Jump to content
Dogomania

Reksio za TM :(


Zosia123

Recommended Posts

Dawno nas tutaj nie było :P

Rex dzisiaj zdał pięknie kolejny egzamin :) tłum obcych ludzi, masa zapachów z różnych części Polski... a on spokojniutko i dostojnie żebrał o kiełbaski leżące na stole :P
Zanim jednak przyjechali do nas goście Rex usiłował mnie doprowadzić do zawału. Porządki dzisiaj sobie robiliśmy w ogrodzie (m.in. poszukując qup coby stan skupienia badać). Ciepło i przyjemnie dzisiaj we Wro było, więc wszystkie futra z radochą przeszkadzały w porządkach. Vito grał z psami w durnia zwiewając przed nimi na drzewa co sił w łapach tylko po to, żeby zaraz głośno komunikować, że już zlazł, ale psie pierdoły ma nadal pod ogonem :) psy były wniebowzięte :) i żeby nie było żadnych wątpliwości - wszystkie futra BAWIŁY SIĘ W NAJLEPSZE! RAZEM!
Potem Rex wynalazł gdzieś butelkę (szklaną!) i po prostu zwariował ze szczęścia! Ganiał z nią, podrzucał i turlał łapami, a my jak te głupki usiłowaliśmy mu tę butelkę zabrać. W końcu Rex rzucił zabawką o bruk tłukąc ją (a mnie doprowadzając do pierwszego zawału). I zrobił to specjalnie! Wybrał sobie jeden z kawałków i uchachany po ogon dalej zwiewał po ogrodzie, szybciej niż Rosja! Jak nam się udało odebrać mu resztki butelki wynalazł wielgachny kamień... straciliśmy nieco kalorii...
Wróciłam z ogrodu po coś tam do domu i słyszę, że Vito dostaje w trąbę od dwóch kocurów sąsiadów. Psy tak gnały mu na pomoc (a może dobić?), że mało nóg nie pogubiły na schodach. Profilaktycznie zerknęłam za okno (żeby w razie czego kocie truchło posprzątać) i... kolejny zawał. Brama uchylona, a jak brama uchylona to Rosja na bank na ulicy. Tym razem to ja mało nóg nie zgubiłam na schodach! Rex nigdy nie wychodził bez nas poza ogród. Adrenalina przekroczyła mi wszelkie normy, toż on jest głuchy i nie usłyszy auta (no dobra, nieco spanikowałam, bo akurat aut u nas jak na lekarstwo :)). Niemniej wypadam na chodnik wydając określony poziom dźwięku (przy którym Rosja cichaczem wraca biegiem do domu, udając oczywiście, że to nie ona nabroiła) a Rex spokojnie sobie stoi przy furtce sąsiadów oglądając tłukące się koty... Jakoś nie mogę się przyzwyczaić, że on nie słyszy, więc gadam jak łoś jakiś chwilę zanim załapałam, że gadam do siebie... Rex mnie zauważył i się gapi a ja gadam. W końcu załapałam, uderzyłam ręką w udo a Rex na komendę spokojnie zareagował i zadowolony wrócił do ogrodu. Psy miały radochę a ja schudłam ze dwa kilo w godzinę...

Jutro wraca Krzyś, więc jedziemy do weta. Będzie co badać, ale przynajmniej co nieco wiemy. Poszukiwania zaginionych qup w ogrodzie dały efekty (jak Boga kocham będę miała koszmary...) liczba robali w wielkim qupsku przekroczyła moje normy odporności psychicznej... Tak więc wiemy, że na bank jeszcze raz odrobaczamy i to trza będzie wytoczyć jakieś ciężkie działa.
No i jutro spotkanie z nowym lokatorem... mam nadzieję, że wszyscy przeżyjemy. Jakby nikt tutaj nic nie pisał przez kilka dni, niech no ktoś podjedzie na Słoneczną i truchła nasze posprząta :D

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Banda Rexa']Zdradzimy Wam mały sekrecik, bo nie wiemy czy zwróciliście uwagę, że Kuba i Edward to jednak męski imiona :) a oni obaj żyć bez siebie nie mogą...[/QUOTE]


wszak i osoby publiczne przestały się z tym kryć, to co se ogony będą żałować:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Piękne opowieści Bandy Rexa :loveu:Ja mogę czytać i czytac a jeszcze jak jest to podane w ten sposób,czyli dawka humoru z domieszką horroru,to dla mnie miodzio. Literatura faktu :lol:;).I jak czytam jest jeszcze szansa na melodramat :eviltong: hahaha,dobrze,że to tylko cięty humor p.Anny:lol:

Link to comment
Share on other sites

No i wylazło szydło z worka :P
Nasz Rex anioł pokazał swoją ciemną stronę mocy :) dziękowaliśmy niebiosom, że na pierwszy spacer zapoznawczy poszedł ze mną i psami kolega a nie Krzyś... byłoby ciężko. Rex zaprotestował zdecydowanie przeciwko spoufalaniu się jakiegoś obcego "kundla" z "jego" człowiekiem. Pokazał zęby bardzo jasno i zdecydowanie (chociaż rozlewu krwi udało się uniknąć). Onek Rosję pokochał od razu, a ona jego :D co również wyprowadza z równowagi Rexa. Przecież to JEGO Rosja!
Myślałam jeszcze do wczoraj, ze umrę na zawał. Błąd! Ja umrę z powodu utraty krwi po wyrwaniu obu rąk na raz :P Onek (no jakoś musimy mówić do nowego lokatora :D) ciągnie jak ciągnik! Ale trafił swój na swego :P w końcu wychowałam rodezjana. Po takiej traumie żadna siła uciągu nie robi już na mnie wrażenia (chociaż na moich stawach i owszem). Onek dostał więc uzdę Rosji (co Rosja przyjęła z zachwytem absolutnym, Onek wprost przeciwnie :P) ale się wkurzał i wił jak piskorz. Skubaniec jest bardzo sprytny, szybki, cwany i uparty jak muł. I jeszcze śpiewa przy tym niemożebnie! Żeby go okiełzać musiałam przypiąć jeden karabińczyk tej samej smyczy do uzdy a drugi do obroży. Tylko ta kombinacja go wycisza. Przypięcie smyczy do samej uzdy spowodowało wywinięcie się z niej psa w ciągu nanosekundy!
Dzisiaj mimo porannych przymrozków upociliśmy się z Krzyśkiem jak w samo południe w gorącym lipcu :) Sąsiedzi musieli mieć niezły ubaw obserwując nas w czasie śniadań :) dwóch nierozgarniętych ludzi i trzy tańczące na smyczach potwory :P robiące wyścigi, który bardziej wysforuje do przodu... no ubaw po pachy! Mamy takie miejsce (z dobrymi jabłkami :P) gdzie możemy puścić potwory luzem. Mina Rexa kiedy został spuszczony ze smyczy, tak jak Rosja - bezcenna :D Dobrze, że ma szyję, bo by mu się głowa oderwała i poleciała do nieba dumą napompowana :P Onek ćwiczył chodzenie bez wpędzania w ruch lotniczy człowieka na końcu smyczy :) i nawet mu to idzie (o ile idzie ze mną :P) ale zejdzie nam na tych ćwiczeniach, oj zejdzie...
Ciągnik jednak to pikuś, a nawet Pan Pikuś. Pikusik maleńki zupełnie :P plan był taki - Onek mieszka sobie w apartamencie w przyziemu. Jak tylko Mąż Pani Zosi go przywiózł poszliśmy sobie na mały spacer (taki tate a tate) a potem wprowadziłam Onka do jego lokum. Spoko :) Ba! Jak tylko zobaczył materac to skumał skubany, że jego :) na komendę "miejsce" wzorcowo się położył! Co prawda tylko na kilka sekund (czyli na tak długo jak ja się nie ruszyłam :P) ale zawsze. Widać, że pies był szkolony. Wygląda na to, że jak posypały mu się łapy to już przestał być przydatny... Ale do sedna - zostawiłam gościa na dole, żeby ogarnąć sytuację zaintrygowanych psów na piętrze. No i już wiem jak pięknie śpiewa nasz Onek... Kiedy nieco później poznał Krzysia i skumał, że wszyscy intrygujący ludzie są nieco wyżej... Wytrzymaliśmy do 22.19 i w obawie przed linczem ze strony sąsiadów zabraliśmy Onka z jego pokoju do naszej części domu. Był tak podekscytowany, że nie zauważył kota po drodze :P zaintrygował go szczur, ale mały cwaniak szybko zwiał do klatki, a wtedy Onek stracił zainteresowanie. Pilnował tylko bacznie, żeby żadnego z nas nie tracić z oczu :) baliśmy się, że dostanie zeza :P musieliśmy otworzyć drzwi między naszymi pokojami a ten się uwalił na progu i pokazywał całym sobą jaki jest happy :D dobrze chociaż, że nie śpiewa z radości! Ale niech tylko któreś z nas idzie do kuchni albo do łazienki! Cały dom o tym wie w ciągu nanosekundy. Maleńką tylko mam satysfakcję, że jak ja mu znikam płacze głośniej niż jak znika Krzyś :P Nie miałam siły już wczoraj na testy z kotami, zapomniałam tylko o tym powiedzieć Vitkowi :P który przylazł do mojego łóżka przechodząc przed nosem Onkowi (chyba mu się psy pomyliły, bo przeszedł sobie głupol jeden bez stresu :P). Radocha Onka była przeogromna. Wystartował jak z procy :) na szczęście miejsca do manewru między meblami miał mało, a kot wiedział gdzie uciekać :) w tym wypadku słuchanie komend idzie Onkowi opornie ("Dlaczego? No dlaczego? Przecież tego kota chcę upolować dla Ciebie!) i tak trwały negocjacje moje albo Krzysia... przez całą noc :D na szczęście rano kot się nieco wysunął zza szafki, pies był akurat zbyt blisko i oberwał w nochala. To go ostudziło nieco i już nie protestował przy komendzie "na miejsce". Reszta kotów spędziła noc... w przyziemiu strzelając mega focha...
Teraz Onek chrapie uwalony przy moim biurku. Tak więc - socjalizacja z psami: krótkie starcia i reprymendy ze strony Reksa (i Rosji jak kolejny facet chciał jej odebrać kocyk) i wsjo w parjadkie. Bałam się karmienia. Szczególnie, że na śniadanie były... parówki z prochami (wiecie jak trudno upchać 4 tablety w małym kawałku parówki??? Ja już wiem :P). Rex wciągnął prochy na robale w ciągu nanosekundy (ha!) a Onek parówkę zeżarł, tabletki wypluł :P ale przy drugim kawałku parówki wszystko poszło już gładko. Tylko Rosja się zaśliniła :P Skoro przeżyliśmy postanowiliśmy dać suchą karmę wszystkim jednocześnie. Jest ok. Poza tym, że Onek zjadł kilka chrupek i sobie odpuścił. Mam nadzieję, że to chwilowe z powodu mega ADHD. Akceptacja ludzi - no problem. Socjalizacja z kotami - muszę zebrać siły :P Lęk separacyjny - to będzie długa i wyboista droga...

Link to comment
Share on other sites

ALe opis, popłakałam się ze śmiechu, choć wyobrazam sobie, że to wcale śmieszne nie było.
Trzymam kciuki i pozdrawiam

edit: wykombinowałam bazar imionkowy dla ONka. Widzę, że charakterek ma nieco zblizony do mojego potwora:)
P. Aniu, podziwiam i cierpliwości życzę

Edited by egradska
Link to comment
Share on other sites

Po wizycie u weta...

Żeby nie było :) oba owczarki jechały wczoraj razem do weta. Razem w sensie jeden obok drugiego :) połączyły się "w bólu" bez... bólu :D Nieco się wkurzyliśmy, bo dr Kniat akurat zamienił dni dyżurów. Trafiliśmy na panią doktor. Po wykładzie z weterynarii wiem na temat anatomii ucha wszystko. A konkretnie Rex ma zalecone grzebanie w uszach na śpiocha (czyt. głupi jaś). Podejrzenie: uszkodzenie błony bębenkowej. Na cito antybiotyk (amoksiklar?) a do ucha póki co maść dla krów (synergal). Guzek na szyi - niegroźny, do obserwacji czy rośnie. Na zmiany skórne przy ogonie podobno pomoże antybiotyk. Doktórka założyła tasiemnca, dała silniejsze leki. Do powtórki za dwa tygodnie. Pożyjemy, zobaczymy... Waga 35 kilosów (heros :P).

Onek też dostał dodatkowe prochy na robale. Generalnie póki co to nogi do diagnostyki. Wczoraj biegunka, dzisiaj qupal całkiem, całkiem.

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj mieliśmy gości w naszym hostelu, więc rano w kuchni zrobił się ruch jak na dworcu :) teraz wszyscy sobie pojechali do swoich zajęć, więc mam nieco ciszy. Psy i koty śpią. Chwila oddechu do 15.00 kiedy część domowników wróci. Onek zostanie w domu z innymi, bo ja muszę na chwilę chociaż do sklepu. Zobaczymy co zrobi jak nie będzie ani mnie, ani Krzysia...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='egradska']ALe opis, popłakałam się ze śmiechu, choć wyobrazam sobie, że to wcale śmieszne nie było.
Trzymam kciuki i pozdrawiam

edit: wykombinowałam bazar imionkowy dla ONka. Widzę, że charakterek ma nieco zblizony do mojego potwora:)
P. Aniu, podziwiam i cierpliwości życzę[/QUOTE]

Cierpliwość to moje drugie wcielenie :P (zanim mnie szlag nie trafi oczywiście :))
A co to jest bazar imionkowy?

Link to comment
Share on other sites

Na jutro mam w planie wyprawę do banku. Założę subkonto dla "Waszych" :) psów. Przygotuję również dokumenty dla ministerstwa w kwestii zbiórki publicznej.

p.s. Moi znajomi szykują fajny event dla psiarzy i kociarzy :) teraz zaraz przed świątecznie. Będzie potrzebne wsparcie wolnych strzelców :) pieniądze z imprezy pójdą na DT.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Banda Rexa']Cierpliwość to moje drugie wcielenie :P (zanim mnie szlag nie trafi oczywiście :))
A co to jest bazar imionkowy?[/QUOTE]

to bazarek z propozycją imion dla onka:
[url]http://www.dogomania.pl/forum/threads/235689-Jestem-owczar-z-Wroc%C5%82awia-M%C3%B3wi%C4%85-o-mnie-Bezimienny-%28-wymy%C5%9Bl-dla-mnie-imi%C4%99-do-25-11[/url]

moja pierwsza propozycja to TOMO, ale mam nadzieję, ze będą kolejne i nasz onek jakiś szerszy fanklub zgromadzi:)

Link to comment
Share on other sites

Kolejne starcie z kotem :P tym razem biedak trafił na Noemi :D na szczęście (dla psa) jeden krótki syk ostrzegawczy i Onek się wycofał na z góry upatrzone pozycje :) zakładam więc, że docelowo będzie dobrze :)

Kolejna maleńka okruszynka nadziei - spędziłam w wannie całe 40 minut! a Onek tylko chwilkę skamlał pod drzwiami :multi: może więc...

p.s. Fajny pomysł z tymi imionami :) ja też mam pewien plan, ale na razie sza! Coby nie zapeszyć :)

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze jedno - ma ktoś może na zbyciu resztki desek / boazerii? Potrzebujemy zrobić psom kojec (a właściwie coś w stylu zagrody). Mamy takie miejsce - wnękę i potrzebujemy dorobić "płotek z opcją otwierania" coby psy nie musiały być zamykane w osobnym pokoju w czasie odwiedzin ludzi "bojących się". Pomoże ktoś?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kocurek']Fajne macie przeboje:)Mam nadzieje,ze Bezimienny tez sie przekona do kotow:)))Z deskami nie pomoge bom daleko...ale pozwole sobie sie wprosic w styczniu....z ciastkami dla nas i z uszami cuchnacymi do chrupania dla piesow:))))[/QUOTE]

Bezimiennego nazywamy Onkiem :) zaliczył dzisiaj kilka celnych strzałów z kocich łap - będzie dobrze :) tym problemem już się nie martwimy :)
W gości zapraszamy jak najbardziej :) ciastka lubimy :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...