Jump to content
Dogomania

poziomka13

Members
  • Posts

    30
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by poziomka13

  1. Zgodzę się z Patmol, nie wiem, jak można swojego psa przyciskać do ziemi, i to tak profilaktycznie. Nie wiem, czy to prawda, ale gdzieś, kiedyś obiło mi się o uszy, że łapanie psa i przyciskanie do ziemi to w psim języku coś w stylu "zrobię ci krzywdę". Mam huskiego, to naprawdę kawał drania, trudny do nauki. Ale tak już mamy wyćwiczoną komendę "na kocyk" (czyli do kennela), że jak tylko coś mi nie pasuje, to pies biegusiem leci do klatki i czeka na zwolnienie. Myślę, że lepiej dobrze nauczyć takiej komendy i w razie niekomfortowych sytuacji odsyłać psa, tam gdzie chcemy, a nie przyciskać do ziemi;d no i zamiast zrzucania, gdy pies śpi i reszty dziwnych czynności zastosować metodę "nic za darmo". Miskę wyciągać tylko na pory karmienia, smaczki tylko za dobre, określone zachowanie, zachowanie spokoju przed spacerem, przed powąchaniem trawki kilka komend itp itp. Nie jestem psim specjalistą, ale mam wrażenie, że takie zachowania bardziej zrobią z Ciebie "przywódcę", gdy będziesz głównym żywicielem i organizatorem czasu, kimś, kto podejmuje decyzje, daje bezpieczeństwo, a nie gdy będziesz przyciskać biednego psa do ziemi :( No i oczywiście trening z psem, trening , trening, nauka komend, żeby się psychicznie męczył.
  2. nie jestem psim specjalistą, więc myślę, że powinnaś zgłosić się właśnie do jakiegoś dobrego, psiego specjalisty. Wiem, jak wykańczające i odbierające chęci do czegokolwiek jest codzienne sprzątanie odchodów i moczu z całego mieszkania. Mogę jedynie napisać, żebyś się nie poddawała, próbowała zachować spokój, poszukała dobrego specjalisty. A co u mnie pomogło? Piesek ogólnie nie był lękliwy, ale wykazywał trochę zachowania lękliwego, gdy wychodziliśmy. Zjadał drzwi wyjściowe, listwy na około itp., parę razy sobie śpiewał. Także szybo zareagowaliśmy i zaczęliśmy naukę zostawania od początku, spokojne witanie się, znieczulanie na czynności związane z wyjściem, czyli zakładanie butów, kurtki itp. Po jakimś czasie pomogło :) niestety, nic nie pomagało na załatwianie się w domu. Od 4-5 miesiąca pies utrzymywał czystość w domu, gdy ktoś w nim był, a także w nocy. I tak jak u Ciebie, wystarczyło wyjść na 15 minut z domu, a na środku już była kałuża. Czego nie próbowałam... ogólnie trzymałam się zasady, że psa nigdy nie karałam . Zauważyłam, że nie załatwia się w okolicach swoich misek i kennela, więc ograniczyłam mu przestrzeń do małego saloniku, stawiałam miski z garścią karmy, dosłownie co pół metra w całym salonie. O dziwo, okazało się, że jest to skuteczne. Co jakiś czas zabierałam jedną miskę, aż została tylko ta, z której je. W międzyczasie na dwa tygodnie pojechaliśmy z psem do teściów, gdzie zawsze ktoś jest i nigdy się nie załatwia, po powrocie do domu, dalej rozkładałam miski, tak aby jak najdłużej zapobiec załatwianiu się w domu. I w taki bardzo dziwny sposób poradziłam sobie z problemem. Do dzisiaj psiak utrzymuje czystość. Mam wrażenie, że mój akurat po prostu nie rozumiał, że załatwianie się pod nieobecność jest nieprawidłowe. Nie uczyliśmy go załatwiania się na maty, gdy był szczeniakiem, ponieważ wszystkie zjadał, więc po prostu wszystko lądowało na podłodze, i tak , gdy już potrafił trzymać, nie rozumiał, że jest to czynność nieprawidłowa, weszło mu to w nawyk. A ja mu nie potrafiłam wytłumaczyć. Próbowałaś może nauki kennela i pozostawiania w niej psiaka pod nieobecność? Czytałam, że w wielu przypadkach pomaga. Może warto spróbować, ale oczywiście, uprzednio, prawidłowe przyzwyczajenie rozciągnięte w czasie.
  3. Małgorzato, słuchaj się Sowy! :) Faktycznie nagradzałaś psa za szczekanie. Szczekam- zwracam uwagę, szczekam- dostaję smaczki, szczekam- wychodzę na spacer. Tak, jak napisała Sowa, psa powinno nagradzać się za ciszę. Polecam nauczyć psa komendy cisza, są na youtubie fajne filmiki- piesologia. Lubię je oglądać, są tam ciekawe, pomocne wskazówki. Niestety, nigdy nie miałam problemów ze szczekaniem psa, ponieważ od szczeniaka był uczony, że piszczeniem nic nie wymusi, że piszczenie jest bezskuteczne. Oczywiście są momenty, że się "rozkrzyczy", a że to hasior, to naprawdę dźwięki są komiczne. Wtedy odsyłam go do kennela. Ma bardzo super opanowaną komendę "na kocyk"= do kennela, wydaję komendę, każę mu tam zostać. To skutkuje, pies idzie na miejsce i czeka na zwolnienie komendy w ciszy. Nie wiem, czy u Ciebie byłoby to skuteczne, ale ogólnie polecam naukę kennela. Niekoniecznie zamykanie go, ale chociażby mały psi azyl. Ja odsyłam psa do kennela w niewygodnych mi momentach, np. gdy zaczyna za dużo gadać, gdy przychodzą goście, a on się za bardzo ekscytuje, dostaje komendę, goście mogą spokojnie wejść, rozebrać się, usiąść, a ja wtedy zwalniam go z komendy i pozwalam na przywitanie się bez ekscytacji,a także gdy myję podłogi :) Pies też zawsze był odsyłany do kennela, gdy szykowałam mu jedzenie, aby nie kręcił się w kuchni. Na dzień dzisiejszy, gdy tylko widzi, że wyjmuję miskę, sam biegnie do kennela i tam czeka na jedzenie. Tam mu daję smakołyki, które brudzą, może spokojnie sobie tam leżeć i je jeść. Także ogólnie polecam kennela, przydaje się w wielu sytuacjach, aczkolwiek pamiętaj, że trzeba psa najpierw odpowiednio przyzwyczaić i nigdy nie zamykać na siłę. Ja ogólnie psa przyzwyczajałam dwa miesiące. Dzisiaj lubi to miejsce, i jest to miejsce wyciszenia, odesłanie go tam nie jest karą, a po prostu czasem na wyciszenie. A co do zabaw węchowych, myślę, że zabawa poprzez rzucanie smaków w trawę uczy szukania śmieci. Natomiast nic złego nie widzę w zainwestowanie w matę węchową dla psa. Po 20 minut intensywnego wąchania pada jak szczeniaczek. I tutaj też polecam naukę komendy "zostaw", ja nauczyłam na podstawie filmików z piesologi. Na dzień dzisiejszy pies na spacerze rezygnuje nawet ze znalezionej słoniny, która pierwotnie była przeznaczona dla sikorek. Co do zobojętniania na dźwięki z zewnątrz, ja bym po pierwsze nie wypuszczała psa na balkon (napisałaś, że go posiadasz, więc przypuszczam, że możesz go wypuszczać ), a po drugie, tak jak napisała Sowa, skontaktowała się ze szkoleniowcem. :) pozdrawiam
  4. Witam! mam pytanie odnośnie ciągnięcia roweru przez husky. Mój pies ciągnie na rowerze bardzo chaotycznie, od prawej do lewej, ciężko utrzymać równowagę. Ogólnie zbyt mocno się ekscytuje, tak samo przy bieganiu, ciągnie od prawej do lewej, zmienia kierunki, a czasami potrafi się zawrócić, skoczyć na mnie i znowu zmienić kierunek ciągnięcia :). Jak go nauczyć, aby ciągnął bądź biegł przed siebie i tak mocno się nie ekscytował? Posiadacie jakieś rady, wskazówki, lektury do poczytania? ps. Czy warto konsultować się ze szkoleniowcem? Z góry dziękuję za odpowiedzi :).
  5. Nawyk sikania przełamany :). Co jakiś czas zabierałam jedną miskę, aż zostały tylko dwie, z których jadł i tak już zostało;- ). Wracam do czystego domku ze szczęśliwym, zaspanym psem ;- )
  6. Tak, to prawda, że do duzi indywidualiści :) Zanim przygarnęliśmy pod swoje skrzydła psa trochę poczytałam. Od początku jeździliśmy na pola, gdzie go spuszczaliśmy i uczyliśmy przywoływania, za każdym razem z nagrodą, a to smaczek, a to szarpak, a to super zabawa- nagrody ma zróżnicowane. Także na jednym spacerze przywołanie z nagrodą występuję nawet i 30 razy, nie zapinam go od razu na smycz,.Tak jak napisałam, jeżeli nie jestem atrakcyjniejsza niż otoczenie- pies po prostu nie przychodzi, udaje, że po prostu nie słyszy. Wcześniej przychodził normalnie, dopiero, jak podrósł nabawił się "głuchoty". Oczywiście , gdy go przywołuje to stosuje różne metody- podskakuje, obracam się, idę w drugą stronę, najczęściej działa, gdy go przywołam idąc w inną stronę, najlepiej nawet jak sobie podbiegnę. Wtedy go to interesuje i podąża za mną. Jeżeli jest na lince i właśnie wydam tylko komendę, bez żadnego tupania, obracania się i uciekania totalnie się mną nie interesuje, obraca się tyłkiem i ogląda inne psy z daleka, ptaki, dzieci i te sprawy. Pytanie zadałam z ciekawości, co może to oznaczać, bo jednak nie jest przewidywalny i nie spuszczam go w miejscach, gdzie wiem, że może sobie uciec, a ciągoty do podróży ma:) Tak się zastanawiam, czy już zawsze tak będzie, że po przywołaniu będę musiała biec w drugą stronę, żeby cokolwiek to poskutkowało :P. Pozdrawiam!
  7. A ja chcę zapytać się właśnie o to obracanie się tyłkiem przy zawołaniu. Czytałam, że to właśnie sygnał uspokajający. Mój pies nie jest niestety odwoływalny w 100%. Jeżeli nie jestem atrakcyjniejsza niż otoczenie w danym momencie to mogę być pewna, że nie przyjdzie, ale właśnie bardzo często na lince 5 metrowej po przywołaniu nawet nie spogląda na mnie tylko nastawia uszy, obraca się do mnie tyłkiem i udaje, że nie słyszy. Czasami po powtórzonej komendzie siada sobie tyłem i obserwuje otoczenie. Wiem, że to husky i ma trochę koci charakter, jak mu się chce to pracuje ze mną, a jak mu się nie chce to nie pracuje. I tutaj się właśnie zastanawiam, czy to chwila nieposłuszeństwa, czy wysyłanie sygnałów uspokajających, jeżeli tak, to dlaczego?
  8. W tamtym tygodniu dwie kałuże, dzisiejszy poniedziałek czysty. Czyli i tak jest niesamowity progres! Ani jednej dwójki. A co zrobiłam? Staję już na głowie, żeby opanować jego brudzenie- wpadłam na pomysł,że skoro nie sika w kennelu, ani w jego okolicach, ani przy swoich miskach to poprzestawiałam wszystko tak, żeby nie miał miejsca do sikania! Ograniczyłam mu przestrzeń do małego saloniku i kuchni (samo ograniczenie wcześniej nic nie dawało) i w jego ulubionych sik kącikach rozstawiam przedmioty typu krzesło, odkurzacz przed wyjściem, a obok miski z jedzeniem i wodą. Tak samo w saloniku, na środku stawiam trzy miski z garścią karmy, w kuchni też, co metr miska :D. Mam szczęście, że nie jest łakomczuchem i wszystkiego nie zjada, tylko swój twarożek, ale jedzonko jest i nie można przy nim sikać? Jest! I jak na razie całkiem sprawnie działa. Bardzo śmieszny sposób, ale jak mówiłam chwytam się już wszystkiego. Także pozdrawiam!
  9. Szczerze powiedziawszy- nie wiem. Dalej był nagradzany za załatwianie się na podwórku, dalej cwiczony kennel. Zmiany jakie wprowadzilam to to, ze wcześniej wstawalam rano i desperacko próbowałam zmęczyć psa, a teraz nie ma zabaw rano. Tylko dlugi spacer. Zauważyłam, ze po prostu nie jest rozbudzony i nakręcony, a spokojny i po prostu idzie spać, albo memlac kość i nic nie niszczy. A co do załatwiania- to wyglądało tak, jakby nagle po prostu z dnia na dzień zrozumiał ;- )
  10. A ja muszę się Wam pochwalić, 6 dzień w domu czysto i nic nie pogryzione!! I to bez zamykania w kennelu! Jestem wniebowzieta!
  11. To pies czy suka? Mój gdy był mały i wychodziłam z nim na dwór sikal raz lub dwa, ale obficie. Powyżej 7 miesiąca zaczął zaznaczać teren, na jednym spacerze potrafi obsikac 10 miejsc. Tak samo, gdy ma "zły" dzień i podczas naszej nieobecności sika w domu to nie raz, a w wielu miejscach. Jeżeli to pies warto rozważyć kastracje. A co do sikania w domu- faktycznie długo zalatwial się na maty. Można wziąć urlop np na dwa, trzy dni, i przez weekend i urlop nie spuszczac go w domu z oczu, aby zapobiegać każdemu załatwieniu się. Szybko wynosic na dwor i nagradzac. Można nawet przywiazac go do siebie. Warto tez porzadnie wyszorowac podlogi, włącznie z fugami, żeby pies nie czuł zapachu. Warto spróbować, być może pomoże:)
  12. Psiaki ze schroniska często cierpią na lęk separacyjny. Wcześniej miała towarzysza, gdy go zabrakło prawdopodobnie czuje się samotna. Po co męczyć psa obrożą antyszczekową. 1. Przed wyjściem należy zapewnić 40-60 minutowy spacer wraz z aktywnością fizyczną (bieganie, ciąganie) oraz zmęczeniem psychicznym (zabawy węchowe, nauka komend). 2. Należy zostawiać zabawkę, której nie posiada w ciągu dnia, aby była interesująca np. : załadowany kong bądź kula smakula plus kość do gryzienia. 3. Ćwiczcie z nią: znieczulajcie na Wasze wyjście, czyli wykonujcie czynności, które robicie przed wyjściem, ale nie wychodźcie np. zakładajcie buty bądź kurtkę, bierzcie klucze w rękę, ale siadajcie na kanapie i tak kilkakrotnie w ciągu dnia. Drugie ćwiczenie: wychodźcie za drzwi, możecie potuptać, aby pies myślał, że sobie poszliście i gdy jest cicho wchodźcie i nagradzajcie czymś fajnym za ciszę. Gdy pies wyje musicie wyczaić moment ciszy, choćby chwilkę. I tak zaczynajcie od kilku sekund i wydłużajcie ten czas.
  13. Mój maltańczyk- dziękuję za radę, ale chyba nie doczytałaś mojego zawiłego problemu. Otóż, pies był nagradzany na podwórku i to rozumie. Nie załatwia się w domu przy nas, więc nie kręci się, gdy chce kupę bądź siku. Nie daje sygnałów wyjścia, bo spacery ma regularne, więc spokojnie sobie czeka robiąc swoje inne ważne psie rzeczy. A gdyby nawet to niestety nie przeniosłabym go na matę szybciutko, bo waży 22 kg ;- ) Nie wiem, jak zacząć go uczyć od podstaw z matą, skoro przy nas w domu nie robi. Mogę jedynie zostawić ją na nieobecność, ale wątpię by przetrwała. A co do Twojego dwumiesięcznego maltańczyka- to normalne, to jeszcze mały puppy, bardzo dobrze, że się sprawdza ten sposób. Nie można powiedzieć, że masz problem, to jest po prostu normalne:) mój w 2-4 miesiącu potrafił zrobić dwójkę w nocy na swoje posłanie i w niej się wytarzać- nic mu nie przeszkadzało. Czasami czułam siki w domu i nie mogłam znaleźć źródła, później się okazało, że pies robił na swoje posłanie i jeszcze w ciepłych sikach leżał, a później sam cały śmierdział. Potrafił w nocy, albo pod nieobecność zrobić kupę i rozchodzić to po całym mieszkaniu, nawet nie omijał. Teraz chociaż trochę nauczył się czystości, nie załatwia się w domu przy nas, jak narobi, gdy nas nie ma to chociaż z dala od swego kennela i misek (kiedyś nasikał do własnej miski) i dobrze, że przestał to rozdeptywać. Więc uwierz, nie masz problemu!
  14. Gdy wracam do domu on podchodzi spokojnie się przywitać, więc mówię mu cześć, raczej nie głaszczę, ani nic. A później dostaje komendę , żeby poszedł do kennela i wtedy sprzątam, więc mnie widzi. Wcześniej, gdy nie miałam kennela starałam się go zamykać np. w łazience, oczywiście tylko pisk i skakanie na drzwi, więc następna godzina uczenia wychodzenia i wchodzenia z łazienki;p i tutaj nastawał problem, mój partner tego nie robił. Nigdy go nie zamykał, bo zawsze jak wracał przede mną chwilę to nie miał czasu siedzieć później godziny przy drzwiach;p A co do tego, że jak nasika= zainteresowanie. Wydaje mi się, że wtedy sikał by PRZY NAS, a nie pod NIEOBECNOŚĆ. Nie wiem, może sobie myśli, że jak nasika to przyjdziemy do domu, bo zawsze sprzątamy;d już nie wiem, co myśleć. Teraz był długi weekend, mieliśmy wesele, panieński/ kawalerski i 1,5 tygodnia był u teściów- 0 sików i dwójki. Pies anioł :). Ale tak jak pisałam, teść jest na emeryturze i mało wychodzi z domu. Wystarczy kogoś obecność w domu, wtedy znika problem. Nie trzeba go pilnować. Czasami myślę, że po prostu nasz dom przesiąkł już tak sikami, że po prostu to czuje i temu tak robi. Albo ,że problem leży w tym, że nie uczyliśmy go na matę, bo wszystkie zjadał, tylko od razu na podwórko. Pobraliśmy urlop , no ale wiadomo, jak mieliśmy go , gdy miał 2 miesiące, urlop się skończył , gdy miał niecałe 3 , więc pod naszą nieobecność niestety się załatwiał. Więc być może zapamiętał to, jako prawidłową reakcję, że można załatwiać się w domu, gdy nas nie ma. Nie wiem, jak mu wytłumaczyć, że takie zachowanie jest nieprawidłowe.
  15. No i oczywiście warto nagradzać u psa spokój. Nie wychodz z domu, zanim pies się nie uspokoi. Odkąd mam kennela uważam, ze jest to fajna rzecz. Nie tylko, żeby psa zamykać. Wcale nie musisz. Ale będzie miał swój mały azyl, w którym będzie czuł się bezpiecznie, szczególnie w Nowym miejscu. Dzięki create games zauważyłam, ze mój psiak jest też bardziej opanowany i lepiej się słucha:)
  16. Nie mam beagla, aktualnie walczę sama z mega zaawansowanym lekiem separacyjnym ( przegryzione drzwi na wylot i większość rzeczy, codzienne załatwianie się i wycie w nieboglosy). Akurat u mnie nic nie skutkuje, została nam klatka do której przyzwyczajamy naszego psa od ponad miesiąca i jest tak trudnym przypadkiem, ze ręce opadają, aczkolwiek przeczytałam już tyle artykułów, postów, wypróbowałam rzeczy, więc mogę poradzic: 1. Usuń z zasięgu psa wszystko, co może pogryzc, włącznie z dywanem, ubraniami na wieszkach, sztuccami na blacie oraz talerzami (nasz bil czyste talerze) żeby uniknąć potencjanej demolki. Pozamykaj drzwi do innych pokoi. 2. Zrób psiakowi "bezpieczne miejsce",czyli np. Poslanko i zabawki z dawnego domu. Zaaobserwuj, gdzie najbardziej lubi przebywać. 3. Przed wyjściem długi spacer, parę minut na komendy; szarpanie, az się trochę zmeczy. 4. Kong i kość na samotne chwile. 5. Przed wyjściem daj mu jeść, aby go czymś zająć w momencie Twego wyjścia, zawsze przed wyjściem wypowiadaj jakąś komendę np. "Zaraz wracam". 6. Dobrze by było codziennie "odczulac" psiaka, czyli np. Nakładać kurtkę, brać klucze w rękę i siadać na kanapę, nakładać buty, zdejmować, aby psiak nie kojarzył tylko wyjścia z takimi czynnościami. 7. Dobrze by było w Nowym mieszkaniu od początku uczyć go zostawana, czyli ubierasz się, mówisz "zaraz wracam", wychodzisz na kilka minut, wchodzisz, gdy nie płacze i nagradzasz :) i tak codziennie. 8. Ja na wyjście robię zabawki mojemu psu, bo Kong wystarcza mu może na 1,5h, a później hulajdusza. Np. Ze starej bluzki wycinam szerokie pasma, w które w suply zawiazuje razem ze smakami;) musi nieźle się nagimnastykowac, żeby rozgryźć :). Te Metody w moim przypadku pomogły na wycie i zelzaly demolki, a mam też psa demolke, bo husky:) niestety nie pomogły na załatwianie się więc wdrazan kennela. Ostatnia moja nadzieja:P życzę powodzenia, mam nadzieję, że trochę P omoglam.
  17. Ma już 7,5 miesiąca. Mamy go 5 miesięcy. A dalej załatwia się pod nieobecność. To już nie puppy, to mlodzieniaszek oglądający się za suczkami. W nocy bez problemu wytrzymuje 8h, gdy idziemy do znajomych i siedzi z nami, albo jest u teściów, gdzie teść jest na emeryturze i jest ciągle w domu- bez problemu 5h. Tylko wyjdę na zajęcia na 3-4h i zastaje narobione w każdym kącie, wiec problem raczej nie tkwi w tym, że nie wytrzymuje. A raczej w czymś innym. Albo to ze względu na lek przed samotnością, aż tak bardzo, a że był zabrany z chlewa, gdzie był z innymi psami i koniem trzymany na kupie, może był bity, nie wiem, może ma jakiś uraz. Do dzisiaj na podwórku jest nagradzany za załatwianie się, zawsze mówię dobry pies i albo podrapie, albo dam smaczka;) idealnie rozumie. Innych problemów z nim nie mam, fajny, dobry, mądry, zdrowy pies, zdrowo rośnie, już waży 21kg:) miał N początku pierwotniaka odbydlecego i robaki, ale został wyleczony, kontrolowany, więc wszystko jest ok. Patrzę czasami w te jego wierne mądre oczka i się zastanawiam, o co mu chodzi:( po prostu nie mam pomysłów już, co bym mogła zrobić. Próbuje go nauczyć kennela, może cierpliwa długa praca przyniesie efekty. Albo po prostu Bed musiała się przyzwyczaić i minie z wiekiem. A co do żywienia naturalnego- przeszliśmy na mieszane. Rano Karma albo twarozek ,wieczorem miesko- czesto dziczyzna, bo mamy dostęp, w środku dnia kość wołowa lub wieprzowa, Kong z twarożkiem i wymyslami:)- faktycznie kup robi mniej. Przez ostatni tydzień zostaliśmy TYLKO dwie w domu, a przeważnie były codziennie. Raczej robi je rano i wieczorem. Ale obsikuje dalej wszystko! Ps. Dziękuję za odpowiedzi :)
  18. Czasami się zastanawiam, czy nie zafundować mu terapii szokowej. Po prostu zamknąć go z jego smaczkami po uprzednim długim spacerze i wyjść na godzinę, albo dwie. Uczę go już ponad miesiąc, a na tym etapie zatrzymał się już 2 tygodnie i nie ma najmniejszego postępu. Może ktoś ma jakieś rady? Co mogłabym jeszcze wymyślić, może coś poprawić, może coś źle robię? :(
  19. a więc miałam pisać o przebiegu nauki kennela. Cóż, pies na początku kompletnie bał się klatki, nie chciał do niej wejść za żadne skarby świata, nawet jak ja siedziałam w środku z super smaczną dziczyzną,a więc przestawiłam klatkę pod okno, gdzie najczęściej śpi, więc chcąc, czy nie chcąc, aby poobserwować sobie psa sąsiada musiał się przełamać i tam wejść. Po kilku dniach sam z siebie tam wszedł i tak już się przełamał. Tak jak napisałam wcześniej, klatka super ekstra, same atrakcje i smakołyki, ale nie lubił w niej spać. Z czasem gdy zasypiał gdzieś w domu kazałam mu iść do klatki i też zaczął tam spać, teraz chodzi tam z własnej woli. Ćwiczyłam z nim create games, umie ładnie wchodzić na komendę itp. Bardzo ją lubi. Nawet jak szykuję jedzenie w kuchni to on już tam czeka. Więc super. Zaczęłam w 3 tygodniu zamykać drzwiczki- super zareagował. Problem pojawił się, jak znikałam mu z oczu- drapanie, skaknie, wycie, przestawianie klatki. A więc małymi kroczkami opanowaliśmy i ten problem. Teraz nie ma problemu, jak wychodzę do innego pokoju, śpi, je, memła konga, czy kość, albo starego buta, albo po prostu obserwuje sobie, co się dzieje za oknem. Aczkolwiek problem jest jak wychodzę za drzwi wyjściowe, tutaj nie potrafię tego opanować. Raz podczas jego jedzenia wyszłam z domu wynieść śmieci, jak był zamknięty- wycie na całą kamienicę. Teraz robię tak, że daję rozkaz , aby wszedł do klatki, nagradzam go kością, gdy kładzie się i zaczyna ją memłać, zamykam go i wychodzę i wyczajam moment, gdy chwilowo nie piszczy- wtedy wchodzę i go nagradzam i wypuszczam i tak już miliony razy. Niestety, na razie nie daje to skutku. Za każdym razem jest taka sama reakcja. Mój facet już dojrzewa i zaczął zaznaczać teren, dzisiaj zastałam 6 śmierdzących kałuż i kupę. Echhh. Jedynym plusem jest to, że organizuje mniejszą demolkę. Nie zostawiam mu niczego, co mógłby zniszczyć, czasami nadje trochę już zjedzonej , drewnianej szafki na buty. Także, dalej trwa proces ciężkiej nauki;p
  20. a co do dogtrekkingu też o tym wyczytałam ostatnio, jak przegrzebywałam internety i bardzo poważnie się nad tym zastanawiam, bo wydaje się naprawdę fajną rzeczą ;- )
  21. bardzo dziękuję za odpowiedź! ogólnie przeczytałam już wiele forów, postów, ksiązkę o husky Roppelt Silvia. Na prawdę się staram. We wcześniejszych postach nie opisałam wszystkiego, ponieważ byłby to bardzo długie posty. W stu% zgadzam się, że takiego psiaka dobrze "wybiegać fizycznie" się nie da w godzinkę. Nie opisałam tego, że dużą wagę przywiązujemy też do zmęczenia "psychicznego". Nasz popołudniowy "spacer", czy "wyjście" wygląda tak, że najpierw przeznaczam okołu 15-20 minut na wąchanie, załatwienie potrzeb fizjologicznych, nie przechodzimy do "następnego etapu spaceru" jeżeli piesior nie załatwi swoich potrzeb. Następnie jest spuszczany na polance, patyki, ciąganie, szukanie smaków w trawie, uczenie komendy do mnie, gdy się trochę zmęczy, przechodzę do tego, że na podwórku ćwiczymy komendy, ponieważ lepiej się skupia po bieganiu. Następnie zapinam go na smycz i praktycznie codziennie w różnych miesjach przechodzimy do "małego szkolenia" , czyli dalej powtarzanie komend, lub wprowadzanie nowej, trwa to także około 15 minut. Smakołyk nie jest zawsze nagrodą, ponieważ na podwórku dużo bardziej działa na niego właśnie "Szarpak", a najelepszy jest jego ukochany, wybebeszony miś;-) następnie spacerek, wąchanie w drodze powrotnej, ulubione miejsce na sik, czas na wyciszenie i powrót do domu. Po takim godzinnym, godzina 10-15-30, po prostu zależy od dnia, piesek wraca, pije wodę i kładzie się spać. Przesypia około 2h, a jak się obudzi dostaje kość do memłania, o 20 kolację, spacer w dzień zwykł w tygodniu, a w weekend często jeździmy gdzieś za miasto jeszcze pohasać. Codziennie wieczorem szczególnie w tygodniu też ma 15 minut na komendy, szczególnie te nowe, bo najlepiej się uczy w domu, a później przenosimy je na spacery. Uważam, że jak na dość trudny, niezależny charakterek psa umie dość dużo. We wszystkich okolicznościach siada, waruje, no i oczywiście kocha dawać jedną i drugą łapę, a także robić kółko (;-)). Gdy zaczyna mnie gryźć dostaje komendę nie i automatycznie przestaje gryźć, czasami śmiesznie przez chwilę poliże rękę, a podkładam mu wtedy coś co może sobie gryźć, czyli swojego misia lub gumową zabawkę. Mamy trochę problemy z komendą stój. W domu wykonuje bezbłędnie, na podwórku jeżeli na horyzoncie nie ma czegoś ekstra fajnego też, ale niestety nie zawsze, w szczególności jeżeli biegają dzieci, albo jakiś pies, więc staramy się poświęcać tej komendzie więcej uwagi (piesior jest wtedy na lince treningówce). Co do właśnie załatwiania się. Cóż, piesek z czasem zaczął dawać swoje subtelne sygnały, że chcę się załatwić poza określonymi porami przeznaczonymi na wyjścia, zaczyna intensywnie "gadać po swojemu", bo raczej jest cichy. I tutaj tkwił problem, piesior nie ma wpadek, gdy my jesteśmy w domu. W poprzednim poście napisałam,że poszedł wysikać się do kuchni. To był ostatni raz, jak załatwił się przy nas. Także w nocy bezproblemowo. Tylko pod naszą nieobecność. Zaczął demolować. Szczególnie przy drzwiach wyjściowych. Listwy, drzwi wyjściowe podrapane, obgryzione, i załatwianie potrzeb fizjologicznych. Ostatnio zatrzymała nas sąsiadka mówiąc, że wył. Zauważyłam, że nie dotyka jedzenia pod naszą nieobecność, ale pije strasznie dużo wody oraz ją rozlewa. Wnioskuję, że jest to lęk separacyjny, który zaczął się objawiać załatwianiem pod nieobecność oraz rozrywaniem np. gazety. Teraz wszedł na wyższy etap. Zjadł połowę butów. No i wjechał kennel. Aktualnie go przyzwyczajamy do niego drugi tydzień. Jeszcze nie zostawał sam zamknięty, ponieważ ma taki charakter, że woli otwarte przestrzenie, śpi na środku pokoju, albo w przejściu w drzwiach, kennel jest fajny, "bo jak wejdę to spotyka mnie coś fajnego, ale spać tam nie lubię". No więc staram się, aby nauka była powolna i bardzo stopniowa. Nie chcę go zrazić, bo uważam, że to ostatni nasz ratunek :P a co jeszcze do załatwiania się to potrafi jedynkę na komendę, mało subtelną, bo SIKAJ;- ) aleee zdaje egzamin ;- ) a co do tego, że takie emocjonalne podejście dużo męczy psa. To nie jest tak, że po godzinnym spacerze już nie ma żadnej później atrakcji. Tratujemy go jak członka rodziny, więc jak nie śpi to często robi też coś z nami. Są to przeróżne czynności. Nie raz tak po porostu spontanicznie, jak się obudzi i chodzi za nami to poprzeciągamy się, a tutaj jakaś komenda, tam jakaś komenda, a to samochodem przejechać się gdzieś, a to to, a to tamto. Także myślę, że dość dobrze go wychowujemy, ma całkiem stały rytm dnia, ma dopiero pół roku, a jest posłusznym psiakiem. Socjalizujemy go ze swoimi znajomymi, z psami znajomych, umawiamy się na spotkania z nimi, żeby się wywąchali, pobawili. Nie wiem, jaka jest przyczyna jego lęku. Być może za dużo "tej miłości". Ale pomimo zjedzonego mieszkania i odchodzących paneli cierpliwie stawiamy mu czoła.
  22. okazało się, że nasz piesior cierpi na typowy lęk separacyjny, wszystko nasiliło się po moim tygodniowym urlopie, piesek zjadł drzwi, połowę butów, sztućców, listwy, pomimo wybiegania, konga, kości i nóżki, włączonego radia, pochowanych smakołyków. Zatrzymała mnie sąsiadka, która właśnie powiedziała, że nic nie ma do nas, bo pies w nocy jest cicho, tyle, że informuje nas, że od jakiegoś czasu, zaczął wyć i szczekać na przemian,a ostatnio odchodziły odgłosy, jakby coś niszczył. Cóż, teraz próbujemy go dalej odczulać i właśnie szukamy Kennela. Będę pisać, co się dzieje, może jeżeli nam się uda to wszystko okiełznać to ktoś przeczyta i jemu też pomogę :) zaczęło się od załatwiania pod nieobecność. Czekanie pod drzwiami i nasłuchiwanie, czy płacze nic nie dało, bo pies zaczyna to robić jakąś godzinę po naszym wyjściu. Tak mi go szkoda :(
  23. Czasami się zastanawiam, czy to nie jest odmiana lęku separacyjnego, ale nigdy nie płakał po naszym wyjściu, nie skakał na drzwi, gdy był zamykany w innym pokoju, nie skacze po przyjściu, ani przy wyjściu- daję mu jak pisałam zabawki, rozkładam smaczki po kątach, więc nawet nie zwraca na mnie uwagi w tym momencie, teraz ćwiczę z nim, że nakładam kurtkę i siadam w pokoju, albo zdejmuję i nakładam buty, nie witamy się z nim, ale nic nie przynosi efektów. puszczam mu nawet odgłosy codziennych czynności na przemian z radiem. po prostu już nie wiem, co robić
×
×
  • Create New...