Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Jutro rano Toffiego pozbawimy klejnotów czyli jego męskości. Miałam trochę obaw, ale jednak się zdecydowałam. Teraz się boję bo mam juz za sobą nieprzyjemne sytuacje z uspypianiem. Niby wszystko wiem co i jak robić jak go juz do domku przywiozę ale może jest coś jeszcze co możecie mi podpowiedzieć? Najbardziej się boję zeby nie "majstrował" sobie przy szwach :roll: .

  • Replies 127
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Może dobrze byłoby mieć tzw.hiszpański kołnierz - tak na wszelki wypadek,gdyby jednak Toffi bardzo interesował się miejscem po jego "klejnotach"...

Czasem można nie upilnować psiaka mimo najszczerszych chęci,a taki kołnierz to dobre rozwiązanie,pies szybko się przyzwyczaja.

Moja cockerka szybko opanowała technikę chodzenia z kołnierzem,a nawet była zadowolona-zwłaszcza w czasie jedzenia - nikt nie zaglądał jej do miski :wink: .

Pozdrawiam i głaszczę Toffiego (wirtualnie)

Posted

A tak, kołnierz z pewnością będzie bo inaczej na pewno by sie zalizal na śmierć. Już ja go znam :wink: . Tak ustaliłam termin operacji żeby zawsze ktoś był z nim w domu. Ale w poniedziałek do południa będzie sam i o to się trochę obawiam. Co prawda on zawsze śpi jak jest sam a poza tym będzie już 2 dni po operacji, więc może nie będzie tak źle. A taka rekonwalescencja to ile trwa (może trwać)?

Posted

Po kastracji nie wiem,bo mój psiak musi "miec wszystko na swoim miejscu" :wink: ,ale moja sunia po usunięciu ogromnego guza szyjki macicy (miała dwa bardzo duże cięcia) była w pełni formy już po dwóch tygodniach,a najtrudniejsze były pierwsze dwa-trzy dni ( no i przez jakiś czas nie wolno jej było szaleć i skakać).

Jeśli chodzi o Toffiego to cięcie będzie malutkie,więc z pewnością wystarczy mu parę dni na powrót do 100% formy.

Pozdrawiam (Toffiego też)

Posted

Właśnie odstawiłam Toffiego do weta i odbiór ok. 12:00. Nie mogę patrzeć jak sie słania na łapkach od narkozy :( :( :( . Teraz to się naprawdę boję. O rety! Jak cicho i pusto w domu. Strasznie!

Posted

Cockermanka! Szkoda ze tylko Ty sie zainteresowalas ale ciesze sie ze chociaz ktos :( . Wiem wiem, tyle juz tego bylo na tym forum - temat na tapecie non stop. Napisze tylko ze Toffi ma sie dobrze, kołnierz nosi bo troche probowal sie dobierac do szwów. Troche nie umie sobie z tym kołnierzem poradzic i widze ze niewygodnie mu sie leży (może go szwy ciągną?). Ciesze sie ze juz "po" i mam nadzieje ze wszystko bedzie all right.

Posted

Ewa, piesek ma sie nad wyraz dobrze, na szczescie :D . Dzis rano jakby nigdy nic, tylko tego kolnierza nie znosi, ale musi go miec bo probuje sobie ta rane wylizywac. Sama rana tez sie powoli chyba goi bo wczoraj byla troche zaczerwieniona a dzis juz blado rozowa. Jeszcze troche tylko to opuchniecie zejdzie i bedzie super. Zastanawiam sie jednak dlaczego wet nie zdjął wenflona. Zapytam jutro na kontroli.

Posted

Cockerek ten wenflon to wet zostawil zeby jakby piesek byl badzo słaby mozna mu bylo pdac kroplowke. moja sunia byla steryl;izowana 3 miesiace temu i wet tez zostawil wenflon, ale powiedzial ze jak sunia bedzie sie dobrze czula i nie bedzie slaba to moge ga zdjac na drugi dzien. Wiec nie martw sie pewno twoj tez tak zrobil zeby jakby co pieska znowu nie kłóć. Buzka dla dzielnego psiaka!

Posted

No na szczescie slaby to on wcale nie jest :D . Pewnie wiec wet sam zdejmie wenflon jutro na wizycie. Lazy, a jak dlugo Twoj piesek musial chodzic w kolnierzu, tzn. jesli w ogole chodzil?

Posted

Sunia nie nosila kolnierza tylko kombinezon, ktory jej z mama uszylysmy (taki zapinany na zamek na grzbiecie i z dziurmi na lapki i ogon). Ubranko dobrze zakrywalo rane, ale i tak nakladalismy go tylko jak nas nie bylo w domu (staralismy sie byc) i na noc. Niestetuy po kilku dniach Lazy nauczyla sie go sciagac :evil: ale do zdjecia szwowo zostalo pare dni weic jakos to przezylismy (ona zawsze lize wszyskie rany i sciaga szwy, a wet mowil ze nie nie powinna sie rana interesowac,a el ona jest wyjatkowa :D )

Posted

Dziękujemy! Właśnie przyjechaliśmy z wizyty kontrolnej. Wszystko gra i jest jak najbardziej w porządku. Tak się cieszę :D . Szwy ściągamy 20.05 więc na razie jeszcze kołnierz, bo on się interesuje co tam takiego ma (lub czego nie ma :lol: ).

A tak na marginesie, jakbym wiedziała że tak to gładko pójdzie to już dawno bym się zdecydowała.

Pozdrawiam!

Posted

Cockerek pisz jak Toffi sie czuje! :) Jesli zauwazysz jakies zmiany w jego zachowaniu to tez z checia przeczytam bo sama sie zastanawiam nad kastracja :roll: Ale sama nie wiem.. :roll:

Pozdrawiam i wysciskaj Cockerka ;)

Posted

Zmian na razie nie widac, bo wet powiedzial ze dopiero po miesiacu cos tam moze sie zmienic. Testosteron zostaje w organizmie w sladowych ilosciach, a w niemal 98% go nie ma. Niezle, co? Tez po cichu licze na to ze troche piesek zlagodnieje. Jak to nastąpi to na pewno napisze.

Ale juz teraz i tak moge polecic kazdemu kto ma mlodego psa i lezy mu na sercu zdrowie psinki chociazby na starość, żeby nie miał problemów z np. prostatą. Pozdrawiam!

ps. Toffilek juz tak wyściskany że niedługo będzie uciekał na mój widok :lol: . Eee, chyba jednak nie. On to uwielbia :D .

Posted

Na zmiany możesz poczekać nawet kilka miesięcy, chociciaż jesli piesek jest młody, to może krócej. Gratuluję decyzji i cieszę się, że tak szybko wraca do zdrowia. :D

Posted

Dzięki, Cockermanka! Kiedyś go na serio uduszę :lol:

Oj, niestety przyplatało się co nieco - zapalenie ucha. Wet mówi że to po antybiotykach ktore dostał po operacji. Ale już działamy więc szybko się tego pozbędziemy.

Zmian w zachowaniu szczególnych jakoś nie ma no ale w końcu może się coś zmienić dopiero za kilka miesięcy. Wydaje mi się jednak że jeszcze większy z niego pieszczoch. Stale przychodzi żeby go głaskać. Ale mrówka ja juz teraz polecam. Nie ma na co czekać. Sama nie wiem dlaczego zwlekałam - no tak, trochę się człowiek obawia, ale jak się wybierze dobrego lekarza to nie ma obaw. Ja się zdecydujesz to daj znać.

Pozdrawiam!

Posted

Aha, jedno mnie dziwi. Jak mówię ludziom że pies był kastrowany to każdy patrzy na mnie jakbym z kosmosu spadła. Pewnie się pukają potem w czoło. Czy to takie dziwne? Po takiej rozmowie czuję się dziwnie bo wiem co se ludzie myślą :-? Spotkaliście się z tym?

Posted

Wiesz co Cockerek ja spotkałam sei z czymś podobnym co ty. Mianowicie osboba mi znana juz od dłuższego czasu jak sie dowiedziała ze Lazy idzie na sterylizację to zrobiła wielkie oczy i powiedziała ze chyba jestem nienormalna, że to psu wcale nie potrzebne i ze to tylko strata kasy (nie uslyszalam tego osobiscie, ale i tak strasznie mnie zabolalo, oczywiscie ten pan twierdzi ze lubi psy :evil: ).Na twojego to pewno patrza ze zdziwnieniem ale u mnie to bylo oburzenie, ze bawie sie w jakies pierdoly i nie mam co robic z pieniedzmi (zabieg kosztowal 300 zlotych). Na szczeście znalazlo sie wielu zyczliwych mi osob, które pomogły mi zawiesć sunie do weta i stamtad odebrac (ja auta nie mam). Wspomne jeszcze ze ten pan poproszony o pozyczenie auta do przewizienia psa odmowil twierdzac, ze skoro mam takie fanaberie to powinnam wziac taksówke (auto wczesneij bez problemu dawal synowi jak bylo potrzebne). Do tej pory we mnie kipi jak to sobie przypomne! :evilbat:

Posted

No prosze, tak sie ludzie na psach znają. A najlepsze jest to że to w większości są inni właściciele psów :roll: . Ja na razie usłyszałam cos podobnego od 2 osób, bo jeszcze mało kto wie że już jest po zabiegu. Ale jak jeszcze przed wspominałam jaki mam zamiar to właśnie oczy z orbit im wychodziły. Toffi ma długą sierść to nawet nikt nie będzie wiedział :wink: . No ale sam fakt, no nie?

Posted

Cockerek! A jakie były główne powody twojej decyzji o kastracji? Co cię do tego najbardziej przekonało? Ja sama mam 3-letniego psa i mam trochę mieszane uczucia co do tego zabiegu. Zbieram informacje, żeby wyrobić sobie na ten temat zdanie. Mam nadzieję,że twoja psina ma się dobrze. Pozdrawiam :D

Posted

Ja też mam zamiar w niedługim czasie wykastrować mojego psiaka. I póki każdej osobie, której o tym zamiarze powiedziałam na spacerze "oczy z orbit wychodziły". Że wymyślam, że zrobie psu krzywde, itp. A najbardziej oburzony jest mój brat, ale uspokoiłam go, że to nie jemu wytną jajka tylko psu ;) Ehh, ta męska solidarność...

Druga sprawa jest taka: poszłam na konsultacje w tej sprawie do mojego weta. Nie było go, tylko taki młody, który jeszcze niedawno był asystentem. Jakoś w ogóle z neichęcią się odniósł do tego zabiegu, ale na nasze argumenty powiedział, że w takim razie może mu podać tabletkę hormonalną i zobaczy się, czy zmieni się psu po niej zachowanie. Ale ja nie rozumiem, co miałoby się zmienić u 6 miesięcznego szczeniaka?????? Takim gówniarzem chyba jeszcze nie kieruje popęd płciowy... Wilson jest kundelkiem i to jest chyba wystarczający powód do kastracji... W każdym razie następnym razem będziemy rozmawiać już z naszym sprawdzonym wetem.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...