Jump to content
Dogomania

Baltimoore

Members
  • Posts

    3190
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    3

Everything posted by Baltimoore

  1. Jestem ciekawa czy TZ Ala123 odda sunię hm? Z tego co widziałam to wątpię :))) Sunieczka kapitalna.
  2. A może jak on zostanie u Ciebie dłużej i przekona się, że Ciebie nie starci to będzie lepiej? Z małymi dziećmi na pewnym etapie też tak jest :))
  3. I jeszcze pozytyw :)) Pamiętacie "dzika" Lotosa z lecznicy, który czekał na dom 1.5 roku bo nie był towarzyski i przez to nieadopcyjny. W swoim domu aktywnie pomaga Pani w pracy zdalnej, śpi z nią w łóżku i chodzi krok w krok :))) I jest już bardzo śmiały :)))
  4. Kolejne pozytywy :)) Wizyta pa dla Mirabelki w Pruszkowie bardzo dobrze :)) Dziękuje Ewie że pojechała taki kawal drogi. I mamy już dla kotki zaklepany transport na niedzielę hihi Bezpośrednio z Izbicy praktycznie do Pruszkowa :)) za 46 zł. Myślę Tysiu, że możesz już zamienić ogłoszenie Mirabelki, chyba że nie jest wyróżnione to zostaw dla niezapeszania. Pan z Bochni napisał mi " Z Kicią miłość od pierwszego wejrzenia" i mogę potwierdzić bo tak to dokładnie wyglądało :))
  5. A teraz POZYTYW :)) Pan Maciek zabierze cukrzycowego kotka Rademenesa/Ogonka z Izbicy i przekażę mi na A4 koło Tarnowa. Wyjazd w sobotę :)) Koszt 150zl Bardzo się cieszę bo jak Pani doktor chora, to nie miałby kto kotka dowieźć do Zamościa. Dziękuję Jo37 i Toli za pomoc.
  6. Wiolhelm170 Szanuję Twoją opinię i Twojego negatywa. Ale ciekawa jestem dlaczego pochwalasz złośliwe i bezduszne pozbawienie bezdomnego kota z lecznicy szansy na transport do domu. Gdyby kobieta normalnie odmówiła kot pojechałby blablacarem.
  7. Nie, to normalna grupa zawodowa, podobnie jak moja, nawet z obocznych branży. W każdej grupie trafiają się różni, w mojej zapewne też. Szokiem było, że usłyszałam to w pierwszych słowach, jak zadzwoniłam do pani w niedzielę po południu, gdy dowiedziałam się , że jest coś na rzeczy z transportem, a Guccio odmówiła dzwonienia czy wyjaśniania. To był transport organizowany przez Guccio i na początku się z tego cieszyłam, że kotka będzie wiozła taka super zwirerzulubna osoba. Dobrze że to był tymczas od Ala123, która dosłownie 2 dni wcześniej wzięła Marysię z lecznicy i Ala zmieniła plany niedzielne, żeby ją dowieżć do Zwierzyńca- cały czas nie było wiadomo na którą. Gdyby to była Mela, problem byłby dużo większy, Ala 123 byłaby zupełnie gdzie indziej. Choć pewnie wtedy też wsiadłabym w auto i po kotka bezinteresownie pojechała, bo co kotek winny, że "cudowna zwierzolubna" pani, która przyjechała po swojego kotka, zostawiłaby ją na podwórku. Guccio zresztą panią dalej jest zachwycona, ja tego zachwytu nie podzielam i bynajmniej nie traktuję tego osobiście- jak w "Ojcu chrzestnym" :)) Im więcej o tym myślę, to mi się różne puzzle układają na swoich miejscach.
  8. Ja tylko w zaistniałych okolicznościach napiszę, że mocno trzymam kciuki za Bolusia i życzę mu dobrego życia. Na podstawie wieloletnich doświadczeń z adopcjami martwię się i mam nadzieje że się mylę. Są ludzie, którzy jednego pieska mają pupilka na kanapie, a drugiego "do pilnowania" na krótkim łańcuchu, więc pewnie są też ludzie którzy inaczej traktują kota "swojego", a inaczej cudzego lub "niczyjego". Czy to jest ten przypadek pokaże czas.
  9. To jest ta Kicia z Izbicy, tymczasowana przez Ala123 z powodu choroby pani doktor, której wczoraj udało się rozpocząć nowe lepsze życie :)) Jak dobrze, że udało się pokonać przeszkody. Zdjęcie z nowego domu :))
  10. Reasumując Nie wyobrażam sobie, żeby mógł być dobrym człowiekiem i zwierzolubem ktoś, kto tak potraktował dosłownie „bezpańskiego” kota z szansą na super dom i kosztem tego kota chciał dokuczyć innemu człowiekowi. I martwię się o Bolusia. Kobiety nie znam, przedstawicieli jej grupy zawodowej których znam, to lubię i szanuję z wzajemnością, wysuwanie tego argumentu było dla mnie szokiem i świadczy o jakichś zaburzeniach, a po ostatnich doświadczeniach ze ślepaczkami bardzo jestem wyczulona na osoby z zaburzeniami. Mnie kobieta w sumie na złość nie zrobiła, nie udało jej się Kotka do domu pojechała, dom wspaniały, miałam okazję osobiście poznać Ala123 i jej Męża, fantastycznych ludzi. To są wartości dodane :))) i nie przeliczalne na pieniądze. Zdanie na temat tej kobiety, z kompleksami i sfrustrowanej, mam już wyrobione. Nie nadaje się do napisania XD Jeśli nie chciała zabrać „mojego” kota bo.... , wystarczyło napisać mi rano sms, a nie stawiać nas w takiej sytuacji po południu z zaskoczenia. Wtedy byłby to po prostu kolejny porażkowy transport, z ludźmi tak bywa. Ciekawostką jest, że do tej właśnie pani oferowałam się zawieźć Bolusia ZA DARMO z Tarnowa do Bielska, zapewne po wcześniejszym opłaceniu przejazdu blablacar i kobieta o tym wiedziała. Ile w niej nienawiści i jaka podłość.
  11. Nie wiem jak Guccio uzgadniała z panią od Bolusia ten transport, w każdym razie albo coś zostało zawalone organizacyjnie albo kobieta jest bardziej podła, wredna i mściwa niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Już pierwsza rozmowa z panią byłą ciężka, czułam że coś jest na rzeczy i że pani nie chce pomóc kotkowi w dostaniu się do domu tylko podoić ze mnie z kasy jak jest okazja. Bo rozmowa nie dotyczyła gdzie (pani upierała się że na Rynku w Bochni, bo to ona wiezie kota i ona dyktuje warunki- to niemal dosłowny cytat, tylko że Rynek w Bochni jest w remoncie i nie ma tam wjazdu), cała rozmowa dotyczyła ZA ILE weżmie tego kota i wydawało się że uzgodniłyśmy, najwyraźniej proponowana kwota jej nie zadowoliła. Pani nie odpowiedziała rano na mój sms potwiedzający miejsce spotkania i nie kontaktowała się z Guccio, ale byłam spokojna, bo miała być taką super osobą, która specjalnie przyjeżdża po kotka. TYMCZASEM pani wymyśliła makiavelliczny plan, zrobienia mi na złość (ale nie mi jako mi bo się nie znamy tylko jako osobie wykonującej mój zawód) nie zabierając Meli do Bochni, po prostu zamierzała przyjechać do Zwierzyńca, zabrać ze sobą Bolusia, a Melę w transporterze zostawić na podwórko u Guccio, o czym mi wprost powiedziała. A pani nie zamierzała zabrać kotka bo (w skrócie) *jako przedstawicielka swojej grupy zawodowej nienawidzi przedstawicieli mojej grupy zawodowej *ja jako przedstawiciel mojej grupy powinnam błagać ją o zabranie kota i dostosować się do JEJ warunków ( nie wiedziałam o tym, myślałam że uzgodnione, a nawet nie miałam telefonu do niej) *zaproponowałam za małą kwotę *zabranie kota „po trasie” za pieniądze to miała być wielkoduszna przysługa dla mnie ???? a nie pomoc kotu, bo przysługi robi się ludziom a nie kotom, a kot jest mój, mogę mu teraz po południu w niedzielę znaleźć inny transport. Przykre, że w kulminacyjnym momencie Guccio, która to wszystko załatwiała i która zdradziła pani mój zawód, umyła ręce. Jak rozumiem najważniejsze, że do domu jechał Boluś, a kot do Bochni to już mój problem. Zadzwoniłam więc do kobiety sama, usłyszałam to co powyżej, na propozycje większej kwoty do której dołożyłaby Ala123, pani powiedziała że teraz to już za późno a wygląda że w ogóle nie zamierzała brać tego kota. Formę tych rozmów, z dwukrotnym rozłączeniem się po „wygarnięciu mi” możecie sobie wyobrazić.
  12. Miałam machnąć ręką i odpuścić, ale przemyślałam, że napiszę po bardzo paskudnym smsie otrzymanym dzisiaj od pani która z premedytacją wystawiła nas do wiatru z transportem Meli, z smsa tego wynikało że Guccio bardzo do niej się żaliła i nagadywała na mnie, przez co ona czuła się w obowiązku wystąpić z obroną i przy okazji mi naubliżać (Guccio zaprzeczyła) oraz po informacji od Guccio że ja niby kobiecie się odgrażałam, że nie dostanie kota jak nie weźmie tego drugiego (podłe kłamstwo ale Guccio nie wie komu wierzyć, mnie czy pani od Bolusia). Napiszę tym bardziej, że niedawno wystąpiłam w obronie Guccio, co Dora niesłusznie odebrała jako atak na nią, a ja chciałam tylko wytonować sytuację, przypominając co Gucccio dla Szczebrzeszyniaków zrobiła. A ponieważ staram się być sprawiedliwa, napiszę teraz to co było nie tak.
  13. Podsumowując do wyadoptowania zostały Róża i Kaktus u Murki Mirabelka i Jagódka w Izbicy. Nie wiem co z tą burobiałą kotką ze wsi, córką Meli.
  14. Ale wczorajszy dzień nie był cały pasmem katastrof, choć tak się zaczął. Wieczorem dostałam informację, że we Wrocławiu znalazł się dla cukrzycowego Rademenesa/Ogonka z Izbicy dom tymczasowy z opcją domu stałego (gdyby się okazało że ma cukrzycę lub białaczkę, to będzie tam mógł zostać na zawsze), bez konieczności robienia testów wirusowych przed wyjazdem, bo w domu nie ma innych zwierząt. Dziewczyny, szukamy transportu do Wrocławia, roześlijcie wici :)) Może jakieś psy będą jechać albo coś. Jeśli nic nie znajdziemy to w sobotę za tydzień zawiozłabym kotka do Wrocławia, tylko dobrze by było żeby jakoś dojechał do Przeworska lub do Tarnowa. Będę śledzić Blabla, niestety jest szczyt fali COVID i wyjazdów jest dużo mniej.
  15. Dom w Bochni po zawiezieniu kotka podobał mi się jeszcze bardziej niż po wizycie PA Mieli jeden dzień na przygotowanie, a na Kicię czekało wszystko z transporterem, o którym zapomniałam powiedzieć, ale znajomi Panu powiedzieli ze musi mieć :))) oraz z jedzeniem klasy premium, czyli Pan zapamiętał z wizyty PA czym karmić koty . Bardzo się cieszę że kotka z Izbicy tak trafiła, od razu zrobiło mi to resztę niedzieli :))) Ala123 jeszcze raz Wam dziękuję za wspaniałą akcję pomocy "bezpańskiemu" kotu :))) Bo niektórzy różnicują koty na swoje i nie swoje, i dla tej drugiej kategorii są bezduszni i bezwględni, niestety do takiego domu trafił Boluś ze Zwierzyńca i boli mnie o to serce, ale wiecej nie mam wpływu. Swoją drogą ciekawa jestem kto robił wizytę PA w Bielsku Białej dla Bolka.
  16. Pani która poprosila o pomoc w szukaniu domów dla licznych kotów, które ma jej 86-letnia mama, zmieniła zdanie w dniu wyjazdu kotka. Ale miejscówka w super domku, kochającym i sytuowanym, nie zmarnowała się, dzięki temu że ludzie ze sobą rozmawiają, ludzie pomagający kotom niekoniecznie "swoim". Na miejsce Meli pojechaął kotka, która kilka miesięcy spędziła w lecznicy w Izbicy. I chciałam podkreślić jak FANTASTYCZNYMI ludźmi są Ala123 z Mężem, którzy nie tylko zabrali tę kotkę z lecznicy do siebie, kiedy wetka się pochorowała, zmienili plany niedzielne żeby dowieź kotkę do Zwierzyńca, na transport który zorganizowała Guccio dla Meli, a kiedy się okazało, że organizacja transportu zawaliła- to jest osobny temat, ale nie na teraz- to zdecydowali wspólnie ze mną że podzielimy drogę na pół i dowieźli Kicię do Przeworska, a ja z Przeworska do Bochni. Bardzo bardzo ALA124 dziękuję Tobie i Mężowi, zresztą nigdy się na Tobie nie zawiodłam, od lat pomagasz szczebrzeszyniakom, które trafiają do lecznicy, żeby je dostarczyć na transport blabla. Bez Ciebie już wielokrotnie koty nie miałyby tej szansy, żeby pojechać do domu.
  17. I bardzo proszę dziewczyny, dopilnujcie wizyt poadopcyjnych u Zośki i Franusia/Amperka. Wszystkie trzy dość hardkorowe i KOSZTOWNE akcje ratowania kotów ze Szczebrzeszyna, które mam na koncie (białaczkowy Bosman w Rzeszowie, trzy kociaki z lasu w Krakowie oraz ślepaczkowe Czekoladowy i Rudy na Dolnym Śląsku) trafiły do domów tymczasowych bez wcześniejszych wizyt pa, a pół-ślepaczki dodatkowo zostały później przez DT wyadoptowane do zbieraczki, do czego by nie doszło gdyby byłą tam wizyta przedadopcyjna :(( Osobisty kontakt z osobą, której powierza się kota jest bardzo ważny.
×
×
  • Create New...