harpoonka Posted November 13, 2008 Share Posted November 13, 2008 Gdzieś w którymś wątku pisałam, że mam złe doświadczenia, jeśli chodzi o weterynarzy... Postanowiłam zapytać Was, czy coś ze sprawą jestem w stanie zrobić. Już dość dawno temu miałam kotkę. Cudowna młoda kociczka :-( zachorowała na zapalenie gruczołów mlecznych. Zabraliśmy ją do weta, zdiagnozował i zaczął faszerować lekami (kicia dostała mnóstwo zastrzyków, których strasznie się bała - u weta robiła pod siebie ze stresu:-( ). Niestety nic jej się nie polepszało, kicia "puchła" z dnia na dzień. W okolicach sutków skóra zaczynała już pękać, ale wet powiedział, że opatrunku zakładać nie trzeba, mimo że kotka uparcie się tam lizała. W końcu nie wytrzymałam, zabrałam kotkę do weta oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów. Tak, to było zapalenie gróczołów, ale ŹLE leczone doprowadziło do takich powikłań, że kotka nie miała szans na wyleczenie :( Została uśpiona :placz: Kolejna sprawa. Miałam kocurka, który często biegał sobie po podwórku. Niestety potrącił go samochód :mad: Kotek żył, ale miał strasznie pokiereszowany pyszczek (jak go znalazłam, spodziewałam się najgorszego) i był koszmarnie wystraszony. Zadzwoniliśmy po weta. Przyjechał, obejrzał kota, dał coś przeciwbólowego i dosłownie powiedział: "Jak zwierzak przeżyje do rana, będzie dobrze". :shake: Kocurek całą noc przesiedział schowany w tapczanie, a z rana zadzwoniliśmy po innego lekarza (cud, że zgodził się przyjechać taki kawał drogi, ja nie miałam transportu na chorego zwierzaczka). Co się okazało? Kotek miał żuchwę złamaną dosłownie na pół. Został zoperowany i doszedł do siebie. Poprzedni weterynarz nie chciał z nami rozmawiać... Całkiem niedawno zapalenie skóry labradorki mojej koleżanki leczył, tak, że później pies musiał przejść hospitalizację ze względu na powikłania, a jeśli nie wie, jak leczyć proponuje uśpienie... Wszystkim znajomym mówię, żeby wystrzegali się weta jak ognia, ale przecież są ludzie, którzy nadal chodzą do niego ze swoimi pupilami (zwłaszcza, że w moim mieście nie ma innego weta). Czy mogę coś z tym zrobić, jesli nie mam dowodów? Kurczę, chciałabym ratować kolejnych potencjalnych klientów tego człowieka :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Zofia.Sasza Posted November 13, 2008 Share Posted November 13, 2008 No jak nie masz dowodów - to raczej nic nie zrobisz... Naprawdę nie masz w pobliżu miasta z innym wetem? No bo co, nie leczyć chorego zwierzaka? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
harpoonka Posted November 13, 2008 Author Share Posted November 13, 2008 Ja jeżdżę do innego weta. Nie tak blisko, ale co zrobić. Chodziło mi raczej o innych ludzi, którzy wciąż do nieo chodzą :-( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Koreksonowa Posted November 13, 2008 Share Posted November 13, 2008 Najskuteczniej i jak najbardziej legalnie jest rozpuścić wieść poczta pantoflową. Niesie się szybko i jest szansa że ten weterynarz z bożej łaski odczuje brak klientów. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zwierzus Posted November 13, 2008 Share Posted November 13, 2008 Masz dowody w postaci wypisów z karty leczenia. Lekarz ma obowiązek je wydać. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.