Jump to content
Dogomania

Niczyj u Niczyich - starszy trojlapek Morek Zmorek szuka DOMU !!


jayo

Recommended Posts

  • Replies 893
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

8.04 godz.14 kastracja Morka. Po kastracji Morek wraca do nas do domu.

a to, że został przeniesiony do kojca, nie znaczy, że jest zamknięty w nim cały czas i jest zostawiony sam sobie. Morek wychodzi na 6 spacerów na łakę, pod kontrolą po dzialce.

Link to comment
Share on other sites

Morek u Gajowej też mial dobrze, a to gdzie obecnie przebywa to decyzja stowarzyszenia Niczyje.

nie jestem na tyle głupia, by zapisywać Morka na kastrację bez konsultacji z wetem. Weterynarz obejrzał dziś wyniki krwi Morka z dnia 16.03, widział psa dwukrotnie -przy wyjmowaniu wenflonu oraz przy zdejmowaniu szwów. między jedną narkozą, a drugą musi być odstęp min 3 tyg i zostało to zachowane. nie mam powodu nie ufać weterynarzowi, który uratował moją kotkę, wyprowadził Rudzię (ktorej dawano 2 tyg zycia) i od roku zajmuje się moimi psami. Zresztą on sam widząc Morka po raz pierwszy i jego agresywne zachowanie zalecil kastrację.

Jeżeli Niczyje chcą przełożyć termin kastracji, nie ma problemu.

zalezy mi na tym, by Morek miał się jak najlepiej. myslałam Magda, ze znasz mnie na tyle.

Link to comment
Share on other sites

I tu nie będzie dodatkowej konsultacji z innym wetem?
Nie będzie lamentów, że pies może nie przeżyć?
W takim razie dobro psa wcale nie jest tu najważniejsze, tylko chęć "przywalenia" przeciwnikowi...
Gratuluję hipokryzji...
Marta, naprawdę uważasz, że kastracja u psa w tak podeszłym wieku wyeliminuje u niego agresję?
Jeśli tak, to jak wielkie będzie Twoje zdziwienie, gdy za jakiś czas okaże się, że kastracja agresji nie wyeliminowała... No chyba, że z nim pracujecie i to rzeczywiście solidnie. Wtedy jest szansa, że agresja minie...
O ile Morek przeżyje tą operację...

Marta, sądziłam, że Cię znam, ale jednak nie skoro psa w tym wieku kładziesz na stół po raz 2 w ciągu miesiąca... Marta, którą znałam by tego nie zrobiła...
Czy gdyby to był Twój ukochany pies to też tak samo byś postąpiła?
Czy uważasz, że to rzeczywiście jest najlepsze dla Morka?

Link to comment
Share on other sites

Muszę się wtrącić - Ronja - to nie my histeryzowałyśmy przed pierwszą operacją tylko Idusiek i Fela, pytając kilkakrotnie czy się nie boimy, że umrze, sugerując kolejne konsultacje. Uznałyśmy, że operacja jest konieczna i całe szczęście udało się i Morek żyje.

Nie kwestionując opinii weta - też uważam, że to trochę za wcześnie (ale to jest moja prywatna opinia).

Link to comment
Share on other sites

Niestety nie miałam okazji poznać Pani Magdarynki ale poznałam Ronje i takiej miłości do psów jaką okazuje Ronja już dawno nie widziałam.
Czy widziała Pani zachowanie Ronij wobec Morka ?? Bo ja widziałam.
Morek niejednokrotnie miał lepiej niż Psy Marty , rozpieszczany był paróweczkami , smakołykami. Samo to , że spał z nią w łóżku już o czymś świadczy. Nie twierdzę absolutnie że u Gajowej miał źle ale nie sądzę żeby sypiał na łóżku.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Zuzanna.psiaki']Niestety nie miałam okazji poznać Pani Magdarynki ale poznałam Ronje i takiej miłości do psów jaką okazuje Ronja już dawno nie widziałam.
Czy widziała Pani zachowanie Ronij wobec Morka ?? Bo ja widziałam.
Morek niejednokrotnie miał lepiej niż Psy Marty , rozpieszczany był paróweczkami , smakołykami. Samo to , że spał z nią w łóżku już o czymś świadczy. Nie twierdzę absolutnie że u Gajowej miał źle ale nie sądzę żeby sypiał na łóżku.[/quote]
A jaki to ma związek z tym, że obawiam się o to, że Morek może tej operacji nie przeżyć? Jeszcze raz podkreślam, że nie jest to operacja ratująca życie!
Swoją drogą nie sądziłam, że Marta potrzebuje "adwokatów"...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Magdarynka']A jaki to ma związek z tym, że obawiam się o to, że Morek może tej operacji nie przeżyć? Jeszcze raz podkreślam, że nie jest to operacja ratująca życie!
Swoją drogą nie sądziłam, że Marta potrzebuje "adwokatów"...[/quote]
wobec tego zabierz Morka na dodatkową konsultację.
amputacja łapy to też nie była operacja ratująca życie

mądrzyć każdy się potrafi, tylko jak trzeba zawieźć Morka gdziekolwiek to jest cisza na wątku i każdy ma go w dupie. a ja go nie mam, i chcę dla niego jak najlepiej. i nie wyjeżdzaj mi Magda z tym, co bym zrobiła, gdyby to był mój pies - bo ja traktuję go jak swojego. w żaden sposób nie jest gorszy niż moje psy, dostaje gotowane, dostaje przysmaki,jest traktowany jak równoprawny członek naszego stada. poświęcam swój czas i siłę, by miał dobrze.

i jesli chodzi o kastrację i agresję, to sorry, ale większe zaufanie mam do weta niż do Ciebie.

mam dosyć mądrych rad, kłótni i dymów.szkoda mi na to energii i czasu, który wolę poświęcić psom swoim i niczyim.

Link to comment
Share on other sites

heh, a ja znowu bede histeryzować czy się nikt nie boi, że Moras zejdzie....bo to stary pies i nigdy nic nie wiadomo czy np serducho wytrzyma kojeną narkozę. A histeryzowac będe bo moj pies dostał zapaści a mial 10 lat po podaniu głupiego jasia a nie nawet narkozy.

Przed tamtą operacją Morek nie mial aktualnych badan i jeżeli łapa się ocierała na pewno mial jakis stan zapalny. Ot moja histera o życie psa.

Skoro jednak ma aktualne badania a opinia weta jest na tak - to go kastrujcie. Nikt nie mowi, że charakter mu się zmieni w tydzien, ale szansa, ze się zmieni jest duza.


A , Morek ma do towarzystwa 1 suczkę od nas- Lisię, z którą przebywa (do wiadomości beam6).

Marta traktuje go jak swojego, jeszcze w sobotę leżałam z Morkiem na jej łóżku i nie miala nic przeciwko, kanapę też oblegiwał.

Wcale się nie dziwię, że ronja napisała, ze go kastrowac nie będzie, bo po takim ataku ja też bym się wycofała i jeszcze Magdarynce postawiła go pod drzwiami do " lepszej i właściwej opieki" :p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='beam6']Muszę się wtrącić - Ronja - to nie my histeryzowałyśmy przed pierwszą operacją tylko Idusiek i Fela, pytając kilkakrotnie czy się nie boimy, że umrze, sugerując kolejne konsultacje. Uznałyśmy, że operacja jest konieczna i całe szczęście udało się i Morek żyje.

[/quote]

Sorry, Beato - nie histeryzowałam, tylko pytałam o konsultację decyzji o amputacji. Przeanalizuj proszę [B]na trzeźwo[/B] to, co pisałam. Ja nie miałam obaw o przeżycie narkozy, tylko o to, czy aby konieczna jest amputacja łapy (wyraźnie pisała jayo, że jeśli ma mieszkać w budzie, amputacja jest konieczna, a może wystarczyło wówczas znaleźć dla niego miejsce nie w budzie?). Stary pies, do tego bez łapy. Nie dość, że trudności w poruszaniu, obciążenie starego kręgosłupa, to jeszcze i tak małe szanse adopcyjne spadają do zera. Moim zdaniem tak poważną decyzję skonsultować należało, bo łapa nie odrośnie.

Jeśli ktoś porównuje amputację łapy z kastracją, to albo nie ma bladego pojęcia, o czym pisze, albo nawet cienia wiedzy o psach, albo jest to celowe dowalanie przeciwnikowi (jak pisała Magdarynka).

Link to comment
Share on other sites

Ojoj, ile jadu, ile nienawiści...
A ja tylko zapytałam, bo zwyczajnie się martwię, że Morek może tej operacji nie przeżyć, co już z resztą kilka razy podkreślałam.
Mało tego, odniosłam wrażenie, że Marta niebardzo sobie radzi z Morkiem - stąd moje pytanie o możliwość powrotu do Gajowej. Zostało to odebrane jak atak, a ja tylko grzecznie zapytałam...
Stałyście się mocno przewrażliwione i wszystko odbieracie jak atak. Nie można już zwyczajnie zapytać, bo zaraz człowiek staje się wrogiem publicznym numer 1.
Każdy mierzy innych swoją miarą, a skoro wszystkich uważacie za wrogów, to gratuluję...
I nie wiem, czy to było do mnie czy nie, ale odpowiem, że nie porównuję kastracji z amputacją, tylko fakt poddania psa narkozie do obu zabiegów w tak krótkim czasie. Sądziłam, ze to oczywiste?
I pytałam jako zwykły, szary ludzik, bo od dłuższego czasu nie jestem związana z żadną organizacją.
I tak zrobicie jak chcecie, bo przecież wiecie wszystko najlepiej. Waszym zdaniem pewnie głupia jak but jestem, bo przecież nigdy nie miałam psa na tymczasie, mało tego - w ogóle nigdy psa nie miałam! Nigdy żadnego psa nie kastrowałam, nawet narkozy żadnemu nie zafundowałam ;)
I wiesz Marta, też nie liczyłam sobie nic za przysmaki, które moi tymczasowicze dostawali [szkoda, że jednak wyedytowałaś ten post]...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Magdarynka']Każdy mierzy innych swoją miarą, a skoro wszystkich uważacie za wrogów, to gratuluję...[/quote]

Magda, rozumiem, że możesz mieć teraz gorszy czas, jeśli tak jest - współczuję, trzymaj się. Ale nie upatruj wszędzie wrogów i ludzi, którzy Cię atakują. Ja tylko spokojnie (i bez jadu, dla odmiany) wyjaśniam, że dla mnie nie była problemem narkoza, lecz amputacja łapy (być może niepotrzebna).
Zapewniam Cię, że Marta doskonale sobie z Morkiem radzi. Lepiej niż ktokolwiek przed nią.

Link to comment
Share on other sites

zdaje się, że wcześniej esperanza wyraziła (chyba w imieniu zarządu również) opinię, że należy Morka wykastrować a teraz Beam6 nie jest pewna decyzji. Narkoza zawsze jest ryzykowna, tym bardziej u starego psa. Tylko co proponujecie wzamian? Macie lepszy pomysł? Wróci do Gajowej. Dobrze mu tam było ale jednak na zewnątrz, u Ronji w łóżku, więc sama rekanwalescencja i komfort życia (a liczyć sie trzeba i z tym, że dożycia) inny niż w budzie. Wygłaskany, dopieszczony i kochany. Sama miewałam zasikiwane łóżko, trudno potem w nim spac. Co byście wybraly dla starego psa? Mi tez sie narkoza nie podoba, tylko jakie widzicie lepsze wyjście? Buda? On trafił do nas z zapaleniem stawów, dlatego nie chodził. Stary jest, może zimy nie doczeka ale jeśli doczeka to zima dla starego schorowanego psa w budzie to chyba nic dobrego a dla jego stawów wyrok. A jak znowu będzie zapalenie? W zimnie zawsze większe ma na to szanse...
A stosunek ronji ddo psów chyba nie wymaga żadnej dyskusji...chyba nawet połowa właścicieli nie dałaby mu tyle ciepła.

Link to comment
Share on other sites

Magda,cofnij się do początków wątku i poczytaj wpisy Gajowej na temat zachowania Morka - nic się nie zmieniło. A może właśnie zmieniło się wiele - u weterynarza nie muszą trzymać go 3 osoby i nie musi mieć głowy zawiniętej w koc. Radzimy sobie z Morkiem dobrze. Nie masz pojęcia co to za pies, nie widziałaś go na żywo, ani naszych relacji, wobec tego wstrzymaj swoje mądre komentarze. Czytając Twoje wpisy odnoszę wrażenie, że piszesz, by jątrzyć i dowalać. I nie ma to nic wspólnego z dobrem Morka.
A do Twojej wiadomości - Morek jest u mnie na tymczasie płatnym (w zamian za opiekę, dostaję karmę dla swoich psów, nie pieniądze). Nie porównuj stada moich 5 psów z Twoim Cześkiem i 1 szczeniakiem na tymczasie - paczka przysmaków kończy się szybko,a ja wszystkie 4 tymczasy traktuję tak samo,więc przemiał mam nieco większy niż Ty.

I proszę, nie odpisuj już (choć zrobisz to na pewno, bo lubisz mieć ostatnie słowo). Na temat Morka informacji udzielać będę tylko osobom z zarządu Niczyje.

Link to comment
Share on other sites

A ja osobiscie jestem zdania, ze Morek powinien przejsc kastracje - i jak sadze, beam to samo miala na mysli.
I nie z powodu agresji - ale z wielu powodow, takze z powodu zagrozenia rakiem jader. I nadmiernego zainteresowania sukami, co nikomu nie sluzy - zwlaszcza w sytuacji, kiedy Morek przebywa w towarzystwie zmieniajacych sie psow.

Pytanie tylko, czy ta operacja powinna sie odbyc w ustalonym terminie - nie dodzwonilam sie dzis do dr Bissenika, zeby dowiedziec czy Morek stracil duzo krwi przy amputacji i w zwiazku z tym powinna byc wieksza przerwa pomiedzy zabiegami. Jutro sie dowiem.

Ani jedna, ani druga operacja nie ratuje zycia.
I Magda ma troche racji i Marta rowniez.

I zawsze musimy swiadomie i racjonalnie decyzje podejmowac.

Felu - piszesz, ze decyzje o amputacji warto bylo skonsultowac, czy byla konieczna - czy w zwiazku z tym chcesz tym razem podjac decyzje o kastracji ? Bo metne to wszystko.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jayo']

Felu - piszesz, ze decyzje o amputacji warto bylo skonsultowac, czy byla konieczna - czy w zwiazku z tym chcesz tym razem podjac decyzje o kastracji ? Bo metne to wszystko.[/quote]
W kwestii Morka nie zamierzam żadnych decyzji podejmować. Nie wiem, co niby jest mętne. Jeśli czegoś nie zrozumiałaś, przeczytaj jeszcze raz.
Ale jeśli nie chcesz/nie możesz, napiszę po raz trzeci: wyjaśniałam magdarynce, że pytałam o konsultację amputacji, ponieważ uważam, że jest to o wiele poważniejsza operacja niż kastrowanie. Ale może się mylę. Wy wiecie wszystko najlepiej.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ludwa']zdaje się, że wcześniej esperanza wyraziła (chyba w imieniu zarządu również) opinię, że należy Morka wykastrować a teraz Beam6 nie jest pewna decyzji.
[/quote]

[COLOR=black]Nie kwestionuję konieczności kastracji - wyraziłam tylko swoja [B]prywatną [/B]opinię, że wg mnie jest na to zbyt wcześnie. Im będzie dłuższa przerwa między zabiegami pod narkozą tym dla Morka lepiej.[/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='beam6'][COLOR=black]Nie kwestionuję konieczności kastracji - wyraziłam tylko swoja [B]prywatną [/B]opinię, że wg mnie jest na to zbyt wcześnie. Im będzie dłuższa przerwa między zabiegami pod narkozą tym dla Morka lepiej.[/COLOR][/quote]

Beata, decyzji o kastracji nie podejmuję sama, Justyna w imieniu zarządu zgodziła się na kastrację o ile nie ma zagrożenia życia, wg mojego weta, któremu ja ufam, nie ma. Przecież ja nie upieram się, że on ma być kastrowany już, jeżeli inny wet stwierdzi, że to za wcześnie, to poczekamy.
Przecież ja dla Morka chcę jak najlepiej, nie zrobiłabym niczego, co mogloby mu zaszkodzić. Czy to tak trudno zrozumieć? Po co ta cała nagonka na mnie? Wszystkie decyzje odnośnie Morka konsultuję z Dorotą lub Justyną, i to one mają ostateczny głos w tej sprawie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ronja']Beata, decyzji o kastracji nie podejmuję sama, Justyna w imieniu zarządu zgodziła się na kastrację o ile nie ma zagrożenia życia, wg mojego weta, któremu ja ufam, nie ma. Przecież ja nie upieram się, że on ma być kastrowany już, jeżeli inny wet stwierdzi, że to za wcześnie, to poczekamy.
Przecież ja dla Morka chcę jak najlepiej, nie zrobiłabym niczego, co mogloby mu zaszkodzić. Czy to tak trudno zrozumieć? Po co ta cała nagonka na mnie? Wszystkie decyzje odnośnie Morka konsultuję z Dorotą lub Justyną, i to one mają ostateczny głos w tej sprawie.[/quote]

Ronja, proszę spróbuj czytać uważnie wypowiedzi innych.
Czy możesz mi wskazać, w którym miejscu uprawiam nagonkę na Ciebie? I gdzie napisałam, że jestem PRZECIW kastarcji ? Moje zdanie w tej sprawie i Justyna i Dorota doskonale zna. I przepraszam, ale to nie Ty będziesz decydowała kto ma ostateczny głos w jakiejkolwiek sprawie stowarzyszeniowej - wszelkie decyzje podejmujemy wspólnie.

I jeszcze jedno - nigdy nie wątpiłam, że chcesz jak najlepiej dla psów, które są pod Twoja opieką.

Link to comment
Share on other sites

To, że dyskusja toczy sie forum upoważnia mnie do zabrania głosu. Polubiłam Morka mimo, że go nie znam i może nigdy nie poznam. Jest to piesek z charakterem. Jego agresja, moim skromnym zdaniem, głównie spowodowana była bólem, jaki odczuwał przy badaniach. Jak mógł się bronić przed bólem mały, schorowany piesek? Tylko warcząc i gryząc tych, którzy sprawiali ból przy badaniu.
Ronja dała mu bardzo dobry dom. Piesek jest zadbany i ma warunki takie, jakich może nie mieć nawet w domu stałym. Nie jestem generalnie przeciwniczka kastracji, ale operacja amputacji łapy to był bardzo duży wysiłek dla organizmu Morka, dlatego proszę dajcie mu trochę odpocząć.
Cieczka suńki skończy się za tydzień lub dwa i Morek wróci na pokoje. A jak nabierze sił to wtedy .....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='beam6']Ronja, proszę spróbuj czytać uważnie wypowiedzi innych.
Czy możesz mi wskazać, w którym miejscu uprawiam nagonkę na Ciebie? I gdzie napisałam, że jestem PRZECIW kastarcji ? Moje zdanie w tej sprawie i Justyna i Dorota doskonale zna. I przepraszam, ale to nie Ty będziesz decydowała kto ma ostateczny głos w jakiejkolwiek sprawie stowarzyszeniowej - wszelkie decyzje podejmujemy wspólnie.

I jeszcze jedno - nigdy nie wątpiłam, że chcesz jak najlepiej dla psów, które są pod Twoja opieką.[/quote]

Beata, o nagonce napisałam ogólnie (mając na mysli Magdę, nie Ciebie, która zrobiła ze mnie potwora) i nigdzie nie napisałam, ze jesteś przeciwna kastracji. wiem, ze decyzje podejmujecie wspólnie, ja kontaktuję się akurat najczęsciej z Dorotą, dlatego tak napisałam. Chodzi mi o to, ze nie ja decyduję co bedzie działo się z Morkiem, bo pies jest pod Waszą opieką. Temat kastracji przewijał się już wczesniej, nie jest to mój prywatny wymysł.

Szczerze mówiąc, jestem zmęczona wiecznymi kłótniami na wątkach, niedomówieniami. nie biorę w czymś takim udziału.

nie chcę tylko, nie życzę sobie, by ktoś kto nie zna sytuacji (Magda, Qti) nazywał mnie bezduszną i sądził, że dla jednego zasikanego łózka jestem gotowa narazić życie psa.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...