Jump to content
Dogomania

Dzisiejszy spacer z Łatką był traumatyczny...


Petra_

Recommended Posts

Dzisiejszy spacer z Łatką był traumatyczny...
Może to dlatego, że zapomniałam, że mój pies ma w sobie instynkt łowiecki..ech..

Zaczęło się od wczoraj. Tradycyjnie poszłam z Łatulcem na spacer na nasze pola, tuż za domem.. słoneczko świeci, Łata buszuje w rzepaku, rzucam jej patyczek. Nagle foksik wyczuł lisa (szok...myślałam, że lisów już dawno nie ma na naszych polach, bo od jakiegoś czasu trwa tam budowa osiedla). Łatka oczywiscie pościg za lisem, wzdłóż i wszerz pól, ja za nimi, szybko zrozumiałam, że to nie ma sensu bo to tak jakbym goniła dwa znikające punkty:roll: Po dłuższym czasie Łata wróciła, cała zielona- od rzepaku:roll: bez lisa:roll:

Dziś po południu tata mówi: "Chodź, przejdziemy się z Łatulcem na pole"
Ja oczywiście, chętnie, Łatka jeszcze bardziej...wzięliśmy piłeczkę, łatka szczęśliwa, skacze i wariuje z ulubioną zabawką. Zeszliśmy z pól w część troszeczkę zalesioną..gdzie m.in.znajdują się doły porośnięte chaszczami...
Tata mówi: "zobacz prawdziwa lisia nora", ja oczywiście- no tak, to pewnie tego lisa ,co go Łatka wczoraj ganiała. Nora glęboka i ciemna. I w tym momencie dobiegła do nas Łata, która po prostu wskoczyła w norę i zniknęła jak kamień w wodzie. Tak nagle, ze nawet nie zdążyłam zareagować. To było straszne. Łaty nie było widać, zero oznak życia, po prostu pies był i go nie ma. Myślałam,że oszaleję, miałam przed oczami same czarne scenariusze. Na szczęście dom blisko, więc tata został przy norze a ja pobiegłam po łopatę, żeby jakoś ratować Łatkę. Jak przybiegłam cała fioletowa z wysiłku, tata patrzył tylko smutnie i mówi, że nic, ze Łaty nie ma... Tata odgarniał ziemię przy norze, ja wołam Łatką-nic, po 20 minutach słychać odgłos duszenia, teraz nie wiem czy lisa, czy Łatki, której zabrakło tlenu. Coraz bardziej się martwię a łzy same lecą...już nie wiemy co robic, bo nie można kopać głęboko, żeby te lisie tunele nie zawaliły się, więc czekamy. I mija pół godziny, dalej nic. Odgłosy duszenia ustały. Ja już płaczę, tata cały zziajany a psa nie ma...W końcu tata mówi, że idzie do domu po latarkę,ja zostałam. Mija czas..i nagle słyszę piszczenie i patrzę jak Łatka gramoli się z jednego korytarza nory....z rozwalonym nosem i cała w piachu...
To były najgorsze chwile odkąd mam Łatkę u siebie. Tak strasznie sie bałam i nawet teraz jak to piszę to chce mi płakać, że Łata mogła tam zostać..
Wiem, pewnie niejeden myśliwy przerabia takie scenariusze na codzień, ale
ja byłam przerażona..
Wybaczcie, że się tak rozpisałam, ale to emocje
A teraz Łata grzecznie leży.ech,foksy....

Link to comment
Share on other sites

No no... GRATULUJĘ psa z pasją i odwagą!!! O tunele lisie mozesz byc spokojna. Tak łatwo się nie zasypią. Tlenu też psu tam nie braknie. W końcu lisy tam niejedną noc przesypiają, a szczenięta to i kilka tygodni nim wyjda na pierwsze słonce. Sam lis też psu dużej krzywdy nie zrobi. Co innego borsuk, ale tego spotkac w okolicach miast trochę trudniej. Warto by sunię pokazac na konkursie norowców. Z taką pasją może sporo zdziałac :)

Link to comment
Share on other sites

[B]hanik[/B].. szczerze mówiąc, nie wiem co z lisem, Łatka ma pocharatany nos, ale pyszczek miała czysty.. tzn nie było śladów krwi..

[B]Mars[/B].. tak naprawdę to cieszę się, że Łatka jest cała i zdrowa i jakoś nie w głowie mi konkursy norowców:roll:

Link to comment
Share on other sites

Ad hanik
Myślę że o lisa możesz byc spokojna. W prawdziwej norze o chwyt i to jeszcze gardłowy jest niezmiernie trudno. Po prostu jest tam na to za ciasno. Jeśli już się chwycą to zwykle jest to niegroźny pysk/pysk. Tak mogło byc tutaj, ale bardziej prawdopodobne jest to ze nieopolowany pies szedł po prostu na zywioł i nie wiedział co go może spotkac. Dostrzał strzała od lisa, po czym się wycofał. Zwykle lisy szybko się ewakuuja z nory do której wszedł pies, ale jest jeden warunek - trzeba byc przy tej norze cicho. Jak się będzie krzyczec i psa wołac to lis będzie się stawiac. Tu zapewno dodatkowo była suka ze szczeniętami bo to akurat ten termin i dlatego była jeszcze bardziej zdeterminowana do obrony nory. W każdym bądź razie myślę że lis ma mniejsze obrażenia niż psiak.

Link to comment
Share on other sites

[B]Mars[/B], ale czy dobrze robił mój tata poszerzając otwór nory?
teraz już nie wiem czyl lepiej było po prostu czekać na Łacię... czy cała akcja z kopaniem była potrzebna.. ale byłam przerażona, bo pies po prostu zniknął i było zero oznak życia.:-( na całe szczęście wyszła sama , aż nie chce myśleć co by było gdyby jednak tam została...

Link to comment
Share on other sites

Poszerzanie otworu psu na nic się zdaje. Nory mają po kilka - kilkanaście metrów długosci. Jeśli już decydujemy się kopać, należy próbowac lokalizować psa pod ziemia poprzez nasłuchiwanie gdzie ostatni raz szczekał. czyli jak wejdzie no nory to nie wołac, nie krzyczeć, tylko po cichu chodzic nad norą i nasłuchiwać.
Po drugie z kopaniem się nie spieszyc. Najczęściej pies sam sobie radzi. Nie wiem jak duza jest Twoja sunia, moja należy do tych większy raczej i przez to od czasu doi czasu przychodzi mi ją wykopywać jak się zaklinuje, jednakze zdaża się to raz na 20-30 wycieranych nor. Akcję zaczynam jak psa nie ma ok 2 godzin i jak się nie odzywa. Jeśli szczeka to znaczy że ma lisa i dlatego nie wychodzi wtedy dalej czekam. Oczywiście nie zawsze można kopać. Kopanie w nocy też raczej dużych efektów nie da. Mi kiedyś sunia wlazła do nory kiedy wracałem ze spaceru (dosłownie 60 metrów od mojej furtki - a mieszkam w drugim co do wielkości mieście :-) ) o godzinie 20. Trafiła na ślepą bardzi długą i krętą norę, gdzie dość długo powalczyła z lisem i zmęczona nie miała siły się wycofać, a obrócic nie było jak. Wykopałem ją po 14 godzinach (co przez ten czas przeżywałem szkoda gadać...) jej pierwsze kroki po wyjeciu były w kierunku okna którym do tej nory weszła. Trzeba też kopiąc już nie zrażać się jeśli wykopaliśmy spory dół a nory nie widać. One czasem potrafią być naprawdę głęboko...

Tutaj jeszcze jestem za płytko...
[IMG]http://img412.imageshack.us/img412/386/nory1oq0.jpg[/IMG]

Tu już się dokopałem...
[IMG]http://img86.imageshack.us/img86/6618/nora2ur1.jpg[/IMG]

A tak wyglądała nasz ścieżka do psa. Od 12 metrów w lini prostej od okna.
[IMG]http://img176.imageshack.us/img176/4931/nora3yh8.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...