Jump to content
Dogomania

Lodz Schronisko -Kto tam pomaga?


maciejka

Recommended Posts

[quote name='Magija']mam już info na temat wolontariuszy
zgloszenia do p. Wlodarczyk. tel do schroniska 656-78-42. TYLKO pelnoletnie osoby[/quote]
No i ja juz odpadam bo nie jestem pelnoletnia :shake:

Ale sa dwie chetne pelnoletnie :happy1: Moze jeszcze Ktos dolaczy ?
Czy tylko dwie chetne osoby z Lodzi na tym forum sa !
Trzeba zebrac sie wieksza grupa byloby razniej niee?
:bigcool:
Musza w Lodzi przyjac wolontariuszy.Inaczej trzeba rozmueic ,ze nie robia tam dobrych rzeczy.I chca cos ukryc.ALe swiat ale ludzie... :saeek: :stupid:
Mozna zrobicc liste chcetnych ktore chca pomagaz w LODZI
Wpisujcie sie !

Link to comment
Share on other sites

[quote name='teqquila']no ja jestem chcetna i napewno bym chciala pomagac psiakom!!mam jeszcze takie pytanko czy w lodzi jest jakies prywatne schronisko oprocz tego na marmurowej??bo ja gdzies slyszalam ze jest !![/quote]
Ja rowniez jestem chetna!
[b]teqquila[/b]- W Lodzi jest prywatne schronisko Oto strona :
Lodzkiego towarzystwa Opieki nad zwierzetami
[url]http://www.ltoz.one.pl/[/url]

Link to comment
Share on other sites

[url]http://www.ltoz.one.pl/[/url]

„Przytulisko” istnieje przy „Hotelu dla Zwierząt i Ptactwa Domowego”
przy ul. Kosodrzewiny 56 w Łodzi.
Zarówno Hotel jak i Przytulisko powstało w 2000r i są prowadzone przez Pana Longina Siemińskiego i całą jego rodzinę.
Longin Siemiński od ponad 30lat zajmuje się zwierzętami.
W swojej karierze wyhodował i wyszkolił kilkaset owczarków niemieckich dla policji i wojska, przygarnął i zaopiekował się przeogromną liczbą zwierząt, dla setek znalazł nowy dom.
Mieszka tam ok. 200 psów, 60 kotów, papugi, łabędzie, bażanty, pawie, konie a nawet biały daniel. Taka gromadka kosztuje codziennie wiele pracy.
Lekarstwa, sprzątanie boksów, karmienie. Zwierzętami na stałe zajmują się 3 osoby. Wszyscy podopieczni są zadbani, szczepieni, odrobaczeni i zawsze mogą liczyć na fachową pomoc. Dowodem na to, że wszystkim żyje się tam dobrze, są historie psów, które uciekają od właścicieli, aby ponownie zamieszkać u pana Longina. Psy podzielone są na grupy, według temperamentu, a te, które zachowują się agresywnie mieszkają oddzielnie.
Na początku przechodzą kwarantannę, podczas której obserwowane jest ich zachowanie i na tej podstawie wybiera się im przyszłe lokum. Każdy ma własną budę wyściełaną kocami i co najważniejsze miski, w których jest zawsze woda i coś do zjedzenia.

Link to comment
Share on other sites

kurcze to co przeczytalam o marmurowej!! co tam sie dzieje :( przekopjowalam z tej strony co Tara podala


W grudniu 2001 Łódzkie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami przeprowadziło kontrolę w łódzkim schronisku dla zwierząt. Udaliśmy się tam po alarmujących skargach pochodzących od mieszkańców Łodzi. Jednak to, co zastaliśmy na miejscu było jeszcze gorsze, niż to, o czym czytaliśmy. Psy zabiedzone, brudne i mokre. Większość lizało poodmrażane łapy, jeden leżał na mokrej posadzce, trzymając łapy w górze, prawdopodobnie nie mogąc już stać na przemarzniętych łapach. Na posadzkach odchody ( biegunka z krwią) ani źdźbła słomy.

Na trzy budy przypadało 13 psów średniej wielkości, na pięć dużych - jedna bez dachu.

W żadnym boksie nie było miski z wodą, w żadnym nie było też choćby drewnianej palety, aby psy, które nie zmieściły się do bud mogły leżeć na czymkolwiek innym niż zamarznięty beton. W schronisku byliśmy 4 godziny, w tym czasie przemknął jeden pracownik – pozostali siedzieli w pomieszczeniu socjalnym w oparach dymu papierosowego!

W kociarni warunki były znośne, dość ciepło i zdecydowanie czyściej niż w psich boksach, jednak koty dziwnie smutne i osowiałe. Boks z małymi kociakami przeznaczony na kwarantannę usytuowany tuż obok boksu z innymi kotami.

Cała wizyta odbyła się w atmosferze jednej wielkiej awantury, dyrektor schroniska wyrzucała nas z gabinetu, nie chciała podać żadnych danych. Jedyne dane, które udało nam się uzyskać dotyczyły śmiertelności psów, która w łódzkim schronisku jest zastraszająca – 50% !

Na 3888 psów, które w 2001 roku trafiły do tej placówki 1937 pobytu tego nie przeżyło.

I nikogo z osób mających nadzór nad tymi smutnym miejscem ( Urząd Miasta, Miejski Lekarz Weterynarii) to nie dziwi, nikt nie reaguje na nasze wołanie o pomoc.

Postanowiliśmy, więc sprawę skierować do prokuratury. I nareszcie ktoś zainteresował się losem tych bezpańskich stworzeń. Prokuratura uznała zarzut za słuszny i skierowała sprawę do sądu, w którym sprawa toczy się niestety..... do dziś.

Poniżej podajemy dane dotyczące śmiertelności wśród zwierząt w łódzkim schronisku:


rok Psy dorosłe Szczenięta Koty
padło zagryzione uśpione padło uśpione padło uśpione
2000 522 176 586 86 843 352 929
2001 667 117 490 149 469 601 874
2002 410 125 699 86 372 275 612


Dane te podpisane są przez lekarza zatrudnionego w schronisku. Również od Pani doktor uzyskaliśmy informację, że „ dane odnoszące się do szczeniąt nie dotyczą ślepych miotów, bo te w schronisku trafiają się sporadycznie. Przynoszone z zewnątrz ewidencjonowane są "oddzielnie".

Wynika więc z tego, że w łódzkim schronisku uśpiono w ciągu 3 lat 1 684 samodzielnych szczeniąt!!!

I to wszystko odbywa się w schronisku, które jest jednym z najlepiej dotowanych schronisk w Polsce!!!!!

Budżet na rok 2001 wynosił 1 686 709 zł., z czego aż 54,2% stanowiły koszty osobowe. Można, więc być pewnym, że zła sytuacja zwierząt w schronisku nie jest spowodowana brakiem funduszy.

Pocieszający jest dla nas fakt, że w Suwałkach udało się wygrać Towarzystwu ze schroniskiem – r a k a r n i ą.

Może i nam się uda odmienić los tych nieszczęśników, które trafiły do schroniska na ul. Marmur

Link to comment
Share on other sites

Okropne i przerażające ....
a swoją drogą to straszne ze z dotacji az ponad połowa idzie na pracowników. Kto byl w schronisku widział np piękne pozłacane tabliczki przy gabinecie po prawo od wejscia ( za te tablizki to trochę słomy by się kupiło)
Albo specjalne okienko z napisem kasa, w którym siedzi specjalnie zatrudniona Pani, żeby przyjmować kasę za zwierzaki ( i to kolejna moim zdaniem bezsensowna pensja, której wysokośc starczyłaby na setki misek). Pomijam fakt, ze jak brałam psiaka, to musiałam czekac długo az tę Panią z kasy znajdą, bo gdzies zniknęła a nikt inny ode mnie kasy przyjąć nie mógł.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...
  • 4 weeks later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...