Faro Posted January 14, 2008 Posted January 14, 2008 Ze zdjęciami jest problem bo ....... ja jestem już babcia i nie znam się na nowoczesnej technice - zdjęcia zdobić , zrobię, ale już dalej NIC (tzn. nie ma rady by z aparatu "przeskoczyły do komputera " - przedtem od "tych spraw" miałam syna, ale odkąd przeprowadził się "na swoje" ciężko , oj ciężko .... (z techniką):placz: Quote
Jagoda1 Posted January 14, 2008 Posted January 14, 2008 Na zdjęcia poczekamy cierpliwie, musimy zadowolić sie relacjami;)... Quote
Faro Posted May 26, 2008 Posted May 26, 2008 [quote name='Jagoda*']Na zdjęcia poczekamy cierpliwie, musimy zadowolić sie relacjami;)...[/quote] a nowe relacje są optymistyczne - zdrówko Maksa ustabilizowane ( co w jego przypadku jest OGROMNYM sukcesem ) codziennie łyka swoja porcyjke leków. Wprawdzie przestraszył mnie, bo coś wymiotował więc ja w te pędy na drugi dzień do lekarza i ........ okazało się , że Maks ma zapalenie gardła (nie mam pojecia skąd to złapał :-o) miałam wątpliwości czy diagnoza jest słuszna, ale pewnie tak, bo dostał antybiotyk na tydzień i już od dwóch przeszło tygodni jest wszystko o.key. Jeśli chodzi o charakterek to Maks zrobił ogromne postępy - zaczyna się ze mna bawić , zachęca mnie do zabawy . Nawet pozwala odebrać sobie kółko (wprawdzie narazie TYLKo kółko - innych zabawek nadal pilnuje okrutnie (jak je dopadnie) , ale pomalutku idziemy do przodu. Maks pozwala sie całować, przytulać, obejmować . Wprawdzie tylko mnie - do obcych wciąż w kagańcu , ale i tak jest to niesamowita zmiana w jego przypadku. Jak przymonme sobie jego zachowania sprzed roku - to samej trudno mi uwierzyć, że tak sie zmienił ......... Przynajmniej Maksowi sie udało Quote
Faro Posted November 27, 2008 Posted November 27, 2008 Tydzień temu byliśmy u lekarza na kontrolnych badaniach . Oczywiście maksik przywitał "swojego doktorka" jak typowy boksiu (ale jednak zawsze jest w kagańcu - tak "na wszelki wypadek") Był bardzo dzielny przy pobieraniu krwi. Wyniki badań - wszystkie w normie (cała biochemia i morfologia) - nawet mocznik i kreatynina , mi o iż od 10 dni nie dostawał już furosemidu - były w normie. Tylko lipaza enzym była bardzo wysoka - ponad 2000 jednostek. Prawdopodobnie było to wynikiem nieodstawienia przed badaniem kreonu - i enzym z leku został wyłapany w badaniu. Teraz odstawiliśmy kreon i w przyszłym tygodniu ponawiamy profil trzustkowy. Jeśli wynik będzie prawidłowy - znaczyć to będzie , że nawet trzustka nie wymaga juz wspomagania lekami i Maksio jest w zasadzie zdrowym psem. Wciąz jestj ednak na ścisłej diecie , ale nawet bez kreonu - kupony ładne. No i najważniejsze - było ważenie kontrolne [IMG]http://1.1.1.2/bmi/forum.boksery.pl/images/smiles/icon_wink.gif[/IMG] Maksymilian waży ........ 31,750 kg (biorąc pod uwagę fakt , że gdy zamieszkał u mnie w lipcu 2007 r ważył 18 kg - to postęp jest niesamowity). Aż trudno mi uwierzyć, że nam się udało ..... Szkoda, że tylko jemu, że Sandrki nie ma z nami [IMG]http://1.1.1.5/bmi/forum.boksery.pl/images/smiles/icon_neutral.gif[/IMG] [IMG]http://1.1.1.5/bmi/forum.boksery.pl/images/smiles/icon_neutral.gif[/IMG] [ [I][B]Dodano[/B]: Sro 26 Lis, 2008 08:32[/I] ] Maks ma bardzo zniszczoną psychikę , Nadal sa sytuacje , w których aż sercr mi sie kroi jak patrzę na niego - np. gdy biore jego miske by przynieść mu jedzonko - Maksio kuli się , przywiera przerażony do podłogi, teraz mogę go juz pogłaskać, pokazać mu , że nic złego sie nie stanie - wcześniej powarkiwał ostrzegawczo gdy go usiłowałam pogłaskać w takiej sytuacji, gdy mój mąż wchodzi do niego do pokoju Maksi momentalnie kładzie sie odsłaniając brzusio (poddaje sie pokazując słabizny)i potrafi nawet popuścić ze strachu mocz - uwielbia mojego męża , ale strasznie sie go boi mimo iż Andrzej nigdy na niego nawet nie podniósł głosu , zawsze go głszcze, mizia - razem spali . Mysle, ze (tak jak już zaobserwowałam w hotelu) Maks to "męski pies" miał z pewnością pana , którego uwielbiał , ale który go rwnież z pewnością bił . W stosunku do mnie Maks nie wykazuje takiego lęku , ale też nie jest we mnie tak "zakochany" . Wie , że nie jestem dla niego zagrożeniem, ale wie też, ze "nie wejdzie mi na głowę" . Czasami w nowych sytuacjach Maks ostrzegawczo na mnie powarkuje usiłując "mnie ustawić" , ale powoli i konsekwentnie działając doprowadzam,że "wychodzi na moje (np. każdą nową zabawkę, którą - dostaje Maks - okropnie pilnuje. Nosi ją i powarkuje ostrzegawczo gdy zbliżam rękę do jego pyska, ale powarkuje TYLKO na mnie , pan może zabawke dostać od Maksa - niechetnie, ale mu ja odda. Ja najpierw pokazuję mu, że wcale mnie jego zabawka nie interesuje, że gi chcę tylko pogłaskać po łepetynce , czy fąfelkach po kilku takowych próbach - przestaje powarkiwać na "upartą pańcię" potem pańcia "podkrada" zabawkę gdy Maksio ma pycholek zajety czymś innym (tj jedzeniem czy piciem) no i oczywiście woła go i mu ja daje, po dwóch- trzech dniach takich "podchodów pańci" - Maksi daje juz zabawkę (nięchętnie , ale daje i już możemy sie nia wspólnie bawić) i tak z każdą nową zabaweczką . Quote
Faro Posted May 21, 2009 Posted May 21, 2009 Minęło kolejne pól roku i kolejne postępy Maksa . Stary rok pozegnalismy wszystkimi wynikami w normie . Przymierzamy sie od zimy do szczepień (niestety całą zimę ktos był w domu chory najpierw ja , potem mąż , potem znowu ja i w końcu 3 nawracające anginy Piratka ) tak wiec do tej pory odkładalismy szczepienie Maksa . Również w zachowaniu poczynił dalsze postępy - robi sie coraz bardziej normalnym bokserem (choć zmory przeszłości z pewnościa zawsze drzemać będą gdzieś w jego pamięci) cieszy się , zaczepia/zachęca do zabawy. No i sprawa najważniejsza - obaj chłopcy już kilkakrotnie byli wspólnie w ogrodzie , zimą nawet pomagali panu odśnieżać podjazd tzn. Piracik spacerował dostojnie po odśnieżonej części a Maks ..... PRZESKAKIWAŁ przez łopatę, która pan odśnieżał . Chłopcy w ogrodzie nie bawią sie razem , ale nie startują do siebie z zębami , po prostu dyplomatycznie sie niezauważają . [B]Historia Maksa pokazuje, ze rzeczy nierealne staja sie możliwe trzeba tylko czasu, delikatności , ale i konsekwencji[/B] . Schorowany Maks , który przed 22 miesiącami zamieszkał u mnie by nie umierał w samotności hotelowego boksu - ma wszystkie wyniki w normie, jest stabilny zdrowotnie i z 18 kg przytył do 32kg Pies , który wściekle atakował kaganiec - wpadając prawie w amok przy próbie założenia go - dziś bez problemu pozwala sobie zakładać kaganiec . Pies , którego trzeba było podstępem premedykować by zblizył sie do niego lekarz , dziś wita się radośnie ze "swoim doktorkiem i nadstawia do miziania" , nawet pozwolił sobie zaglądnąc do gardziołka - i nie zjadł lekarza choc trzeba było zdjąc kaganiec Pies , w przypadku którego nie wierzyłam by kiedykolwiek zgodził sie z moim Piracikiem (boksik 43kg) dziś wprawdzie nie pała do niego wielka miłością , ale bez problemu mija sie z nim w korytarzu a w ogrodzie "udaje że go nie widzi" [B]Historię Maksa dedykuję każdemu, kto twierdzi , że psy agresywne w schroniskach (i nie tylko ) należy usypiac a nie tracić czas na ich socjalizację ..... każdemu, kto nie widzi sensu w walce o życie chorego przyjaciela [/B] [B]Każdemu , zaś , kto wierzy , że nawet "beznadziejny przypadek " zasługuje na szansę i że walczyć należy o każde życie - polecam jako "lekturę do poduszki" w chwilach zwątpienia[/B] . Myślę , że do tytułu wątku można dodać kolejny akapit :....Już nie walczy o życie lecz żyje jego pełnią !!! ps. winna jestem jeszcze wyjaśnienie - od prawie roku mieszkamy we własnym domku - Maks zamienił 15m pokój na dwupokojowy "apartament" na pietrze i "dorobił się " włąsnego ogrodu , w którym integruje sie z Piracikiem (w domu wciąż są jeszcze izolowani).M Quote
Aganiok Posted May 25, 2009 Posted May 25, 2009 Faro, bo Ty jesteś bokserzym aniołem ...:) wspaniale się czyta takie wieści Quote
Faro Posted August 9, 2009 Posted August 9, 2009 Nawet nie chce mi sie pisać ...... Od 2 lipca znów walczymy. Zaczełą się niewinnie od incydentalnej jednodniowej biegunki, będącej efektem jakiejś infekcji gardłowej , potem problemy z bólem kregosłupa - prześwietlenie : zmiany w kręgach świadczące o chorobie genetycznej kręgosłupa (nazwy nie pamietam). Rokowania : od okresowych ataków bólu do mozliwego niedowładu kończyn , nietrzymania moczu, kału - przebieg trudno przewidziec , ale i z tym poradziliśmy sobie ....... Jednak los jest dla nas nieubłagany , ledwo Maks wrócił do formy - okazało sie że ma powiększone wszystkie wezły chłonne .... kolejne badania krwi, prześwietlenie płuc (płuca na szczęście były czyste) , znów antybiotyk . Po trzech dniach antybiotyku wezły "stanęły" dając nadzieję, że to jednak efekt jakiejś infekcji . Niestety mimo iż dostaje nadal antybiotyk - znów zaczeły rosnąć, na dodatek nasz lekarz jest na urlopie ..... We wtorek jedziemy na kontrolne badanie krwi - na dyżurze nocym jest pani doktor , która nie boi sie Maksa i Maks ją zna - pozwoli sobie pobrać krew . Oprócz tych wezłów chłonnych i utraty masy ciała nie widać po nim choroby - ma niesamowity (jak zawsze apetyt) , gdy wychodzimy na taras szaleje z kongiem jak szczeniak a mnie płakać sie chce gdy patrzę jak ucieka z niego zycie. Gdy zabierałam go dwa lata temu do siebie - byłam przygotowana na jego śmierć. Liczyłam ,ze jest to kwestia dni , może tygodnia, dwóch..... Gdy wyniki z miesiąca na miesiąc polepszały sie , Maks zaczynał przybierać na wadze , zaczęlam mieć nadzieję ...... w jesieni , gdy wszystkie wyniki były w normie a Maks ważył ponad 30 kg - uwierzyłam, że może nam sie udać . Nie jestem teraz gotowa na jego śmierć :-(:-(:-( Quote
Jagoda1 Posted August 9, 2009 Posted August 9, 2009 Zaciskam mocno kciuki, posyłam dobre myśli....:glaszcze: Quote
Jagienka Posted August 10, 2009 Posted August 10, 2009 Maxu, trzymaj się, dzielny bądź, przecież silny chłopak jesteś!!! Faro, trzeba wierzyć... Quote
Ela_and_Krzys Posted August 10, 2009 Posted August 10, 2009 też trzymam kciuki, z całych sił.... Quote
Faro Posted August 25, 2009 Posted August 25, 2009 [quote name='Jagienka']Maxu, trzymaj się, dzielny bądź, przecież silny chłopak jesteś!!! [B]Faro, trzeba wierzyć[/B]...[/quote] Niestety , nawet wiara w cuda nam nie pomoże, jesteśmy po badaniach, są już zmiany w płucach, których na pierwszym prześwietleniu nie było, całkowicie zaatakowana śledziona.... Maks jest słaby, choć do wczoraj miał jeszcze ochotę do zabawy kongiem na tarasie , dziś juz jej nie ma .... Zostało nam bardzo niewiele czasu, a tak chciałam by choć jemu się udało......:-(:-(:-(:-( Quote
Jagienka Posted August 26, 2009 Posted August 26, 2009 [quote name='Faro'] a tak chciałam by choć jemu się udało......:-(:-(:-(:-([/quote] Faro!! Ale Maksiowi się udało!!! Przeżył tyle wspaniałych chwil, które wygrał od losu!!! Bardzo mi przykro, że Wam tak mało czasu zostało, ale macie siebie... to bardzo dużo! Nie wszyscy mają ten komfort na ostatnie chwile... Cieszcie się sobą. Ściskam mocno. Quote
Jagoda1 Posted August 26, 2009 Posted August 26, 2009 [quote name='Jagienka']Faro!! Ale Maksiowi się udało!!! Przeżył tyle wspaniałych chwil, które wygrał od losu!!! Bardzo mi przykro, że Wam tak mało czasu zostało, ale macie siebie... to bardzo dużo! Nie wszyscy mają ten komfort na ostatnie chwile... Cieszcie się sobą. Ściskam mocno.[/quote] U Was był kochany i potrzebny... Quote
Faro Posted September 13, 2009 Posted September 13, 2009 Tym razem przegralismy . Maks odszedł dziś rano za TM , umarł na moich rękach ....... To takie niesprawiedliwe, ponad dwa lata walczylismy z róznymi chorbskami i gdy juz wygraliśmy , gdy moglismy sie cieszyć normalnym życiem - "jak grom z jasnego nieba" - nowotwór........ Pokonał nas w przeciągu niespełna dwóch miesięcy od diagnozy. Kilka lat temu, tu na dogomanii znalazłam słowa (nie wiem czyjego autorstwa), które tak bardzo utkwiły mi w pamięci "Dobrze , ze jesteś juz przy mnie , czekałem na ciebie bez końca bo ty jesteś moją nadzieją na przyszłość i bezpieczny , ostatni zachód słońca... Mam nadzieję, ze włąśnie to dałam Maksowi - stabilizacje i bezpieczeństwo....... Mój kochany "agresorku" wierzę , ze kiedyś znów sie spotkamy ............... Quote
Jagoda1 Posted September 13, 2009 Posted September 13, 2009 Maksiu [*]....:-( Faro, dzięki Wam był to jego najpiękniejszy okres życia. Sedecznie współczuję.... Quote
AgaiTheta Posted September 13, 2009 Author Posted September 13, 2009 [*] Jego zdjęcie wisi u mnie na ścianie, przykro mi bardzo :-( Quote
Brucio Posted September 15, 2009 Posted September 15, 2009 Wlasnie przeczytalam :-(.Maksiulku slliczny [*]:-( Faro bardzo Ci wspolczuje :-( Dzieki Tobie Maksiulek, niechciany, schroniskowy pies, stal sie czescia Rodziny, co byloby gdyby Ciebie nie spotkal:shake: Quote
Jagienka Posted September 20, 2009 Posted September 20, 2009 Maksiu :placz: ['] Faro, dałas mu wszytsko co mogłaś!!! Wynikało to z miłości, bo nikt nigdy Maksa nie kochał tak jak Ty... To był wyjątkowy pies i stawiał wyjątkowe wymagania... Ogromne podziekowania i wyrazy szacunku dla Ciebie za walkę o Maksa. :-( Quote
Faro Posted September 20, 2009 Posted September 20, 2009 Dziś o 6.05 minął tydzień od smierci Maksymilianka. W jego pokojach wszystko jest jeszcze tak , jakby wyszedł tylko na spacer i zaraz miał wrócic.... Tak trudno sie pogodzić z tym , że przegralismy , przegralismy teraz kiedy z takich "zakrętów" po dwóch latach walki wyszliśmy na prostą ........ To prawda - Maks był wyjątkowym psem , wymagał wyjątkowego podejścia ale i w wyjątkowy sposób odwdzięczył sie za wszystko co otrzymał z mojej strony . Kochany "agresorku' ....... [I]dziękuję[/I] Quote
moresik Posted September 20, 2009 Posted September 20, 2009 Faro,znam ten ból ,15 maja odeszła ukochana Roksiunia,schroniskowa Sunia i mimo że natychmiast zaadoptowałam dwie wspaniałe Sunie ,czytając o Maksie wróciły wspomnienia ,żal i łzy.Trzymaj się mocno ,Maksiu biega już po zielonych łąkach bez bólu i choroby i nie chciałby spoglądać z góry na swą smutną Panią. Quote
Hanna R. Posted September 20, 2009 Posted September 20, 2009 Marta bardzo, bardzo mi przykro ... Quote
Faro Posted December 25, 2009 Posted December 25, 2009 Smutne te świeta bez Maksymilianka ....... Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.