Jump to content
Dogomania

Pamiętasz była jesień


Oscar Patric

Recommended Posts

Dzisiaj pod czas spacerku Syno przeciągnoł mamę 7 m na ulicy aby dorwać Onka,ma szczęście dzięki właścicielowi Onka nic się nie stało,a mówiłam mamuni,że głupek musi chodzić na kolczatce,inaczej takie cyrki będą.Mama na całą lewą stronę po odzieraną,dobrze że to nie była główna ulica,aż strach pomyśleć co by się mogło stać.

Parę fotek niedobrasa

[URL=http://s1120.photobucket.com/user/unikatowydiament/media/DSC_0029_zps8d750331.jpg.html][IMG]http://i1120.photobucket.com/albums/l491/unikatowydiament/DSC_0029_zps8d750331.jpg[/IMG][/URL]
[URL=http://s1120.photobucket.com/user/unikatowydiament/media/DSC_0028_zps128b1507.jpg.html][IMG]http://i1120.photobucket.com/albums/l491/unikatowydiament/DSC_0028_zps128b1507.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://s1120.photobucket.com/user/unikatowydiament/media/DSC_0027_zps8df4b4a6.jpg.html][IMG]http://i1120.photobucket.com/albums/l491/unikatowydiament/DSC_0027_zps8df4b4a6.jpg[/IMG][/URL]
[URL=http://s1120.photobucket.com/user/unikatowydiament/media/DSC_0026_zpsaf45ca33.jpg.html][IMG]http://i1120.photobucket.com/albums/l491/unikatowydiament/DSC_0026_zpsaf45ca33.jpg[/IMG][/URL]
[URL=http://s1120.photobucket.com/user/unikatowydiament/media/DSC_0025_zpse84022a9.jpg.html][IMG]http://i1120.photobucket.com/albums/l491/unikatowydiament/DSC_0025_zpse84022a9.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

Nie zazdroszczę sytuacji.

Dla mnie trzy rodzaje obroży na raz to też trochę za dużo. Jeszcze zrozumiem obrożę + kolczatkę, ale trzy? Jednak to Twój pies, Twoja decyzja :)

Mam nadzieję, że taka sytuacja już więcej Wam się nie przytrafi.

Link to comment
Share on other sites

Tylko, że kolczatka akurat nie służy do nauki chodzenia na smyczy, może nawet dawać odwrotny efekt ;) Lepiej zainwestować w obrożę uzdową (halti) lub po prostu nauczyć psiaka chodzenia na luźnej smyczy (w książce "Aria, równaj" Jacka Gałuszki są opisane fajne metody) :) Jeszcze rok temu moja Majkelina, niby mały pies, a na spacerach odrywała mi rękę, ale wystarczyło 1,5 tygodnia pracy wg. metod Gałuszki i pies chodzi ładnie na luźnej smyczy oraz nie ciągnie do innych psów :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='334maja']Tylko, że kolczatka akurat nie służy do nauki chodzenia na smyczy, może nawet dawać odwrotny efekt ;) Lepiej zainwestować w obrożę uzdową (halti) lub po prostu nauczyć psiaka chodzenia na luźnej smyczy (w książce "Aria, równaj" Jacka Gałuszki są opisane fajne metody) :) Jeszcze rok temu moja Majkelina, niby mały pies, a na spacerach odrywała mi rękę, ale wystarczyło 1,5 tygodnia pracy wg. metod Gałuszki i pies chodzi ładnie na luźnej smyczy oraz nie ciągnie do innych psów :)[/QUOTE]

Oscar potrafi bezbłędnie chodzić i na smyczy i bez,On bardzo ciągnie i się wścieka do psów,w tedy ciężko go utrzymać.Już było z Nim lepiej,mamy parę sukcesów na swoi kącie,nie wiem co się wczoraj stało,Synek po prostu pociąnoł mamę,jak by Ona nic nie ważyła.
Cały czas z Nim pracujemy,zawsze jesteśmy spokojni,nie krzyczymy,staramy się go nagradzać.Dużo biega,pływa,bawi się oponką,piłką,aby był jak najczęściej zmęczony na maxa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='334maja']A ogólnie z psami też się nie potrafi dogadać czy reaguje tak tylko na spacerach? ;)[/QUOTE]
Jak do tond udało Nam się wypracować tolerancję,a nawet lubienie do samca Naszych sąsiadów Skipiego,Synek ostatnio nawet do zabawy go zachęcał,a co tyczy się innych psów i zwierząt likwidacja:angryy:(przestał polować na gołębie i dwa koty Naszej sąsiadki),nawet większa niż kiedyś.

Link to comment
Share on other sites

A ja odradzam halti.


Myślę, że Aga wie co robi, jej metody dają efekt, dają sukcesy i naprawdę ma dość ciężki przypadek ;). Odkorzenić takie coś (a jeszcze u asta!) jest naprawdę dość... kłopotliwe (napisałam to oczywiście dość żartobliwie, bo kłopotliwe to mało powiedziane) i naprawdę podziwiam, że powoli, powoli idą z tym do przodu. Brawa dla Agi i Oscarka :)

A p. Jacek Gałuszka... cóż... znam lepszych szkoleniowców :). Jego rady są może i fajne, o ile się je podpasuje do konkretnego przypadku, ale ślepo bym nie brnęła w jego metody. Choć nie powiem, jak je zmodyfikowałam to dawały nawet fajne rezultaty. Jednak jak z każdymi metodami trzeba podejść z dystansem;).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ty$ka']A ja odradzam halti.


Myślę, że Aga wie co robi, jej metody dają efekt, dają sukcesy i naprawdę ma dość ciężki przypadek ;). Odkorzenić takie coś (a jeszcze u asta!) jest naprawdę dość... kłopotliwe (napisałam to oczywiście dość żartobliwie, bo kłopotliwe to mało powiedziane) i naprawdę podziwiam, że powoli, powoli idą z tym do przodu. Brawa dla Agi i Oscarka :)

A p. Jacek Gałuszka... cóż... znam lepszych szkoleniowców :). Jego rady są może i fajne, o ile się je podpasuje do konkretnego przypadku, ale ślepo bym nie brnęła w jego metody. Choć nie powiem, jak je zmodyfikowałam to dawały nawet fajne rezultaty. Jednak jak z każdymi metodami trzeba podejść z dystansem;).[/QUOTE]
Każdy ma własne poglądy i własne zdanie ;) Mimo wszystko jestem wielką przeciwniczką kolczatek (jako narzędzia do nauki chodzenia na smyczy, bo ona zupełnie do tego nie służy) i większości metod Millana (nie wszystkich, ale większości; prawda jest też tak, że wiele osób źle wykorzystuje jego metody i w ten sposób wyrządza psu krzywdę) ;) Nie to, że uważam, że wszystko można załatwić za pomocą klikera i smakołyków, bo nie. Każdy pies jest inny i każdy wymaga indywidualnych metod. Co u jednego psa może przynieść efekty, u drugiego może się kompletnie nie sprawdzić. Dla mnie logiczne jest, że metodę trzeba dopasować do własnego psa ;)
Ast astem, ale wszystko jest możliwe jeśli się tylko chce ;)
Moja suka aniołkiem nie jest, z niektórymi psami kompletnie nie umie się dogadać. W jej przypadku Millanowe metody kompletnie by się nie sprawdziły, jedynie tylko by zwiększyły agresję. Dopiero metoda BAT przyniosła rezultaty i teraz psica może iść obok KAŻDEGO psa, leżeć koło niego itp. Co prawda jeżeli jest zbyt dla niej natarczywy lub poczuje się zazdrosna nadal zdarza jej się obszczekać psa, ale na tym koniec ;)

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze mnie tak dzisiaj olśniło, że może takie zachowanie jest spowodowane kolczatką? ;) Pies kojarzy widok innego psa z bólem, dlatego reaguje w taki sposób.

Jeszcze co do halti. Jeżeli ogólnie pies ładnie chodzi na smyczy i tylko ciągnie kiedy zauważy innego psa to się zgodzę - lepiej nie używać, bo pies może zrobić sobie krzywdę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='334maja']Każdy ma własne poglądy i własne zdanie ;) Mimo wszystko jestem wielką przeciwniczką kolczatek (jako narzędzia do nauki chodzenia na smyczy, bo ona zupełnie do tego nie służy) i większości metod Millana (nie wszystkich, ale większości; prawda jest też tak, że wiele osób źle wykorzystuje jego metody i w ten sposób wyrządza psu krzywdę) ;) Nie to, że uważam, że wszystko można załatwić za pomocą klikera i smakołyków, bo nie. Każdy pies jest inny i każdy wymaga indywidualnych metod. Co u jednego psa może przynieść efekty, u drugiego może się kompletnie nie sprawdzić. Dla mnie logiczne jest, że metodę trzeba dopasować do własnego psa ;)
Ast astem, ale wszystko jest możliwe jeśli się tylko chce ;)
Moja suka aniołkiem nie jest, z niektórymi psami kompletnie nie umie się dogadać. W jej przypadku Millanowe metody kompletnie by się nie sprawdziły, jedynie tylko by zwiększyły agresję. Dopiero metoda BAT przyniosła rezultaty i teraz psica może iść obok KAŻDEGO psa, leżeć koło niego itp. Co prawda jeżeli jest zbyt dla niej natarczywy lub poczuje się zazdrosna nadal zdarza jej się obszczekać psa, ale na tym koniec ;)[/QUOTE]

Faktycznie kolczatka jako narzędzie do nauki chodzenia na smyczy jest zła, ale jako narzędzie WYKORZENIAJĄCA złe nawyki już jak najbardziej ;). I uważam, że o wiele skuteczniejsza i lepsza niż halti, oczywiście mówię tu o [U]prawidłowo[/U] użytych kolcach. Co do Millana... jego metody faktycznie wzbudzają kontrowersje i sama jak słyszę, że ktoś chce naśladować Millana to mi się włos na głowie jeży, ale wbrew pozorom gość naprawdę wie, co robi, ma odpowiednie podejście i wyczucie, dlatego całkowicie go nie przekreślam. Dygam się natomiast, gdy ktoś chce go naśladować. Bo to, co ten gość 4robi jest naprawdę mega, ale mega też niebezpieczne, większość osób nie umie odpowiednio czytać jego przekazów, czytać psów i dopasowywać metod, a z tego powstaje już bomba atomowa katastrofalna w skutkach dla psa. Uielbiam obserwać Millana i czytać jego książki, ale jako ciekawostkę, jako próbę poznania doświadczeń innych, nie brnę ślepo w żadną metodę, zresztą wszystkie dla mnie metody są bez sensu, jeśli ktoś korzysta z nich ślepo, bez dopasowywania do własnego psa.
Fakt, ale zauważ, że jednak jest różnica pomiędzy psem bojowym, który zawsze był nakierowywany na agresję do pobratymców a spanielkiem, który miał być posłuszny wobec człowieka, milusi do innych zwierząt, nawet wobec zastrzelonych przez myśliwego (a nie upolowanych przez siebie!) zwierząt musiał mieć zachowany miękki pysk. Dla mnie jest więc śmieszne, gdy ktoś mówi, że agresja asta a np. dajmy na to spaniela jest taka sama, że to bez różnicy. Bo różnica jest, inaczej nie powstałoby tyle różnych ras. ;) I dlatego wykorzenienie u asta jest o wiele trudniejsze, nie mówię, że niemożliwe do zrealizowania, ale jednak jest - nie oszukujmy się - trudniejsze niż w przypadku tego przysłowiowego spaniela.
I tutaj też moglibyśmy się licytować jakie metody u nas zadziałały, bo mój też wykazywał agresję wobec psów, suk, ludzi, ale one miały inne podłoże niż u Oscara. Poza tym, no kurcze no... każdy pies jest inny, mój w przeciwieństwie do Oscara jest psem miękkim, więc wiadome jest, że same kolce by nie pomogły. Dopiero odpowiednie operowanie głosem, mimiką, metod pozytywnym i kolców właśnie dało mi zadowalający efekt. Jednak nie mówię, że u Ciebie metoda zastosowana na moim psie dałaby ten sam efekt lub czy w ogóle dała... zresztą to nie miejsce na ten temat... Bo naprawdę każdy pies jest inny i jeśli ktoś myśli, że jest najmądrzejszy, wie w jakiejś dziedzinie najwięcej, bo miał taki sam problem ze swoim psem, to się grubo myli... Takie osoby zapraszam na wolontariat do schroniska czy pracę z psimi bezdomnymi zaprzęgowcami - jestem pewna, że tam nabiorą pokory i nauczą się nie iść po schematach ("jak na mojego zadziałały kolce, to temu też strzelę z kolców", "jak na moim zadziałało wpychanie smaczków w stresie, to temu też wepchnę"). I nie piszę tu akurat do Ciebie, ale ogółem, bo obserwuję coraz częściej takie zachowanie i po prostu mam ochotę tę osobę wyśmiać w twarz.

I żeby nie było - nie mam na celu kogoś zmuszać do tego, by zmienił zdanie na moje (każdy swoje racje ma, jak to mówią jest Twoja prawda, moja prawda i g.... prawda ;) ), tylko po prostu dawanie rad jakikolwiek skoro nie znamy sytuacji, psa i masy innych rzeczy to jest tak naprawdę wróżenie z fusów. Wróżenie, które może psu zaszkodzić, jeśli ktoś ślepo za nimi podąży. Wiem, że każdy chce pomóc i sama czasem łapię się na tym, że piszę "a u mnie było tak i tak, zrobiłam to i to, więc teraz jest tak i tak", za to więc przepraszam, ale próbuję to u siebie wygasić i nie dawać rad. Zresztą mam nadzieję, że Aga na tyle zna swojego psa, że nie będzie ślepo próbowała każdej metody, bo tu nie o to chodzi ;)

Jednak nie wiem czemu ta rozmowa się rozwinęła, ze swojej strony szczerze przepraszam za OT (jeśli chce ktoś to ciągnąć to zapraszam na PW).

Czekam na relacje z życia Oscarka :)

Link to comment
Share on other sites

Obroża elektryczna,zaciskowa,pół zaciskowa i kantarek a pewno odpadają,Oscar ma nową kolczatkę,którą ma założoną za raz za uszami,do korektowania. Wiem,że Ona mu dobrze służy,już nie raz Synek był na niej prowadzany,zdjęłam mu ją,dlatego że były już efekty pracy.Teraz zaś ją nosi dla przypomnienia,zaś jak będą efekty zdejmę mu ją.Planuję mu zaś na urodzinki kupić szelki.

Link to comment
Share on other sites

A nie macie jakiegoś dobrego szkoleniowca żeby wam pomógł?
Bo wydaje mi się że wszystko można psu założyć i to nawet naraz 100 obroży, kolczatek, dławików, elektryków, szelek niewiadomo z czym, ale niczym psa się nie skoryguje lepiej jak swoją konsekwencją. Dawniej też wydawało mi się że jak założę agresorowi kolczatkę to jestem mistrzem panowania nad nim, ale dopiero moj poprzedni pies mnie oświecił że może mu krew z szyi tryskać ciurkiem a on będzie walczył ile mu sił starczy... Rzecz jasna nam tak tą kolczatkę wszyscy polecali żeśmy twardo z nią chodzili,co dało tragiczne efekty...
Od tego czasu jestem wielkim przeciwnikiem kolczatek i obserwuję że psom faktycznie w większości przypadków potrzebna jest "metoda" a nie "środki".

A czemu nie polecacie kantara? Wydaje mi się że to całkiem dobry wynalazek o ile się go dobrze zastosuje. Od razu ma się pyszczek pod kontrolą, a i psa cały czas nie spina, nie kłuje, nie boli, nie pobudza.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...