Flaire Posted August 23, 2004 Author Posted August 23, 2004 Jeśli ktoś intensywnie wystawia psa, golenie może być rzeczywiście problemem. Jeśli pies ma pobieraną krew z powodu jakiejś choroby, to golenie powinno być najmniejszym zmartwieniem.Ja nie bardzo rozumiem, co starasz się tutaj powiedzieć. Badania krwi to proces diagnostyczny; służy ustaleniu, czy pies w ogóle jest chory (i ewentualnie, co mu dolega). Jeśli wygolisz łapę, to karierę wystawową u niektórych ras masz przerwaną na sześć miesięcy. A co jeśli badanie wykaże, że psu nic nie dolega, albo że to, co mu dolega to nic poważnego? Po co z góry golić, jeśli nie jest to konieczne?Mnie się wydaje, że część powodu, dla którego w USA coraz mniej wetów goli, to po prostu większe doświadczenie w pobieraniu krwi. Tam jest pewien pasożyt, który na razie w Polsce nie występuje, na który kiedyś robiło się badania krwi każdemu psu raz na rok. (Teraz już raczej nie, bo są skuteczne metody zapobiegawcze). W takim układzie, gdyby golić, wszystkie długowłose psy chodziłyby pół każdego roku z wygolonymi łapami... :D Quote
adda Posted August 25, 2004 Posted August 25, 2004 Jeśli badanie wykaże, że psu nic nie jest i jest zdrowy, należy się cieszyć. Przecież kariera wystawowa to tylko kariera wystawowa. Ja bym nie demonizowała. Quote
Flaire Posted August 25, 2004 Author Posted August 25, 2004 Jeśli badanie wykaże, że psu nic nie jest i jest zdrowy, należy się cieszyć. Oczywiście! Tylko ja łatwiej się tym cieszę gdy pies ma sierść na łapie... Jeżeli golenie miałoby cokolwiek wspólnego ze zdrowiem psa, to jestem jak najbardziej za. Ale coraz więcej wetów twierdzi, że golenie w ogóle nie jest potrzebne, więc po co golić?Wielu wetów zaleca kwarantannę do 3 lub 4 miesięcy życia - wbrew zaleceniom producentów szczepionek. Dlaczego? Bo z różnych powodów tak im wygodnie, a z konsekwencjami braku socjalizacji raczej nie muszą się zmagać. A ja na to, tak jak z tym goleniem - jeżeli taka kwarantanna byłaby konieczna (tak jak kiedyś była) dla zdrowia psa, to jak najbardziej. Ale skoro nie jest, to po co trzymać szczenię w domu? Co ma piernik do wiatraka? I jedno, i drugie to przykład czegoś, co różni weci robią różnie - niektórzy być może twierdzą, że lepiej golić, inni - że wcale nie trzeba. Niektórzy twierdzą (wbrew zaleceniom producentów szczepionek), że trzeba szczenię trzymać w domu przez 3-4 miesiące - inni, zgodnie z producentami szczepionek, że wcale nie. Komu wierzyć? Ja bardziej ufam tym wetom, którzy golić nie muszą, a najbardziej tym, którzy nawet nie próbują, bo to na pewno świadczy co najmniej o większej wprawie w kłuciu. Ale jak Tobie bardziej odpowiada golenie - to wybieraj wetów, którzy golą! :wink: Quote
adda Posted August 25, 2004 Posted August 25, 2004 Ja mam jednego weta, do którego jeżdżę i nie muszę szukać innych. I nie sądzę, żeby umiejętności wkłuwania się goląc lub nie miało świadczyć o tym, czy wet jest dobry czy nie. Zapewne pielęgniarka lepiej się wkłuwa niż lekarz, ale czy potrafi lepiej leczyć? Quote
Flaire Posted August 25, 2004 Author Posted August 25, 2004 Ja mam jednego weta, do którego jeżdżę i nie muszę szukać innych.I nie sądzę, żeby umiejętności wkłuwania się goląc lub nie miało świadczyć o tym, czy wet jest dobry czy nie. Zapewne pielęgniarka lepiej się wkłuwa niż lekarz, ale czy potrafi lepiej leczyć? Najlepiej jak umie się wkłuwać i lekarz, i pielęgniarka :wink: .Nie sugeruję, że ktokolwiek powinien wybierać weta wyłącznie na podstawie umiejętności wkłuwania (a szkoda, bo przynajmniej byłby łatwy test :lol: ). Każdy powienien wybierać weta według swoich własnych kryteriów; ja po prostu podałam jedno z moich. Zresztą dla mnie tak na prawdę nie jest ważne, czy sam wet dobrze umie się wkłuwać; ważne jest tylko, żeby był z tych, którzy uważają, że golenie nie jest konieczne i rozumiał, dlaczego niektórym klientom zależy na tym, żeby nie golić - wtedy przynajmniej będzie miał dobrze wyszkolonych techników. I jeszcze raz podkreślam, że to tylko jedno z kryteriów i na szczęście jak dotąd nie było nigdy tym decydującym - tzn. weci, których wybierałam z innych powodów jeszcze nigdy nie kazali golić. :D Wszyscy zgadzamy się, że zdrowie psa jest najważniejsze, tylko nie wszyscy są jednego zdania, co jest naprawdę potrzebne dla tego zdrowia, a co nie. Quote
adda Posted August 25, 2004 Posted August 25, 2004 Nie twierdzę, że lubię jak moje psy mają ogolone łapki, ale jeśli mój wet stwierdzi, że będzie golił, proszę bardzo. Tak naprawdę nigdy go nie prosiłam, żeby nie golił, ale gdybym go poprosiła, rzekłby: ze mną jak z dzieckiem, jak sobie życzysz... Quote
Flaire Posted August 25, 2004 Author Posted August 25, 2004 Nie twierdzę, że lubię jak moje psy mają ogolone łapki, ale jeśli mój wet stwierdzi, że będzie golił, proszę bardzo.Po prostu Ty i ja mamy inne podejście to usług medycznych, przynajmniej dla naszych psów. Ja wymagam zawsze dokładnych wytłumaczeń, co, jak i dlaczego; Tobie wystarczy, że wet stwierdzi, że tak ma być. Może to kwestia różnic kulturowych... w USA, konsumetom wbija się w głowę, że sami są za siebie odpowiedzialni, że opieka lekarska czy weterynaryjna polega na współpracy z dostawcą tej opieki i żeby najskuteczniej współpracować, mają obowiązek o wszystko pytać. Więc ja pytam - nic nigdy nie jest tylko dlatego, że "wet stwierdzi". Quote
adda Posted August 26, 2004 Posted August 26, 2004 Ja też się pytam, ale z ciekawości i żeby mieć pojęcie, co jest mojemu psu. Ale ponieważ człowiek skończył studia weterynaryjne sądzę, że ma nieco większą wiedzę, niż ja. Wie lepiej co zrobić i jak wyleczyć mojego psa. Ja mogę się u niego "wymądrzać" w mojej dziedzinie. Poza tym wiem, jakie to uczucie, gdy ktoś właśnie wymądrza się na temat, na który nie ma pojęcia. Jakie to irytujące. A ja na temat leczenia psów nie mam pojęcia, więc oszczędzam mu irytacji. Quote
Flaire Posted August 26, 2004 Author Posted August 26, 2004 Ale ponieważ człowiek skończył studia weterynaryjne sądzę, że ma nieco większą wiedzę, niż ja. Wie lepiej co zrobić i jak wyleczyć mojego psa. Ach, gdyby to było aż takie proste! Ty absolutnie nie chodzi o wiedzę, bo dwie osoby po tych samych studiach weterynaryjnych po prostu mogą się nie zgadzać na każdy w zasadzie temat - diagnostyki, leczenia, wszystkiego! I tu właśnie wkracza pacjent, a w tym przypadku właściciel pacjenta, przynajmniej w "mojej" kulturze. W Stanach nie ma nic takiego, jak "wymądrzanie się" pacjenta i najlepsi weci wiedzą, że właśnie tego, co mówią właścicele należy bardzo dokładnie słuchać, bo pacjenci - czy właściciele pacjentów - o swoim pupilu wiedzą dużo więcej. niż oni.A w Polsce, niestety, ciągle jest w wielu środowiskach podejście takie chyba niemieckie, że Herr Professor wie najlepiej, a pacjent ma słuchać i się nie wymądrzać. I broń Boże drugiej opinii nie zasięgać - to już w ogóle obraza skrajna (w Stanach natomiast, w leczeniu ludzi, druga opinia przy poważniejszych diagnozach jest nawet obowiązkowa, wymagana przez ubezpieczenie). Ja mogę się u niego "wymądrzać" w mojej dziedzinie.Poza tym wiem, jakie to uczucie, gdy ktoś właśnie wymądrza się na temat, na który nie ma pojęcia. Jakie to irytujące. A ja na temat leczenia psów nie mam pojęcia, więc oszczędzam mu irytacji. Znów, bardzo podstawowe różnice kulturowe. W USA, Ty masz obowiązek wiedzieć jak najwięcej na temat leczenia swojego psa i dla weta nie jest irytujące, jak dla wielu wetów w Polsce, kiedy mu "zawracasz głowę" - irytujące jest, kiedy tego nie robisz, bo już na studiach go uczą, że to, co Ty masz do powiedzenia to jedno z jego najważniejszych narzędzi.Więc być może ja po prostu szukam tutaj wetów, któży leczą tak, jak jestem do tego przyzwyczajona, bo święcie wierzę, że to lepsze podejście. Że błędy i złe decyzje się zdarzają nawet najlepszym, i że normalni pacjenci potrafią je wyłapać - ale tylko jeśli pytają się i kwestionują wszystko - jest dobrze udokumentowane. Tu, na dogomanii, spójrz na przykład na topik o moczniku, gdzie poprzez pytania, dyskusję i upierdliwość udało się nam, dogomaniakom, wyłapać problem na stronach vetserwisu. Mam list z podziękowaniem za to od pani wet. odpowiedzialnej za tę stronę, więc wiem, że i w Polsce są weci, którzy cenią uświadomionych pacjentów i chcą ich słuchać. Quote
adda Posted August 26, 2004 Posted August 26, 2004 Chyba się jednak nie zrozumiemy. Ja nadal uważam, że to wet będzie decydował o tym jak leczyć mojego psa. Moje wypytywanie może doprowadzić do mojej tylko POŁOWICZNEJ wiedzy. Nie będę studiowała weterynarii i uważam, że taka wiedza "po łebkach" jest gorsza niż niewiedza. To poważna dziedzina i niech się nią zajmują odpowiedni ludzie. Owszem, o pupilu właściciel wie najwięcej, jak reaguje, jak się zachowuje, gdzie go boli, itd. itp., bo go zna najlepiej, natomiast o leczeniu już zapewne mniej. Nie zamierzam wkraczać w kompetencje weta. I nie chodzi tu wcale o "podejście Herr Profesor", wcale nie, to już przesada. Ja po prostu mam wyśmienitego weta, i nie muszę szukać dziury w całym. Odpowiada mi jego kompetencja, wiedza, podejście do zwierząt, jego sukcesy zawodowe a najbardziej to, że nigdy nawet przez przypadek nie skrzywdził moich psów ani kota. A, że goli łapy.... Naprawdę..... Nie przesadzajmy. Quote
Flaire Posted August 26, 2004 Author Posted August 26, 2004 Chyba się jednak nie zrozumiemy.A mnie się wydaje, że rozumiemy to się nieźle, tylko skrajnie się nie zgadzay i Twoja ostatnia odpowiedź utwierdziła mnie w przekonaniu, że są to różnice kulturowe. Jako najprostszy tego przykład: Ja nadal uważam, że to wet będzie decydował o tym jak leczyć mojego psa. A ja tak nie uważam - tu się właśnie nie zgadzamy - bo w USA, gdzie się wychowałam, wbijają w głowę pacjentom przy każdej okazji, że wszelkie decyzje o leczeniu są podejmowane wspólnie przez lekarza i pacjenta, a przez samego lekarza tylko i wyłącznie w przypadkach życia i śmiercie, gdzie na takie konsultacje nie ma czasu. Całą reszta Twojej wypowiedzi utwierdza mnie w przekonaniu o tej różnicy kulturowej w podejściu - bo ja również uważam, że mam świetnego weta, tylko że moje z nim dyskusje nie służą "szukaniu dziury w całym", ale jak najlepszej - w moim przekonaniu - opiece nad moim psem. Tak zostałam wychowana, więc takiego podejścia szukam również od wetów (i ludzkich lekarzy - a nie jest to w Polsce łatwe do znalezienia). Quote
Flaire Posted August 26, 2004 Author Posted August 26, 2004 Jeszcze jeden przykład tej różnicy kulturowej: moja lekarka w USA, specjalistka od choroby, na którą mam nieszczęście cierpieć, profesor akademii medycznej uniwersytetu Stanforda (jednej z najlepszych w USA) ciągle mi powtarza, jak bardzo dużo uczy się od swoich pacjentów, szczególnie właśnie na temat rozmaitych nowych podejść, badań, itp. Twierdzi po prostu, że pacjenci mają dużo więcej czasu, niż ona, wgłębiać się w szczególy dotyczące ich konkretnego przypadku - mogą ją wtedy odesłać do konkretnych informacji, które ona, ze swoją wiedzą medyczną, której im brak, może zinterpretować odpowiednio do ich kondycji. To jest właśnie przykład takiej współpracy między lekarzem, a pacjentem, o którą mi chodzi (skrajny przykład, bo aż tak zaawansowana współpraca to nawet w USA nie często się chyba zdarza :wink: ). Inny przykład współpracy: gdy są rozmaite opcje leczenia, lekarze w USA zazwyczaj nie podejmują decyzji, którą opcję wybrać, tylko wykładają pacjentom wszelkie za i przeciw i na tej podstawie pacjent podejmuje decyzję. Takie postępowanie jest na porządku dziennym. Więc tam nie masz wyboru nie być poinformowanym i decyzje są od Ciebie wymagane. Nie ma opcji "wet będzie decydował". Quote
adda Posted August 26, 2004 Posted August 26, 2004 Chyba jednak się nie rozumiemy. Mój wet przedstawia mi kilka rozwiązań problemu. Zawsze tłumaczy, które jest najlepsze. I zawsze mnie przekonuje, że ma rację. I po czasie okazuje się ZAWSZE, że miał rację. Mam szczęście mieć takiego weta. To strasznie trudno Ci żyć w mojej kulturze.... A ja i tak wolę swoją... Quote
Flaire Posted August 26, 2004 Author Posted August 26, 2004 Chyba jednak się nie rozumiemy. Mmm, ja Cię rozumiem, więc jeszcze raz wytknę różnicę: Mój wet przedstawia mi kilka rozwiązań problemu. Zawsze tłumaczy, które jest najlepsze.Tu jest pierwsza różnica. W "amerkańskim" stylu, wet prawie nigdy nie mówiłby, które jest najlepsze, bo to nie jest obiektywna opinia. Przedstawiłby tylko możliwości. Jeżeli poprosiłabyś o radę w decyzji, to MOOOŻE by Ci powiedział, co on by zrobił, ale za wszelką cenę starałby się tego unikać, tłumacząc, że każde zwierzę i każdy właściciel jest inny i to, co jest najlepsze dla niego, nie koniecznie musi być najlepsze dla Ciebie. Moim zdaniem to jest bardzo znaczna różnica w podejściu. U Ciebie decyduje w zasadzie wet (poprzednio pisałaś, że "wet będzie decydował o tym jak leczyć mojego psa" i tu to potwierdzasz - on radzi, przekonuje, a Ty zawsze go słuchasz). W USA, wet za wszelką cenę unika podejmowania decyzji, a nawet dawania subiektywnych rad - woli trzymać się obiektywnych faktów, a subiektywne decyzje pozostawić właścicielowi.I zawsze mnie przekonuje, że ma rację. Tego amerykański wet nigdy, przenigdy by nie zrobił. Właśnie o takie różnice kulturowe mi chodzi. Tam żaden dobry wet nie przekonuje pacjenta, że "ma rację" - w ogóle ramtejsi weci są stanowczo mniej pewni siebie, niż tutejsi.Mam szczęście mieć takiego weta.I to jest najważniejsze - że Tobie odpowiada. Mnie Twój wet odpowiadać nie musi :wink: .To strasznie trudno Ci żyć w mojej kulturze....No łatwo czasami nie jest. Ale - dla mnie dobra nowina, dla Ciebie gorsza - tutejsza kultura bardzo się zmienia. Już coraz łatwiej znaleźć wetów, którzy są gotowi do współpracy. Gorzej z lekarzami, ale nawet to się zmienia.A ja i tak wolę swoją...No wyraźnie. I nie ma w tym nic złego. Ważne jest tylko, żeby sobie zdawać sprawę, że ta Twoja nie jest jedyną prawą i że innym mogą się podobać inne - przynajmniej w niektórych sprawach :wink: . Na szczęście obecnie w Polsce jest miejsce i dla wetów, którzy leczą metodą Twojego, i dla wetów, którzy robią to w sposób, który odpowiada mnie. Quote
adda Posted August 26, 2004 Posted August 26, 2004 Żeby nie przedłużać tej dyskusji, bo się nie przekonamy wzajemnie. Ja ŹLE czułabym się u weta, który pyta mnie co ma zrobić z moim psem. Uciekłabym od niego w podskokach. A może ci lekarze z Ameryki nie chcą brać odpowiedzialności, skoro decyzję podejmuje praktycznie właściciel psa. Nie zawsze co amerykańskie jest lepsze. Ale już koniec. Bo można by tak jeszcze długo. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.