Jump to content
Dogomania

Łisper

Members
  • Posts

    60
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Łisper

  1. Łisper

    żywienie

    a ty byś zjadła? ;) sucha karma to paskudztwo jakich mało, jakbym ja miał żyć całe życie na misce zbożowych chrupków, to też bym szukał w trawie jakiejś padliny do opylenia przy każdej okazji, i mówię to jako istota w pełni ludzka, czyli wszystkożerna, a nie mięsożerna, jak pies. Polecam przerzucić się na BARF. Nie dość, że pies bardziej zadowolony z życia, to i kupy dużo mniejsze i łatwiej się je zbiera, a poprzez drobne zmiany w procencie podawanych kości w stosunku do mięsa, możesz kontrolować konsystencję odchodów (im więcej kości, zwłaszcza zmielonych/sproszkowanych- tym bardziej twarde, zwarte i kruche odchody. Tylko nie przeholuj, bo pies może dostać zatwardzenia.) że już o innych zdrowotnych benefitach nie wspomnę.
  2. Nie wiem jak z alergią, ale mam psa podobnych gabarytów (mieszanka wyżła z jakimś bullowatym molosem), optymalna waga 45kg; i 1kg mięsa dla psa który powinien ważyć 40kg to moim zdaniem stanowczo za mało. Mój dostaje 1,5kg a w okresie zwiększonej aktywności i zimą nawet do 1,7kg, a i tak ma brzuch elegancko podciągnięty jak chart. Te procentowe kilogramy z BARFnych kalkulatorów to poglądowe wartości, nie trzeba się ich religijnie trzymać, jak pies jest głodny i wychudły, to nie warto się bawić w kartofle, tylko więcej mięsa skarmić. Ja w sezonie łowieckim karmię metodą whole prey (poza sezonem- mieszam z frankenprey; węglowodanów nie daję wcale, z suplementów olej łososiowy.), wtedy czasami jednego dnia mój Dante dostaje np. całego zająca, 3-4 kilo mięcha, skóry i flaków, i często jest tak że zje całego na raz albo na dwa razy, i następnego dnia po prostu ma jednodniową głodówkę. Ogólnie jeśli cię na to stać (a nie jest to dużo droższe niż proponowana wyżej jagnięcina) to warto się zakręcić przy kole łowieckim, odkupić czasami to, co odstrzelili, albo przejść na targ żywych zwierząt i kupić świeżo ubity drób, przepiórki i inne takie. Supermarketowe mięso niestety ma dużo hormonów i innego świństwa, co myślę że psim alergikom nie pomaga. Te mrożone kostki gotowego BARFa to też taka loteria trochę. Polecam przez kilka dni pozwolić się psu nażreć do syta, tak żeby w misce żarcie zostało, i o ile nie jest nałogowym łakomczuchem który je dla samego jedzenia a nie z głodu (a zdarzają się takie psy), to po kilku dniach sam ci pokaże ile jedzenia potrzebuje. A że niedługo będzie zima i znikną trawy, to świetny moment żeby poeksperymentować z jedzeniem, zobaczyć które mięso naprawdę uczula, a które zaczerwienienia to tylko trawy były. Życzę ci powodzenia szczerze, bo wiem jak to ciężko z psem-alergikiem; mój pierwszy pies, suka owczarka szkockiego, miała bardzo delikatny żołądek, wymiotowała praktycznie po wszystkim, przez pierwszy rok życia nic nie robiłem tylko układałem jej dietę i włóczyłem się po weterynarzach, koszmar.
  3. A nie zastanawiałaś się nad wzięciem psa ze schroniska? Jest dużo naprawdę ślicznych psów w schroniskach, nawet szczeniaków, niektóre są bardzo podobne do "tollerów". Mogłabyś super pieska dostać za darmo, a przy tym jeszcze uratować go od ciężkiego życia w schroniskowej klatce. Co do rasy; większość psów myśliwskich może być spokojnie trzymane w mieszkaniu jeśli dostaną odpowiednią dawkę ruchu; ale 30 minut to stanowczo za mało, na twoim miejscu przygotowałbym się, że co najmniej jeden spacer w ciągu dnia (a najlepiej dwa; ten poranny i ten wieczorny) musi być minimum godzinę, a najlepiej półtora albo nawet dwie godziny. Postaw na jakość spacerów, a nie ilość. Nova Scotia Duck Tolling Retriever (w skrócie "toller") jako rasy nie znam bliżej, ale przypuszczam że są podobne do innych psów ze swojej grupy; energiczne i wesołe, potrzebują jakiegoś fajnego zajęcia, więc w parku zabawa dobra byłaby w aportowanie, agility (mówisz że masz tor w parku, to dobrze, poczytaj o agility jako sporcie) albo frisbee. Problem może być ewentualnie z kotem, ale jeśli wychowasz psa od szczeniaka z kotem, to jest szansa że się dogadają i piesek nie potraktuje kota jako zwierzyny łownej. Jeśli ktoś ma większe doświadczenie tutaj to niech się wypowie; ja psa przekonałem do szczura, do legwana i do węża, ale nigdy do kota ;) Ode mnie na zakończenie jeszcze apel; jeśli zabierzesz się za kupowanie szczeniaka, proszę, proszę, koniecznie upewnij się że weźmiesz go z hodowli zarejestrowanej w ZkWP, a nie kupisz np. na allegro za 300 złotych w ogłoszeniach typu "rasowy bez rodowodu". Nie dawaj zarobić pseudo-hodowcom, którzy traktują swoje psy jak maszynki do robienia szczeniaków. Jak byłem parę lat młodszy od ciebie to popełniłem taki błąd- wziąłem szczeniaka owczarka szkockiego od pseudo-hodowcy, małą suczkę, ponoć po championie i suce "rasowej bez rodowodu". Bo nic nie wiedziałem (ani moi rodzice nie wiedzieli) w sumie o co chodzi z tymi rodowodami, po co kupować psiaka za tysiąc złotych skoro można za dwieście?, po prostu chciałem mieć fajnego pieska. Do tej pory jestem zły na siebie i żałuję tej starej decyzji, chociaż już ładnych parę lat minęło, a suczki dawno już ze mną nie ma.
  4. Sjette, brzmisz jak zgorzkniały przegryw mający kompleks z powodu posiadania psów-suchoklatesów, wylewasz tylko jad niepotrzebnie w niewinnym temacie- dziewczyna na przyszłość myśli o psie, marzy jej się rasa o przyjemnej dla oka, atletycznej budowie (ja też takie lubię zresztą, nie ma w tym nic złego a posądzanie współforumowiczów o chęć "blokowego szpanowania" jakimś podrabianym amstaffem jest co najmniej lekko niegrzeczna)- ma czternaście lat a brzmi dojrzalej od ciebie. Skończ już. W ramach dorzucenia dowodów anegdotycznych, bo czemu nie, na moim osiedlu jest przepiękny dog argentyński, spotkaliśmy go kiedyś z moim podrabianym wyżłem w parku, był luzem, chciał podejść i się przywitać; zawołałem do właściciela, żeby go odwołał, bo mój pies nie przepada za innymi; właściciel bez żadnych "ale" psa zawołał, bestyjka karnie wróciła do jego nogi, nie było żadnej spiny, bardzo przyjemnie. Żeby tak właściciele tych "grejów" i "jamniczków" mieli taką kontrolę nad swoim psem i świadomość, że nie każdy napotkany pies chce się "pobawić" albo "przywitać", to by się wszystkim żyło lepiej, a przynajmniej kulturalniej.
  5. Jak najbardziej można już zacząć, ale polecam najpierw przynajmniej pobieżnie poczytać na temat BARFowania ze szczeniakiem, bo robi się to trochę inaczej niż z dorosłym psem. Tu masz forum, do czytania, w razie wątpliwości pytać. Tutaj podstawowe informacje. Od siebie dodam; unikaj podawania wieprzowiny i oczywiście, dużych kości (np. udowych). Wiem, że na początku może się wydawać cała sprawa trochę onieśmielająca- tu jakieś wapnie i fosfory, tu jakieś procenty, co to za matematyka ;) ale zapewniam, że bardzo szybko się człowiek przyzwyczaja i po jakimś czasie spokojnie mimochodem w głowie sobie liczy, a i pies ci podziękuje; u psów na BARFie kamień z zębisk schodzi, sierść się robi ładniejsza, odchody drobniejsze, bardziej zwarte i mniej cuchnące. Same dobrocie, jedyna wada, że trochę mniej wygodne przygotowanie posiłku niż kupienie torby karmy; ale w Polsce można kupić gotowe mrożone paczki jedzenia BARF, oraz różnorodne mięso tutaj; jak dla mnie niektóre opcje mają za dużo zmielonych kości w sobie, ale jak ktoś nie ma dostępu np. do świeżej dziczyzny, to może od święta psu kupić mrożonkę.
  6. Jeśli nadal szukasz, a nie zależy ci na koniecznie rasowym psie i szukasz tylko stróża, to może pomyśl o wzięciu psa ze schroniska? W niektórych schroniskach (np. wojtyszkach) sprawdzają psy pod kątem stróżowania, możesz tam znaleźć mieszanki azjatów i innych psów, które świetnie się będą czuć w roli stróża posesji, przy tym możesz wziąć dorosłego psa, więc odpada ci problem przyzwyczajania i szkolenia do służby szczeniaka. Ja osobiście oprócz tego, co było już powiedziane, polecam moskiewskiego stróżującego; moskale przypominają nieco groźniejszego z wyglądu bernardyna, są inteligentne, mają grube futro więc nie będą cierpieć zimą w kojcu, aktywnie stróżują a przy tym każdy, kto posiada, mówi że bardzo dobrze się dogadują z dziećmi, ale "swoimi", czyli dziećmi przewodnika. Jedyna wada, że nie są rasą uznawaną przez FCI, czyli brak rodowodów ZKWP.
  7. O ile to nie żart, to padaj na kolana w najbliższym kościele i módl się ażeby piesek odziedziczył najlepsze cechy obu ras po rodzicach, a nie najgorsze..... dobra, pośmialiśmy się, a teraz; nie, nie dasz rady. Sam nie wiem, czy bym dał radę. Pół biedy, że zarezerwowałaś; możesz odrezerwować jeszcze. Gorzej byłoby, jakbyś wzięła. Nie bierz. Nie dość, że sprawisz sobie wielki, potencjalnie niebezpieczny problem, to jeszcze ktokolwiek chce ci sprzedać mieszańca za pieniądze, wyraźnie usiłuje cię oszwabić. Zajdź do schroniska, wybierz szczeniaczka, nie dawaj zarobić oszustom. Kto w ogóle z takimi krzyżówkami eksperymentuje? A co ważniejsze, po co? Nie chcę brzmieć jak kobieta od marihuanen, ale komu to potrzebne?
  8. Raczej na rasowego doga argentyńskiego z adopcji raczej nie masz co liczyć, bo po takie psy ustawiają się kolejki, czesto doświadczonych z tą rasą ludzi, długie jak za komuny. Na rasowego dobermana większa szansa, więc jeśli zdecydujesz się przygarnąć, a nie kupić, to już masz odpowiedź na tytułowe pytanie ;) P.S. Ciekawi mnie co to właściwie znaczy, że masz "dość duże doświadczenie" z psami? miałaś już wiele psów? zajmowałaś się wymagającymi rasami albo osobnikami? doświadczenie ze szkoleniem psów albo układaniem ich pod pracę?
  9. Skąd dorwałaś blackmoutha? Z tego co wiem, w polsce nie ma żadnych hodowli. W dodatku rasa nie jest rozpoznawana przez FCI ani jej amerykańskiego.... partnera?..., AKC. Jeśli chcesz wystawiać psa, to najlepiej.......... w jego ojczyźnie, pod patronatem UKC (United Kennel Club) ;) ponoć bardzo dobre psy użytkowe; jeśli będziesz go układać do jakiejś służby, to napisz jak ci poszło, bo aż jestem ciekawy jak się w praktyce te amerykańskie cuda sprawdzają.
  10. Możesz też ją przestawić na BARF, tylko kontroluj wapń i fosfor póki psica jeszcze rośnie. Mój pieseł trochę przytył (po kastracji) na ryżu z mięsem i warzywami, po przejściu najpierw na BARF, później na whole prey, z powrotem się zrobił smukły i umięśniony aż miło patrzeć.
  11. Rzeczywiście jest taka metoda, dosyć fajnie pokazana w tutorialach piesologii; przywołanie i przywołanie awaryjne. Ja osobiście nie stosuję bo nie potrzebuję, wymagam żeby pies przybiegał na gwizd niezależnie od warunków, ale niektórzy stosują i im podchodzi, więc @Chanel22 jeśli jesteś ciekawa, to możesz sobie te tutoriale obejrzeć, może pomogą ;)
  12. Komendę "stój" fajnie się trenuje tak mimochodem, jeśli np. po drodze do parku przechodzicie przez jakieś pasy/światła, wtedy za każdym razem jak się zatrzymujecie przed ulicą, to pada komenda "stój!", i niech stoi tak żeby była na luźnej smyczy, przy ruszaniu "idziemy", to po jakimś czasie powinno się jej utrwalić i przy odrobinie szczęścia zacznie reagować na "stój" również bez smyczy. Możecie też spróbować nauczyć ją aportować, najlepiej zaczynając naukę w domu, a nie na dworze. Być może samo przyzwyczajenie do przynoszenia czegoś pomoże przełamać jej niechęć do podejścia przy przywołaniu. A nawet jeśli nie, to będziecie mieli aportującego psa, więc nic nie stracicie na nauce ;) frisbee na przykład polecam, bo to bardzo fajna zabawa i dla psa, i dla ludzi. Ogólnie każdy pies trochę inaczej się uczy i na inne rzeczy reaguje (mój poprzedni pies na przykład, też suka jak wasza, tylko owczarzyca collie, świetnie reagowała na komendy głosowe połączone z gestami albo nawet same gesty, i metodę klikerową, którą mój obecny pies kompletnie olewał), więc próbujcie, nie poddawajcie się, i życzę wam z całego serca powodzenia, bo szkoda by było jakby taka fajna młoda amstafficzka musiała na smyczy całe życie hasać.
  13. miałem podobny problem z moim psem, wziętym ze schroniska. Jak był luzem, to co prawda nie uciekał w siną dal, ale trzymał się kilka metrów ode mnie i za cholerę nie chciał podejść bliżej. w moim przypadku pomogła dosyć dziwna metoda; przyklęknięcie/przykucnięcie albo wręcz siądnięcie na ziemi, myślę że może to był jakiś zwyczaj poprzedniego (nieznanego) właściciela. Oduczył się tego...... krótkodystansowego uciekania po kilku tygodniach, ale znam tę frustrację. próbowałaś może przywoływać psa, jak do zabawy, szarpakiem? Amstaffy uwielbiają się poszarpać i poprzeciągać jakimś sznurem itd. więc jakby podbiegła i ucapiła sznurek, to wtedy możesz jej zapiąć obrożę. nie jest to metoda idealna, ale zawsze coś... na mojego psiaka tak frisbee działa. możesz też spróbować nauczyć ją komendy "stój!", w założeniu pies na komendę zatrzyma się w miejscu, wtedy podejdziesz spokojnie i założysz jej smycz. W praktyce, oczywiście, wygląda to różnie ;) poza tym ja tradycyjnie polecam psa nauczyć przywołania na gwizdek myśliwski albo gwizdanie na palcach, wtedy zawsze dźwięk jest taki sam. Zauważyłem że często lepiej działa niż wołanie głosem, zwłaszcza w momentach jak pies może usłyszeć w głosie, że właściciel się zaczyna denerwować.
  14. Łisper

    Hodowla gadów

    Odkopię temat, bo obecnie trzymam węża amurskiego imieniem Piołun, a wcześniej miałem starego, adoptowanego legwana zielonego, Leona, i ogólnie jestem wielkim fanem wszystkiego zimnokrwistego, tego co syczy i tego co pełza. Legwan to, według mnie, taki kot dla ludzi którzy nie lubią kotów. Nawet drapie tak samo, tylko, w odróżnieniu od kota, nie ze złośliwości. Nie wiem, czy to standardowe zachowanie dla wszystkich legwanów, ale mój Leon był raczej towarzyski jak na gada, lubił się wspinać po moich nogach na kolanka, od pieszczot też nie uciekał, lubił jak się go miziało po tym "worku" co legwany pod pyskiem mają, i łeb pod palce też podsuwał. Czasami latem wychodziliśmy razem na dwór; siedział mi wtedy na ramionach, budząc powszechne zainteresowanie innych spacerowiczów, jak mnie zmęczyło spacerowanie z obciążeniem na karku, to kładłem się na trawce, on mi siedział na piersi i tak się grzał na słoneczku. No ale, sztuczek nie robił, na imię swoje też nie reagował- jednak co pies, to pies. Jedno tylko że skubany nauczył się otwierać terrarium (szklane było, miało taką odsuwaną na bok szybę, więc gadzisko podważało szybę pazurami i tak sobie odsuwał ją na bok), i w ogóle jak na gada wielce przemyślny był. I dobrym towarzyszem. Co innego węże. Piołun, mój amur, nie jest taki towarzyski. Jest oswojony, daje się wziąć na ręce jeśli jest potrzeba, albo potrzymać na kolanach (chyba lubi ciepło ludzkiego ciała), ale sam się do pieszczot nie pcha. Węże to takie trochę bardziej ekscytujące rybki akwariowe. Przepiękne i fajnie się na nie patrzy, ale na międzygatunkową przyjaźń i gadzią miłość nie ma co liczyć. No, chyba że w porze karmienia ;) wtedy jest miłość wielka, a amury są wiecznie głodne. Ogólnie cóż, różne ludzie mają hobby, i są gorsze rzeczy które można trzymać w domu. Gady fajna sprawa, węże są świetnym zwierzątkiem dla ludzi którzy są pracoholikami ale jednak chcą mieć jakieś zwierzątko; ani wychodzić na spacer z nimi nie trzeba, ani karmić zbyt często, ani nie są samotne jak człowieka nie ma w domu.
  15. A to całuśny pieseł ;P rasowe kanary to mają zazwyczaj taką wielką, kanciastą łepetynę, twój Rico to taka pręgowana wersja sportowa ;)
  16. a to ci się kartonowa piękność trafiła, gratuluję ;D ma w sobie coś z kanara (ah, ta piękna pręgowana maść) ale wygląda na dużo "lżejszego" (w budowie, bo 40kg w wieku 10 miesięcy to kawał chłopa....-) ale oczy i to czoło takie, jakby jego mamuśka się na jakiegoś przystojnego myśliwskiego zapatrzyła. Zajęcy czasem twój Rico nie gania? ;D masz może jakieś zdjęcie głowy z profilu?
  17. "takie psy"? spokojnie, możesz powiedzieć "TTB", jak być wrednym, to po imieniu. ciekawi mnie bardzo jak chcesz wyeliminować TTB o spaczonej psychice z miejsc publicznych. A może wszystkich właścicieli TTB zepchniesz grupowo na margines? Jakby nie wystarczyło, że nie można normalnie wejść do knajpy albo spać w hotelu, który ma wielkimi literami napisane "zapraszamy z psami". Ale nie z "takimi psami". Czemu nie?, podkręćmy klimat, że TTB nadają się tylko do walki, zawsze gotowe zabić, takie są twarde bestie. Niech jeszcze więcej blokowych sebiksów kupuje lewe amstaffy, żeby zaszpanować jak to oni lubią żyć na krawędzi, a jak już pies trafi do schroniska (jeśli będzie miał tyle szczęścia) to niech tam gnije przez resztę życia, bo kto weźmie "takiego psa"? szczególnie zabawne, że psioczysz na TTB w temacie, w którym ktoś się skarży że psa zaatakowały labradory. A to bydlęta. To co, kiedy zakazujemy właścicielom labradorów wchodzenia do publicznych parków? Boję się o mojego psa... niebezpieczne przecież... zagryzą.... najpierw psa potem mnie... Aczkolwiek...- steryd, trochę mnie przeraża myśl, że ktoś mógłby regularnie nosić przy sobie breaking stick poza zawodami albo ćwiczeniami sportowymi, na normalnych spacerach. Po co? Jeśli podejrzewasz, że przyda ci się dźwignia albo stryczek w parku- polecam prawdziwie zajebistą alternatywę, pewnie znasz. Nazywa się kaganiec. Krzyk mody tego sezonu. I każdego innego sezonu.
  18. Mógł jej zapach nie podejść albo mogła być nadwrażliwa na chemię w obroży. Ale ogólnie obróżek przeciw kleszczom ja osobiście nie polecam, bo zazwyczaj nie odstraszają kleszczy, tylko zabijają te, które już się wczepiły i wgryzły. Nie będą na niej kleszczory wisieć, co jest dobre, ale jeśli kleszcze mają jakieś choroby do przekazania, to zdażą przekazać. Ja stosuję kropelki, czasami odstraszający sprey bezpośrednio przed dłuższymi podróżami po wertepach. Zwykły gwizdek albo gwizdnięcie na palcach też działa (chodzi o to, że czasami jak pies nie podchodzi, to człowiek się irytuje i złość słychać w jego głosie, co nerwowego psa jeszcze bardziej odstrasza od podejścia, gwizd zawsze brzmi tak samo), ale taki "specjalny" o niesłyszalnym dla ludzi, wysokim tonie prawdopodobnie w zoologu, na pewno w sklepie myśliwskim (ja tam kupowałem) albo przez internety. Cieczka w wieku 4 miesięcy? Trochę wcześnie. Moja suka owczarka szkockiego miała zdaje się nieco ponad rok jak dostała pierwszą cieczkę z prawdziwego zdarzenia, twoja jest mniejsza, więc może trochę wcześniej, ale żeby tylko 4 miechy to nie wiem.... W każdym razie, obserwuj bacznie pieska czy nie okazuje jakichś dziwnych objawów (np. apatii, picia więcej wody niż zwykle, zmian w apetycie itd.), jeśli nie, to rzeczywiście może być na tle behawioralnym problem. A jeśli jakikolwiek niepokojący objaw się ujawni, to śmigaj do weta, choćby na "przegląd". Przy okazji może ci lokalny dochtór doradzić co do tej obroży na kleszcze. Wychowanie szczeniaków jest ciężkie, zwłaszcza suczek. Młode psie kobietki potrafią być bardzo wrażliwe ;) Często nie sprawdza się u nich metoda konstrastowa (czyli nagroda za dobre zachowanie, kara za złe zachowanie), bo potrafi je mocno zrazić. Tak jak Zarka wyżej poleca, ja też polecam doczytać na temat wychowania, tak na wszelki wypadek, zawsze lepiej wiedzieć więcej, niż mniej ;)
  19. Fajny piesełek, mimo sikania ;) Pościel trzeba dokładnie wyprać, bo jak raz już jest obsikana, to będzie kusić, żeby jeszcze raz siknąć. Mogą być różne powody takiego zachowania, niepokój (w zależności od tego jak ostro ją skarciłaś za pierwszym razem, mogła po prostu się zlać ze strachu), ekscytacja, znaczenie terenu/dominacja, albo problemy zdrowotne. Poza sikaniem żadnych niepokojących objawów? Popuszcza gdzieś indziej w domu, czy tylko w pościeli? Na przywołanie polecam wypróbować gwizdanie na palcach/gwizdek dla psów, jeśli nie chce przychodzić na imię/komendę przywołującą. Albo kulning, jeśli nie boisz się ludzi patrzących na ciebie jak na wariata jakiegoś ;)
  20. Znam ten ból. W dużych schroniskach jest tysiące psów....... a wzięłoby się każdego, i jak tak się przegląda stronę po stronie, widzi setki psich oczu, to jeszcze z nadzieją uśmiechniętych, to zrozpaczonych, to przerażonych.... eh. Jeśli szukasz w Wojtyszkach, to mają na stronie filtr który układa psy od najmłodszego do najstarszego, może ci się przyda. W słowach kluczowych dodawszy "duży" zobaczysz ładną mozaikę psów, które mogłyby ci odpowiadać (chociaż nie wszystkie duże psy są opisane, bo cóż, wojtyszki. dosłownie kilka tysięcy psów tam mają.) Z tymi wyżłami schroniskowymi jest tak, że często mają bardzo wytłumiony instynkt myśliwski (mój wyżeł na przykład, to pies myśliwski "na medal"- po wzięciu ze schroniska panicznie bał się strzałów, a do jeziora nie chciał nawet podejść. Wyżeł, który boi się wody! To jak sokół z lękiem wysokości. Ale wypracowaliśmy. Nawet nie było to specjalnie trudne, teraz pies po aport nawet nurkuje, a z jeziora trzeba go końmi wywlekać.) Często w schroniskach właśnie znajdują się psy myśliwskie "z odrzutu", bo nie sprawdziły się na polowaniu. Co zazwyczaj jest winą myśliwego, a nie psa, bo dureń myśli, że postawi półrocznego szczeniaka pod lufą i ten już będzie sam śmigał i przynosił mu bażanty. Szkolenie? jakie szkolenie? We krwi ma mieć i już. I nie dość, że taki pies się nie sprawdzi, to jeszcze się zrazi do pracy. Nie powiem, ganianie kotów, ptaków i kur to może być problem, ale to jest problem do ogarnięcia, a może się pojawić w przypadku każdego psa. Husky mojego brata jest największym bandytą i dusicielem kur, na przykład. W przypadku mojego Dantego udało się oduczyć go zapędów morderczych. Spina się cały i aż wibruje jak widzi zwierzynę w lesie i oczy mu się śmieją do kotów sąsiada- ale panuje nad sobą, nawet bez smyczy. Miałem szczura który sobie łaził luzem po domu, udało się tę dwójkę zapoznać bez ofiar śmiertelnych, chociaż szczerze powiem, że przyjaciółmi nie zostali. Raczej nauczyli się ignorować siebie nawzajem. To jest dobre w wyżłach, że ich przeznaczeniem jest wystawiać zwierzynę, a nie gonić za nią jak chart, więc relatywnie łatwo takiej szalonej gonitwy oduczyć. Zwłaszcza jeśli pies ma jakieś rozrywki i jest dobrze zmęczony fizycznie i psychicznie- np. mój Dante tak zakochał się we frisbee, że Gardzi wszelką zwierzyną która czasem przebiega obok polany na której gramy. Podobnie uwielbia biegać przy rowerze i przy boku konia. Niestety, na sierśc się nic nie poradzi, druciak jest i tyle ;) długość sierści podobna do seterowej, tylko szorstka. ale jest przyjemniejsza w dotyku niż się wydaje. No dobra, może płaczę dyskretnie z zazdrości jak czasami pogłaskam jakiegoś podhalana albo puchatego szpica. Takie mięciutkie.......... No ale, szorstki pies się bardzo łatwo czyści, długa sierść to koszmar (miałem owczarka collie, wiem co mówię). Łatwo nasiąka podczas deszczu, zimą czepiają się kawałki lodu. Z druciaka jakoś wszystko... spływa jak po kaczce. Nawet błoto. Nawet jeśli nie weźmiesz wyżła, to cieszę się, że masz sprecyzowane wymagania co do psa- brzmisz bardzo świadomie i rozsądnie, wiesz dokładnie jakiego chcesz mieć psa, i możesz mu zapewnić dobre warunki, ani bez zaniedbania, ani bez nadmiernego rozpieszczania. Podziwiam i mam nadzieję, że więcej takich ludzi będzie adoptować ;)
  21. Właśnie ten regulamin jest na internecie, więc mocno zaskoczył mnie papierowy regulamin pokazany mi przy próbie zakupu biletu. W dodatku właśnie zadzwoniłem do ich biura (sekretariatu) i potwierdzili, że owszem, nie przewożą żadnych zwierząt. Na moje pytanie "od kiedy?" koleś coś zaczął kręcić, że "od zawsze". ok, bracie. Czyli nie ma żadnych przepisów ogólnokrajowych regulujących pracę przewoźników, w ogóle? Gdybym był przewoźnikiem to mógłbym na przykład zakazać wstępu kobietom w ciąży albo Arabom? Albo wprowadzić maksymalny rozmiar bagażu jak na lotniskach? *wzdych* zakładam, że ma to regulować niewidzialna ręka rynku, czy coś....-
  22. Niezbyt fajna sytuacja; ja i mój pieseł musieliśmy czekać na dworcu kilka godzin, bo autobus PKS Biłgoraj, którym mieliśmy zamiar wracać do domu, okazało się, nie przewozi żadnych zwierząt (poza psami-przewodnikami)- dużych psów, małych psów, kotów, szczurów, węży, czy jakie tam zwierzaki ktoś zabiera ze sobą w podróź. Oczywiście przewoźnik nie raczył tego zaznaczyć nigdzie na stronie internetowej, więc kierowca dosyć chamsko uświadomił mnie, machając mi przed nosem papierowym regulaminem, z ukazem od dyrektora PKS Biłgoraj. Pies był na smyczy, miał stalowy namordnik i ważny komplet szczepień. Stąd pytanie dla lepiej wyznających się w temacie- czy jest jakiś przepis regulujący "domowe" przepisy przewoźników, czy przewoźnik ma prawo zakazać sobie co tylko mu fantazja podpowie w swoim autobusie?
  23. Do Wojtyszek w tym miesiącu trafił roczny wyżeł niemiecki szorstkowłosy, płci męskiej, numer czipa 616093900369863. Szkoda młodego psiska, w jego wieku należy mu się bieganie po łąkach i zabawa z kochającym właścicielem, albo chociażby praca przy myśliwym, a nie siedzenie za kratami. Jeszcze w Wojtyszkach, ze wszystkich schronisk. Pomijając wszelkie dyskusje o średniej reputacji tego miejsca, już sama ilość psów zaniża szansę na adopcję a zawyża szansę za "dożywocie". Dodatkowo razem z uroczym roczniakiem trafił azor mocno "w typie" wyżła, ale jeśli człowiek by się uparł, można powiedzieć że to designerski, melanistyczny drahthaar ;) Bujną brodą z całą pewnością może zawstydzić sporą ilość szorstkich wyżłów, a pewnie nawet niektóre kozły. Trzyletni samiec, ponoć lubi dzieci, tendencje ucieczkowe. Numer czipa 941000014447106. Ktokolwiek ma warunki żeby zgarnąć któregoś z chłopaków? Albo ma kontakt z fundacjami pomagającymi specyficznie wyżłom? Szkoda chłopaków, szkoda każdego psa w Wojtyszkach, ale młodych wyżłów jakoś szczególnie. (Wstawiam temat tutaj, bo w regulaminie wyczytałem, że fora rasy mają pierszeństwa przed forami specyficznymi. Jeśli złe miejsce, przeniosę/proszę moda o przeniesienie.) edit: Dodam jeszcze, dla ludzi którzy mieliby warunki, żeby zgarnąć jakieś wyżlisko, ale martwią się schroniskową psią użytkowością, że sam wziąłem dorosłego wyżła ze schroniska i pięknie się wytrenował, niczym nie odstaje od psich kolegów trenowanych od szczeniaka.
×
×
  • Create New...