Jump to content
Dogomania

Uparciuch


sprytka

Recommended Posts

Moze ktos z Was miał podobny problem ze swoimi gonczymi? Otoz moj piesek nie to ze nie ciągnie smyczy na spacerach...to jego prawie ze musze ciągnąc! Idziemy , idziemy a on nagle zapiera sie wszystkimi łapami i ani kroku dalej, albo siada i nie chce isc...Zapiera sie ! Moge robic co chce, zadne nawoływania nie skutkują...Przeciez nie bede go ciagnąc na siłę!!!

Link to comment
Share on other sites

hihi :lol:
Mam podobny problem z moim Kumplem. Jak coś zauważy to ani rusz :lol: - zwalam to na instynkt łowiecki. Zamiera i obserwuje. Wtedy poprostu trzeba przeczekać bo nic innego nie wchodzi w grę. Wcześniej czy później pójdzie dalej :wink:
Cierpliwości.
Pozdr,. KUMPELka

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sprytka']Otoz moj piesek nie to ze nie ciągnie smyczy na spacerach...to jego prawie ze musze ciągnąc! Idziemy, idziemy a on nagle zapiera sie wszystkimi łapami i ani kroku dalej, albo siada i nie chce isc...Zapiera sie ![/quote]
Ja tez miewam ten problem tez z gonczym (rodezjan). Na szczescie taki dziki upor zdarza sie coraz rzadziej, poniewaz: gdy Ayana zaprze sie cmokam (moze byc gwizdanie, klaskanie) na nia. Jesli zwroci na mnie uwage (nie musi podejsc, wystarczy zeby spojrzala) chwale ja i daje smakolyk. Za chwile znowu cmokam, wtedy zazwyczaj rusza w moja strone, bo juz wie ze karmie. Gdy podejdzie oczywiscie smakolyk w pysk i zachwyt nad suka. Dzieki temu teraz w zasadzie wystarczy zacmokac i suka rusza, no chyba, ze zapatrzy sie na pilkarzy lub inna rownie fascynujaca ja rzecz.
Pozdrowka.

Link to comment
Share on other sites

Brawo Anabelka, to jest to. Bez klikera to robisz co prawda, ale to ta właśnie metoda /najlepsza z mozliwych dla gończego i nie tylko :P
Kumpelka: rób wszystko tak jak Anabelka, by Twój pies koncentrował się na Tobie. Wiem, że to szczeniaczek i ma prawo się rozpraszać ale trzeba go uczyć od malucha. Kieszenie pełne przysmaczków, ot co :lol:
Podaję linka, tam możesz przeczytać co zrobic by Twój pies koncentrował się na Tobie
[url]http://kliker.pieski.eu.org/Praktyka/spis.html[/url]

Ale wiecie co? Znałam psa na którego nie działało nic kompletnie. Stał tak sobie i stał nieruchomo w jednym dowolnie wybranym miejscu ( czasem np 1/2 godziny). No, ale to był Chow-chow :lol:

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

prawie wszystko zostalo napisane przez anabelke
ja jeszcze tylko dodam, ze czasem jak piesek sie czegos wystraszy i np. nie chce isc bo po prostu sie boi dobrym sposobem jest zdominowanie przez wlasciciela tego "czegos" (o ile sie da!!!)
nucia kiedys np. na spacerze przestraszyla sie wielkiej sniegowej kuli (takiej od balwana) i za nic nie chcial obok niej przejsc a innej drogi nie bylo:( wtedy sama podeszlam do balwana i oparlam sie o niego
nutka z lekkim dystansem podeszla obwachala i stwierdzila, ze nie bylo czego sie bac:)))

Link to comment
Share on other sites

No tak, przede wszystkim pies patrzy na nas i na naszą reakcję. Jeśli my jesteśmy normalnie spokojni to zazwyczaj pies też się nie boi a tylko jest zainteresowany co to takiego to coś czego nie zna. 8)

Wczoraj była niezła burza. Walnęło jak byłam z Bejem na ogrodzie. On najpierw popatrzył na moją reakcję (zerową)a potem...zaczął grożnie obszczekiwać...niebo i nawet skakał...by się tam ,,dostać" (czy co? :lol: )

Link to comment
Share on other sites

hihihih a nutka nauczyla sie ode mnie zeby straszyc golebie, ktore zalatwiaja sie na parapet na klatce schodowej:))
teraz sama biegnie i lapa wali w okno, zeby sobie odlecialy
jak tego nie zrobia to na nie groznie warczy i dawaj znowu lapa:) pozniej biegnie z usmiechem na pysku do mnie aby ja pochwalic:))))))))

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Też miałam taki problem z mały Beaglem, teraz ma 20 miesięcy i już długo jest dobrze, czyli bez ociągania się za mną.
Czułam się jak totalny głupek i jakbym zmuszała szczeniaka do czegoś strasznego, czego on sam robić nie chce, a przecież szliśmy tylko na przechadzkę, na którą się przed chwilą tak cieszył!

Muszę przyznać, że parę razy mu nagadałam i dostał w dupę, co, choć na krótko, pomogło. Później mu jakoś samo przeszło, jak widział, że chodzenie na symczy może być fajne. Bawiłam się z nim na smyczy, dawałam smakołyki, kiedy przychodził na zawołanie, uczyłam chodzenia przy nodze. Zwłaszcza to ostatnie było podstawą do tego, aby się nie szwędał za mną. Życzę szczęścia i silnej woli, a wszystko się pójdzie po Twojej myśli! Pozdrowienia! :bluepaw: [/img]

Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...