Jump to content
Dogomania

TERESA BORCZ

Members
  • Posts

    4154
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    1

Everything posted by TERESA BORCZ

  1. poszło skromniutkie wsparcie za wrzesień i pazdziernik dzisiaj, coś dorzucę końcem miesiąca ekstra
  2. poszły pieniążki na Rudusia do Ymuanji za 2 miesiące 60,00 zł
  3. Ale się dzieje, za długo mnie nie bylo trzymając kciuki za powodzenie wpłacam na Bertiego na wrzesień i pażdziernik 40,oo zł, jak się uda będą pieniążki całe dla Sylwunia/
  4. Pogubiłam się nieco w rachunkach, przelewam dziś 30 za 3 miesiące na Puszeńka , nie wiem ile zalegam, jakoś to w końcu ogarnę!:roll:
  5. Dzięki za konto cioteczki yumanji, poszedł bezpośrednio przelew 90,00 zł dla Rudusia za 3 miesiące/
  6. czy zapotrzebowanie na omegi jest aktualne? komu posłać?? mam opakowanie w dobrym gatunku, co miesiąc kupuję moim podopiecznym/ poczytam wieczorem wątek, biedna psina narazie mogę polecić olej z pestek moreli który nieco ogranicza rozrost komórek zwyrodniałych, pomyślę co polecić ale napewno ekstrakt z liścia oliwki europejskiej, muszę się zastanowic i polecić coś z bardzo wielu środków sensownych w tym przypadku , może BETULECO, produkt naturalny oparty na cudownych własciwościach leczniczych brzozy, podaję telefon 502526010 dobry byłby olej kokosowy ma spore działanie antynowotworowe/
  7. Długo mnie nie było ani u cioteczek zainteresowanych losem Gucia ani Dropsika, to nie znaczy zaniedbania a wręcz odwrotnie, zniknięcie podstawowego leku NIVALINU, który jednak był ogromnie pomocny spowodowało że musiałam niestety wymyślac i stosować rozmaite diety i suplementy oraz ćwiczenia które pomogły by nie tylko utrzymać osiagnięte postępy ale i je rozwinąć, nie muszę opisywać jakie to czasochłonne a w dodatku dobijała mnie rozpacz że się nie uda, właściwie poświęcałam cały czas tylko moim podopiecznym i 24 godziny to naprawdę niewiele w stosunku do ich potrzeb/ oczywiście wszystko kosztem domu i siebie samej ale po pierwsze wrócił NIVALIN I JUZ OBA PSIAKI DOSTAJA NA NOWO OD JAKIEGOS CZASU a po drugie jeszcze zanim wrócil lek na rynek Guciolek sprawił mi nieziemska radość, po fali bezgranicznej rozpaczy, jak widać nie jest tak łatwo, któregoś dnia to nieiwielkie osiągnięcie, kiedy zacząl chodzić ale jeszcze mu się łapinki plątały, znikło, znów jeżdzil na tylnich zgiętych łapkach, zwielokrotnione wysiłki dały wynik, zaczął chodzić od nowa, i to bez plątania łapek na krzyż, najpierw mu się rozchodziły na boki a potem już nawet na zakrętach się nie przewracał! Mało nie oszalałam z radości, bo już przecież straciłam nadzieję, teraz jak już pojawił się NIVALIN działamy aby osiagnięcie utrwalić!!! Gucio stale biega na pełnych 4 łapkach, za mną , muszę bardzo uważać by go gdzieś nie nadepnąć, takie żywe srebro, udało mi się zrobić trochę zdjęć komórką w korytarzyku, aby ograniczyć jego możliwości biegania szybciej niz nadążę z aparatem, no i aby uniknąć kolizji z innymi psikami, bo Gucio niestety jest zadziornym zazdrosnikiem i rzuca się na rywali z prędkością torpedy/ Odkryłam kiedyś że jak naciskam szyjkę Gucia u nasady tułowia to cały tył ciałka się podnosi i to ok 2 cm ponad ziemię, to dobre spostrzeżenie bo oznaczało jakieś konkretne przewodnictwo nerwowe, Dałam mu sporą maskotkę do zabawy, jej ciężar jakoś równoważył jego ciało i nasz pacjent latał szaleńczo szarpiąc zabawkę na lewo i prawo, z radości i machał równocześnie ogonem, jak każdy zdrowy pies to cudowne ćwiczenie, oboje mieliśmy wiele radości on z tego że może to robić a ja że mogę to widzieć jako przejaw ogromnej zmiany/ mam nieco zdjęć ukazujących te dokonania poślę może do Saruni ona zawsze chętnie mnie wspomaga/ Zabrałam go na nieco już oporządzoną działkę, tam ogromnie chciał wszystko obejrzeć , powąchać, latał w tempie straszliwym ale z tej radości że ma pełną wolność na łonie natury, znowu nie miał czasu podnieść się na 4 łapki, może obce dla niego podłoże mu dyktowało inne niż w domu zachowanie, ale te ćwiczenia na łonie natury jeszcze przed nami!!!! Jestem pełna optymizmu że wkrótce pochodzimy na smyczce po ulicy! W dniu działkowych ćwiczeń był upał, Gucio w końcu położył się pod sporym iglakiem i odpoczywał, wybieramy się znowu, a potem nareszcie na ćwiczenia na bieżni wodnej, dobry początek osiagnęliśmy/ w rehabilitacji pomagaja mi też muszki i inne latające owadki, bardzo serdecznie na nie czekam z otwartymi zawsze oknami bo wtedy Gucio zwielokrotnia wysiłki i biega jak najzdrowszy pies podskakując i poszczek Kilka fotek zrobiła też cioteczka Korespondentka normalnym aparatem postaramy się to jakoś wstawić ku naszej wspólnej nareszcie radości/poślę jej link do wątku! jest bardzo cieżko przeżywać takie wzloty i upadki ale jak już się coś dobrego dzieje to szczęście ogromne, oby I grubasek Dropsik wroćil do osiagniętej już uprzednio formy, u niego jest to bardziej skomplikowane ale damy radę, dobrze że chociaz DROPS jest mniej apodyktyczny, pracujemy usilnie nad powrotem do biegającej formy i odchudzeniem/ To bardzo kochajacy psiak, za bardzo mu dogadzałam za to tera zdwajamy wysiłki, porobie nieco zdjęć i wstawimy, ale po kolei/ Wczoraj Gucio, piorac ze mną posłanka za wszelką cenę chciał wejść do wanny, nie widziałam go nigdy tak aktywnego w wysiłkach by się tam jednak dostać, wogóle najczęściej pracuje ze mna, na moment mnie nie opuści w teg części mieszkania gdzie ma dostęp, sam też potrafi wdrapać się na kolana, by dostać się do twarzy i szyi i polizać, dla mnie jest super, przytula się i co najdziwniejsze sam aranżuje pieszczoty ale nie pozwala jeszcze na mocniejsze przytulanie czy podnoszenie, w każdym razie nie zawsze, to zalezy od jego humoru, jak go nie ma to warczy szczerząc ząbki taki jest nasz Gucio, teraz muszĘ utrwalać osiĄgnięcie no i pomału oduczyć go ataków na inne psiaki, toleruje tylko Dropsika/
  8. trudno mi się ostatnio oderwać by wpaść na dogo, bardzo jestem wdzięczna Korespondentce że do mnie wpadła bo samej się moich cudów nie bardzo da przyjrzeć kamerą Sporo klopotu miałam z Perełką bo w okresie obchodów święta miasta było masę fajerwerków więc sunia nieco się wycofała mimo że starałam sie ograniczyć do minimum dostęp tych wrednych odgłosów, potem zaczęły się burze i po pierwszym piorunku miałam problem z sunią od nowa, znów uciekała pod stolik z lampką a na siłę jej wyciagać raczej się nie da, jest sprytna i bardzo silna, ma świetny apetyt a więc i tusze i siłę, co gorsze ona już nie tylko boi się grzmotów ale nawet jak czuje nadchodzącą burzę stosuje taką unikową politykę, za nic nie wyjdzie spod stolika z lampą, a przecież już bylo cudownie, spała że mną czy oglądała telewizję, podjadała z innych niż swojej miski, ku mojej radości/ potrzebowałam znów ogrom czasu by ja przekonać do powrotu do sytuacji kiedy sama przychodziła na kanapę i rozkładała się szeroko i radośnie do poklepywanka po brzuchu, co ogromnie lubi/ Na szczęście od kilku dni się poprawiła, znów przybiega do mnie na klepanie, pięknie zaczepia by ja podpieścić kładąc się na wznak i pocierając uszy łapkami, bardzo to próbuję sfotografować,ale jest szybsza od migawki aparatu, boi się pstryknięcia i błysku flesza, więc znika z każdego kadru Dużo czasu poszło na jej uspakajanie ale to nić, grunt że wraca do normy/ NAJWAŻNIEJSZE ŻE JUŻ SAMA OD NOWA WYBIEGA MNIE WITAĆ DO DRZWI SZKODA TYLKO ŻE Z TAK OGROMNYM RADOSNYM UJADANIEM! Kudełki są znacznie bogatsze, gęściejsze niż na zdjęciu, nie widać zbyt wyrażnie tych jeszcze nie ubarwionych, niemniej jednak coraz grubszych i gęściejszych, ostatnio kupiłam jej dwa suplementy diety z duąą zawartością skrzypowego krzemu, bratka, kłaczy pokrzywy itd, no i daje na utrzymanie już odratowanej superowo kondycji skóry - kwas hialuronowy, widzę że jest coraz lepiej , muszę się tylko nauczyć tak robić zdjęcia by ukazały jej fryzurę w pełnej krasie bo jak narazie flesz powoduje zlewanie się kudłeków ze skórą / Dalej mamy pochmurno i burzowo ale ona jakby się przekonała że w tych " kryzysowych "chwilach nic sie jej nie dzieje więc utwierdzam ja w tym przekonaniu jak mogę, no i jakies tam efekty są wreszcie przychodzi na wersalkę ale tak dziwnie po kilka razy wskakuje i ucieka , aż w końcu zostaje, jest dość ciężka i bardzo fajnie trzyma się ją na kolanach, po prostu czuje to fizycznie że jest zdrowa i energiczna, a te jej uszyskowe antenki , w dodatku śmiesznie owłosione są rozbrajające, reaguje nimi na wszystko, ostatnio poleguje sobie wtulona w kieleckiego Foksia i Lisunię z wnyków, jakoś nie mam sumienia burzyć tego komfortu dla niej i dla mnie, i biec po aparat ale postaram się to uchwycić/Długo trwa jak słusznie zauważyła cioteczka MaDi jej leczenie ale to jest jakiś bardzo tragiczny przypadek skupiający w sobie zestaw fatalnych choróbsk, zazębiajacych się i komplikujących życie suni, trzeba jej poświęcić tyle czasu ile wymaga by doprowadzić ją do stanu normalności/ narazie jest dobrze, idziemy do przodu/ZASTANAWIAM SIE CZY JEDNAK CHCIAŁABYM WIEDZIEC JAKIE KOSZMARNE MIAŁA PRZEŻYCIA CZY LEPIEJ NIE, BY SIE NIE RANIĆ! Znazłam w gliwickim schronisku identyczna sunie ale nie czarno siwa a ciemnobrązowo siwawą, identyczna jak nasza wyploszka tyle że nie tak nerwowa, spróbuje zrobić jakieś zdjęcie, już są dwie takie modelki!!
  9. no jestem na moment i jak zwykle sie usprawiedliwiam nadzwyczajnym brakiem czasu, bo nie dało się odmówić szczególnie cieżkim przypadkom i właściwie nawet 24 godziny na dobę to mało by podołać obowiążkom ale są i sukcesy, jak Lisa wygląda to widać, bardzo się w swym dobrobycie zmieniła i sama lgnie do ludzi, to bardzo ważne bo jakby się jakiś domek znalazł to już byłoby łatwiej, ona bardzo przymilała się cioteczce Korespondentce a to znaczy że już jej przerażenie pomału mija, spacerów już nie ograniczamy do krzaczka pod blokiem ale zataczamy coraz szersze kręgi, LISA NADAL NIE ZBLIŻY SIĘ DO AUTA!Nawet jak drogą przejeżdza w pobliżu ona zamiera i zapiera się jak mały osiołek, ale staje też z uporem gdy w filozoficznym zamyśleniu rozgląda się w miejscu które ją jakoś zainteresuje, nie bardzo lubi też wracać zbyt szybko do domu, dopiero po zaproszeniu z ucałowaniem łaskawie wejdzie na schodki/ W domu jest przecudownym psiakiem, zgodna z innymi, załatwia swe potrzeby tylko na spacerze, zna godziny swych spacerków i zawsze jest wtedy gotowa, stale stara się być we mnie wtulona, albo chociaż wpatrzona, drzwi sledzi dokładnie tak jak zauwazyła to cioteczka ,w nocy i w dzień, a jak pracuje gdzieś w jej pobliżu wersalki czy fotela z innymi łapie mnie obiema łapkami za fryzurę i przyciąga, by ją popieścić, sama daje cudnego buziaka w nos/ Na spacerkach podchodzi chętnie do innych psiaków , zachowuje się sympatycznie, ale w momencie gdy staram się jakiegos pogłaskać dzielnie staje pomiędzy nami i nie dopuszcza ale domaga się brania na ręce, mała zazdrośnica, pięknie radzi sobie z tą jedną łapeczką nawet stojąc na niej tylko w czasie wspinania się po mnie, by jak najprędzej wylądować w objęciach/ Rozmawiałam dwukrotnie z panią ze SZWECJI która była zainteresowana adopcją Lisuni na życzenie małżonka który ją znalazł na fotografiach w sieci, ale po dokładnym omówieniu wszelkich za i przeciw, obie doszłyśmy do wniosku że to ciut za daleko , mimo że pani miała wszelkie dane aby zapewnić jej najcudowniejszy domek, byłam absolutnie przekonana że LISIE byłoby dobrze i że byłaby kochana nie mniej niż u mnie, ale podróż w kilku etapach w obcym z początku otoczeniu nie byłaby do zniesienia dla niej, a przecież chodzi o jej komfort po wszelkich nieszczęściach jakie ją spotkały, 3 długie etapy podróży w kraju, potem prom, potem znów auto to za ciężka próba dla naszej księżniczki, a co gorsze w razie gdyby znów nie mogła się zaklimatyzować raczej trudno byłoby jej zapewnić powrót, więc ż wielkim żalem czekamy na inny domek/ Dla mnie nie jest uciążliwa, to najukochańsza królewna jaką można sobie wyobrazić i napewno coś się znajdzie bliżej/Napewno komuś kochąjacemu takie cuda wpadnie w oko i doświadczy ogromnej radości posiadania tuż obok tak subtelnej w pieszczotach sunieczki/
  10. o raju, napisałąm pościk i go wcięło, coś zmalowałam nie tak! ogromnie się cieszę z wieści od hojnej cioteczki!! poszedł nareszcie moj przelew zaległy dla Lukasa 50 zł plus 25 zł nawiązki za opóznienie, mam nadzieję już się nie spóznić więcej/ jakaś nadzieja, ale tylko nadzieja się kroi w dwóch miejscach, w jednym się dowiem wyniku jak zdobędę transport na legowiskowe dary dla naszego schronu, tam złożyłam zapotrzebowanie na domek podobny rodzinie do której jadę/ drugie miejsce do rozpoznania /spotkałam super prozwierzęcych ludzi no i nie przegapię takiej okazji do zareklamowania Lukaska dziś odebrałam telefon po sporo szczegółów, dostanę adres mailowy i wtedy poproszę o wysłanie najfajniejszych fotek i opisu zalet naszego psika, sama nie dam rady stale jeszcze mój komputer z powodu błędu nie wysyła zdjęć do maili/ Ludzi poznałam przy okazji ratowania kociej rodzinki, KOCINKA OKOCIŁA SIĘ NA KRAWĘŻNIKU W TEN UPAŁ, PAŃSTWO NIE OPUŚCILI ICH ALE ZAWOŁALI PO POMOC, zapakowali kicię z malcami do wyścielonej miseczki i sporo czekali zanim przybieglam z kontenerkiem, odwiezli mnie do domu,nie miały szans na przeżycie tak zaplątane w łożysko i zamotane między soba pępowinami że mama zrezygnowała z prób opieki, całą noc rozplątywałam i przecinałam, myślałam że umrę ze strachu, pierwszy raz coś takiego widziałam, ale kocia już podjeła obowiązki macierzyńskie i mogę komuś zaoferować śliczne rudaski ( są też czarne 2 i jeden popielato rudy), może za ten horror bozia nagrodzi domkiem dla LUKASA!! Po raz kolejny trzymam kciuki!
  11. to schronisko to jeden z koszmarów jakich niestety jest wiele w naszym cywilizowanym mocno kraju, jestem osobiście swiadkiem w jakim stanie odebrano psa stamtąd, następnym świadkim jest osoba wioząca go na Śląsk i nowa właścicielka, a także śląscy weterynarze błagani o pomoc! To Poker nam znalazła tego Pudelka a tym samym otworzyła oczy na Ruską Wieś, dzięki za to!! ciekawi mnie niezmiernie czy pan lekarz weterynarii powiatowy, który wspaniałomyślnie pozwolił wolontariuszom i organizacjom zabrać nieco psów nie poczuwa się do odpowiedzialności za tak tragiczny stan tych zwierząt i w dodatku za nasze podatników pieniądze, nikt nie robił łaski opiekując się tymi zwierzętami, a zostawiając je w takim stanie za taką kasę jaką normalnie płaci się za luksusowy hotelik, nie wiem czy nie należałoby przykładnie złożyć zawiadomienia do prokuratury o podejrzeniu popełnienia szeregu przestępstw różnego charakteru, tym bardziej że szczególnie bulwersuje fakt że miało to miejsce i przed i po wejsciu w życie nowej ustawy / z powyższej sytuacji wynika że ludzie zamieszani w te aferę nie respektują polskiego prawa jako takiego ani w starej formie ani tymbardziej w nowej, czyżby ta grupa ludzi stanowiła państwo w państwie!!! UTRZYMUJEMY URZĘDY, SĄDY, SEJM, SENAT, KROCIE IDĄ NA USTAWY, JAK TO MOŻLIWE CI LUDZIE ŚMIEJĄ SIĘ W NOS WSZYSTKIM UCZCIWYM CZŁONKOM SPOŁECZEŃSTWA POMIATAJĄC PRAWEM I SPRAWIEDLIWOSCIĄ W NASZYM KRAJU!! Co na to wojewódzki lekarz weterynarii? Ja tu delikatnie mówiąc widzę sprzeniewierzenie się etyce zawodowej /
  12. o Ruskiej Wsi słyszałam, bardzo bym chciała posłac maila do osoby hen hen z wysoka która jest z ta wsia chcąc nie chcąc związana, popieram akcje wyadoptował mi się cudownie z tamtej wsi piękny rasowy pudelek jest piękny i bardzo ukochany przez nową panią w Gliwicach!! Lukas jest piękny, nawet go takim nie pamiętam z miejsca skąd był zabrany, musi sie do niego los usmiechnąć!!!dajcie konto na które mogę wysłać moje zaległe deklracje z nawiazką, do Monisi czy do hebanka??odetkana skrzynka choc nie wiem na jak długo!!! coś się negocjuje, podam namiar na kogoś kto oczekuje informacji i zdjęć psiaka
  13. no jestem na wezwanie cioteczki Emigrantki, mało mnie na Dogo bo mam dużo do leczenia, ale warto, opisałam co najlepsze dla problemów skornych w pw w odpowiedzi na zapytanie cioteczki minii, te pryszcze ZARUSI przypominają skórę PEREŁKI ale tu jest chyba stadium początkowe, wszystko co opisałam jest pomocne i wypróbowane, zastosujcie sukces murowany tak jak u Timona czy PEREŁKI, narazie mam bardzo mało czasu ale może w przyszłym tygodniu będą nowe fotki tej biednej suni po leczeniu a raczej w jego trakcie, to ogromna praca ale ona była już w 100% łysa!
  14. Zapisuję Maniusia, dostałam wiadomość od PAULI, ale mimo że było to dość dawno dopiero dziś miałam szansę wejsć na dogo, zaanga zowanie totalne w ratowanie biedaka nie dało szans
  15. Poszedł przelew na Sylwunia i Bercika na jednym przelewie, nie wiem czy nie zalegam, całowicie pochłonęło mnie ratowanie nagłego przypadku przypadku/
  16. dzięki DONCE mam namiar na Muffinka, rozmawiałam z JUSTYNKĄ, w podobnym stanie psiaki wyszły na prostą bardzo szybko i grzeją się w cieple wspaniałych serc nowych właścicieli , mam nadzieję że i w tym przypadku tak będzie, wstępne rady konieczne na już wykorzystane przy tych naszych szczęsciarzach przekazałam telefonicznie, resztę bardzo precyzyjnie opiszę w pw, wygląda na to że psiak ma wszelkie szanse na powrót do zdrowia i urody w szybkim tempie, mam miejsce gdzie leczyłam Timonka, ale wydaje mi się że JUSTYNKA da radę moimi metodami, postaram się sama tam zajrzeć i coś dopomóc, a wszyscy szukajmy ds bo psiak wróci do zdrowia i będą się domki bić o niego!!! potrzebne będą pieniążki na środki które mamy wypróbowane, a ich działanie obejrzy sobie JUSTYNKA i być może będą pomocne przy podobnych przypadkach w schronie/ zaczynamy od natychmistowego leczenia jelit i całego przewodu pokarmowego, uszu, następnie skóry taka jest kolejność rzeczy (tu wydaje mi się że to nie jest jednak nużyca ale drożdżyca(zapach!!) i zaawansowane zapalenie skóry wywołane insektami i ich odchodami, przy tak osłabionym organizmie mogą się uaktywnić nużeńce ale przy kompleksowym leczeniu i odżywieniu sprawa do opanowania/ mam nadzieję że szybko zniknie ten głęboki smutek jego oczu!! może ktoś ma zbyteczne środki potrzebne nam dla psika: probiotyk z prebiotykiem wspomożony wit c, najlepszy NUTRIPLANT FORTE,siemię lniane odtłusżczone mielone, olej lniany Budwigowy, olejek konopny, olejek z drzewa herbacianego, naturalny, ekstrakt propolisu w areozolu ale nie laryngologiczny, conajmniej 10 %, , maść nagietkowa, na skórę, spore ilości koszyczków nagietka, do naparów i skrzypu,, masć tranowa na modzele , hmb na przyrost mięśni, najlepiej z Olimpu, olej kokosowy w słoiku, super działanie wewnętrzne i zewnętrzne ,szampon bardzo wydajny i leczący super sebolityc/ keratoses z firmy Virbac , natychmiast zastosować na skórę advocata ale koniecznie właśnie to z BAYERA, raz na miesiąc, odpowiednio do wagi, działa na pskudztwa wenątrz i z zewnątrz skóry/koniecznie mydło oliwkowo laurowe w 100 % naturalne na wodzie morskiej, produkt syryjski z Aleppo, genialne, osiagalne w zielatrskich lub w dobrych mydlarniach/ czy on ma zdrowe drogi moczowe? potrzebne w klopocie podklady czy raczej dla wygody kocyki, prześcieradła itd??? w diecie konieczna wołowina i rosół z niej, ze sporym dodatkiem jarzyn zwłaszcza marchwi i kapusty,ser biały twarogowy, nie z pojemników, z kostki na wagę, konieczne żołtka jaj dobrze oczyszczone z białka, wszystki w czym jest spora zawartość wit A naturalnej, na poprawę obrazu krwi sporo pulpy buraczanej, koniecznie daktyle na usprawnienie wątroby i odżywienie, kapsułki Sufrin z zielarskiej apteki , genialne!!!
  17. o raju , przychylniejsze dla mnie dogo, już mnie nie wylogowuje i nie znikają posty , tylko sprawdzam czy ok, pędzę do schroniska, będę częsciej pisać/ Guciolek dziś porzucił swoje 2 wybrane legowiska i warował przy drzwiach pokoju gdzie śpimy, jest cudowny ale i zadziorny, walczyl o to miejsce z DROPSEM, właściwie w tym smutnym świecie te psiaki są dla mnie jedynym niemal że zródłem ogromnej, zdrowej radości, a właszcza każdy najdrobniejszy objaw poprawy ich zdrowia,troche to dlugo trwa ale zawsze mam najtrudniejsze, przewlekłe przypadki/ jeśli mnie moja psiapsiółka zabierze do swej posiadłości to bedzie znów Guciowe szaleństwo na łonie natury, szkoda że nie miała chwilki czasu na wstawienie tych obiecanych zdjęć, ale ona ma też taki psiniec jak ja i do tego pracuje!
  18. Sporo pracy a i kłopotów nie malo, jak już się pojawiły najwspanialsze wieści o GUCIOLKU to znowu miałam kłopoty z dogo nie mogłam się zalogować a jak mi się juz udało to zostałam wyrzucana jakoś nad podziw szybko, mimo że nie probowałam się wylogować a i zaptaszkowałam punkt zapamietaj mnie, pisane jak zwykle długie posty leciały w kosmos aż nie miałam sił i dałam spokój dziś się udało i nadrabiam zaległości/ Cały ten czas wykorzystujemy z Guciem na ćwiczenia i budowę mięśni i odporności/ te początki którym mnie zadziwił uszcześliwił i dał ogromną motywacje posunęły się dalej, już nie są to tylko próby uniesienia "podwozia" i kilku kroczków skrupulatnie liczonych Guciolek nareszcie stopniowo przestaje krzyżować do wewnątrz tylne łapki na dłużej , robi to pewniej, stara się podskakiwać z radości merdając ognkiem równocześnie a co mnie najbardziej cieszy robi potrafi już przebiec radośnie sporo kroków bez upadku, a jeśli to się zdarzy bardzo sprawnie się unosi i kontynuje , liczyć kroki bezbłędne dochodze do 17, 20 i więcej , przestaje liczyć,przebiega cały korytarz, nawet dwukrotnie i więcej, je ju zawsze stojąc pewnie na czterech łapkach ale największą radością jest to że coraz częściej udaje mu się zkręcić bezkonfliktowo w biegu, a dotąd nigdy mu się to nie udawało, najpiękniejsze ćwiczenia mamy w czasie pucowania podłóg, wtedy on nadąża za mną w pośpiechu ale na 4 łapiątkach, łapki zamiast się krzyżować rozchodzą się na zewnątrz ale to nie prowadzi do upadku, to chyba efekt ćwiczeń z piłką i leków, mam jeszcze tylko jeden NIVALIN, pobiegnę po te obiecane ampulki do weta ale bardzo sie obawiam czy nie będą przeterminowane/ daje mu sporo kwasu hialuronowego i omeg, jest już chyba odpowiednio odżywiony bo zaczyna grymasić i wyjadać tylko to co lubi ale wagę ma słuszną i jest przyjemnością go podnieść, pamiętając ile ważył i jak wyglądał, nie robią mu się żadne odleżynki ani otarcia, błyszczy się cały i emanuje radością życia/ to jest chyba najodpowiedniejszy moment by pogłębiać co już osiągnięte i utrwalać, to wielki powód do radości!!wprawdzie boję sie nadmiernej radości by nie zapeszyć ale w końcu coś nam się za tę wielką pracę należy/ Nie moge z nimi narazie chodzić na działkę bo debile z nudów ją podpalili, zostały zgliszcza z domków na 9 działkach, drzew niektórych i jest wszystko czarne, doprowadzam to do porządku bo w takiej sytuacji nie mogę wpuścić tam psiaków, będą czarne i podtrute, ale to już niedługo!! debile są w kiciu a my ciągani na rozmaite śledztwa, a co nam z tego, straty ogromne! DROPSIK przez zimę bardzo przytył bo jest ogromnym łakomczuchem, podnoszenie podwozia idzie mu nieco gorzej ale ma możliwości rozbudzone więc zaczynamy bardzo aktywne ćwiczenia w KRAKOWIE, za czym bardzo tęskni , tam sie może dobrze rozpędzić,ale ma się w sumie bardzo dobrze zrobił sie nie tylko łakomczuchem ale i pieszczochem nieziemskim obaj rywalizują o względy u mnie i mam ich obu zawsze po przeciwleglych stronach obok siebie , bo mimo że są zaprzyjaznieni, przy mnie na siebie naskakują w walce o miejsce na kolanach!!
  19. Juz od dobrych kilku dni mam super wiadomosć, nie moglam sobie poradzic z klopotem z zalogowywaniem na dogo , mimo że sie nie wylogowałam przy każdej nowej próbie mnie wyrzucało i nie byłam w stanie nic napisać, pisałam po dwa, trzy razy bezskutecznie, ale dziś wszystko ok więc uzupełniam braki, na szczęście same dobre wieści Sunia, słoneczna mamuńka wyadoptowanych dawno szczeniorków, piękna i zadbana, wesoła, jedna z tych co potrafią się radośnie uśmiechać "całą gębą" z jęzorkiem na wierzchu ma domek i to bardzo dobry domek u państwa w średnim wieku, w Gliwicach w dzielnicy Sośnica, wszystko zapowiada się bardzo dobrze, a sunia zasługuje na dobrych przyjaciół/ wszystko u niej wróciło do normy, piękna figura po oszczenieniu i piękna sierść, radosc życia, psinka bedzie mieszkać w mieszkaniu czyli dzięki opatrzności ma swoja kanapę, w ogrodzie za bardzo u nas figlowała, wykopując spore dołki/ Bardzo sie cieszę!!!
  20. nie było mnie sporo, już jak się nieco "wylizałam " po stracie tymczaska ukochanego, to znowu Dogo mi nie dało szans nie mogłam się udzielać bo nie jestem zbytnim komputerowym orłem, i stale mnie wylogowywało, co napisałam post nawet ze 2, 3 razy znikał w zawiązku z kłopotami, , dziś mi się nareszcie udało napisać długachny post na wątku Perełki , może i tu sie uda/ Lisunia po powrocie do mnie poczuła się w domu i zachowanie było idelane, żadnego siusiania w domu, żadnego warczenia czy gryzienia dużych czy małych psiaków, za to siedzi do mnie stale cudownie przyklejona jak tylko mam czas posiedzieć, wdzięczna i szczęśliwa, zaczepia obiema łapkami , przez co stale jestem zadrapana , ona tak zaprasza do pieszczot, całuje i polizuje, cała cudowna, miękka i gładziuteńka, chodzi coraz dalej na spacery, początkowo tylko pod forsycję, krąg zasięgu bardzo się powiększył, coraz mniej się boi, nawet zmieniło się to że po siusianku zaraz wracała do domu, teraz ma długie spacery i wraca do domku z ociąganiem na spacerze ciągnie nieco do sąsiadów psików, i chętnie się z nimi bawi, wspaniale radzi sobie tą jedną łapeczką wspina się na niej aby ja wziąć na ręce jak ma taki kaprys, to cudowna sunia, i chyba zapomina o swych straszliwych przeżyciach/ stara się zawsze na siebie zwrócić uwagę, wkładając cudownym gestem łepek w bezczynne chwilowo moje dłonie, pięknie daje buzi w nos!! śpi tylko i wyłącznie wtulona we mnie, odchodzi na legowisko w modnym fiolecie od pani KAROLINY tylko wtedy gdy jej za ciepło, ale i tak zaraz wraca! Jest światowa mistrzynią w karesach i okazywaniu miłości, posłużyła mi za terapeutka w rehabilitacji strasznie skrzywdzonej lubelskiej Perełki, ta widząc nasze pieszczoty tuż przy niej zaufała że człowiek nie tylko krzywdzi, widząc szczęśliwą sunie sama pozwoliła się przywracać do normalności! Coraz czestsze zabawy już w trójke przynoszą efekty i obie sunie już są niemal że zaprzyjaznione i oglądają tv przytulone jedna do drugiej ale tylko w mojej obecności, to bardzo wzruszające! nieco grymasi przy jedzeniu, ale i tak ją pilnuję, je tylko to co lubi i niewiele na raz, natomiast karmiona z ręki daje sobie więcej szans, podrosła i nieco przytyła, ślicznie wygląda, puszysta i błyszcząca, nie można jej nie kochać, a głaskanie jej i przytulanie to wielka przyjemność , tym bardziej że ona żywo wszelkie karesy nie tylko docenia ale i mistrzowsko odwzajemnia! Jeśli chodzi o jej adopcję to będziemy czekać aż znajdzie się domek wart takiego cuda który doceni jej walory i zapewni warunki na jakie zasługuje, nie można się śpieszyć- to musi być adopcja z prawdziwego zdarzenia - przecież nie chcemy się jej tylko pozbyć!! Jeszcze nie sprawdziłam czy zapomniała już o tych wnykach w lesie, bo jakiś debil z nudów podpalil 9 działek w tym moją , on siedzi w kiciu ale co my z tego mamy??? wszystko jest tam czarne, na razie nie zabieram tam psiaków aż się doczyści
  21. Witam, próbuję znowu cos napisać, może się już wszystko ustatkowało, nie jestem komputerowym orłem i nie co chodzi, stale mi się wszystko wylogowuje i co napiszę , a piszę obszernie bo dawno nie było ode mnie wieści , poprostu znika/ Nie mam zbyt wiele czasu bo dzieją się rzeczy piękne i radosne z moimi podopiecznymi, więc muszę dobra passę wykorzystać i być z nimi jak się tylko da najdłużej ćwiczyć, ćwiczyć rehabilitować psinki fizycznie i psychicznie/ doszły pieniążki od ivv i od Gosi z Gdańska razem 230 zł , wielkie dzięki, może nareszcie wstawię te rozliczenia, kaska się przydała bardzo mam nadzieję że to już będzie powolny ostateczny etap przywracania suni fryzury/ bardzo kaskę oszczędzałam, kupując najlepsze, najbardziej przydatne medykamenty aby starczyło też na sterylkę, nie przypuszczałam że będzie to nagła i konieczna operacja w nieco innym koszcie, ale udało mi sie w ostatniej chwili po zrobionych dokładnie badaniach (124 zł) włączyć w koszty zabiegu zaprzyjażnione cioteczki z gliwickiej fundacji tak że pokryłam z perełkowych funduszy tylko 100 zł, (zostawiłam na sterylke ok 190 zł) tak że pokrywając niektóre leki sama zmieścilabym się w kosztach choc z trudem, teraz mogę pouzupełniać braki no i sfinansować niezbędne dalej medykamenty, ale chociaż moge napisac ze spokojnym sumieniem że każdy grosz zgromadzony na końcie tej psinki przez wrażliwe cioteczki przybliża ja do normalności i może w końcu szczęśliwej bezzpiecznej adopcji, psina jest spokojna, bezkonfliktowa, lubi sobie poleżeć i pospać, pooglądać tv,nie ma w niej żadnej agresji, świetnie dogaduje się z innymi psiakami/ wygląda na to że braki w uwłosieniu nie były spowodowane chyba sprawami hormonalnymi, bo po udanym zabiegu, ratującym życie tej suni nie ma gwałtownego przyrostu, ale idzie w normalnym trybie tak jak to miało miejsce przed zabiegiem, pojawily sie takie ciemne plamki najpierw z kiełkującymi kudełeczkami, i te stopniowo rozrastają się i na szerokość i na dlugość,no i stopniowo gestnieją, trudno to ujać zdjęciami bo stale jeszcze prześwieca, na szczęście już zupełnie zdrowa skóra, sucha i bez chrost i wykwitów, cudownie jest ją głaskać bo pod dotykiem wyczuwa się coraz większe przyrosty, staje sie coraz bardziej puszysta a czarne plamki nowych nadziei na kudełki pojawiają się na szczęście juz i w pachwinach a awet na paluszkach przedziwnych łapek, dalej robię wszelkie wzmacniające kudełki zabiegi i podaję rozmaite suplementy wspierające Ma sunia wspaniały apetyt więc mogę działać szeroko na polu wzmacniania jej odporności, jedynym zmartwieniem jest ze nie chce pić wody, czasem ja zmuszę strzykawką ale podaje jej masę zupek i bulionów nie wiem jak było z piciem u Was ale chyba tez nie wesoło bo miała bardzo suchą , sterczącą po ujęciu w palce skórę, daję jej kwas hialuronowy, ma z tego podwójną korzyść, poprawia stan skóry i zabezpiecza stawy i cały układ kostny, cudem znalazłam nie te słynne fiolki po 1000 zl, są kapsułki w przystępnej cenie , które chętnie łyka w masełku razem z melatoniną (podaję dalej)oraz Omegami 3,6,9/ po zabiegu nie ma śladu, mistrzowske cięcie naszego weta podleczone miodem manuka nie zostawilo nawet blizny, ogólnie stan zdrowia jest dobry, a nawet bardzo dobry, niepokoi mnie tylko diagnoza weta z kliniki w Knurowie, który ogladając oczka Perełki stwierdził różnicę w wielkości żrenic no mi brzydki stan białka oczu, to silne zaczerwienienie mogło być spowodowane poważnym bardzo stanem zapalnym organizmu, ale po zabiegi się nieco poprawiło no i dodatkowo stale jej oczka przeczyszczam silnym naparem prawdziwej listkowej herbaty, jest lepiej, oczy nie łzawią ani nie ma już wydzieliny, różnica w wielkości żrenic może być objawem wg weta jakiegoś guza w mózgu, ale ja w to nie chcę narazie wierzyć i cieszę się że z sunia jest naprawde nieżle, stale w te oczyska zaglądam, i nie wiem czy nie widzę czy nie chcę widzieć różnicy, pojadę z nia za jakiś czas na jakieś specjalistyczne badanie jak się uporamy z tym co jest pewne, ważne że nie ma żadnych objawów niepokojących jak narazie/ Zachowanie suni się cudownie poprawia chociaż jeszcze stale płoszą ją obce i mocniejsze dzwięki, zmyka wtedy w najdalszy, bezpieczny dla niej kącik pod stolikiem z prasą , ponieważ juz mi w końcu zaufała , robię z nią ćwiczenia aby przyzwyczaić do najrozmaitszych dzwięków, narazie względnie przyzwyczajona jest do strzelania, to po tragedii Sylwestra było najważniejsze, tak się bała że mimo trzymania jej całą siłą w objęciach mało nie dostała ataku serca, trzęsła się tak że razem z nią drgała wersalka/ z talerzem przysmaków i sunią w objeciach korzystałam z kryminalnych filmów, i tak ją oswajałam, jest lepiej, ogląda że mną filmy bardzo głośne, strzeże uszątkami ale już nie czmycha pod stół/ którejś z cioteczek podobaly się uszy Perełki, ma je cudowne, reaguje uszami na wszystko z taką uwagą że aż rozbawi, ma takie antenki jak ufo, bardzo precyzyjnie zdradzają jej wszelkie reakcje/ nawet jak zaprasza do zabawy i pieszczot , kładzie się na plecach i łapkami pociera te uszyska, a jak nie raguję to jeszcze poszczekuje! Zaczyna rozumieć że koegzystencja z ludziem i innymi psiakami może być miła, pojawienie się kogoś już ja nie elektryzuje, przestała się bać, długo jej umożliwiałam obserwowanie zabaw i pieszczot z największym dmowym pieszczochem jakim jest kielecka Lisa z wnyków, bawiłam się z nią tuż przy PEREŁCE i nauczyła się że to fajne i bezpieczne teraz zaczepia mnie i LISE bo też chce brać udział w zabawie, lubi być tarmoszona, głaskana a najbardziej poklepywana po brzuszku, pięknie się do klepania rozkłada zachęca sama do zabawy turlając się wzdłuż całej wersalki a to wielki sukces/ już nie śpi pod stolikiem ale ze mną na wersalce, na swojej prywatnej dużej poduszce, narazie egzystuje na niej tylko jak jestem , jak wychodzę z pokoju czmycha do kryjowki, na moje wejście lub wołanie wraca natychmiast/ piękny jest widok PEREŁKI śpiacej na podusi grzbiet w grzbiet z kieleckim Foksikiem, żeby tak się jeszcze przywzwyczaila do aparatu, narazie zwiewa z dzałajacego już aparatu w kadrze zostaje tylko ogonek!!!! zaprzyjażnia się pomalu z innymi tymczaskami, już ich nie omija i sama wyrusza na inspekcje całego już pokoju, robi to szybko i szybko wraca ale coraz częściej , zaczyna być normalnym domowym psiakiem , pierwsza wita mnie po powrocie do domu ogromnym wybuchem radości a tym samym i jazgotu ogromnego, ale i to się ustatkuje/ przyzwyczajona jest do stałego czasu posiłków, i niestety muszę jej dawać pierwszej, jak nie uda mi się dokładnie na czas zdążyć, bo jazgocze nieziemsko/ wyczuje każdy kęs jaki pojawia sie w pokoju, i musi wszystkiego co jem ja czy siostra spróbować, domaga się tego kategorycznie, a nawet najedzona , przeprowadza inspekcję wszystkich miseczek innych psiaków, doczyszczając je superowo, a dostaje spore michy, dobrze że nadrabia zaległości, dobrze waży jest pulchna i milutka grubasińska/Taka jest nasza PEREŁKA,kosztowała mnie bardzo dużo pracy i troski, niepewnośći i strachu ale chyba jesteśmy na dobrej drodze/ podpieszczając ją stale mam na myśli co też ona musiała mieć za przejścia że aż tak to zwichrzyło jej psychikę/ Hurra udało się, na dwie raty pisałam, no teraz o radości u sparaliżowanego Guciulka napiszę, CHODZI!!!!
  22. poszlo 20 zł dla PUSZKA odemnie i JOASI z Knurowa na marzec, narazie sprawdzam swoje przelewy, zaraz poleci za kwiecień ale już tylko odemnie bo ku mojemu i nie tylko mojemu żalowi JOASIA opuściła Knurów i może sama będzie mieć chwilke czasu aby kontynuować wspieranie Puszka
×
×
  • Create New...