Jump to content
Dogomania

Jeden pies martwy, drugi odebrany wariatce już w nowym domu..


tamb

Recommended Posts

Tak przykro. Współczuję. Co dzień wchodzę sprawdzić wieści; nie chciałam tego przeczytać!
Na to nie można się przygotować, tylko jak to przeżyć...
Robiliście, co w ludzkiej mocy. Skończyło się :(
Byliście razem aż do końca, odeszła bezpieczna w domu. To ważne.

Link to comment
Share on other sites

29 minut temu, jotpeg napisał:

Tak przykro. Współczuję. Co dzień wchodzę sprawdzić wieści; nie chciałam tego przeczytać!
Na to nie można się przygotować, tylko jak to przeżyć...
Robiliście, co w ludzkiej mocy. Skończyło się :(
Byliście razem aż do końca, odeszła bezpieczna w domu. To ważne.

Jest bardzo ciężko. Wszędzie ją widzę. Czekam, aż przybiegnie, by się przywitać. Pusia jej nie zastąpi, choć wypełnia po trosze tę pustkę. Mąż pojechał na wieś i już pochował Milusię, na jej grobie posadził kwiatki. Leży tam, gdzie była najszczęśliwsza. Jeszcze w poniedziałek rano, ostatkiem sił obeszła cały ogródek, tak jakby się żegnała. Nie wierzę, że jej nie ma...

Link to comment
Share on other sites

 

20 minut temu, dorota1 napisał:

Jest bardzo ciężko. Wszędzie ją widzę. Czekam, aż przybiegnie, by się przywitać. Pusia jej nie zastąpi, choć wypełnia po trosze tę pustkę. Mąż pojechał na wieś i już pochował Milusię, na jej grobie posadził kwiatki. Leży tam, gdzie była najszczęśliwsza. Jeszcze w poniedziałek rano, ostatkiem sił obeszła cały ogródek, tak jakby się żegnała. Nie wierzę, że jej nie ma...

Nie można się z tym pogodzić. Z czasem człowiek uczy się żyć inaczej. Tak myślałam, że Milusia już jest w D., miejscu szczęśliwym.
Szybko to poszło, mam na myśli to nagłe pogorszenie stanu organizmu i odejście Milusi. Ech.
Patrzę na daty z początku wątku; 2007 r., to podobnie jak i nasz Norek. 
Tyle daje nam obecność naszych czworonożnych przyjaciół, chyba więcej, niż my im. Tylko oni o tym nie wiedzą.
Niebo płacze z Wami...

Link to comment
Share on other sites

Znalazłam takie piękne zdjęcie Milusi:

 

mila.jpg

 

Była na nim młoda i zdrowa. Ważyła ok. 12 kg, a jej ostatnia waga z poniedziałku 6,20 kg. To była sama skóra i kość. Z bliska zobaczyłam, jaka to potworna choroba ten rak. Jotpeg masz rację, nie da się z tym pogodzić, tylko trzeba żyć inaczej. A ona już jest szczęśliwa, nic jej nie dolega i jest błogi spokój. Myślę, że czeka tam na mnie za TM.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Pięknie wygląda Milusia na tym zdjęciu. I te plamki dropiate na pyszczku i łapkach :) cudne!!!
Powtórzę się, ale dobrze dla niej że odeszła zaopiekowana we własnym domu, a nie w zimnej i strasznej lecznicy (choćbyśmy nie wiem co mówili o najlepszych i zaprzyjaźnionych rodziinnych wetach). Dla Was to trudne, ale dobrze, że wzięliście Pusię ze wsi; ona jest pewnie charakterem i osobowością zupełnie inna niż Milusia, ale może to i lepiej? Przynajmniej w domu słychać stukanie pazurków/ łapek o podłogę, a tak byłoby jeszcze straszniej, jakby była zupełna cisza.
Pusia nie wypełni pustki po Mili, ale pomoże Wam przetrwać złe chwile.
Ściskam mocno.

Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, jotpeg napisał:

Pięknie wygląda Milusia na tym zdjęciu. I te plamki dropiate na pyszczku i łapkach :) cudne!!!
Powtórzę się, ale dobrze dla niej że odeszła zaopiekowana we własnym domu, a nie w zimnej i strasznej lecznicy (choćbyśmy nie wiem co mówili o najlepszych i zaprzyjaźnionych rodziinnych wetach). Dla Was to trudne, ale dobrze, że wzięliście Pusię ze wsi; ona jest pewnie charakterem i osobowością zupełnie inna niż Milusia, ale może to i lepiej? Przynajmniej w domu słychać stukanie pazurków/ łapek o podłogę, a tak byłoby jeszcze straszniej, jakby była zupełna cisza.
Pusia nie wypełni pustki po Mili, ale pomoże Wam przetrwać złe chwile.
Ściskam mocno.

Święte słowa! Pusia nigdy nie zastąpi Milusi, ale JEST, wita nas, prowokuje do zabawy, drepcze po domu, śpi w łóżku. Chociaż ja wszędzie widzę Milusię, jej pusty ulubiony kącik sprawia ogromny ból, wydaje mi się, że była z nami bardzo krótko, nie wiem, kiedy to zleciało. Wydaje mi się, że wczoraj do nas przyszła, wniosła tyle radości, byłą wielką przylepą, miała wprawdzie swoje problemy (np. sikanie w domu z powodu wizyty kogoś obcego), nie chciała zostawać sama (szczekała i sikała), trzeba ją było wyprowadzać nawet osiem razy dziennie, ale tyle dawała w zamian, że to wszystko, to było nic. Chodziła za mną krok w krok, a teraz jej nie ma! Nie wiem, kiedy przestanę ryczeć. Gdyby nie tabletki, nie byłabym w stanie iść do pracy.

Masz rację, dobrze, że umarła w domu, obok mnie. Ona usnęła i nie cierpiała (taka jest śmierć z powodu zatrucia mocznikiem), a z tego co wiem od lekarza, to eutanazja psa nie zawsze jest bezbolesna.

Dziękuję, że jesteś z nami.

Link to comment
Share on other sites

Mija kolejny dzień bez Milusi, a nic nie jest lepiej. Tak strasznie za nią tęsknię... Myślę, gdzie ona jest teraz, czy jest szczęśliwa? Wiedziałam, że to straszna choroba, ale, gdy okazało się, że guz nie rośnie, łudziłam się, że jeszcze Milusia z nami trochę pożyje, pamiętam, jak przytuliłam ją mocno do siebie i powiedziałam do niej, że jej nie oddam śmierci... a potem, gdy nadeszła ta chwila, byłam całkiem bezradna.....

Link to comment
Share on other sites

najgorsza jest ta bezradność; kiesy człowiek obiecuje "nie pozwolę, żeby ci się stało coś złego", a potem okazuje się, że nie ma nic do gadania... :(
Czytam o Milusi, że miała swoje narowy (co lubiła najbardziej?); ciekawe jest to, że człowiek uczy się i dostosowuje, nawet jak narzeka, a później poczucie straty jest i tak większe...

Link to comment
Share on other sites

Milusia była trudnym pieskiem, ale uroczym, kochanym, miłym. Uwielbiała wystawiać brzuszek do głaskania i spać nim do góry (jeszcze sześć nocy przed śmiercią spała brzuszkiem do góry - był to znak dobrego samopoczucia i relaksu) , jak się cieszyła, lubiła tarzać się na wersalce, drapała łapką, gdy coś chciała np. dostać przekąskę lub, aby ją pogłaskać. Myślę, że takiego pieska już nigdy nie będę miała. Ona chodziła za mną krok w krok. Pusia też tak chodzi i jest przylepą, ale jest inna. Nigdy nie zastąpi Milusi.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Jutro miną dwa tygodnie od śmieci Milusi, a mnie wciąż się wydaje, że ona jest obok. Byłam z Pusią na wsi, poszłyśmy na spacer starą trasą, którą zawsze z nami chodziła Milusia i wydawało mi się, że ona idzie z nami. Może to prawda co napisała Borzymowska:

"A kiedy się pożegnać trzeba
i psu czas iść do psiego nieba,
to niedaleko pies wyrusza.
Przecież przy tobie jest psie niebo,
z tobą zostaje jego dusza."

Dzisiaj mi się śniła. Wiele bym dała, by móc ją przytulić i ucałować ten cudny pyszczek. Nie wiem, kiedy ten ból minie. Chyba nigdy.

 

 

 

 

Link to comment
Share on other sites

38 minut temu, jotpeg napisał:

nie minie, tylko z czasem (chyba) nauczymy się go znosić, jakoś z tym żyć.
ścieżki Milusi...wszystko jak dawniej, jak zawsze, tylko Milusi nie ma :(
ciepło pozdrawiam, bo ciężko i smutno na sercu.

Dziękuję,  że jesteś,  to  pomaga w tych ciężkich chwilach 

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

To już cztery tygodnie... Żal nadal ogromny. Szczególnie na spacerach. Pusia się nauczyła, że wychodziliśmy na ostatni spacer stadem, tzn. ja prowadziłam Milusię, a mąż Pusię i teraz Pusia patrzy na nas oboje i szczeka, żebyśmy oboje z nią wyszli, więc oboje z nią wychodzimy. Ja nie mam już kogo prowadzić. Ciężko, przykro. Na wsi jest jeszcze gorzej. Tam na każdej ścieżce są ślady łapek Milusi. Kiedyś w nocy na niebie zobaczyłam na tle księżyca obłok w kształcie Milusi. Może to tylko sugestia, a może ona tak właśnie teraz się czuje, beztrosko jak obłok płynący po niebie. Jedyna dla mnie pociecha, że nic jej już nie dolega.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...
  • 4 weeks later...
  • 4 weeks later...

Wczoraj minęły trzy miesiące...., cały czas wracają te dobre, wspaniałe wspomnienia. Na facebooku szukają domu dla suczki Mili, która ma spojrzenie mojej Milusi, choć inne umaszczenie, gdyby nie Pusia, która jest dominująca i zaborcza, ta Milusia już byłaby moja, ale nie chcę jej skrzywdzić, bo to, że Pusia by ją zaakceptowała jest prawie niemozliwe

 

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
O 4.09.2016 o 15:17, jotpeg napisał:

świetnie rozumiem sytuację; też mi się czasem marzy drugi pies, ale Norek by się załamał, już nie mówiąc o mojej mizernej sytuacji ogólnej. Ech, rzeczywistość głośno skrzeczy, a kysz!!!
masz ode mnie PW.

Jotpeg, dotarło ode mnie PW do Ciebie?

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...
  • 2 weeks later...
  • 4 weeks later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...