Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[quote name='zuzlikowa']Porozmawiaj proszę z kierownikiem na temat kastracji i ew. transportu- sądzę,że i tak nie uda sie inaczej jak w przyśpieniu...

Matrioszko...mam prośbę...zrób małe doświadczenie- idź sama pod kojec Lincolna(nie patrząc na niego i w odległości bezpiecznej,ale nie za daleko od kojca,stań na praeciw jego kojca)...nie zwracaj zupełnie uwagi na jego zachowanie, nie patrz zupełnie na niego...stań tyłem i tak zostań przez pewien czas...może podzwoń i rozmawiaj spokojnym głosem...może po prostu postój tak tyłem kilka, kilkanascie minut...[B]spróbuj zobaczyć, czy zachowanie Lincolna będzie się wyciszać...czy zacznie się uspokajać...
[/B]Może Ci się udać?[/QUOTE]

Dobra- już jestem.
Czytam z zainteresowaniem, szczególnie Twoją "igłę".Powiem tak :chciałoby się uratować wszystkie Lincolny i inne Reksie, ale nie możemy kierować się jedynie emocjami w rodzaju :jaki on śliczny ...jaki on biedny ...dajmy mu szansę.Ta szansa to 450 zł co miesiąc, szczepienia, odrobaczenia i niewątpliwie kilka wizyt weterynaryjnych , które kosztują dużo.To nie świnka morska.Jeśli w jego zachowaniu nic nie zmieniło się na lepsze, to proponuję przyjrzeć się temu drugiemu.Nie dajmy się zwariować i zważmy , jakie mamy realne możliwości utrzymania i wyadoptowania Lincolna.
Zuzlikowa, obiecuję, że przyjrzę im się długo i dokładnie.Zdam relację wieczorem.

  • Replies 1.6k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

[quote name='zuzlikowa']Porozmawiaj proszę z kierownikiem na temat kastracji i ew. transportu- sądzę,że i tak nie uda sie inaczej jak w przyśpieniu...

Matrioszko...mam prośbę...zrób małe doświadczenie- idź sama pod kojec Lincolna(nie patrząc na niego i w odległości bezpiecznej,ale nie za daleko od kojca,stań na praeciw jego kojca)...nie zwracaj zupełnie uwagi na jego zachowanie, nie patrz zupełnie na niego...stań tyłem i tak zostań przez pewien czas...może podzwoń i rozmawiaj spokojnym głosem...może po prostu postój tak tyłem kilka, kilkanascie minut...[B]spróbuj zobaczyć, czy zachowanie Lincolna będzie się wyciszać...czy zacznie się uspokajać...
[/B]Może Ci się udać?[/QUOTE]

Matrioszko...bardzo proszę,zrób to małe doświadczenie...

Posted

[quote name='matrioszka2']Dobra- już jestem.
Czytam z zainteresowaniem, szczególnie Twoją "igłę".Powiem tak :chciałoby się uratować wszystkie Lincolny i inne Reksie, ale nie możemy kierować się jedynie emocjami w rodzaju :jaki on śliczny ...jaki on biedny ...dajmy mu szansę.Ta szansa to 450 zł co miesiąc, szczepienia, odrobaczenia i niewątpliwie kilka wizyt weterynaryjnych , które kosztują dużo.To nie świnka morska.Jeśli w jego zachowaniu nic nie zmieniło się na lepsze, to proponuję przyjrzeć się temu drugiemu.Nie dajmy się zwariować i zważmy , jakie mamy realne możliwości utrzymania i wyadoptowania Lincolna.
Zuzlikowa, obiecuję, że przyjrzę im się długo i dokładnie.Zdam relację wieczorem.[/QUOTE]
a ja bym go nie przekreslala, bo tak naprawde co mozemy powiedziec o psie, ktory zostal zlapany w maksymalnym stresie, potem wrzucony do boksu i od tej pory nikt go nawet nie dotknal...tylko jak zwykle wszystko rozbija sie o pieniadze...a z drugiej strony zawsze jak trzeba wybierac pomaga sie temu psu bardziej potrzebujacemu, temu, ktory ma mniejsze szanse na adopcje, wiec chyba tak nie do konca chodzi tylko o jego wyglad, ale o to, ze wlasnie on bez pomocy nie ma szans

Posted

A tutaj to już są dwie opcje ; jedna z nich to wyciąganie psa za wszelką cenę, który nie ma szans i subiektywnie określonego jako "pies bardziej potrzebujący".
I paradoksalnie ... ratując tego "bardziej potrzebującego", nie zwracamy uwagi na te, które łatwo wyadoptować, które sobie radzą ... i nikt nie zauważa, że te dzielne stworzenia za chwilę stają się tymi "bardziej potrzebującymi".W rezultacie nikt nie jest wygrany.:roll:
Druga opcja jest taka: lepiej wyciągnąć te łatwe do wyciągnięcia i wyadoptowania w ilości na przykład pięciu, niż utknąć na jednym "bardziej potrzebującym".I nie ma co się oszukiwać : wszystko rozbija się o pieniądze.Nie mamy ich.I dlatego proponuję myśleć nad tym , CO MY MOŻEMY, NA CO NAS STAĆ, a później : do którego psa startujemy z tą propozycją.
Jestem za tym, aby dać szansę tym , które ją mają od początku.

Posted

[quote name='matrioszka2']A tutaj to już są dwie opcje ; jedna z nich to wyciąganie psa za wszelką cenę, który nie ma szans i subiektywnie określonego jako "pies bardziej potrzebujący".
I paradoksalnie ... ratując tego "bardziej potrzebującego", nie zwracamy uwagi na te, które łatwo wyadoptować, które sobie radzą ... i nikt nie zauważa, że te dzielne stworzenia za chwilę stają się tymi "bardziej potrzebującymi".W rezultacie nikt nie jest wygrany.:roll:
Druga opcja jest taka: lepiej wyciągnąć te łatwe do wyciągnięcia i wyadoptowania w ilości na przykład pięciu, niż utknąć na jednym "bardziej potrzebującym".I nie ma co się oszukiwać : wszystko rozbija się o pieniądze.Nie mamy ich.I dlatego proponuję myśleć nad tym , CO MY MOŻEMY, NA CO NAS STAĆ, a później : do którego psa startujemy z tą propozycją.
Jestem za tym, aby dać szansę tym , które ją mają od początku.[/QUOTE]

Tak, mamy dwie strategie postępowania...
1.bardziej potrzebujący pomocy
2.Łatwiej wyadoptowalne

Wszystko rozbija się o pieniądze...
Tylko jak do tego mają się psy stare i ciężko chore, poranione?...i dlaczego przyjmujemy strategie zaleznie od psa?...nie od pieniędzy!

Wystarczy spojrzeć na wątki gdzie psy nie rokujące większych nadziei, psy walczące o życie, psy ciężko poranione przez człowieka maja aż nadmiar pieniędzy!
Dlaczego ciężko poranione psy...psychicznie poranione poranione przez człowieka psy walczące w swoim mniemaniu o życie,mają być potraktowane inaczej?...bo ich ran i choroby nie widać?...bo walczą inaczej- walczą realnie z tym co w ich mniemaniu im zagraża?

Dlaczego stosujemy tu inne kryteria?

Patrzę bardzo realnie na sytuację obydwu bernardynów...i wiem jedno,że stres i trauma jakim poddane zostały te dwa psy, wywołały u nich różne reakcje...obydwa są w depresji,lecz obydwa reagują inaczej i teraz należałoby sobie zadać pytanie,który z nich jest silniejszy psychicznie i ma realną szansę szybko z traumą sobie poradzić? Na to pytanie nie możemy odpowiedzieć jednoznacznie w warunkach schroniskowych, bo ani walka jednego,ani bezwolna obojętność drugiego nie muszą być właściwymi zachowaniami tych psów- są jedynie odpowiedzią na warunki w jakich zostały złapane i umieszczone.Tak więc trudno jest powiedzieć,który z nich może być łatwiej wyadoptowalny.
[B]Należałoby sobie także zadać pytanie, który z nich dostał realną pomoc w schronisku...który ma szansę ją dostać- spokojny głos, spacer, dotyk, kontakt z człowiekiem...[/B]
i to chyba będzie decydujący dla mnie argument...i nie opierający się na emocjach,lecz zimnej kalkulacji- nie wiedząc nic o obu psach,bo nie przyjmuję do wiadomości by zachowanie bernardyna zamkniętego w klatce,bez realnego kontaktu z człowiekiem było zachowaniem własciwym jego charakterowi...a więc przyjmując,że nie wiem nic o psach, wiem jednak,że realnie pomoc może dostać tylko bernardyn spokojny i dający do siebie podejść, ta forma depresji jest jeszcze akceptowana i działająca na nasze emocje...
ten drugi w schronisku już na wejściu jest już skazany i choć wiemy co jest przyczyną tego stanu i tego zachowania i on działa na nasze emocje,ale w sposób odmienny niż ten w bezwolnej depresji.
[B]Tak więc wole dać szansę temu psu,którego zachowanie ma możliwość zmienić się jedynie poza schroniskiem.[/B]I nie będę tu pisała o igłach,nie będę melodramatyzować, bo nie jest to potrzebne...pozostawienie tego psa w schronisku jest skazaniem go bez dania mu szansy...

Jestem za tym by dać szansę temu,który bez nas jej nie będzie miał...on już na wejściu do schroniska jej nie miał- jego ran i choroby nie widać.

[B]Kłaniam się w imieniu- Bazylka, Nadi, Frania, Mili,Milusia,Agatki...to tylko część z tych agresywnych,które dostały szansę wbrew zachowaniu w schronisku...[/B]

[B]Ale też mając pełną świadomość,że rany mogą być bardzo głębokie i nieodwracalne...jestem za tym by ograniczyć czas oczekiwania na zmiany w zachowaniu...[/B]dlatego określiłam czas 2 miesięcy.

Posted

[SIZE=4][COLOR=Red][B]FINANSE LINCOLNA:[/B][/COLOR][/SIZE]

[SIZE=3][B]10.09.2010 - bico - 30 zł
10.09.2010 - Aldrumka - 30 zł
10.09.2010 - tula - 15 zł
10.09.2010 - Macia - 60 zł
10.09.2010 - Paulinken - 30 zł

[COLOR=Red][SIZE=4]RAZEM - 165 zł
[/SIZE]
[COLOR=DarkGreen]Z całego serca dziękujemy wszystkim darczyńcom ze nawet najmniejszy datek, dobre pomysły i obecność!!:Rose:[/COLOR]
[/COLOR][/B][/SIZE]

Posted

[quote name='bico'][SIZE=4][COLOR=Red][B]FINANSE LINCOLNA:[/B][/COLOR][/SIZE]

[SIZE=3][B]10.09.2010 - bico - 30 zł
10.09.2010 - Aldrumka - 30 zł
10.09.2010 - tula - 15 zł
10.09.2010 - Macia - 60 zł
10.09.2010 - Paulinken - 30 zł

[COLOR=Red][SIZE=4]RAZEM - 165 zł
[/SIZE]
[COLOR=DarkGreen]Z całego serca dziękujemy wszystkim darczyńcom ze nawet najmniejszy datek, dobre pomysły i obecność!!:Rose:[/COLOR]
[/COLOR][/B][/SIZE][/QUOTE]

Przeklejam na początek...dziękuję bico!

Posted

[quote name='matrioszka2']
[B]Jestem za tym, aby dać szansę tym , które ją mają od początku.[/B][/QUOTE]

A wg. Ciebie Lincoln miał szansę od początku...?? :roll:
Bo wg. mnie, to on już [SIZE=4][COLOR=Red]od początku[/COLOR][/SIZE] był i ponownie jest teraz[SIZE=5][COLOR=Red] SKAZANY,[/COLOR][/SIZE] przez ludzi w schronie i prawie wszystkich tutaj...:shake:

Posted

[quote name='zuzlikowa']Pokaż się...może nowe zdjęcia pokazałyby też i zachowanie Lincolna...czekam na sprawozdanie ze schroniska matrioszki2...[/QUOTE]
No cóż ... Nie rzucał się na kraty ...Leżał na budzie i szczekał.A potem zrobiłam tak, jak pisałaś ... I szczekał. Jakimś potworem potworzastym nie był. Grzesio, który się nim opiekuje mówił, że ma stracha ... cały czas po wejściu do boksu go obserwuje i zachowuje czujność, bo było już tak, że Lincoln rzucił się na niego.Kierownik też nie zmienił zdania o psie.

[url]http://img338.imageshack.us/i/mov05565.mp4/[/url]

[url]http://img408.imageshack.us/i/mov05564.mp4/[/url]

[url]http://img256.imageshack.us/i/mov05565.mp4/[/url]

Posted

[quote name='matrioszka2']No cóż ... Nie rzucał się na kraty ...Leżał na budzie i szczekał.A potem zrobiłam tak, jak pisałaś ... I szczekał. Jakimś potworem potworzastym nie był. Grzesio, który się nim opiekuje mówił, że ma stracha ... cały czas po wejściu do boksu go obserwuje i zachowuje czujność, bo było już tak, że Lincoln rzucił się na niego.Kierownik też nie zmienił zdania o psie.

[url]http://img338.imageshack.us/i/mov05565.mp4/[/url]

[url]http://img408.imageshack.us/i/mov05564.mp4/[/url]

[url]http://img256.imageshack.us/i/mov05565.mp4/[/url][/QUOTE]

Dzięki matrioszko...za sprawdzenie i filmik...nie wiem jak Wy go odbierzecie,ale mnie bardzo uspokoił...

Hahaha...zobaczcie na tę beniastą minę- podniesiona głowa, spojrzenie po nosie,uszy do tyłu...absolutnie straszący benek...typowe zachowanie,bez wyraźnego amoku i nadpobudliwości...to Milek się rzucił na kraty jak po niego przyjechałam i stanęłam przy kojcu(4x5m...tak w przybliżeniu,ale widać to na zdjęciach Milka jak wielki miał kojec...w przeciwieństwie do Lincolna...1,2 x 1,5m?...większy?...ale chyba niewiele większy)...a jak Melunia mnie potraktowała...hahaha

Obejrzyjcie filmik...ten drań leniwie straszy...świadom braku bezpośredniego zagrożenia...dobrze oceniał sytuację, więc nie musiał się rzucać...

Posted

Lincoln na ten moment wyznaczył granicę,za którą czuje się bezpieczny i nie pozwala jej przekroczyć...ale nie szaleje,nie rzuca się w amoku...[B]obserwuje otoczenie i realnie ocenia sytuację nie dopuszczając do bezpośredniego kontaktu i nie reagując przesadnie do sytuacji...[/B]wprost przeciwnie- od niechcenia przyłączył się do harmidru,który panuje wokół...
Czy zadziałał tu ten, który go wychowywał,czy też bezdomność i spotkani po drodze ludzie, jedno jest pewne- nauczyli go by nie pozwalał ludziom do siebie za blisko podchodzić,bo tylko wtedy jest bezpieczny...i Lincoln tak dokładnie robi.A schronisko i tak mały kojec nie jest miejscem,gdzie może nauczyć się innego spojrzenia na kontakt z człowiekiem.

Posted

...Lincoln leży na budzie, poszczekuje ostrzegawczo i generalnie olewa filmujących...

Po wcześniejszych opisach spodziewałam się istnego ataku szału w wykonaniu tego psa i rzucania na kraty w morderczych zamiarach...

Muzzy robił Lincolnowi fotki? Podchodził do boksu? Kucał w pewnej odległości? Jeśli tak, to czy Lincoln zachowywal się tak jak na filmikach widać czy może zachowywał się inaczej..?

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...