Jump to content
Dogomania

POWAŻNY kłopot z jamnikiem. Proszę o rady.


GrubbaRybba

Recommended Posts

Kochani,

kilka miesięcy temu znalazłam na ulicy jamnika. Ktoś chwilę wcześniej wywalił go z samochodu. Jamnik ma ok 2 lat, zamieszkał u moich rodziców i mam, a właściwie mamy z nim wielkie problemy.
1. Jamnik absolutnie nie przychodzi na wołanie. Nie daje się złapać.
Zachowuje się tak, jakby ktoś go kiedyś bił za przyjście do nogi. Bo podbiega na odległość kilku metrów, a jak zobaczy zainteresowanie ze strony człowieka, ucieka pełnym pędem. Czasem łapanie go trwa godzinami, a ja i rodzice tracimy nadzieję. Nie skutkują nagrody, jedzenie, nawet gdy pies jest głodny. Próbowałam go nauczyć, aby przychodził na inne słowo, niż "chodź", bo to słowo wyraźnie źle mu się kojarzy. Ale to też nie działa. Uczę go już 4 miesiące i nic. Absolutnie nic się nie zmieniło. Mogę stać i godzinami go wołać, a on podbiega, staje kilka metrów ode mnie, gdy kucam, aby go zlapać (nawet z nagrodą), ona zrywa się i ucieka co sił w łapach. Potem pojawia się na przykład po 40 minutach i znowu jest to samo. I tak godzinami ja lub moja mama stoimy gdzieć na łace lub na drodze pod ogrodzeniem, a jamnik biega po lesie i po wsi.
2. Jamnik notoryznie ucieka z podwórka.
Jamnik mieszka z moimi rodzicami w domku jednorodzinnym. Notorycznie podkopuje się pod płotem i ucieka. Raz nawet sterroryzował sąsiadkę. Wbiegł do niej na podwórko, ona wyszła do niego, a on zaczął na nią warczeć i gdyby nie schowała się do domu, pewnie by ja ugryzł. Innym razem podkopał się pod płotem sąsiada i przekopał mu cały ogródek. Czasem ucieka też na wieś (bo mieszkamy kilkaset metrów od wiejskich domów), a tam biega środkiem drogi, po której jeżdżą samochody. My jesteśmy bezradni, bo on nie daje się złapać. Możemy go ganiać do upadłego i nic. On w tym czasie wchodzi na inne podwórka i rzuca się na tamtejsze psy (na ich własnych podwórkach). Boję się, że w końcu wpadnie pod samochód lub zagryzie go jakiś pies. A przecież ie jestem go w stanie ciągle pilnować. Jemu wystarczy chwila i już go nie ma. Dziury ciągle łatamy, zakopujemy podkopy, ale to syzyfowa praca. My łatamy jeden koniec podwórka, a on juz pracuje w innym. A podwórko mam bardzo duże, więc nie jest łatwo tego wszystkiego upilnować.

Jamnik nie ma absolutnie poczucia terytorializmu. Ucieka z podwórka, wchodzi na inne, rzuca się na psy na ich własnych podwórkach, warczy na ludzi, gdy chcą go zlapać, chce gryźć, a do nas nie wraca. No i nie daje się złapać. Raz nawet, gdy już ktoś go złapał, zadzwonił do nas, my pojechaliśmy po psa, a nasz pies rzucił się na nas. Wstyd ogromny. Ludzie patrzyli z niedowierzaniem.

Rodzice tracą nadzieję. Ogólnie sytuacja jest nieciekawa.

Dodam jeszcze, że nie jest to nasz pierwszy pies. Oprócz jamnika mamy aktualnie mixa wyżła z bernardynem i małą terierkowatą sunię. Mieliśmy jamniczkę i boksero-amstafa, ale niestety odeszły [']. Mamy doświadczenia z różnymi psami. Ja jestem wolontariuszką. Często w naszym domu gościły psy na DT. A nasze wszystkie psy były i są po przejściach, znaleziona na ulicach lub zabrane ze schronisk.

Jeśli ktoś z was ma jakąś radę dla mnie. Proszę, piszcie. Ja już nie mam pomysłów.

Link to comment
Share on other sites

Co do ucieczek - dluga linka treningowa i brak puszczania luzem, dopoki psa nie ogarniecie i nie bedzie odwolywalny.
Podobnie ogrodek - wyjscie na lince, bez zostawania bez opieki.
Co do reszty, praca z psem, nauka, socjalizacja, moze przynajmniej on line szkoleniowiec?
Moze az tak rozpuszczony badz zestresowany, ze idzie na wszystko : czlowieka, psa, nie reaguje na smaki, trudno to wywnioskowac z tego postu.
Cos sie zmienilo po tych kilku miesiacach, zaczal troche sie oswajac?
Czy moze po prostu za duzo "ciuciania", bo biedny wyrzucony piesek, a pies bez wyraznych zasad robi co chce i wchodzi na glowe?

Link to comment
Share on other sites

Nie może być tak że pies wymyka się i rozrabia - wylewka pod płot, tak żeby kopał kopał i kopał a tam beton beton i beton.
Albo ciągłe pilnowanie psa, przebywanie w ogrodzie tylko pod nadzorem i zajmowanie psa.
Jamniki to psy na polowanie więc ruchliwe, bystre i diabłowate trzeba zmęczyć gada - nauką sztuczek (klikaj jeśli lubisz:)), aportowaniem, zabawą w posłuszeństwo, może frisbee, czy dog dancing. Co Ci przyjdzie do głowy.
Nie puszczaj bez linki - jak biega to z linką. Tak abyś w każdej chwili mogła psa złapać. Zanim ktoś coś mu zrobi, albo stanie mu się coś jak sobie pójdzie.

Ucz na razie bez komendy, niech załapie że faaajnie jest być blisko bo pańcia nagle się zmienia w chodzącą lodówkę (co pies lubi jeść zacznij to nosić - na początek nagródki muszą być suuuuuuper), albo wyrzutnie fajnych zabawek (gryzak z futerkiem? piłka na sznurku? piszczące coś?), albo po prostu miiiizia (jeżeli kontakt jest najbardziej nagradzający).
Razem złapcie zabawkę i zagryźcie, Ty przewodzisz polowaniu, Ty pozwalasz psu w tym uczestniczyć wniosek? TY jesteś fajna i z Tobą warto być:cool3:

Możliwe że nikt nigdy mu nie pokazał że opłaca się być z człowiekiem, że lepiej zajmować się sobą i szukać rozrywek na własną łapę. Cięzko będzie to zmienić ale praca czyni cuda:)

Link to comment
Share on other sites

Dziewczyny, bardzo wam dziękuję za te rady. Niestety muszę przyznać, że wiele z nich jest nierealnych a wiele wypróbowałam z kiepskim skutkiem.

Jamnik nie lubi zabawek. Nie bawi się i nie umie bawić. Nie reaguje na zabawki, nie aportuje piłek, nie lubi frisbee. Można go zachęcać, ale on zupełnie się tym nie interesuje. Poza tym jamnik mieszka z moimi rodzicami, ja bywam tu rzadko. A oni są zapracowani i starsi. Nie będą biegać z psem i gryźć razem zabawek. ;)

Nagrody, nawet najsmaczniejsze działają kiepsko. Na 30 przywołań jamnik przyszedł 2 razy, ale nagrodą pogardził. A nagroda była dobra, gotowana wołowinka z rosołu. No i jamnik był głodny, nie jadł wcześniej od doby.

Linka jest niezła, ale niebezpieczna. Mamy na podwórku dużo krzaczków. Jamnik miał kiedyś linkę, ale raz tak się nie oplątał, siebie i krzaki, że nie mógł się ruszyć. Myślałam, że się udusi i zrezygnowalismy.

Rodzice starają się go pilnować, gdy ten jest na podwórku. Jednak oni oprócz jamnika mają jeszcze dwa psy i trzy koty. A podwórko ma kilka tysięcy m2. Nie są w stanie wszystkiego dopilnować. No i czasem jamnik ucieka i psoci.

Sprawa nie jest łatwa. Jeśli byłaby, sami byśmy ją rozwiązali. Jamnik jest wybitnie oporny na wiedzę. Przez 4 miesiące nauczył się jednaj komendy "siad" i wykonuje ją tylko w domu, gdy nie ma innych zwierząt i ludzi. Zresztą co tu dużo pisać, on przez 4 miesiące nie nauczył się chodzić na smyczy. Ciągle ciągnie, wyrywa się, stara się uciec z obroży i szelek. Zachowuje się jaby miał ADHD i autyzm. Nie umie skupić uwagi na niczym i nikim. Ciągle jest w ruchu. Ciągle gdzieś pędzi, szczeka, warczy. Nawet z innym psem nie umie się bawić dłużej niż kilka chwil, bo zaraz coś go rozprasza i znowu biegnie, szczeka, itd... On nawet jak śpi, to nie przesypia całej nocy. Usypia na godzinę, potem wstaje, biega po całym domu, szczeka bez przerwy, chce iść na dwór, tam biega jak szalony, aż nie ma siły, wraca, znowu idzie spać i za godzinę powtórka z rozrywki. W naszym domu od 4 miesięcy nikomu nie udało się przespać nocy. Poza tym jamnik nie zawiązuje żadnego kontaktu z nami, czy innymi psami i kotami. Zachowuje się jakby było obok tego. Jak autystyczny człowiek. On ma swój świat. W nim żyje. Biega, szczeka i rozrabia. Nie reaguje kompletnie na żadne słowa i sygnały. Nie zwraca kompletnie uwago na człowieka. Nie ma potrzeby przytulenia się, czy bycia pogłaskanym. Można przynieść mu stos gotowanej wołowiny, a on i tak zrobi swoje. On jest jakby niepełnosprawny umysłowo i bardzo zaniedbany emocjonalnie.

Tak, jak pisałam. Sprawa jest trudna. Moi rodzice nie bardzo orientują się w internecie. W okolicy nie ma szkoleniowców. Rodzice mieszkają w małej wiosce. Znajomy wet starał się pomóc, ale po dwóch spotkaniach załamał ręce. A sam ma hodowlę rotków i umie postępować z psami. My od zawsze mieliśmy psy. Różne. Jedne łagodne, inne agresywne. Mieliśmy mixa boksia z astem, który raz rzucił mi się do gardła bez żadnej przyczyny i który dodatkowo był ślepy. Mieliśmy jamniczkę, która miała bardzo trudny charakter i też bywała agresywna. Mamy terierkę, która też nie jest łatwa i która jako szczeniak miała taki lęk separacyjny, że zniszczyła nam pół domu. I wreszcie mixa wyżła z benkiem, który mimo, że mieszka u nas 10 lat, nadal sika pod siebie, gdy ktoś podniesie z ziemi kapeć i który jest prawie ślepy i głuchy. Wszystkie te psy są i były po przejściach. Wszystkie bały się ludzi i gdy trafiały do nas nie umiały nic. Wszystkie socjalizowaliśmy. Niektóre uczyły się szybko, inne powoli. Czasem trwało to latami. Ale wszystkie zostały opanowane. Były i są grzeczne.
Niestety ten jamnik jest inny. Żadne z nas nie umie sobie z nim poradzić. Żadne z nas nie wie, co robić. Trudno jest bowiem pracować z psem, który traktuje ludzi jak powietrze a do tego nie umie skupić uwagi na niczym i nikim. Mimo naszych szczerych chęci, nie umiemy do niego dotrzeć. Choć staramy się zrobić to każdego dnia.

Czy ktoś z was ma jeszcze jakieś rady?
Czy ktoś z was miał podobnego psa?
Co trzeba zrobić, aby tak zamknięty pies chciał pracować z człowiekiem? Ba, zwrócił uwagę na człowieka?

Link to comment
Share on other sites

Rybba, jestes stary psiarz, wiec nie pitol o nierealnych zasadach zapewnienia innym bezpieczenstwa :roll:.
Skoro pies jest agresywny, to nie ma ze boli, musi byc pod nadzorem, na smyczy/lince, kaganiec i nie ma ucieczek, wymykania sie, koniec z puszczaniem luzem.
Mam coraz bardziej wrazenie, ze pies sobia Was ustawil, nie ma zajecia i z nudow znajduje sobie dosc samcze "zabawy".
To kwestia checi i zaparcia, by cos z tym zrobic, bo w koncu bedziecie psa zdrapywac z ulicy, albo samochod albo inny pies albo ktos nie bedzie mial ochoty byc obszczekanym.
Od jak dawna jest u Was?

Link to comment
Share on other sites

W ciszy i spokoju sobie poczytałam... Odnośnie ucieczek - TZ właśnie łapie prosiaka na klatce schodowej :diabloti:

[QUOTE]Bo podbiega na odległość kilku metrów, a jak zobaczy zainteresowanie ze strony człowieka, ucieka pełnym pędem[/QUOTE]
To jest dla niego dobra zabawa.
[QUOTE]Próbowałam go nauczyć, aby przychodził na inne słowo, niż "chodź", bo to słowo wyraźnie źle mu się kojarzy. Ale to też nie działa.[/QUOTE]
To wołaj na to inne słowo cały czas, np. "do mnie". Musiało działać, jeśli zauważyłaś, że "chodź" źle się kojarzy. Z dorosłym psem nie ma tak łatwo...
[QUOTE]Uczę go już 4 miesiące i nic[/QUOTE]
Sama go uczysz, czy rodzice też codziennie z nim pracują? Jesteś w domu rzadko, a ćwiczenie musi być codziennie.

[QUOTE]Jamnik nie ma absolutnie poczucia terytorializmu. Ucieka z podwórka, wchodzi na inne, rzuca się na psy na ich własnych podwórkach[/QUOTE]
Jamnik moich sąsiadów był tak zawzięty, że rzucał się na mojego psa jak tylko go zobaczył i do końca swoich dni... A skubaniec miał już 17 lat, był głuchy jak pień, problemy z kręgosłupem i biegł zawsze do Nera.
[QUOTE]Linka jest niezła, ale niebezpieczna. Mamy na podwórku dużo krzaczków. Jamnik miał kiedyś linkę, ale raz tak się nie oplątał, siebie i krzaki, że nie mógł się ruszyć. Myślałam, że się udusi i zrezygnowalismy.[/QUOTE]
Linka służy do pracy z psem i kontrolowania go cały czas.
[QUOTE]Zresztą co tu dużo pisać, on przez 4 miesiące nie nauczył się chodzić na smyczy.[/QUOTE]
Mój po ponad 4 miesiącach szkolenia rzucał się dalej na ludzi, więc nic straconego ;) Potrzebna codzienna praca, ćwiczenie aż do znudzenia (właściciela, nie psa).

Biorąc psa z niewiadomego źródła - przygarnięcie z ulicy, czy wzięcie ze schronu trzeba się liczyć z niedogodnościami. Nawet mogę napisać, że biorąc też psa z pseudohodowli jest tak samo.
Moja rodzina kupiła sobie owczarka za 200zł, myśleli, że będzie super różowo, a oni będą mieli "rasowego" psa, niestety robi im tartak w domu, co z tego, że dochodzi "aż" do takich poświęceń jak 1,5 godzinny spacer z samego rana przed pracą, jak suka nie jest wymęczona psychicznie.

Mój pies też miał w poważaniu smakołyki i nagrody, zawsze żył obok swoim własnym życiem. Zmieniło się po kastracji.

Link to comment
Share on other sites

Ograniczenie swobody nie jest powodowane chęcią utrudnienia Wam życia, tylko bezpieczeństwem psa. Może mu się coś stać w starciu z samochodem/człowiekiem/innym psem.

A czy te pobudki, nerwowość i ogólne pobudzenie to nie jest wynik pernamętnego stresu? Pies po prostu nie umie się zrelaksować, 'spala się' bo nie umie wypocząc i chodzi nakręcony coraz bardziej.
Próbowałaś wyciszenia marszem (jednostajny ruch) i zapakowaniem psa na posłanko w spokojnym, odizolowanym miejscu? Jakieś rzeczy do memłania? Coś tam mi się kołacze też o TTouch że stosuje się aby uspokoić psa, pozbyć się napięcia z mięśni itd

Jeżeli chodzi o niechęć do kontaktu, szelek itd - czy pies nie ma alergii?
Może źle odbiera takie bodźce, jest nadwrażliwy itd

Link to comment
Share on other sites

Mam wrazenie, ze jamnik po prostu okrecil sobie was wokol lapy i tyle.
Jamnik chce wyjsc, wypuszczacie go. Jamnik chce wrocic, wpuszczacie do domu. Bo co? Bo szczeka? To kazcie sie uciszyc, wywalcie za fraki do drugiego pokoju.Koniec! z wychodzeniem na komende jamnika!
Kupcie klatke, niech nauczy sie w nie odpoczywac. Zapnijcie linke, zeby nie mogl ganiac samowolnie i ZERO jedzenia do miski. TYLKO z reki za WYKONANIE KOMENDY! Nie zaglodzi sie! Nawet jesli postrajkuje kilka dni, nic mu sie nie stanie, ale musicie mu uniemozliwic zdobywanie zarcia samopas (na podworku, podczas wypadow na wies). Rower i zameczyc bydlaka fizycznie.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
  • 3 weeks later...

Czytam o tym problemie i utwierdzam sie coraz bardziej w mysli, że to jamniki tresuja nas z nie my jamniki. Ja miałem dwa jamniki z tym, ze Starsza (15lat) niestety juz nie jest z nami ale 10 latka robi co chce. Fakt, ze pozwalamy jej na wiele. Suczka jest po przejsciach. Ma skrecana płytke w łapie po złamaniu i usunieta macicę po torbieli w wyniku błędu lekarza. Kilka zabiegów lżejszych ale i tak jest żywotna i robi co chce ale.... na spacery w szelkach i na smyczy, rzadko luzem(muszę mieć pewność, że nie narozrabia). Podkopy, rzecz normalna (instynkt), bieganie za innym psem ? To samo. Trzeba psu poswięcić dużooooooo czasu żeby przyjął nasze propozycje i to nie jest pewne.życze dużo samozaparcia w wychowaniu:))))

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Co prawda mieszkam w bloku i nie mam podworka,ale swego czasu mialam IDENTYCZNY problem(z 5mies znaleziona sunia).Powiem tylko jedno-lekka linka-najlepiej bez karabinczyka,po prostu taka bezposrednio przywiazana do jakiejs starej obrozy,i....szkolenie,szkolenie,szkolenie,szkolenie a w przerwach czytanie,czytanie,czytanie...ksiazek o szkoleniu :razz: i gwarantuje,ze po ok 8mies bedzie poprawa.Zaznaczam tylko,ze sesje powinny byc po 10min pare razy dziennie no i zawsze na spacerach(przywolywanie co jakis czas psa,nagradzanie itp).
Musisz sie przygotowac na to,ze nie bedzie to takie "chop siup"-poprawa tej sytulacji to przede wszystkim ciezka praca-twoja i psa.

No i naucz psa odpoczywac,postaraj sie by jego poslanie bylo w zacisznym miejscu gdzie nie beda go meczyc inne zwierzeta.Myslalas o klatce?

P.S Jamnika mozna nauczyc wszystkiego.Naprawde ;)

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...