Jump to content
Dogomania

Carmen i Zirka


mineralna_

Recommended Posts

[quote name='mineralna_']
Apropo zarośniętej Carmen - moja mama planuje ją obciąć :p[/QUOTE]

Błagam,nie róbcie jej tego znowu :evil_lol: Biedny okaleczony pies :diabloti:

Potraktuj ją furminatorem albo czymś w ten deseń i będzie super :loveu: byle nie wyglądała znów jak sznaucer :evil_lol:

[url]http://i46.tinypic.com/vy2kua.jpg[/url]
ta ubłocona broda :loveu:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 1.3k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Aga, jak by nie patrzeć to mój pies i ma się podobać głównie mi (mimo że w niektórych wydaniach wygląda jak szczotka do czyszczenia klozetów), a jeżeli masz ochotę płukać ją po każdym spacerze w taką pogodę (moja mama jest pedantką) to chętnie odstąpię ci tę wątpliwą przyjemność, szkoda że nie mieszkasz bliżej :razz:

Dzisiaj na spacerze spotkaliśmy bardzo miłego goldenka :p bez smyczy, na kolczacie, właściciela nie było widać. Zaczął szczekać i.. cóż, zachowywał się dziwnie, Carmen próbowała go użreć, on zaczął powarkiwać, a ja niestety nie panowałam nad sytuacją. Był bardzo przerośnięty (i tłusty jak na goldena).
Uciekł, ale po chwili spotałam go z jego właścicielem. Próbował zgwałcić mi nogę (pies, nie właściciel :diabloti:) a później znowu zaczął się cyrk z Carmen. Tj golden szczekał, pakował się na nią tym cielskiem a ona znowu zaczęła warczeć.
Już przy gwałceniu mojej nogi nie wytrzymałam i poprosiłam gościa zeby zabrał swojego psa (nie każdy lubi kiedy ok. 50kilogramowy pies kopuluje z jego nogą). Niestety, facetowi się nie śpieszyło, szedł sobie spacerkiem podziwiając okoliczne okazy przyrody, więc powiedziałam mu co myślę o psach gwałcących przechodniów, właścicielach olewających sprawe i psuciu pracy innych.
Nawet nie przeprosił, chociaż dzięki jego pieskowi byłam cała z błota (i zapewne nie tylko :roll:) a mój pies znowu reaguje agresywnie (bardziej niż wcześniej) na większe psy.

Plus dla gościa, że pies miał czipa i wyglądał na zadbanego (oprócz nadwagi).

ok. rozumiem, że każdy ma gorszy dzień, ale na Boga pilnujmy chociaż trochę swoje psy :stupid:
Rozumiem też że każdemu może się zdarzyć że pies ucieknie bla bla bla, ale ja panikuje gdy strace psa z oczu na chwilę, a co dopiero gdy lata sobie w zupełnie innym miejscu gdzie jeżdżą samochody. I do tego porywa się na nogi innych ludzi w celach przedłużania gatunku.
Widać dla tego gościa szkolenie, czy też jakakolwiek praca z psem (nie wymagajmy zbyt wiele) była czymś niegodnym :p



Przepraszam że się rozpisałam, ale po prostu już nie mogę. Czy tylko mi się zdarza że kiedy pracuje z psem i jesteśmy już na etapie olewania innych psów które nie próbują jej zgwałcic/zjeść/etc. pojawia się taki miszczu i wszystko niszczy?

A pomyśleć że niechęć do większych psów zaczęła się między innymi przez dziewczynkę która puściła swojego pieska bez smyczy a ten następnie rzucił się na Carmen. A na sam koniec zostawili mnie z 'Była krew? była? więc o czym gadamy?!'


Przepraszam za tą epopeję. nie mogłam sie powstrzymać. po prostu nie mogłam.



[SIZE=1]Pozdrowienia dla pana od goldena :p[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

Ja podziwiam (i to serio!) w takim przypadku ludzi, którzy trzymają nerwy na wodzy i nie strzelają "odpowiedzialnego" właściciela smyczą w łeb :diabloti: Ja zwykle jestem blisko, ale jakoś dziwnie właściciele kochanych luzem biegających agresorów/gwałcicieli przede mną... uciekają. Cóż, faktycznie, jestem trochę nieobliczalna jak się zdenerwuję.

W każdym razie rozumiem Cię doskonale, bo mam to samo. Przez pół roku pracowałam z Frotkiem non stop, żeby nie dostawał amoku na widok psów (po ataku labradora pt. "on śpi z dziećmi, więc jest łągodny!" i spaniela pt. "no, poużywaj sobie"). Doszliśmy do tego, że nie wykręcał mi ręki, nie próbował wysunąć łba z obroży, nie miotał się jak oszalały, tylko warczał (a czasami ryczał dziko), ale przynajmniej było to, żeby psa odstraszyć, a nie przerobić na pasztet. Po poważnym ataku trzech mini-kundli (nie ma to jak "odważne" pieski w sforze :cool1:) mam z Fro masakrę... Ostatnio prawie poszarpał nawet smycz na widok dwóch rzucających się za bramą psów. Usiłuje się wyrwać, nie rzuca się, tylko szamoce i miota dziko... Jest gorzej niż było na początku.

Trudno, żeby człowieka w takim przypadku szlag nie trafiał :roll: Mnie trafia, szczególnie, jak ktoś marnuje całą moją pracę i jeszcze ma do mnie pretensje, że mi się to nie podoba :cool1: I chyba najgorsze są właśnie te zadbane, wspaniałe pieseczki, co to każdemu na głowę wejdą, a jeśli na nie tupniesz, to właściciel leci z mordą...

Link to comment
Share on other sites

Ta, najlepsi są jeszcze ci, którzy twierdzą że to przecież moja wina (mimo iż mój pies jest na smyczy, przy nodze, bo przecież po co szłam w tą stronę, po co wyszłam z domu, po co kupiłam psa, po co się w ogóle urodziłam, gdyby nie ja nie byłoby takiej sytuacji, no tak. Jestem be, fuj i w ogóle).

Gościu jeszcze do mnie 'co sie pani drze'. No cóż. Wyglądało to dosyć dziwnie, między innymi dla tego że jego pies właśnie kopulował z moją nogą, mój pies dostawał szału a on sam szedł sobie w moją stronę spacerkiem. Kiedy w końcu udało mu się ściągnąć swojego psa ze mnie, byłam cała z błota, ponieważ jego ukochany goldenek wskoczył na mnie zaraz po bieganiu po polach. Urocze prawda? a chwilę wcześniej szczekał, a nawet warczał na mojego psa (który waży 7 kilo).

Kilka dni wcześniej spotkałam pewnego bardzo miłego pana z DONkiem który pozwolił mi popracować nad Carmen z jego psem. Oczywiście cała praca wtedy poszła sie kochać przez pana z goldenem, tak samo obóz z psem, na którym Carmen nauczyła się prawie że w 100% ignorować większe psy, ale niestety, 'odpowiedzialni' właściciele też wszystko popsuli.

Po co ja w ogóle zaczynam z nią pracować skoro i tak znajdzie się ktoś kto to zniszczy...?

Link to comment
Share on other sites

Masakra... Ale wiesz, w sumie im więcej pracujesz, tym szybciej po takich "atrakcjach" pies wraca do wcześniej wyuczonych pozytywnie reakcji. Nawet mój wariat po trzech dniach intensywnej pracy jest już bardziej do opanowania... Wcześniej dojście do takiego etapu zajęło nam z dwa miesiące.

Co nie zmienia faktu, że nie po to człowiek pracuje z psem i daje z siebie wszystko, aby psa "naprawić", żeby jakiś "wyluzowany" właściciel wszystko zniszczył. Ale cóż, jakbyś powiedziała, że pracujesz z psem to jest już w ogóle "WTF?!", bo jak można z psem pracować, o co chodzi? Pies to tylko pies przecież...

Btw. Na obóz z psem można się zapisać z psem z problemami, agresywnym? Kurczę, chciałabym z Frotkiem popracować choć z daleka przy innych psach, ale u mnie nie ma takiej możliwości..

Link to comment
Share on other sites

[SIZE=1]Wiem, że zachowuje się jak histeryczka, ale już po prostu nie mogę [/SIZE]:p

[SIZE=3]zmierzchnica, [/SIZE]http://www.wandrus.com.pl/obozy-letnie/obozy-wyjatkowe/z-psem-na-wakacje-oboz-dla-dzieci-z-w%C5%82asnym-psem-poczatkujacy

'(...) Psy wyjątkowo agresywne (...)'. ale myślę że taki obóz jest dobry do 'powtórzenia wiadomości' że tak to ujmę. Sama pisałaś, ze Frotek nie rzucał się na inne psy kiedy z nim pracowałaś, więc myślę, ze skoro już udało Wam się to wypracować, to jeżeli przed obozem Frotek nie okaże się Śmiercionośną Bestią Dążącą Do Zagłady Świata, nie byłoby przeciwwskazań, wręcz przeciwnie. Carmen też nie była wcieleniem Anielskiego dobra kiedy jechałam z nią na obóz (w pociągu chciała wymordować wszystkie psy które znalazły się w jej zasięgu :p) ale mimo wszystko obóz dużo nam pomógł. Ignorowała już większe psy, a z małymi się dogadywała ;)

Link to comment
Share on other sites

E tam - jak histeryczka. To naturalne, że Cię to denerwuje itd... Gdybyś widziała, jak ja się zachowywałam po ataku labka na Frotka :diabloti: TO dopiero była histeria, koleś chciał mi w pysk dać :cool1:

Fro dużo ryczy, ale mało robi :cool3: W bezpośredniej konfrontacji nigdy nie dąży do zrobienia krzywdy tylko odgonienia napastnika. Ale chyba taki obóz to byłby dla niego za duży stres, choć to na pewno fajna sprawa dla "normalnych" psów... Na razie planuję zasięgnąć porady u jakiegoś dobrego behawiorysty, chcę wiedzieć, czy chociaż idę z nim w dobrym kierunku. Teraz stosuję barowanie i odwracanie uwagi komendami i Ukochaną Żółtą Piłeczką i nawet dajemy radę. Tylko gdyby on paszczę trzymał zamkniętą, to w ogóle byłabym w siódmym niebie - a tak to wydaje z siebie ryki, kwiki, piski, skrzeki, skrzypnięcia... :cool1:

Link to comment
Share on other sites

Znam ten ból ;/
Ja też myślałam, że moja nie będzie zachowywała się jak seryjna morderczyni gdy zobaczy psa. Opanowaliśmy do ignora, chyba, że się zbliżył to zaczęła burczeć (ona warczeć nie umie:evil_lol:). Było świetnie, świetnie dopóki nie pewne żółte kundlisko, które uwielbia obsikiwać inne psy :shake: Oczywiscie bez smyczy, a właściciel przez telefon sobie gada i patrzy gdzieś w niebo...:mad: Jako że ostatnio znów do nas podbiegł, powiedziałam do Cziki " Jełop ignor" to moja tylko drżała, ale była dzielna... Niestety on posunął się ciut za daleko i mój pies jest znów "niewychowanym psem, który rzuca się na inne:loveu:"

Link to comment
Share on other sites

Współczuję Wam... :roll: Po części znam ten ból, bo mój pies swego czasu panicznie bał się dużych psów, nie reagował agresją, ale kiedy dochodziło już do takiego spotkania (nie ważne, że pies zachęcał ją do zabawy, czy się rzucał), to nic do niej nie docierało, bo była taka przerażona i po prostu trzeba było te psy omijać, jeśli były z właścicielem. Nie mogę powiedzieć, że moja sucz już wcale nie boi się dużych psów, czy wszystkich psów, bo niestety nie mamy zbyt wielu okazji do spotykania dużej ilości spokojniejszych czworonogów, które psów nie jedzą, ale kiedy już się uda to widzę, że jej zachowanie jest inne.
Najgorsze są psy, które uciekły z posesji, czy zostały po prostu wypuszczone z niej przez właściciela :roll:. Już raz miałam sytuację, gdzie jakieś 60kg rzuciło się na moje 4,5kg, a kiedy właściciel zorientował się, że jego pieseczek sobie poszedł i wrzaski jakieś dziewczyny są pewnie tego wynikiem, to raczył ruszyć tyłek, żeby iść w spacerkiem w stronę pieska i go zawołać :roll:.
Wczoraj, jak wracałam ze spaceru, to szły sobie dwa agresywne pseudo chow-chowy i miałyśmy naprawdę duże szczęście, że poszły w innym kierunku.

Link to comment
Share on other sites

Dzięki wszystkim za wsparcie, dobrze wiedzieć, że nie jestem jedyną osobą, która ma czasem ochotę przyłożyć pewnym właścicielom :evil_lol:

[img]http://i46.tinypic.com/3482jwy.jpg[/img]

[img]http://i48.tinypic.com/20j2phl.jpg[/img]

[img]http://i49.tinypic.com/2rxbpjs.jpg[/img]

[img]http://i48.tinypic.com/nl91r6.jpg[/img]

[img]http://i45.tinypic.com/2820ql4.jpg[/img]


po fryzjerze jesteśmy ;) od razu mówię, ze mi się podoba :P

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

dziekujemy.

teraz większość zdjęć które powstały dzięki niezwykle uzdolnionemu fotograficznie Szczepanowi :diabloti:
[IMG]http://i50.tinypic.com/2igismx.jpg[/IMG]


Kurna, chciałabym żeby teń śnieg stopniał. Wychodzę na 10 minut gluty w nosie zamarznięte, w uszy zimno, pies idzie 'przy nodze' 20 metrów ode mnie bo snieg po łydki i nie chce jej się przeciskac, a na dodatek nie ma ANI JEDNEGO niezaśnieżonego miejsca u nas! w dupę z taką pogodą.
i nasze ćwiczenia wyglądają mniej wiecej tak ;]
[IMG]http://i45.tinypic.com/288cpbc.jpg[/IMG]

[IMG]http://i49.tinypic.com/sdoduq.jpg[/IMG]

czyt. 2 metry obok mnie ;]


I klika starszych;
[IMG]http://i48.tinypic.com/23lf50m.jpg[/IMG]

[IMG]http://i47.tinypic.com/15dovnl.jpg[/IMG]

[IMG]http://i49.tinypic.com/2wowx7q.jpg[/IMG]


pozdrawiam, Mściwój :p

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...