olapaco Posted August 8, 2006 Posted August 8, 2006 Oktawio napewno w moim życiu nadejdzie taki dzień (obiecałam sobie to), że wezmę pieska ze schroniska ( muszę już wtedy mieć hodowlę rottweilerów), ale póki co żyjemy sobie z maleństwem w mieszkaniu, a ja jestem wystawomaniakiem i muszę mieć wystawowego pieska ( również do kochania). Rottek też jest z rodowodem. Quote
olapaco Posted August 8, 2006 Posted August 8, 2006 Aha i jeszcze jednego zapomniałam dodać- myślę niestety, że nie będzie to żaden buldożek, bo w moim zamyśle jest wziąć najbiedniejszego psa, np. takiego, o którym piszesz, takiego, którego nikt już nie chce. Quote
Viris Posted August 8, 2006 Posted August 8, 2006 Ja mam bzika i totalnego swira na punkcie swojego Klarci. Tak wiec chcetnie poczytam ze ktos jest rownie szalony jak ja na punkcie swojego psiaka. A co do hodowli ktore wymienilas, jak to odradzali? Przeciez maja tam przepiekne psy i piekne szczenieta. Napisz co slyszalas a na pewno to sie wyjasni. W plotki lepiej nie wierzyc. Quote
dorotal Posted August 8, 2006 Posted August 8, 2006 [quote name='olapaco']słyszałam, że w Królu Arlekinie mają nieciekawy wyraz pyszczka, a co do Draczyna, to nie wyjaśniono mi dlaczego nie, ale nie[/quote] To są naprawę dobre hodowle i moge Ci je polecić. A ludzie lubią wymyślać niestworzone rzeczy. Quote
Hebulka Posted August 8, 2006 Posted August 8, 2006 olapaco to chyba Ty do mnie dzwoniłas pare dni temu ? Widze ze poszukiwania nadal trwają :) Quote
olapaco Posted August 8, 2006 Posted August 8, 2006 Mój piesek to Paco, a zaczęło się to wszystko tak: Wracałam przed świętami Bożego Narodzenia ( to był chyba 21.12.1999 roku) do domu tramwajem "15" z hurtowni zoologicznej ( bardzo nie miło mnie tam potraktowano, a ja tylko chciałam się rozejżeć za klatkami transportowymi), a przejeżdża on koło zakładu szkolenia psów i hodowli w jednym" Złodziejska Zgraja" i akurat na wybiegu brykały sobie takie słodkie małe kluseczki ( a dzień wcześniej mama, która wychowywała mnie sama kazała mi podzwonić po hodowlach i dowiedzieć się, czy mają szczeniaczki i na tym był koniec), więc ja totalnie zdenerwowana przez "sympatyczną Panią z hurtowni" zadzwoniłam do mamy do pracy i poprosiłam Ją, żebyśmy tam podjechały jak wróci z pracy. Zgodziła się, pod jednym warunkiem, że powiemy hodowcy, że my się zastanowimy i, że nie będę truć. W hodowli spędziłyśmy na rozmowie z hodowcą 4 godziny, a ja pytałam w tym czasie o wszystko, żeby się jak najwięcej dowiedzieć o ukochanej rasie. Mój pierwszy wybór padł na Paszę, ale on był ( nie wiem jak było potem) taką sympatyczną ciapą siedzącą na okrągło w misce, co dało się zauważyć po Jego masie. Zapytałam więc hodowcę, który piesek jest średnio dominujący ( o dominanta nie trzeba było pytać, bo Porky właśnie obgryzał mojej mamy sztuczne futerko i był najszczuplejszy, bo cały czas musiał rządzić i nie miał czasu zjeść), wtedy Pani Henia podała mi Paco i właśnie wtedy się w Nim zakochałam i kocham do dziś ( tyle, że z dnia na dzień mocniej). Pamiętam, że powiedziałam do Niego, "ja to bym Cię wzięła, ale musisz porozmawiać z tamtą Panią" i dałam Go mamie na kolana, a On inteligencją błyszczał od najmłodszych lat ( a nawet miesięcy i tydodni) położył mamie przednie łapki na ramieniu i zaczął ją lizać po uchu ( wtedy była już sprzedana, ale ja o tym nie wiedziałam). W między czasie pokazano nam mamę Tonię Złotą Lianę ( niech spoczywa w spokoju), wszystkie ciotki i wspaniałego, ale to wspaniałego wujka Diora ( nie znam niestety przydomka). To właśnie Dior sprawił, że moja mama zakochała się w rottkach. Sierść Diora miała odcień grafitowy, a Jego wielki łeb, który podstawiał do głaskania był przyczyną kilku siniaków na ciele mojej mamy, ale nikt nie miał Mu tego za złe, bo On to robił dlatego, że był strasznie przyjaznym olbrzymem niezdającym sobie sprawy z tego, że jest taki potężny ( najważniejsze, że super przyjazny). Wychodząc pożegnałyśmy się z rottkami i tak, jak było mówione stwierdziłyśmy, że musimy się zastanowić, na co Mirek- syn hodowczyni powiedział, że już dużo osób się nad Pacem zastanawia. Wróciłyśmy do domu maluchem ( nowo kupionym w listopadzie) i jak nigdy nie odezwałam się ani słowem na temat psa ( przez 14 lat były prośby, groźby, płacz, histeria itd.). W nocy mama mnie zawołała i powiedziała, że zgadza się na rottweilera i, że jakiejś Jej koleżanki z pracy znajomy ma szczeniaki, wtedy napisałam Jej karteczkę, że ma to być szczeniak z rodowodem, wyprawką, po szczepieniach, odrobaczony i ma kosztować 300 zł. ( tyle powiedziała mama), a jak nie to " odwróć na drugą stronę" , a tam Paco Złodziejska Zgraja i numer telefonui wtedy mama powiedziała " gdyby On był na raty, to jeszcze, ale jak ja mam wydać 800 zł. na psa, na dodatek przed świętami" przypominam, że wychowywała mnie sama i w dodatku kupiła pod koniec listopada nowy samochód- malucha, bo na inny nie było nas stać). Mnie nie trzeba było dużo, byłam wtedy w Liceum i była szkolna Wigilia ( hodowla otwarta od 8.00, a od 7.00 dzwoniłam tam co 5 minut). Telefon odebrał Mirek i powiedziałam mu, że gdyby się zgodzili na raty 400 zł. teraz i 400 zł. w styczniu to my bardzo chętnie weźmiemy Paco. Poszedł porozmawiać z mamą ( trwało to pewnie kilka minut, ale dla mnie to była wieczność) i wreszcie przyszedł z odpowiedzią, że nie ma problemu. Jak tylko skończyłam rozmawiać z Mirkiem zadzwoniłam do mamy i poinformowałam Ją, że hodowca się zgadza na raty (tylko Jej koleżanka widziała tą minę i jej zdziwienie, bo Ona była święcie przekonana,że tego ( a zawsze potrafiłam wiele) mi się nie uda załatwią, bo nikt nie da osobie z ulicy psa wartego 800 zł. na raty- myliła się. Słowo się rzekło, więc nie miała innego wyjścia, jak tylko pojechać po pracy ze mną po tego najwspanialszego i najcudowniejszego, wymarzonego psa(od marzeń różnił się tylko tym, że nie miał czerwonej kokardki, ale On nigdy nie lubił jakiś niepotrzebnych pierdół na szyji). I tak właśnie mój kochany Paptuś trafił do mnie do domku. Quote
olapaco Posted August 8, 2006 Posted August 8, 2006 tak Hebulko to byłam ja i serdecznie dziękuję za pomoc. Quote
olapaco Posted August 8, 2006 Posted August 8, 2006 dorotl muszę Ci powiedzieć, że okiem laika, ale jednak bardzo mi się podobają Twoje pieski :) Quote
dorotal Posted August 8, 2006 Posted August 8, 2006 Olapaco piękna historia. Przypomniała mi jak kiedyś ja z siostrą namawiałyśmy rodziców na psa :lol: :lol: I tez rodzice sie zgodzili, ale postawili limit ceny. A my oczywiście miałyśmy upatrzonego owczarka kaukaskiego w jednej z hodowli :lol: :lol: Więc do tej pory "męczyłyśmy" hodowce dzwoniąc do niego co kilka minut, aż się zgodził. Piesek oczywiście był póżniej bardzo kochany i rozpieszczany :lol: :lol: Quote
dorotal Posted August 8, 2006 Posted August 8, 2006 A może inni opowiedza jak trafily do nich ich psy Quote
dorotal Posted August 8, 2006 Posted August 8, 2006 [quote name='olapaco']dorotl muszę Ci powiedzieć, że okiem laika, ale jednak bardzo mi się podobają Twoje pieski :)[/quote] Dziękuje . Quote
olapaco Posted August 8, 2006 Posted August 8, 2006 mnie nie spuszczono ani złotówki, ale najważniejsze, że była zgoda na raty, chociaż było trudno, to i tak o wiele łatwiej. Quote
Viris Posted August 8, 2006 Posted August 8, 2006 Olapaco - jesli mamy Ci pomoc wybrac hodowle musisz powiedziec czego oczekujesz :) Ale najbardziej polecam Ci uwazne przestudiowanie strony [URL="http://www.buldogfrancuski.com/"]http://www.buldogfrancuski.com/[/URL] Tam znajdziesz wiekszosc potrzebnych informacji zeby samodzielnie miec jakotakie pojecie ktora hodowla itp idt :) A plotkami nie ma sie co sugerowac bo tytuly na wystawach tych hodowli ktore Ci odradzano mowia same za siebie. Quote
olapaco Posted August 8, 2006 Posted August 8, 2006 Oczekuję ślicznej wystawowej suczki, najlepiej pręguski z krawacikiem :) Quote
Viris Posted August 8, 2006 Posted August 8, 2006 [quote name='dorotal']A może inni opowiedza jak trafily do nich ich psy[/quote] U mnie nie bylo jakos wyjątkowo. Gdy bylysmy male (ja w przedszkolu, moja siostra w podstawowce) mieszkalysmy z rodzicami. Bardzo chcialysmy zwierzatko. Byly dwa chomiki, ale wiadomo, to nie to samo co pies. Moj tato wrocil z targowicy z zakupow, powiedzial ze widzial piekne szczenieta. ( chwila bo KLara mnie wlasnie atakuje i wskakuje na kolana) Quote
Viris Posted August 8, 2006 Posted August 8, 2006 [quote name='Viris']U mnie nie bylo jakos wyjątkowo. Gdy bylysmy male (ja w przedszkolu, moja siostra w podstawowce) mieszkalysmy z rodzicami. Bardzo chcialysmy zwierzatko. Byly dwa chomiki, ale wiadomo, to nie to samo co pies. Moj tato wrocil z targowicy z zakupow, powiedzial ze widzial piekne szczenieta. ( chwila bo KLara mnie wlasnie atakuje i wskakuje na kolana)[/quote] No wiec ojciec wrocil zakochany. On zawsze kochal psy. Mama psow sie boi, poniewaz kiedys bardzo dokliwie zostala przez psa pogryziona.. No wiec jakos Mamusie ublagalismy we trojke, my z siostra obiecalismy ze bedziemy psa wyprowadzac, dbac itp. Bylysmy dziecmi, ale bardzo obowiazkowo podchodzacymi do rzeczy. I pojechalismy wybierac szczeniaczka. Byly to wyżly szorstkowlose. Mamusia przepiekna tatus takze :) No wiec sie zaczelo, weszlismy do pokoiku opanowanego przez male zadziorne dzdzownice ;) Obie z siostrą mialysmy zalozone czerwone lakierki z kokardkami. Jakas szaro-brazowa strzala przyleciala do nas i zaczela nas za kokardki ciagac i grysc. Byla nasza :) Szczeniaczki byly jeszcze za male, wiec nie moglismy wziasc jej od razu. Rodzice postanowili ze pojedziemy po sunie wszyscy jak tylko bedzie mozna ja zabrac. No i kiedy siedzialam sobie w domu, rodzice pojechali z moja siostra na pobieranie krwii. I wrocili z psem. Bylo mi przykro ze pojechali bezemnie, ale wszystko przeminelo gdy zaczelam sie bawic z psiurkiem. Nazwalismy ja Cindy. Od piosenkarki Lauper :> Cindy byla przepiekna. Rozkoszny szczeniaczek pozniej przepiekna suka. Umaszczenie miala przecudne. Brazowa w szare laty. Łaty ukladaly sie w stanik i majtki. BYla niesamowita. Miala tez plamke na jezyku. Bardzo szybko urosla. Codziennie biegalismy z nia po 10-15 km. Wyzel jest psem ktory potrzebuje ruchu, jest psem mysliwskim. Cindy bardzo malo rozrabiala, raz zdarzyla jej sie kupka na dywan, i raz gdy bylismy w szkole a rodzice w pracy zrzucila wszystkie mamusiowe fiolki z parapetu. Mialam wtedy 6 lat. Gdy wrocilam z przedszkola od razu wszystko posprzatalam a Cindy sie przygladala (cwaniara). Raz pogonila za kotem, moja siostra az z butow wyskoczyla :evil_lol::evil_lol::evil_lol: Nam Cindy siegala po piers (obie z siostra takie zrosniete jestesmy ) :> Jezdzila z nami wszedzie, bylismy maluchem nad morzem, my we dwie z psem na tyle malucha (jak to jest mozliwe??? ) :) Gdy zobaczyla morze to szczekala na fale, uwielbiala wode, jeziorka.. Jako ze byla psem mysliwskim, a mielismy znajomego ktory byl mysliwym, wyslalismy ja kiedys z nim na polowanie. Strasznie sie balismy o nia.. No i wrocili, ona trzymala w pysku kaczora, znajomy mysliwy uchachany od ucha do ucha. No wiec okazalo sie ze Cindy ma niezwykly talent. I to nas zgubilo... Rodzice ulegli namowa znajomego i oddali ja temu mysliwemu ( bo tak dla psa lepiej...) Strasznie to przezylam, do tej pory cos z tego pozostalo... szczegolnie ze Rodzice oddali Cindy w nocy, tak zebysmy nie wiedzialy :-( Quote
olapaco Posted August 8, 2006 Posted August 8, 2006 teraz mój pies wielce obronny śpi u mnie na wersalce, ale temu "przystojnemu starszemu Panu" wolno teraz o wiele więcej niż wtedy, kiedy był młody :) Quote
olapaco Posted August 8, 2006 Posted August 8, 2006 trzymajcie za nas jutro od 10.00 do ok. 14.30 kciuki, bo idziemy na biochemię krwi ( pół roku temu wyniki rewelacyjne, mam nadzieję, że teraz też tak będzie) Quote
olapaco Posted August 8, 2006 Posted August 8, 2006 Viris to strasznie smutna historia, wsółczuję takiego traumatycznego przeżycia. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.