Jump to content
Dogomania

Problemy wychowawcze?


Eberiss

Recommended Posts

Witam, jestem dumną posiadaczką mixa owczarka niemieckiego i alaskana malamute. Pies ma przeszło 4 miesiące i wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie... kilka rzeczy, których nie potrafimy wyeliminować. Na początku, jak to u szczeniaków bywa, siusianie i załatwianie innych potrzeb, gdzie popadnie, skomlenie i piszczenie na wszystko i wszystkich. Nie przyłożyliśmy ręki do nauki czystości, pies sam z siebie (po 2 tygodniowym urlopie, podczas którego hasał całe dnie na dworze) zaczął sygnalizować potrzebę wyjścia na zewnątrz. Byliśmy mega zaskoczeni i zadowoleni, jakiego my to mamy pojętnego psa. Do czasu. Nastąpiło jakieś cofnięcie, zdarza mu się nie trzymać moczu, szczególnie w sytuacjach podekscytowania, kiedy np. mąż wraca z pracy, pomimo tego, że 5 minut wcześniej był za potrzebą. Zaczął dewastować wszystko, co tylko leży na podłodze. Drugi komplet dywanikow łazienkowych wyniosłam dziś do kosza. Piszczenie i skomlenie ustało, ale nie na tyle, ile byśmy chcieli. W zależności od zmiany, na którą pracuje mąż, szczenior zapewnia nam codzienną nocną/poranną pobudkę. Skomli póki nie opuści domu, a nawet klatki schodowej. Nauka chodzenia na smyczy przebiegła gładko, ale również nastąpiło jakieś cofnięcie, zaczął niesamowicie ciągnąć, jak widzi obcą osobę, czy psa to już w ogóle potrafi uwieśić się na obroży, podduszać, ale nie przestanie. W momencie wychodzenia z klatki i dojścia na trawnik jest to samo. Jak przychodzi do domu mój tata, Timo wpada w szał, skacze, gryzie za stopy, nogawki, komendy typu: "zostaw", "idź do siebie" w żaden sposób do niego nie docierają, ciężko go w ogóle odciągnać, tak samo jest w przypadku, kiedy przychodzi ktoś obcy, wtedy po prostu zamykam go w łazience. Generalnie z ułozonego szczeniora zmienił się w nieposłuszną bestyjkę, nie jest karny, nic do niego nie dociera, mogę próbować nagradzać go za dobre zachowania, karcić za złe, ignorować złe... Na niego nic nie działa. Mam wrażenie, że tak będzie już zawsze... a nie może tak być, bo na dłuższą metę sobie z tym nie poradzimy. Nie chcemy się poddawać, chcemy walczyć, bo oddanie go w inne ręce, byłoby tym samym, jak oddanie naszej córki w stylu "bo sobie z nią nie radzę".
Przepraszam za chaos w tym, co napisałam, ciężko mi było zebrać myśli.

Link to comment
Share on other sites

Przede wszystkim zachowajcie spokój. Na chłodno zastanówcie się- czy coś w ostatnim czasie zmieniło się w domu? Może jak zobaczyliście, że jest grzeczny, przestaliście na niego zwracać uwagę i poświęcać mu czas, a niewłaściwe zachowanie jest jego formą zwrócenia na siebie uwagi?

Mówisz, że na Timo nic nie działa- powiedz mi, jak go nagradzacie i za co, jak go karzecie i za co? Podaj konkretne przykłady. Z tego, co opisujesz wnioskuję, że sami wzmacniacie jego złe zachowanie- Timo ciągnie->ja się wkurzę->dam za wygraną. Timo skacze na ludzi->zamkniemy go-> frustracja Timo wzrasta-> dzwonek do drzwi->dzwonek w głowie Timo "oho, zaraz będę zamknięty"->szałł. W efekcie uzyskuje się włochaty parowóz skaczący na wszystko i wszystkich. Miałam podobny przypadek- na sukę nie działało NIC. Metoda "drzewo"- ciągnie, szarpanie- ciągnie, halter- ciągnie, odwracanie się- ciągnie. Aż nie zaczęliśmy z nią przy każdej próbie pociągnięcia stawać i powoli się cofać, aż pies nie wyrównał, dopiero szliśmy. Czasem przejście 10 metrów zajmowało 20 minut... Nie raz myśleliśmy, że mamy psa-idiotę ;) W końcu zaczęła być nagradzana za spokój (różne smaczki, jeden rodzaj szybko się nudzi), a gdy ciągnęła zaaferowana, stawało się, cofało, jak rozproszenie było zbyt silne, kazało się usiąść, żeby odwrócić uwagę. Nagroda smaczkiem dopiero za spokój. I tak małymi kroczkami pies przestał szarpać.

Wasz pies wchodzi w głupi wiek bycia psim nastolatkiem. Od hodowców (co prawda wyżłów i huskych, ale też duże rasy) wiele razy słyszałam, że pies jest wspaniały, nagle coś mu się w głowie przestawia i jest diabłem wcielonym aż nieco nie dojrzeje. Czasem trzeba to przeczekać, jednak nigdy nie poddawajcie się w egzekwowaniu swojej woli, choćby "siad" miało trwać 10 minut. Ważne, żebyście przewyższali psa "psychiką", czyli na przykład: nie chce siąść, to będziecie stać, aż siądzie. Bez szturchania, popychania i szarpania. Pies nie jest głuchy, on po prostu ma komendę gdzieś ;)

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

[quote name='Eberiss']Witam, jestem dumną posiadaczką mixa owczarka niemieckiego i alaskana malamute. Pies ma przeszło 4 miesiące i wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie... kilka rzeczy, których nie potrafimy wyeliminować. Na początku, jak to u szczeniaków bywa, siusianie i załatwianie innych potrzeb, gdzie popadnie, skomlenie i piszczenie na wszystko i wszystkich. Nie przyłożyliśmy ręki do nauki czystości, pies sam z siebie (po 2 tygodniowym urlopie, podczas którego hasał całe dnie na dworze) zaczął sygnalizować potrzebę wyjścia na zewnątrz. Byliśmy mega zaskoczeni i zadowoleni, jakiego my to mamy pojętnego psa. Do czasu. Nastąpiło jakieś cofnięcie, zdarza mu się nie trzymać moczu, szczególnie w sytuacjach podekscytowania, kiedy np. mąż wraca z pracy, pomimo tego, że 5 minut wcześniej był za potrzebą. Zaczął dewastować wszystko, co tylko leży na podłodze. Drugi komplet dywanikow łazienkowych wyniosłam dziś do kosza. Piszczenie i skomlenie ustało, ale nie na tyle, ile byśmy chcieli. W zależności od zmiany, na którą pracuje mąż, szczenior zapewnia nam codzienną nocną/poranną pobudkę. Skomli póki nie opuści domu, a nawet klatki schodowej. Nauka chodzenia na smyczy przebiegła gładko, ale również nastąpiło jakieś cofnięcie, zaczął niesamowicie ciągnąć, jak widzi obcą osobę, czy psa to już w ogóle potrafi uwieśić się na obroży, podduszać, ale nie przestanie. W momencie wychodzenia z klatki i dojścia na trawnik jest to samo. Jak przychodzi do domu mój tata, Timo wpada w szał, skacze, gryzie za stopy, nogawki, komendy typu: "zostaw", "idź do siebie" w żaden sposób do niego nie docierają, ciężko go w ogóle odciągnać, tak samo jest w przypadku, kiedy przychodzi ktoś obcy, wtedy po prostu zamykam go w łazience. Generalnie z ułozonego szczeniora zmienił się w nieposłuszną bestyjkę, nie jest karny, nic do niego nie dociera, mogę próbować nagradzać go za dobre zachowania, karcić za złe, ignorować złe... Na niego nic nie działa. Mam wrażenie, że tak będzie już zawsze... a nie może tak być, bo na dłuższą metę sobie z tym nie poradzimy. Nie chcemy się poddawać, chcemy walczyć, bo oddanie go w inne ręce, byłoby tym samym, jak oddanie naszej córki w stylu "bo sobie z nią nie radzę".
Przepraszam za chaos w tym, co napisałam, ciężko mi było zebrać myśli.[/QUOTE]
Wasz piesek przechodzi tzn. dorastanie,bunt jak u nastolatka,psy zazwyczaj dojrzewaja do 4 lat,osiagaja wtedy pelną dojrzalosc emocjonalna itd. Musicie uczyc go zachowan,radze kupowac mu w zoologicznym sklepie kosci do obgryzania, schowac poki co buty,dywaniki itd. W chwili obecnej mam 3 psa, wiem,ze psy lubia niszczyc zwlaszcza jak cos lezy im pod nosem,prosze pamiec,ze poki co uwazajcie na to co spada,co lezy bo nietylko moze to skonczyc sie zle dla danego przedmiotu ale takze wasz pies moze zachorowac od tego co polknie itd. Ciagniecie na smyczy,najlepszym rozwiazaniem jest kolczatka,bez tego ani rusz,zaloze sie ,ze wasz pies bedzie wazyl conajmniej 40/50kg,podstawa takze jest uczenie podrostka zachowan,pozniej niz bedzie starszy bedzie wam ciezej :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...