Jump to content
Dogomania

strix

Deleted
  • Posts

    808
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by strix

  1. [quote name='a_niusia']no wlasnie o to chodzi. ja jak mialam te sytuacje z onkiem, to tez wszytko odbylo sie blyskawicznie i jeszcze bylo ciemno. wlascicielka byla w poblizu ("nic nie zrobi, nic nie zrobi") i miotacz ognia nic by tu nawet nie dal.[/QUOTE] Cóż, moim zdaniem właśnie by dał. Skoro bez pomocy gazu nie uporałaś się z 45kg ONkiem to właściwie wygląda na to, że sama sobie przeczysz. Mi mały pojemniczek gazu pozwolił na odgonienie trzech dużych psów (trzy różne okazje) i dzięki temu mój pies nie musiał przechodzić przez to, co Twój :D Oszczędziłam mojemu psu stresu, obrażeń i rehabilitacji.... . Też było ciemno (zima) i w dodatku w lesie!
  2. [quote name='a_niusia']i co uwazasz naprawde, ze to jest rozwiazanie? a co jak psikniesz gazem, a takiego psa to rozjuszy jeszcze bardziej? co wtedy zrobisz? zaczniesz nosic miotacz ognia?[/QUOTE] Spoko spoko. Zgodnie z tym myśleniem najlepiej po prostu stać obok i broń boże nie przeszkadzać większemu psu w zagryzaniu naszego psa. A następnym razem może być dziecko... . Ja noszę gaz, sprawdza sie idealnie. Nie rozjusza tylko skutecznie zniechęca. Rozjuszyć to może uderzenie smyczą (a już zwłaszcza molosa). Miotacz wydaje mi się o tyle lepszy, że ma o te dwa albo trzy metry większe pole zasięgu, więc jeśli psy się kotłują, nie trzeba ryzykowac ugryzieniem żeby je spsikać. A jak się ma psa 40 kg napadnietego przez psa 60kg a właściciela ani śladu (albo stoi i się cieszy) to rozdzielanie rękami nie jest opcją. W ogóle Cię nie rozumiem, A_niusiu. Sama piszesz, że 'sprałaś ONka na kwasne jabłko' ale użycie gazu już jest be? Od 'prania na kwaśne jabłko' moze psu np. pęknąć śledziona a on gazu poza chwilowym łzawieniem i dyskomfortem nic poważnego sie nie stanie.
  3. [quote name='a_niusia']???? a skad ty wiesz, gdzie wyprowadzamy psy? na jakiej podstawie wyciagasz takie wnioski?[/QUOTE] Na takiej samej, na jakiej Ty doszłaś do wniosku, że uważam, że wszystkie psy chcą 'zjeść' moje. :D
  4. [quote name='bdom']ale chyba nikt nie uważa, że pryskanie gazem przechodzących luzem psów jest ok? Gaz ma służyć do samoobrony w ekstremalnych sytuacjach, jak ta z agresywnym mastiffem:roll: Ja nie noszę ze sobą żadnej "broni", na szczęście nie muszę, ale gdybym spotykała agresywne, puszczone luzem psy to nie byłabym w stanie się obronić...więc rozumiem podejście strix.[/QUOTE] Ja też nie nosiłam dopóki jakiś rok temu nie napadł nas mieszaniec rotka i nie spuścił Faustowi manta. Właściciel tylko się śmiał. Zadzwoniłam po policję, odmówili przyjazdu. To była dla mnie lekcja życia w Norwegii.
  5. [quote name='a_niusia']gdybym nie obronila swojego psa (ojej spralam onka, ktory nie mial zlych zamiarow, prawda?), to byc moze tez mialabym juz teraz tylko jednego psa. uwazasz sie za znawce psiego behawioru, oskarzasz mnie o to, ze trzepie niewinne owczarki po dupach smycza, [B]a jednoczesnie uwazasz, ze kazdy pies chce zrobic z twoich psow sieczke. wcale tak nie jest[/B].[/QUOTE] Że co proszę?
  6. [quote name='Kirinna']a kto napisał że celi je do psow w parku? wszyscy piszą o sytuacji ekstremalnej tylko ty o tym że o normalnych codziennych spacerach pod blokiem[/QUOTE] A_niusia wyprowadza swoje psy ciągle w tym samym miejscu, więc nie potrafi wyjść poza własne doswiadczenie. Myślę, że spotkanie z rosłą agresywną suką duzej rasy w lesie, gdzie właściciela ani widu ani słychu to jedyna metoda na poszerzenie horyzontów w tym wypadku.
  7. [quote name='a_niusia']p[B]odbiegajacy onek plci meskiej urzadzil moja starsza suke tak, ze przez ponad miesiac dzien w dzien jezdzila na rehabilitacje, a nastepnie skonczylo sie na rezonansie za kupe pieniedzy i kolejnych tygodniach laserow. [/B] podbiegajacy wielki samiec chcial sie rzucic na 3miesieczne wtedy szczenie-tez suke. starsza zaslonila mala wlasnym cialen. tyle o tym, ze samiec nic suce nie zrobi. trzeba byc totalnym kretynem, zeby glosic takie opinie.[/QUOTE] No widzisz. I wciąż nie rozumiesz, że ktoś inny może też chcieć obronić swojego psa... . A wiesz, po ataku bullmastiffa raczej nie robi się rezonansu tylko ewentualnie sekcję jak ktoś chce... . [quote name='a_niusia'][B]tyle ze niektorzy uwazaja, ze bronic nalezy sie przed kazdym psem.[/B] w tym watku bylo juz o suni, ktora tuz po sterylce dostala kopa, bo komus uciekla i podbiegla sie przywitac. oczywiscie-podbiegla, to wina wlasciciela, bo podbiegla. sama bylam swiadkiem jak dorosla suka cane corso dostala po oczach gazem, bo po prostu szla sobie polna sciezka i nie byla na smyczy. na psa i jego wlasciciela spojrzala dopiero jak tym gazem dostala. a on oczywiscie darl morde, ze "dobrze wie, co to za psy". w koncu "molos to molos, gazem w niego".[/QUOTE] A jak to się ma do mojej sytuacji? Ja w przeciwieństwie do Ciebie nie walę smyczą psa tylko dlatego, że do nas podbiega. :D
  8. [quote name='motyleqq']nie pisałam o Twojej sytuacji, tylko ogólnie. tzn ja miałam taką sytuację gdy miałam psa na DT. i dopiero wtedy zrozumiałam jakim problemem są podbiegacze. bo dla mojej własnej suki nie ma to żadnego znaczenia. nie mamy stresów na spacerach. ale wtedy się przekonałam, jak to jest nie móc normalnie wyprowadzić psa[/QUOTE] Ok. Moje psy są mocno towarzyskie, nawet ten psychicznie poturbowany jakby już odżył. Nawet inni właściciele psów mówią, że mam bardzo towarzyskie psy. No ale moje psy nie są głupie i potrafią odróżnić kiedy podbiega pies nastawiony zabawowo albo po prostu ciekawski a kiedy szrżuje na nie pies pełen złych zamiarów, w dodatku wielki. Ich reakcja nie pozostawiała wątpliwości - bały się. Ale jak Faust do nas trafił byłmocno konfrontacyjny i wtedy każdy podbiegacz był problemem. On z resztą już chyba zawsze bedzie trochę nieufny wobec innych psów ale teraz nie odstaje zachowaniem od większości. Także zgadzam się, że to może być poważny problem.
  9. [quote name='a_niusia']nigdy w zyciu nie uderzylam i nie uderze smycza psa, ktory nie ma zlych zamiarow wobec moich psow. generalnie chodze na spacery z psami dla przyjemnosci, a nie po to, zeby napieprzac w inne psy smycza, butami czy gazem. piszesz, ze brak mi doswiadczenia...coz, chyba jednak mam na tyle doswiadczenia zyciowego, zeby wiedziec, ze celowanie pistoletem gazowym w psy w NAJLEPSZYM przypadku skonczy sia dla ciebie ostracyzmem spolecznym oraz tym, ze inni psiarze beda cie uwazac po prostu za niebezpieczna wariatke i w koncu ktos zadzwoni w twojej sprawie na policje. powtarzam: w najleprzym przypadku. w najgorszym ktos po prostu ci dotkliwie wpieprzy za to, ze celujesz w jego psa.[/QUOTE] Ależ się uśmiałam. Czyli walenie smyczą w inne psy jest ok ale używanie gazu już nie? Nie rozumiesz, czym jest pistolet gazowy. Może poczytaj o tym. Pisanie o 'celowaniu' do psów z pistoletu gazowego to nieporozumienie. I skad ten pomysł, że ja mam zamiar używac gazu wobec psów, które nie mają złych zamiarów? Widzę, że nie rozumiesz albo nie chcesz zrozumieć faktu, że bullmastiff który do nas przybiegł nie miał przyjacielskich zamiarów :D Cóż, Twój wybór. Wszyscy inni zrozumieli ... . Co do ONków, które tak dzielnie walisz smyczą po grzbietach, skad wiesz, że nie mają przyjacielskich zamiarów? Przecież masz dwie suki, podobno niekonfliktowe, więc o ile podbiegajacy ONek nie jest agresywną suką, w ogóle nie masz powodów do zmartwień :) [quote name='a_niusia']ok, uwazasz, ze spacery z pistoletem gazowym i celowanie nim do innych psow jest NORMALNE? czy uwazasz, ze np. w parku pelnym dzieci itd cos takiego powinno miec miejsce? bo ja np. uwazam, ze nie powinno i jesli ktos wyciagnalby pistolet gazowy, bo inny pies do niego podbiegl, to nie powinien sie dziwic, ze moze zostac przez inna osobe obezwladniony.[/QUOTE] hahahaha :D:D:D A kto pisał o parku? Daj sobie na wstrzymanie bo już zupełnie odjeżdżasz z tymi nadinterpretacjami. Większość czasu spędzam z psami w lesie i tam właśnie większość ataków miała miejsce. A atak bullmastiffa miał miejsce na dzikiej plaży gdzie wierz mi, nie ma ani placów zabaw ani dzieci. [B]Uważam, że gaz, kij, pistolet gazowy itp jest zupełnie racjonalną formą obrony przed dużym agresywnym psem bez nadzoru właściciela, którego inaczej nie da się odgonić a atak ma miejsce w[U] miejscu odosobnionym[/U], gdzie nie można liczyć na pomoc innych.[/B] Co do [I]celowania[/I], to napisałam powyżej.
  10. [quote name='a_niusia']tak, tak pozbawione empatii:))) jak dla mnie oczywiscie mozesz lazic sobie z pistoletem gazowym, w koncu w pl to legalne. nie mniej jednak ludzie beda postrzegali cie jak totalna idiotke i w koncu ktos doniesie na ciebie, ze lazisz z czyms takim i celujesz do zwierzat w miejscach publicznych, gdzie oprocz zwierzat znajduja sie tez ludzie: dorosli i dzieci. uwazam, ze lazenie na spacery z psem z pistoletem gazowym nie jest normalne.[/QUOTE] Nikt tu nie napisał o używaniu tegoż urządzenia w miejscach publicznych. To już wyłacznie Twoja nadinterpretacja. Widac nie potrafisz wciąż czytać ze zrozumieniem. Dla mnie nie jest normalne zdzielanie każdego owczarka niemieckiego smyczą na wszelki wypadek tylko dlatego, że jest psem określonej rasy :)
  11. [quote name='motyleqq']a_nusia, ale Ty masz ułożone, spore suki, które nie wdają się w konflikty ani nie padają ze strachu, prawda? spróbuj wyjść na chociaż jeden spacer z psem, który np wpada w totalną panikę gdy drugi do niego podchodzi. nawet jeśli podchodzi się przywitać i pobawić. i jest taki nie dlatego, że go właściciel nie wychował, ale dlatego że np spędził życie w pseudo w okropnych warunkach. wydaje mi się, że ma się wtedy pełno prawo do bycia frustratem.[/QUOTE] Moje psy nie wpadły w panikę. Siedziały za naszymi nogami. Tzn bały się, było po nich widać ale agresywny był jedynie ten obcy podbiegacz, który chciał je zjeść. Co niby miałabym robić? Pozwolić mu na to? [B]Tamten pies nie chciał się przywitać. [/B]Wystartował z zębami i gdyby nie mój mąż źle by sie to skończyło. Gdyby nie było ze mną mojego męża nie obroniłabym ani siebie ani psów. I stąd pomysł z miotaczem gazu zwanym pistoletem gazowym. A_niusi po prostu brak doświadczenia, bo ma dwie suki w dodatku rasy niekonfliktowej. Pies suki nie zagryzie a innego psa owszem. Poza tym, A_niusiu, jesteś mocno niekonsekwentna, bo [B]sama wielokrotnie pisałaś o tym, jak nienawidzisz podbiegajacych owczarków niemieckich i jak to nie przepuścisz okazji, żeby walnąć je po grzbiecie smyczą. Naprawdę sporo na ten temat tutaj nawypisywałaś.[/B] I jak to jest? Zdzielenie smyczą po grzbiecie owczarka niemieckiego, który może wcale nie ma złych zamiarów jest w porządku ale próba obronienia psa przed innym agresywnym psem, który ma szczęki dwa razy silniejsze niż owczarek niemiecki jest już be? Jeden z moich psów to właśnie ONek i przy bulmastiffie wyglądał jak chucherko. Coś mi to zakrawa na niezłą hipokryzję... . Molosy mają dużą odporność na ból i zdzielenie smyczą raczej je jedynie podjudzi. Dlatego nawet bym nie próbowała. Poza tym, szczęki bullmastiffa to nie to samo co szczęki ONka. Jak już coś złapie, to nie puści. A złapać wyraźnie chciał.
  12. [quote name='a_niusia']powiem ci tyle: gdybym zobaczyla kogos z dwoma psami na placzacych sie linkach, ktory celuje w inne psy gazowka, to bym pomyslala "frustrat". a jesli ktos jest feustratem, to przede wszystkim powinien zmienic wlasne nastawienie.[/QUOTE] Cóż, moje psy nie były na plączących się linkach. Były luzem ale przybiegły na komendę (jak zawsze), bo je zawołaliśmy kiedy spostrzegliśmy to zbliżajace się furczące bydlę. Siedziały grzecznie jeden za mną, drugi za moim mężem. To my obracaliśmy się wokół własnej osi żeby uniemożliwić temu psu chwycenie któegoś z naszych. Trzeba czytać ze zrozumieniem :) Cóż, osoby pozbawione empatii nie zrozumieją, dopóki same nie doświadczą... . [B]Gdybym ja zobaczyła kogoś, kto broni swoje psy przed atakiem agresywnego giganta to nie pomyślałabym 'frustrat' tylko starałabym się tej osobie jakoś pomóc. Taka jest miedzy nami różnica.[/B] Skoro z góry założyłaś, że to moje psy były 'na plączących się linkach' a obcy piesek chciał sie bawić, to nie ma dyskusji. Szkoda tylko, że jesteś wobec mnie tak uprzedzona, że przeinaczasz fakty, które opisałam. Po zdarzeniu rozmawiałam z koleżanką, która mieszka w tamtej okolicy. Powiedziała, że na tej plaży zdarzały sie już pogryzienia i zagryzienia a pies odpowiadał podanemu przeze mnie opisowi. Podobno mieszka tam gość, który hoduje bullmastiffy i puszcza je luzem non stop. Ale Ty oczywiście wiesz lepiej :D
  13. [quote name='a_niusia']Misiaczku, dla mnie nawet mozesz z kalachem zaczac lazic i nim celowac do psow.[/QUOTE] Skoro Ci to nie przeszkadza, z czym łażę, to po co w ogóle zaczęłaś dyskusję?
  14. [quote name='a_niusia']to spoko, kupuj pistolety.[/QUOTE] Myszko, nie wiesz jaka jest różnica pomiedzy prawdziwym pistoletem a pistoletem gazowym? Pistolet gazowy to taki miotacz gazu. Po prostu pozwala wyrzucić gaz na większą odległość. A że nazywa się to pistolet gazowy to nic na to nie poradzę. Działa jak każdy gaz pieprzowy.
  15. [quote name='a_niusia']szczerze przerazaja mnie twoje posty. mysle, ze twoj lek to jest w duzej mierze kwestia podejscia. sama mam dwa psy, codziennie chodze z nimi na spacery i nie potrzebuje pistoletu gazowego. przyznaje, ze gdyby spotkala kogos, kto na spacery z psem nosi pistolet gazowy poradzilabym mu psychologa. jesli "nigdy w zyciu" nie balas sie tak, jak wtedy, kiedy podbiegl pies, to tym bardziej polecam. tu sa naprawde rozne wpisy, bo to taki watek, w ktorym wylewa sie pomyje. ale twoje posty sa dla mnie po prostu przerazajace. watpie, zebys mieszkala w jakiejs specjalnej jesli chodzi o psie standardy okolicy, a mimo to czytajac to, co piszesz odnosze wrazenie, ze spacer z psami to jest dla ciebie strasznie wielka spina. w sumie wspolczuje ci tego ogromnie, bo to powinna byc przyjemnosc.[/QUOTE] A_niusiu, ja wiem, ze Ty masz ze mną zadawniony problem, ale naprawdę, mało mnie obchodzi Twoja analiza psychologiczna mojej osoby. Od [B]zawsze [/B]czepiasz się wszystkiego, co tutaj napiszę, widocznie poprawia Ci to samopoczucie :P O nie, nie od zawsze. Odkąd napisałam, że studiuję behawiorystykę :P Cóż, ja widziałam tego psa nie Ty. On [B]nie podbiegł[/B] tylko [B]rzucił się[/B] z warkotem. Ważył jakieś 50-60kg czyli więcej ode mnie. Właściciel natychmiast zwiał, co też nie nastrajało pozytywnie. Pies [B]krążył wokół nas[/B] warcząc i pokazując zęby próbując się dobrać do naszych psów. Miło mi, że Tobie się takie sytuacje nie zdarzają, ale Ty masz dwie suki. Ja natomiast mam dwa psy, do tego jednego w wieku takim, że na odległość śmierdzi testosteronem (jeśli nie wiesz, to spieszę poinformować, że agresja terytorialna jest dużo częściej obserwowana wśród samców niż wśród suk oraz że samce psa domowego, jak samce wilka, w podczas okresu dojrzewania wysyłają określone feromony, które zwyczajnie wkurzają inne samce. Dlaczego? Bo u dorastającego psa poziom testosteronu może być nawet 11 razy wyższy niż u dorosłęgo osobnika. I to daje innym psom sygnał, żeby 'coś z tym zrobić'. Psy terytorialne zareagują agresją.). Nie życzę CI, żebyś kiedyś trafiłana 60kg sukę mastiffa luzem i mocno agresywną. Chociaż może powinnam, bo jeśli 60 kg bydle zrobiłoby wokół Ciebie i Twoich psów kilka kółek szczerząc zęby i warcząc, próbujac dobrać się do Twoich suk, to może zrozumiałabyś, co to za uczucie. Spotykamy sporo fajnych psów luzem, ale o nich nie piszę, bo to jest wątek o chamstwie. Więc pisze o chamstwie. A właściciel puszczający luzem 50-60kg psa i zwiewajacy kiedy pies się rzuca na inne psy to jest chamstwo w najczystszej postaci. Spędzam z psami na dworze około 4 godzin dziennie, więc siłą rzeczy spotykam więcej psów niż ktoś kto wychodzi na 3 krótkie spacery. Ponadto w Oslo wiele osób puszcza psy luzem, bo jak mi tłumaczyli beztrosko[B] 'na smyczy ich nie utrzymają'[/B]. Tutaj nie ma straży miejskiej a policja odmawia zajecia się takimi sprawami, więc są bezkarni. Tak więc owszem, mieszkam w specyficznym środowisku. Ostatnio w centrum miasta jeden pies przez 90 minut zagryzał drugiego. Żaden z właścicieli nie potrafił zapanować nad swoim pieskiem, a oba były bardzo duże. W dzielnicy, gdzie mieszkam 70% psów to psy powyżej 40kg. Bo ludzie je kupują 'dla obrony'. Oslo jest wbrew pozorom niebezpieczne i taka jest motywacja. I to te duze psy latają luzem, bo właściciele, jak już pisałam, nie umieją ich prowadzać na smyczy. Tylko na mojej ulicy mieszka 5 psów, które NIGDY nie chodzą na smyczy: berneński pies pasterski, rottweiler, ridgeback i dwa spore labki. Rottweiler to suka i atakuje inne suki. Odpowiedź pani? 'Psy już tak mają, że nie każdego lubią'. Pies, którego spotkaliśmy na plaży był typowym farmerskim psem niezsocjalizowanym z innymi psami. Poza Oslo ludzie trzymają psy na farmach i one nie mają okazji spotkać się ze światem zewnętrznym. Pies wychowany w takiej izolacji ma duże szanse stać się psem agresywnym i terytorialnym. I właściciel zdawał sobie z tego sprawę, bo natychmiast zwiał. Nic nie wiesz o Norwegii ani o Oslo a krytykujesz moje odczucia. Przyjedź, pomieszkaj, przekonasz się na własne oczy. Możesz znawet zatrzymać się u mnie. Jak już pisałam, mam sąsiadkę, która luzem wyprowadza sukę rottweilera, która nienawidzi innych suk i już niejedną mocno pogryzła. Na pewno Ci się spodoba :) [quote name='a_niusia']no, no...czasem tak bywa. nie mniej jednak jak czytam posty strix w tym watku, to mam DZIWNE wrazenie.[/QUOTE] Tak, bo trzymam się tematu i opisuję [B]wyłącznie[/B] chamskie spotkania, nie te miłe. Watek jest w końcu o chamstwie, nie?
  16. [quote name='bdom']:angryy:Poszłam wczoraj na wały z siostrą i psami. Spacerujemy sobie, aż nagle z góry wału wybiega na nas onek, przywołałyśmy psy (nie zapinałyśmy smyczy, bo u nas ludzie ogólnie spuszczają psy łagodne i zabawowe). Onek podleciał (właściciela oczywiście nie widać) i rzucił się na Mango:angryy:. Wydarłam się, pies zwiał (właściciel się nie ujawnił-jestem pewna, że szedł drugą stroną). Mango piszcząc przybiegł-na szczęście nic mu się nie stało. Dobrze, że bydlak nie rzucił się na psa siory- małego, lękowego z kontuzją kręgosłupa! Naprawdę zastanawiam się co niektórzy mają w głowach-spacer chyba dla wielu polega na spuszczeniu psa i niech leeeeci. a co zrobi to już nie ich sprawa:mad:[/QUOTE] Łączę się w bólu. Sama mam ONka, nie jest agresywny, jeszcze dzieciak (11 miesiecy) ale nie puszczam go w miejscach, gdzie mogą być inne psy bo on bawi się bardzo niedelikatnie i część psów tego nie lubi. Nas kilka dni temu prawie że zaatakował mieszaniec bullmastiffa :/ Żaden z moich psów nie miałby szans w zetknięciu z tą kupą mięśni a na dodatek gaz zostawiłam w samochodzie, bo jechaliśmy gdzieś i się na psie siusiu zatrzymaliśmy. Na szczęście byłam z mężem, więc oboje wystąpiliśmy przed psy jak tylko zobaczyliśmy że pies leci do nas i się jeży. Zwolnił, popróbował nas obejść ale się nie dało i w końcu spieprzył. Namyślał się chyba minutę albo dwie czy zaatakowac i to było nie do zniesienia. Na szczęście mój mąż jest dość wysoki, miał na sobie puchową kurtkę, więc wydawał się wielki. I zachował zimną krew, robił dokładnie to, co człowiek w sytuacji ataku robić powinien. Dobrze, że ten pies zwiał bo już chwytałam za dość spory kamień. Właściciela widziałam tylko z oddali. Jak zobaczył, co jest grane, zwiał!!!:angryy: Widocznie to nie był pierwszy raz i wiedział, że jego pies narobi mu kłopotów. Jak wrócę do PL kupię sobie chyba pistolet gazowy (tu są nielegalne). Mam świadomość, że chyba przesadzam ale przez 18 miesięcy w Norwegii napadło nas chyba 10 psów, większość większa od moich (a mam psy 37 i 40 kg). I zmieniła mi się perspektywa. Jeśli mam wybierać miedzy zdrowiem mojego psa a obcego to niestety wybieram mojego. A w przypadku psa, który waży tyle co ja albo wiecej i którego właściciel olewa sytuację taki pistolet gazowy moze być nieoceniony. Nie pamiętam, kiedy ostatnio bałam się tak bardzo. Nie życzę nawet największemu wrogowi.
  17. [quote name='darunia-puma']ach zapomniałam Wam napisać jestem jutro rano umówiona do wetki niestety z Shillą coś jest nie tak... strasznie w ostatnim czasie schudła, jest markotna, ma apetyt, ale coś jest nie tak, znam ją od kilku lat ... nie wiem może to wiek, może jakieś choróbsko boję się o nią... jutro pobierzemy jej krew i zobaczymy jakie będą wyniki mam nadzieję że nic jej nie jest, może jakieś witaminy dostanie albo jakąś karmę dla seniora? może macie kochane jakieś sugestie dlaczego tak schudła ?[/QUOTE] Zrób badania pod katem chorób odkleszczowych. Mój załapał boreliozę, właśnie takie miał objawy. Jeden cykl kuracji antybiotykami wystarczył i pies jak nowy (wiem wiem, borelioza to pierwotniak ale podaje się na toto też antybiotyk). Dodam, że był zabezpieczony kroplami na kleszcze ale jednego i tak złapał.
  18. [quote name='ulana']To jest specyficzny wątek. Wytykamy na nim chamstwo innym. Jeśli przy tym sami jesteśmy chamscy to jest to, wybaczcie, co najmniej śmieszne. Chociaż bardziej chyba żenujące… Panie, o których wspomina Litterka zasłużyły zapewne na jakiś epitet, ale tylko one. Dlaczego przy okazji sugerować głupotę innych, niezależnie czy są to fani radia M., radia Zet czy Gazety Wyborczej?[/QUOTE] Ja się z tym zgadzam. Na tym poprzestanę, żeby nie przeciągać tej dyskusji.
  19. [quote name='danavas']nie umiem się dodzwonić do Gosi i nie wiem ile przelać...wpłaciłam 150 tak jak poprzednio... i szlag mnie trafia bo jak znikały posty na dogo to znikało też to co się edytowało...wiec musze teraz usiąść i wszystko dokładnie przeliczyć aby wiedzieć ile mam na Rustyego na koncie bo post rozliczeniowy jest nieaktualny.....co za porabane forum!!!![/QUOTE] Ja ma na pewno jedną deklarację w plecy. Wpłacę jak się finansowo pozbieram, bo mój psiak ciągle chory.
  20. [quote name='panbazyl']a mnie do tej pory zachwyca jedna rzecz związana z wychowaniem i zachowaniem psów - w Hiszpanii nie ma praktycznie psów-agresorów. Tam w miejskich parkach psy się bawią ze sobą, nie atakują się. Tyle tylko, że są do tego uczone, aby były grzeczne - priorytetem nie jest tak jak u nas w Pl - "pies obrońca".... Tam ludzie mają psy dla przyjemności a u nas zwykle z potrzeby "obrony", tylko przed kim i po co??????[/QUOTE] Dobór hodowlany robi swoje. Ale w Norwegii też to tak bajkowo wygląda. Aż dowiedziałam sie od wetki,że po prostu właściciele przyprowadzają psy do uśpienia jeśli wykażą jakąkolwiek agresję, nawet wobec innego psa. To już moim zdaniem przesada. No i pozbywają się psów dużych ras po skończeniu przez nie dwóch, trzech lat czyli wtedy, kiedy te rasy dojrzewają i stają się asertywne/terytorialne. Poza tym, właściciele agresorów po prostu nie chodzą z nimi do takich parków. Chociaż zdarzają sie oszołomy puszczający swoje wyrośniete agresywne burki luzem.Dlatego bez gazu już się nie ruszam.
  21. [quote name='Uranoe']To nie wina psów, że są agresywne i, że zaatakowały. Pies nie rodzi się agresywny, agresję nabywa w trakcie swojego pobytu z człowiekiem lub ze swoich doświadczeń wynikających z należenia do psiego stada. Z tego, co wiem, sfora psów jest doskonała pod względem hierarchicznym- na czele stoi alfa, a "pod nim" są dopiero wyżsi i niżsi rangą podopieczni, tak więc panuje tu spokój. Samiec alfa charakteryzuje się spokojem, jest zdystansowany względem innych, ...[/QUOTE] Wybacz, ale bzdury wypisujesz. Agresja jest instynktem jak każdy inny i jej poziom jest wrodzony. Są różne rodzaje agresji i każdy pies jest pod tym względem inny. Polowanie, a tutaj miało miejsce polowanie w sforze, ma wiele wspólnego z instynktem łowieckim, który u ras północy jest wyjątkowo silny. Agresja dominacyjna, o której tu piszesz nie ma z tym NIC wspólnego. W sforze rekonstruowanej (a więc w sforze niespokrewnionych ze soba osobników) sprawy załatwia się za pomocą agresji. Potwierdzone naukowo zarówno badaniami nad psami jak i nad wilkami. Dlatego psy dominanty gryzą właścicieli i lądują w schroniskach. To, co napisałaś o samcu alfa (nb to nie jest 'samiec' alfa tylko para alfa, a więc samiec i samica) ma zastosowanie WYŁĄCZNIE w dzikiej wilczej sforze, gdzie osobniki są ze sobą spokrewnione a młode samce opuszczają sforę i zakładają własną. Wilki w takiej sforze mają szereg zrytualizowanych zachowań, które zastępują im używanie agresji podczas ustalania i potwierdzania hierarchii. U psów żyjacych w sforach rekonstruowanych sprawy są bardziej skomplikowane. I różnicuje je też płeć, dużo bardziej u psów niż u wilków. Samice psów nie mają właściwie ustalonej hierarchii, a przynajmniej są bardziej elastyczne niż samce. Są od tego wyjatki, zazwyczaqj samice o dużym poziomie testosteronu. W sforach rekonstruowanych zasady ustala się poprzez dominację i agresję. To samo robią np. dwa samce spotykające się na spacerze. Taka scenka: obwąchanie, jeden kładzie drugiemu łapę na grzbiecie, drugi się nie podporządkowuje i walka gotowa. Brzmi znajomo? Te psy nie są w jednej sforze i nie są spokrewnione. O ile jeden z nich antychmiast nie uzna swojej podrzędnej pozycji, poleje się krew. To jest agresja dominacyjna i terytorialna. Atak na dziecko to instynkt łowiecki. I zgadzam się z tymi, co piszą, że nalezy winić właściciela psów a nie rodziców dziecka. W poscie powyżej opisałam przypadek matki, której rotek wyrwał dziecko z rąk. Po prostu zapolował na nie, ona je podniosła, on je wyrwał i zaczął gryźć.
  22. [quote name='waldi481']Dla mnie to bardzo ważne i dlatego zdecydowałam się zapytać: czytam właśnie o wyroku jaki zapadł w sprawie zagryzienia przez 3 psy pięćioletniego Kuby..W jakich sytuacjach 2 suki i jeden pies atakuje bez powodu i zagryza?Same z siebie zaatakowały? Myślałam,że ktoś szczuł te psy..Dlaczego zaatakowały dziecko bawiące się na huśtawce?Przepraszam za pytanie,ale ja nie rozumiem co się stało..Wytłumaczcie mi to-prosze.. [/QUOTE] To zależy od predyspozycji osobniczych i socjalizacji. Niektóre psy o dużym instynkcie łowieckim i mocno asertywne (ONki, rotki, cane corso, psy północy) chętnie formują sfory i polują. Trzy tygodnie temu w Szwecji facio wypuścił swoje trzy malamuty żeby sobie pobiegały a te napadły w lesie na kobietę! Czytałam specjalistyczną analizę takich ataków i wszędzie podkreślano, że był to atak sfory. Czyli, że jeśli jest wiecej niż jeden pies to prawdopodobieństwo ataku bardzo wzrasta. A żeby wyzwolić taki atak wystarczy ruch (np. huśtawki, roweru) itp. Sfora zmienia myślenie psów. W sforze są bardziej skore do ataku niż w pojedynkę, co jest naturalne. Dwa dni temu przegoniliśmy z mężem wielkiego mieszańca bullmastiffa i ridgebacka, który chciał się dobrać do naszych psów. Z oddali widziałam,że właściciel (który nota bene dał nogę) miał ze sobą jeszcze jednego psa. Gdyby podbiegły dwa, nie mam wątpliwości, że nie byłoby tak łatwo ich odgonić. Psy wyznają zasadę 'w kupie siła' ;) Poza tym, te psy trzymane były za ogrodzeniem i nie socjalizowane. W efekcie wszystko, co za płotem stawało się 'zwierzyną łowną'. Takie psy nie muszą być wcale trenowane w atakach na ludzi ale oczywiście taki trening zwiększa szansę ataku. Statystycznie rzecz ujmując, psy nietrenowane w atakach na ludzi częściej atakują dzieci lub staruszków, bo postrzegają ich jako słabszych. Trenowanie psów do ataku na ludzi powinno być zabronione, bo przekroczenie tej granicy raz w wielu przypadkach zmienia psychikę psa już na zawsze. Najczęściej ofiarą psów padają dzieci. Bo małe, ruchliwe, wykonuje nieskoordynowane ruchy itp. Dodatkowo napadnięte dziecko insytnktownie krzyczy i szarpie się, co podjudza psy do dalszego gryzienia. Moim zdaniem to wina właściciela psów. Wyłaczna. Psy powinny być zsocjalizowane, trzymane na ogrodzonym terenie. Tutaj mamy do czynienia z polującą sforą bez jakiegokolwiek nadzoru. To właściciel odpowiada za włąściwe ukierunkowanie instynktów psa i tutaj zawiódł na całej linii. Mimo, że jestem wielką przeciwniczką pochopnego usypiania zwierząt, w tym wypadku uważam, że te psy powinny zostać uśpione. Myślę, że na skutek wieloletniego zaniedbania zmiany w ich psychice mogły być już nieodwracalne. Nie sądzę, żeby to był pierwszy raz, kiedy razem polowały. Z tym,ze wcześniej pewnie zagryzały kury, koty i inne zwierzęta. Oczywiście, w teorii można próbować takie psy resocjalizować ale nie sądzę, żeby w kraju przepełnionych schronisk był to priorytet. I słusznie. Pusty śmiech mnie ogarnie jak czytam o winie rodziców. Ci, co znają angielski niech sobie poczytają o sytuacjach zza granicy (w PL brak danych) gdzie rodzic bezskutecznie próbował bronić dziecka przed atakiem psa. I to zazwyczaj jednego, a nie trzech. Jako dziecko też się bawiłam pod blokiem w piaskownicy a babcia wyglądała przez okno gotując obiad. Gdyby napadł mnie wielki pies byłaby to jej wina? Nie sądzę, tym bardziej, że moja babcia zawsze była chucherkiem. W Gothenburgu kilka miesiecy temu rotek w biały dzień wyrwał dziecko matce z rąk i zaczął zagryzać! Durny właściciel nie umiał sobie proradzić z psem, debile przechodnie się gapili zamiast matce i dziecku pomóc. Dopiero jakiś przypadkowy gość miał tyle odwagi,że po prostu psa związał smyczą. I czyja to była wina? Matki? Ci, co obwiniają rodziców najpewniej nigdy nie widzieli duzego psa podczas ataku. Bo gdyby widzieli to by wiedzieli, że często jeden dorosły niewiele zdziała, zwłaszcza, jeśli psy są trzy.
  23. [quote name='dorota k.']Dziewczyno, ja na wątku czarodziejki - do dzisiaj- nigdy nie byłam, dostałam linka do str. 201 i przeczytałam tylko co na tej stronie jest napisane na temat Bastka i o pisanie na ten temat mi chodziło. Reszty wątku nie czytałam więc nie insynuuj nic proszę.[/QUOTE] Nie chodziło mi o Ciebie :P
  24. [quote name='dorota k.'] Nie, nie boli, mnie, że są tutaj osoby z zewnątrz. Zawsze się cieszę, kiedy ktoś zagląda do psiaków. Jest mi tylko przykro, co się na ten temat wypisuje na innym wątku i widzę, że na podstawie tego wyrobiłaś sobie opinię o mnie.[/QUOTE] O nikim nie wyrobiłam sobie opinii. Tzn wyrobiłam sobie ale dopiero po tym, jak Ty na mnie napadłaś. Jednak skoro w wątku Bastka decydujaca jest opinia kogoś, kto uważa, że mordownia u Czarodziejki to odpowiednie miejsce dla starych psów, to już nie mam więcej pytań :D
  25. [quote name='Anula']Wiesz Dorota z tym domem z ogrodem to też różnie bywa,ponieważ może wyniknąć taka sytuacja,że ludzie nieodpowiedzialni z powodzeniem mogą umieścić budę na ogrodzie i wsadzić tam psa,natomiast mieszkający w bloku to wyklucza.Mam dom i wiem,że taka opcja jest możliwa,pomimo tego,że nigdy nie przyszło mi do głowy stawiać budy i uwiązywać tam psa na łańcuchu.Są ludzie i ludziska.To tylko taka moja refleksja na temat domu z ogrodem.[/QUOTE] Ktoś tu pisał o walnieciu się pod drzewkiem. Moim zdaniem taki pies nie powinien mieć możliwosci walnięcia się pod drzwkiem o ile nie ma w pobliżu człowieka. Inaczej do tych wszystkich nieszczęść moze dojść zapalenie pęcherza i chore stawy. Też miałam starego i chorego psa, ONka (dużego, ważył 50kg a nie miał nadwagi). I nie zostawiłąbym go samego na dworze w żadną pogodę - stary pies zaśnie na słońcu i dostanie udaru. Moja znajoma tak straciła psa. Z tego, co widzę Bastek nie jest jakiś przesadnie duży. Dorosły człowiek mógłby go ze schodó znieść. Są też windy. [quote name='dorota k.']Doskonale wiem jak tutaj trafiłaś. Pisać wszystko można.... To ja zaproszę na osobistą wizytę do naszego miasta. Poznasz mnie, poznasz osobę, która zaprosiła Cię na wątek. ZAPRASZAM.[/QUOTE] Nic nie rozumiem. Boli Cię, że ktoś zaprasza osoby z zewnątrz na wątek psa? To ogłoś w pierwszym poście, że mają się wypowiadać wyłacznie osoby z Bolesławca znające Ciebie osobiście. Tylko po co wtedy wątek na dogo? Z takim nastawieniem nieprędko znajdziesz temu psu dom. Ale zaczynam już myśleć, że nie o to tutaj chodzi. Jak lubisz jatki, to źle trafiłaś, bo ja nie kontynuuję tego typu dyskusji. Wolę przeznaczyć czas na pomoc jakiemuś psu... . Stąd już idę, widzę, że osoby z zewnątrz nie są mile widziane. Tylko ciekawe komu w takim razie wydacie Bastka?
×
×
  • Create New...