niktwazny Posted March 14, 2016 Posted March 14, 2016 To mój pierwszy post na forum, więc witam wszystkich serdecznie. Chciałem opowiedzieć wam krótką historie mojego przyjaciela i spytać o wasze zdanie na ten temat. Mój pies rasy dużej (50 kg) obecnie ma 9 lat. Sporo przeszedł od babejszozy, aż do ataków padaczkowych kilka razy dziennie, które trwały prawie dwa lata. Po atakach padaczkowych, które w końcu ustały, były 3 lata spokoju i nagle pies zaczął robić pod siebie i dziwnie stawiać łapy. Po wizycie u weterynarza ponad pół roku temu, okazało się, że ma syndrom końskiego ogona. Jeśli chodzi o załatwianie się to było co raz gorzej. Praktycznie nie załatwia się na dworze tylko kilka/kilkanaście razy w domu. Miał lasery, próbowałem nawet jakieś ćwiczenia, teraz jedzie już na proszkach przeciwbólowych. Często w nocy lub przy wstawaniu pojawiają się jęki, nie są one jakieś przeraźliwe ale jednak. Ogólnie pies wygląda dobrze, ma apetyt, chce wychodzić. Z tym wychodzeniem różnie, czasem spadnie ze schodów, czasem jak próbuje biegać to ciąga tylne łapy za sobą ale ogólnie chodzi i jeszcze czerpie radość z tego, że może. Lekarz dał około pół roku na niedowład, od wizyty minęło już pół roku, a pies chodzi, sporo gorzej ale chodzi. Jednak koniec jego przygody z chodzeniem zbliża się nieubłaganie. Oprócz tego widać, że ból się nasila, plus pies za każdym razem jak zrobi pod siebie to mimo, że jest w pieluszce, to bardzo się tym przejmuje. Czytałem wiele wypowiedzi w przeróżnych artykułach, jednak wole spytać się ludzi, którzy może akurat znają taką sytuacje z autopsji. Jedni mówią, żeby czekać aż pies przestanie chodzić i zacznie mocno cierpieć, drudzy zaś mówią aby uśpić psa wtedy kiedy użyło się już wszelkich dostępnych środków na jego wyleczenie i ulżyć mu zanim dojdzie do mocnego cierpienia, kiedy jest to już kwesta czasu. Ogólnie sam już nie wiem co na ten temat myśleć, pies niby kontaktuje, ma apetyt, jeszcze w miarę chodzi, z drugiej zaś strony robi pod siebie stresując się (nikt na niego nie krzyczy), spada ze schodów, trzeba mu pomóc wstawać i piszczy z bólu. Czy ktoś może się wypowiedzieć, czy miał podobną sytuacje, co zdecydował i czy teraz postąpiłby inaczej? Z jednej strony nie chce go usypiać i staram się za wszelką cenę utrzymywać go w takim stanie jakim jest, z drugiej strony nie chce patrzeć jak pewnej nocy będzie jęczał niemiłosiernie z bólu, bo w końcu do tego dojdzie (nie mam weta całodobowego) i czekać do ostatniego momentu w cierpieniu. Pozdrawiam. Quote
bou Posted March 15, 2016 Posted March 15, 2016 Jaki odcinek kręghosłupa jest zmieniony,gdzie są uciski,na jakiej wysokości?Nigdy nie była rozważana interwencja neurochirurgiczna?Czy dostaje środki p/bólowe? Quote
niktwazny Posted March 16, 2016 Author Posted March 16, 2016 Cześć sorry, że tak długo odpowiadałem. W tym momencie pracuje poza domem i nie mam wglądu do specyfikacji lekarskiej. Pamiętam, że chyba był to ostatni kręg który uciskał na nerwy. Ogólnie ma zanik mięśni łap tylnych, proszki tak jak napisałem dostaje non stop bo bez tego by było ciężko. Co do operacji obydwoje weterynarzy odradziło nam gdyż w tym momencie zmiany neurologiczne są nieodwracalne, a mocno zaawansowane(tak jak pisałem często, praktycznie non stop, robi w pieluche głównie w domu i nie czuje tego), po za tym pies padaczkowy, wiekowy i istnieje duże ryzyko nieudanej operacji. Ogólnie sytuacja dosyć patowa. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.