panienkabubu Posted July 13, 2010 Author Posted July 13, 2010 Bardzo długo by pisać, bo już od kwietnia są problemy.. Zaczęło się od nużeńcy, wyniszczenia organizmu, schudnięcia, teraz się czymś podtruł, wymiotował wczoraj, jest na kroplówkach, kręci mu się w głowie i czasem upada, wczoraj zemdlał trzy razy.. Nie jest ciekawie, ale mimo wszystko jest silny i dzisiaj nad ranem jak zapytałam go czy ma siłę walczyć, czy chce wygrać z tą chorobą, czy się nie podda i czy wydobrzeje, to podał mi łapę, co kosztowało go bardzo duży wysiłek, bo nad ranem nawet oczu nie potrafił otworzyć i podnieść głowy. Wygląda koszmarnie, ale trzyma się na tych swoich chudych nóżkach, także jesteśmy dobrej myśli. Na pewno się nie poddamy, bo to byłoby nie w naszym stylu. Quote
Doginka Posted July 13, 2010 Posted July 13, 2010 Kasiu, z całych sił zaciskam kciuki za Beniutka i modlę się do Św. Franciszka o zdrówko dla psinki:modla: Quote
malawaszka Posted July 13, 2010 Posted July 13, 2010 Jejku ale co mu jest????? Beniutku WALCZ kochany!!!!! To od ciebie się zaczęła beniowa miłość Kasi - nie możesz się poddać!!!!!! :kciuki: Quote
panienkabubu Posted July 13, 2010 Author Posted July 13, 2010 [quote name='malawaszka']Jejku ale co mu jest????? Beniutku WALCZ kochany!!!!! To od ciebie się zaczęła beniowa miłość Kasi - nie możesz się poddać!!!!!! :kciuki:[/QUOTE] Monika popłakałam się jak to przeczytałam!!!! Dokładnie tak......... Od Beniutka się wszystko zaczęło i serce mi się kraje, jak patrzę na niego, jaki on słaby, jak mu się w głowie kręci i jak stąpa po ziemi tymi chudziutkimi łapkami. Obecnie przeżywa stan po rozstrojeniu żołądka + ropne wycieki z oczków. Wcześniej walczyliśmy z nużeńcami na przednich partiach ciała, w czwartek wieczorem byliśmy u weterynarze, nie znaleźliśmy już nic pod mikroskopem, dostał ostatnie antybiotyki, już mieliśmy kończyć leczenie po 2 miesiącach walki, już widać było happy end... Aż tu nagle w poniedziałek rano Ben bardzo dużo chciał pić i jak tylko wypił - momentalnie zwracał pod takim ciśnieniem, że aż go wyginało :-( Prędko do weta, żeby się nie odwodnił, dostał leki, nie pytajcie jakie, bo w tym stresie i pędzie zapomniałam o wszystkim (łącznie ze stanikiem hehe). Najgorsze było jak wyszedł z domu o 11 w południe, bo chciałam, żeby się wysikał, a on po prostu zemdlał, padł na ziemię, walnął łbem o beton, myślałam, że to już koniec... Jest na kroplówkach, pije wodę, nie jadł nic od poniedziałku rana, ale też nie chce jeść, próbuję, ale jeszcze za wcześnie. Wodę muszę mu dozować, bo niestety gdyby na pusty żołądek, zwłaszcza podrażniony, wychlał całą miskę, skończyłoby się jak w poniedziałek. No i tak, maleńkimi kroczkami, ale do przodu. Dzisiaj przestało mu się kręcić w głowie, zaczął chodzić po prostej, a nie slalomem. Ale przy większym wysiłku, mam na myśli, zbyt długi spacer (a tutaj w grę wchodzi tylko obejście mojego domu wkoło) kończy się tym, że pada na ziemię ze zmęczenia i nie daje rady dalej iść. Ale jest dzielny. Dzisiaj nad ranem miałam chwilę zwątpienia, zapytałam tatę czy powinnismy rozpatrzyć czy nie będzie lepiej jeśli go uśpimy, bo widziałam, że się męczy, pognałam do niego ze łzami w oczach, on leżał, nie próbował wstać, uklękłam przy nim i ze łzami zapytałam "Benio czy Ty masz siłę, czy Ty chcesz walczyć, czy dasz radę wygrać i tym razem?". A on podał mi łapę i chrząknął jakby chciał powiedzieć "eee no laska, ja bym nie dał rady?". I musiał mieć rację, bo dzisiaj wieczorem już sobie truchtał, ale tylko trzy kroczki, bo upał jest taki, że też nie biorę go często na dwór. Sika jak panienka, nie ma siły podnieść nóżki, ale widać postępy, oczka mu przemywam, ropy jakby coraz mniej, najważniejsze, że ma chęć walki, że się nie poddaje. Mój tata dzisiaj z nim przeprowadził męską rozmowę, to Benowicz aż uszy podniósł i aż wstał, lekko się zachwiał, ale podszedł do taty siedzącego na ławce przed domem, walnął mu łeb na kolana i mówi "GŁASZCZ". Także Ben stracha nam napędza co po chwilę, ale walczy. I na pewno się nie podda. Nie mój Beniutek. Czy macie jakieś pomysły, co można mu podać jako pierwszy posiłek? Dzisiaj ugotowałam mu rosołek chudy, dodałam troszkę ryżu, i zmiksowanego kurczaka ugotowanego, ale za cholerę nie chciał zjeść. Jakieś inne pomysły? Żeby w końcu jego żołądek zaczął pracować i żeby go trochę wzmocniło, nie tylko te leki, leki i kroplówki... Quote
malawaszka Posted July 13, 2010 Posted July 13, 2010 no to teraz i ja się popłakałam :calus: ja bym spróbowała saszetki royala dla rekonwalescentów, czy puszeczki takie są też - to jest mega delikatne, ale bardzo odzywcze i smaczne - takie właśnie na pobudzenie żołądka, na początek a potem tak jak robisz - ryż z mięskiem Quote
panienkabubu Posted July 13, 2010 Author Posted July 13, 2010 Beniowatość nie wygląda zbyt rewelacyjnie, w dodatku po lewej widać seksowny tyłeczek Nufki, która ciągle jest przy Benie i dba o niego, z tyłu zaś rewelacyjnie czyste ściany :evil_lol: nie ma to jak trzymać brudaski w domku, ale to ich pokój, to niech sobie tam nawet mozaiki robią na ścianach :evil_lol: No, ale.. Benowy pod kroplówką, trochę jeszcze zmęczony (bo to było dzisiaj rano po wizycie u weterynarza, która bardzo go przemęczyła), przymulony, ale niestety, tak teraz wygląda... Ale walczymy.. [img]http://img338.imageshack.us/img338/1912/benbr.jpg[/img] Quote
panienkabubu Posted July 13, 2010 Author Posted July 13, 2010 [quote name='malawaszka']no to teraz i ja się popłakałam :calus: ja bym spróbowała saszetki royala dla rekonwalescentów, czy puszeczki takie są też - to jest mega delikatne, ale bardzo odzywcze i smaczne - takie właśnie na pobudzenie żołądka, na początek a potem tak jak robisz - ryż z mięskiem[/QUOTE] Monika dzisiaj dostał taką saszetkę, ale tylko jedną, bo brakło u nas w sklepiku u weterynarza, będą jutro to dokupię. Wypił, bardzo mu smakowało, tylko zapomniałam zapytać - to się rozpuszcza w zimnej wodzie, czy w gorącej i trzeba wystudzić? Na razie na miskę z ryżem i mięsem i rosołkiem ucieka, dzisiaj w południe dałam mu przez strzykawkę rosołku ciepłego, to poślinił się trochę, ale odruchu jedzeniowego nie miał. Nie protestował też, jak mu dawałam przez strzykawkę. Dostał chyba z 80ml, jak nie 100ml, mam strzykawki 20-tki, dałam mu chyba 5. Najgorsze jest to, że nie chcę przesadzić, nie chcę dać mu za dużo pić, wody, czy rosołu, żeby nie zwrócił. Nie wiem jakie ma limity. Zaczęliśmy od pół szklanki co pół godziny, obecnie dostaje już 0,8l na jedno picie co godzinę, czasem co półtorej. Kiedyś słyszałam, że pies powinien wypić 10% swojej wagi, czy to prawda? Quote
malawaszka Posted July 13, 2010 Posted July 13, 2010 nie wiem z tym 10% nic - nie słyszałam nic takiego, a zupełnie nic nie potrafię Ci poradzić jeśli chodzi o bernardyna :shake: ilości są dla mnie totalnie abstrakcyjne co do saszetek - to najlepiej letnia przegotowana woda Beniutek widać, że chorutki, ale dzielny i tak trzymać!!!! Quote
panienkabubu Posted July 13, 2010 Author Posted July 13, 2010 Przesadziłam. Za dużo napisałam. Dostaje po dwa kubki, mamy takie z Laysów hehe. A jeden kubek ma 0,33. Dostaje tak 10/11 takiego kubka, więc maksymalnie 0,6l na jedno picie. No i na razie tylko raz mu się "ulało", bo pił z ziemi, bo musiałam polecieć Nufkę łapać bo mi za kotem wyskoczyła małpa jedna i dosłownie na chwilę zostawiłam miskę na ziemi, to ten Pan wielmożny podszedł se, schylił się, napił, i nagle zrobiło się "bull" i mu się ulało ciutkę. Ale to raczej resztki nie przełkniętego, a nie odruch wymiotny, bo zaraz połknął, oblizał się i położył. Najgorsze jest to, że jego wiek jest już dość poważny (6,5 roku); do tego te straszliwe upały. Jak już się robi szarówka, tak ok. 21:30, biorę go i leży sobie na trawie, ale trawa gorąca, nagrzana po całym dniu, to zaczyna dyszeć, a też żeby dojść do domu, nie ma siły. No i zaś tak w domu go "więzić" cały czas też źle, bo musi mocz trzymać, raz tylko się zesikał pod siebie, ale to było w poniedziałek jak nie miał siły nawet głowy podnieść. Teraz już chodzi na dwór i siusia. Rety co ja to z nim mam. Całe życie nie chorował, to teraz daje mi tak w kość, że zdaje się zaraz ja rozstroju żołądka dostanę ech Quote
panienkabubu Posted July 13, 2010 Author Posted July 13, 2010 [quote name='malawaszka']nie wiem z tym 10% nic - nie słyszałam nic takiego, a zupełnie nic nie potrafię Ci poradzić jeśli chodzi o bernardyna :shake: ilości są dla mnie totalnie abstrakcyjne co do saszetek - to najlepiej letnia przegotowana woda Beniutek widać, że chorutki, ale dzielny i tak trzymać!!!![/QUOTE] No właśnie - to samo mówi mój wet - pełna abstrakcja, bo jesteśmy największymi chorowitkami w klinice ;) W każdym razie daję na oko, nie jest odwodniony, najwazniejsze, ze chce pić. Jutro dokupię te saszetki bo je jeszcze w miarę chętnie pił. I mlaskał ;P Może z jedzeniem ruszy do przodu.. Widać, widać, że chorutki, niestety schudł przeraźliwie, ale cały czas wierzę, że się pozbiera, nie no cholera! Ben by się nie pozbierał? Może jakiś inny tak, ale TEN BEN jest wyjątkowy i na pewno sobie poradzi! Quote
malawaszka Posted July 13, 2010 Posted July 13, 2010 Poradzi sobie poradzi - MUSI :kciuki: 6,5 roku to nie koniec życia bernardyna BENA!!! nie nie nie :kciuki: Quote
Doginka Posted July 13, 2010 Posted July 13, 2010 Kasiu, najważniejsze, żeby Ben zaczął jeść bez zwracania i wtedy siły zaczną wracać;-) A ja wiem od dobrego weta, ze rosołek wcale nie jest dobry dla wycieńczonego wymiotami żołądka. Najlepiej jak się ugotuje ryż na wodzie, albo kleik ryżowy będzie lepszy i oddzielnie trzeba ugotować kurczaczka - najlepiej pierś, wymieszać z kleikiem i podawać co godzinę po łyżce stołowej (1 łyżka stołowa na mini sznupa, więc na bernardyna chyba stosunkowo więcej;-)) Rosołek jest ciężkostrawny po wymiotach i długim niejedzeniu;-) Będzie dobrze - musi być:modla::thumbs: Quote
taxelina Posted July 14, 2010 Posted July 14, 2010 A czemu nie ma Bena na stronie? Tz sie wczoraj pytal jak psiak wyglada jak widzial jak odp na forum ale na stronie sa tylko dziewczyny i Norek. Ben staraj sie! dzielny jestes! Quote
panienkabubu Posted July 14, 2010 Author Posted July 14, 2010 [quote name='malawaszka']Poradzi sobie poradzi - MUSI :kciuki: 6,5 roku to nie koniec życia bernardyna BENA!!! nie nie nie :kciuki:[/QUOTE] Dokładnie też jestem takiego zdania i powtarzam mu to co po chwilę ;-) [quote name='Doginka']Kasiu, najważniejsze, żeby Ben zaczął jeść bez zwracania i wtedy siły zaczną wracać;-) A ja wiem od dobrego weta, ze rosołek wcale nie jest dobry dla wycieńczonego wymiotami żołądka. Najlepiej jak się ugotuje ryż na wodzie, albo kleik ryżowy będzie lepszy i oddzielnie trzeba ugotować kurczaczka - najlepiej pierś, wymieszać z kleikiem i podawać co godzinę po łyżce stołowej (1 łyżka stołowa na mini sznupa, więc na bernardyna chyba stosunkowo więcej;-)) Rosołek jest ciężkostrawny po wymiotach i długim niejedzeniu;-) Będzie dobrze - musi być:modla::thumbs:[/QUOTE] Taki kleik dostał wczoraj, na bezczela, robiłam mu kulki z tego i pakowałam do pyska, ale pluł tym. Może nie przyprawiłam tak, jak waćpan sobie życzył? ;) [quote name='deer_1987']A czemu nie ma Bena na stronie? Tz sie wczoraj pytal jak psiak wyglada jak widzial jak odp na forum ale na stronie sa tylko dziewczyny i Norek. Ben staraj sie! dzielny jestes![/QUOTE] Bo Benio nie należy do naszej hodowli. On jest naszym pieskiem - przytulaskiem, no i ma swoją stronę [url]www.ben.aplus.pl[/url] :) Dzisiaj rano odkryłam u Bena guza na karku odczynowego po zastrzykach i podejrzewam, że po upadkach. No jeszcze tego mu brakowało :shake: Quote
taxelina Posted July 14, 2010 Posted July 14, 2010 [quote name='panienkabubu'] Bo Benio nie należy do naszej hodowli. On jest naszym pieskiem - przytulaskiem, no i ma swoją stronę [url]www.ben.aplus.pl[/url] :) Dzisiaj rano odkryłam u Bena guza na karku odczynowego po zastrzykach i podejrzewam, że po upadkach. No jeszcze tego mu brakowało :shake:[/QUOTE] Nie wybieraja mi sie ani obrazki ani linki :( przerabialam to z krolikiem.. guzy po zastrzykach Quote
panienkabubu Posted July 14, 2010 Author Posted July 14, 2010 [quote name='deer_1987']Nie wybieraja mi sie ani obrazki ani linki :( przerabialam to z krolikiem.. guzy po zastrzykach[/QUOTE] W linkach na mojej stronie jest odnośnik do strony Benowego :) Lecę do zoologicznego i do apteki, no i spróbuję dać mu kleiku ryżowego z mięsem, może zje.......... Quote
taxelina Posted July 14, 2010 Posted July 14, 2010 [quote name='panienkabubu']W linkach na mojej stronie jest odnośnik do strony Benowego :) [/QUOTE] [url]http://benulek.glt.pl/[/url] ale niestety tez nie ma zdjec ani nie dzialaja linki :( Nie wazne kiedys przy okazji zobacze teraz ucaluj ode mnie Benka! Quote
panienkabubu Posted July 14, 2010 Author Posted July 14, 2010 [quote name='deer_1987'][url]http://benulek.glt.pl/[/url] ale niestety tez nie ma zdjec ani nie dzialaja linki :( Nie wazne kiedys przy okazji zobacze teraz ucaluj ode mnie Benka![/QUOTE] Aaaa widzisz.. Bo coś poknociłam i dałam główną z hodowlanej... Jak wrócę do domku to to poprawię, dzięki! Quote
marymek Posted July 14, 2010 Posted July 14, 2010 Dawno mnie tu nie było i nawet nie pamiętam jak tu się posty pisało, przed chwilą coś pochrzaniłam ale mam nadzieję że teraz się uda. Przyszłam tutaj poczytać o kolejnych sukcesach (których gratuluję!), a tu takie smutne wieści. Kasiu, trzymaj się i pisz co z Benem. Ben- chłopaku, nie daj się! Jesteś dzielny, jak na bernardyna przystało, wygrasz z chorobą. Jeszcze (co najmniej) kolejne 6.5 roku przed Tobą! :) Trzymam kciuki! Quote
Doginka Posted July 14, 2010 Posted July 14, 2010 Kasiu, na guzy po zastrzykach dobrze jest połozyć coś ciepłego (poduszka elektryczna lub termofor) i masażyk kilka razy dziennie;-) Jak Beniutek dziś się czuje?:hmmmm: Jest już jakaś poprawa:hmmmm: Quote
Agappe Posted July 14, 2010 Posted July 14, 2010 [quote name='malawaszka']no to teraz i ja się popłakałam :calus: [/QUOTE] i ja ... trzymamy dalej mocno kciuki, aby chłopak wyszedł z tego jak najszybciej!!!!!!! Quote
panienkabubu Posted July 15, 2010 Author Posted July 15, 2010 [quote name='deer_1987'][url]http://benulek.glt.pl/[/url] ale niestety tez nie ma zdjec ani nie dzialaja linki :( Nie wazne kiedys przy okazji zobacze teraz ucaluj ode mnie Benka![/QUOTE] deer, teraz już strona działa, zapraszam :) [quote name='marymek']Dawno mnie tu nie było i nawet nie pamiętam jak tu się posty pisało, przed chwilą coś pochrzaniłam ale mam nadzieję że teraz się uda. Przyszłam tutaj poczytać o kolejnych sukcesach (których gratuluję!), a tu takie smutne wieści. Kasiu, trzymaj się i pisz co z Benem. Ben- chłopaku, nie daj się! Jesteś dzielny, jak na bernardyna przystało, wygrasz z chorobą. Jeszcze (co najmniej) kolejne 6.5 roku przed Tobą! :) Trzymam kciuki![/QUOTE] Witaj Marysiu! Miło Cię znowu u nas gościć. Myślałam ostatnio o Tobie, co u Was? Racja, wyniki na wystawach były, są i pewnie będą. Ale jakoś ostatnio przestały cieszyć. Zaraz po powrocie z Warszawy wypiliśmy w domu szampanka z racji naszego pierwszego Interchampiona, ale nazajutrz ukazał nam się obraz Bena, który zapamiętam do końca życia bardziej niż emocje przeżywane z wygraną na wystawie. Ale rzeczywiście Benio jest dzielny. [quote name='Doginka']Kasiu, na guzy po zastrzykach dobrze jest połozyć coś ciepłego (poduszka elektryczna lub termofor) i masażyk kilka razy dziennie;-) Jak Beniutek dziś się czuje?:hmmmm: Jest już jakaś poprawa:hmmmm:[/QUOTE] Ten guz jest sporych rozmiarów, choć od wczoraj się zmniejszył. Niestety w tych anomaliach pogodowych nie mogę stosować nic gorącego, bo nie wytrzyma tego. Siedzi całymi dniami w domku, w porodówce, bo tutaj mamy najchłodniej w takie temperatury. Ktoś na francuskim forum polecił mi wiatraczki i przeciągi, ale niestety nie mogę tego zrobić, Ben dostał kataru, przesadziłam z chłodem, a też wychodzi na dwór, żeby się wysikać, zmiana temperatury przy jego stanie zdrowia i braku odporności poskutkowała kichaniem. [quote name='Agappe']i ja ... trzymamy dalej mocno kciuki, aby chłopak wyszedł z tego jak najszybciej!!!!!!![/QUOTE] Dzięki! Quote
panienkabubu Posted July 15, 2010 Author Posted July 15, 2010 Z Benem jeździmy do weterynarza codziennie praktycznie od miesiąca. Najpierw z powodu nużeńcy, których już w czwartek wieczorem nie było widać pod mikroskopem, teraz z powodu jego choroby. Wygląda na to, że to jednak jakiś roztrój żołądka. W każdym razie, w poniedziałek, kiedy stracił przytomność i był bardzo słaby, kiedy miał zawroty głowy i był całkowicie osłabiony, nużeńce pojawiły się natychmiastowo na przednich łapach, skóra była różowa jak świnka pigi i powoli zaczynały pojawiać się strupki z krwią i robalami. W przeciągu 4 godzin między pierwszym omdleniem i kroplówką u weterynarza, pochłonęły całą lewą łapę i połowę przedniej. Od wczoraj łapa jest lekko różowawa, wszystko się samoczynnie zasusza. Przestał dostawać antybiotyk przeciwzapalny i leki przeciw nużeńcom, a to jednak samo znika. Wraca do zdrowia. Jest dużo silniejszy. Wczoraj pierwszy raz od poniedziałku, kiedy do niego przyszłam to nie spał, tylko leżał sobie jak gość z podniesioną głową i czekał. Jak mnie zobaczył to ogon mu zamerdał i zaraz wstał i nie musiał się zatrzymywać, żeby zatrzymać zawroty głowy, po prostu ich nie miał. Leżeliśmy cały dzień na trawie pod jabłonką u nas na działce, a on cały czas domagał się, żeby go głaskać. Nie ma już ropy w oczach, wczoraj jak wróciliśmy od weterynarza dostał od mojej babci bułę z pasztetem, coś co uwielbia niesamowicie, a zaryzykowałam mu to dać, bo kleiku jeść nie chciał sam. I to był strzał w dziesiątkę, bo zjadł ze smakiem, no i pobudziło to żołądek do pracy do tego stopnia, że wieczorem zjadł kleik sam z siebie, nie musiałam mu przymuszać. Pije mniej, ale dostaje elektrolity z Royala, super mu smakują. Przyglądałam mu się wczoraj i jak tak leżeliśmy pod jabłonką to zobaczyłam coś w jego oczach.. Takiego małego diabełka, który mówi sobie teraz: "widzisz, teraz musisz mi służyć, podstawiać jedzenie pod nos, wodę pod nos, wychodzić ze mną na smyczy, głaskać mnie, dbać o mnie, a jak stwierdzę, że 'skaczesz' wokół mnie za mało, to udam, że mdleję (charakterystycznie łeb układa wtedy) i zaraz bardziej się postarasz". I cholera, ma rację! Bo wczoraj np. spieszyłam się do domu z przyczyn fizjologicznych hehe i mówię "chodź, chodź ciutkę szybciej bo widzę, że masz siłę, proszę, sikaj szybciej, bo zaraz ja zrobię kałużę hehe", a ten jak na złość, położył się, zrobił taką swoją charakterystyczną minę, jak ja to nazywam "plemnika", uszy po sobie, opadnięte powieki i nos do góry, zaczął merdać ogonem i za cholerę nie mogłam go zmusić, żeby wstał. Jak już byłam w rozpaczy (ze swojego powodu) to on wielmożny waćpan wstał i potruchtał do domu. No nie zamordować takiego :D Bynajmniej zaczął pyskować. Miałczy w aucie. Cieszy się. Je. Mniej pije. Nie wymiotuje, jeszcze nie robił kupy. Zaczął podnosić nogę do sikania. Co oznacza tylko jedno: ZDROWIEJE :-) Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.