Jump to content
Dogomania

Kasia77

Members
  • Posts

    4673
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Kasia77

  1. swojego czasu , Mariusz (mąż mój) pomagał psom na wsiach, jeździł w ramach wolontariatu, przekonywał, tłumaczył, prosił, groził, czasem przynosiło skutek lepszy , czasem mizerny - wtedy jeździł do skutku, aż warunki nie zmianiały sie w przyzwoite. Nie zawsze sie udawało, ludzie to.....ludzie niestety, niektórym psom budowaliśmy budy mając przed oczami to, do czego przykute krótkim łańcuchem mieszkały całe zycie . Dopiero, jak wiedzieliśmy, że pies może schować sie do podarowanej/naszej budy, ze juz nie będzie musiał leżeć w kałuży wody, próbując przetrwać i doczekać wiosny- wtedy przychodziła ulga , przychodziła na chwilę, bo to były przecież nieliczne psy :( a cała reszta jak kraj długi i szeroki ?... Ile się w tym czasie napatrzyłam....ile tragicznych obrazków obejrzałam...na ich tle, psy w co bardziej przyzwoitym schronisku, są szczęściarzami a właściwie byłyby, gdyby wczesniej doświadczyły takiego okrutnego zycia, tylko w tym przypadku ich los jest równie tragiczny, bo kiedy z łózka, ciepłego domu, tulony , pieszczony i rozpieszczany pysznym jedzeniem, ląduje na betonie za kratami, to dla niego taki sam dramat, jak to życie łańcuchowe dla psa podwórowego na wsi ....choćby pierwsze lepsze zdjęcie, które mam w naszym "magicznym" :(:( folderze - co sie tu dzieje zimą, kiedy leje deszcze, śnieg zasypie po kolana..na czym leży pies, który tam mieszkał? Ludziom niczego nie brakuje tak bardzo, jak wyobraźni i czystej litości, bo już o współczuciu nawet nie marze A o Wojtyszkach i im podobnych, nawet nie będę sie rozpisywać, bo i tak mam dzisiaj doła , więc jak zaczne, to nie skończe do rana :( Od myślenia mózg człowiekowi chce eksplodować :( Asiunia, dzięki za pomoc, Twiksikowi bardzo przyda sie każdy grosik, bo zaraz po niedzieli musimy jechać na powtórkowe badania. Powinniśmy dziś, ale dzis pojechał badać się Bosman, Twiksik czeka w kolejce :)
  2. i ja też myślę...zwłaszcza teraz, kiedy spadają temperatury,kiedy idę wieczorem z ciepłą kolacją, wchodzę do ciepłego domku..., kiedy nie mogę wyprosić na zewnątrz żadnego futra..., przed oczami mam tylko te wszystkie biedy niczyje, marznące i to nie tylko te w schroniskach, jeszcze bardziej męczą mnie obrazy podsuwane przez świadomosć, że na większości wiejskich podwórek przed zimnem i deszczem w dziurawych budach, próbują schronić sie uwięzione na łańcuchach psy , 24 na dobę, bez mozliwości ratunku :(:( Najgorszy jest deszcz- kiedy leje, nie moge sobie znaleźć miejsca, " widze" je skulone w zimnej, nieszczelnej , zimnej budzie, do której wlatuje woda Też mam budy i wiem jak muszą być zbudowane,ciepłe i szczelne, zeby pies w nich nie mókł i nie marzł
  3. to sie daje do pożarcia, smak i zapach ma specyficzny dosyć i albo w misce jest tak duzo jedzenia, że płyn nie da rady zmienić smaku i pies wszystko zje, albo trzeba dawać osobno, Ja to dawałam zawsze osobno - mieszałam z pasztetem, albo z samym mięsem i jakoś szło. Ile więcej, to ja już nawet nie wiem, pod koniec to było kupowanie podkładów z dnia na dzień, często kupowała Eliza wracając ze szkoły i paragon oczywiście zawsze zgubiła zanim do domu dojechała, więc już niech zostanie jak jest. A płyn wyslę jutro albo w piątek, to napisze ile wysyłka. Na adres z przelewów?
  4. Twiksio ....pomału, na smutno, bo z czego tu sie cieszyć jak samopoczucie marne :( ale do misek chetnie zagląda, ciagle cos musi w srodku leżeć, bo podchodzi za każdym razem jak wstaje. Przylepa, szuka rąk do głaskania, teraz kiedy zrobiło się zimno, wychodzi na zewnątrz zrobić co ma do zrobienia i przychodzi z powrotem pod drzwi. Czasem wypuszczam go wieczorem, zajmuje sie w domku jakąś pracą i nie wyglądam co chwilę sprawdzając czy już wrócił, ale Twiksio umie o siebie zadbać - zamiast pod drzwiami staje w oknie i czeka , aż zauważę, że już jest i chce wejść do środka. Pod koniec tygodnia, powtórzymy badania wątrobowe, zobaczymy co wyjdzie Straszne ataki padaczki ma Szpilka, mimo leków, które bierze i które przez jakis czas swietnie działały, ataki pojawiają się zwłaszcza wieczorami, długie i wyczerpujące. Duże problemy ze zdrowiem ma Zuzia, duże guzy pojawiły sie po urojonej ciąży, kosmiczne problemy z jelitami , na razie antybiotyki, badania, co dalej? kto to wie... .... Gaja, którą ciągnę na zastrzykach i ze strachem każdego dnia patrze, czy jeszcze łapy są w stanie jakoś ustać . - Takie małe zestawy wielkich problemów, ale na tym wątku, najważniejsze są te dotyczące naszych paluszczaków , więc już uciekam z tą swoją resztą świata ... Przerzuciło Nas na kolejną stronę, ale Twikio nie wkleił się tu dzisiaj sam, na 17ej stronie czeka ciotka Zojka i Florka :)
  5. Moje Flo...Flora zmieniła miejsce zamieszkania, zaczęło sie kilka dni temu, najpierw przynosiłam ją do domu tylko w ciągu dnia, ale juz pierwszą noc też mamy zaliczoną i pewnie juz tak zostanie do końca... Zabrałam ją, bo Bibi śpi schowana w kącie, Twiksiu nie inaczej , no i Bajka, którą obleciał jakiś dziwny strach odkąd zniknął Amis, dzielący z nią pokoik, od tego czasu Baja siedzi jak przyklejona do legowiska ,na dwór musze wyrzucać ją siłą(czasem musi robic siku) - w domku pusto:( , nie marudzi Kacperek , Oleńka nie wchodzi niezdarnie do misek, rozsypując za każdym razem zawartość, nie narzeka na swój los Amis wzywając mnie co chwilę na pomoc, nie ma Natki, Marlona - pusto , cicho , zniknęło życie, które przykuta do materaca Flora mogła obserwować , została pustka i cisza, dlatego zabrałam ją do domu, tu ma bodźców aż nad to . To juz nie jest Flora dzikuska, ogarnięta panicznym strachem , która w obronie przed człowiekiem gryzła szaleńczo ,na oślep, dwa zespoły przedsionkowe zostawiły po sobie ogromny ślad, nie wiem na ile tak naprawde Flora świadoma jest swojego zycia i tego co sie dookoła niej dzieje, ale przeprowadzkę, przyjęła tak, jakby nic sie nie zmieniło, czy leży tu czy tam wydaje sie nie mieć dla niej znaczenia, ale głowa podnosi się za to częściej do góry, oczy lokalizują nowe hałasy, co chwilę obok przechodzą czyjeś cztery łapy, nie ma miejsca na nudę :) Jeszcze niedawno pogoda dopisywała, jeszcze Florka mieszkała w domku a ładne dni spędzała w słońcu
  6. No to teraz trochę przyjemności dla oczu Bosman ciotka Zojka Muszę pochwalić naszą ciotkę, bo nie było pewności, czy i jak , przyjmie na swoje włości Bosmana Zaskoczenie było pozytywne, ciotka bez żadnego "ale" , wyraziła na sąsiada zgodę, podzieliła się budami, pozwala wyjadać ze swojej miski,daje pierwszeństwo wyboru miejsca do spania , nie burczy , nie wrzeszczy , normalnie sielanka :) Za to wyżywa się za wszystkie grzechy świata na maluchach a zwłaszcza na Szpilce - na tą , to ma dopiero uczulenie :razz:
  7. Dzięki asiunia :) i teresaa:) , od razu raźniej :) i smutno, bo wracam z wątku koszyczkowego a tam tyle biedy :( nie wiadomo na którego patrzeć najpierw :(
  8. Nie Iwonka, od sterydów jak najdalej... To "zwykłe' przeciwbólowe leki, sterydami posłalibyśmy go raz dwa na tamten świat , Przy tym stanie śledziony i wątroby nawet te przeciwbólowe, staram się podawać wtedy kiedy widzę, że to konieczne, inaczej jego wątroba nie da rady... :(
  9. czyli coś się działo/ jakis powód musiał być, że jej to usg robili:( nerki nie wysiadają z dnia na dzień, musiało byc widać od jakiegos czasu , ze coś się złego z nią dzieje... ....mogła jechac z Twixem, gdybym tylko wiedziała:(
  10. Beatka, niunią interesował sie jakis domek? to juz niby nieistotne, ale Ja ją miałam cały czas w pamięci...., chciałam ją zabrać do siebie, tylko termin sie przesuwał ciągle, sunia była w dobrej formie i nic złego sie nie działo , więc byłam przekonana, że może jeszcze chwilę bezpiecznie poczekać. Przecież dopiero co jechał do mnie Twix, więc gdybym wiedziała...miała takie info ,że coś się zmieniło , że choruje...rozwaliła mnie dzisiaj doszczętnie ta wiadomość :(:( :(
  11. to sobie znowu piszemy same do siebie Iwonka.... Pieniądze przyszły, dzięki. Jutro bedę w klinice, bo Zuzi coś baaardzo niepokojącego porobiło sie na listwie mlecznej, to Twixsowi wezmę kolejne zastrzyki. Nie musi dostawac ich na szczeście co dzień, daje mu wtedy, kiedy widzę, że jego stan sie pogarsza. W przyszłym tygodniu powtórzymy badania , zobaczymy co z tego wyjdzie
  12. Beatko , Ja dopiero wczoraj podpatrzyłam konto i doczytałam sie w jakis poście, ze przelałaś 152 zł "na kolejne wydatki ", więc odejmuje od tej kwoty 70 zł - ostatnia wizyta w klinice , rymadyl kupiony w czwartek - 48 zł (wyjedzone od czwartku do niedzieli) i podkłady kupowane przez ostatni tydzień( po tym jak skończyły się wszystkie zapasy łącznie z tym co przysłała Amisowi Fusica) , kupowane z dnia na dzień , bo ze względu na jego stan nie robiłam już zapasów przez internet . To wszystko razem, przekroczyło nieco 152 zł , ale niech juz tak zostanie, kilka podkładów w tą czy w tamtą, jakie to teraz ma znaczenie :( - więc jeśli jesteśmy rozliczone, to płyn zapakuje i wyślę, oby pomógł innym schorowanym łapom
  13. Twixsiu żyje sobie powolutku...Po zastrzykach, poczuł sie lepiej, z powrotem zaczął jeść, większosc dnia przesypia, chociaż nikt nie pobije Bibi - Bibi wychodzi na dwór "za karę" , w tempie błyskawicy robi siusiu i już ją widać w domku z zamkniętymi oczami .....pusto zrobiło się w domku, wczoraj puste miejsce po sobie zostawił Amis.....
  14. Wczoraj o godzinie 17ej Amisiu uwolnił się od bólu.... W sobote miał szczególnie zły dzień, taki był .....zmęczony.... bólem, samopoczuciem, w ciągu ostatnich dni nie wstawał w ogóle, nie dawał rady, nie miał siły, protestował gwałtowanie przy próbach podnoszenia, przestały pomagać leki, które dostawał, bo na wszystko co bolało pomóc nie mogły... Wczoraj złe samopoczucie nie odpuszczało, był obolały, coraz bardziej i bardziej, bronił się przed pielęgnacją, zmianą koców , podkładów , na każdy dotyk poza głaskaniem, reagował jak na tortury :-( :-( Mimo to, w pewnej chwili, ostatkiem sił pokazał ruchem ciała - " Chce iść ..." odebrałam to w pewnym sensie jako sygnał - " mam dość, jestem obolały, wymęczony, juz nie chce dłużej, pozwól mi iść...." - poszedł... Najpierw z ogromnym trudem "wyszedł" na zewnątrz, tylne łapy były już praktycznie bezwładne,przednie próbowały stać, ale nie mogły, był cały "złożony w pół", nie był w stanie nawet podnieść głowy do góry, ale ten ostatni czas spędził, tak jak chciał - na dworzu, zmęczonym wzrokiem obserwował życie toczące się w koło niego - Zoja, Bosman, maluchy, Twix - ciągle coś się działo To są jego ostatnie zdjęcia Potem poszedł w dalszą drogę .... odszedł spokojnie, chociaż bałam się , bo Amis jak nikt, panikował na kontrolach w klinice, weterynarz nie zdążyła nawet zabrać się za pobieranie krwi a on juz ujadał tak, jakby ktos go co najmniej operował bez znieczulenia. Dlatego bałam się, że ta wczorajsza/ostatnia wizyta będzie podobna a co innego patrzeć i słuchac panikującego psa, który po badaniach wróci do domu a co innego kiedy jego stres miałby być ostatnią rzeczą w jego życiu a dla mnie ostatnim wspomnieniem z którym musiałabym sie dodatkowo zmierzyć. Ale on był bardzo zmęczony....zmęczony wszystkim, co nie funkcjonowało w nim normalnie albo nie funkcjonowało w ogóle. Kiedy dostał pierwszy zastrzyk, miało się wrażenie, że odczuł jedynie ulge, głowa spokojnie ułożyła się na kołdrze, na której leżał , po wyrazie pyska rozszedł sie wyraz ukojenia. Przykro mi Amisiu, że tak wyglądały długie tygodnie Twojego życia, zawsze mam poczucie, że robiłam za mało, że powinnam więcej, inaczej :-( :-( ....i wiesz..... :-( Mariusz tak bardzo żałuje, że nie mógł Cie zobaczyć, ostatni raz :-( :-( , byłeś jednym z jego ulubieńców.... Beatka, zostało sporo płynu na stawy, który kupowałam Amisowi i Gai , jeśli będzie Ci odpowiadało takie rozwiązanie, to na rzecz tego suplementu , pójdą podkłady, które kupowałam w ostatnich dniach, tabletki kupione w czwartek i koszt wczorajszej wizyty u weterynarza.... Do rozliczenia pozostanie tylko to, o czym było napisane we wczesniejszych postach.
  15. Gosiu, według mnie, kwas to tylko strata pieniędzy, nie przy tym stanie, jemu to nie pomoże. Jego juz NIC nie postawi na łapy, tabletki, które dostaje działają przeciwbólowo i jedynie zmniejszają ból, działanie przeciwzapalne i stawiające na łapy jest tu żadne, bo to jest tak zrujnowany organizm, że cudu nie będzie. Amis leży , je , pije i tyle. Ma kontaktową, myslącą głowę a cała reszta psa po prostu jest.... Spokojnie i bez bólu wygląda tylko jak śpi, ostatnie zdjecie jest z wczoraj, jesteśmy tu po myciu zasikanego na maksa psa i zabiegach pielegnacyjnych , był po tym tak umęczony, że spał i spał - kiedy w takich chwilach patrze na niego czuje ulgę, bo wygląda tak spokojnie , kiedy się budzi, już nie jest tak fajnie :( Wracając do kwasu- Igunia, koleżanka Amisa, owczarka, miała kupowany kwas hialuronowy do podania dozylnego w Czechach , Bonharen, - tyle sie naczytałam, potrafi działać cuda, ale Iga była zbyt zrujnowana , nie było efektów a była w momencie podawania w lepszym stanie niż Amis i jeszcze jakkolwiek trzymała się na łapach, Amis nie trzyma sie w ogóle. Co do kwasu w kapsułkach , Amis kwas jadł w kapsułkach, łączony z innymi wspomagaczami, najadł się tego za wszystkie czasy a kiedy przyszedł jego czas- czas kiedy łapy miały odmówić posłuszeństwa, to i tak odmówiły. To nie znaczy , ze nie warto dawać, zawsze warto, być może te wszystkie kapsułki sprawiają, że pies trzyma sie na łapach nieco dłużej niz trzymał by sie gdyby ich nie dostawał, ale po wszystkich doswiadczeniach, psach, które padały na łapy, wiem, że kiedy coś ma się wydarzyć i przychodzi na to czas, to przychodzi i nie ma litości:( To są te tabletki, kupione w poniedziałek, które mieliśmy do dzisiaj, dziś kupie następne.
  16. Wyniki z krwi nie są najgorsze i to niby powinna być dobra wiadomosc, ale nie cieszymy sie wcale, bo nie pasują do stanu fizycznego Twixa... Bez względu na wyniki , weterynarkę niepokoi wątroba i te zmiany, które widać na usg, dlatego powtórzymy badania za dwa tygodnie. Nie jeden pies przy nowotworze, potrafi mieć je zaskakująco "normalne" wyniki, więc narazie powoli, na spokojnie, musimy miec pewnosc, że tylko śledziona jest do wycięcia a pies na tyle silny, że można wycinać, jesli w ogóle mielibysmy zdecydować się na operacje. Twiksio wygląda fatalnie, mam wrazenie że z dnia na dzień jest go mniej, taki ma pozapadany pychol :(:( Wczoraj czuł się bardzo źle, nie zjadł kolacji, chciałam wcisnac w niego cos przeciwbólowego - nie udało mi się, bo nie chciał tknąć pasztetu w który schowałam tabletke. Opatuliłam go wieczorem kocem i tak został, nawet nie próbował wyjsc na zewnątrz, co chetnie robił dotychczas. Dziś jadę po....nie wiem po co dokładnie, pewnie po zastrzyki, bo bólowy jest Twiksio :(
  17. Beatko, ten rymadyl z dzisiejszego dnia tez doliczyłaś? Rymadyl z postu 312 , to ten kupiony w czwartek 30 października (wspólny paragon Amisa, Natki i Kacperka , w tym Amisek 48 zł) i ten który kupiłam dzisiaj też 48 zł - na kolejne 4 dni , od dzisiaj do czwartku. Podkładów zamówie troszkę, srebra poszukam,tak, żeby jedna przesyłka szło.
  18. Byłam dziś z Twixem u weterynarza, kupiliśmy Amisowi leki na 4 dni - 6 zł tabletka rymadylu, dwie dziennie - 48 zł , potem wkleje paragon.
  19. Pollyg, dzięki za zdjęcia mojej bandy , są super :) asiunia, dzięki za to, że z nami jesteś, że piszesz , wspierasz , dziękujemy :) A teraz o naszym dziadku czekoladowym, nazywanym przez wszystkich Miodkiem.... - kto go zobaczy, to mówi, ze do Miodzia podobny. Dzis w klinice, jedna doktorka, mówi "Miodzio przyszedł" , po czym idziemy do drugiego gabinetu na USG i druga mówi " Miodkowi usg robimy? " .....tak więc ,Twix miał zrobiony przegląd ogólny - wyniki z krwi bedą po południu i to od nich zależy co dalej....a póki ich nie ma, wiemy na pewno, że - USG - mamy nowotwór sledziony i duże zmiany na wątrobie , póki co bez 100% pewnosci czym są.... RTG płuc - płuca bez zmian nowotworowych, są jakieś drobne, ale nie nowotworowe i w płucach tragedii zadnych nie ma. W przypadku Twixa śledziona wygląda inaczej niż u Zoi - Zoja miała konkretnego, ogromnego guza, Twix ma całą śledzione zmienioną chorobowo:(:( Dalsze działania zalezą od wyników z krwi. Dziś zapłaciliśmy 72 zł za krew i rtg , usg jak zwykle dzięki doktor Karolinie, Twix miał zrobione w prezencie - dziękujemy :) Jeśli dasz rade Iwonka czarować na bieżąco dla Twiksika, to będzie fajnie, Ja muszę Gaje utrzymywac na łapach, nie wychodzi z budy od dwóch dni:( , dzisiaj kupiłam serie zastrzyków na 5 dni , moze choc troszeczke pomogą .... Acha , chciałabym kupić Bibulcowi meloksykam, może na spółkę z Bosmanem ... (w zawiesinie, na spróbowanie, uważam, ze Bibi potrzebuje a Bosman z pewnoscią też)
  20. nie mam juz siły Bernadko, za każdym razem mówie to samo, po czym kolejny raz i kolejny, niszczę się psychicznie ....ciężko mi nawet coś napisać....., nie da się napisać:(:(:(....
×
×
  • Create New...