Jump to content
Dogomania

ozzyanula

Members
  • Posts

    162
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by ozzyanula

  1. Byłam ostatnio u naszej pani weterynarz po obrożę dla Klary. Nie widziałam się z nią od TEGO dnia 11.03.2016. Spytałam czy uważa, że moja decyzja była słuszna. Powiedziała "Pani Aniu, widziała pani jej mordkę, jej oczy... Ja też. I dobrze pani wie, że nie jestem zwolennikiem usypiania zwierząt, bo to dla mnie też jest ciężkie przeżycie. Dla Soni nie było ratunku". Dlaczego wciąż szukam rozgrzeszenia mojej decyzji? Żałuję tylko tego, ze gdy Sonia znalazła taki swój prawdziwy dom, w którym wszyscy ją kochali, dostała tak mało czasu, żeby cieszyć się tym szczęściem. To takie niesprawiedliwe... Kocham i tęsknię...
  2. Szajbus, jestem z Tobą... czytam te wszystkie wpisy ze łzami w oczach a gdy już zobaczyłam tą tęczę na zdjęciu... Wierzę, że to jest dobry znak... Przytulam bardzo mocno...
  3. Och Szajbus.... Pocieszałaś mnie, gdy straciłam Kajunię, teraz też jesteś ze mną... Dziękuję. Wiem, że nie można sobie robić wyrzutów, ale cały czas myślę, co by było, gdybym nie zrobiła sterylki, gdybym zrobiła zdjęcie RTG przed zabiegiem itd. Tych pytań jest tysiące. Podczas choroby Soni zachowywałam się jak tonący - chwytałam się wszystkiego. Szukałam alternatywnych metod leczenia, liczyłam na cud. Teraz z perspektywy czasu wiem, że Sonia już wcześniej zaczęła mieć pewne symptomy choroby - nie chciała chodzić na dłuższe spacery, więcej spała. Tłumaczyłam to wszystko jej wiekiem. ... znowu mam gulę w gardle... Czytałam o Twojej Balbince... Tak mi przykro... Wiesz, nigdy nie wiem, co w takiej sytuacji powiedzieć czy napisać... To są takie trudne chwile.... Wyobrażam sobie co musiałaś przeżywać, moja Kajunia tez odeszła przy mnie...
  4. Dzisiaj pierwszy raz mi się przyśniłaś Soniu... Byłyśmy na spacerze na jakieś łące, biegłaś przede mną, widziałam Cię tylko z tyłu. Przed nami pojawił się malutki rów z wodą, zdążyłam tylko krzyknąć "Soniu uważaj" a Ty weszłaś do tej wody i mały strumyczek zamienił się w rwącą rzekę. Biegłam brzegiem do pierwszego zakrętu, tam wskoczyłam do wody i wyciągnęłam Cię. Tuliłam i płakałam... Obudziłam się...
  5. Dzisiaj Klara ma swoje święto - dokładnie 3 lata temu przywiozłam ją do domu. Tęsknota za Tobą była Kajuniu przeogromna, wróciłaś w innym futerku...
  6. Dzisiaj było mokro, deszczowo, zimno. Tak jak miesiąc temu, 11 marca, gdy odeszła Sonia... To już miesiąc. Wiesz Kajuniu, nawet mi się nie przyśniła przez te dni. Zresztą Ty też już mi się nie śnisz. Ale gdy patrze na Klarę, to widzę Ciebie. Przeglądałam wczoraj teczkę z wynikami Soni. Znowu się popłakałam. Mam nadzieję, że jesteście gdzieś tam razem, w "psim raju" i kiedyś się spotkamy. Kocham i tęsknię za Wami
  7. mak.66 - piękny wiersz, bardzo... znowu wróciły wspomnienia Dzisiaj mija miesiąc bez Soni a ja mam wrażenie jakby to było wczoraj. Nawet pogoda taka sama: mokro, zimno, smutno... Pozostały wspomnienia, miłość i ból w sercu, adresówka przy kluczach i tysiące pytań bez odpowiedzi... Dlaczego Soniu?????
  8. Patrzę dzisiaj na datę w kalendarzu i uświadamiam sobie, że zaraz będzie miesiąc jak nie ma Cię z nami... To nie tak miało być!!!!! Anica - dziękuję że jesteś... Czasami potrzebne jest takie "duchowe" wsparcie od osoby, która rozumie, która przez to przeszła...
  9. Dzisiaj było piękne słońce na naszej łące... Tak lubiłaś taką pogodę... Znowu się wzruszyłam spacerując z Klarą i czekałam...na Ciebie?
  10. Dzisiaj mija 3 tygodnie. Jak to możliwe? Przecież jeszcze "wczoraj" wtulałaś się we mnie, jeszcze "wczoraj" masowałam Twój brzuszek... Wybierając się z Klarą na spacer nadal mówię "idę z psami"... Brakuje nam Ciebie lukrowana mordko... Twojego "barczenia" na Karolinkę... Twojej obecności. Tak po prostu...
  11. Dlaczego wspomnienia, o których chciałabym zapomnieć wracają do mnie w najbardziej nieoczekiwanych momentach? Byliśmy z dziećmi na wyjeździe, przyśniła mi się Sonia.... ale nie widziałam jej, tylko powrócił do mnie nasz ostatni dzień, wizyta u weterynarza, nasze ostatnie chwile... Jeszcze ciepła łapka w mojej dłoni... A dzisiaj jak wróciliśmy moja Mama powiedziała mi, że znowu Sonia u niej była. Słyszała w nocy ciche popiskiwanie pod drzwiami sypialni, tak jak zawsze, gdy Sonia spała u moich Rodziców... Sonieczko kochana, można zwariować od natłoku myśli. Cieszę się, ze mogłam być z Tobą, że podarowałaś mi tyle wspaniałych dni...
  12. Kolejne Święta bez Ciebie, bez Soni... Dwa dni temu odeszła Wasza koleżanka też Sonia od Pańci z osiedla... Smutne, wykruszyła się Wasza gwardia... Kocham i tęsknię
  13. Śliczna była ta Twoja Jasia. Też taka lukrowana jak moja Sonia... Ja też mam ogromne wyrzuty sumienia, że zdecydowałam się na sterylkę, mam żal do weta, który się nami opiekował, że nie zrobił Soni prześwietlenia klatki piersiowej. Mam tysiące pytań, na które nie znajdę już odpowiedzi. Jak mi powiedziała lekarka w Opolu "decyzję można podjąć tylko raz, i nie ma od nie odwrotu, nie możemy wrócić do stanu "przed", nie możemy cofnąć czasu...". I decyzja o przeprowadzeniu Soni przez Tęczowy Most... ciąży mi ogromnie, bo nie wiem, czy to był właśnie ten dzień, a może za szybko podjęłam tą decyzję... Najgorsze są spacery z moją drugą sunią. Chodzimy w te same miejsca i cały czas mam wrażenie, że zaraz gdzieś zobaczę Sonię jak kopie dołek, jak szuka myszki... Mam tylko nadzieję, że TAM coś jest, że Sonia, Kajunia i Jasia czekają TAM na nas... Kocham Cię Soniu-Boniu i tęsknimy wszyscy...
  14. Anica... tak ciężko to wszystko przeżyć, uporządkować... Tutaj mam takie swoje miejsce, gdzie mogę wspominać, myśleć... Cały czas nie mogę się z tym pogodzić, że w ciągu 2 tygodni straciłam moją Sonię... To nie tak miało być...
  15. Dzisiaj przebierałam poszewki z poduszek. Na niektórych były jeszcze kropelki krwi z Twojego pyszczka. Aż ścisnęło mnie za serce. Wtuliłam się w jedną z nich jak w Ciebie... Później Klara była bardzo niespokojna. Chodziła po całym mieszkaniu i wąchała, wąchała, wąchała. A na koniec moja Mama powiedziała, że odwiedziłaś nas dzisiaj. Że widziała Cię siedzącą w pokoju... Twój lukrowany pyszczek, lukrowane łapki... Kocham Cię Soniu i przepraszam, że nam się nie udało...
  16. Bardzo mi przykro... My też kilka dni temu przegraliśmy walkę... Przytulam mocno...
  17. Pustka, która boli... tak ktoś kiedyś określił ten stan...
  18. Ja też polecam dr Hildebranda z Wrocławia. Konkretny. My niestety pojechaliśmy za późno...
  19. Popłakałam się dzisiaj na spacerze. Każdy "psiarz", który mnie mija pyta "a gdzie druga"? Widzisz Boniuniu ile ludzi Cię pamięta? Sąsiedzi pytają, Karolinka budzi się rano z pytaniem "kiedy wróci Sonia?". A ja dzisiaj na nowo przeżywałam poprzedni piątek... Tak bym chciała wymazać ten dzień z pamięci...
  20. Dzisiaj byłyśmy z Klarą na "naszej" łące. Chyba nadchodzi wiosna... Miałam wrażenie, że zaraz Cię zobaczę jak kopiesz dołki w poszukiwaniu myszek, że wydarzenia ostatnich dni, to był tylko zły sen... Ale nie, łąka była pusta...
  21. Kajeczko kochana, ciężar podjętej decyzji jest ogromny!!! Chce mi się wyć z tej bezsilności, żalu, tęsknoty... Jak ja za nią tęsknię... Jak tęsknię za Tobą...
  22. Tak jak nagle pojawiłaś się w naszym życiu, tak nagle odeszłaś...
  23. Odświeżę wątek. Miałam suczkę jamniczkę. Znaleziona prawie 2 lata temu, oszacowany wiek na 10-11 lat, duży guz wielkości jabłka na listwie mlecznej. Gdy zdecydowaliśmy, że zostaniemy dla suni domem stałym, zrobiliśmy operację. Szukałam lecznicy z narkozą wziewną, bezpieczniejszą dla starszego psa. Lecznica oddalona o 30 km od mojego miejsca zamieszkania. Przed zabiegiem poprosiłam o badanie krwi - wszystkie parametry jak u młodego psa. Zabieg udany, guz o niskim stopniu złośliwości.(2014r.) Po roku nowy guz.(2015 r.) Propozycja weta - wycięcie + sterylizacja. Znowu poprosiłam o badanie krwi. Były ok. Zabieg udany, sunia słaba, guz o średnim stopniu złośliwości. Po 2 miesiącach - nowy guz na tej samej listwie. Znowu operacja bez badań ("bo przecież były"). Sunia długo dochodzi do siebie. Po 1 miesiącu dziwna narośl na dziąśle - to od zęba, wycinamy bez badań. Po tygodniu narośl odrosła, jeszcze większa. Wet rozłożył ręce, bo to nowotwór. Szukaliśmy na własną rękę onkologa. Sunia coraz słabsza. W międzyczasie wylądowaliśmy na dyżurze, później u onkologa. Każdy z nich się dziwił, że sunia nie miała ani razu robionego prześwietlenia klatki. A w klatce guz pierwotny spychający mięsień sercowy doogonowo. Oprócz tego anemia i szereg innych dolegliwości. Wnioski: "zaufany" wet nigdy nie zaproponował prześwietlenia "zaufany" wet wydał mi wpół przytomnego psa po operacji "zaufany" wet stwierdził, że jestem panikara, gdy dzwoniłam, że pies długo nie wybudza się z narkozy "zaufany" wet zastanawiał się jak wpisać opis zabiegu do książeczki, żeby "dobrze brzmiało" "zaufany" wet wycinał guzy z jednej listwy mlecznej na 3 razy, po jednym Była to lecznica z polecenia, z pozytywnymi komentarzami, z odpowiednim sprzętem. Zabrakło im tylko ...czego? Dla nich był to kolejny pies, dla nas członek rodziny 1
  24. Kolejny dzień, pytania córeczki "kiedy Sonia wróci"... a mi serce pęka... Soniu mam nadzieję, że jest Ci lepiej, że już nic nie boli...
×
×
  • Create New...