paweligosia Posted May 17, 2013 Share Posted May 17, 2013 witam serdecznie, to mój pierwszy temat na forum. Od dwóch tygodni mamy nowego domownika Ivy, York sunia ma 11 tygodni. Była najmniejsza z miotu ale mimo to żona się na nią uparła :) Nie mając wcześniej psa cięzko nam było ocenić czy pies jest zdrowy czy chory. Była dość ślamazarna, miała rozwolnienie ale oprócz tego żadnych problemów. Dwa dni poźniej pies zaczął się słaniać, ledwo chodzić, cięzko oddychał. Jako że mamy blisko weterynarza udało się malutką uratować, kroplówki, antybiotyk, kontrola doktora co 3h i tak przez 2 dni. Jako że żona jest osobą bardzo wrażliwą ja zajmowałem się karmą zastępczą mlekiem, dawkowaniem glukozy, całą dobę noc dzień w równych odstępach. Tu nasuwa się moje pytanie czy możliwe, że taki mały piesek zdążył się przez to do mnie bardziej przyzwyczaić niż do mojej żony? Tzn jak ja ją wołam przychodzi, jak wstaje idzie ze mną(chyba wie że pora karmienia) generalnie chyba bardziej czuje asertywność To wymażony piesek mojej żony i bardzo go pokochała tym samym jest jej przykro że Ivy ją troszkę olewa.... Czy to taka pora w życiu psa że obiera przewodnika stada? Czy sytuacja ulegnie zmianie? dodam że jesteśmy tylko we dwoje + piesek z góry dzięki za odpowedź i pomoc pozdrawiam Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
gryf80 Posted May 17, 2013 Share Posted May 17, 2013 w sumie sam sobie odpowiedzialeś na pytanie,to ty sie psem zajmujesz i ciebie bedzie traktował jako "przewodnika".sytuacja moze się zmienić jeśłi żona przejmie opiekę nad pieskiem i wiekszośc czynnośc to własnie ona będzie wykonywała. p.s.poradziła bym ci zbadania qpki psiej na obecnosc pasożytów wewn. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
paweligosia Posted May 17, 2013 Author Share Posted May 17, 2013 dzięki za odpowiedź, qpka była badana jak i jest wszystko ok Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
asiak_kasia Posted May 20, 2013 Share Posted May 20, 2013 Dokładnie tak jak napisałes. Pies widzi w Tobie "bliższego" członka stada, jako, że to z Toba do tej pory spedził wiecej czasu. Zona niech zacznie z malutką ćwiczyć proste komendy, nagradza smakołykami, bawi się, pokazuje świat, szybko malutka i do niej zapała sympatią. Macie teriera jakby nie było, uczcie ją dobrego zachowania, traktujcie jak psa, a nie człowieka w futerku. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
rewelacjaa Posted May 20, 2013 Share Posted May 20, 2013 Psy tak mają (zazwyczaj) wybierają członka rodziny, który staje się jego panem. Mój pies również olewa wszystkich a słucha głównie mnie. To nie minie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
xxxx52 Posted May 20, 2013 Share Posted May 20, 2013 Czy piesek juz jest zdrowy? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Visenna Posted May 20, 2013 Share Posted May 20, 2013 [quote name='paweligosia']Jako że żona jest osobą bardzo wrażliwą ja zajmowałem się karmą zastępczą mlekiem, dawkowaniem glukozy, całą dobę noc dzień w równych odstępach.[/QUOTE] Przepraszam, może zabrzmi ostro, ale ja nie rozumiem: Co jest takiego w dawaniu szczeniakowi mleka czy glukozy, że 'wrażliwość' nie pozwalała żonie tego robić? Ja sobie nie wyobrażam żeby moim wymarzonym Yorkiem zajmował się ktoś inny niż ja ( jedyne czego nie potrafiłam, to podać im zastrzyków, bo nie umiem i boję się je robić) - właśnie dlatego że jestem wrażliwa i sądzę, że nikt nie zadba o moje psy tak dobrze, jak zrobię to ja, która kocham je najbardziej! Wymarzony piesek żony, ale robiłeś przy nim Ty - to niech żona ma pretensje tylko do siebie, ze pies woli Ciebie. Szczerze, to mam nadzieje że tak zostanie, bo jak pies się przywiąże do niej, a nie daj Boże znów zdaży się jakaś choroba i wrażliwość nie pozwoli się żonie zajmowac psem, to mała będzie znosiła ją gorzej, nie mając swojego przewodnika przy sobie. A czy jest mozliwe zeby się przywiązała ...odpowiem tak - ja wiozłam mojego mlodszego jak był szczeniaczkiem z Warszawy do Szczecina. Pojechalismy po niego do Wawy i ze swiezo kupionym 3 miesięcznym szczeniakiem jechaliśmy 9 godzin w sniezycy - mały bardzo chorował, wymiotował...siedziałam z nim na tylnym siedzeniu i głaskałam, próbowałam uspokajać. I te 9 godzin wystarczyło - od pierwszego dnia w domu pies nie odstepował mnie na krok i do tej pory tak zostało, a ma już 6 lat. Też nie wierzyłam że to możliwe, myślałam ze pies potrzebuje chociaż paru dni - ale widocznie nie chory pies, któremu w jakiś sposób przyniosło się ulgę. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Karilka Posted May 25, 2013 Share Posted May 25, 2013 Ja "urosłam" w oczach psa, do roli przewodnika, kiedy masakrycznie rozciął łapę, co spowodowało ogromny krwotok. Pies omdlał a ja podarłam koszulę, załatałam łape, psa na ręce (36kg) i biegiem do domu. Wtedy pierwszy raz - nie dosć, ze zwrócił na mnie uwagę to zaczął lizać po twarzy. Potem szycie, długie leczenie... To spowodowało, ze zyskałam przyjaciela. Myślę, że Ty masz podobnie ze szczeniorką. Nie zostawiłeś jej, kiedy było źle. Zostałeś jej przewodnikiem. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.