience. Sama znam czempiona agility, który na spacerze rzuca się na każdego psa i wcale nie słucha swojej przewodniczki. Zachowanie na torze agility nijak się ma do zachowania w innych sytuacjach. Po prostu pies lubi agility i na torze zachowuje się poprawnie. To nie oznacza jeszcze, że to jest usłuchany pies. Podobnie jest z psami problemowymi. Tutaj się je usypia zamiast nad nimi pracować.
  8. [quote name='sleepingbyday']strix, jakby co, możesz zacząć niezłą szkołę, myśle, ze miałabyś chętnych.[/QUOTE] Dzięki, ale raczej nie w Norwegii. Tutaj prowadzenie prywatnego biznesu tyle kosztuje, że poszłabym z torbami (Norwegia to państwo socjalistyczne i nie wspiera prywatnego biznesu, nawet ulgi podatkowo-składkowej nie ma na pierwsze dwa lata). Może kieyś jak wrócę do PL. Chociaż przyznam, że bardziej mi się uśmiecha załozenie fundacji i skupienie się na psach schroniskowych, bo widzę, że sporo wraca z adopcji przez zupełnie błahe rzeczy.
  9. [quote name='motyleqq']a jednak mimo tego co piszesz w Norwegii można studiować kierunek/ki związane z psami, tak? a u nas właściwie nic...[/QUOTE] Nieeee. Ja studiuję w Anglii, eksternistycznie. W Norwegii nie ma takiej możliwości. Co do psiego behawioru, to oczywiście, że warto to studiować. Weterynaria to nie jest to samo. Podobnie jak medycyna to nie psychologia. Jak ktoś chce być psim psychologiem, to powinien mieć możliwość studiowania tego właśnie. Studiowanie weterynarii akurat nijak się do tego ma. Dobrzy weterynarze na Zachodzie współpracują z behawiorystami, bo to są inne dziedziny wiedzy, chociaż się uzupełniają, ale w niewielkim stopniu.
  10. [quote name='Soko']strix, może macie szanse, u nas tez latała suka ONka, ale właściciele ją zabrali na szkolenie, bardzo spokojny i ustępliwy pies :) a też z początku właściciele w ogóle nie widzieli żadnych problemów.[/QUOTE] No co ty, szkolenie w Norwegii? :crazyeye: Tutaj przecież kochają pieski i ich nie męczą jakimś tam szkoleniem. :razz: Może agility i to by było na tyle. Moje dwa psy są jedynymi w parku, które znają komendy obedience. Nigdy nie widziałam, żeby ktokolwiek tutaj szkolił psa w obedience, nawet podstawowym. 99% właścicieli czuje, że wypełnia obowiązek w momencie, kiedy odpinają swojemu pupilkowi smycz. Pamietam jak kiedyś, jak Faust jeszcze był młodszy i bardziej narwany, kazałam mu usiąść, bo się sadził na coś. Nie usiadł od razu, dopiero po chwili. Mi było wstyd, że od razu nie usiadł a pan się pyta, gdzie piesek był na szkoleniu, że tak się słucha, bo jego pieski to robią co chcą. Masakra. W Oslo jest jedna szkoła dla psów i z tego, co wiem inwencja trenerów nie wykracza zbytnio poza dawanie smaków. W efekcie komendy wykonują tylko te psy, które uważają, że smaczek jest bardziej atrakcyjny niż podbiegniecie do innego psa. Jak pewnie sie domyślasz, takich psów nie jest dużo. Z resztą ta szkoła jest okropnie droga i mało ludzi z niej korzysta. Nie mają wykwalifikowanych trenerów, bo jedyne kwalifikacje jakie chcą od kadry to wyszkolenie dwóch psów w agility. Czyli od biedy każdy pasjonat agility mógłby tam dostać pracę. O przypadkach trudniejszych, o innych metodach szkolenia nie wiedzą nic :/
  11. Ja tam myślę, że na wszystko jest czas. Moje dostaja komedę 'ok' i wtedy jest obwąchiwanie. Ale jak np. idziemy szybkim krokiem, spieszy mi się itp, to idą karnie i gapą się przed siebie. Same się tak wyszkoliły i dobrze, bo nie musze się zatrzymywac pod każdym drzewkiem. ;) U nas najpierw jest koopa i sik, potem 20-30min przy nodze (Faust wącha na 'ok' Bruno własciwie nie wącha za bardzo, bo jest na etapie szczeniecego sikania, czyli jedno długie na początku spaceru), potem 30 min wąchanie do woli, zabawa, piłka itp. I do domu. Jak czasami od razu idziemy do parku to są zdziwione, bo nauczyły się, że najpierw 'patrolujemy' teren ;) Ta koncentracja na spacerze sprawdza się u psów, które nie zwracają uwagi na właściciela i ciągną go gdzie popadnie. Chodzenie przy nodze zmienia percepcję psa i sprawia, że oddaje kontrolę i pozwala się prowadzić. Np. psy, które idą przed właścicielem są ileś tam razy bardziej agresywne wobec napotkanych psów niż psy prowadzone przy nodze.
  12. [quote name='Victoria']Jak lusia była mała (3-4mc), to spotkałyśmy na spacerze faceta, który wyszedł zza zakrętu strasząć mnie i porwal mala na rece. Ja sie wkurzylam, zaczelam kulturalnie prosic zeby ja postawil, ale on oczywiscie nic. Patrzylam tylko na rece, zeby przypadkiem nie powedrowaly do zapiecia smyczy.. Bylam kompletnie przerazona (mialam lat 12 bodajze..), [/QUOTE] Co za cham! Chyba nawet wolałabym, żeby ten gość miał jakieś zaburzenia psychiczne, bo aż strach pomyślec, że ktoś moze być aż tak perfidny. [B]bdom[/B] - ja właśnie dlatego noszę gaz. Faust trafił do mnie już skrzywiony właśnie przez to, że większe psy robiły z nim co chciały. Teraz on waży 37 kg i zanim go 'naprostowałam' to się musiałam sporo nagimnastykowac, bo pies był zwyczajnie agresywny, a przynajmniej mocno konfrontacyjny wobec innych psów. Efekt takich 'zabaw' właśnie. Teraz się kontroluje ale widzę, że zmienić to on sie już nie zmieni. Bruno, mój siedmiomiesieczny ONek też miał niestety przejscia z takimi, 'co się tylko chciały bawić', jak był mały. Niektóre go nawet próbowały pogryźć. No i powiedziałam sobie, ze dosyć tego i teraz nosze ze sobą gaz. Nie pozwolę skrzywić psa, bo jakiś palant uważa, że to dobra zabawa, ajk jego wielki pies się wyżywa na innym. Nie musi być agresywny,żeby mniejszy, przestraszony i na siłę nagabywany pies nabrał uprzedzeń. U mnie w parku pojawił się nowy pies, niestety, z właścicielem-chamem. ONek, dorodny. Wczoraj wyszłam z psami około północy, bo wtedy mogą sobie pohasać po łączce nienarażone na to, że zaatakuje je agresywny pies (pełno ich luzem tutaj lata). Co widzę? Z samochodu wyskakuje ONek, luzem, pędzi przed siebie i szczeka. Właściciel jakieś 20 m za psem, żadnej kontroli. Niby go próbował wołać ale nic z tego. No cóż, przeczekaliśmy najazd ONka na łączce z dala od tego zamieszania (na szczęście nas nie zauważył). W pewnej chwili ONek zaczął zaczepiać jakiegoś przechodnia (szczekał na niego tak, że biedny gość musiał się zatrzymać, bo inaczej ten pies by się chyba rzucił). Właściciel oczywiście bezradny, bo kto to widział wyszkolic psa, żeby ten się słuchał... . No i zrobili kółko i z powrotem do auta i odjechali. Nie podoba mi się to.
  13. [quote name='filodendron']Można, można - a jeszcze jak jest w kagańcu typu fizjolog, to już swobodnie. Jakieś sześć lat temu też myślałam, że to rottki z nieobciętym ogonem :D A kiedyś na forum pisała dziewczyna, która miała berneńczyka i cavalierka w analogicznych kolorach - i wszyscy myśleli, że to suka ze szczeniakiem :D[/QUOTE] Kiedyś szłam z Brunem (ONek, wtedy 6 m-cy, już wyglądał jak miniaturka ONka) i Faustem (czarny mix laba, whippeta, border collie) i jakiś pan mnie zaczepił, wskazał na Fausta i zapytał, czy to matka tego szczeniaka ;) :P
  14. [quote name='sachma'] Jasne, tylko jak pozwolisz, żeby inne psy go gryzły to efekt będzie taki sam niestety... podbiegaczy należy odganiać od psa samodzielnie - moje byczysko (ONek) już ma wmurowane, że jak biegnie do nas agresywny pies to on siada - za każdym razem każe mu usiąść, więc się wbiło do głowy - pies zostaje w siadzie, zajmuje wtedy mniej miejsca i łatwiej mi się poruszać w okół niego i odganiać niechcianego "gościa".. efekt taki, że od kiedy pies wychodzi ze mną a nie z ojcem, nie rzuca się na psy, bo wie że ja sobie z nimi poradzę i on jest bezpieczny.[/QUOTE] Ja z Brunem (też ONek) robię identycznie. Natomiast Faust jest ofiara opacznie pojętej socjalizacji, bo socjalizacja to są pozytywne doświadczenia z innymi psami, a nie doświadczenia w ogóle. Zanim do nas trafił pozwalano mu sie 'bawić' z agresywnymi i mocno dominujacymi psami, więc czesto służył za worek treningowy i ciagle się bał. Poprzednia właścicielka bardzo była dumna ze swoich osiągnięć, a ja do dzisiaj to odkręcam, bo na początku pies miał silną reakcję lękowo-agresywną na widok innego psa. Tzn widok psa dla niego oznaczał konfrontację. Co to za logika, że pies nie może chodzić w normalnej skórzanej obroży, bo ma chorą tchawicę a w kolczatce już tak? trenerka rujnuje tego psa, bo jej pewnie wygodnie, jak pies chodzi na kolcach. Przy problemach z tchawicą zasada jest taka, że jeśli już obroża, to szeroka, normalna skórzana obroża, w żadnym wypadku nie kolczatka ani nie zaciskowa! Najlepiej zaś halti albo szelki, w zależności czy pies ma tendencję to ciągniecia (szelki to ułatwiają, ale można kupić takie z zapieciem z przodu na klatce piersiowej, co daje większą kontrolę nad psem).
  15. [quote name='ajeczka'] Kolczatki też używam tak jak radzi nam trenerka. Rudy jest bardzo silnym psem z [B]chorą tchawicą[/B], wszystkie zaciskowe obroże zakazane, zwykła też. Szelki zakładamy do treningów (ciągnie rower, sanki, ciężary). Nie zdarza mi się odciągać go od innych psów, grzecznie idzie przy nodze, jak inny psiarz pozwoli to psy się witają. Kilka razy zdarzył nam się atak sfrustrowanego podbiegacza i bez kolczatki nie utrzymałabym mojego psa. Nie chcę żeby zaczął walczyć, czy przypadkiem mocno uszkodził innego psa. To mix amstaffa i chcę żeby został przyjacielem nie mordercą. Luzem biega po psiej łące z innymi psami i to jest nagroda. Jakoś obywa się bez konfliktów.[/QUOTE] Rady trenerki pozostawię bez komentarza, ale naprawdę, kolczatka dla psa z chorą tchawicą to jest wyrok. Po prostu mu tę tchawicę z czasem rozwalisz i tyle. Dla takich psów nadaje się halti/gentle leader. A propos tematu, dziś widziałam chama z fajnym psem! Tylko psa mi żal... . Wracaliśmy ze spaceru i nagle z klatki wyszła labradorka z dwójką dzieci, za nimi ich ojciec. Faust się przyglądał, Bruno oczywiście w podskoki i chciał się bawić. Myślałam, że może pan się pozwoli przywitać psom. Zanim zdążyłam zapytac, pan warknął na sukę 'siad'. Suka stała machając ogonem, widać było, że jest zafascynowana perspektywą spotkania. Na to gość złapał ją za szyję za uchem tak, że aż pisnęła. Opitoliłam gościa trochę, bo jak ma debil problemy z samokontrolą to żadnego psa mieć nie powinien. Oczywiście nie spodobało mu się, że 'podważam jego autorytet przed dziećmi', ale to już nie mój problem. Labka była młoda, więc efekt będzie taki, że będzie się bała i psów i swojego właściciela (jak taki jeden staffik w okolicy, który na luzie podbiega do wszystkich ale od właściciela wyraźnie ucieka....) Żal mi tego psa, bo założę się, że dzieci tez naśladują ojca. A ojciec się pewnie będzie Milanem usprawiedliwiał, chociaż widać gołym okiem, że niczego z jego programów nie zrozumiał. (nie chce zaczynac dyskusji o Milanie, po prostu facet nie naśladował zachowania innego psa ale zadał swojemu psu ból, co samo w sobie jest niedopuszczalne, w momencie, który w zasadzie wymagał jedynie powtórzenia komendy).
  16. [quote name='evel'] Oczywiście to rzucanie ma pewnie różne podłoże, niewykluczone, że zazwyczaj lękowe albo sprzężone z negatywnymi doświadczeniami ([B]kolczatki[/B], jeee!). Autentycznie przeraża mnie, że 99% spotykanych przeze mnie ONków to frustraci pod praktycznie zerową kontrolą właścicieli... :roll:[/QUOTE] No właśnie właśnie. Kiedy ONek szczeka, to należy go usadzić (powinien znać podstawowe komendy!) i dać komendę typu 'stop' albo co tam pies rozumie, ale większość włascicieli uważa, że kolczatka załatwi problem. A ONek widzi to tak, że na widok psa, z którym może tylko chce się przywitać, go boli szyja (kolczatka). I większość ONków kojarzy ten ból z widokiem psa, co oczywiscie daje efekt taki, że z czasem każdy pies staje sie wrogiem. W Norwegii kolczatki są nielegalne, a większość ONków, jakie widzę, to tez frustraci, więc myślę, że winne jest podejście właścicieli i brak ruchu. Fakt, że właścicielowi wystarcza godzina spacerów dziennie nie znaczy, że psu też wystarczy. Z tego, co tu widzę to trochę wygodnictwo jest. Mieszkam koło dwóch naprawde dużych parków i wystarczy, że właściciele tych frustratów kupią taśmę o długości 10-20m i moga się bawić piłeczką z psem bez przeszkód. Ale jakoś nigdy nie widziałam, żeby ktokolwiek to robił. Dla większości 'wybieganie psa' oznacza puszczenie go w samopas, a ponieważ puszczenie takiego sfrustrowanego ONka to ryzyko procesu o odszkodowanie, te psy w ogóle nie mają żadnych ćwiczeń.
  17. [quote name='Victoria']Nie wiem jak działa paralizator, ale chyba to coś podobnego do kopnięcia prądem, więc czy jeśli potraktuję nim psa wczepionego w moją nogę lub szyję mojego psa, to nie zadziała on również na mnie lub moim psie?[/QUOTE] Zadziała. I może psa pozbawić przytomności, a nawet zabić. Dlatego wolę gaz. Jedno albo dwa psiknięcia na pewno nie doprowadzi do odklejenia siatkówki. Na 45kg rotka wystarczyło jedno psikniecie i to około 15 cm od mordy, żeby sobie poszedł. Naprawdę, nie trzeba pojemnika z gazem wpychać psu do pyska ani do oczu!
  18. [quote name='evel'] I mini-statystyki. Zu przyjechała do mnie w marcu 2010 roku. Od tamtej pory spotkałyśmy [B]jednego[/B] "owczarka niemieckiego", który się na nią nie rzucił z pianą. I niech mi ktoś powie, że z owczarkami i owczarkowatymi jest wszystko w porządku :roll:[/QUOTE] Ja tam myślę, że to raczej z włascicielami coś jest nie tak. Ludzie się naoglądali [I]Czterech pancernych[/I] i im się wydaje, że pies sam się wychowa. Powtrórze to raz jeszcze: ONki mają wyjątkowo niski próg reakcji i są genetycznie uwarunkowane na reakcję aktywną (konfrontacja a nie wycofanie). Z tego właśnie powodu sa tak popularne w policji pomimo, że są rasy, które same warunki fizyczne mają lepsze. Ale tu nie tyle o masę mięśniową chodzi co o szybkość reakcji, a w tym ONki celują. To normalne, że ON szczeka jesli zobaczy coś niezwykłego. Taka jest ich genetyka. To jednak absolutnie nie oznacza agresji. Jest różnica pomiedzy szczekaniem na zasadzie 'jestem tutaj' a rzucaniem się na innego psa. jednak obszczekiwanie wszystkiego, co się rusza to przesada i świadczy o tym,ze pies nie czuje się pewnie. Po incydencie z rodezjanem mój maluch niestety zaczał obszczekiwać wszystkie psy, ale absolutnie nie jest agresywny. Po podejściu i przywitaniu się następuje zabawa, pomimo szczekania. Mam nadzieję, że mu to przejdzie z czasem, chociaż mam ochotę udusić właściciela tego bydlaka. Bo mój pies właśnie przechodzi tzw. 'drugą fazę lękową' i każde złe doświadczenie, które ma miejsce teraz, zostanie z nim dużo dłużej. Ludzie tego nie rozumieją i albo zachecają swojego ONka do szczekania, bo im się wydaje,że to dobrze jak pies jest 'groźny', co w efekcie prowadzi do rozwoju terytorializmu. Albo karcą psa w bolesny sposób, co akurat u ONków powoduje odwrotną rekację - ONki widzą zależność pomiędzy widokiem innego psa a bólem! Jesli wiec pies widzi innego psa i szczeka, a my go skarcimy w głupi sposób, to następnym razem będzie szczekał bardziej. To nie jest rasa dla każdego, to jest rasa PRACUJĄCA i potrzebuje struktury a przede wszystkim DUŻO aktywnosci fizycznej, bo jej brak rodzi agresję. Ludzie o tym zapominają i traktują ONka jakby to był kanapowiec (spacerek wokół bloku, żadnych ćwiczeń, zadań, szkolenia), a potem pretensje do hodowcy, bo nie wyrósł im Szarik ;) Są oczywiście ONki spaprane przez hodowlę i to nie tylko pseudo. W USA nie wykorzystuje się w policji ONków z rodzimych linii, bo mają spapraną psychikę (i spaprany zad!), sprowadza się ONki z Europy. Ale w Europie już też sporo osób doprowadziło do degeneracji tej razy zarówno pod względem wyglądu jak i charakteru. U mnie w okolicy nie ma normalnego ONka, ale gołym okiem widać, że te psy są sfrustrowane brakiem ruchu, bo na spacer wychodzą 3xdziennie na 20 minut po parku. No i oczywiscie ciągną właściciela za sobą, bo kto to słyszał, żeby psa meczyć i go szkolić :P Myślę, że część ma złe doświadczenia z innymi psami (ONki są bardzo pamiętliwe). Mój Bruno jest póki co fajny i przyjacielski wobec innych psów (chociaż nie uległy, ale to specyfika rasy), ale jeszcze kilka takich rodezjanów i też będzie spaprany.
  19. [quote name='Victoria']Jak zachowuje się pies psiknięty gazem..?? Piszczy, ucieka.. widzi cokolwiek?? [/QUOTE] Najczęściej się zatrzymuje, odwraca i odchodzi. Nie trzeba koniecznie trafiać w oczy, w okolice pyska wystarczy, bo pies ma dużo bardziej wrazliwy węch niż człowiek i go taki gaz szybko dosiega. Tylko, że ja nie polecam gazu w żelu, bo przykleja się do włosów psa i moze zrobić krzywdę (poparzenie skóry, poparzenie wewnętrzne jeśli pies zliże). Pies bedzie się meczył a Ty możesz bulic za weta jeśli Ci udowodnią, że to Ty psiknęłaś. Zwykły gaz wystarczy, bo pies ma wrażliwszy nos niz człowiek, a Ty nie ryzykujesz trwałego uszkodzenia psa.
  20. [quote name='Sybel'] Kazałam mamie kupić gaz pieprzowy w żelu i jak suka znów podejdzie, walić w pysk. I bardzo, ale to bardzo żałuję, że się o te dwie minuty spóźniłam, bo bym babę spacyfikowała, tym bardziej, że obok stała policja zajęta jakimś żulem.[/QUOTE] Mama umie obsługiwac kamerę w komórce? Jesli tak ,to naprawde polecam ten sposób (oczywiscie nie wyklucza to gazu, chociaż ja bym nie kupowała w żelu, bo przykleja się do psich włosów i suka może naprawdę poparzyć sobie pysk, a wtedy Ty bedziesz musiała płacić za weta - znam taki przypadek). Po prostu jak następnym razem suka podleci, to nakręć sukę i jej właścicielkę. Większość właścicieli nagle przypomina sobie, że mają smycz, a Ty masz kolekcję dowodów dla SM i policji. Możesz złożyć zawiadomienie o zagrożeniu uszkodzeniem ciała, jesli na filmie widac, ze suka jest agresywna a pani ma to w d***e. Fakt,że pani wyprowadza pieska pod wpływem alkoholu też będzie miał znaczenie.
  21. [quote name='Lu_Gosiak']super:) dzieki strix udalo Ci sie zmontowac jakis tekst do oglaszania Rustiego u Was?[/QUOTE] Udało. Jedna runda już była (wykupiłam na tydzien na początek) ale cisza. Teraz mam wiecej info, to zrobię nowy tekst i wykupię na miesiąc. Nic nie obiecuję,ale spróbowac można, a i wizytę przedadopcyjną mogę zrobić przecież ja. :)
  22. [quote name='Victoria'].... ale ludzie, którzy wypuszczają, jak się dzisiaj przekonałam, agresywnego DONa bez opieki na ulicę są nieodpowiedzialnymi chamami. Już dawno bym zadzwoniła na SM, albo go nawet może sama złapała, gdyby tak nie biegał po chodnikach. On się przemieszcza po całej mojej okolicy z prędkością światła, więc nie wiem co zrobić, bo SM ganiać go nie będzie. A czasami zwyczajnie boję się wyjść na ulicę, bo to bydle każdego psa się czepia.[/QUOTE] Denerwują mnie tacy ludzie. ONki i DONki już i tak mają spapraną opinię, a tacy ludzie tylko ją niestety wzmacniają. [B]Omry[/B] - dobrze, że chociaż przeprosiła, ale wstyd, żeby dorosła baba zachowywała się jak pięciolatka ;) [B]Asia&Luna[/B] - potem będzie ogłoszenie, oddam szczeniaczki za koszt utrzymania, 100zł :shake: Rzeczywiście idiotka z tej kobiety. pewnie jeszcze się suce dostało, 'że się dała'.
  23. Jak jeszcze żył mój poprzedni ONek to często chodziliśmy sobie razem do miasta. Pies był super ułożony. Chodził na smyczy ale właściwie mógł bez, bo słuchał sie zawsze. nawet gość z ZK specjalizujacy się w szkoleniu owczarków powiedział, że takiego okazu nie widział. No ale do rzeczy. Siedzieliśmy sobie kiedyś nad rzeką. Oboje na ławce, pies też sobie usiadł wiec głowę miał wyżej ode mnie. Przyszła pani trzema jazgoczącymi małymi pudelkami bez smyczy. One latały wokół ławki, jazgotały a Don nic. Siedział jak budda ;) Na to pani: [I]A co on taki grzeczny? Chyba go pani bije? [/I] :crazyeye:
  24. [quote name='Soko'] Oczywiście owy pan wziął sobie za życiową ambicję udowodnić mamie, że on ma rację. Inna sprawa, że jest to facet naprawdę o swoich przekonaniach nie do zmiany, [B]ale jak raz mi Happy podniósł do góry[/B] a ona go nie ugryzła tylko ze strachu i dlatego, że nie wiedziała co się dzieje, to myślałam że wyjdę z siebie i go trzasnę.. sama bym go podniosła, jakbym miała siłę i zapytała, czy mu przyjemnie.[/QUOTE] Co za idiota. Taki znawca tematu a nie wie, że podnoszenie zawsze jest dla psa stresujace i to z wielu powodów? Omijałabym z daleka.
  25. [quote name='a_niusia']chamstwo, ale nie psiarza, bo babka byla bez psa. szybko wybiegamy na siku z mala-mala ma na sobie rozowa obrozke w sowki i smycz ma tez rozowa, co podkresla jeszcze jej szczenieca slodycz, no po prostu cukiereczek. cos tam sobie wacha na trawniku. nagle idzie babka...i bez pytania ani uprzedzenia kuca przedz nia i zaczynia piac "oooo jaki piekny, sliczy pieseczek, jaka to rasa, lojezu jezu jaki piekny i slodki" itd. wyciaga reke. mala sie cofa, przysiada na trawniku. i kieruje w strone baby jedno ze swoich pelnych nienawisci spojrzen (a ma calkiem czarne, bardzo duze oczy, w ogole prawie nie widac bialek). babka wstaje, cofa sie i mowi "ale ona sie na mnie nie rzuci?". trzeba bylo myslec wczesniej :)))))[/QUOTE] Jak zwykle nie na temat. Trzeba było pani powiedzieć, że sobie nie życzysz i tyle zamiast czekać, co na to pies. Jak bedziesz pozwalac psu podejmowac decyzje, to te zachowania się wzmocnią i będziesz właścicielką małego, biegajacego luzem (jak Cię znam) pieniacza, który będzie usiłował podbiec od tyłu i dziabnąć każdego psa w cztery litery a właściciela za nogawkę, co teoretycznie może skończyć się kopniakiem albo pogryzieniem. U mnie mieszka taka sucz. Na początku była słitaśna itp a teraz za każdym razem jak wyjdzie na zewnątrz drze japę na wszelki wypadek, bo ją tak mądrzy inaczej właściciele nauczyli. Jeśli Twój pies się boi to kontrolowac sytuację powinnaś Ty a nie pozostawiać to psu.
×
×
  • Create New...