Jump to content
Dogomania

Dropsiu (*) i nic już nie będzie tak samo... żegnaj kochany pyszczku :(((


fresto

Recommended Posts

Pamiętam jak zawsze chciałam mieć pieska. Długo z siostrą namawiałyśmy rodziców żeby się zgodzili, udało się ale oczywiście miał być szczeniaczek i koniecznie rasowy... No ale pojawił się Ty. To był 16 listopad... To właśnie tego dnia pojawiłeś się na naszym podwórku. Nie byłeś rasowy ani malutki... Ale tak bardzo pragnąłeś mieć swojego człowieka, kogoś kto by Cię pokochał. Leżąc w domku obserwowałam jak bardzo nie lubisz budy którą Ci postawili sąsiedzi. Garnąłeś się do każdego kto tylko okazał Ci troszkę zainteresowania. Poprosiłam kuzynkę żeby przyniosła Cię do nas do domku. Tata powiedział, że jak mam się zgodzi to zostaniesz... Niestety mama pozwoliła Ci zostać tylko na noc, a rano miałeś wrócić tak "skąd Cię wziełyśmy" Rano bałyśmy się wyjść z pokoju, żebyśmy nie musiały Cię wyrzucić spowrotem. W końcu usłyszałyśmy to co na co tak bardzo czekałyśmy -"A weźcie go sobie zostawcie" i został... Żeby nie zawadzać, schodziłeś z drogi, jadłeś tylko wtedy kiedy nikogo w kuchni nie było, kładłeś się po kątach żeby tylko nie było Cię widać... Dopiero po 2 tygodniach przekonałeś się, że zostaje z nami na zawsze i zacząłeś cieczyć się nami... Tylko nie chiałeś reagować na imię które Ci wybrałyśmy - Reksio. Az któregoś dnia spytałam siostry czy chce dropsa i przybiegłeś - Tak oto zamiast Reksia zostałeś Dropsem :) Z czasem stałeś się głównie pieskiem mamy - tak jakbyś wiedział, że to od niej zależało czy zostaniesz z nami czy nie :) Uwielbiałyśmy z Tobą spacerować po plaży, biegać za mewami... Na hasło mucha biegałeś po całym domu strącając wszystko na swojej drodze i szukałeś muchy. Byłeś niesamowicie radosnym, inteligentnym i mądrym pieskiem :( Dla nas byłeś jak członek rodziny. Przez cały pobyt u nas chorowałeś tylko raz... Jeszcze 2 tygodnie temu jak byłeś u weterynarza i nie mogli się nadziwić, że jestes już z nami 17 lat. Nie miałeś chorych stawów, biegałeś i bawiłeś się jak szczeniak. Jedyną oznaką starości było to, że posiwiałeś i pogorszył Ci się wzrok... Aż w sobotę przestałeś chodzić, jeść, pić... Lekarz starał się Ci pomóc aż do dzisiaj... Walczyli o Ciebie do ostatniego momentu. Bywało lepiej ale chwilami myślałam, że już odszedłeś... Dzisiaj mama w porozumieniu z lekarzem pozwoliła Ci odejść... Tak jak kiedyś pozwoliła Ci zostać... Płakali wszyscy, nawet lekarka miała łzy w oczach, bardzo się starała... Przepraszam Cię pyszczulku, że nie było Mnie przy Tobie w tych ostatnich chwilach... Byłeś moim słonkiem, promykiem który rozświetlał każdy mój dzień... Mimo, że byłam daleko myślami zawsze byłam z Tobą... Mam nadzieję że wiedziałeś, że bardzo Cie kocham... Kiedyś znowu będziemy razem a wtedy napewno Cie już nie zostawię... Mam nadzieję, że jest Ci dobrze tam gdzie teraz jesteś... Czekaj na mnie tak jak zawsze czekałeś na mój przyjazd... Ja wrócę do Ciebie... Kocham Cię Droniu - pamiętaj... Tęsknię... To tak boli...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...